-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać445
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2015
Coś niesamowitego. Książka, którą przeczytałam chyba kilkadziesiąt razy, koszmarnie wydana, rozlatuje się... i nie ma to kompletnie znaczenia. Tak samo jak czas, w którym jej akcja jest osadzona. Cała tajemnica tkwi w autorze, który musiał być bardzo dobrym, a jednocześnie obiektywnym obserwatorem, z talentem do zaglądania w ludzkie dusze. Postacie jednoznaczne czy papierowe wcale tu nie występują, a sama Matuszka Rassija, kolektyw i inne takie, mimo że wciąż obecne, są niemal nieistotne i całkiem łatwo strawne, w obliczu opisywanych historii, prawdziwych, mniejszych lub większych ludzkich dramatów. Utożsamić można się przede wszystkim z Tośką, ale przy okazji każdą, absolutnie każdą osobę z powieści można przynajmniej częściowo zrozumieć, o ile ktoś nie kieruje się nadmiernie uprzedzeniami. To jest zawsze aktualne, trafia prosto w serce, a przy tym jest opisane tak, że przy czytaniu chce się śmiać, płakać, w ogóle nie czuje się znużenia, a atmosferą panującą w pokoju hotelu robotniczego, i generalnie ZSRR, po prostu się przesiąka. Zresztą, jest to bardzo przyjemne.
Ciekawa jestem, czy jakiekolwiek dzisiejsze Rozlewisko, lub coś podobnego, jest w stanie się z tym równać. I szczerze mówiąc, nie wiem, czy mam odwagę to sprawdzać.
Coś niesamowitego. Książka, którą przeczytałam chyba kilkadziesiąt razy, koszmarnie wydana, rozlatuje się... i nie ma to kompletnie znaczenia. Tak samo jak czas, w którym jej akcja jest osadzona. Cała tajemnica tkwi w autorze, który musiał być bardzo dobrym, a jednocześnie obiektywnym obserwatorem, z talentem do zaglądania w ludzkie dusze. Postacie jednoznaczne czy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011-01-01
Co tu dużo mówić,te opowiadania lśnią rzeczywiście jak klejnoty. Może nawet czasami rzeczywiście pomysły się powtarzają, ale co z tego. Korona, w której te tytułowe klejnoty są osadzone, wcale nie jest przez to brzydsza, banalniejsza, a osadzone w niej kamienie lśnią przez cały czas wyjątkowym blaskiem...
Co tu dużo mówić,te opowiadania lśnią rzeczywiście jak klejnoty. Może nawet czasami rzeczywiście pomysły się powtarzają, ale co z tego. Korona, w której te tytułowe klejnoty są osadzone, wcale nie jest przez to brzydsza, banalniejsza, a osadzone w niej kamienie lśnią przez cały czas wyjątkowym blaskiem...
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-01-01
Książkę przeczytałam w trakcie świąt, nie zwracając uwagi praktycznie na nic. Jest jednocześnie piękna i straszna, bo Connie Willis przedstawiła średniowiecze totalnie bez upiększeń, co często robią inni autorzy podobnych książek. Niby przewidywalna, wiemy, że Kivrin jest boleśnie nieświadoma niebezpieczeństwa, ale i tak jak już ktoś się zaczyta, to się nie oderwie, przynajmniej ja się w to wczułam wyjątkowo mocno. Świetnie uchwycone ludzkie nastroje w obliczu "końca świata" i ogólnie nastrój epoki.Pani Willis doskonale i gorzko wskazuje ludzkie przywary, które tutaj prowadzą do niepotrzebnych cierpień i tragedii.
PRZESTAŃCIE czepiać się okładki, bo może nie jest jakaś piękna (choć nie bardzo się z tym zgadzam), ale jest po prostu genialna, zrobiona przez kogoś z bardzo dużą empatią, kto zrozumiał główną bohaterkę, trzeba się tylko wczuć i zastanowić chwilę nad jej sensem.
Książkę przeczytałam w trakcie świąt, nie zwracając uwagi praktycznie na nic. Jest jednocześnie piękna i straszna, bo Connie Willis przedstawiła średniowiecze totalnie bez upiększeń, co często robią inni autorzy podobnych książek. Niby przewidywalna, wiemy, że Kivrin jest boleśnie nieświadoma niebezpieczeństwa, ale i tak jak już ktoś się zaczyta, to się nie oderwie,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2010-01-01
Książka absolutnie genialna, czyta się niesamowicie szybko. Trudno zapomnieć postacie, szczególnie Si mena i Złoty Lotos z ich ciągłymi kłótniami, intrygami i godzeniem się w łóżku :)
Język - naturalny, ale i wyrafinowany, aż chce się czytać.
Książka absolutnie genialna, czyta się niesamowicie szybko. Trudno zapomnieć postacie, szczególnie Si mena i Złoty Lotos z ich ciągłymi kłótniami, intrygami i godzeniem się w łóżku :)
Język - naturalny, ale i wyrafinowany, aż chce się czytać.
2011-06-01
2014-01-01
Po pierwsze - tej książki nie można ocenić zbyt szybko. Po takiej lekturze potrzeba trochę czasu, aby ochłonąć z nadmiaru wrażeń. O ile na początku, to jest przez jakieś ponad 300 stron, nic się nie dzieje, o tyle potem autorka wynagradza tę początkową nudę z nawiązką.
Początek służy, moim zdaniem, bardziej rozluźnieniu czytelnika, rozbawieniu go i sprawdzeniu jego wytrzymałości.
Tak, długie wstępy są specjalnością Connie Willis, którą mogą czytać tylko i wyłącznie osoby cierpliwe. Wszystkie inne - nie sprostają takiej lekturze. Autorka testuje empatię - bo przecież możemy poczuć się trochę jak Joanna i Richard, którym sprawia dużą trudność znalezienie ochotników do eksperymentu. Dlatego początek najlepiej jest potraktować z dystansem.
Na pierwszych stronach, kiedy jeszcze nic się nie dzieje, autorka zapewnia czytelnikowi komiczny, pełen ironii obraz szpitala i pracujących w nim osób, przy czym szczególnie negatywnie zostaje odmalowany pan Mandrake, przed którym zresztą Joanna przez cały czas ucieka. Mandrake jest szarlatanem, charyzmatycznym manipulantem i autorem bestsellerów, w których maluje piękną, acz nieco naiwną wizję życia po śmierci oraz ukazuje w różowych barwach cel istnienia doświadczeń granicznych. Na szczęście, potem nie pojawia się w książce nadmiernie często. Takich osobowościowych "smaczków" jest w książce znacznie więcej, zmieściła się tu cała galeria ludzkich typów, do wyboru do koloru.
Cała akcja nie nabiera zauważalnego rozpędu nawet w momencie, gdy Joanna zostaje dosłownie królikiem doświadczalnym Richarda. Od tego momentu autorka bardzo subtelnie i pomału wprowadza nas w świat swoich / Joanny doznań / wyobrażeń. Co widzi doktor Lander "po drugiej stronie"? Czy wszyscy widzą to, co ona?
Co do tego, że Connie potrafi grać czytelnikom na nerwach (a wydaje się, że czyni to z pełną premedytacją), nie ma wcale wątpliwości. Nagle okazuje się, że pozornie mało istotne postacie, które pojawiały się na pierwszych trzystu stronach, wnoszą do akcji szczegóły, bardzo istotne, które są tak naprawdę dla Joanny brakującymi elementami układanki. Zupełnie znienacka Joanna odgaduje, jakie znaczenie ma liczba 58 - a zapewniam, że jej znaczenie jest totalną niespodzianką. Ja osobiście zapamiętam liczbę 58 na bardzo długo. I w momencie, kiedy puzzle są już, już prawie całkiem ułożone, zagadka doświadczeń granicznych prawie rozwiązana, autorka sprowadza akcję na zupełnie nowe, zaskakujące ścieżki. Wywraca wszystko brutalnie do góry nogami i trzęsie czytelnikiem, wywołuje dreszcze. Scena, o której piszę, jest porażająca i okrutna, ale nie da się przestać jej czytać, po prostu dech zapiera z wrażenia...
Według notki z tyłu okładki, ta książka ma dawać nadzieję, ale czy na pewno? Mimo wszystko, chyba tak, chociaż - jest łyżka dziegciu w tym miodzie.
Książka ma swoje wady, i czasami można mieć ochotę walnąć nią o ścianę, i nie jest, ze względu na dość skomplikowaną terminologię i długość polecana dla kogoś, kto jeszcze nigdy nie zetknął się z twórczością Connie Willis. (Ja sama, z obawy przed terminami medycznymi, dość długo nie brałam jej do ręki). Ale ktoś kto wie, czego się po niej spodziewać, powinien być zachwycony.
Po pierwsze - tej książki nie można ocenić zbyt szybko. Po takiej lekturze potrzeba trochę czasu, aby ochłonąć z nadmiaru wrażeń. O ile na początku, to jest przez jakieś ponad 300 stron, nic się nie dzieje, o tyle potem autorka wynagradza tę początkową nudę z nawiązką.
Początek służy, moim zdaniem, bardziej rozluźnieniu czytelnika, rozbawieniu go i sprawdzeniu jego...
2015
Treść - no cóż bajka, jak to bajka, nie ma tu jednak słodkich różowych księżniczek, są natomiast cudne dziewczyny, które do wybranego mężczyzny puszczają oko oraz cała galeria rozmaitych, mniej lub bardziej ciekawych typów. O słowiańskich, ukwieconych łąkach autor również nie zapomniał - ta krótka książeczka pachnie latem, ziołami i chatą wiejskiej wiedźmy/znachorki - niepotrzebnie skreślić.Dużo krwi, przemocy, ale i przyjaźni między tytułowym bohaterem i jego zwariowaną kompanią. Ilustracje genialne, klimatyczne, charakterystyczne; rysownik zdecydowanie umiał pokazać to, co najważniejsze w poszczególnych postaciach :)
Treść - no cóż bajka, jak to bajka, nie ma tu jednak słodkich różowych księżniczek, są natomiast cudne dziewczyny, które do wybranego mężczyzny puszczają oko oraz cała galeria rozmaitych, mniej lub bardziej ciekawych typów. O słowiańskich, ukwieconych łąkach autor również nie zapomniał - ta krótka książeczka pachnie latem, ziołami i chatą wiejskiej wiedźmy/znachorki -...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014
Książki Philippy Gregory są praktycznie zawsze udane.Autorka zawsze potrafi sprawić, że postacie historyczne nabierają życia, a czytelnik interesuje się ich losami, niezależnie od swoich osobistych sympatii i antypatii. Atutem Gregory, niezaprzeczalnym, jest również to, że przynajmniej stara się nie faworyzować rozmaitych postaci, chociaż mogłaby to robić. Na przykład, William Cecil w tej książce jest przedstawiony zupełnie inaczej niż w 'Kochanku dziewicy" - jako manipulant, kalkulujący wszystko na zimno cynik, i trudno jest zdobyć się w stosunku do niego na jakieś cieplejsze uczucia. Podobną antypatię wzbudza u mnie również Bess, która jest, cóż, bezwzględną, ciężko stąpającą, wyrachowaną wieśniaczką i tylko wieśniaczką, niezależnie od tego, ile pieniędzy udało jej się ostatecznie zgromadzić. Maria jest postacią bardzo barwną, dumną, czasami aż do przesady, i trudno jest ją ocenić jednoznacznie... chociaż w sumie nawet teraz historycy spierają się, w ilu spiskach królowa faktycznie brała udział. Postać tej pięknej kobiety autorka nakreśliła tak, że wzbudza ona jednocześnie sympatię, grozę i współczucie, niezależnie od jej mniej lub bardziej realnych grzechów... Królowa Elżbieta na jej tle wygląda zupełnie blado, podobnie jak George Talbot.
Mam wrażenie, że autorce zależało, aby czytelnicy mniej więcej w takie sposób spojrzeli na te postacie historyczne; napisała książkę tak, aby sprowokowała ona do dalszych poszukiwań na własną rękę.
Niektórzy mają problem z wątkiem romantycznym w tej powieści, czego ja zupełnie nie rozumiem. George Talbot był w Marii Stuart zakochany, i pominięcie tego faktu byłoby zwykłą głupotą i ignorancją. Zakochani ludzie robią różne głupstwa, co autorka pisarka także świetnie pokazała. Podsumowując - kolejna książka Gregory, którą się po prostu pochłania.
Książki Philippy Gregory są praktycznie zawsze udane.Autorka zawsze potrafi sprawić, że postacie historyczne nabierają życia, a czytelnik interesuje się ich losami, niezależnie od swoich osobistych sympatii i antypatii. Atutem Gregory, niezaprzeczalnym, jest również to, że przynajmniej stara się nie faworyzować rozmaitych postaci, chociaż mogłaby to robić. Na przykład,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011-08-01
Po prostu cudeńko! Napisana z jajem, błyskotliwym i żartobliwym językiem książka, której autor opisał najważniejsze dla obywateli PRL zjawiska i przedmioty. Czyli gumę Donald, meblościankę, radziecki telewizor Rubin, Seksmisję i Sondę, by wymienić chociaż kilka. Wszystkie zawarte w książce hasła są szczegółowo opisane, nie ma tu miejsca na powierzchowność i opisy po łebkach. Autor traktuje wszystkie opisane przez siebie rzeczy z jednakową uwagą, chociaż oczywiście pozwala sobie na kpiny z tych ewidentnie kiczowatych, jak Papa Dance. Nie można tu jednak znaleźć nieuzasadnionego niczym szyderstwa. Koziczyński tłumaczy, dlaczego opisywana rzecz czy zjawisko ma taką, a nie inną wartość, i to jest super.
W książce jest niemalże wszystko to, co powinno było się w niej znaleźć, i jest to naprawdę znakomita pozycja dla wszystkich, którzy lubią sentymentalne podróże w czasie albo chcą poznać najciekawsze smaczki PRL, i nie mają przy tym ochoty na czytanie o nudnych posiedzeniach partyjnych :)
Po prostu cudeńko! Napisana z jajem, błyskotliwym i żartobliwym językiem książka, której autor opisał najważniejsze dla obywateli PRL zjawiska i przedmioty. Czyli gumę Donald, meblościankę, radziecki telewizor Rubin, Seksmisję i Sondę, by wymienić chociaż kilka. Wszystkie zawarte w książce hasła są szczegółowo opisane, nie ma tu miejsca na powierzchowność i opisy po...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to