-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński8
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać459
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2024-01-30
2023-10-15
Każdy kolejny tom Mrocznych Miast przynosi niespodziankę, czasami lekko rozczarowującą, jak "Brüsel", a czasami olśniewającą :) "Pochyłe dziecko" jest nieporównywalnie lepsze, pełniejsze, zapewniające przeżycia i emocje. Jest osią dla innych albumów, jak pięknie ktoś określił. Zaczątek tej historii dostaliśmy już w "Drodze do Armilii" – genialny zabieg, poznaliśmy wtedy legendę o pochyłej Mary, legendę krążącą po uniwersum Mrocznych Miast, a teraz poznajemy historię, która stała się jej inspiracją. Dopiero teraz wszystko zaczyna nabierać sensu. I okazuje się, że autorzy tworzą uniwersum z prawdziwego zdarzenia, a odkrywanie jego tajemnic staje się wyśmienitą zabawą. Do tego dochodzi zabawa stylami, wprowadzenie fotografii jako sposobu przedstawienia "prawdziwego świata", co daje niesamowity efekt, szczególnie gdy świat realny wchodzi w interakcję ze światem Mrocznych Miast. Wprowadzenie prawdziwych postaci, jak malarza Augustina Desombresa, co z kolei prowadzi nas do niesamowitego miejsca w internecie – Alta Plana, czyli "niemożliwej i nieskończonej encyklopedii świata stworzonej przez Schuitena i Peetersa". Zaiste świat MM to niebywała sprawa, do odkrywania i zachwycania się! Aż przebieram nogami z niecierpliwości, co przyniosą kolejne tomy, co jeszcze odkryjemy :)
Każdy kolejny tom Mrocznych Miast przynosi niespodziankę, czasami lekko rozczarowującą, jak "Brüsel", a czasami olśniewającą :) "Pochyłe dziecko" jest nieporównywalnie lepsze, pełniejsze, zapewniające przeżycia i emocje. Jest osią dla innych albumów, jak pięknie ktoś określił. Zaczątek tej historii dostaliśmy już w "Drodze do Armilii" – genialny zabieg, poznaliśmy wtedy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-09-12
Oj… nie pykło z tą częścią Mrocznych Miast… Zero tajemnicy, zero symboliki. Już na początku dostajemy pełny wykaz odniesień, wyjaśnienia tzw. “brukselizacji”, nawiązania do fasadyzmu… Brüsel to po prostu Bruksela, nieszczęśliwe miasto, dla którego urbanistyki “najważniejsze nie było chronienie miasta, ale jego symulowanie”. I choć jeden z autorów próbuje nas przekonać we wstępie, że pomimo oszpecenia i zmasakrowania to miasto jednak ma – niezauważalny dla przypadkowego turysty – urok, to jak dla mnie trochę gryzie się z tą teorią samo zakończenie… Bo skoro “nie powinniśmy się wzbraniać kochać tego miasta”, to dlaczego nas główni bohaterowie na końcu….. uwaga spoiler – uciekają z niego! ;)
A sam komiks – tylko jeden piękny kadr, fabuła trochę męcząca. Przyjemne sceny erotyczne. Lekki urok ze względu na zamysł całych "Mrocznych Miast".
Oj… nie pykło z tą częścią Mrocznych Miast… Zero tajemnicy, zero symboliki. Już na początku dostajemy pełny wykaz odniesień, wyjaśnienia tzw. “brukselizacji”, nawiązania do fasadyzmu… Brüsel to po prostu Bruksela, nieszczęśliwe miasto, dla którego urbanistyki “najważniejsze nie było chronienie miasta, ale jego symulowanie”. I choć jeden z autorów próbuje nas przekonać we...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-06-30
Ten album przysporzył mi sporo trudności w ocenie. Z jednej strony jest przepiękny, autorzy uraczyli nas aż czterema opowieściami, z których każda jest niesamowita na swój sposób. Z drugiej strony rozumiem rozczarowanie niektórych, gdyż całość jest zupełnie inna od pozostałych tomów serii. Szczególnie że po "Wieży" oczekiwania były naprawdę ogromne. Zabrakło mi tu też komentarza od autorów: dlaczego poszli taką drogą, jakie mieli przemyślenia itd. – przyzwyczaili mnie do tego w poprzednich tomach. Ale i tak ten album jest zjawiskowy! Totalnie baśniowy – co nie znaczy, że przeznaczony dla dzieci, jak już, to bardziej dla wewnętrznego dziecka, czyli nie dla wszystkich ;P.
Główne opowiadanie "Droga do Armilii", przynosi nam genialne informacje o świecie, w którym znajdują się mroczne miasta, głównie pod kątem geograficznym. Mamy tu przepiękne kadry – to są kadry do zachwycania się i doszukiwania znaczeń. Są monumentalne, olśniewające, pełne treści, nawet muzycznej. I jest tu zastosowane świetne rozwiązanie na rozdzielenie “prawdziwego świata” od marzeń. Coś pięknego.
Najmocniej temu opowiadaniu zbliżone (a co za tym idzie tematycznie uzasadnione) są "Księżycowe konie". Podobnie jak w Drodze – symbolicznie ukazujące marzenia dziecka.
"Pochyła Mary" średnia – ale rozbudziła moją ciekawość na jeden z kolejnych tomów, czyli "Pochyłe dziecko". Natomiast ostatnie opowiadanie "Perła", czyli wariacja na temat Księżniczki na ziarnku grochu totalnie od czapy, nie pasuje mi do reszty. Jako samodzielna publikacja – piękna. Jako część tomu – tak jakby wciśnięta na siłę.
Pomimo wielu zastrzeżeń, "Droga do Armilii" jest kolejnym przepięknym przeżyciem, kolejną częścią niezwykłego świata marzeń, w którym cudownie jest się zanurzyć.
Ten album przysporzył mi sporo trudności w ocenie. Z jednej strony jest przepiękny, autorzy uraczyli nas aż czterema opowieściami, z których każda jest niesamowita na swój sposób. Z drugiej strony rozumiem rozczarowanie niektórych, gdyż całość jest zupełnie inna od pozostałych tomów serii. Szczególnie że po "Wieży" oczekiwania były naprawdę ogromne. Zabrakło mi tu też...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-06-22
Trzeci tom Mrocznych Miast – i kolejna wspaniała podróż. Znajdziemy tu całe bogactwo odniesień do różnorakiej sztuki – wieża Babel, Zamek Kafki, dzieła Bruegla, Piranesiego, a nawet postać Orsona Wellesa – dodaje to niesamowitego smaku, ale czy jest aż tak ważne i niezbędne w zrozumieniu tej pięknej historii? Ani trochę. Wszystko już było, wszystko jest powtarzalne, odtwarzamy te same role, tak samo poszukujemy i kochamy. Zawsze przychodzi ten moment, gdy nie jesteśmy już w stanie w stanie pracować/żyć, godząc się na brak wyjaśnień. Zawsze nadchodzi ten moment gdy wyruszamy w wędrówkę, od której oczekujemy jakichkolwiek odpowiedzi. I często natykamy się na mgłę… czy jest ona pustką, czy drogą do zrozumienia, że najważniejszy i tak jest ten drugi człowiek. Wszystko okazuje się znośne – nawet pustka świata – gdy obok jest ktoś ważny.
Choć zawsze tym pierwszym i głównym bohaterem Mrocznych Miast jest architektura – to i tak finalnie, gdy myślimy nad tymi komiksami, gdy wgryzamy się w fabułę – kończy się na tych najważniejszych pytaniach – o sens życia, o to, jak bardzo nasz świat jest prawdziwy, co zrobić z tą pustką. A na końcu czasami okazuje się, że potrzebna jest samotność.
Przepięknie narysowany album, z rozkosznym erotyzmem – delikatnie tylko zaznaczonym. Z monumentalnymi rysunkami. Zachwycający.
Trzeci tom Mrocznych Miast – i kolejna wspaniała podróż. Znajdziemy tu całe bogactwo odniesień do różnorakiej sztuki – wieża Babel, Zamek Kafki, dzieła Bruegla, Piranesiego, a nawet postać Orsona Wellesa – dodaje to niesamowitego smaku, ale czy jest aż tak ważne i niezbędne w zrozumieniu tej pięknej historii? Ani trochę. Wszystko już było, wszystko jest powtarzalne,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-05-19
Jestem oczarowana tą serią. Druga część jest jeszcze lepsza niż Mury Samaris. Począwszy od przepięknej nazwy – Urbikanda, przez świetne elektryzujące rysunki, genialny styl, na rewelacyjnej fabule skończywszy. Pomysł zachwyca, tajemniczy rozrastający się sześcian, wprowadza niepokój w mieszkańcach, ingeruje w świat każdego, drażni, irytuje, ale staje się wreszcie niezbędny do życia. Czy porównamy Sieć do współczesnej sieci czy do bóstwa (które jednak poddaje się w pewien sposób woli człowieka) – jedno jest pewne… w ludziach wywołuje niezwykłą gorączkę i staje się nie do zastąpienia, staje się tak bardzo pożądany – nic dziwnego, uwielbiamy się przecież uzależniać ;)
Jestem oczarowana tą serią. Druga część jest jeszcze lepsza niż Mury Samaris. Począwszy od przepięknej nazwy – Urbikanda, przez świetne elektryzujące rysunki, genialny styl, na rewelacyjnej fabule skończywszy. Pomysł zachwyca, tajemniczy rozrastający się sześcian, wprowadza niepokój w mieszkańcach, ingeruje w świat każdego, drażni, irytuje, ale staje się wreszcie niezbędny...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-05-07
Cykl Mroczne miasta zafascynował mnie od pierwszego spojrzenia. Genialny pomysł, aby głównym bohaterem było miasto, melancholijne, skrywające tajemnicę, być może tragiczną. Prawdziwy skarb przybyły z Krańca Świata.
Pierwszy tom "Mury Samaris" jest chyba najskromniejszy z całej serii, ale i tak zachwyca. Autorzy dużo grają tu kolorem, Samaris jest przepiękne, pełne światła, a jednak wzbudza niepokój, staje się tajemnicze i groźne, a początkowe piękno okazuje się złudne.
Autorzy zostawiają nas z pytaniami, nic nie wyjaśniają, ale przyzwyczajona do stylu Andreasa, zupełnie nie spodziewałam się jakiegoś konkretnego zakończenia, byłabym wręcz niemile zaskoczona, gdybym dostała odpowiedzi na tacy. Nie nie, w tego typu komiksach tajemnica jest nieodzownym elementem i właśnie takie zakończenie, pełne niewiadomych – jest idealne. Zostajemy pełni domysłów i fascynacji kolejnymi miastami.
Cykl Mroczne miasta zafascynował mnie od pierwszego spojrzenia. Genialny pomysł, aby głównym bohaterem było miasto, melancholijne, skrywające tajemnicę, być może tragiczną. Prawdziwy skarb przybyły z Krańca Świata.
Pierwszy tom "Mury Samaris" jest chyba najskromniejszy z całej serii, ale i tak zachwyca. Autorzy dużo grają tu kolorem, Samaris jest przepiękne, pełne światła,...
Idealnie – połączenie starych map z genialnym stylem autorów serii Mroczne miasta... Ten komiks to małe dzieło sztuki.
Przy okazji "Niewidzialnej granicy", nasunęła mi się myśl, że z każdą kolejną częścią, zbliżamy się do jakiejś wielkiej tajemnicy. Ten cel, czyli jakieś wielkie odkrycie/jakieś spełnienie, nie zawsze musi być osiągnięty. Bardzo często okazuje się, że ważniejsza jest droga, tu – odkrywanie kolejnych niesamowitych miast/znaczeń, które okazują się mniej lub bardziej przyjazne, ale zawsze są piękne.
Jak zawsze, również w tej części dostajemy całą masę symboli, odniesień. Przepiękne wielkie kadry, otwierające każdy rozdział zaskakują bogactwem interpretacji, jak np. ucieczka z miasta, wyobrażonego czaszką (śmierć tego miejsca? moralny rozkład?).
Mapa pełni tu rolę wielkiego kreatora – stworzenia imperium Sodrowni-Woldaszji, jeżeli wytyczymy granice to nie po to, żeby odzwierciedlały rzeczywistość, ale by ją kreowały, i tu liczy się jak największa skala;)
Mapa wykorzystywana jest politycznie, mapa wykorzystywana jest sensualnie – ale wbrew oczekiwaniom, nie doprowadza do spełnienia.
Idealnie – połączenie starych map z genialnym stylem autorów serii Mroczne miasta... Ten komiks to małe dzieło sztuki.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPrzy okazji "Niewidzialnej granicy", nasunęła mi się myśl, że z każdą kolejną częścią, zbliżamy się do jakiejś wielkiej tajemnicy. Ten cel, czyli jakieś wielkie odkrycie/jakieś spełnienie, nie zawsze musi być osiągnięty. Bardzo często okazuje się, że...