-
Artykuły
Sherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1 -
Artykuły
Dostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3 -
Artykuły
Magda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1 -
Artykuły
Los zaprowadzi cię do domu – premiera powieści „Paryska córka” Kristin HarmelBarbaraDorosz1
Biblioteczka
2019-12-08
2016-08-07
2016-07-06
2015-08-22
2015-10-31
Siedemnastoletnia Deznee, miłośniczka adrenaliny i mocnych wrażeń, spotyka na swojej drodze tajemniczego Kale'a. Chłopak zachowuje się dość podejrzanie, w dodatku ewidentnie jest na muszce, co Dez postanawia wykorzystać jako świetną okazję do wystawienia cierpliwości ojca na próbę i sprowadza uciekiniera do domu. Nim dziewczyna zdąży się obejrzeć, cały jej świat zostaje wywrócony do góry nogami, a jej głównym wrogiem staje się Denazen, organizacja prowadzona przez jej własnego ojca, wykorzystująca nadnaturalnie uzdolnionych młodych ludzi do wymierzania sprawiedliwości - to z niej właśnie ucieka Kale, chłopak, który zabija dotykiem. Odtąd życie Dez już nigdy nie będzie takie jak wcześniej...
Wszystkim powszechnie wiadomo, że fanką romansów nie jestem, a dodanie paranormal przed nazwą raczej niewiele zmienia. Za literaturą młodzieżową również nie przepadam, więc nie ukrywam, że moją jedyną motywacją, by w ogóle sięgnąć po tę książkę była średnia ocen na lubimyczytac. Ponad siedem gwiazdek to całkiem spory wynik, więc, pomyślałam, za tą tandetną okładką (bo nie ma co ukrywać - pod względem graficznym jest okropna) musi kryć się coś choć trochę interesującego. A jak już nawet fabuła będzie trzymać poziom warstwy wizualnej, to może chociaż będę się dobrze bawić, miło spędzę czas, bo zazwyczaj książki w tym gatunku są napisane tak, by całkowicie wciągnąć czytelnika. Nic bardziej mylnego.
Poczynając od fabuły, jest ona wyjątkowo słaba - historia nieszczególnie zaskakuje, jest dość schematyczna i przewidywalna. Odniosłam wrażenie, że autorka buduje ją na zasadzie gry komputerowej; bohaterowie są odsyłani od osoby do osoby, wykonują zadanie, by dostać kolejne, wszystko toczy się od punktu do punktu, bez żadnej głębszej intrygi. Pomoc zawsze przychodzi w odpowiednim momencie, Dez w ciągu kilku sekund wymyśla nowy plan po nagłej zmianie sytuacji. Kule się nikogo nie imają, można biec w ostrzale profesjonalistów przez korytarz i oczywiście żaden z naszych nie zostanie trafiony.
Bohaterowie są płytcy i do bólu schematyczni. Naiwna Deznee, która zawsze uwierzy na słowo - w końcu to całkiem normalne, że ktoś zabija dotykiem, nikogo nie dziwi, gdy nagle wróg okazuje się przyjacielem, w żaden sposób nie będziemy go sprawdzać, bo po co? Już nie mówiąc o tym, że jest do znudzenia buntownicza i sto razy zdąży kogoś obrazić czy rzucić ripostę (często niezbyt trafnie), zamiast po ludzku odpowiedzieć na pytanie. Pseudo tajemniczy Kale, który zupełnie nie rozumie otaczającego go świata - do pewnego momentu wydaje się to naturalne ze względu na jego sytuację, ale w po pewnym czasie zaczyna być przesadzone, wręcz groteskowe. Siedziba organizacji to nie dżungla, urządzenia elektryczne były tam na porządku dziennym, w dodatku sam się chwalił, że oglądał kiedyś film; aż dziw, że nie uciekł przed jadącą z ekranu lokomotywą! O wątku miłosnym między nimi już nawet nie będę wspominać. Podobnie jak o postaciach drugoplanowych, które są przeraźliwie papierowe i pozbawione wszelkiej charyzmy.
To może nadzieja pozostaje w stylu pisania? Niestety, ale książki nie ratuje pióro autorki. Nie byłam się w stanie wciągnąć, czytało mi się ją bardzo opornie. Może to ze względu na brak większych opisów (oj, przepraszam, opisy tego, co kto ma na sobie ubrane zawsze na posterunku) oraz skrótów myślowych - bo tego nie można nazwać wartką akcją, to po prostu skrót myślowy. Miałam wrażenie, że Accardo ma jakiś tam pomysł, ilość punktów fabuły, przez jakie musi przejść, ale nie może się doczekać zakończenia i zamiast przechodzić przez plan płynnie, robi skoki (jak impuls nerwowy na osłonce mielinowej - lepszego porównania nie mam). Stąd nagle się okazuje, że bohaterowie przeszli przełom, którego nawet nie zauważyłam, bo był zamknięty w jednym krótkim zdaniu. Albo też dodaje szczegóły danej sceny z opóźnieniem - czyli dopiero po fakcie dowiemy się, że przy pierwszym spotkaniu Dez z Kalem, chłopak swym dotykiem ususzył trawę. Uważam to za niesprawiedliwe w stosunku do czytelnika, bo autorka nie daje okazji do samodzielnego dochodzenia do różnych wniosków. To tak, jakby w kryminałach pisarz nie dzielił się poszlakami, tym samym nie pozwalając czytelnikowi na obstawianie zabójcy. Już nie mówiąc o ogólnych nieścisłościach - bo nikogo nie dziwi, że Dez kupuje część jednorazowego przebrania na imprezę za trzysta dolarów; albo gdy dziewczyna nie może sobie poradzić ze zdjęciem koszulki Kale'a, ten ją rozrywa na części. Skądże, to takie normalne.
Ale też nie wszystko jest jednoznacznie dobre lub złe. Przyznam, że kilka razy zostałam szczerze rozśmieszona, więc humor w niektórych miejscach spełnił swoje zadanie. Czasem też bohaterowie wzbudzali moją sympatię, a pewne wątki faktycznie mnie zaskoczyły.
Podsumowując, jest to słabiutki debiut, bardzo niedojrzały i szczerze mówiąc, takiego poziomu spodziewałabym się po blogujących gimnazjalistkach (nikogo nie obrażając), a nie wydanej i - o zgrozo! - przetłumaczonej na inne języki trylogii. Mogłabym ewentualnie polecić komuś niewymagającemu, ale myślę, że nawet fani gatunku nie znajdą tu niczego awangardowego.
Siedemnastoletnia Deznee, miłośniczka adrenaliny i mocnych wrażeń, spotyka na swojej drodze tajemniczego Kale'a. Chłopak zachowuje się dość podejrzanie, w dodatku ewidentnie jest na muszce, co Dez postanawia wykorzystać jako świetną okazję do wystawienia cierpliwości ojca na próbę i sprowadza uciekiniera do domu. Nim dziewczyna zdąży się obejrzeć, cały jej świat zostaje...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-02-05
Nie ukrywam, rzut oka na okładkę i przelecenie wzrokiem opisu dało mi do zrozumienia, że książka ta może nie do końca byłaby czymś dla mnie, brzmiała czymś obyczajowym i tendencyjnym - mimo wszystko, przypomniawszy sobie o moim postanowieniu sięgania po gatunki, których na co dzień nie czytam, a także skuszona kilkoma pozytywnymi recenzjami, postanowiłam dać temu cichemu debiutowi szansę. A wiecie, co ten cichy debiut zrobił? Wszedł z brudnymi buciorami w moje życie, zostawił niespieralne plamy na dywanie mojej percepcji, szybko się zadomowił i jak dotąd nie sposób go wyprosić. Ha, mało tego! Ostatnia strona, założę się, została zainfekowana czymś, co sprawia, że jeszcze przez dłuższy czas serce nie przestaje łomotać w piersi, a głowa wypełnia się niewiarygodną masą myśli oraz refleksji, których nie sposób się pozbyć.
Ale od początku. Trzymam w dłoniach skromnych rozmiarów egzemplarz, na stronach którego kryje się historia dwóch kobiet - losy Anity przeplatające się z fabułą powieści opartej na życiu niejakiej Barbary. Osobiście uwielbiam takie incepcyjne motywy, więc gdy tylko dotarło do mnie, że czytam Żar prawdy, w którym bohaterka czyta Żar prawdy, na wstępie książka zyskała w moich oczach i z mniejszym sceptycyzmem, a rosnącym optymizmem, zagłębiłam się w lekturze.
Pierwsze niepodważalnie spostrzeżenie: od tej historii nie sposób się oderwać. Podobnie jak Anita, musiałam ją sobie dawkować, by dać dojść do głosu wszystkim towarzyszącym mi emocjom - już niemal zapomniałam, jak to jest doświadczyć naraz tyle skrajnych uczuć! Wyobraźcie sobie, że fabuła stanowi jedną, nieprzerwaną, długą nić, a autor ma do dyspozycji cały wachlarz emocji, które chce wywołać u czytelnika, w formie pudełka z kolorowymi paciorkami. Stąd jedne książki reprezentują naszyjnik z zaledwie kilkoma nawleczonymi koralikami, inne mają ich nieco więcej, ale za to w monotonnej gamie kolorystycznej. Żar prawdy natomiast jest drewnianymi koralami w tak wielu barwach, że aż trudno mi było uwierzyć w możliwość połączenia ich w jedno. Książka bowiem sprawia, że jesteśmy kolejno zaintrygowani, zaniepokojeni, zadziwieni, obrzydzeni, przerażeni, niespokojni, pobudzeni, oszołomieni... Wymieniać można by godzinami - i wcale nie byłoby w tym przesady.
Wiem, że czekacie na jakieś „ale” - przecież żaden debiut nie może być doskonały! Na upartego można doszukać się w książce trochę schematycznych rozwiązań, nieskomplikowanych zagrań czy niewyszukanych scen, ale... po co? Nie sądziłam, że to kiedykolwiek powiem, jednak w tym przypadku nie potrafię czepiać się niedociągnięć - akcja tak mnie porwała, że chociaż już w trzech czwartych powieści domyśliłam się zakończenia, to i tak po dotarciu do ostatniej strony nie byłam w stanie złapać tchu. Prawda, odgadłam główną tajemnicę - ale jej wyjaśnienie zbiło mnie z nóg do tego stopnia, że niemożnym było się później pozbierać. Cała historia ułożyła się w spójną całość (poza jednym elementem; ale, na szczęście, doszły mnie słuchy, że autorka pisze kontynuację - co za ulga!), dając przerażający wręcz obraz.
Czy warto przeczytać? Warto. Jak na debiut, i to jeszcze z naszego ogródka, jest to zaskakująco dobra powieść napisana lekko, ale nie płytko; zmusza do przemyśleń, jednocześnie nie pozwalając się oderwać. Choć wizja autorki może budzić grozę, jest to doskonała książka do damskiej torebki - tak, tak, delikatny wątek romantyczny także się pojawia i w życiu nie uwierzycie, jeśli powiem, że śledziłam go z uśmiechem na twarzy. Mimo wszystko to intryga stanowi tu główną oś i jej niewiele mogę mieć do zarzucenia, do samego końca trzyma w napięciu.
Nie ukrywam, rzut oka na okładkę i przelecenie wzrokiem opisu dało mi do zrozumienia, że książka ta może nie do końca byłaby czymś dla mnie, brzmiała czymś obyczajowym i tendencyjnym - mimo wszystko, przypomniawszy sobie o moim postanowieniu sięgania po gatunki, których na co dzień nie czytam, a także skuszona kilkoma pozytywnymi recenzjami, postanowiłam dać temu cichemu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-04-13
2016-05-28
Jedyne, co przemawia za tym, by zaliczyć ten tytuł do literatury młodzieżowej, to wiek postaci. Niezwykła historia traktująca o prawdziwym życiu; życiu opartego na kłamstwie w nigdy niestworzonych obrazach Noaha oraz zabobonach hipochondrycznej Jude - świadczy o czymś zupełnie innym. To zdarzenia malowane pędzlem, które bez pardonu pochłaniają całą głowę, ryjąc w niej niczym dłuto w kamieniu, aż człowiek po zamknięciu książki nabiera ochoty, by pobiec do swojego rodzeństwa i w uścisku powtarzać, że nigdy nie pozwoli, by coś ich poróżniło.
Czyta się z zapartym tchem i narastającym zachwytem. Czasem chce się coś kopnąć, czasem krzyknąć z radości, czasem spytać Clarka Gable'a, jak mógł dopuścić do stworzenia takiego świata, czasem na twarzy wyrasta uśmiech pełen ulgi i szczęścia, by zaraz został zmieciony przez falę zawodu i poczucia niesprawiedliwości. Czytelnik zmienia się w świadka natchnienia artysty - widzi, jakby stał tuż obok, jak bohaterowie chwytają za płótno swego życia i dają upust artystycznej duszy. Aż w pewnym momencie zauważają czyjąś obecność i niczym przyłapani, chronią swój obraz, po chwili dochodząc do wniosku, że lepszym pomysłem będzie oddanie pędzla Tobie, czytelniku. I nawet nie zauważasz, jak sam zostajesz wplątany w fabułę - jeśli nie jesteś gotowy na podróż do czyjegoś świata, lepiej zostaw tę książkę w bezpiecznej odległości. Choć nawet nie wyobrażasz sobie, co tracisz.
Edit: Teraz, po czasie, gdy emocje nieco opadły, muszę przyznać, że tak naprawdę książka ma trochę wad. Zdecydowanie jest nią delikatna aura mistyki plącząca się po wydarzeniach, nieco przejaskrawień, jak i przesadnie doskonałe zakończenie (spoilerem to nie będzie, w końcu czego innego można się spodziewać?), co jednak istotnie klasyfikuje ten tytuł do takiej, a nie innej kategorii. Mimo to jest to pozycja naprawdę warta przeczytania.
Jedyne, co przemawia za tym, by zaliczyć ten tytuł do literatury młodzieżowej, to wiek postaci. Niezwykła historia traktująca o prawdziwym życiu; życiu opartego na kłamstwie w nigdy niestworzonych obrazach Noaha oraz zabobonach hipochondrycznej Jude - świadczy o czymś zupełnie innym. To zdarzenia malowane pędzlem, które bez pardonu pochłaniają całą głowę, ryjąc w niej...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to