Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i mogę uznać je za jak najbardziej udane. „Spotkasz mnie nad jeziorem” to bardzo przyjemna historia od której nie sposób się oderwać. W książce przeplatają się dwie linie czasowe z życia głównej bohaterki oraz pojawiają się tam również wycinki z pamiętnika jej mamy. Wspomniane wydarzenia czasowe świetnie się uzupełniają, dzięki czemu nie umyka żaden szczegół fabularny.

Autorka wykreowała nieidealnych bohaterów, którzy są pogubieni i nie do końca wiedzą, czego tak naprawdę chcą od życia. Ich relacja rozwijała się stopniowo, ale chemię między nimi dało się wyczuć na kilometr. Jednak mimo tego za wszelką cenę wzbraniali się oni przed swoimi uczuciami, do momentu aż wszystkie emocje nie przekroczyły krytycznej granicy i wybuchły. To wszystko było w 100% autentyczne, w żaden sposób nie przesłodzone dzięki czemu jako czytelniczka siedziałam jak na szpilkach, bojąc się, że nie skończy się to tak jakbym chciała. Bardzo polubiłam Fern oraz Willa i uważam ich za naprawdę wyjątkowych bohaterów, którzy mimo wielu wątpliwości, które powstawały w ich głowach starali się słuchać siebie i swoich potrzeb.

„Spotkasz mnie nad jeziorem” to historia nie tylko o drugiej szansie oraz miłości, ale również o stracie i poradzeniu sobie z nią, problemach rodzinnych, trudnych wyborach oraz poszukiwaniu siebie. Mimo lekkiej tematyki autorka nie bała się poruszyć tych cięższych kwestii. Jest to książka wzruszająca i skłaniająca do przemyśleń. Uświadamia jak ważna jest rozmowa oraz jak duży wpływ na dalsze życie mają wydarzenia z przeszłości.

Zakończenie historii było bardzo rozczulające i cieszę się, że bohaterowie koniec końców odnaleźli w życiu to, co ich uszczęśliwia. Przyznam szczerze, że książka nie wywołała we mnie jakiś większych emocji, ale naprawdę bardzo dobrze mi się ją czytało.

Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i mogę uznać je za jak najbardziej udane. „Spotkasz mnie nad jeziorem” to bardzo przyjemna historia od której nie sposób się oderwać. W książce przeplatają się dwie linie czasowe z życia głównej bohaterki oraz pojawiają się tam również wycinki z pamiętnika jej mamy. Wspomniane wydarzenia czasowe świetnie się uzupełniają,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Miałam spore oczekiwania, co do tej książki, bo nie byłam w 100% przekonana, czy na pewno przypadnie mi ona do gustu. Nie spodziewałam się jednak tego, że historia opisana w książce, będzie o wiele lepsza, niż myślałam. Lektura porusza ciężkie tematy, ale dzięki przystępnemu i lekkiemu pióru autorki czyta się ją błyskawicznie.



W żaden sposób nie zżyłam się z bohaterami, jednak ich los nie był mi obojętny. Mimo różnicy wieku pomiędzy Barbarą, a Nicolą mierzyli się oni z podobnym problemem. Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że trzęsienie ziemi to najgorsze z rzeczy, które spotkało głównych bohaterów. Niestety czym dalej w historię, tym pojawia się więcej informacji ujawniających piekło, z którym musieli się oni zmierzyć. Historia chłopaka była przerażająca. Brakuje mi słów, aby opisać jaką pustkę poczułam w momencie dowiedzenia się, co dzieje się za drzwiami jego domu. Natomiast wydarzenia z życia Barbary ukazują to, jak potworni potrafią być ludzie w stosunku do kobiet.

„I zadrżała noc” to krótka historia, która mimo swojej małej objętości przesiąknięta jest ogromną ilością smutku. Tragizmu tej powieści dodaje fakt, że trzęsienie ziemi opisane w książce naprawdę miało miejsce. Oprócz przygnębiającego wydźwięku powieść ta daje nadzieję, że w momencie kiedy myślimy, iż świat się dla nas skończył, nie warto się poddawać, bo za rogiem może czekać na nas szczęście.

Cieszę się, że sięgnęłam po tę książkę, mimo tego iż pozostawiła ona w moim sercu pustkę. Jest to wzruszająca i mimo smutku piękna historia, która ukazuje ulotność chwili i składnia do refleksji. Ciężko jest mi opisać i przekazać wszystkie emocje jakie towarzyszyły mi podczas czytania. Wiem jedynie to, że ta historia pozostanie ze mną na długo.

Miałam spore oczekiwania, co do tej książki, bo nie byłam w 100% przekonana, czy na pewno przypadnie mi ona do gustu. Nie spodziewałam się jednak tego, że historia opisana w książce, będzie o wiele lepsza, niż myślałam. Lektura porusza ciężkie tematy, ale dzięki przystępnemu i lekkiemu pióru autorki czyta się ją błyskawicznie.



W żaden sposób nie zżyłam się z bohaterami,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwszy raz miałam przyjemność przeczytać książkę, w której bohater jest w spektrum autyzmu. Autorka przedstawiła zachowania i cechy takiej osoby, jednak osobiście nie posiadam wiedzy na tyle, aby stwierdzić czy jest to w 100% zgodne z prawdą, więc nie będę się do tego odnosić. Początek historii wprowadził mnie trochę w zakłopotanie, ponieważ miałam wrażenie, że czytam jej kontynuację i jakoś nie mogłam się za bardzo w tym wszystkim połapać. Na szczęście dość szybko to minęło i z przyjemnością dokończyłam książkę.

Polubiłam głównych bohaterów, jednak nie wzbudzili oni we mnie takiej sympatii jak mama dziewczyny i jej partner, którzy często wywoływali uśmiech na mojej buzi. Klara ma serce przepełnione dobrem i nie jest obojętna na problemy innych, a Eryk to silny chłopak, który stara się dopasować do otoczenia, mimo że nie jest to dla niego proste. Borykają się oni z własnymi zmartwieniami, ale dzięki wzajemnemu wsparciu są w stanie sobie z nimi poradzić. Związek między bohaterami rozwijał się spokojnie, mimo że sama historia jest dość krótka i szybko się ją czyta, więc fajnie, że autorka to zrównoważyła. Niestety nie odczułam między nimi żadnej chemii, bardziej ich relacja do samego końca dawała mi vibe najlepszych przyjaciół, pomimo sceny która miała miejsce w epilogu.

Niestety niektóre wątki moim zdaniem były potraktowane po łebkach. Dla przykładu Wiktor, który był wspomniany na samym początku książki, nagle jakby wyparował, przez co stał się postacią praktycznie nieistotną dla całej fabuły. Ubolewam również nad tym, że temat taty Klary nie został bardziej rozwinięty. Z jednej strony rozumiem zamysł autorki, ale cieszyłabym się, gdyby w historii pojawiał się trochę częściej.

„Odkryj mnie” to lekka, a zarazem piękna oraz pouczająca historia o relacjach z rówieśnikami i rodzicami oraz mierzeniu się z problemami. Cieszę się, że została poruszona kwestia jaką jest spektrum autyzmu, bo może skłonić to osoby, które mają zerową lub minimalną wiedzę do pogłębiania tematu. Książka przekazuje ważne wartości i pokazuje, że każdy bez względu na wszystko zasługuje na miłość. Finalnie nie wywołała ona we mnie większych emocji i jest mi dość obojętna, ale jestem pewna, że chwyci za serce nie jedną osobę.

Pierwszy raz miałam przyjemność przeczytać książkę, w której bohater jest w spektrum autyzmu. Autorka przedstawiła zachowania i cechy takiej osoby, jednak osobiście nie posiadam wiedzy na tyle, aby stwierdzić czy jest to w 100% zgodne z prawdą, więc nie będę się do tego odnosić. Początek historii wprowadził mnie trochę w zakłopotanie, ponieważ miałam wrażenie, że czytam jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ależ to było świetne! „Szept” to książka z wielowątkową fabułą, która dzieje się na trzech płaszczyznach czasowych. Już na samym początku autorka wprowadza czytelnika w zbrodnię, której rozwiązanie śledzimy na przestrzeni całej powieści. Choć kilka pierwszych rozdziałów mi się trochę dłużyło, to potem połknęłam ją na raz.

Kreacja bohaterów była na najwyższym poziomie. Przez historię przewinęło się ich wiele, ale mimo tego w każdym z nich dało się wyróżnić inne cechy. Najbardziej intrygowała mnie postać Piotra Janika, ale nie powinno to nikogo zdziwić, gdyż został on wykreowany na enigmatycznego chłopaka. Z resztą nie on jeden miał tajemnice, przez co nie wiadomo było komu można w 100% zaufać. Dominika Sajna to bohaterka, posiadająca ogromną determinację, aby rozwiązać sprawę morderstwa, ale oprócz tego walczy z własnymi demonami przeszłości. Poza nimi bardzo polubiłam Kaję, za jej dojrzałość i wyrozumiałość w stosunku do innych.

Historia przedstawiona w książce owiana jest mrocznym i przytłaczającym klimatem. Autorka stopniowo buduje napięcie i pozostawia wiele pytań bez odpowiedzi, przez co moja niecierpliwość podczas czytania się zwiększała, bo za wszelką cenę chciałam się dowiedzieć, co jest grane. Co jakiś czas dostarczała ona różnych wskazówek i kiedy myślałam, że wszystko jest już jasne, fabuła zaczęła iść w zupełnie innym kierunku. Zakończenie zamknęło wszystkie wątki, a przynajmniej tak myślałam, dopóki nie przeczytałam epilogu... To, co się tam wydarzyło zmiotło mnie z planszy.

„Szept” to nie tylko kryminał. Jest to powieść pokazująca jak wiele złego niesie nienawiść do drugiego człowieka. To historia o ludziach, ich słabościach i tajemnicach. Ta książka dostarczyła mi wielu emocji i na pewno długo o niej nie zapomnę.

Ależ to było świetne! „Szept” to książka z wielowątkową fabułą, która dzieje się na trzech płaszczyznach czasowych. Już na samym początku autorka wprowadza czytelnika w zbrodnię, której rozwiązanie śledzimy na przestrzeni całej powieści. Choć kilka pierwszych rozdziałów mi się trochę dłużyło, to potem połknęłam ją na raz.

Kreacja bohaterów była na najwyższym poziomie....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Moja przygoda z tą książką to czysta sinusoida, przez co mam do niej mieszane uczucia. Na początku ciężko było mi się wgryźć w fabułę, następnie nie potrafiłam się od niej oderwać, kolejnie zaczęła mnie ona nużyć, by na końcu znowu zainteresować, a nawet wzruszyć. Dodatkowo typ narracja nie za bardzo mi podpasował i przeszkadzał w przyswajaniu tej historii. Spodziewałam się romansu, który okazał się jednak wątkiem bardziej drugoplanowym, ale nie odebrałam tego negatywnie, bo otrzymałam coś lepszego.

Grace jest bohaterką, z którą może utożsamić się wiele osób. Nie ma idealnego życia, mimo tego, że bardzo by chciała. Stara się zaspokajać wymagania innych, niestety nie patrząc tym samym na swoje potrzeby, przez co z dnia na dzień staję się coraz bardziej nieszczęśliwa. Dusi w sobie wszystkie problemy, które się kumulują, a gdy w końcu zaczyna ją to przerastać wydostają się one ze zdwojoną siłą. Postawa Grece pokazuje, że warto na bieżąco rozwiązywać trudności, które spotykają nas na drodze i rozmawiać o nich, bo zamykanie tego w sobie nigdy nie wyjdzie nam na dobre.

Jest to historia nie tylko o przyjaźni i miłości, ale przede wszystkim o samotności i poszukiwaniu siebie. Pokazuje, jak dyskryminacja ze względu na kolor skóry wpływa na postrzeganie swojej osoby oraz że mimo ciężkiej pracy, ogromnej wiedzy i kwalifikacjach uprzedzenia mogą zaprzepaścić czyjeś marzenia. Uświadamia również, że czasem warto porzucić jedną rzecz, aby zyskać o wiele więcej i co najważniejsze, na pierwszym miejscu zawsze stawiać swoje potrzeby, a nie innych. Autorka poprzez przeżycia głównej bohaterki przybliża temat radzenia sobie z problemami i pokazuje, że sięganie po pomoc nie jest niczym wstydliwym i warto to robić.

„Złotko” to spokojna książka bez zwrotów akcji, ale jestem pewna, że każdy wyciągnie z niej jakieś wnioski. Moją głowę po jej skończeniu zaprząta wiele myśli, które zmuszają mnie do zastanowienia się nad pewnymi kwestiami. Nie jest to książka, która skradła moje serce, ale zostawiła w nim swoją małą cząstkę.

Moja przygoda z tą książką to czysta sinusoida, przez co mam do niej mieszane uczucia. Na początku ciężko było mi się wgryźć w fabułę, następnie nie potrafiłam się od niej oderwać, kolejnie zaczęła mnie ona nużyć, by na końcu znowu zainteresować, a nawet wzruszyć. Dodatkowo typ narracja nie za bardzo mi podpasował i przeszkadzał w przyswajaniu tej historii. Spodziewałam się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka zaczęła się bardzo przyjemnie, a sama historia była wciągająca, lecz w trakcie zaczęłam się już trochę nudzić. Dopiero ostatnie strony sprawiły, że ponownie się w niej zatraciłam. Na samym początku nie domyśliłam się, do czego zmierza fabuła, ale po jakimś czasie już wiedziałam, co jest na rzeczy. Mimo tego ta wiedza w żaden sposób nie zepsuła mi odbioru książki.

Hayley i Hunter to wyjątkowi bohaterowie. Nie przywiązałam się do nich jakoś szczególnie, lecz wzbudzili oni moją sympatię. Ich uczucie rozwinęło się dość szybko, ale relacja między nimi powstała naturalnie i była prawdziwa. Hayley to silna dziewczyna posiadająca cięty język, który nie raz mnie rozbawił. Jest bohaterką, stawiającą na pierwszym miejscu dobro innych, a dopiero potem patrzącą na siebie. Hunter natomiast ma serce przepełnione miłością, którą chce się podzielić z Hayley. Jest on troskliwy, ale również uparty i nie łatwo poddaje się, jeśli wyznaczy sobie jakiś cel. Bohaterowie drugoplanowi również wiele wnoszą do historii i nie mogłabym ich pominąć. Francis i Charlie to postacie, które sprawiają, że na buzi pojawia się uśmiech oraz pokazują jak ważna i silna jest przyjaźń.

Jest w tej książce niestety jeden minus obok którego nie mogłabym przejść obojętnie. Hayley otrzymała przydomek „Zadziory” ze względu na swój charakter i Hunter zwracał się tak do niej często, aż za często. Podczas jednego dialogu to słowo potrafiło paść 3-4 razy, co naprawdę mnie intrygowało. Jest o wiele więcej określeń, którymi można zwracać się do kogoś innego, niż powtarzać w kółko jedno i to samo słowo.

Zakończenie złamało moje serce, mimo tego, że wiedziałam jak się to wszystko skończy. Fabuła jest bardzo podobna do książki „Promyczek” jednak nie skradła ona aż tak mojego serca. „The Last Breath” to lektura o miłości, przyjaźni oraz przygodzie z muzyką w tle, ale nie tylko, bo dotyka również ciężkiego tematu jakim jest śmierć. Poznana historia wywołuje wiele emocji i skłania do refleksji. Pokazuje jak dużo mamy do stracenia, dlatego warto cieszyć się z najmniejszych rzeczy, dbać o relację z bliskimi oraz dostrzegać piękno w codzienności.

Książka zaczęła się bardzo przyjemnie, a sama historia była wciągająca, lecz w trakcie zaczęłam się już trochę nudzić. Dopiero ostatnie strony sprawiły, że ponownie się w niej zatraciłam. Na samym początku nie domyśliłam się, do czego zmierza fabuła, ale po jakimś czasie już wiedziałam, co jest na rzeczy. Mimo tego ta wiedza w żaden sposób nie zepsuła mi odbioru...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Znienawidzony” to historia prowadzona w dwóch liniach czasowych, która wciąga już od pierwszej strony. Dodatkowo lekkie pióro autorki sprawia, że kartki obracają się same, a koniec pojawia się szybciej niż mogłoby się wydawać, mimo że książka nie należy do najkrótszych. Pierwsza część nawiązuje do wydarzeń sprzed 8 lat i jest ona spokojniejsza, niż druga, która dotyczy teraźniejszości, ale mimo tego obie mi się podobały. Koniec tej pierwszej wprawił mnie w osłupienie, aż musiałam odłożyć książkę, żeby odetchnąć. Natomiast kolejna wywołała we mnie totalny rollercoaster emocji.

Bohaterowie zostali świetnie wykreowani, bardzo ich polubiłam i przywiązałam się do nich. Nie są idealni, posiadają wady oraz skrywają tajemnice, ale to wszystko sprawia, że są autentyczni. Na samym początku ciężko jest polubić chłopaków, chociaż ja gdzieś tam w głębi wiedziałam, że pod maską skrywają serce, które potrafi zmięknąć. Dani to silna bohaterka, która nie miała łatwego życia, a mimo tego pokazała, że nic nie jest w stanie ją zniszczyć. Gage natomiast jest postacią, której mocno kibicowałam, bo dawno nie spotkałam w książce tak lojalnego bohatera. Niestety nie do końca uwierzyłam w relacje między Dani i Gage’em, a przynajmniej było tak na początku. Szczerze, nie wiem kiedy ta znajomość się rozwinęła, bo to się stało jakoś tak nagle. W żaden sposób nie odczułam rozwijającego się między nimi uczucia, jednak zmieniło się to w drugiej części książki, gdzie chemia między nimi była wręcz namacalna.

Cieszę się, że fabuła nie była przepełniona erotyzmem, opisy były subtelne i naprawdę przyjemnie się to czytało. Pod koniec pojawiło się kilka plot twistów, których zupełnie się nie spodziewałam i tak jak już myślałam, że sprawa jest rozwiązana, autorka wykonała ruch, który mnie zszokował.

„Znienawidzony” to historia, która wywołuje uśmiech na twarzy, trzyma w napięciu, ale również potrafi wzruszyć. Pokazuje jak ogromna potrafi być miłość do drugiego człowieka i ile jest się w stanie dla niego poświęcić, ale również do jakich czynów potrafi doprowadzić chorobliwa zazdrość. Bardzo zaskoczyła mnie ta książka i nie mogę się doczekać kolejnych tomów, aby bliżej poznać pozostałych chłopaków.

„Znienawidzony” to historia prowadzona w dwóch liniach czasowych, która wciąga już od pierwszej strony. Dodatkowo lekkie pióro autorki sprawia, że kartki obracają się same, a koniec pojawia się szybciej niż mogłoby się wydawać, mimo że książka nie należy do najkrótszych. Pierwsza część nawiązuje do wydarzeń sprzed 8 lat i jest ona spokojniejsza, niż druga, która dotyczy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Od momentu zobaczenia zapowiedzi tej książki wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Miałam do niej spore oczekiwania i na szczęście się nie zawiodłam. Historia przedstawiona jest w formie pamiętnika i tak jak z reguły nie przepadam za taką metodą, to w tym wypadku zupełnie mi to nie przeszkadzało. Dzięki temu miałam wrażenie, że rozmawiam z główną bohaterką twarzą w twarz i jeszcze bardziej oddziaływało to na moją wyobraźnię.

Dorothy to kobieta wyjątkowa i bardzo inteligenta. Jej poczynania i każdy kolejny krok coraz bardziej mnie zaskakiwały. Autorka w świetny sposób przedstawiła portret psychologiczny bohaterki wnikając w jej najgłębsze zakamarki. Szczegółowo opisuje każde działanie kobiety, co dla niektórych może być wręcz przerażające, bo są one naprawdę drastyczne. Dorothy ciężko jest darzyć sympatią, jednak ja pomimo wszystko śledziłam jej poczynania z zapartym tchem.

Historia napisana jest pięknym językiem i mimo, że to fikcja wydawać by się mogło, iż wszystkie wspomniane sytuacje wydarzyły się naprawdę. Niestety pojawiły się w książce momenty, które były nużące, jednak po nich na nowo wciągałam się w fabułę. Nie zabrakło w niej również opisów, które powodowały wypieki na twarzy i oczywiście jedzenia, przez które podczas czytania cieknie ślinka.

„Ten głód” to książka niepowtarzalna, z jednej strony obrzydliwa, a z drugiej wywołuje apetyt i zachwyt. Wciąga już od pierwszych stron i nie da się od niej oderwać. Jest to historia mroczna i intrygująca, jednak przeznaczona nie dla każdego. Do mnie ona trafiła i mimo, że miała słabsze momenty, to długo o niej nie zapomnę.

Od momentu zobaczenia zapowiedzi tej książki wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Miałam do niej spore oczekiwania i na szczęście się nie zawiodłam. Historia przedstawiona jest w formie pamiętnika i tak jak z reguły nie przepadam za taką metodą, to w tym wypadku zupełnie mi to nie przeszkadzało. Dzięki temu miałam wrażenie, że rozmawiam z główną bohaterką twarzą w twarz i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Uwielbiam serię Delirium i ogromnie cieszę się, że choć na chwilę mogłam wrócić do tego świata i bohaterów. W tym dodatku poznajemy perspektywę Hany, Annabel, Raven i Aleksa. Są to krótkie opowiadania z wycinka ich życia, ale dzięki temu można dowiedzieć się ciekawych smaczków. Najbardziej podobały mi się rozdziały z punktu widzenia Annabel i Raven. Są to bohaterki, o których nie jest za wiele w poprzednich częściach, dlatego też bardzo zainteresowało mnie to, co się u nich kiedyś działo. Perspektywa Hany oraz Aleksa nie była czymś zaskakującym, ponieważ większość rzeczy została poruszona w poprzednich tomach. „Delirium. Opowiadania” to bardzo krótka książka dopełniająca poznaną wcześniej historię. Dla mnie mogła być ona zdecydowanie dłuższa i zawierać więcej informacji dotyczących drugoplanowych bohaterów. Ciężko mi z myślą, że już w 100% rozstaje się z tym światem, ale na pewno kiedyś do tej serii powrócę.

Uwielbiam serię Delirium i ogromnie cieszę się, że choć na chwilę mogłam wrócić do tego świata i bohaterów. W tym dodatku poznajemy perspektywę Hany, Annabel, Raven i Aleksa. Są to krótkie opowiadania z wycinka ich życia, ale dzięki temu można dowiedzieć się ciekawych smaczków. Najbardziej podobały mi się rozdziały z punktu widzenia Annabel i Raven. Są to bohaterki, o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jest to moje drugie spotkanie z twórczością autorki, ale już teraz mogę stwierdzić, że jej pióro jest jednym z moich ulubionych. Przekazuje historie, nawet te trudniejsze, w lekki sposób, dzięki czemu zawsze trafią w najczulsze punkty i wywołują wiele skrajnych emocji. O „Winter Flower” mogę powiedzieć jedno. Ta książka złamała moje serce na miliard kawałków i ono w dalszym ciągu nie zostało posklejane. To wzruszająca, przepełniona smutkiem i skłaniająca do refleksji historia o miłości, odrzuceniu, stracie bliskich, ale również nadziei na zmianę. Jednak gdy wszystko wydaje się być już dobrze, autorka postanawia nam wbić nóż prosto w serce. Główni bohaterowie zostali bardzo dobrze wykreowani i cieszę się, że cała uwaga nie została skupiona tylko na nich, bo znaczny wpływ na fabułę miały również postacie drugoplanowe. Destiny jest silną bohaterką, która mimo tego, co spotyka ją na co dzień stara się normalnie funkcjonować i dążyć do obranego celu. Natomiast Nicholas z zewnątrz może wydawać się oschłym chłopakiem, jednak ma on ogromne serce przepełnione dobrocią. Tworzą oni wspaniały i wspierający się wzajemnie duet. Wątek fantastyczny, który został wpleciony do powieści był intrygujący i moim zdaniem świetnie pasował do fabuły. Co ważne, na samym początku książki zostały przedstawione TW, co jest ogromnym plusem. O „Winter Flower” na pewno nie zapomnę na długo. Ma ona specjalne miejsce w moim sercu.

Jest to moje drugie spotkanie z twórczością autorki, ale już teraz mogę stwierdzić, że jej pióro jest jednym z moich ulubionych. Przekazuje historie, nawet te trudniejsze, w lekki sposób, dzięki czemu zawsze trafią w najczulsze punkty i wywołują wiele skrajnych emocji. O „Winter Flower” mogę powiedzieć jedno. Ta książka złamała moje serce na miliard kawałków i ono w dalszym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwszy raz spotkałam się z książką, w której jeden z bohaterów jest osobą niewidomą. Przedstawienie takiej postaci i pokazanie świata z jej punktu widzenia nie jest łatwe, ale moim zdaniem autorka świetnie sobie z tym poradziła. Niestety historia miała tendencję spadkową i tak jak na początku bardzo mi się podobała to od połowy dostrzegałam w niej coraz więcej minusów.

Relacja pomiędzy bohaterami rozwinęła się za szybko, jednak w dalszym ciągu trzymałam za nich kciuki i czułam się trochę jak nastolatka, która z niecierpliwością wyczekuje pierwszego pocałunku. Czułość Tima była urocza oraz poruszająca i mimo tego, jakie niektóre decyzje podjął, uważam że zasługuje na szczęście. Austin natomiast to spokojny chłopak z wielkim talentem, który chce stać się wolny. Niestety jego zachowanie czasami mnie irytowało. Uważam, że jest on naiwny, ponieważ mimo tego, co go spotkało wcześniej ze strony rówieśników, to zaufał w 100% tak naprawdę obcemu człowiekowi. Jestem jednak w stanie go zrozumieć, bo decyzje pod wpływem zauroczenia bywają zaskakujące. Bohaterowie pomimo różnic, bo tak naprawdę można by stwierdzić, że pochodzą z zupełnie innych światów, potrafili się bez problemu dogadać, dzięki czemu stworzyli zgrany duet. Nie przywiązałam się do nich jakoś szczególnie, ale mimo tego bardzo ich polubiłam. Nie mogłabym oczywiście zapomnieć o babci Austina, która była najlepszą postacią jaka znalazła się w książce. Jej wyrozumiałość oraz dobro otuliło moje serce i życzę każdemu takiej osoby obok siebie.

Książkę czyta się błyskawicznie, nadaje się ona idealnie do pochłonięcia w jeden wieczór. Historia jest przewidywalna i trochę wyidealizowana, ale nie uważam tego za ogromny minus, ponieważ takie książki też są czasem potrzebne. Co mnie najbardziej irytowało to słowo „dupek”, które w pewnym momencie pojawiało się praktycznie w każdym dialogu między chłopakami.

Zakończenie było zdecydowanie zbyt szybkie. Jak zbliżałam się do epilogu to było dla mnie wręcz nie możliwe, że historia zaraz ma się zakończyć, bo miało się jeszcze sporo wydarzyć. Ostatnie 5 lat z życia chłopaków zostało zamkniętych w końcowym rozdziale nad czym bardzo ubolewam. Z chęcią dokładniej dowiedziałabym się, co się u nich działo i obserwowała ich rozwój, bo to co otrzymałam nie spełniło niestety moich oczekiwań.

Nie jest to idealna książka, ale warto ją przeczytać. Pokazuje jak ważne jest wsparcie bliskich i że nic nie ogranicza nas przed spełnianiem swoich marzeń.

Pierwszy raz spotkałam się z książką, w której jeden z bohaterów jest osobą niewidomą. Przedstawienie takiej postaci i pokazanie świata z jej punktu widzenia nie jest łatwe, ale moim zdaniem autorka świetnie sobie z tym poradziła. Niestety historia miała tendencję spadkową i tak jak na początku bardzo mi się podobała to od połowy dostrzegałam w niej coraz więcej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Od dawna byłam ciekawa tej książki i nie spodziewałam się, że aż tak się na niej zawiodę. Choć początek bardzo mnie zaciekawił, to jednak mój entuzjazm szybko został ostudzony. Sam motyw magii był naprawdę fajny, jednak cała realizacja pomysłu wypadła bardzo kiepsko. Potwornie wynudziłam się podczas czytania i jedynie przerzucenie się na audio trochę uratowało tę sytuację. Słuchając historii bardziej odczułam klimat cyrku, ale w dalszym ciągu to nie było to, czego oczekiwałam.

Bohaterowie książki byli bardzo różnorodni, jednak mało charakterni. Z żadnym z nich się nie zżyłam, a ich losy były mi totalnie obojętne. W relację między Celią, a Markiem nie uwierzyłam, chociaż gdzieś tam w głębi serca trochę im kibicowałam.

Autorka poruszyła wiele wątków, jednak każdy z nich został potraktowany po macoszemu, a szkoda, bo kilka z nich mogłoby sprawić, że fabuła byłaby bardziej interesująca. Najbardziej ciekawiło mnie to, jak rozwiąże się sprawa pojedynku i dlatego też za wszelką cenę chciałam skończyć tę książkę, mimo że naprawdę było ciężko. Niestety to, co zastałam na końcu sprawiło, że pożałowałam poświęconego jej czasu. Dawno nie byłam aż tak rozczarowana.

Jest to specyficzna i trochę dziwna historia, ale wiem, że ma ona swoich zwolenników i może nie jedną osobę zachwycić. Mnie niestety nie porwała i szybko o niej zapomnę.

Od dawna byłam ciekawa tej książki i nie spodziewałam się, że aż tak się na niej zawiodę. Choć początek bardzo mnie zaciekawił, to jednak mój entuzjazm szybko został ostudzony. Sam motyw magii był naprawdę fajny, jednak cała realizacja pomysłu wypadła bardzo kiepsko. Potwornie wynudziłam się podczas czytania i jedynie przerzucenie się na audio trochę uratowało tę sytuację....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam dość ambiwalentny stosunek, co do motywu książki w książce, jednak w tym wypadku ten zabieg mi się spodobał. Historia od razu skojarzyła mi się z „Misery” Stephena Kinga, jednak „Ostatnie słowo” zachwyciło mnie bardziej. Książka wciąga już od pierwszych stron i mimo, że nie posiada ona od groma zwrotów akcji, to cały czas trzyma w napięciu. Historia pisana przez Williama wzbudziła we mnie więcej emocji, niż to co działo się w teraźniejszości, pewnie dlatego, że lubię motyw zaginięcia. Chociaż pod sam koniec, gdy fabuła nabrała tempa, byłam ciekawa tego, co się wydarzy między Krigerem, a Weroniką. Zachowanie mężczyzny na początku mnie irytowało, zwłaszcza jego brak asertywności, jednak czym dalej, tym bardziej zaczynałam go lubić. Oprócz niego moją sympatię wzbudziły również postacie z książki pisanej przez Williama, a dokładnie Julian i detektyw prowadzący śledztwo. Pozostali bohaterowie byli mi dość obojętni, oprócz Weroniki, bo ta denerwowała mnie niemiłosiernie, aż do samego końca. Podobało mi się to, że z pozoru dwie zupełnie inne historie z biegiem czasu zaczynają się łączyć faktami i w pewien sposób oddziaływać na siebie. Zakończenie było zaskakujące, ale mam co do niego mieszane uczucia. Od razu po przeczytaniu byłam trochę nieusatysfakcjonowana, ale czym więcej czasu mija, tym zaczynam się coraz bardziej przekonywać do takiego końca historii. Autorka pozostawia czytelnika z pytaniami, na które tylko on sam może sobie odpowiedzieć, co niestety nie jest moim ulubionym zabiegiem. Jest to moje pierwsze spotkanie z piórem Agnieszki Pietrzyk i uważam je za jak najbardziej udane. Mimo, że nie będzie to moja ulubiona książka z tego gatunku, to bardzo miło spędziłam przy niej czas i na pewno sięgnę po inne powieści autorki.

Mam dość ambiwalentny stosunek, co do motywu książki w książce, jednak w tym wypadku ten zabieg mi się spodobał. Historia od razu skojarzyła mi się z „Misery” Stephena Kinga, jednak „Ostatnie słowo” zachwyciło mnie bardziej. Książka wciąga już od pierwszych stron i mimo, że nie posiada ona od groma zwrotów akcji, to cały czas trzyma w napięciu. Historia pisana przez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli nigdy wcześniej nie interesowała was kultura, bądź ogólnie Korea Południowa, to uwierzcie mi, że jeśli zdecydujecie się sięgnąć po tę książkę, to zakochacie się w tym kraju. „K-shock - Korea inaczej” to 800 stronnicowa skarbnica wiedzy, podzielona na kilkanaście rozdziałów o różnej tematyce. Przyznam szczerze, że jedne interesowały mnie bardziej, drugie trochę mniej, ale całościowo wypada to naprawdę świetnie. W każdym z rozdziałów znajdziecie odniesienia do historii, które są napisane w bardzo przystępny sposób oraz polecenia lektur, filmów czy też piosenek nawiązujących do poruszanego tematu. Co najważniejsze, nie ma w książce natłoku informacji. Podobało mi się, że autorka nie zamknęła się tylko i wyłącznie na Kraj Spokojnego Poranka, ale również porównywała jego kulturę do Korei Północnej oraz Polski. Trochę ubolewam nad tym, że w książce nie znalazły się ilustracje, czy też zdjęcia pokazujące istotne rzeczy, które były w niej poruszane. Nigdy wcześniej nie sięgałam, po tego typu lektury, bo myślałam, że będę się przy nich nudzić. W przypadku tej powieści nie ma czasu na znużenie. Ewa Białas-Bomba lekkim piórem oraz z humorem opowiada o Korei Południowej i nie raz spowodowała, że na mojej buzi pojawił się uśmiech. Podczas czytania da się odczuć pasję oraz miłość autorki do kraju i muszę przyznać, że to uczucie jest zaraźliwe. Czy teraz po zdobyciu wiedzy chodzę i wciskam każdemu ciekawostki na temat Korei Południowej? Owszem i nie zamierzam na razie z tym skończyć. Tak jak z każdej książki można wysunąć pewne wnioski, to i z tej nasuwa mi się jeden, ale za to myślę bardzo ważny. Ludzie często postrzegają życie w Kraju Spokojnego Poranka, zwłaszcza w sławie, jako spełnienie największych marzeń i wieczne szczęście. Niestety nie zawsze jest ono takie kolorowe jak nam się może wydawać. Presja otoczenia i wygórowane wymagania często wiążą się z wieloma poświęcaniami i wyrzeczeniami na rzecz spełniania czyiś oczekiwań. Żeby nie kończyć recenzji zdaniem owianym smutną aurą, podzielę się z wami jednym przesądem w Korei Południowej, który bardzo mi się spodobał. "Koreańczycy tak urządzają mieszkanie, by mieć pewność, że lustro nie będzie wisiało na wprost drzwi. Dlaczego? Istnieje ryzyko, że będzie ono odbijało całe szczęście, które próbuje wkroczyć do ich mieszkania."

Jeśli nigdy wcześniej nie interesowała was kultura, bądź ogólnie Korea Południowa, to uwierzcie mi, że jeśli zdecydujecie się sięgnąć po tę książkę, to zakochacie się w tym kraju. „K-shock - Korea inaczej” to 800 stronnicowa skarbnica wiedzy, podzielona na kilkanaście rozdziałów o różnej tematyce. Przyznam szczerze, że jedne interesowały mnie bardziej, drugie trochę mniej,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zapoznając się z opisem książki, już wtedy wiedziałam, że ją pokocham. Czytałam podobne lektury w tej tematyce, ale „Każdy rok Tomme’ego Llewellyna” zdecydowanie będzie moją ulubioną. Jest to historia o miłości, przyjaźni, walce o siebie, ale również niesprawiedliwości. Od pierwszych stron zostałam wciągnięta w emocjonalną opowieść, która wstrząsnęła i wzruszyła mnie do granic możliwości. Tommy to bardzo silny bohater, który mimo przeciwnościom losu idzie cały czas przed siebie i nie poddaje się. Jego determinacja, wiara w zmianę i wola walki bardzo mi zaimponowały. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie jak wiele trzeba mieć odwagi i chęci, aby żyć na nowo, co roku. Bardzo było mi go szkoda i cały czas mu kibicowałam, aby działania, których się podejmował miały jakikolwiek wpływ na jego życie. „Każdy rok Tomme’ego Llewellyna” to niespieszna powieść, zawierająca wyjątkową historię, która daje nadzieję. Uświadamia, że w dalszym ciągu nie mając wszystkiego można być szczęśliwym oraz, że miłość jest w stanie przezwyciężyć wszystko. Tommy stracił naprawdę bardzo wiele, ale zyskał to, co w życiu najważniejsze i pokazał, że warto podążać za marzeniami. Autor tworząc tę powieść zadbał o każdy najmniejszy szczegół. Rozpoczęte wątki idealnie się ze sobą scalały i wszystko było w jasny oraz klarowny sposób wytłumaczone. Zaskoczył mnie fakt, że jest to debiut, bo nie dało się tego w żadnym stopniu odczuć. Michael Thompson wykonał świetną robotę i z niecierpliwością czekam na jego kolejne książki. 


Zapoznając się z opisem książki, już wtedy wiedziałam, że ją pokocham. Czytałam podobne lektury w tej tematyce, ale „Każdy rok Tomme’ego Llewellyna” zdecydowanie będzie moją ulubioną. Jest to historia o miłości, przyjaźni, walce o siebie, ale również niesprawiedliwości. Od pierwszych stron zostałam wciągnięta w emocjonalną opowieść, która wstrząsnęła i wzruszyła mnie do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Ukryta łowczyni” minimalnie mniej mi się podobała niż „Porwana pieśniarka”, ale w dalszym ciągu uważam ją za świetną książkę. Tym razem autorka bardziej skupiła się na ludziach, zaś Trole odgrywały drugoplanową rolę. Kilku postaciom pobocznym, które były wspomniane w poprzednim tomie, została poświęcona dodatkowa uwaga, co pozwoliło na lepsze ich poznanie. W tej części pojawia się o wiele więcej magii, co jest jak najbardziej na plus, natomiast mniej w niej romansu. Przez to, że Cécile i Tristan zostali rozdzieleni ich relacja nie była głównym wątkiem książki, ale w dalszym ciągu można było odczuć między nimi ogromną chemię. Od pierwszych stron zostajemy wciągnięci w wir wydarzeń i mimo tego, że poczułam w pewnym momencie lekki przestój, cały czas byłam zaangażowana w historię. Lekturę pomimo swojej objętości czyta się błyskawicznie, bo dzięki lekkiemu pióru autorki kartki obracają się same. Już w pierwszym tomie podejrzewałam, kto kryje się za postacią Anushki i miałam rację. Pomysł na rozwiązanie tej sprawy był przemyślany i dopięty na ostatni guzik. Trochę nie pasowało mi nagłe pojawienie się smoka w historii, ale jestem w stanie przymknąć na to oko. Podobnie jak w poprzedniej części, towarzyszyło mi wiele emocji i na pewno długo nie zapomnę o tej książce. Poziom powieści został utrzymany i mam nadzieję, że tom 3 będzie równie świetny, co poprzednie.

„Ukryta łowczyni” minimalnie mniej mi się podobała niż „Porwana pieśniarka”, ale w dalszym ciągu uważam ją za świetną książkę. Tym razem autorka bardziej skupiła się na ludziach, zaś Trole odgrywały drugoplanową rolę. Kilku postaciom pobocznym, które były wspomniane w poprzednim tomie, została poświęcona dodatkowa uwaga, co pozwoliło na lepsze ich poznanie. W tej części...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nigdy wcześniej nie widziałam obrazów Schielego, a dzięki tej książce mogłam zapoznać się z jego twórczością i wcale tego nie żałuję. „Cztery muzy” opowiada historię, która nie jest w 100% oparta na faktach, zawiera jedynie niektóre prawdziwe informacje, a jednak czytając tę książkę ma się wrażenie, że to wszystko wydarzyło się na prawdę. Malownicze opisy powstawania dzieł malarza oraz świata, w którym żył pobudzają wyobraźnię. Styl autorki i jej lekkie pióro sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko i w żadnym stopniu nie da się odczuć nudy. Wydarzenia z życia Schielego poznajemy dzięki czterem perspektywom wspaniałych kobiet, ale również jemu zostaje poświęcona chwila uwagi. Każdy punkt widzenia był inny, ale zawierał w sobie coś wyjątkowego. Sophie Haydock w świetny sposób wykreowała bohaterów i tchnęła życie w postacie z obrazów. Nie byli oni idealni, posiadali wady i popełniali błędy, ale dzięki temu dało się odczuć ich autentyczność. Nie pozwoliła ona, aby chociaż jedna z kobiet, które w życiu malarza były bardzo ważne, została zapomniana. Książka wywołuje wiele emocji, wciąga do granic możliwości oraz skłania do zapoznania się z twórczością mężczyzny. Życie Schielego nie było usłane różami, a to, co osiągnął jest dowodem na to, że ciężką pracą i wytrwałością można osiągnąć naprawdę wiele. Niestety mało jest książek, które poruszają tematykę sztuki, a szkoda, ponieważ „Cztery muzy” pokazują, że da się to zrobić w świetny sposób.

Nigdy wcześniej nie widziałam obrazów Schielego, a dzięki tej książce mogłam zapoznać się z jego twórczością i wcale tego nie żałuję. „Cztery muzy” opowiada historię, która nie jest w 100% oparta na faktach, zawiera jedynie niektóre prawdziwe informacje, a jednak czytając tę książkę ma się wrażenie, że to wszystko wydarzyło się na prawdę. Malownicze opisy powstawania dzieł...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mimo, że skończyłam tę książkę jakiś czas temu, to w dalszym ciągu ciężko jest mi ująć w słowa to, co chciałabym przekazać. Nie jest to spowodowane tym, że mi się ona nie podobała, a wręcz przeciwnie. Ku mojemu zdziwieniu pozytywnie mnie zaskoczyła i nawet bardziej mi się podobała niż „Bal szalonych kobiet”, choć tematyka drugiej powieści jest mi bliższa. „Cud” przedstawia złożoną historię, którą każdy odbierze w indywidualny sposób. Niech was nie zmyli opis, bo nie jest to książka skierowana tylko do osób wierzących, a dla wszystkich, którzy cenią sobie piękne pióro i historie skłaniające do refleksji. Ukazuje ona punkt widzenia osób wierzących i nie wierzących w objawienie. Pokazuje jak wiara wpływa na zachowania oraz postawy ludzi oraz, że nie jest ona wyznacznikiem dobra. Issac mimo, iż nie był wierzący miał czyste oraz otwarte serce i właśnie to go wyróżniało od innych, których często przepełniania złość. Przedstawiona historia nie dotyczy tylko wiary i objawienia. Owszem jest to główny wątek, jednak oprócz tego to powieść o smutku oraz poczuciu niesprawiedliwości i radzeniu sobie z tymi emocjami. Autorka w świetny sposób ukazała jak duży wpływ ma tłum na jednostkę, a dokładnie brak samodzielnego myślenia i wyrobienia własnej opinii na dany temat. Zakończenie wprowadziło mnie w osłupienie, nie spodziewałam się takiego finału całej powieści. „Cud” to krótka i z pozoru prosta książka, jednak dostarcza wiele emocji oraz wprowadza w zadumę. To lektura o ludziach, ich zmartwieniach oraz walki wiary w to, co niewidzialne z rozumem i ufnością. Jest to aktualna i do bólu prawdziwa historia.

Mimo, że skończyłam tę książkę jakiś czas temu, to w dalszym ciągu ciężko jest mi ująć w słowa to, co chciałabym przekazać. Nie jest to spowodowane tym, że mi się ona nie podobała, a wręcz przeciwnie. Ku mojemu zdziwieniu pozytywnie mnie zaskoczyła i nawet bardziej mi się podobała niż „Bal szalonych kobiet”, choć tematyka drugiej powieści jest mi bliższa. „Cud” przedstawia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, ale każda kolejna książka uświadamia mnie jak bardzo podoba mi się jej styl pisania. Mimo lekkiego pióra Klaudia Bianek potrafi przekazać czytelnikowi nie tylko te przyjemne i łatwe tematy, ale również cięższe, które docierają do najgłębszych zakamarków w ciele. „Zanim odejdziesz” to nie jest sztampowa historia, chociaż tak się może wydawać na pierwszy rzut oka. To książka o miłości tej prawdziwej jak i toksycznej, trudnych wyborach, wszelkich różnicach oraz walce serca z rozumem. Jest prowadzona z dwóch perspektyw, dzięki czemu możemy poznać punkt widzenia oraz emocje zarówno Natalii jak i Mateusza. Autorka wykreowała nieidealnych bohaterów, którzy dzięki temu są autentyczni i wyjątkowi. Oboje noszą na barkach ciężar z przyszłości, który wpływał na ich teraźniejsze życie.Już kiedyś miałam styczność z motywem różnicy wieku, ale pierwszy raz spotkałam się z sytuacją, gdzie to kobieta była starsza od mężczyzny i muszę przyznać, że bardzo mi się to podobało. Natalię polubiłam bardziej, uważam że jest bardzo silną kobietą, która pokazała, że po ciężkim czasie można cieszyć się na nowo z życia. Mateusz czasem mnie irytował swoim niedojrzałym zachowaniem. Cały czas podkreślał różnicę wieku czy statusu społecznego, a swoje negatywne emocje przelewał na kobietę, tym samym ją raniąc. Niestety w tym wszystkim zabrakło szczerej rozmowy. Chemię między bohaterami dało się wyczuć na kilometr, mimo tego, że Mateusz postawił tzw. mur między sobą, a Natalią. Podobało mi się to, że sceny pomiędzy postaciami nie były wulgarne, a zmysłowe i subtelne. Natomiast na duży minus motyw zdrady, którego nie lubię w książkach. Ostatnie strony doprowadziły mnie do palpitacji serca, bo obawiałam się, że historia nie skończy się tak jak myślę. „Zanim odejdziesz” to lektura przepełniona ogromem emocji tych pozytywnych jak i negatywnych, która skłania do refleksji. Czasem warto postawić wszystko na jedną kartę, jeśli gdzieś tam w środku czuje się, że to jest to.

Nie jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, ale każda kolejna książka uświadamia mnie jak bardzo podoba mi się jej styl pisania. Mimo lekkiego pióra Klaudia Bianek potrafi przekazać czytelnikowi nie tylko te przyjemne i łatwe tematy, ale również cięższe, które docierają do najgłębszych zakamarków w ciele. „Zanim odejdziesz” to nie jest sztampowa historia,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Uwielbiam pióro autorki i sięgając po „I nie było już nikogo” byłam pewna, że będę się świetnie przy niej bawić. Oczywiście miałam rację. Christie zastosowała w historii motyw zamkniętego pomieszczenia, które bardzo mi się spodobało. Z ciekawością śledziłam losy bohaterów zastanawiając się, kto będzie następny. W książce zawarte są krótkie opisy każdego z nich, ale mimo tego z początku nie byłam w stanie spamiętać kto jest kim. Pomysł na połączenie wierszyka ze sposobami zakończenia czyjegoś życia był świetny. Mimo, że wiemy, co się będzie działo, to w dalszym ciągu czuć lekkie napięcie. Przyznam szczerze, że domyśliłam się po części zakończenia. Nie konkretnie tego, kto był mordercą, ale w jaki sposób był w stanie się z tym ukryć. Jest to naprawdę krótka książka, którą czyta się błyskawicznie i nie chce zbyt wiele szczegółów zdradzać, aby nie zabrać nikomu przyjemności z poznawania tej historii. Nie jest to pozycja, o której będę rozmyślać przez dłuższy czas. Dostarczyła mi ona fantastycznej rozrywki, ale nie było w niej niczego wow.

Uwielbiam pióro autorki i sięgając po „I nie było już nikogo” byłam pewna, że będę się świetnie przy niej bawić. Oczywiście miałam rację. Christie zastosowała w historii motyw zamkniętego pomieszczenia, które bardzo mi się spodobało. Z ciekawością śledziłam losy bohaterów zastanawiając się, kto będzie następny. W książce zawarte są krótkie opisy każdego z nich, ale mimo...

więcej Pokaż mimo to