rozwiń zwiń
Ania

Profil użytkownika: Ania

Lublin Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 21 tygodni temu
62
Przeczytanych
książek
615
Książek
w biblioteczce
17
Opinii
164
Polubień
opinii
Lublin Kobieta
nie dokończony most, który chciałbyś przeskoczyć

Opinie


Na półkach: , ,

Kończąc czytać poprzednią część (W objęciach chłodu), czułam, jakbym straciła przyjaciela a razem z nim kawałek własnej duszy i serca. To dla mnie zupełnie nowe przeżycie, ponieważ żadna książka nie wzbudziła we mnie takiego melancholijnego stanu. To głównie dlatego przez jakieś pierwsze osiemdziesiąt stron Przyjaciół mroku byłam zła na Ellie, że zapomniała o Robyn i jej odważnym geście, który uratował jej przyjaciół. Nie mogłam tego wybaczyć głównej bohaterce. Dopiero, kiedy odłożyłam książkę na parę godzin i względnie zresetowałam umysł, zrozumiałam, jaki popełniłam błąd. Gniew pozbawił mnie trzeźwego umysłu, przez co nie pamiętałam pierwszej części książki. Głupia byłam, co nie?
Ellie i jej przyjaciele zostali przetransportowani do Nowej Zelandii, gdzie zapewniono im pomoc medyczną. Przez kilka miesięcy przebywali na obcej ziemi, regenerowali siły i ogólnie żyli jak pączki w maśle. Jednak wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć. Nastolatkowie wraz z wyszkolonymi Nowozelandzkimi żołnierzami, którzy walczyli w obronie Australii, mieli zostać wysłani z powrotem do ojczyzny, aby walczyć w jej obronie. Ellie nie chciała wracać. Kierował nią strach, paniczny strach przed śmiercią. Nie znaczy to, że wcześniej się jej nie obawiała. Po prostu z jednej strony chciała schować się pod łóżkiem do końca wojny, a z drugiej potrzebowała czasu na oswojenie się z myślą o powrocie. Pragnęła, żeby ktokolwiek poprosił ją o położenie na szali własnego życia i przyznał, że to, o co proszą, „jest wielkie, olbrzymie, gigantyczne.” Była zła i czuła się oszukana, że obchodzili się z jej życiem, jakby nic nie znaczyła; jakby była jedną z wielu.
Główni bohaterowie mogli przez chwilę odetchnąć, odpocząć. Do kraju wrócili z Nowozelandzkimi żołnierzami, którzy sami mieli przeprowadzić akcję, a zadaniem nastolatków było tylko zapoznanie dorosłych z terenem. Ktoś bardzo naiwny mógł uwierzyć, że tak naprawdę będzie to wyglądało. Rzeczywistość okazała się być bezwzględną i nawet Nowozelandczycy, profesjonalnie wyszkoleni do tego typu działań, nie poradzili sobie z przydzielonym im zadaniem. A skoro profesjonalistom się to nie udało, to czy zwykłe dzieciaki mogły liczyć na powodzenie akcji?

Czasami warto zmienić zdanie. To znaczy, że człowiek myśli.

Nie odkryję Ameryki, jeśli powiem, że Przyjaciele mroku ukazują brutalną wojnę, ponieważ każda (do tej pory przeczytana przeze mnie) część Jutra to pokazuje. Jednak chciałabym zwrócić uwagę na to, że nie zawsze wszystko idzie po myśli bohaterów. Jak to w życiu bywa, mają gorsze momenty. W czwartej części serii autor zwrócił uwagę na to, że nastolatkowie są tylko ludźmi, a nie maszynami do zabijania i że nie wszystkie ich plany muszą zawsze wypalić. Nawet doskonale opracowany pomysł może nie zostać zrealizowany. Przeciwnicy wzmocnili zabezpieczenia, co uniemożliwia przeprowadzenie amatorskiej akcji na ich szkodę.

Tak działa wojna. Albo zabija cię od razu, albo niszczy po kawałku. Tak czy inaczej cię dopada.

Wróg rozpanoszył się w kraju i czuł się jak u siebie. Mieszkańców wzięto do niewoli, a część nawet rozstrzelano i, jak pewnie łatwo można się domyślić, nie zapewniono im godnego pochówku, bo nie zasłużyli. Ellie i jej przyjaciele w końcu mogli dowiedzieć się, co się stało z ich rodzinami, a Fi nawet udało się spotkać z rodzicami. Jednak najbardziej żal mi Lee, choć pewnie nie chciałby mojej „litości”. To wspaniały chłopak, który nie zasłużył sobie na to, co go spotkało. Jest mi bardzo smutno. Ech, tak bardzo chciałabym mu pomóc, że aż chyba dobrze, że jest bohaterem fikcyjnym.
Przyjaciele mroku to kolejna część serii Jutro, ukazująca walkę Australijskich nastolatków o wolność ojczyzny. Cała seria jest warta przeczytania i godna polecenia bez względu na wiek i płeć czytelnika. Przynajmniej ja z całego serca każdemu ją polecam! :)
Trudno oderwać się od powieści Marsdena, dlatego zorganizowałam sobie mały maraton. :)

”Jutro zadaje kłam przesądom, jakoby bestseller miał być opartą na schematach banalną historią. [...] To trochę thriller, trochę sensacja - czyta się doskonale bez względu na wiek. Nic dziwnego, że powieść Jutro stała się bestsellerem.”
Agnieszka Wolny-Hamkało, „Gazeta Wyborcza”

Nic jednak nie dodaje człowiekowi sił tak jak złość. Jest lepsza niż bezołowiowa benzyna klasy premium.

[Recenzja z bloga http://antosia-czyta.blogspot.com/2015/08/jutro-4-przyjaciele-mroku-john-marsden.html ]

Kończąc czytać poprzednią część (W objęciach chłodu), czułam, jakbym straciła przyjaciela a razem z nim kawałek własnej duszy i serca. To dla mnie zupełnie nowe przeżycie, ponieważ żadna książka nie wzbudziła we mnie takiego melancholijnego stanu. To głównie dlatego przez jakieś pierwsze osiemdziesiąt stron Przyjaciół mroku byłam zła na Ellie, że zapomniała o Robyn i jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przyznam szczerze, że długo zbierałam się do napisania kilku zdań o trzeciej części Jutra. Nadal mam pustkę w głowie, co powinnam omówić, na co zwrócić uwagę. Ale nie potrafię. W objęciach chłodu wstrząsnęło mną do tego stopnia i zawładnęło uczuciami, że poważnie zastanawiam się, czy da się napisać "recenzję" każdej książki.
Nadeszła zima, minęło pół roku od początku inwazji, a wojna nadal trwa i nie widać jej końca. Ellie i jej przyjaciele opuszczają bezpieczne Piekło i wyruszają w nieznane, w drodze obmyślając kolejny atak przeciwko wrogowi. Zdają sobie sprawę z tego, że są zwykłymi nastolatkami, bez szkolenia i doświadczenia, bez broni i strategii, ale mimo to nie poddają się. Wymyślają sprytny plan, który ma na celu zniszczenie ważnego ośrodka transportowego – Zatoki Szewca. Udaje im się to, chociaż nie bez komplikacji.
Na okładce ukazane zostały dwie osoby stojące na skalnym urwisku nad wodą. Kobieta z założonymi rękami w okolicach klatki piersiowej i mężczyzna ze swobodnie i trochę niekulturalnie włożonymi dłońmi do kieszeni. Stoją i patrzą na wybuch w oddali. Nie uciekają, nie walczą o życie. Podziwiają eksplozję. Nie należy się nią sugerować. Tak naprawdę ta dwójka bohaterów uciekała przed kulami wystrzeliwanymi z pokładu statku, płynąc jak najdalej od tykającej bomby. Patrząc z boku, mogłoby to wyglądać jak strzelanie ze statku do przepłoszonych ryb. Płynęli w zimnej wodze, aby uratować swoje życie, aby móc dalej działać na szkodę wroga. Dzieliły ich sekundy od śmierci.
Każdy z bohaterów Jutra jest inny, ale razem tworzą coś wielkiego. To, czego dokonali, przerosło nawet ich oczekiwania. Nic więc dziwnego, że nie chcą być anonimowi, pragną, aby ich uwiezione rodziny wiedziały, że nie marnują wolności. Jak wszyscy, którzy pojawiliby się na ich miejscu, odczuwają strach, ale wiedzą, że nie jest on dobrym doradcą, dlatego starają się zepchnąć go na dalszy plan, w ciemne zakamarki umysłu. Teraz są na takim etapie, że nie zawahają się zabić z zimną krwią wrogiego żołnierza, aby ocalić życie przyjaciół.
Nie wiem, jak jest możliwe to, że John Marsden w kolejnej książce zawarł aż tyle emocji. Myślałam, że w poprzedniej części autor już wyczerpał limit, ale czytając W objęciach chłodu, po prostu nie wierzyłam własnym oczom, że można tak kogoś znokautować. Słowem. Siedziałam i patrzyłam pustym wzrokiem na kartkę, i nie wiedziałam co zrobić. Byłam zdruzgotana. Przez bite pięć minut patrzyłam w jedno zdanie, nie wierząc własnym oczom. A potem się rozpłakałam. Jak człowiek, który stracił przyjaciela. Przeżyłam dzień żałoby i dopiero wtedy byłam w stanie dokończyć czytać książkę, ale dalej nie mogę pogodzić się z tym, co się stało. Aż boję się sięgnąć po czwarta część.
Książka nie jest pozbawiona również zabawnych momentów. Mimo powagi sytuacji, mogłam uśmiechnąć się. Nie dlatego, że był to uśmiech przez łzy, tylko dlatego, że to było naprawdę zabawne.
Nie sądziłam, że da się połączyć tak wielką emocjonalność z dynamiczną akcją. Myliłam się. John Marsden opanował sztukę łączenia tych dwóch czynników chyba do perfekcji. Chyba, ponieważ jeszcze nie spotkałam się z książką, która w podobny sposób ukazywałaby połączenie uczuć i gwałtownej fabuły.
Stwierdzenie, że autor przejechał po moich emocjach czołgiem, nabrało dla mnie zupełnie nowego znaczenia.

"Przypomniał mi się wiersz wiszący w sypialni Robyn w Wirrawee - ten, w którym kobieta opowiada, że gdy kiedyś odwracała się na plaży, widziała ślady czterech stóp: swoich i Boga, lecz teraz, w najtrudniejszych chwilach, odwraca się i widzi ślady dwóch. Pyta Boga: „Jak to jest, że wtedy, kiedy najbardziej Cię potrzebuję, nie ma Cię przy mnie?” A Bóg odpowiada: „Moje dziecko, jestem tu. To ślady moich stóp. Zostawiłem je, gdy cię niosłem”."

Recenzja pochodzi z bloga [ http://antosia-czyta.blogspot.com/2015/08/jutro-3-w-objeciach-chodu-john-marsden.html ]

Przyznam szczerze, że długo zbierałam się do napisania kilku zdań o trzeciej części Jutra. Nadal mam pustkę w głowie, co powinnam omówić, na co zwrócić uwagę. Ale nie potrafię. W objęciach chłodu wstrząsnęło mną do tego stopnia i zawładnęło uczuciami, że poważnie zastanawiam się, czy da się napisać "recenzję" każdej książki.
Nadeszła zima, minęło pół roku od początku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Druga część zmysłowej trylogii Dotyk Crossa.
Czy dwoje życiowych rozbitków zasługuje na miłość?
Gideon Cross. Piękny i doskonały na zewnątrz, zraniony i pokaleczony w środku. Pokazał mi, czym jest prawdziwa rozkosz. Nie mogłam mu się oprzeć. Nie chciałam. Był moim nałogiem, moim największym pragnieniem. Był mój…
Liczyły się tylko te chwile, gdy niezaspokojony głód i desperacka miłość prowadziły nas do szaleństwa."

Zazwyczaj jest tak, że początkowa odsłona danego cyklu zdobywa najwięcej naszego uznania. Bo jeszcze się tak nie znudziliśmy bohaterami, bo dopiero zaczynamy czytać, bo jeszcze nie znamy fabuły... Nie wiem, jakim cudem jest to możliwe, ale dla mojej skromnej osoby druga część Rozpalonej – Płomień Crossa była lepsza od pierwszego tomu tej serii.
Płomień Crossa ukazuje wzloty i upadki związku Evy i Gideona. Każde z nich ma traumatyczną przeszłość, która daje znać o sobie w nocnych koszmarach. Jednak, pomijając oczywistą potrzebę bliskości, oni starają się być ze sobą mimo bólu. Nie zawsze im się to udaje i przeżywają rozstanie, które mimo wszystko wyszło im na dobre i umocniło ich więź.
W drugiej części Rozpalonej autorka często wspomina o zaufaniu. Bez niego nie można budować trwałych relacji, o czym przekonuje się Eva. Zwątpiła w mężczyznę, którego kochała mimo jego próśb o ufność w niego (chociaż motorem jej zachowania była nie tylko wiara w ukochanego), co doprowadziło do rozłąki i cierpienia ich obydwojga.
Płomień Crossa to nie tylko związek Tramell i Crossa, ale i również problemy Carego – przyjaciela Evy. Cary jest bi – pociągają go zarówno mężczyźni jak i kobiety – i to sprawia, że jego chłopak, w którym się zakochał (ze wzajemnością) czuje się zagrożony i niepewny, ponieważ Cary nie potrafi odmówić paniom zbliżeń. Przyjaciel Evy jest rozdarty: z jednej strony potrzebuje Trey'a, a z drugiej nie może się oprzeć właścicielkom obfitych biustów. Obaj muszą znaleźć jakiś złoty środek, aby być razem i cieszyć się miłością.
Opisy współżyć były mniej wulgarne niż w pierwszej części, co mnie mile zaskoczyło i ucieszyło. Jednak mimo wszystko czasami tylko bez większego zaangażowania przelatywałam wzrokiem po tekście. Chyba nie jestem fanką wątków erotycznych.
Czasami denerwowało mnie zachowanie Evy, jakby próbowała na siłę szukać problemów. Niemal wszędzie widziała jakieś kłopoty, chociaż czasami ich tam wcale nie było. Za to podziwiam Gideona za jego odwagę, determinację i poświecenie. Udowodnił, że dla Evy jest w stanie zrobić absolutnie wszystko i nie cofnie się nawet przed najgorszym.
Polecam przeczytać Płomień Crossa (i pierwszą część tej serii przede wszystkim), nie tylko dlatego że jest to popularna książka erotyczna, ale ze względu na to że opowiada o ludziach skrzywdzonych, którzy próbują radzić sobie z problemami, które mogły spotkać każdego z nas przy odrobinie nieszczęścia.

"Był prawdziwym ekspertem od autodestrukcji, wciąż odrzucał od siebie myśl, że i on miał prawo do szczęścia."


Recenzja pochodzi z bloga [http://antosia-czyta.blogspot.com/2015/08/pomien-crossa-sylvia-june-day.html]

"Druga część zmysłowej trylogii Dotyk Crossa.
Czy dwoje życiowych rozbitków zasługuje na miłość?
Gideon Cross. Piękny i doskonały na zewnątrz, zraniony i pokaleczony w środku. Pokazał mi, czym jest prawdziwa rozkosz. Nie mogłam mu się oprzeć. Nie chciałam. Był moim nałogiem, moim największym pragnieniem. Był mój…
Liczyły się tylko te chwile, gdy niezaspokojony głód i...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Ania

z ostatnich 3 m-cy
Ania
2024-02-26 14:51:31
Ania i Ilse są teraz znajomymi
2024-02-26 14:51:31
Ania i Ilse są teraz znajomymi

ulubieni autorzy [11]

John Marsden
Ocena książek:
7,7 / 10
14 książek
2 cykle
483 fanów
Guillaume Musso
Ocena książek:
7,0 / 10
23 książki
1 cykl
2211 fanów
Allan Pease
Ocena książek:
6,3 / 10
12 książek
0 cykli
26 fanów

Ulubione

Harlan Coben Nie mów nikomu Zobacz więcej
William Shakespeare - Zobacz więcej
Nicholas Sparks I wciąż ją kocham Zobacz więcej
John Marsden Jutro Zobacz więcej
Colleen Hoover Hopeless Zobacz więcej
John Green Gwiazd naszych wina Zobacz więcej
Harlan Coben Bez pożegnania Zobacz więcej
Colleen Hoover Hopeless Zobacz więcej
Katja Millay Morze spokoju Zobacz więcej

Dodane przez użytkownika

Sylvia June Day Dotyk Crossa Zobacz więcej
Sylvia June Day Dotyk Crossa Zobacz więcej
Sylvia June Day Dotyk Crossa Zobacz więcej
Salla Simukka Czerwone jak krew Zobacz więcej
Sylvia June Day Płomień Crossa Zobacz więcej
Marcin Prus Wszystkie barwy siatkówki Zobacz więcej
John Marsden W objęciach chłodu Zobacz więcej
Marcin Prus Wszystkie barwy siatkówki Zobacz więcej
Salla Simukka Czerwone jak krew Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
62
książki
Średnio w roku
przeczytane
6
książek
Opinie były
pomocne
164
razy
W sumie
wystawione
45
ocen ze średnią 9,0

Spędzone
na czytaniu
357
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
6
minut
W sumie
dodane
78
cytatów
W sumie
dodane
1
książek [+ Dodaj]