-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać189
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik11
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2013-09
2012
2013-08
2013-01
2013-12-09
2013-07-27
Wyróżniamy trzy czasy dla twórców rękodzieła.
1.
czas, kiedy człowiek nie tworzy (bo np. "brak pary")
2.
czas, kiedy człowiek tworzy "na pół gwizdka" (ze względu na jakieś ograniczenia)
3.
czas, kiedy proces twórczy idzie "cała parą" :) - brak ograniczeń!
Oczywiście, czas nr 3 jest najprzyjemniejszy dla rękodzielników. Dla każdego taki czas może przypadać na inną porę roku, ale dla mnie zwykle najlepiej tworzy się latem, bo mogę to robić na dworze, i w dodatku dni dłuższe i czasu jakoś więcej... Rozwijam wówczas już znane mi gałęzie rękodzieła, ale szukam też nowych inspiracji. Najlepiej, żeby związane były z naturą i nie obciążył zbytnio mojego budżetu domowego :)
Jeśli i Wy "macie" podobnie - polecam zerknięcie do książki DONICZKOWE INSPIRACJE, wydanej w zeszłym roku przez Buchmann'a. Para polskich autorów pokazała w niej wiele interesujących projektów. I to nie tylko do wykonania z "nudnych" ceramicznych doniczek, bo część np. osłonek zrobiono jako recycling innych przedmiotów jak koszyki wiklinowe, łubianki od owoców, fragmenty butelek plastikowych. Do części projektów wykorzystano również papierową wiklinę czy decoupage.
Treść podzielono na trzy główne części.
Ozdabianie gotowych doniczek to projekty przeobrażenia typowych (głównie ceramicznych) pojemników na kwiaty. Z tego łatwo dostępnego przedmiotu, niewielkim kosztem, stworzyć można m. in. imitację greckiej wazy czy doniczkowy wianek, z małymi roślinkami w roli głównej. Ale okazuje się, że doniczki równie efektownie wyglądają ozdobione przyklejonymi szyszkami, patyczkami czy korą jak koronkami i modelinowymi różyczkami pomalowanymi w stylu shabby chic.
Kolejną część projektów zaliczono do działu Osłonki na doniczki robione własnoręcznie. Szybko przekonacie się, że nie warto wyrzucać pustej puszki po brzoskwiniach, wyszczerbionej porcelanowej filiżanki czy plastikowej butelki po wodzie mineralnej. Recykling, czyli wykorzystanie staroci i śmieci to jedna z moich ulubionych cech craftingu:) Jednocześnie dokształciłam się trochę, bo dopiero z tej publikacji dowiedziałam się co to zpagetti i że kiedyś, przy jego użyciu zrobiłam kilka dywaników. Tu, oczywiście, nie znajdziecie sposobu na chodniczki, ale znajdziecie sposób na osłonkę doniczkową. A jeśli jeszcze gdzieś pod zlewam zalegają wam łubianki po truskawkach czy wiśniach - i one przydadzą się w procesie twórczym :)
Doniczki - w innej odsłonie to projekty wykorzystujące doniczki w innych dziedzinach życia niż uprawa flory, np. oklejona resztkami tkanin i filcowymi łatkami (a la patchwork) sprawdzi się jako ozdoba i pojemnik na przechowywanie włóczki; oklejona filcem i filcowymi kwiatkami może być ślicznym pojemnikiem na biurko, a zalana woskiem - alternatywą dla świeczki. Można też zrobić z niej przydatne gadżety do ogrodu, czy ozdoby bożonarodzeniowe.
Warto podkreślić, ze sporo projektów można zrobić dość łatwo, a opisy i fotki prowadzą nas "za rączkę" do celu. Dlatego ich wykonanie to świetny sposób na twórcze spędzenie czasu z dziećmi.
W trakcie przeglądania znalazłam dwa błędy w składzie treści, ale nie są one bardzo widoczne i nie wpływają znacząco na opisywane projekty, wiec nie będę się czepiać :)
Gorąco polecam na lato! (i nie tylko :)
Wyróżniamy trzy czasy dla twórców rękodzieła.
1.
czas, kiedy człowiek nie tworzy (bo np. "brak pary")
2.
czas, kiedy człowiek tworzy "na pół gwizdka" (ze względu na jakieś ograniczenia)
3.
czas, kiedy proces twórczy idzie "cała parą" :) - brak ograniczeń!
Oczywiście, czas nr 3 jest najprzyjemniejszy dla rękodzielników. Dla każdego taki czas może przypadać na inną...
2013-02-16
Wreszcie doczekałyśmy/-liśmy się publikacji o koralikach, w języku polskim, która zawierałaby bardzo dużą ilość informacji. Na Zachodzie takie kompendia są bardzo popularne i często opatrzone mianem (przesadnym, jak dla mnie) Biblii Na szczęście, Jane Power odeszła od tego naciągania, ale i tak jej publikację śmiało można nazwać najpełniejszą, którą można dostać na polskim rynku wydawniczym.
Tytuł informuje nas, że autorka zawarła 300 technik i wskazówek. Cóż, nie do końca to prawda, bo informacji jest trochę więcej, a nie wszystkie uwagi ponumerowano, wobec czego, jest ich pewnie ok. 400! Ale to tylko działa na jej plus :) Zebrano je w następujących działach: PODSTAWY (m. in. o rodzajach koralików, wykorzystaniu korali z second-handów, narzędziach do wyrobu biżuterii czy podstawach projektowania różnego rodzaju biżutków), NAWLEKANIE (jak i na co nawlekać, żeby uzyskać określony efekt), OZDOBY Z DRUTU (czyli jak samodzielnie - dość łatwo i tanio - urozmaicić nasze projekty), PLECENIE KORALIKÓW (rożne rodzaje nici i splotów, np. drabinka, cegiełka, herringbone, peyote, kwadratowy, ale również spiralne bicze, czy tuby z plecionki). Jest to część dla cierpliwych i bardziej zaawansowanych adeptów produkcji biżuterii hand made. Ale dla mnie, nie ukrywam, jest to część najciekawsza.
Wszystkie informacje opatrzone są mnóstwem(!) kolorowych fotografii i rysunków. co bardzo przydaje się przede wszystkim w ostatnich rozdziałach, poświęconych właśnie różnym rodzajom wyplatań koralikowych. Dodatkowo, przy tytule rozdziału zamieszczono jeszcze namiary na inne fragmenty książki, które mogą zawierać informacje przydatne w opisywanym fragmencie, np. przy spiralnych biczach podano numery stron, na których dokładnie opisano rodzaje i rozmiary drobnych koralików (maczków).
Pracę z książką i koralikami bardzo ułatwia rozkładana, zamieszczona na końcu, klapka, na której pokazano, w skali 1:1, najpopularniejsze rozmiary koralików. To znacznie ułatwi orientację w opisach zawartych w książce oraz w materiałach jakie mamy we własnych zasobach. Jeśli dla kogoś oznaczenie np. TOHO 11 jest czarną magią to tu może sprawdzić jakiej wielkości jest taki koralik. Na klapce podano też informacje o grubościach drutów jubilerskich. Dzięki temu, że klapka ma formę "rozkładówki" można jej używać przy dowolnie wybranym fragmencie lektury.
Na pewno przydatny jest, również zamieszczony na końcu książki, słowniczek i indeks haseł. Niestety, pewnie trochę mniej wykorzystane zostaną informacje na temat dostawców czy stowarzyszeń, bo wszystkie dotyczą USA. Jeśli jednak znacie choć trochę j. angielski - może warto wejść choć na strony internetowe, żeby nacieszyć oczy:) Zachęcam też do zerknięcia na podane strony źródeł internetowych i czasopism (only English!).
Podsumowując - uważam, że książka przyda się każdemu, kto para się produkcją biżuterii - zarówno w stopniu podstawowym, jak i zaawansowanym. Jest to na prawdę bardzo rzetelne opracowanie i choć tu i ówdzie można byłoby dorzucić parę informacji, to jednak chyba nigdy nie uda się zmieścić wszystkich informacji w jednej książce, bo przecież - jeszcze się taki nie urodził... :)
Wreszcie doczekałyśmy/-liśmy się publikacji o koralikach, w języku polskim, która zawierałaby bardzo dużą ilość informacji. Na Zachodzie takie kompendia są bardzo popularne i często opatrzone mianem (przesadnym, jak dla mnie) Biblii Na szczęście, Jane Power odeszła od tego naciągania, ale i tak jej publikację śmiało można nazwać najpełniejszą, którą można dostać na polskim...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-02-10
Książka należy do serii publikacji o decoupage (pt. Inspiracje) wydanych w Polsce, przez wydawnictwo RM. Jakoś tak klimaty wiejskiej i małomiasteczkowej, zalanej słońcem, zielenią i fioletem Prowansji najbardziej działają mi na wyobraźnię. Może to kwestia pory roku i niewielkiej ilości słońca w naturze... Może mam pociąg do tych lekko przesłodzonych i kiczowatych klimatów... Może tęsknię do tej (trochę) baśniowej krainy, kojarzącej się z beztroską i ciepełkiem... Nie wiem, ale wiem, ze decoupage najbardziej podoba mi się właśnie w tym prowansalskim wydaniu. Cóż zrobić? :)
A wracając do książki... Pewnie jest ona już dość dobrze znana polskim czytelniczkom, bo wydano ją w 2010 roku, w dość przystępnej cenie (ok. 30 zł), i choć jest trochę cienka (66 stron), to jednak pięknie wydana (mnóstwo kolorowych fotografii i ilustracji, porządny, gruby papier i usztywniona, choć nie twarda, okładka). Zdaje się, że widziałam ją gdzieś kiedyś w formie zeszytu dołączonego do jakiegoś dziennika, ale może się mylę... Opisuję ją jednak raczej ze względu na to, że stanowi dobrą bazę do nauki dla początkujących adeptów decupage'u. Oprócz informacji wstępnych (na temat akcesoriów decopupażysty) przedstawiono ok. 13 rożnych rodzai projektów (na metalu, ścianie, drewnie, tkaninie, gipsie, masach plastycznych) co daje znakomitą bazę do rozpoczęcia swojej przygody z tym rodzajem zdobnictwa. Bardziej zaawansowani fani tej gałęzi rękodzieła też na pewno zaczerpną z niej sporo inspiracji. Dla mnie ciekawostką były projekty decu na masach plastycznych, zwłaszcza sposób na wykonanie i ozdobienie glinianych cykad oraz ramki do zdjęć. Już powoli planuję, jak zastosować te metody w ozdabianiu moich projektów z masy solnej :) Ale ad rem, ad rem... Każdy projekt opisano bardzo szczegółowo w wersji krok-po-kroku, a dodatkowo zobrazowano to na sporej ilości fotografii. I nie obawiajcie się, że są to 2-3 punktu. Przy bardziej skomplikowanych projektach, autorka przedstawiła je nawet w kilkunastu podpunktach. Wszystko jest więc jasne i bardzo czytelne, dlatego idealne również dla domorosłych dekupażystów. Sam projekt przedstawiono często w aranżacji "wespół-wzespół"* z innymi akcesoriami w stylu prowansalskim, co jeszcze lepiej pokazuje nam sposób na jego wykorzystanie, a nie rzadko pozwala podpatrzeć inne, ciekawe projekty, których w książce już nie opisano (a szkoda :(
Podsumowując - jest to bardzo fajna i ciekawa książka, raczej dla początkujących, ale nie tylko, decoupażystów. Porządnie wydana i opatrzona dużą ilością fotografii, stanowi też fajny pomysł na prezent. A z osobistych uwag, jak do tej pory, to chyba moja ulubiona książka o decu na jaką trafiłam, bo łączy jakość z ciekawymi pomysłami (i moją ulubioną wersją decu :). Dlatego powyższa recenzja jest może mało obiektywna, choć wierzcie mi - bardzo się starałam :D
Książka należy do serii publikacji o decoupage (pt. Inspiracje) wydanych w Polsce, przez wydawnictwo RM. Jakoś tak klimaty wiejskiej i małomiasteczkowej, zalanej słońcem, zielenią i fioletem Prowansji najbardziej działają mi na wyobraźnię. Może to kwestia pory roku i niewielkiej ilości słońca w naturze... Może mam pociąg do tych lekko przesłodzonych i kiczowatych...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-02-10
Obszerny przegląd technik zdobniczych metodą decoupage znajdziecie w tej publikacji, zwłaszcza, że jest to chyba najpełniejsza książka o decu dostępna na polskim rynku księgarskim. Spory wstęp opisuje m. in. wszystkie akcesoria, które mogą znaleźć tu zastosowanie, np. rodzaje podkładów, klei, lakierów i preparatów postarzających. Dokładnie opisano też różne rodzaje papierów, ale oprócz tego podpowiedziano zastosowanie etykiet z opakowań czy suszonych kwiatów lub liści. Następne strony zawierają opisy przygotowania różnych powierzchni (np. drewna, ceramiki, szkła itp.) przed rozpoczęciem pracy "właściwej".
Przewodnik po metodach dekorowania zaczyna się dopiero na 40 stronie, co najlepiej obrazuje ilość informacji wstępnych. Tu różne techniki pokazano na przykładach do realizacji (typu krok-po-kroku, opatrzone dużą ilością kolorowych fotografii). Warto zaznaczyć, że przykładów jest naprawdę dużo, np. sposoby postarzania przedmiotów pokazano w dziewięciu różnych wariacjach! Każdy przykład ma na marginesie dokładny opis niezbędnych do jego wykonania akcesoriów i preparatów. Czasem przykłady opatrzono też dodatkowymi, wyróżnionymi graficznie, poradami. Całość, razem z opisami i fotografiami jest bardzo czytelna i pozwala nawet początkującym na wypróbowanie swoich sił.
Książkę można przeglądać i inspirować się nią godzinami. Trudno ją opisać - ją po prostu trzeba wziąć do ręki i samodzielnie wybrać najbardziej interesujące techniki lub projekty. Zapewniam, ze każdy zainteresowany decupage'm trafi na (większy lub mniejszy) ciekawy fragment.
Gorąco polecam!
Obszerny przegląd technik zdobniczych metodą decoupage znajdziecie w tej publikacji, zwłaszcza, że jest to chyba najpełniejsza książka o decu dostępna na polskim rynku księgarskim. Spory wstęp opisuje m. in. wszystkie akcesoria, które mogą znaleźć tu zastosowanie, np. rodzaje podkładów, klei, lakierów i preparatów postarzających. Dokładnie opisano też różne rodzaje...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-02-09
Przeczytałam dość późno, bo w wieku 31 lat, ale połknęłam ja niemal jednym haustem. Aż żałuję, że nie ma wznowień tej książki na polskim rynku, bo na prawdę trudno je zdobyć - na allegro ceny są kosmicznie wysokie, a w niektórych bibliotekach wogóle o nich nie słyyszano. Pozostaje jeszcze możliwość przeczytania w oryginale (w UK, czy USA książki te są bardzo popularne), bo nie są trudne w odbiorze (poziom intermediate znajomości angielskiego), ale nie każdy przecież włada tym językiem... Ja miałam szczęście, bo na swój egzemplarz trafiłam podczas wyprzedaży w MBP, ale innych książek z tej serii, niestety, już nie mieli.
Książka, oparta na biografii autorki, napisana jest w 3 osobie liczby pojedynczej, dlatego łatwiej zachować wrażenie, że jest to po prostu powieść fabularna. I co jakiś czas trzeba sobie przypominać, że niemal wszystko wydarzyło się naprawdę.
Kilka rozdziałów książki przeczytałam na głos moim kilkuletnim córeczkom. Muszę przyznać, że bardzo zaskoczyło mnie jak moja pięcioletnia pociecha przejeła się fragmentem o śmierci ulubionego psa Laury albo jak ciekawiło ją czy uda się jeszcze wyleczyć wzrok Mary. Bardzo trudno było mi wytłumaczyć jej, ze medycyna w tych czasach była dużo gorzej rozwinięta. Dziecko nie dawało za wygraną i jeszcze przy ostatnich rozdziałach dopytywała się, czy już może wyleczono oczy Mary.
Mam nadzieję, że za kilka lat sama sięgnie po książki z tej serii, żeby, tak jak ja, przeżywać przygody Laury, Mary, Carrie, Greace oraz ich rodziców wśród prerii i lasów USA.
Przeczytałam dość późno, bo w wieku 31 lat, ale połknęłam ja niemal jednym haustem. Aż żałuję, że nie ma wznowień tej książki na polskim rynku, bo na prawdę trudno je zdobyć - na allegro ceny są kosmicznie wysokie, a w niektórych bibliotekach wogóle o nich nie słyyszano. Pozostaje jeszcze możliwość przeczytania w oryginale (w UK, czy USA książki te są bardzo popularne), bo...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-01-31
Ostatnio mocno ograniczyłam moją działalność szyciową, z powodu zepsutej maszyny, ale chyba szybko ją naprawię, bo wręcz nie mogę się doczekać, żeby uszyć któreś z cudownych zabawek przedstawionych w opisywanej książce. Choć bardziej zdesperowane osoby spokojnie poradzą sobie z wykonaniem tych projektów również szyjąc ręcznie!
Szczerze pisząc, natrafiłam na nią poprzez reklamę internetową i nie do końca wiedziałam czego się spodziewać (jak to zwykle bywa przy takich zakupach). Ale już od pierwszej chwili doszłam do wniosku, że jej zakup to nie są zmarnowane pieniądze. Z resztą - mamie trójki maluchów, książka o zabawkach ręcznie robionych musi się przydać :D Ale i innym rękodzielniczkom na pewno przypadnie do gustu, bo projekty nie są banalne i przesłodzone (co niektórzy zarzucają Tildzie) i choć czasem potrzeba dużej dozy wyobraźni, żeby w "stworku" zobaczyć np. wiewiórkę - myślę, że odpowiedni dobór materiałów i wykonanie np. przez własną babcię, da maskotce fory w porównaniu ze sklepowymi "potworkami" z popularnych bajek. Oj, może trochę się łudzę, ale dla mnie te zabawki na prawdę są dużo lepsze (ładniejsze i ciekawsze) niż zalewające nasz rynek produkty Made in China!
Ale wracając do książki... Duża ilość projektów pozwala znaleźć wśród nich dla każdego coś miłego :) Mnie np. rozbroił Osiłek Maciek. Nie wszystkie "muszą" zostać przytulankami - ostatnie 10 projektów to wersje mini, które można wykorzystać np. jako breloczki czy dyndadełka :P do komórki. Każdy projekt zawiera dokładny opis wykonania w wersji krok-po-kroku i wykrój, a podjęcie pracy ułatwia spis materiałów i akcesoriów niezbędnych do jego wykonania. Zwrócono tez uwagę na różne typy materiałów (osobno wymieniono potrzebą ilość np. filcu, polaru czy materiału bawełnianego), choć jest to raczej spis potrzebny do wykonania egzemplarza identycznego jak w książce Jak dla mnie jest to tylko punkt wyjścia :) do rozwijania własnej wyobraźni. Co ciekawe, podpowiedziano też jak ominąć brak ciekawego, wzorzystego materiału, bo sukienkę Misi Marysi ozdabia ręczny haft. Ale nie ma obaw - nie jest to coś bardzo trudnego i pracochłonnego, choć wszystko zawsze można przerobić :DD
Wiadomości wstępne zawierają tylko dwa typy (zobrazowanych) ściegów - za igła i supełkowy. Jeśli do tego dodać ścieg na okrętkę, to już chyba wszystkie, jakie będą potrzebne. Jak widać, stopień zaawansowania krawieckiego potrzebny do zrobienia maskotek, nie jest zbyt wysoki, co jeszcze bardziej pozytywnie nastraja mnie do tej publikacji.
Ostatnio mocno ograniczyłam moją działalność szyciową, z powodu zepsutej maszyny, ale chyba szybko ją naprawię, bo wręcz nie mogę się doczekać, żeby uszyć któreś z cudownych zabawek przedstawionych w opisywanej książce. Choć bardziej zdesperowane osoby spokojnie poradzą sobie z wykonaniem tych projektów również szyjąc ręcznie!
Szczerze pisząc, natrafiłam na nią poprzez...
2013-01-10
Książka ta wpadła mi w oko, ze względu na kilka ciekawych wzorów (zwłaszcza wszelkiej maści kwiatki koralikowe).
Jest to na pewno ciekawa publikacja dla wszystkich, którzy "bawią się" w wyplatanie różności z maleńkich koralików. Mnogość ich barw jest znana chyba wszystkim rękodzielniczkom Sama, przyznaję się bez bicia :), miałam niewiele z nimi do czynienia. Jak wykorzystać toto do haftu - wiem, jak wykorzystać we frywolitkach - wiem trochę, ale jak zrobić np. koralikowe dodatki (np. dżinksy do komórki), aplikacje czy dekoracje - już nie. Ekspertem od typowych koralikowych wyplotów - kulek, łezek, bransoletek, na tym blogu jest Weraph, ale jeśli szukacie czegoś łatwiejszego i mniej skomplikowanego, co byłoby fajne na początek przygody koralikowej - polecam tę publikację. Znajdziecie w niej, oprócz mnóstwa interesujących projektów, również opis jak je wyplatać i jakie akcesoria są do tego potrzebne. Bez obaw, nie jest tego jakoś strasznie dużo i nie są one zbyt drogie, rzekłabym, że spokojnie, na nastoletnią, czy studencką kieszeń :D
Oprócz kwiatków czy ciasteczek, wewnątrz, znaleźć można sposoby na wykonanie projektów zebranych w "rozdziałach" pt. świat owadów (pająk, mrówka, ważka itp.), na plaży (np. palma, krab, klapki, żaglówka, rybka, muszelka), przy stole (np. napój ze słomką, cheeseburger, pizza w trójkątnych kawałkach), na szlaku natury (jabłonka, sowa, muchomor, lisek), zwierzątka (np. kotek, żółw, królik, pingwin), Wesołych Świąt (m. in. św. Mikołaj czy piernikowy ludek oraz inne ozdoby świąteczne), Dawno, dawno temu, czyli postacie i akcesoria bajkowe (m. in. zamek, karoca, księżniczka - a la Kopciuszek, szklany pantofelek), Zostań moją walentynką (np. serduszka, kieliszek i butelka wina, pierścionek z brylantem czy pudełko czekoladek z otwieranym wieczkiem), Herbatka w Krainie Czarów (np. Alicja, królik, filiżanka i imbryczek, babeczki) oraz Dookoła Świata (m. in. Matrioszki, Strażnik z pałacu Buckhingham, maraksay i balon). To, oczywiście nie wszystko, ale, jak widać, jest w czym wybierać :)
Na końcu książki przedstawiono kilka pomysłów, jak wykorzystać przedstawione w niej projekty, np. jako biżutki czy aplikacje do odzieży.
Książka ta wpadła mi w oko, ze względu na kilka ciekawych wzorów (zwłaszcza wszelkiej maści kwiatki koralikowe).
Jest to na pewno ciekawa publikacja dla wszystkich, którzy "bawią się" w wyplatanie różności z maleńkich koralików. Mnogość ich barw jest znana chyba wszystkim rękodzielniczkom Sama, przyznaję się bez bicia :), miałam niewiele z nimi do czynienia. Jak...
2012-12-25
Co prawda, większość z Nas właśnie rozpoczyna świętowanie, ale książka o której piszę, to poradnik na lata, więc nawet jeśli nie przyda się w tym roku - na pewno się nie zmarnuje :)
Choć podtytuł tej publikacji brzmi - "Tradycyjne przepisy kulinarne i świąteczne ozdoby" to od razu ostrzegam tradycjonalistów, że przepisy kulinarne dotyczą potraw z kręgu kultury anglosaskiej, czyli przepisów na karpia, czy barszcz z uszkami - próżno tu szukać. Za to ciekawą alternatywę naszego keksa może stanowić (pieczony przeszło miesiąc przed Świętami!) klasyczny placek świąteczny z suszem owocowym. Gdy patrzę na jego fotografię to bardzo żałuję, że to tylko fotografia :) Oprócz tego znajdziecie w niej przepis na pudding śliwkowy, babeczki mince pies, kruche ciasto, pierniczki i piernikowy domek, trufle czekoladowe, placek dyniowy, ajerkoniak czy grzane wino. Każdy przepis opisano w wersji krok-po-kroku, załączając cenne wskazówki i podpowiadając ewentualne modyfikacje (np. jak z kruchego ciasta upiec kruche ciasteczka).
Wszystkie przepisy zebrano w pierwszej części książki, natomiast część drugą poświęcono świątecznym ozdobą. Ku mojej uciesze - ta druga część jest sporo grubsza niż pierwsza :) Znaleźć tu można sposoby na udekorowanie domu, które włączą do tego również dzieci, np. z wykonaniem filcowych zabawek na choinkę na pewno poradzą sobie dzieci w okolicy 10 lat, a z filcowymi aniołkami i reniferkami, dadzą sobie radę nawet przedszkolaki. Oczywiście, są też bardziej skomplikowane projekty (np. patchworkowa gwiazda - szczyt na choinkę), ale jest ich w zasadzie niewiele. Najłatwiejsze wydaje się wykonanie kartek świątecznych, o ile, oczywiście, mamy przygotowany mały zestaw cartmakingowy, czyli trochę ozdobnych tasiemek, papierów, cekinów itp., a oprócz tego klej i nożyczki i trochę cierpliwości. Nawet jeśli nie wyjdą one nam idealne, to na pewno spodobają się rodzinie dużo bardziej, niż ich, kupione w sklepie, ale bezduszne, odpowiedniki. Ciekawe pomysły przedstawiono również na lampioniki, czy ozdobienie szklanych świeczników koralikami (a raczej koralikowymi bransoletkami :). Ale mi najbardziej spodobał się sposób na ozdobienie organzowej firanki / zasłony. Z flizeliny wycięto różne kształty większych i mniejszych śnieżynek a następnie po prostu je przyprasowano do organzy. Efekt jest rewelacyjny!
Na końcu książki zamieszczono wykroje opisywanych wcześniej projektów.
Całość publikacji przetykają kartki ze słowami rożnych kolęd, dzięki czemu stanowi fajną alternatywę dla śpiewnika :) Wydanie opatrzono sztywną okładką i pięknymi fotografiami i ilustracjami w stylu vintage.
Co prawda, większość z Nas właśnie rozpoczyna świętowanie, ale książka o której piszę, to poradnik na lata, więc nawet jeśli nie przyda się w tym roku - na pewno się nie zmarnuje :)
Choć podtytuł tej publikacji brzmi - "Tradycyjne przepisy kulinarne i świąteczne ozdoby" to od razu ostrzegam tradycjonalistów, że przepisy kulinarne dotyczą potraw z kręgu kultury...
2012-12-13
Bardzo ciekawe pomysły na dekoracje i nie tylko! Lektura podstawowa dla każdej rękodzielnicznki. I co najważniejsze - polska autorka! Nareszcie polska książka rękodzielnicza na wysokim poziomie!
Podtytuł opisywanej książki to: Dekorowanie domu, Smakołyki, Kolędy, Pakowanie Prezentów. I rzeczywiście - zachwyciła mnie ilość rożnego rodzaju stroików i ozdób, na każdą kieszeń i umiejętności! Część z nich na pewno będzie fajnym sposobem na spędzenie czasu z dziećmi, np. na ostatniej fotce widać zakręcone lizaki. Robi się je bardzo prosto - są to nabite na patyki, np. do szaszłyków, podłużne (tu, oczywiście, zwinięte :) żelki! Po ich zrobieniu wystarczy wymyślić jakąś ciekawą aranżację, i efekt świąteczny już jest. Tylko ciekawe jak długo potrwa, bo lizaki znikają w tempie proporcjonalnym do ilości dzieci w domu :D, czyli u mnie - natychmiast :))))))
Na szczęście, w tej publikacji, jest też kilka innych pomysłów na dekoracje niejadalne, ale i nie banalne. Nie musicie ograniczać się do tradycyjnych stroików czy choinek, np. z szyszek i innej "martwej" natury. Mnie "rozbroiły" stroiki z mchu w czerwonych kaloszach! Ale świetny pomysł!
Jeśli lubicie, tak jak ja, w okresie okołobożonarodzeniowym, pobawić się trochę masą solną - znajdziecie tu ciekawe wzory do wykorzystania jako np. ozdoby choinkowe lub elementy opakowania prezentów. Na końcu książki zamieszczono szablony ułatwiające ich wykonanie, chyba, że ktoś posiada podobne foremki do ciastek. Z resztą szablony na końcu, odnoszą sienie tylko do masosolniaczków - są tam np. wzory ozdobnego papieru, czy elementów stroików. Po prostu komplet, który pozwoli na wykonanie opisywanych projektów.
Jest też sporo niebanalnych pomysłów na zapakowanie prezentów, np. butelki nie trzeba wcale składać do drewnianych pudełek, worków, czy (Boże, broń!) owijać w papier i przewiązywać na szyjce wstążeczką! Rewelacyjnie wyglądają "zapakowane" w rękaw sweterka!!!
Oj, jest to książka z której można czerpać garściami! Serio! I myślę, że jest to jedna z podstawowych publikacji, jaka powinna znaleźć się na półce każdej rękodzielniczki. Po prostu - lektura obowiązkowa :P!
Bardzo ciekawe pomysły na dekoracje i nie tylko! Lektura podstawowa dla każdej rękodzielnicznki. I co najważniejsze - polska autorka! Nareszcie polska książka rękodzielnicza na wysokim poziomie!
Podtytuł opisywanej książki to: Dekorowanie domu, Smakołyki, Kolędy, Pakowanie Prezentów. I rzeczywiście - zachwyciła mnie ilość rożnego rodzaju stroików i ozdób, na każdą kieszeń...
Przeczytałam z moimi dziećmi jużkilka razy (od początku do końca, od końca do początku i na wyrywki). Choć mamy ją dopiero od pół roku (nawet nie) to Daktyle od dawna znamy juz na pamięć :) Dzieci dostały ja na Dzień dZoiecka i trochę krzywiły się na poczatku, przeglądając ilustracje (bo takie jakieś dziwne i dziwne kolory...) ale teraz wogóle im to nie przeszkadza. Ba, poszukałyśmy w naszej lokalnej bibliotece starych, pojedyńczych wydań książeczek z tej serii i też przeczytałyśmy je już kilkakrotnie. W najbliższych dniach planuję zakup Księgi Drugiej. Ze względu na dzieci i przez wzgląd na wspomnienia z dzieciństwa.
Przeczytałam z moimi dziećmi jużkilka razy (od początku do końca, od końca do początku i na wyrywki). Choć mamy ją dopiero od pół roku (nawet nie) to Daktyle od dawna znamy juz na pamięć :) Dzieci dostały ja na Dzień dZoiecka i trochę krzywiły się na poczatku, przeglądając ilustracje (bo takie jakieś dziwne i dziwne kolory...) ale teraz wogóle im to nie przeszkadza. Ba,...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-02-28
Rewelacja! Czyta się z zapartym tchem, a odkłada z wielkim trudem. Jak nie czytam, to cały czas myślę o tym co przeczytałam, a nawet śnie o tym po nocy :P Uwielbiam ten duet z Trójki i ze Spadkobierców. A dzięki książce, odkrywam jeszcze wiecej smaczków zwiazanych z Panią Marią. Dziekuję pięknie obojgu, że postanowili podzielić sie tym wszystkim z szerszą rzeszą publiczności!
Rewelacja! Czyta się z zapartym tchem, a odkłada z wielkim trudem. Jak nie czytam, to cały czas myślę o tym co przeczytałam, a nawet śnie o tym po nocy :P Uwielbiam ten duet z Trójki i ze Spadkobierców. A dzięki książce, odkrywam jeszcze wiecej smaczków zwiazanych z Panią Marią. Dziekuję pięknie obojgu, że postanowili podzielić sie tym wszystkim z szerszą rzeszą publiczności!
Pokaż mimo to