-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać189
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik11
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2022-03-01
Baricco naprawdę jest jak okład na obolałe serce.
Baz żadnej skuchy, każda jego książka jest inna i każda jest tak bardzo jego, że poznaję go po pierwszym zdaniu, po jednej nutce. Kolejny raz brawa za tłumaczenie dla Haliny Kralowej.
Zabiera mnie do tak oderwanych od rzeczywistości światów, tak wspaniałym językiem, z tak ogromną wrażliwością, uważnością, trafnością sądów na temat człowieka i jego słabości.
Jedwab to najbardziej skromna, intymna opowieść w wykonaniu Baricco, jaką czytałam. Historia o miłości, która nigdy się nie wydarzyła.
"To dziwne cierpienie. Umierać z tęsknoty za czymś, czego nigdy nie przeżyjesz".
no dziwne.
Baricco naprawdę jest jak okład na obolałe serce.
Baz żadnej skuchy, każda jego książka jest inna i każda jest tak bardzo jego, że poznaję go po pierwszym zdaniu, po jednej nutce. Kolejny raz brawa za tłumaczenie dla Haliny Kralowej.
Zabiera mnie do tak oderwanych od rzeczywistości światów, tak wspaniałym językiem, z tak ogromną wrażliwością, uważnością, trafnością sądów...
2020
2020
2020-07-14
Dobrze nie mieć żadnych oczekiwań, bo potem się można miło zaskoczyć, tak jak w przypadku tego oto reportażu. Tak naprawdę sam kebab jako posiłek, jego spolszczenie i przyczyny popularności nie interesują mnie wcale. Dobrze więc, że tak książka w zasadzie nie jest o tym. No, może prawie nie o tym. W dużej mierze jednak skupia się na ludziach, którzy za tym kebabem stoją i te pojedyncze historie były dla mnie (jak zawsze) najciekawsze i najbardziej poruszające. Będą więc tam losy imigrantów z Bliskiego Wschodu, zarówno tych, którym się udało zajebiście, jak i tych, którym nie udało się wcale, a także coś pomiędzy. Ale spokojnie, będzie też i o Polakach, i to wystarczająco, nie martwcie się.
Z “Kebabistanu” możemy się też zwyczajnie sporo dowiedzieć o rynku pracy w gastronomii w Polsce (kto nie pracował w gastro, ten trąba, coś was w życiu ominęło), o zawiłych i imo zdehumanizowanych procedurach związanych z ubieganiem się w naszym kraju o status uchodźcy (w 90% przypadków kończą się fiaskiem), a przede wszystkim – o nas samych, polskich Polakach i tym rasizmie, co to go nikt nigdy na oczy w kraju nad Wisłą nie widział.
Natomiast to też nie tak, że “Kebabistan” to portret pokrzywdzonego uchodźcy zza kebabowej lady w kontrze do Polaka-rasisty z ogoloną głową i bluzgami na ustach. Nie. Daleko autorowi do czarno-białego obrazu świata, daje nam jednak (zasłużonego) pstryczka w nos i pokazuje fakty, na które naprawdę nie można zamykać oczu (tudzież chować kocim wzorem głowę pod szafkę i udawać, że dupa wcale nie wystaje).
Książkę czyta się dobrze, szybko, napisana jest przyjemną w odbiorze frazą. Mam wrażenie, że im dalej, tym lepiej wchodzi. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby znalazła się dla niej dobra redakcja, a tej niestety zabrakło – szkoda. Nic to jednak, trudno się mówi, bo autor broni się sam – swoją wrażliwością na opowiadane przez ludzi historie, wyczuciem do zadawania odpowiednich pytań i nieodłącznym sarkazmem, dzięki któremu pośmiejemy się też trochę przy lekturze (nawet, jeśli będzie to śmieszek nieco nerwowy). Generalnie – polecam, również tym, co to z reportażem mają nigdy nie po drodze – to może być dobry początek.
I w ogóle tytuł, tytuł jest świetny. A no i zdjęcia też są, ładne, czarno-białe, pasują klimatem do tego kebsa, kebaba, kebabowni. Tak.
Dobrze nie mieć żadnych oczekiwań, bo potem się można miło zaskoczyć, tak jak w przypadku tego oto reportażu. Tak naprawdę sam kebab jako posiłek, jego spolszczenie i przyczyny popularności nie interesują mnie wcale. Dobrze więc, że tak książka w zasadzie nie jest o tym. No, może prawie nie o tym. W dużej mierze jednak skupia się na ludziach, którzy za tym kebabem stoją i...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-06-16
To taki zwiewny szkic, pod którego pozornie lekką i pozbawioną ostrych kantów powierzchnią, czai się napięcie i ledwo wyczuwalny mrok. Fenomenalnie przedstawiony świat dzieci za pomocą zniekształceń języka dorosłych, których dokonują one w komunikacji między sobą. Schuler operuje jednocześnie ironią i nostalgią, tworzy bardzo sugestywne, zapadające w pamięć obrazki. Warto spędzić z tą książką jeden przyjemny wieczór.
To taki zwiewny szkic, pod którego pozornie lekką i pozbawioną ostrych kantów powierzchnią, czai się napięcie i ledwo wyczuwalny mrok. Fenomenalnie przedstawiony świat dzieci za pomocą zniekształceń języka dorosłych, których dokonują one w komunikacji między sobą. Schuler operuje jednocześnie ironią i nostalgią, tworzy bardzo sugestywne, zapadające w pamięć obrazki. Warto...
więcej mniej Pokaż mimo to
Wspaniała to była historia, napisana rewelacyjnym językiem. Tłumacz wykonał kawał dobrej roboty.
Są tam takie fragmenty, które czyta się po pięć razy, tak otwierają oczy. Wielka wrażliwość autora.
Trochę się chciało, żeby się ta książka nigdy nie kończyła.
Ucieczka od rzeczywistości 10/10; potrzebuję więcej.
Wspaniała to była historia, napisana rewelacyjnym językiem. Tłumacz wykonał kawał dobrej roboty.
Pokaż mimo toSą tam takie fragmenty, które czyta się po pięć razy, tak otwierają oczy. Wielka wrażliwość autora.
Trochę się chciało, żeby się ta książka nigdy nie kończyła.
Ucieczka od rzeczywistości 10/10; potrzebuję więcej.