-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-02-25
2024-02-19
Czternastoletnia Hailie Monet traci w wypadku samochodowym swoją mamę i babcię. jej życie zmienia się w jednej chwili. Dziewczynka dowiaduje się, że ma pięciu starszych braci, z których to najstarszy- Vincent zostaje jej opiekunem prawnym. Hailie przeprowadza się do Stanów Zjednoczonych i zamieszkuje z ledwo poznanym rodzeństwem. Bracia Monet są jednak sceptycznie nastawieni do tej zmiany i robią wszystko, by ukryć swe mroczne tajemnice.Książka, która podbiła Tik Toka. Historia, w której masowo zaczytują się nastolatki. Więc z ciekawości sięgnęłam po nią i ja. Szybko zrozumiałam, że zbliżająca się coraz większymi krokami trzydziestka to nie żart, a ja sięgając po literaturę młodzieżową zachowuję się jak starsza pani, która przyszła popsuć zabawę. Dlaczego uważam, że pierwsza część historii Hailie może być szkodliwa dla nastolatek? Przypomnijmy sobie scenę, w której dziewczyna poszła z Jasonem do kina. Chłopak zaczyna dotykać ją po udzie i całować. Główna bohaterka czuje się z tym dziwnie, nie wie co ma o tym myśleć. Jason nawet pyta, czy jej się to podoba- ona potwierdza. Halo dziewczyny! Jeżeli ktoś Was dotyka i dziwnie się z tym czujecie, to oznacza, że nie jesteście na to gotowe. Albo jesteście, ale nie z tą osobą. Autorko! Dlaczego nie pokazałaś nastolatkom, że mają szanować swoje własne granice? W następnej scenie Hailie spotyka się z przyjaciółkami, opowiada im o randce i radość dziewczyn sprawia, że sama cieszy się z tego, że się całowała. Nie ma już znaczenia, że czuła się wtedy dziwnie. Ważne, że się całowała z chłopakiem... Brak mi słów. To nie jest książka dla dorosłych kobiet, a dla nastolatek, które w większości pewnie pierwsze randki mają jeszcze przed sobą. fajnie by im było pokazać, że jak czują się z czymś niekomfortowo, to należy to zakomunikować. Przejdźmy dalej. Czternastolatka przeżyła ogromną tragedię, jednak autorka chyba kompletnie o tym zapomina. Przypomina sobie w losowych momentach i dopiero wtedy Hailie robi się przykro. Nie jest to więc książka o przeżywaniu żałoby, jak może sugerować opis z tyłu okładki. Nastolatki chodzące z bronią do szkoły? Zrzucanie chłopaka ze schodów, bo zaprosił dziewczynę do kina? Terroryzowanie nastolatki tak, że boi się spojrzeć swojemu bratu w oczy? Bójki przy obiedzie w domu? Przedmiotowe traktowanie kobiet? To wszystko jest na porządku dziennym w domu rodziny Monet. Może i wyjdę w oczach nastolatków na "niefajną", ale to zdecydowanie nie jest książka dla nich. Dorośli machną na to wszystko ręką ze świadomością, że to fikcja. Ale ile dziewczynek zacznie postrzegać świat, relacje czy związki właśnie przez tak popularną "Rodzinę Monet"? Muszę jeszcze poruszyć jeden wątek. Widzę po okładkach książek w księgarniach czy na social mediach, że motywy gangsterskie są teraz bardzo popularne, zwłaszcza w książkach erotycznych. Niegrzeczni chłopcy, którzy są dobrzy tylko dla niej i uratują bohaterkę przed całym światem. Ale powtarzam znowu- ten motyw brzmi jak fantazja dorosłych kobiet i nie powinien być wplatany w książki dla nastolatek. Dla mnie "Rodzina Monet" to jedna wielka katastrofa, która zdecydowanie nie powinna być oznaczona jako kategoria YA.
Czternastoletnia Hailie Monet traci w wypadku samochodowym swoją mamę i babcię. jej życie zmienia się w jednej chwili. Dziewczynka dowiaduje się, że ma pięciu starszych braci, z których to najstarszy- Vincent zostaje jej opiekunem prawnym. Hailie przeprowadza się do Stanów Zjednoczonych i zamieszkuje z ledwo poznanym rodzeństwem. Bracia Monet są jednak sceptycznie...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-02
Pasażerowie pociągu sypialnego zmierzającego z Londynu do Fortu William w Szkocji, chcą tylko dotrzeć do swoich rodzin na Boże Narodzenie. Z wyjątkiem osoby, która zamierzała zabić. Gdy dochodzi do wykolejenia się pociągu na pustkowiu w zamieci śnieżnej, była policjantka– Roz, znajduje zwłoki w jednym z zamkniętych przedziałów. Podróżni muszą czekać kilkanaście godzin na pomoc, ze świadomością, że jedno z nich jest mordercą. Roz próbuje przeprowadzić swoje mini śledztwo, by zapobiec potencjalnym kolejnym zbrodniom.
Książka "Morderstwo w świątecznym ekspresie" oznaczona jest jako kryminał czy thriller. Wątek morderstwa, mimo kilku zbrodni, schodzi jednak na dalszy plan. Opisana głównie z perspektywy Roz historia porusza bardziej wątek traumy po gwałcie czy porodzie, opisuje błędy popełnione przez rodziców, niż skupia się wokół prowadzonego śledztwa. Dobrze, że autorka zwraca uwagę na to, jak czują się ofiary po zaznaniu przemocy seksualnej, jak często takie przestępstwa mają miejsce i jak ważna w leczeniu traumy jest rozmowa o tym co się wydarzyło. Zabrakło mi jednak mocnego nacisku na to, jak potrzebna po gwałcie jest terapia i rozmowa z policją. Te formy pomocy zostały przez autorkę zmarginalizowane. Roz, dręczona skutkiem takiego przestępstwa sprzed trzydziestu lat, nie prowadzi teraz rzetelnego śledztwa. Ostrzegam więc osoby wrażliwe przed ściągnięciem po tę lekturę. W książce znajdziemy też, tak jak w pierwszej powieści Alexandry Benedict, wątki relacji nieheteronormatywnych oraz osób niebinarnych. Zostały one potraktowane całkowicie normalnie, z uwzględnieniem przez tłumacza form neutralnych. Bardzo mnie to cieszy i czekam, aż w naszym społeczeństwie takie podejście do osób nieheteronormatywnych czy niebinarnych będzie na porządku dziennym. Kwestia samej zbrodni w recenzowanej przeze mnie historii jest na tyle nieistotna, że nie będę się do niej odnosić poza tym, że zagadka nie była super skomplikowana. Czy książka jest tragiczna? Nie, ale sięgając po nią pamiętajcie, że jest o czymś innym niż wykreowana została w mediach.
Pasażerowie pociągu sypialnego zmierzającego z Londynu do Fortu William w Szkocji, chcą tylko dotrzeć do swoich rodzin na Boże Narodzenie. Z wyjątkiem osoby, która zamierzała zabić. Gdy dochodzi do wykolejenia się pociągu na pustkowiu w zamieci śnieżnej, była policjantka– Roz, znajduje zwłoki w jednym z zamkniętych przedziałów. Podróżni muszą czekać kilkanaście godzin na...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-01
"Tu leżakują kłamstwa, szpunt wbito na zawszeLub póki zmarzłe grona nie zapłaczą winemDo serwowania z letnio-słodkim żalem. Wszakże,Ja już nie mogę czekać. Mój czas dawno minął."
Minęło dwadzieścia jeden lat od tragicznej śmierci Mariany w Endgame House, Jej córka- Lily Armitage dostała zaproszenie na doroczną Gwiazdkową Grę. Tym razem stawka jest dużo wyższa niż w poprzednich latach. Zwycięzca dostanie bowiem akt własności do rodzinnej posiadłości. Zmarła ciotka Lilliana nie tylko przed śmiercią zdążyła zorganizować ostatnią edycję gry i przygotować zaufane osoby do poprowadzenia jej, ale obiecała też ujawnić Lily tajemnicę śmierci Mariany. W momencie pojawienia się dziewczyny wraz z kuzynostwem w Endgame, rozpoczyna się dwunastodniowa gra- zabawa, której uczestnicy są w stanie zabić, by zdobyć akt notarialny.Opis i okładka książki od razu przywiodły mi na myśl zarówno dzieła i styl Agathy Christie, jak i "Siedem śmierci Evelyn Hardcastle", której autorem jest Stuart Turton. Duża posiadłość, skomplikowana intryga, morderstwa i bohaterowie odcięci od świata. Podobieństwa do wspomnianych przeze mnie książek są doskonale widoczne, jednak nie są przesadzone. Spodobał mi się pomysł Alexandry Benedict na fabułę, chociaż momentami nie zgadzały mi się pewne szczegóły. Zagadki w formie sonetów były niezrozumiałe. Cieszę się, że Lily tłumaczyła o co w nich chodzi, jednak jako czytelniczka spodziewałam się bardziej uniwersalnych zagadek. Akcja nie trzyma od razu w napięciu, zagęszcza się wraz z każdym kolejnym dniem Gwiazdkowej Gry. Całą książkę czyta się bardzo lekko i przyjemnie, sama nie zauważyłam nawet, jak przewracałam kolejne strony. Dla mnie rozwiązanie zagadki nie było tak oczywiste, jak widziałam w recenzjach kilku innych czytelników. Duży plus dla autorki za wplecenie wątków LGBT, jednak momentami zabieg ten był przeprowadzony trochę na siłę. Kończąc recenzję chciałam zwrócić jeszcze Waszą uwagę na prześliczną okładkę. "Świąteczna mordercza gra" może nie dosięga do dzieł Królowej Kryminałów, jednak jak na debiut, jest to bardzo fajna książka, zdecydowanie warta uwagi :)
"Tu leżakują kłamstwa, szpunt wbito na zawszeLub póki zmarzłe grona nie zapłaczą winemDo serwowania z letnio-słodkim żalem. Wszakże,Ja już nie mogę czekać. Mój czas dawno minął."
Minęło dwadzieścia jeden lat od tragicznej śmierci Mariany w Endgame House, Jej córka- Lily Armitage dostała zaproszenie na doroczną Gwiazdkową Grę. Tym razem stawka jest dużo wyższa niż w...
Szóstka przyjaciół– intelektualna elita liceum All Souls, nudzi się w wakacje, czekając na wyniki matur. Wypełnione alkoholem dni płyną powoli jeden po drugim. Tala, Amber, Ksawi, Felix, Dan i Megan wymyślają więc sobie bardzo ryzykowną rozrywkę, która jednego dnia kończy się tragicznie. Aby uniknąć zrujnowania świetlanej przyszłości całej paczce, Megan bierze winę całkowicie na siebie. W zamian za to, po odbyciu kary, każdy będzie dłużny dziewczynie jedną przysługę, o cokolwiek ona nie poprosi. Dwadzieścia lat później Megan wychodzi na wolność i rozpoczyna się gra z byłymi przyjaciółmi.
Akcja książki rozpoczyna się bardzo szybko i na początku byłam trochę skołowana nadmiarem postaci. Jednak w trakcie przesłuchania ich przez policję, bałam się, że bohaterowie pogubią się w zeznaniach, co oznacza, że już się w jakiś sposób do nich przywiązałam. Takie napięcie zostało ze mną aż do ostatnich stron, chociaż uważam, że zakończenie było zbyt ogólnikowo napisane. Bardzo dużo się działo i zabrakło mi dokładniejszych opisów oraz motywów, którymi kierowali się bohaterowie. Mimo, iż fabuła książki przeskakuje w pewnym momencie aż o 20 lat, autorka znakomicie prowadzi czytelnika razem z Megan przez wszystkie te lata, które bohaterka spędziła w więzieniu. Poznajemy więc nie tylko ścieżki, które wybrali w życiu dawni przyjaciele, ale też to, jak układały się ich relacje, ich lęki i marzenia. Niektóre zwroty akcji były całkiem proste do przewidzenia, inne zaś absolutnie niespodziewane."Pakt" to pierwsza książka Sharon Bolton jaką przeczytałam i z chęcią sięgną również po pozostałe. Jeśli szukacie dobrego thrillera, przy którym nawet przez minutę czytania nie będziecie się nudzić, sięgnijcie po tę pozycję, gwarantuję, że spędzicie z nią dobrze czas.
Szóstka przyjaciół– intelektualna elita liceum All Souls, nudzi się w wakacje, czekając na wyniki matur. Wypełnione alkoholem dni płyną powoli jeden po drugim. Tala, Amber, Ksawi, Felix, Dan i Megan wymyślają więc sobie bardzo ryzykowną rozrywkę, która jednego dnia kończy się tragicznie. Aby uniknąć zrujnowania świetlanej przyszłości całej paczce, Megan bierze winę...
więcej Pokaż mimo to