Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Piękna historia, która udowadnia, że miłości nie da się zdusić, choćby nasze życie nie potoczyło się tak, jakbyśmy tego chcieli. To książka z gatunku tych, które czytasz w każdej wolnej chwili, a gdy nie możesz tego robić, myślisz o niej nieustannie. Razem z bohaterami dorastamy, pozbywając się dziecięcej niewinności, poznajemy siebie nawzajem, zmieniamy się by koniec końców wrócić do punktu wyjścia - tego drewnianego pomostu, na którym wszystko przed laty się zaczęło.

Piękna historia, która udowadnia, że miłości nie da się zdusić, choćby nasze życie nie potoczyło się tak, jakbyśmy tego chcieli. To książka z gatunku tych, które czytasz w każdej wolnej chwili, a gdy nie możesz tego robić, myślisz o niej nieustannie. Razem z bohaterami dorastamy, pozbywając się dziecięcej niewinności, poznajemy siebie nawzajem, zmieniamy się by koniec...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Być może dla zwykłego czytelnika będzie to zbyt ciężka książka. Zbyt przytłaczająca, ale dająca dużo do myślenia.
Dla kogoś, kto zna historię Taylor z własnej autopsji będzie to książka niemożliwa do przejścia.
Okazałam się zwykłą masochistką, ale nie mogłam przejść koło tej książki obojętnie. Niestety przez to nie mogę być obiektywna. Przeżyłam to co ona, więc każdy kolejny akapit dotyczący choroby ojca pochłaniałam łapczywie, przesiewając przed pryzmat własnych doświadczeń. Wątek choroby ojca jest najsilniejszym ogniwem tej książki. Porusza, łamie serce, rozrywa na kawałki i nie pozostawia nic oprócz zgliszczy. Gdybym skupiła się tylko na nim, dałabym murowane 10.
Niestety książka pełna jest jeszcze innych, mniejszych lub większych wątków, które są niestety trochę infantylne. Weźmy np historię, która zmusiła Taylor do wyjazdu na 5 lat okazała się zwykłą, dziecinną kpiną, trochę śmieszną z punktu widzenia dorosłego czytelnika, a motyw ciągłych ucieczek głównej bohaterki jest dawałby większy wydźwięk gdyby nie wspominano o nim na co drugiej stronie.
Książka ma swoje plusy i minusy, ja jednak zapamiętam ją tylko i wyłącznie przez pryzmat wątku choroby ojca. Czuję się rozbita i połamana. I myślę, że tak powinno być.

Być może dla zwykłego czytelnika będzie to zbyt ciężka książka. Zbyt przytłaczająca, ale dająca dużo do myślenia.
Dla kogoś, kto zna historię Taylor z własnej autopsji będzie to książka niemożliwa do przejścia.
Okazałam się zwykłą masochistką, ale nie mogłam przejść koło tej książki obojętnie. Niestety przez to nie mogę być obiektywna. Przeżyłam to co ona, więc każdy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gdyby ta książka była lepiej napisana, byłabym wniebowzięta. Ale nie jestem. Trochę naiwna, z przeciętnym stylem, sprawia wrażenie, że pisano ją z myślą o 14latkach, którym szaleją hormony. Sory, ale nie kupuje historii, w której dorosły facet, gdy śni mu się koszmar woła "mamo, mamusiu" no proszę...
ALE...
Normalnie dałabym za podobne dzieło 1, góra 2 gwiazdki. Daje 6, bo pomimo tych wszystkich minusów, pochłonęłam ją w jeden wieczór. Wciągająca. Dająca do myślenia. Uzależniająca. Piękna. naprawdę dobra historia. Byłaby świetna, gdyby autorka przyłożyła się do pisania.
Warto przeczyć.

Gdyby ta książka była lepiej napisana, byłabym wniebowzięta. Ale nie jestem. Trochę naiwna, z przeciętnym stylem, sprawia wrażenie, że pisano ją z myślą o 14latkach, którym szaleją hormony. Sory, ale nie kupuje historii, w której dorosły facet, gdy śni mu się koszmar woła "mamo, mamusiu" no proszę...
ALE...
Normalnie dałabym za podobne dzieło 1, góra 2 gwiazdki. Daje 6,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ograniczę się do zwykłej punktacji, bo gdybym chciała wyrazić opinię o tym "dziele", nie starczyłoby mi dnia. Tak więc:
Styl - całkiem niezły, szybko się czytało -( 6)
Pomysł - lubię trójkąty miłosne, więc nie będę obiektywna -(6)
Bohaterowie - Boże drogi, dawno nie trafiłam na tak wkurzające postaci. Zupełnie nie rozumiem ich postępowania, motywów, którymi się kierują, po co? Za co? Dlaczego? Z każdym rozdziałem było gorzej -( 1)
Główna bohaterka, Molly - uosobienie totalnej głupoty. Strasznie wkurzająca. Nie uczy się na błędach, nie ewoluuje, ślepo tłucze tą samą historię. Czasami żałowałam, że nie spalili jej na stosie. Nie, nie i jeszcze raz nie. Stąd zacna ocena - (-10)
Podsumowując, gdyby usunąć z tej książki 80% bohaterów łącznie z główną bohaterką i jej matką, zostałaby całkiem fajna historia o małym miasteczku i programach dokumentalnych na Netflixie.

Ograniczę się do zwykłej punktacji, bo gdybym chciała wyrazić opinię o tym "dziele", nie starczyłoby mi dnia. Tak więc:
Styl - całkiem niezły, szybko się czytało -( 6)
Pomysł - lubię trójkąty miłosne, więc nie będę obiektywna -(6)
Bohaterowie - Boże drogi, dawno nie trafiłam na tak wkurzające postaci. Zupełnie nie rozumiem ich postępowania, motywów, którymi się kierują, po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka ma dwa mocne filary: feminizm i chorobę psychiczną. Opisane z należytą uwagą i starannością; wyważone, bez niepotrzebnego pastiszu. Autorka kieruje się w stronę młodych czytelników, ukazując problemy w sposób całkowicie adekwatny do ich wieku.
Cała reszta to jakaś pomyłka. Główna bohaterka robi wszystko, by być "normalna". Niestety najwidoczniej nie wie co to słowo oznacza. Miota się przez całą książkę, starając się, by jej zachowanie przynajmniej częściowo pokrywało się z tym, co prezentują inni. Niestety nie rozumie, że z każdym krokiem oddala się od tej jakże upragnionej "normalności". Skacze z kwiatka na kwiatek, zakochuje się w każdym chłopaku, który nawiązuje z nią rozmowę. Sama do końca nie wie czego chce, więc pędząc z jednej imprezy na drugą, połykając hektolitry taniego wina, nie zauważa, że jej zachowanie to przysłowiowa równia pochyła. Referuje z należytą dokładnością każdy szczegół swojego życia uczuciowego wszystkim, którzy staną na jej drodze, a potem rozpacza, że szkolna społeczność doszywa jej kolejne "łatki".
W tym szaleństwie jednak jest metoda, bo koniec końców książkę dobrze się czytało. Nie jest to dzieło wybitne, ale też nie jest całkowicie beznadziejne. Tak na 5 gwiazdek.

Książka ma dwa mocne filary: feminizm i chorobę psychiczną. Opisane z należytą uwagą i starannością; wyważone, bez niepotrzebnego pastiszu. Autorka kieruje się w stronę młodych czytelników, ukazując problemy w sposób całkowicie adekwatny do ich wieku.
Cała reszta to jakaś pomyłka. Główna bohaterka robi wszystko, by być "normalna". Niestety najwidoczniej nie wie co to słowo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Te cztery gwiazdki są dla Bodee'a. W pełni zasłużył.

Te cztery gwiazdki są dla Bodee'a. W pełni zasłużył.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dziewięć gwiazdek to dużo, jednak nie mogłam dać mniej. Wspaniała książka. Piękna historia. Poruszająca, niebanalna i chwytająca za serce. Cudowny styl autorki, który przyciąga uwagę już od pierwszego akapitu: sarkazm przeplata się z żalem; żarty z problemami. Dochodzę do wniosku, że nawet sztampowa historia może stać się niezwykłą, jeśli tylko potrafi się ją dobrze opowiedzieć. Wielkie brawa. Serdecznie polecam.

Dziewięć gwiazdek to dużo, jednak nie mogłam dać mniej. Wspaniała książka. Piękna historia. Poruszająca, niebanalna i chwytająca za serce. Cudowny styl autorki, który przyciąga uwagę już od pierwszego akapitu: sarkazm przeplata się z żalem; żarty z problemami. Dochodzę do wniosku, że nawet sztampowa historia może stać się niezwykłą, jeśli tylko potrafi się ją dobrze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Miałam problem z tą książką. Cały czas trwałam w przekonaniu, że nie jest to dzieło wybitne. Dość przeciętna, schematyczna, napisana stylem, który pozostawiał wiele do życzenia. Jednak potem trafiałam na jakieś zdanie, które wbijało mnie w fotel i zmuszało do dalszego czytania. Takich perełek nie było zbyt wiele, stanowiły raczej wyjątek w pozbawionym wartkości świecie nakreślonym przez autorkę; jednak ich pojawienie się stanowiło obietnicę, że gdzieś dalej ta książka ma potencjał, którego od początku oczekiwałam.
Historia o życiu po wypadku, o zmaganiu się się z demonami przeszłości, o przebaczeniu, na które tak trudno się zdobyć i o stracie przyjaciela, bez którego już nigdy nie będzie tak samo. To książka o sile przyjaźni, o akceptacji, zrozumieniu, wstydzie a przede wszystkim o miłości.
Koniec nie zaskoczył, ale też nie taką miał tu rolę. Był raczej podsumowaniem podróży, którą bohaterowie musieli przebyć, by zamknąć pewien etap. Ostatnie strony to już uczta sama w sobie. Miałam wrażenie, że przebywam z Sadie tą samą podróż; że uczę się wybaczać i rozumieć.
I chociaż wątpię, bym za parę lat nadal pamiętała o tej książce, to jednak koniec końców cieszę się, że ją przeczytałam.

Miałam problem z tą książką. Cały czas trwałam w przekonaniu, że nie jest to dzieło wybitne. Dość przeciętna, schematyczna, napisana stylem, który pozostawiał wiele do życzenia. Jednak potem trafiałam na jakieś zdanie, które wbijało mnie w fotel i zmuszało do dalszego czytania. Takich perełek nie było zbyt wiele, stanowiły raczej wyjątek w pozbawionym wartkości świecie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwsze słowa jakimi chciałam podsumować tę książkę to „zawiodłam się”. Trwałam przy nich niemal przez całą lekturę, jednak teraz po jej zakończeniu wiem, że nie byłyby zgodne z prawdą.
Czekałam na tę książkę bardzo długo. Niemal od czasu fenomenalnych "Listów do utraconej”. Chciałam zobaczyć Reva, do którego przywykłam w pierwszym tomie; którego polubiłam nawet bardziej niż głównych bohaterów: skrytego, nieszczęśliwego, lecz zawsze służącego dobrą radą. Pamiętam rozdział, w którym opisywał go Dec: "Rev nie należy do osób, które na okrągło cytują wersety biblijne, lecz jego wiara jest silna i niezachwiana. Kiedyś zapytałem go, jak to możliwe, że wierzy w dobroć Boga, skoro ledwo przeżył piekło, jakie zgotował mu ojciec.
Spojrzał na mnie i odpowiedział:
- Wierzę właśnie dlatego, że przeżyłem”.
Takiego Reva spodziewałam się ujrzeć w tej książce. Niestety na próżno. Tutaj był zagubiony, niestabilny, wybuchowy, pełen demonów, których bał się od dzieciństwa. Biblia nie była jego ukojeniem, raczej źródłem zmartwień, przykrości i strachu. Rev, którego poznałam w pierwszej części ufał rodzicom adopcyjnym bezgranicznie, zwierzał się Declanowi ze wszystkich zmartwień, nie bał się powiedzieć tego, co myśli. W „Więcej niż słowa” tego nie było. Czasami czułam, że zamienił się rolą z Declanem, którego teraz zaczęłam postrzegać niemal jako mentora. Może więc w tym tkwi mój zawód? W tym, że zamiast skrytego chłopaka, który w pierwszej części bał się zsunąć z głowy kaptur nawet przed przyjacielem, którego znał od dzieciństwa, dostałam Reva, który całkowicie zdejmuje bluzę przed zupełnie obcą dziewczyną, tylko na jej niezobowiązującą prośbę? Który w dodatku poczyna sobie z nią dużo odważniej niż Declan ze swoją wybranką, mimo że nic o niej nie wie? Który w "tych sprawach" sprawia, że otwieram z niedowierzaniem oczy, bo przecież "zamknięty i wstydliwy Rev nie byłby zdolny do czegoś takiego". A może w tym, że książka skończyła się tak niespodziewanie, że pragnęłam, by miała choć trzy rozdziały więcej? Albo choć jeden, ale taki, który wyjaśniłby co działo się z bohaterami i pozamykałby wszystkie wątki?
Podsumowując, książka choć bardzo dobra, nie mogła równać się z „Listami do utraconej”. Przez cały czas mam wrażenie, że do żadnej z tych sytuacji by nie doszło, gdyby główni bohaterowie opowiedzieli rodzicom o swoich problemach. Jeśli więc takie było główne przesłanie tej książki, z całą stanowczością się pod nim podpisuje: zwierzajmy się ze swoich zmartwień. Nie duśmy niczego w sobie. Amen.

Pierwsze słowa jakimi chciałam podsumować tę książkę to „zawiodłam się”. Trwałam przy nich niemal przez całą lekturę, jednak teraz po jej zakończeniu wiem, że nie byłyby zgodne z prawdą.
Czekałam na tę książkę bardzo długo. Niemal od czasu fenomenalnych "Listów do utraconej”. Chciałam zobaczyć Reva, do którego przywykłam w pierwszym tomie; którego polubiłam nawet bardziej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Uwielbiam wątek wymiany listów/ e-maili/ wiadomości między głównymi bohaterami. Szukam go zawzięcie, często nawet nieświadomie. Możecie sobie zatem wyobrazić ogrom mojego szczęścia, gdy w końcu trafiłam na autorkę, która buduje na nim niemal wszystkie swoje historie? Niestety owo szczęście nie trwało zbyt długo. Mniej więcej do czasu sięgnięcia po tę książkę.

To dobra książka. Niestety tylko dla czytelników 13+. Infantylna, nieprzemyślana i całkowicie bezsensowna… Autorka zamiast na warstwie psychologicznej, skupia się na ubraniach bohaterów i tym, że np mają usta muśnięte błyszczykiem…
Nie dotarłam nawet do połowy. Nie dałam rady. Zresztą po co, skoro już w 2 liście nasi bohaterowie planują wspólną przyszłość i deklarują sobie dozgonną miłość? Nie polecam.

Uwielbiam wątek wymiany listów/ e-maili/ wiadomości między głównymi bohaterami. Szukam go zawzięcie, często nawet nieświadomie. Możecie sobie zatem wyobrazić ogrom mojego szczęścia, gdy w końcu trafiłam na autorkę, która buduje na nim niemal wszystkie swoje historie? Niestety owo szczęście nie trwało zbyt długo. Mniej więcej do czasu sięgnięcia po tę książkę.

To dobra...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Broniłam się przed tą książką rękami i nogami przez długi czas. Jak się okazało zupełni niepotrzebnie.
Polubiłam głównego bohatera. Całe jego przemyślenia, dywagacje o czymś, czego nie powinien, a czego bardzo chce - to wszystko jest dojrzałe i adekwatne do wiedzy, którą on sam powinien posiadać po tak długim czasie zamieszkiwania w przypadkowych ciałach.
Zaskoczyła mnie jednak Rhiannon. Oprócz bardzo dobrej kreacji, nie pozwala się lubić. Przez większość książki jest niezdecydowana, wybiera własny komfort zamiast choć spróbować żyć "inaczej". Uwierała mnie jej obecność, przez co ucierpiała cała książka i moje odczucia po jej przeczytaniu.
Na wielki plus zasługuje zakończenie. Nie tego się spodziewałam, nie na to byłam przygotowana. I choć zaskakujące, było doskonałym odzwierciedleniem postępowania A - jego dojrzałości i życiowej mądrości, której Rhiannon powinna mu pozazdrościć.

Broniłam się przed tą książką rękami i nogami przez długi czas. Jak się okazało zupełni niepotrzebnie.
Polubiłam głównego bohatera. Całe jego przemyślenia, dywagacje o czymś, czego nie powinien, a czego bardzo chce - to wszystko jest dojrzałe i adekwatne do wiedzy, którą on sam powinien posiadać po tak długim czasie zamieszkiwania w przypadkowych ciałach.
Zaskoczyła mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Myślałam,że mnie zachwyci.
Nie zachwyciła.
Myślałam, że nie będę się mogła oderwać, zanim nie dotrę do ostatniej strony.
Nawet nie dotrwałam do końca.
To książka o wszystkim. Sama historia miłosna jest wspaniała, wybijająca się ponad przeciętność,nietuzinkowa, z mnóstwem przemyśleń, które nadawałyby się na cytaty. I gdyby autor skupił się jedynie na tym, wyszłoby arcydzieło.
Niestety historia jest... przygnieciona całą resztą niepotrzebnych odwołań do  przeszłości, definicjami, których nie powstydziłby się żaden genetyk, mnóstwem alegorii i przemyśleniami odnośnie innych osób, znajomych... Weźmy na przykład mail, w którym główny bohater dostaje tak długo oczekiwane zdjęcie. Zanim poznamy treść odpowiedzi Jakuba , dowiadujemy się o całej historii znajomości z jego przyjacielem, o chorobie jego dziecka, o całym procesie leczenia, o jego uzależnieniu, o tym kiedy i jak się to zaczęło a nawet o rozmowie z lekarzem, z którym główny bohater załatwił ów leczenie.
Za dużo tego wszystkiego. 
Czasami nie wiadomo, kto akurat jest narratorem, kogo przeżycia śledzimy, bo autor nie waha się brać na warsztat również przeżyć innych bohaterów, którzy pojawiają się w książce dosłownie na chwilę.
Jeśli miałabym ocenić samą historię miłosną, dałabym mocną ósemkę, niestety z całą resztą nie wypada to już tak dobrze.

Myślałam,że mnie zachwyci.
Nie zachwyciła.
Myślałam, że nie będę się mogła oderwać, zanim nie dotrę do ostatniej strony.
Nawet nie dotrwałam do końca.
To książka o wszystkim. Sama historia miłosna jest wspaniała, wybijająca się ponad przeciętność,nietuzinkowa, z mnóstwem przemyśleń, które nadawałyby się na cytaty. I gdyby autor skupił się jedynie na tym, wyszłoby...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czasami sięgam po książkę, mając za nic jej trywialny tytuł oraz opis, który jednoznacznie wskazuje na pozycję niewysokich lotów. Niejednokrotnie zdarza się, że już po przeczytaniu pierwszej strony wiem, czy ta pozycja jest warta uwagi, czy też zupełnie odwrotnie.
Ta książka mnie zmyliła. Bo o ile przez pierwsze 10-15 stron kiwałam głową z uznaniem, głęboko licząc na to, że tym razem trafiłam na "COŚ wielkiego", o tyle reszta książki była swoistą równią pochyłą, która uparcie pikowała w dół, mając w głębokim poważaniu zarówno moje pogarszające się samopoczucie, jak i normy moralne, oraz jakiekolwiek etyczne wyznaczniki, którymi powinni kierować się bohaterowie.
Gdybyście chcieli poznać odpowiedź na pytanie, czy chłopak, który dopiero co sprowadził się do nowego miasta i nikogo w nim nie zna, może mieć trzy dziewczyny w ciągu trzech dni - koniecznie sięgnijcie po tę książkę. Gdyby w Waszej głowie kiełkowała myśl "Jak on to zrobił?" śpieszę donieść, że według autora tej jakże pouczającej pozycji, nie było to do końca trudne. Wystarczyło jedynie, by jedna niewiasta zgodziła się zjeść z nim lunch, a już uznawał ją za swoją dziewczynę. Wystarczyły jedynie drobne szturchnięcia łokciem w ramię drugiej dziewczyny, by wszyscy brali to za swoistą zdradę etc., etc.
Widzicie zatem, że akcja "Flirtu roku" pędzi niczym w kalejdoskopie i choć rozgrywa się w ciągu zaledwie dwóch tygodni, nasi bohaterowie nie spoczywają na laurach, uparcie wmawiając nam, że takie koligacje między nimi są w pełni naturalne, tudzież społecznie wymagane, by przypadkiem nie popaść w marazm. Związek jednych trwa parę godzin, tylko po to, by już następnego dnia wyznawali dozgonną miłość komuś zgoła innemu. Zazdrość innych ewoluuje szybciej niż na rollercoasterze tylko po to, by kilka stron później odrzucać uczucia obiektu westchnień, przy akompaniamencie podniosłych słów o samorozwoju i skupieniu się włącznie na sobie, jakby to, że uczucie skrywane przez dwa lata w ogóle nie miało miejsca.
Jestem rozczarowana.
I chociaż zawsze w takich sytuacjach tłumacze sobie, że przecież nie spodziewałam się niczego nadzwyczajnego, kolejna infantylna książka podłamuje moje nadzieje w gatunek Young Adult.

Czasami sięgam po książkę, mając za nic jej trywialny tytuł oraz opis, który jednoznacznie wskazuje na pozycję niewysokich lotów. Niejednokrotnie zdarza się, że już po przeczytaniu pierwszej strony wiem, czy ta pozycja jest warta uwagi, czy też zupełnie odwrotnie.
Ta książka mnie zmyliła. Bo o ile przez pierwsze 10-15 stron kiwałam głową z uznaniem, głęboko licząc na to,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie gustuję w komediach, więc wybór tej książki był raczej podyktowany jej okładką, niż ciekawością odnośnie tego, co miała w środku. Nie mniej jednak czas, który jej poświęciłam, nie należy do zmarnowanych.Historia Jamiego i Laury, jako pary singli, którzy poszukują swojej drugiej połówki, niejednokrotnie zaliczając towarzyskie wtopy, rozbawiła mnie do łez. Czytając ich przeżycia z trzech pierwszych randek, nie mogłam opanować śmiechu, a w tej książce chyba właśnie o to chodzi. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie dalsza akcja książki, która dzieje się zdecydowanie za szybko. Wzajemne etapy ich relacji przelatują niczym w kalejdoskopie, nie dając wytchnienia czytelnikowi, któremu trudno będzie się w tym wszystkim odnaleźć. To jedynie maleńki minusik w morzu pozytywów, koniec końców mogę z czystym sumieniem polecić tę książkę każdemu, kto potrzebuje trochę uśmiechu na co dzień.

Nie gustuję w komediach, więc wybór tej książki był raczej podyktowany jej okładką, niż ciekawością odnośnie tego, co miała w środku. Nie mniej jednak czas, który jej poświęciłam, nie należy do zmarnowanych.Historia Jamiego i Laury, jako pary singli, którzy poszukują swojej drugiej połówki, niejednokrotnie zaliczając towarzyskie wtopy, rozbawiła mnie do łez. Czytając ich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gdybym mogła, dałabym więcej gwiazdek. Niestety nie mogę, bo książka nie jest rewelacją, która zwala z nóg na długie godziny. Jest za to świetną historią - taką, którą czyta się pod kocem w zimowe wieczory, gdy nic innego akurat nie ma się pod ręką.
Nie ma w niej żadnej zagadki (od razu domyśliłam się na jaką uroczystość zmierza Oliver, było to wręcz oczywiste), tajemnicy ani najmniejszego zwrotu akcji, choć z drugiej strony nie sądzę, by takowy zwrot był tu akurat niezbędny. Jest za to przemiła, ciepła historia o stracie, rodzinnych problemach, przebaczaniu no i oczywiście o miłości.

Gdybym mogła, dałabym więcej gwiazdek. Niestety nie mogę, bo książka nie jest rewelacją, która zwala z nóg na długie godziny. Jest za to świetną historią - taką, którą czyta się pod kocem w zimowe wieczory, gdy nic innego akurat nie ma się pod ręką.
Nie ma w niej żadnej zagadki (od razu domyśliłam się na jaką uroczystość zmierza Oliver, było to wręcz oczywiste), tajemnicy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Druga część, rozgrywająca się już w marsjańskiej rzeczywistości niczym nie odstaje od swojego pierwowzoru. Ba! śmiem nawet twierdzić, że jest lepsza. Po pierwsze, a muszę to napisać, zanim wszystko inne przesłoni mi ten wątek - wielkie brawa dla autora za tak gruntowną wiedzę na temat kosmicznej inżynierii, marsjańskich warunków, począwszy od znajomości nowinek w łączności, aż po planetologię kończąc. Niejednokrotnie kiwałam głową z uznaniem nad tym, czy innym wątkiem; niemo zgadzając się z twierdzeniami, które wyłożył nam autor. Biła z tego prawdziwość. I to się chwali.
Po drugie, bohaterowie. Zdecydowanie bardziej rozwinięci, silniejsi, z bogatszym zapleczem niż miało to miejsce w pierwszej części. Posiadający nie tylko pozytywne cechy, ale także ciemne strony, które nie należą do ich przeszłości, ale są okazywane w czasie teraźniejszym i udzielają się innym, np. chorobliwa zazdrość u Aleksieja czy poczucie humoru u Kelly.
Nie będę ukrywać, że poza Leo i jej wybrankiem (którego imienia nie będę zdradzać), na moją sympatię zasłużyli sobie jeszcze Kelly i Kenji. Ta pierwsza jest po prostu ładunkiem sarkazmu, ironii, humoru. Zdecydowanie wybija się przed szereg. Kenji to odwieczna tajemnica. Zawsze skryty, nieśmiały, wzbudził moją ciekawość już w poprzedniej części i teraz z niecierpliwością czekałam na to, z kim zostanie połączony. Wybór dał mi wielką radość.
Książkę czyta się szybko, łatwo i bardzo przyjemnie. Choć nie jest to dzieło, przy którym odbierze nam dech w piersiach, mogę z czystym sumieniem polecić każdemu na zimowy wieczór. Niby kilka rzeczy się wyjaśniło, niby dostaliśmy przedsmak tego, na co trafimy w trzeciej części, ale to wcale nie jest minusem. Warto dać szanse tej książce.

Druga część, rozgrywająca się już w marsjańskiej rzeczywistości niczym nie odstaje od swojego pierwowzoru. Ba! śmiem nawet twierdzić, że jest lepsza. Po pierwsze, a muszę to napisać, zanim wszystko inne przesłoni mi ten wątek - wielkie brawa dla autora za tak gruntowną wiedzę na temat kosmicznej inżynierii, marsjańskich warunków, począwszy od znajomości nowinek w łączności,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Szczerze? Nie spodziewałam się tak dobrej książki.
Zaintrygował mnie pomysł na samą historię. I choć nie lubię, gdy w powieści jest zbyt wielu bohaterów, starając się skupić uwagę do dwójki z nich, to jednak tutaj ich ilość zupełnie mi nie przeszkadzała. Sam fakt wysłania sześciu chłopców i sześciu dziewcząt, by zaludnili Marsa, a po drodze dobrali się w pary jest niezwykły.
Jedyne co mi przeszkadzało, to równoległa akcja na Ziemi. Sądzę, że wyszłoby to jeszcze lepiej, jeśli o całej intrydze moglibyśmy dowiedzieć się na sam koniec, a tak wszystko mamy podane na tacy już w początkowych rozdziałach.
Z ulgą zaczynałam czytać te fragmenty, w których narratorem była Leo, jej interpretacja wydarzeń była wystarczająca, z większą niechęcią odnosiłam się zatem do tych momentów, gdzie to Serena była bohaterką. Nie mniej jednak z czystym sumieniem mogę polecić tę książek każdemu, kogo choć w pewnym stopniu zaciekawiła ta historia. Z chęcią sięgnę po kolejną książkę z tej serii.

Szczerze? Nie spodziewałam się tak dobrej książki.
Zaintrygował mnie pomysł na samą historię. I choć nie lubię, gdy w powieści jest zbyt wielu bohaterów, starając się skupić uwagę do dwójki z nich, to jednak tutaj ich ilość zupełnie mi nie przeszkadzała. Sam fakt wysłania sześciu chłopców i sześciu dziewcząt, by zaludnili Marsa, a po drodze dobrali się w pary jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Są dwa rodzaje New Adult: takie, które przeczą prawom tego gatunku, są niezapomniane, powalające i które długo pozostawiają po sobie ślad; oraz takie, w których po przeczytaniu pierwszego rozdziału mam ochotę powiedzieć " aaa, no taaak... nic nowego". Niestety ta książka zalicza się do tej drugiej kategorii.
Począwszy od banalnego tytułu, który nijak się ma do treści, po samą historię, niestety tak przewidywalną i sztampową, że ma się ochotę odłożyć to tomiszcze na półkę i nigdy więcej nie zaglądać.
Nie ma w tej książce żadnego zaskoczenia, żadnych zwrotów akcji, które chwyciłyby nas za serducho i przykuły naszą uwagę na dłużej. Jest historia miłosna, która sięga siedem lat wstecz, a która teraz wywołuje jedynie wzajemną złość, irytację itp. Chciałoby się rzec "kto się czubi..." i zaczepki, którym oddają się nasi bohaterowie, nie są niczym innym. Mimo wszystko dialogi pomiędzy głównymi bohaterami są chyba najmocniejszą stroną tej książki.
Mam nieodparte wrażenie, że ta historia mogłaby się obronić, gdyby nie styl, jakim została napisana. Zupełnie jakby spisywała ją licealistka, przeżywająca swoją pierwszą burzę hormonów, która naoglądała się za dużo komedii romantycznych.
Wiele razy przewracałam oczami na te, albo inne zachowania postaci, miałam ochotę potrząsnąć nimi, by choć trochę życia wpiło się w te ich literackie kreacje, niestety na nic.
Szczytem wszystkiego były natomiast maile, które pisał tajemniczy Luca. Już po pierwszym z nich wiadomo kto się za nim kryje, a to, że główna bohaterka na to nie wpadła zakrawa o zbrodnię. W dodatku po przeczytaniu całości czuję niedosyt. Nie wyjaśniło się absolutnie nic, a ja mam wrażenie, że zostałam z niczym.
Nie mniej jednak, książkę czytało się szybko. Bardzo szybko. I chociaż nie lubię takiego stylu pisania, pochłonęłam ją całą, ciekawa cóż też wymyślą ci nasi bohaterowie.
Niektórym się spodoba, niektórym nie; są gusta i guściki. Ot taka sobie, dla zabicia czasu.

Są dwa rodzaje New Adult: takie, które przeczą prawom tego gatunku, są niezapomniane, powalające i które długo pozostawiają po sobie ślad; oraz takie, w których po przeczytaniu pierwszego rozdziału mam ochotę powiedzieć " aaa, no taaak... nic nowego". Niestety ta książka zalicza się do tej drugiej kategorii.
Począwszy od banalnego tytułu, który nijak się ma do treści, po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Możecie myśleć, że jest to kolejna książka o banalnej pierwszej miłości, której fundamenty nie sięgały poza fizyczność i przysłowiowe motyle w brzuchu; że przeczytacie ją na jednym wydechu, od razu gotowi by postawić ją na półce, do której już nigdy więcej nie sięgniecie.
Nic bardziej mylnego.
Ta książka jest piękna. I choć brzmi to jak najprostszy banał - taka właśnie jest. Począwszy od genialnego, powtarzam: genialnego języka i stylu, jakim została napisana, aż po głównego bohatera, którego pokochałam już po przeczytaniu pierwszej strony. I któremu chciałabym oszczędzić cierpienia, przez które chyba każdy w życiu powinien przejść, by kiedyś w przyszłości odnaleźć to, czego szukał będąc młodym.
Poruszająca historia o próbach, walkach i nadziejach, uczących nas życia. O żałobie, zrozumieniu, akceptacji, odkupieniu win i wielkiej miłości.
Czytałam z zapartym tchem, marząc o tym, by skończyła się w sposób, który sobie wymarzyłam. Z czystym sumieniem zaliczam ją do moich ulubionych książek. Jest tego warta.
Polecam z całego serca każdemu, kto szuka w książkach czegoś więcej.

Możecie myśleć, że jest to kolejna książka o banalnej pierwszej miłości, której fundamenty nie sięgały poza fizyczność i przysłowiowe motyle w brzuchu; że przeczytacie ją na jednym wydechu, od razu gotowi by postawić ją na półce, do której już nigdy więcej nie sięgniecie.
Nic bardziej mylnego.
Ta książka jest piękna. I choć brzmi to jak najprostszy banał - taka właśnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dla mnie ta książka to arcydzieło.
Długo zbierałam się, by napisać opinię, na jaką zasługiwała i teraz, gdy w końcu to piszę, nadal mam mętlik w głowie.
Piękna opowieść o miłości, która nie rozwija się sztampowo; jest nieszablonowa, okuta cierpieniem bohaterów i próbą szukania szczęścia u kogoś, kto ma go jeszcze mniej. Wspaniali bohaterowie, o których wiele można napisać, lecz nie to, że są przewidywalni. Przeczytałam mnóstwo książek, sama nie jestem w stanie zliczyć tej ilości. Ale o tej książce nie sposób zapomnieć. Przepiękna, wspaniała, cudowna, subtelna. Oby więcej takich na rynku.
PS: Kochałam Reva. Uważałam, że jest fascynującą postacią, jedną z lepszych, jakie zostały napisane; jednak jego wątek był potraktowany po macoszemu. Cieszę się, że autorka postanowiła poświęcić mu kolejną książkę. Z przyjemnością po nią sięgnę.
Polecam "Listy do utraconej" tym wszystkim, którzy szukają w książkach czegoś więcej.

Dla mnie ta książka to arcydzieło.
Długo zbierałam się, by napisać opinię, na jaką zasługiwała i teraz, gdy w końcu to piszę, nadal mam mętlik w głowie.
Piękna opowieść o miłości, która nie rozwija się sztampowo; jest nieszablonowa, okuta cierpieniem bohaterów i próbą szukania szczęścia u kogoś, kto ma go jeszcze mniej. Wspaniali bohaterowie, o których wiele można...

więcej Pokaż mimo to