rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Moim skromnym zdaniem jest to niezmiernie ważna książka, świadectwo, o czasach i wydarzeniach, które są teraz przeszłością, ale o których każdy Polak powinien mieć jakieś pojęcie. Uderzyło mnie w niej to, że wszystkie kobiety opisywały zupełnie inny świat, inne maniery, inne wychowanie. Ujęło mnie i wzruszyło, że ówczesna młodzież była taka patriotyczna, tak szanowała ojczyznę i pójście na Powstanie to było to dla nich oczywistą powinnością. Dla nas, współczesnych Polaków, dla mnie, jest nie do zrozumienia, czy też nie do wyobrażenia z czym musieli się zmierzyć ci ludzie, moi rówieśnicy. Książka pozostawiła mnie z pytaniem, czy ja byłabym zdolna do takiego poświęcenia i odwagi.
Czytało się płynnie, każda kolejna opowieść oczarowywała mnie i czułam się tak, jak gdyby mi ktoś opowiadał o minionych czasach osobiście. Polecam, jest to wyjątkowa książka, piękne zdjęcia i niesamowite historie normalnych ale wielkich kobiet.

Moim skromnym zdaniem jest to niezmiernie ważna książka, świadectwo, o czasach i wydarzeniach, które są teraz przeszłością, ale o których każdy Polak powinien mieć jakieś pojęcie. Uderzyło mnie w niej to, że wszystkie kobiety opisywały zupełnie inny świat, inne maniery, inne wychowanie. Ujęło mnie i wzruszyło, że ówczesna młodzież była taka patriotyczna, tak szanowała...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wszyscy czujemy czasem w sercu impuls, by podążyć za jego głosem. Pójść tam, gdzie może nigdy byśmy się nie odważyli. Ale jednak ten płomień się tli i nie daje nam spokoju, aż z małej iskry przemienia się w ogień, którego nie możemy już ignorować.Ta książka jest właśnie o tym.
"Dom na plaży" to historia miłości, w zasadzie ich dwóch rodzajów. Obie są piękne, wzruszające, na całe życie. Polecam, doskonała na przewietrzenie głowy, na odpoczynek:)

http://letsmakeitgreater.blogspot.com/

Wszyscy czujemy czasem w sercu impuls, by podążyć za jego głosem. Pójść tam, gdzie może nigdy byśmy się nie odważyli. Ale jednak ten płomień się tli i nie daje nam spokoju, aż z małej iskry przemienia się w ogień, którego nie możemy już ignorować.Ta książka jest właśnie o tym.
"Dom na plaży" to historia miłości, w zasadzie ich dwóch rodzajów. Obie są piękne, wzruszające, na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Bohaterzy książki starają się żyć jak cała reszta młodych, zdrowych rówieśników, ale zdaje się, że to właśnie dorośli, chcąc nie chcąc, przypominają im o rzeczywistości, a przecież doskonale wiedzą z czym żyją. Bezustannie gdzieś w środku czai się ta straszna świadomość, która i tak kładzie się cieniem na ich kruchej egzystencji, tylko starają sobie to uporządkować, uczynić trochę normalnym, żeby było znośniej, żeby uwierzyli, że mają prawo do miłości, do radosnych chwil. Nie dołują się, nie opłakują swojego stanu. Śmieją się z dramatyzmu grupy wsparcia i nawet umieją wykorzystać swoje położenie i przysługujące im prawa, żeby zyskać niezapomniane chwile.

To radzenie sobie z chorobą i próby przeżycia młodości tak, jak jest jej pisane, wzruszają i po prostu czuje się złość, kiedy potem coś pęka i jest inaczej niż miało być. Hazel, Augustus i cała reszta dzięki chorobie patrzą i rozumieją świat w inny, dojrzalszy sposób. Zauważają rzeczy z pozoru całkiem oczywiste, obserwują jak śmierć wpływa na życie człowieka, to jak "ludzie przyzwyczajają się do piękna". Dzięki temu wiedzą, jak wycisnąć esencję z każdej przeżytej chwili.

Polecam pod każdym względem, nawet, jeśli nie jesteś nastolatkiem. Opowieść może nie wstrząśnie Tobą mocno, ale na pewno wzruszy:)"

http://letsmakeitgreater.blogspot.com/

"Bohaterzy książki starają się żyć jak cała reszta młodych, zdrowych rówieśników, ale zdaje się, że to właśnie dorośli, chcąc nie chcąc, przypominają im o rzeczywistości, a przecież doskonale wiedzą z czym żyją. Bezustannie gdzieś w środku czai się ta straszna świadomość, która i tak kładzie się cieniem na ich kruchej egzystencji, tylko starają sobie to uporządkować,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

(...) Czytając to, pomimo późnej pory, dałam się oczarować magią prostego słowa Chinua Achebe, który na kartach swej książki przekazał wiele istotnych rzeczy, który dał głos historii, historii sprzed doby kolonizacji. Na chwilę przeniosłam się do afrykańskiej wioski, brałam udział w zmaganiach Okonkwo z losem, uczestniczyłam w codziennym życiu jego rodziny. I tak jak oni, również uznałam pierwszych kolonizatorów za śmiesznych ludzi (których nawiasem mówiąc razem z nimi "załatwiłam"), przybyłych na śmiesznym, "żelaznym koniu", którego przywiązałam razem z nimi do drzewa i uznałam, że sprawa załatwiona, że niebezpieczeństwo zażegnane i zakończyłam sprawę śmiechem.


Jest to historia tak inna od tej przedstawionej, choćby i w słynnym "Jądrze Ciemności" J.Conrada. Z wielu książek, czy też z samej historii poznajemy ideę kolonizacji, czytamy o dumnych Brytyjczykach i jak to wspaniale było urodzić się Brytyjczykiem w tamtych czasach, jaka to potęga byłą, jaka cywilizacja. A tutaj, to historia prostej, afrykańskiej ludności zyskuje miano tej normalnej, mającej prawo bytu, w którą nie trzeba ingerować, nie trzeba jej naprawiać. Bo Umuofia ma się całkiem dobrze bez nas, Białych.


letsmakeitgreater.blogspot.com

(...) Czytając to, pomimo późnej pory, dałam się oczarować magią prostego słowa Chinua Achebe, który na kartach swej książki przekazał wiele istotnych rzeczy, który dał głos historii, historii sprzed doby kolonizacji. Na chwilę przeniosłam się do afrykańskiej wioski, brałam udział w zmaganiach Okonkwo z losem, uczestniczyłam w codziennym życiu jego rodziny. I tak jak oni,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zachwyciłam się tą książką! Mroczna wyprawa w nieznane, w coś dzikiego, niezbadanego równa się mrocznej wyprawie w głąb samego siebie. Niesamowite serce Afryki i droga, która do niego prowadzi zapadły w mojej pamięci. Widziałam, czułam, słyszałam dżunglę, jej odgłosy, nurt rzeki, bębny tubylców. Dżungla była wokół mnie, a ja byłam w niej. I sama problematyka utworu, to jak brak jakichkolwiek hamulców, praw, wewnętrznej siły może odmienić człowieka- świetne;)

Zachwyciłam się tą książką! Mroczna wyprawa w nieznane, w coś dzikiego, niezbadanego równa się mrocznej wyprawie w głąb samego siebie. Niesamowite serce Afryki i droga, która do niego prowadzi zapadły w mojej pamięci. Widziałam, czułam, słyszałam dżunglę, jej odgłosy, nurt rzeki, bębny tubylców. Dżungla była wokół mnie, a ja byłam w niej. I sama problematyka utworu, to jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Jedna chwila, jedenaście osób, niekończący się łańcuch zdarzeń"

Bez wątpienia wszyscy słyszeli coś o efekcie motyla i o tym, że jedno wydarzenie ma wpływ na inne. Zjawisko to doskonale przedstawił w swojej książce angielski komik i powieściopisarz- Mark Watson.

"Jedenaście" to historia młodego Australijczyka, który z powodu pewnego przykrego wypadku, opuścił kraj i przeniósł się do Anglii. Tam, od pięciu lat, pracuje jako prezenter radiowy. Pod przybranym imieniem i nazwiskiem, Xavier Ireland wysłuchuje telefonów wielu cierpiących na bezsenność Londyńczyków, służy im radą i umila nocną porę. Jednak, pomimo świetnych wskazówek jak żyć, nie potrafi poradzić sobie ze swoimi sprawami. "Nigdy jednak nie traktował swoich rad nawet w połowie tak poważnie, jak oni." I tak, pewnego dnia, staje się świadkiem ulicznej bójki, której nie udaje mu się zapobiec. Ten incydent oraz brak skutecznej interwencji, jest początkiem łańcucha zdarzeń, które mają katastrofalne znaczenie dla jedenastu osób. Również w życiu Xaviera zachodzą pewne zmiany i sam powoli dochodzi do wniosku, że powinien dać sobie drugą szansę.

"Pięć lat przeżywania wszystkiego na pół gwizdka to strasznie długo i o tym Xavier również wiedział."

Jedyne, co spowodowało, że bohater stał się bierny w otaczającym go środowisku, był strach przed kolejnym nawaleniem. Od czasu incydentu w Australii, starał się nie wtrącać do niczego. Nie interesował się życiem sąsiadów, pomimo, że mały Jamie nie dawał mamie ani chwili spokoju, a z góry dobiegały dziwne odgłosy kłótni młodej kobiety i jej chłopaka. Aż do momentu, gdy spotyka Pippę i to w bardzo ciekawy sposób:)

Jednak Xavier nie jest zły, brzydki, wkurzający. O nie. My tego faceta lubimy! Jest przystojny, ale nie przywiązuje uwagi do wyglądu, po prostu nie unosi się swoją boską aparycją. W dodatku, z natury jest szlachetnym, dobrodusznym człowiekiem, który nie chciał, by tamten wypadek miał miejsce, nie chciał rozdzielać się z przyjaciółmi i nie chciał nigdy nikogo więcej zranić. Zdaje mu się, że wszystko jest OK i że "sprawy potoczą się swoim torem", nawet gdy on nie będzie w nie ingerował. Jednak los bardzo często lubi płatać sobie figle...

Rany, miała tyle przemyśleń odnośnie tej książki. Gdy odkładałam ją na bok, miałam natłok myśli, wszystkie gdzieś kumulowały się pod czachą. W skrócie, "Jedenaście" to powieść życiowa, realna, mówiąca o przyjaźni i o ludziach. Pokazuje smutną prawdę, że w dzisiejszym świecie, zabiegani, zajęci własnymi sprawami, często przechodzimy obok ważnych spraw, ludzi, którzy potrzebują naszej pomocy, nawet zwykłej rozmowy, wysłuchania ich. Może poświęcenie uwagi, choćby na chwilę, zmieni los kogoś, odmieni jego myślenie, może nawet uratuje?

Książka osadzona w naszych realiach, mówiąca praktycznie o każdym człowieku, o tym jak nieczuli i samolubni czasem jesteśmy i o tym, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Może Xavier musiał odnaleźć się na nowo? Kto wie, jak potoczyłoby się jego życie, gdyby nie wyjechał z Australii lub jednak powstrzymał bójkę?

Dodam, że zakończenie jest GE-NIAL-NE. Na ostatniej stronie to nie wiedziałam czy oddycham, czy nie i chyba miałam jakąś arytmie serca:D

PS: Opis z tyłu, akurat w tym przypadku,uwaga, jest prawdą!;) Polecam:)

Moja ocena: 6/6

"Jedna chwila, jedenaście osób, niekończący się łańcuch zdarzeń"

Bez wątpienia wszyscy słyszeli coś o efekcie motyla i o tym, że jedno wydarzenie ma wpływ na inne. Zjawisko to doskonale przedstawił w swojej książce angielski komik i powieściopisarz- Mark Watson.

"Jedenaście" to historia młodego Australijczyka, który z powodu pewnego przykrego wypadku, opuścił kraj i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Gorzkie urodziny" trafiły w moje ręce dzięki wymianie (na Lubimy Czytać). Chciałam bardzo je przeczytać i w ogóle myślałam, że to będzie super lektura. Sięgnęłam po nią w trakcie czytania "Zbrodni i kary" (którą nadal męczę:p), by odpocząć od Raskolnikowa i jak na przerywnik okazała się być w sam raz.

Książka ta opowiada historię Julii i jej przyjaciółki Tiny. Julię poznajemy w chwili, gdy w dniu jej urodzin świat przestaje być taki różowy, na jaki dotąd wyglądał. Odchodzi jej chłopak, odchodzi przyjaciółka Sara. Wkrótce dziewczyna może stanąć oko w oko z niemałym problemem, a wokół niej nie ma nikogo... tak jej się wydaje. Bowiem, od samego początku tragedii, martwi się o nią jej rówieśniczka i sąsiadka Tina-gruba, milutka, siedemnastolatka. Historia Julii i jej konsekwencje zbliżają dziewczyny do siebie, dzięki czemu główna bohaterka znajduje tym razem prawdziwą przyjaciółkę. Jednak, jakby się wydawało, to nie Julia może potrzebować pomocy, ale właśnie Tina, która zdaje się nie dostrzegać powagi sytuacji, skupiając swoją uwagę na chorej mamie, bagatelizując przy tym własne problemy. Obie bohaterki postanawiają utrzymać sprawę w sekrecie i wspólnie znaleźć rozwiązanie. Jednak czy podejmą słuszne decyzje?

Fabuła dotyczy problemu, z którymi boryka się wiele dzisiejszych nastolatek. Sama, czytając historię Julii i Tiny, zastanawiałam się, jak ja zachowałabym się w takiej sytuacji, która, nie powiem, do łatwych nie należała. Anne Cassidy przedstawiła w swojej książce czystą prawdę, to jak młodzież rozwiązuje swoje problemy, jak niektóre ważne aspekty życia bagatelizuje lub też nie ma odwagi wziąć na siebie konsekwencji swojego postępowania. Myślę, że książkę powinna przeczytać każda nastolatka. Mimo, że nie jest to zbyt ambitna lektura, daje do myślenia. Zmusza do zadania sobie pytania: "Co by było, gdyby mnie coś takiego spotkało?".

Książka trochę mnie rozczarowała, bo miałam nadzieję na coś lepszego. Tymczasem wszystko zgadłam przed samym rozpoczęciem czytania, ale i tak sama lektura okazała się całkiem wciągająca:) Czytało się szybko i beż żadnych przeszkód, gdyż autorka pisze płynnie, a jej styl przypada do gustu.

"Gorzkie urodziny" trafiły w moje ręce dzięki wymianie (na Lubimy Czytać). Chciałam bardzo je przeczytać i w ogóle myślałam, że to będzie super lektura. Sięgnęłam po nią w trakcie czytania "Zbrodni i kary" (którą nadal męczę:p), by odpocząć od Raskolnikowa i jak na przerywnik okazała się być w sam raz.

Książka ta opowiada historię Julii i jej przyjaciółki Tiny. Julię...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Uwielbiam Zafona! Przeczytałam różne opinie o "Księciu Mgły", ale postanowiłam sama to sprawdzić. Książką przypadła mi do gustu. Potrzebowałam czegoś lekkiego, odprężającego i jestem zadowolona, bo znalazłam to wszystko w tej oto historii. Jeszcze język p. Carlosa... *_* nawet w takim wydaniu delektowałam się jego poetycznością. Co mam na myśli, pisząc "w takim wydaniu"? Otóż, to nie jest książka, która dorównywałaby "Cieniu Wiatru", czy innym jego powieściom. Jak sam autor napisał, jest to historia dla ludzi każdej kategorii wiekowej:) I w rzeczy samej, uważam, że jest uniwersalna. Dla dzieci prosta fabuła, nieskomplikowany język, a dla starszych piękne sentencje, czasem chwile grozy. Dodatkowo spodobało mi się, że akcja toczy się nad morzem. Mamy wakacje, morze kocham, więc po prostu nic dodać, nic ująć. Nie oczekiwałam Bóg wie czego, jakiejś super historii, podeszłam na luzie, bez żadnych wymagań i dostałam to, czego chciałam:) Polecam dla odpoczynku i rozrywki:)

Uwielbiam Zafona! Przeczytałam różne opinie o "Księciu Mgły", ale postanowiłam sama to sprawdzić. Książką przypadła mi do gustu. Potrzebowałam czegoś lekkiego, odprężającego i jestem zadowolona, bo znalazłam to wszystko w tej oto historii. Jeszcze język p. Carlosa... *_* nawet w takim wydaniu delektowałam się jego poetycznością. Co mam na myśli, pisząc "w takim wydaniu"?...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Hubert Selby Jr opisuje świat, którego był częścią. Wie, na czym on polega, jak funkcjonuje. Pokazuje nowy obraz- nie ten ładny, wyświechtany, schematyczny. Obraz taki, jaki jest w rzeczywistości, a przy tym bardziej brutalny i tragiczny. Przy oszczędnych środkach wyrazu, gdzie nie ma żadnych zasad gramatyki, interpunkcji, dociera do nas czysta prawda, która nie potrzebuje żadnych ubarwień, która sama w sobie jest już wystarczająco tragiczna i szokująca.
Książkę polecam dla tych, którzy pragną zobaczyć rzeczywistość, która na co dzień jest przemilczana., którzy lubią niecodzienną stylistykę i brak cenzury. Niektórych może oburzyć wulgaryzm lub poruszane tematy, więc dla uniknięcia niepotrzebnych sporów czasem warto odpuścić sobie lekturę. Niemniej jednak uważam, że trafiłam na książkę o ważnej tematyce. Pomimo tego, że nie wciągnęła mnie tak, jak tego oczekiwałam, pozostawiła mnie z mnóstwem przemyśleń. Myślę, że właśnie zapamiętam ten efekt, a nie to, że czytałam ją długo.

Hubert Selby Jr opisuje świat, którego był częścią. Wie, na czym on polega, jak funkcjonuje. Pokazuje nowy obraz- nie ten ładny, wyświechtany, schematyczny. Obraz taki, jaki jest w rzeczywistości, a przy tym bardziej brutalny i tragiczny. Przy oszczędnych środkach wyrazu, gdzie nie ma żadnych zasad gramatyki, interpunkcji, dociera do nas czysta prawda, która nie potrzebuje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Słynny reżyser obdarzony charyzmatyczną osobowością zabija na planie filmowym znaną aktorkę, z którą był związany burzliwym romansem. Morderstwo rejestruje ukryta kamera Francisa, operatora, który od lat okiem obiektywu obserwuje życie przyjaciela. Teraz Francis może zostać oskarżony o współudział w zbrodni..."

Owym "słynnym reżyserem" jest Kos, którego nie da się opisać, gdyż nie wiadomo do końca kim on jest. Nawet Francis, jego przyjaciel, nie zna swojego wieloletniego kompana. Jego postać intryguje go, ale chwilami denerwuje, gdyż nie może rozgryźć tej ekscentrycznej osobowości. Bo Kos gra. Grał i gra całe życie. Jest doskonałym obserwatorem, aktorem i w zależności od sytuacji przywdziewa odpowiednią maskę.

Książka podzielona jest jakby na dwie części i wszystkie opowiada Francis. Pierwsza z nich to życie współczesne jemu, w którym toczy się proces Kosa, w którym on zmaga się z alkoholizmem, wiedzie życie z byłą żoną reżysera i jego córką... choć nie wiadomo do końca czyja to córka. Kos umiejętnie bawi się ludzkimi emocjami, wahaniami i niewiedzą. Poznajemy go jako nastolatka, kiedy Francis cofa się myślą i wspomina młodzieńcze czasy. Dowiadujemy się jak rozwinęła się ich wzajemna przyjaźń. Chociaż to dziwna przyjaźń, jednak ta relacja jest tak nazwana przez samego kamerzystę. Każdy rozdział poprzedza krótki cytat, który go jakby podsumowuje. Po każdym jednym przeczytanym fragmencie wracałam do tego cytatu i w pełni pasował.

Kupiłam tę książkę z uwagi na opinie czytelników, którzy zachwalali "Kamerzystę" ze względu na tajemnicę, niespodziewane zwroty akcji, itp. Owszem, tajemnica była. Nie wiadomo dlaczego Kos zabił aktorkę. Ale nie wystarczyło mi to. Lektura mnie męczyła i w rezultacie czytałam ją dość długo. Nie potrafiła mnie wciągnąć. Może dlatego, że oczekiwałam czegoś innego, lżejszego na tamten moment. Nie było suspensu i jakoś to takie flegmatyczne było. Niektóre informacje na temat kręcenia filmu, operowania kamerą , reżyserii były interesujące, jednak wtedy książka nabierała formalnego stylu i znów gorzej się czytało. Sam Kos czasami tak mnie denerwował! No bo nie wiadomo co to w ogóle za gościu, co ma w głowie, itp. Myślę, że facetom oraz tym czytelnikom, którzy lubią skomplikowane postacie się spodoba;)

"Słynny reżyser obdarzony charyzmatyczną osobowością zabija na planie filmowym znaną aktorkę, z którą był związany burzliwym romansem. Morderstwo rejestruje ukryta kamera Francisa, operatora, który od lat okiem obiektywu obserwuje życie przyjaciela. Teraz Francis może zostać oskarżony o współudział w zbrodni..."

Owym "słynnym reżyserem" jest Kos, którego nie da się...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Kobiety pragną bardziej Greg Behrendt, Liz Tuccillo
Ocena 5,7
Kobiety pragną... Greg Behrendt, Liz ...

Na półkach: , ,

Przeczytałam w wersji ang i momentami się uśmiałam:)

Przeczytałam w wersji ang i momentami się uśmiałam:)

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przeczytałam kilka lat temu i jako nastolatce bardzo mi się podobała:) Sztuka, interesujący nauczyciel... tematyka przypadła mi do gustu, dla młodych dziewczyn polecam gorąco:)

Przeczytałam kilka lat temu i jako nastolatce bardzo mi się podobała:) Sztuka, interesujący nauczyciel... tematyka przypadła mi do gustu, dla młodych dziewczyn polecam gorąco:)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Polecam, czy nie polecam? Obeszłabym się bez tej powieści, bo większego wrażenia nad nią nie odniosłam. Jedynie końcówka mnie zaskoczyła, bo była diametralnie różna od reszty książki i tak zaskakująca. Najbardziej mi się spodobała właśnie ta część. Historia życiowa, możliwa do przytrafienia wszędzie i każdemu.

Polecam, czy nie polecam? Obeszłabym się bez tej powieści, bo większego wrażenia nad nią nie odniosłam. Jedynie końcówka mnie zaskoczyła, bo była diametralnie różna od reszty książki i tak zaskakująca. Najbardziej mi się spodobała właśnie ta część. Historia życiowa, możliwa do przytrafienia wszędzie i każdemu.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Kilka miesięcy temu oglądałam film, bo nie wiedziałam, że będę kiedykolwiek czytać "Lśnienie". Cud trafił, że przyjaciółka stała się szczęśliwą posiadaczką tego dzieła, które było mi dane pożyczyć i skonsumować;)
"Lśnienie" to historia rodziny Torrance'ów: Wendy, Jacka i małego Danniego (6 lat). Chłopiec ma niezwykły dar, nazywany "jasnością". Potrafi zobaczyć przyszłość, może przesyłać myśli do kogoś innego, kto również posiada ten dar oraz wniknąć w myśli oraz uczucia ludzi. Danniego odwiedza Tony, który istnieje tylko w jego głowie. Wszyscy inni uważają go za wyimaginowanego kolegę chłopca, tymczasem niby wymyślony przyjaciel ostrzega Danniego przed przyszłością. Chce mu coś pokazać, ale Danny nie wie co kryje się za tymi ostrzeżeniami. Nie potrafi jeszcze czytać, więc nie jest w stanie rozszyfrować pewnych znaków, w tym tajemniczego słowa REDRUM, które ciągle kołacze mu się po głowie. Razem z mamą i tatą przeprowadzają się do hotelu "Panoramy" położonego wysoko w górach. Jack Torrance dostaje tam posadę dozorcy, który ma pilnować hotelu na okres zimowy. Perspektywa spędzenia kilku miesięcy razem wydaje się być dla wszystkich (z pozoru) bardzo wygodna. Dla Wendy to będzie czas poprawienia stosunków rodzinnych, dla Jacka to szansa na ukończenie sztuki i dojścia do siebie, dla Danniego... okres ciągłego strachu i niepokoju. Jednak gdy spada śnieg, a "Panorama" zostaje odcięta od reszty świata aż do kwietnia, lęk zaczyna być wyczuwalny tuż za rogiem ich podświadomości i z upływem czasu zdaje się przybliżać. Wkrótce w hotelu zaczynają się dziać rzeczy niewytłumaczalne. Przeszłość miesza się z teraźniejszością i zaczyna przejmować kontrolę nad wszystkim. "Panorama" ujawnia swoją siłę i pragnie powiększyć swoją moc. W tym celu posługuje się Jackiem, alkoholikiem-abstynentem, by osiągnąć to, czego tak bardzo pożąda...

"Bo tu w Panoramie ciągle coś się działo. Tutaj wszystkie pory stapiały się w jedną. (...) wszystko w jakiś sposób żyło, jakby ją nakręcono srebrnym kluczykiem."

"Lśnienie" to pierwsza powieść Kinga, jaką dane mi było przeczytać i przypuszczam, że nie ostatnia, gdyż autor jest chyba geniuszem. Dla mnie książka ta jest dziełem. Niesłychanie interesujący temat, fabuła, a końcówka- mistrzostwo. Powieść składa się z pięciu części, a każda z nich z kilku(nastu) rodziałów. Akcja trwa niemal rok, jest rozłożona nieregularnie. Np, jedna część trwa miesiąc albo coś koło tego, a ostatnia (zarazem najlepsza)- coś około dwie doby. Mały minus może być taki, że czytanie może się ciągnąć. Jednak nie przeszkadzało mi to zbytnio, bo po prostu wszystko musiało być zamieszczone, wytłumaczone. King nie mógł napisać, że pojechali do "Panoramy", hop siup, już się pojawiają duchy. Wszystko ewoluuje, wynika jedno z drugiego albo jest wytłumaczalne. Mamy dokładny obraz sytuacji Torrance'ów, ich uczuć i myśli. Wiemy, o co martwi się Wendy, Tony i Jack. Chociaż ich charaktery nie są jakoś silnie nakreślone. Teraz myśląc o tym, nie mam jasnego obrazu ich cech. Taki jakby zarys. Najwięcej mogę powiedzieć o Jacku- alkoholik, niespełniony artysta, egoista, ojciec, który stara się być ojcem i naprawić swoje błędy, ale przede wszystkim Jack to człowiek przegrany. I doskonale zdaje sobie z tego sprawę on i Wendy.

Wendy. Dziwna kobieta. W sumie może i nie dziwna, bo nie można winić ją za miłość. Nie odeszła od męża, gdy zranił jej dziecko, kiedy tyle czasu wracał pijany do domu. Problem polegał na tym, że ona go bardzo kochała i pamiętała jak było kiedyś. Złudzenia zatarły jej obraz rzeczywistości. Wpadła w pułapkę, którą sama zastawiła. No i sam fakt, że Danny darzył ojca ogromną miłością...

Danny. Sześciolatek z ogromnym darem. Według mnie za bardzo dojrzały jak na swój wiek. Ale może tak miało być, biorąc pod uwagę jego zdolności i doświadczenia. Jednak czasem raziło mnie w oczy, że miejscami gadał jak stary- wiecie zdolność wyciągania wniosków, wysławiania się w dobrze rozwinięty sposób, analizowania sytuacji. Ale i tak go polubiłam. Niewinne dziecko obdarzone czymś, co go czasem przerastało. Dziecko niezrozumiane, bo jak mógł ktoś zrozumieć to, czego on sam nie rozumiał.

Tony. "Przyjaciel" Danniego. W zasadzie jeden z głównych bohaterów. To on wie coś, co jest straszne, a co może ocalić życie całej rodziny. Jest to postać pozytywna, która wytwarza u czytającego napięcie. Czytelnik sam nie wie, o co mu chodzi, tak jak Danny ma przeczucie, że coś strasznego ukrywa się w cieniu przyszłości.

"Lśnienie" to klasyka według wielu czytelników i ulubieńców horrorów. Nie wiem jak to jest w moim przypadku, gdyż mało w swoim życiu przeczytałam książek tego gatunku. O Kingu nie wspominam, bo aż wstyd. Cieszę się jednak, że swoją przygodę z nim zaczęłam od "Lśnienia", bo to wielkie dzieło, przemyślane i dojrzałe. Patrząc na książkę i ją wspominając, ślepo zaliczam ją do miana klasyki, bo to po prostu się czuje. "Lśnienie" budzi we mnie respekt i ... po prostu coś. Polecam wszystkim i pamiętajcie: NIE OGLĄDAJCIE FILMU PRZED CZYTANIEM ! ! ! :)

Kilka miesięcy temu oglądałam film, bo nie wiedziałam, że będę kiedykolwiek czytać "Lśnienie". Cud trafił, że przyjaciółka stała się szczęśliwą posiadaczką tego dzieła, które było mi dane pożyczyć i skonsumować;)
"Lśnienie" to historia rodziny Torrance'ów: Wendy, Jacka i małego Danniego (6 lat). Chłopiec ma niezwykły dar, nazywany "jasnością". Potrafi zobaczyć przyszłość,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kocham, kocham, kocham!
Kocham Dziedzictwo Mroku jak i Łaskę utraconą. Achhhhhhhh. No to tyle, zachęcam do przeczytania:)

Kocham, kocham, kocham!
Kocham Dziedzictwo Mroku jak i Łaskę utraconą. Achhhhhhhh. No to tyle, zachęcam do przeczytania:)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeczytałam jako lekturę. Z początku się opierałam, gdyż usłyszane opinie nie było za bardzo pozytywne, ale było tez kilka na plusie. Przeczytałam i byłam zachwycona! Może nie wciąga tak bardzo, ale historia jest piękna. Jedynie co mnie wkurzyło, to ta okropna Izabela. No kudły bym jej wyrwała chyba. Przepraszam, tak mi się wymksnęło, bo już nie mogłam:D Okropna istota. Mimo, że Wokulski sam sobie po części winien, to tak naprawdę miał jednego wielkiego pecha. Gdyby na spektaklu zobaczył Stawską..

Zachęcam do przeczytania. Może kategoria "lektura szkolna" odstrasza, ale warto pominąć ten szczegół i po prostu przeczytać. Dodam, że świetny obraz polskiego społeczeństwa XIX wieku został tutaj przedstawiony.

Przeczytałam jako lekturę. Z początku się opierałam, gdyż usłyszane opinie nie było za bardzo pozytywne, ale było tez kilka na plusie. Przeczytałam i byłam zachwycona! Może nie wciąga tak bardzo, ale historia jest piękna. Jedynie co mnie wkurzyło, to ta okropna Izabela. No kudły bym jej wyrwała chyba. Przepraszam, tak mi się wymksnęło, bo już nie mogłam:D Okropna istota....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kocham siostry Bronte. Piszą niesłychanie wciągająco, pięknie malują otaczający bohatera świat jak i samego bohatera i jego uczucia. Jane ma niesłychanie silny charakter, który bardzo mi zaimponował. Losy jej i pana Rochestera trzymają czytelnika w napięciu i cudownym, momentami, rozmarzeniu. Polecam! :)

Kocham siostry Bronte. Piszą niesłychanie wciągająco, pięknie malują otaczający bohatera świat jak i samego bohatera i jego uczucia. Jane ma niesłychanie silny charakter, który bardzo mi zaimponował. Losy jej i pana Rochestera trzymają czytelnika w napięciu i cudownym, momentami, rozmarzeniu. Polecam! :)

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Piękna i wzruszająca historia, która wyciśnie łzy każdemu człowiekowi! Nie zapomnę jej, ciągle o niej pamiętam a kiedy spojrzę na nią, wpadam w lekką zadumę. Polecam gorąco!

Piękna i wzruszająca historia, która wyciśnie łzy każdemu człowiekowi! Nie zapomnę jej, ciągle o niej pamiętam a kiedy spojrzę na nią, wpadam w lekką zadumę. Polecam gorąco!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Pomimo wielu skrajnych komentarzy o książce, że jest ona bardzo męska, za dużo w niej alkoholu, itd, musiałam sama poznać na własnej skórze, jaka ona jest. Owszem, mężczyznom może bardziej się spodoba, racja, dużo w niej alkoholu, ale mi się i tak bardzo spodobała. Przede wszystkim to, że widać w niej inne oblicze Karaibów, nie tylko sielankę. Bardzo chciałam poczuć ten klimat: duszny, brudny, zalany rumem, gdzie jest pełno przekrętów, balangi, a to wszystko skwarzy się w słoneczku. I naprawdę czułam to wszystko, czytając "Dziennik..." i chwała Thompsonowi za to. Nawet zdołał mnie opić, no może nie tak dosłownie i tak bardzo, ale czasem czułam ten rum. Nigdy nie smakowałam, ale jak posmakuje to wam powiem, czy ma ten sam smak, jaki poczułam przy tej lekturze, czy też nie. Dalej, uważam, że to nie jest książka, którą się przeczyta, odstawi i nigdy się do niej nie wróci. Za jednym razem nie da się z niej wszystkiego wynieść. Uwielbiam takie powieści, które nie tracą smaku, ale nawet go zyskują.

"Dziennik rumowy" może nie jest porywający i wciągający, że siądziesz i zapomnisz nawet, gdzie siedzisz, ale gdy odejdziesz od niego, z tyłu czaszki będziesz miał ten gorący i rumowy krajobraz i będziesz chciał znów go poczuć, skosztować i to jest piękne. Nie wszystkie książki muszą takie być. Wystarczy, że Cię zaczarują i osiągną to co miały osiągnąć."

zapraszam na letsmakeitgreater.blogspot.com :)

"Pomimo wielu skrajnych komentarzy o książce, że jest ona bardzo męska, za dużo w niej alkoholu, itd, musiałam sama poznać na własnej skórze, jaka ona jest. Owszem, mężczyznom może bardziej się spodoba, racja, dużo w niej alkoholu, ale mi się i tak bardzo spodobała. Przede wszystkim to, że widać w niej inne oblicze Karaibów, nie tylko sielankę. Bardzo chciałam poczuć ten...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lektura lekka, nie zmuszająca do myślenia, w sam raz na wieczory, kiedy jesteśmy zmęczeni.

Zapraszam na bloga: letsmakeitgreater.blogspot.com ,gdzie jest cała recenzja książki:)

Lektura lekka, nie zmuszająca do myślenia, w sam raz na wieczory, kiedy jesteśmy zmęczeni.

Zapraszam na bloga: letsmakeitgreater.blogspot.com ,gdzie jest cała recenzja książki:)

Pokaż mimo to