Oficjalne recenzje użytkownika

Więcej recenzji
Okładka książki Bob. Przyjaźń to magia, która nie przemija Nicholas Gannon, Wendy Mass, Rebecca Stead
Ocena 7,5
Recenzja Opowieść o małych zielonych stworkach i o tym, czy naprawdę...

„Płakałem. Ale tylko raz. Codziennie (…) Zastanawiałem się, dlaczego po mnie nie wróciła”. Akcja książki osadzona jest w Australii, ale nie to jest ważne – równie dobrze mogłaby się toczyć w Anglii, Rosji, a nawet w kosmosie. Najistotniejsze jest to, dlaczego Livy – główna bohaterka...

Avatar
Natala Tynină Czytaj więcej

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Mamy rok 2018, a ja mam nadzieję, że 113 letni Allan Karlsson żyje i nadal ma się dobrze! – Nawet jeśli nigdy nie istniał.

O książce „Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął” usłyszałam w radiu, kiedy było o niej głośno. Cztery lata mijaliśmy się, aż w końcu jeden z egzemplarzy wpadł w moje ręce i pomyślałam: „hej, w sumie czemu nie?”
Autor tej (nie bójmy się użyć tego słowa) fenomenalnej powieści przez przeszło dwadzieścia lat kariery był ściśle związany z mediami, aby w końcu rzucić to wszystko i zabrać się za serwowanie czytelnikom takiej porządnej porcji rozrywki, jaką jest między innymi „Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął”. I chociaż to rzadkie zjawisko, powieści innej niż anglojęzyczna udało się przebić na polski rynek i podbić serca czytelników.

Książkowy Allan – wokół którego kręci się cała opowieść – jest mężczyzną w już sędziwym wieku i w dni setnych urodzin, postanawia ruszyć w swoją (być może już ostatnią) podróż. W końcu jak mówi blurb z tyłu książki „Człowiek, który jadł kolację z przyszłym prezydentem, pił wódkę ze Stalinem i znał Mao Zedonga, nie może tak po prostu zdmuchnąć świeczek na torcie.”

I tak fenomenalny narrator zabiera nas razem z Allanem w podróż… ale nie tylko tę ostatnią, ale i w podróż przez całe życie Allana. Życie barwne, zaskakujące i pełne przezabawnych zbiegów okoliczności oraz zwrotów akcji. W tym miejscu należy pochwalić narrację, która sama w sobie jest przezabawna i nadaje powieści wyjątkowego klimatu.

Jonas Jonasson wybitnie posługuje się zabiegiem Strzelby Czechowa, zdaje się, że żadna scena nie pojawiła się w tekście ot tak i ten ciąg przyczynowo–skutkowy, pełen czasem niedorzecznych zbiegów okoliczności buduje klimat, który mi się bardzo podobał, bo nie raz uśmiechnęłam się pod nosem gdy coś, co miało miejsce dziesięć, piętnaście lat wstecz, teraz ratuje głównemu bohaterowi życie, albo przeciwnie – wpędza go w niezłe kłopoty.

W dodatku autor w wielu momentach puszcza do czytelnika oczko, tłumacząc na łamach swojej powieści, dlaczego dzisiejszy świat wygląda, jak wygląda i jaki Allan Karlsson miał w tym udział. Atutem jest również to, że sam tekst zachęca do zapoznania się z prawdziwą historią, a nawet sporym jej kawałkiem, bo przecież mówimy o stuleciu.

Jeśli chodzi o samych bohaterów, wszyscy (istotni) są bardzo dobrze przemyślani i rozpisani, każdy jest na swój sposób charakterystyczny i nie sposób pomylić go z kimkolwiek innym.
Allan jest przesympatycznym dziadziusiem, który zwykle nie martwi się na przyszłość i podchodzi do życia z rezerwą, niezależnie od tego, co go spotka. Niepoprawny optymista. Ale chyba ciężko martwić się przyszłością, kiedy ma się sto lat i właściwie nie wiadomo, ile tej przyszłości jeszcze zostało. „Jest, jak jest, i będzie, co będzie”

Tak jak wspomniałam wyżej, w tej książce wydaje się, że nic nie było przypadkowe i widać, że autor od początku do końca miał na nią pomysł. Nie ma żadnego chodzenia na skróty, luk fabularnych i magicznych furtek, pojawiających się, gdy niewiadomo, co dalej, jak wybrnąć.

Zdecydowanie powieść polecam wszystkim – i tym starszym, i tym najmłodszym, bo jestem przekonana, że Allan Karlsson jest takim bohaterem, którego polubi każdy.

Mamy rok 2018, a ja mam nadzieję, że 113 letni Allan Karlsson żyje i nadal ma się dobrze! – Nawet jeśli nigdy nie istniał.

O książce „Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął” usłyszałam w radiu, kiedy było o niej głośno. Cztery lata mijaliśmy się, aż w końcu jeden z egzemplarzy wpadł w moje ręce i pomyślałam: „hej, w sumie czemu nie?”
Autor tej (nie bójmy się użyć...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Całkiem fajnie napisana powieść, łącząca w sobie wszystkie popularne ostatnimi czasy tematy wśród literatury młodzieżowej, dzięki czemu nie można oprzeć się wrażeniu "gdzieś to już widziałam".
Fajna młodzieżówka do poczytania na kilka dni, można się wciągnąć i gdy przed snem chcesz przeczytać sobie jeden szybki rozdział, okazuje się, że przeleciałaś 70 stron.

Książkę szczególnie polecam na prezent dla młodzieży (zarówno tej starszej jak i młodszej), która ogólnie nie czyta, żeby zachęcić takiego delikwenta do czytania, ponieważ nie uraczy wrażenia powtarzalności wątków, a historia sama w sobie jest ciekawa i lekka.

Jeśli zainteresowała Cię ta pozycja i zastanawiasz się, czy warto po nią sięgnąć - to odpiwadam: warto. Nie jest wybitna, ale przyjemna.

Całkiem fajnie napisana powieść, łącząca w sobie wszystkie popularne ostatnimi czasy tematy wśród literatury młodzieżowej, dzięki czemu nie można oprzeć się wrażeniu "gdzieś to już widziałam".
Fajna młodzieżówka do poczytania na kilka dni, można się wciągnąć i gdy przed snem chcesz przeczytać sobie jeden szybki rozdział, okazuje się, że przeleciałaś 70 stron.

Książkę...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Brakowało mi kilku złotych do darmowej wysyłki i padło debiutancką powieść Andrzeja Wardziaka – Infekcja: Genesis, a małoznanym polskim autorom należy dawać szanse! Niestety, tym razem nie było to odkrycie, a raczej rozczarowanie.
Akcja książki dzieje się w Warszawie, co dodatkowo zachęcało do sięgnięcie po tę pozycję – wow, początek apokalipsy zombie w Polsce? Jestem za! Lecz po otwarciu pierwszej strony zapał minął.
Ponad czterystustronicowa książka przedstawia kilka pierwszych dni apokalipsy, podczas których właściwie nie dzieje się absolutnie nic.
Akcja jest przedstawiona z bodaj… pięciu perspektyw różnych bohaterów, którzy różnią się jedynie imionami i wiekiem. Zachowaniem różnią się niespecjalnie i w ogóle nie czuć tego, że właśnie towarzyszymy innej postaci. Kreacja bohaterów leży, czytelnika zupełnie nie interesują ich losy, co się z nimi stanie. Niech kopną w kalendarz, albo przeżyją – mam to gdzieś, tak bardzo nie wywołują, żadnych uczuć, są jedynie literami na papierze.
Książka może nie mieć fabuły, może mieć ślimaczą akcję, ale musi mieć chociaż jednego bohatera, który przeprowadzi czytelnika przez świat!
Genesis zupełnie nie zachęciło mnie do sięgnięcia po drugi tom Infekcji i chociaż nie jestem za tym, aby krytykować debiutantów, to ta pozycja nie ma nic ciekawego do zaoferowania.
I chociaż to jest już kwestią gustu, to styl pana Wardziaka jest bardzo toporny i tekst nie ma tej tak zwanej lekkości, dzięki któremu książkę połyka się w kilka wieczorów, nawet jeśli jest o niczym.
Brak bohaterów, brak akcji, brak pomysłu i brak warsztatu. Jedynym plusem książki jest okładka, ale to chyba nie jest zasługa autora, a grafika.
Zdecydowanie nie polecam.

Brakowało mi kilku złotych do darmowej wysyłki i padło debiutancką powieść Andrzeja Wardziaka – Infekcja: Genesis, a małoznanym polskim autorom należy dawać szanse! Niestety, tym razem nie było to odkrycie, a raczej rozczarowanie.
Akcja książki dzieje się w Warszawie, co dodatkowo zachęcało do sięgnięcie po tę pozycję – wow, początek apokalipsy zombie w Polsce? Jestem za!...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ronit prowadzi bardzo zadziorną, ironiczną i satyryczną narrację. Fragmenty książki, przez które prowadzi nas główna bohaterka, są o wiele lepsze od tych prowadzonych narracją trzecioosobową.

Czasem zabawna, mometami poważna i zdystansowana, a chwilami bezradna i po prostu smutna - przegrana, a przez to dobitnie prawdziwa, przecież każdy z nas bywa różny.

Książka przedstawia nam mały, ale bardzo intensywny kawałek życia Ronit. W tej krótkiej i lekkiej książeczce dostajemy dosyć ogólny, ale ciekawy zarys kultury żydowskiej - obyczajów i życia codziennego, który zachęca do pogrzebania głębiej, chociażby z czystej ciekawości. Wszystkie te informacje są bardzo sprytnie i subtelnie przemycone w tekście, bez zbędnej ekspozycji.

Naomi Alderman serwuje całkiem ciekawy pomysł na historie z fascynującymi wątkami pobocznymi i dlatego mam autorce za złe, że pomimo rozpoczęcia opowieści „z kopyta", w którymś momencie akcja siada i zamiast rozwinięcia wątku pobocznego, jakim jest romans kobiet, który jest naprawdę ciekawy...dostajemy zbędne zapychacze stron w postaci przydługich opisów procesu przygotowywania rosołu, opisu menu, czy innych PIERDÓŁ!

W końcu ekranizacja książki, która niedawno weszła do kin, oparta jest właśnie na tym wątku pobocznym, więc był w nim potencjał.

Jeśli ktoś więc zdecyduje się sięgnąć po książkę, chcąc znaleźć tutaj romans lesbijski - zachęcony ekranizacją - mam wrażenie, że się zawiedzie. Bowiem wątek ten jest potraktowany po macoszemu.

Miałam problem z samym zakończeniem, które poprzedza naprawdę dobra scena z bankietu ku pamięci ojca Ronit - książka mogłaby w mojej opinii zyskać, gdyby skończyła się właśnie w tym miejscu.

Książkę zdecydowanie polecam! Wciąga i pomimo iż w akcji nie ma wielu wzlotów i upadków, to ma się tę ciekawość, co jest na następnej stronie. Wielkim plusem książki jest główna bohaterka, która wzięła fabułę na swoje barki i poprowadziła przez nią, pozostawiając po sobie dobre wrażenie... mimo iż nie jest do końca dobra. Podejmowała lepsze i gorsze decyzje, budzące czasami mieszane uczucia, ale właśnie przez to jest taka prawdziwa.

Ronit prowadzi bardzo zadziorną, ironiczną i satyryczną narrację. Fragmenty książki, przez które prowadzi nas główna bohaterka, są o wiele lepsze od tych prowadzonych narracją trzecioosobową.

Czasem zabawna, mometami poważna i zdystansowana, a chwilami bezradna i po prostu smutna - przegrana, a przez to dobitnie prawdziwa, przecież każdy z nas bywa różny.

Książka...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Sharon Bolton stanowczo przekombinowała, robiąc ze swojej powieści małą Modę na Sukces.
Każdy z każdym jest jakoś spokrewniony.
Autorka bardzo często ułatwiała sobie ciągnięcie fabuły wygodnymi zbiegami okoliczności. "Uciekam przed mordercą i jestem wyczerpana. Oooo! Prześpię się w tej szopie na randomowym gospodarstwie. Oh nie! Całkiem przez przypadek okazuje się, że to stodoła tego gościa, który mnie ściga!". A to tylko jeden z takich smaczków.

Poboczne wątki zaczęte jedynie na początku, a później przez całą książkę nieporuszane i rozwiązane na łamach kilku ostatnich stron — zupełnie od czapy.
W dodatku główny wątek nie został zakończony, nie dowiadujemy się, dlaczego rodzina Faa po śmierci MoJo dalej siedziała w handlu ludźmi.
Jak przemycali ludzi z łodzi?

Dlaczego właściwie Patrick zachowywał się jak rasowy łowca (chociażby wyczuwał zapach swoich ofiar w powietrzu) skoro wychodzi na to, że ściganie Belli, to jego pierwsze łowy.

W dodatku cała akcja pościgu traci na autentyczności, gdy dowiadujemy się, że tak naprawdę nie przeżyła policjantka (Jessica) tylko jej siostra zakonnica. Okej, trzydziestoletnia policjantka przeciskająca się wąskimi uliczkami, przeskakująca przez ogrodzenia, wspinająca się po murach i drzewach, czmychająca mordercy sprzed nosa i biegnąca kilkanaście kilometrów przez mokradła jest autentyczna — ale w momencie, gdy dowiadujemy się, że tego wszystkiego dokonała czterdziestoletnia zakonnica, która ostatnie dwadzieścia trzy lata spędziła zamknięta w małym pokoiku, jedynie się modląc?

Zakończenia łatwo się domyślić, bo Ajax nie odgrywał żadnej poważnej roli w książce — po prostu tam był, więc kto inny mógłby być wtyką w policji jeśli nie on?

Mimo iż fanką kryminałów nie jestem, to tutaj było wszystko bardzo przewidywalne. W książce brak jakichkolwiek zagadek. Pojawiają się jedynie fakty nagle wyciągnięte z rękawa, na które prędzej nic nie wskazywało.

Książka ma nieco ponad 350 stron, z czego znaczną część stanowią długie nieistotne opisy — np. noża do sera, który już nigdy więcej nie wraca do nas w opowieści.

Na całe szczęście książkę kupiłam na promocji w markecie za nieco ponad 5 zł, bo swojej ceny okładkowej zupełnie nie jest warta.

Sharon Bolton stanowczo przekombinowała, robiąc ze swojej powieści małą Modę na Sukces.
Każdy z każdym jest jakoś spokrewniony.
Autorka bardzo często ułatwiała sobie ciągnięcie fabuły wygodnymi zbiegami okoliczności. "Uciekam przed mordercą i jestem wyczerpana. Oooo! Prześpię się w tej szopie na randomowym gospodarstwie. Oh nie! Całkiem przez przypadek okazuje się, że to...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo chciałam przeczytać tę książkę, niestety została mi zareklamowana być możę zbyt apetycznie i przez to spodziewałam się czegoś lepszego.
Nie można odmówić Mazurowi satyrycznego humoru. Książka napisana bardzo lekko, każdy rozdział jest poprzedzony wspaniałą przedmową, która stanowi kiwntesencje głównej myśli zawartej w rozdziale.
Chociażby dla tej części warto poświęcić chwilę na zapoznanie się z Fiaskiem Tomasza Mazura.
Jednak sama historia Tony'ego (a raczej brak) mnie nie urzekła, być może (o zgrozo) właśnie dlatego przeczytanie jej od desku do deski zajęło mi CZTERY LATA. Znudzona brakiem wydarzeń odkładałam ją, aby na dłużej zapomieć, a późnie powracałam.
Gdy jednak udało mi się wrócić na dobre, pochłonęłam ją w dwa wieczory.
Trywialne problemy życia codziennego przedstawione w humorystyczny sposób. Czy polecam? Owszem!
Będę wracać do fragmentów, aby poprawić sobie humor.

Bardzo chciałam przeczytać tę książkę, niestety została mi zareklamowana być możę zbyt apetycznie i przez to spodziewałam się czegoś lepszego.
Nie można odmówić Mazurowi satyrycznego humoru. Książka napisana bardzo lekko, każdy rozdział jest poprzedzony wspaniałą przedmową, która stanowi kiwntesencje głównej myśli zawartej w rozdziale.
Chociażby dla tej części warto...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Miałam okazję trafić na tą pozycję, będąc jeszcze młodą dziewczyną, zmieniła ona mój pogląd na świat, utrwaliła w twierdzeniu, że najbardziej cierpią ci, którzy o tym nie mówią.
Monika nie miała łatwego życia. Brak wsparcia ze strony kogokolwiek i finalnie śmiesznie, krótki wyrok dla jej oprawcy - własnego ojca.
Jeśli uda się komuś dostać książkę, naprawdę polecam przeczytać.
Można ją skończyć w jeden wieczór ze łzami w oczach.

Miałam okazję trafić na tą pozycję, będąc jeszcze młodą dziewczyną, zmieniła ona mój pogląd na świat, utrwaliła w twierdzeniu, że najbardziej cierpią ci, którzy o tym nie mówią.
Monika nie miała łatwego życia. Brak wsparcia ze strony kogokolwiek i finalnie śmiesznie, krótki wyrok dla jej oprawcy - własnego ojca.
Jeśli uda się komuś dostać książkę, naprawdę polecam...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Zwróciłam uwagę w opiniach poniżej, że inni czytelnicy chwalą, to co mnie wynudziło na śmierć.
No cóż, być może lektura zwyczajnie nie pasowała do mnie, ale już dawno się tak nie wynudziłam - każdej książce powinno się dać szansę i nie rezygnować przed setną stroną - wytrwałam zdecydowanie więcej, ale po 3/4 sobie odpuściłam.
Ot co, taki opis z życia dnia codziennego, zwykły człowiek, pragnących zwykłych rzeczy, natrafiający na zwykłe problemy - brak czasu, problemy w małżeństwie, w relacjach z innymi.
Jeśli szukasz intrygi, porywających zwrotów akcji, problemów, którym bohater musi stawić czoła - tutaj ich nie znajdziesz.

Zwróciłam uwagę w opiniach poniżej, że inni czytelnicy chwalą, to co mnie wynudziło na śmierć.
No cóż, być może lektura zwyczajnie nie pasowała do mnie, ale już dawno się tak nie wynudziłam - każdej książce powinno się dać szansę i nie rezygnować przed setną stroną - wytrwałam zdecydowanie więcej, ale po 3/4 sobie odpuściłam.
Ot co, taki opis z życia dnia codziennego,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to