-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać245
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
Jeśli ktoś pamięta polską biografię Franciszka Józefa tego autora to informuję, że ten tytuł jest lepszy. Sama biografia krążyła wokół wysokich spraw dynastii Habsburgów, polityki zagranicznej i wewnętrznej monarchii. Z kolei omawiany tytuł jest świetnym przekrojem jednej części Imperium Habsburgów od czasów zaborów do ustanowienia autonomii i początkach XX wieku.
Ale nie tylko to jest dużym plusem, albowiem autor skupia w pierwszej części książki na geografii, handlu i społeczeństwie. Dlaczego pojawiła się słynna galicyjska bieda ? Dlaczego szlachta polska była tak ugodowa wobec zaborców i jak to wpłynęło na jej rozwój? Oraz dlaczego wybuchła rabacja galicyjska ? Grodziski skupia się bardzo na sprawie chłopskiej co jak prześledzi się jego pochodzenie i czasy w których pisał jest zrozumiałe. Ale ponownie wpływa to na korzyść publikacji, ponieważ widzimy Galicję bardziej z chłopskiej chaty niż szlacheckiego dworu. W końcu reformy józefińskie odcisnęły na tej klasie społecznej duże piętno odrywając chłopa od folwarku szlacheckiego i przybliżając go do biurokracji państwowej.
Oczywiście czasami ideologia czasów odbija się na podejściu do monarchizmu czy konserwatyzmu, gdzie nazywane są reakcją, klerykalizmem, przedstawia się jako negatywną siłę ale nie jest to aż tak widoczne. Ponieważ jakby nie patrzyć do właśnie katolicka monarchia Habsburgów starła złagodzić los chłopa przeciwieństwie od tego "złego" Pana.
W swojej formie książka jest świetna i godna polecenia.
Jeśli ktoś pamięta polską biografię Franciszka Józefa tego autora to informuję, że ten tytuł jest lepszy. Sama biografia krążyła wokół wysokich spraw dynastii Habsburgów, polityki zagranicznej i wewnętrznej monarchii. Z kolei omawiany tytuł jest świetnym przekrojem jednej części Imperium Habsburgów od czasów zaborów do ustanowienia autonomii i początkach XX wieku.
Ale nie...
"Dwadzieścia niezwykłych losów z czasów światowej pożogi"
Tak wygląda podtytuł tej książki i nad tym trzeba się pochylić. Ponieważ faktycznie mamy tutaj dwadzieścia wspomnień różnych bohaterów, ale czy są one sobie równe ? Przewijają się obszerne wspomnienia angielskiej pielęgniarki w rosyjskiej armii ale też małe fragmenty australijskiego żołnierza który szybko ginie. W takim ustawieniu rzeczywiście posiadamy dwadzieścia wspomnień ale czytamy przez większość czasu tylko kilka. Jeszcze na dodatek autor trzymając się chronologii między dwa długie opisy kilku bohaterów lub rzucić kilka zdań, że jakiś bohater wsiadł do pociągu X i pojechał do miasta Y i na tym kończy nam się fragment. Co to wnosi do całości i jakie można wyciągać wnioski ? No właśnie, ciężko o nie.
Ale bądźmy sprawiedliwi, uważny czytelnik doszuka się różnych smaczków. Wielu czytelników uważa że książka jest nudna. I w pewnym sensie mają rację bo oddaje klimat tamtej wojny. Co może opisywać codzienne żołnierz w okopach czekając miesiącami na bitwę ? Albo kobieta- kierowca z Australii na froncie serbskim ? Oczywiście są sceny batalistyczne, szczególnie zapadło mi w pamięci historia angielskiego żołnierza, który oczyszczał okopy z Niemców za pomocą pistoletów i granatów,opisy okopów francuskiego piechociarza czy front mezopotamski do dzisiaj pamiętam opisy pragnienia i spiekoty tych żołnierzy.
Co mnie zaskoczyło pozytywnie to wspomnienia niemieckiej 12- letniej uczennicy, która opisuje jak zmienia się życie zwykłych ludzi. Możemy dojść do wniosku, że chcieli zdobyć Paryż a w kraju głównym produktem spożywczym był burak, jak to dłużej miało pociągnąć ?
Trzeba czasami wybaczać autorom ich pomysły, może koncepcja ta a nie inna bardziej pasowała ale z drugiej strony jest to wartościowy tytuł. Przedstawiający życie, różne perypetie żołnierzy i cywili podczas konfliktu który zmienił świat. Więc czasami o bitwach i burakach warto przeczytać bo można dojść do ciekawych przemyśleń i zmienić swój pogląd na różne rzeczy. Szczególnie że ten konflikt nadal jest przedstawiany w naszym kraju z punktu odzyskania niepodległości a na zachodzie jest on synonimem końca pewnej wspaniałej epoki.
"Dwadzieścia niezwykłych losów z czasów światowej pożogi"
Tak wygląda podtytuł tej książki i nad tym trzeba się pochylić. Ponieważ faktycznie mamy tutaj dwadzieścia wspomnień różnych bohaterów, ale czy są one sobie równe ? Przewijają się obszerne wspomnienia angielskiej pielęgniarki w rosyjskiej armii ale też małe fragmenty australijskiego żołnierza który szybko ginie. W...
Gdyby ktoś miał rzucić kamieniem w tłum pisarzy zajmujących się tematyką legionową to trafiłby albo w piłsudczyka albo endeka. W zależności o preferencji byśmy czytali o niezastąpionej roli brygadiera Piłsudskiego z drugiej o niedocenionym pułkowniku Hallerze.
Dobrze że ten autor nie dostałby żadnym kamieniem, ponieważ zachowuje równowagę między dwoma stronami a nawet rozwija temat o konserwatystów, którzy odegrali niemałą rolę przy tworzeniu Legionów. Rzeczywiście w pewnym momencie Piłsudski staje się ważną postacią wokół której buduje się czyn legionowy w końcu nawet dostał za to medal od najwyższego dowództwa C.K. Z drugiej strony żołnierze II Brygady od samego początku walczyli w trudnych warunkach a ich oponenci z I Brygady zachowali się wobec nich mało honorowo. Między tymi stronami mamy jeszcze rozdział poświęcony Legionom formowanym przez Rosjan, przyznajmy szczerze chyba najmniej znanych a pokazuje kontrast między tymi dwoma zaborami.
Książka jest napisana lekkim językiem, dobrze się czyta szczególnie, że jest sporo fragmentów pamiętników i wspomnień. Więc mamy i ogólne fakty jak i pierwszoosobowe relacje z okopów czy gabinetów politycznych. Tytuł warty przeczytania, autor przekonał mnie na pewno do sięgnięcia po inne jego książki.
Gdyby ktoś miał rzucić kamieniem w tłum pisarzy zajmujących się tematyką legionową to trafiłby albo w piłsudczyka albo endeka. W zależności o preferencji byśmy czytali o niezastąpionej roli brygadiera Piłsudskiego z drugiej o niedocenionym pułkowniku Hallerze.
Dobrze że ten autor nie dostałby żadnym kamieniem, ponieważ zachowuje równowagę między dwoma stronami a nawet...
Kronika życia Stefana Kapusty wbrew tytułowi nie ogranicza się do przeżyć z Policji Państwowej. Spora pierwsza część książki to młodość w małopolskiej wsi, życie rodzinne które ukształtowało charakter bohatera. Ale przede wszystkim służba w wojsku austro-węgierskim, gdzie walczy w okopach Galicji, Rumunii i Włoszech. Relacje z bojów i marszów są bardzo ciekawe, stosunek żołnierzy do oficerów, warunki bytowe czy ostatecznie demobilizacja.
Następna część odnosi się do służby w Policji Państwowej w burzliwych latach II RP. Służba w podkrakowskiej miejscowości, nawet tam nie była łatwa. Wojna światowa, kryzys gospodarczy spowodował w młodym kraju szereg problemów z którymi musi zmierzyć się nowa służba mundurowa. Strajki robotników, gdzie policja używała ostrej amunicji do rozpędzania tłumu, wcale nie łagodziły sytuacji. Przewrót Majowy wprowadza nowe porządki z którymi autor kroniki musi się zmierzyć. Napotyka nawet na swojej drodze słynny marsz na Myślenice Doboszyńskiego.
Książka jest bardzo interesująca, przedstawia wiele historii w których autor brał udział i komentarzy do bieżących wydarzeń w kraju i na świecie. Świetny materiał do poznania realiów tamtych czasów.
Kronika życia Stefana Kapusty wbrew tytułowi nie ogranicza się do przeżyć z Policji Państwowej. Spora pierwsza część książki to młodość w małopolskiej wsi, życie rodzinne które ukształtowało charakter bohatera. Ale przede wszystkim służba w wojsku austro-węgierskim, gdzie walczy w okopach Galicji, Rumunii i Włoszech. Relacje z bojów i marszów są bardzo ciekawe, stosunek...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka angielskiego historyka ze wszystkimi tego zaletami i wadami. Jak zauważyli inni czytelnicy, książka jest napisana dobrym językiem bez wyliczania statystyk i przerzucania numerami dywizji, batalionów itp. Więc jeśli, ktoś chce niezobowiązująco podejść do tematu to dla niego idealny tytuł. Z drugiej to może być problem dla ludzi chcący bardziej wgryź się w historię jakiegoś frontu np. wschodniego czy zagadnienie militarne, taktyczne są całkowicie pominięte. Mamy tutaj głównie front zachodni, Gallipoli czy Bliski Wschód czyli tam gdzie walczyli Brytyjczycy, cóż za zaskoczenie ! Anglosaski historyk napisał coś z punktu anglocentryzmu !
Wschodni front ogranicza się praktycznie do działań Niemiec, Austro-Węgry są tam dodatkiem czyli jak według autora na zachodzie Francuzi ale biorąc pod uwagę, że strategii jest tam mało to i tak nic nie tracimy. Za to co jakiś akapit pojawia się informacja, że okręty podwodne zatopiły ileś statków i zginęło jakaś liczba ludzi po trzystu stronach człowiek już powoli się męczy. Sporo jest poświęcone aspektom społecznym, jak ruch antywojenny jego odbicia na wyspach czy państwach centralnych czy mankamenty okupacji niemieckiej. Brak skupienia na aspektach strategicznych autor nadrabia masą cytatów uczestników danych wydarzeń. Walki we Flandrii czy na wybrzeżu Turcji obserwujemy z punktu widzenia żołnierzy co nadaje jeszcze bardziej fabularnej otoczki. Widocznie taki był zamysł autora więc nie można mieć do niego pretensji. Przez ponad 500 stron przechodzimy od okopów francuskich przez działania morskie, Bałkany, Mezopotamię, żeby znowu wrócić przy następnym akapicie do Francji. Można czasami stracić wątek.
Książka bardziej popularna niż naukowa, napisana z punktu widzenia zwycięzców na dodatek tych bardziej zadufanych. Dużo ciekawostek dzięki spojrzeniu na wojnę oczami żołnierzy ale zatraca przez to czasami całokształt. Wiele informacjo z frontów według zasady jeden akapit jedna wiadomość, czyta się czasami jak nagłówki z gazety. Książka nie jest zła ale trzeba się przyzwyczaić do jej specyficznej konstrukcji.
Książka angielskiego historyka ze wszystkimi tego zaletami i wadami. Jak zauważyli inni czytelnicy, książka jest napisana dobrym językiem bez wyliczania statystyk i przerzucania numerami dywizji, batalionów itp. Więc jeśli, ktoś chce niezobowiązująco podejść do tematu to dla niego idealny tytuł. Z drugiej to może być problem dla ludzi chcący bardziej wgryź się w historię...
więcej mniej Pokaż mimo toPrzyłączam się do ludzi, którzy uważają ten tytuł jest dobą syntezą panowania Franciszka Józefa i jego państwa. Mamy zacną charakterystykę historii dynastii od XVIII wieku i reform Marii Teresy. Ciekawa przeprowadzona historia głównego bohatera, podział na politykę i życie prywatne Cesarza. Tyle ile trzeba jak na prace popularnonaukową bez potrzeby zagłębiania się w szczegóły które mogły zachwiać proporcjami. Tak więc nie zabraknie analizy polityki Franciszka jako młodego władcy który jest pod dużym wpływem matki czy już dojrzałego mężczyznę, który sam staje za sterami państwa. Tych co oczekują znanych anegdot z życia prywatnego Franciszka też książka nie rozczaruje. Jeśli ktoś chce zapoznać się z postacią Cesarza i dziejami C.K. Monarchii to książka idealnie dla niego.
Przyłączam się do ludzi, którzy uważają ten tytuł jest dobą syntezą panowania Franciszka Józefa i jego państwa. Mamy zacną charakterystykę historii dynastii od XVIII wieku i reform Marii Teresy. Ciekawa przeprowadzona historia głównego bohatera, podział na politykę i życie prywatne Cesarza. Tyle ile trzeba jak na prace popularnonaukową bez potrzeby zagłębiania się w...
więcej mniej Pokaż mimo toMonarchia Habsburska rządziła wieloma ludami na przestrzeni wieków i koniec końców stała się ich opiekunem, obrońcą małych narodów przed dużymi. To stwierdzenie może wydawać się dziwne dla nas Polaków którzy zostali pozbawieni przez tą dynastię swojej niepodległości. Ale Wiedeń widział to inaczej, wielonarodowość miała świadczyć o wielkości monarchii. Poszczególne ludy zasilały dwie podpory tronu armię i biurokrację. Jednak XIX wiek rzucił nowe wyzwania jak przebudzenie narodowe, które przebudowało ten kraj. Mimo wszystko nawet przebudzone narody nie tak szybko chciały swojej niepodległości a wręcz same garnęły się pod berło habsburskie. Warto przeczytać ten tytuł, żeby zrozumieć dlaczego utrzymuje się nadal specyficzna tęsknota za dawną C.K. monarchia i czy rzeczywiście było tak pięknie jak to się przedstawia.
Monarchia Habsburska rządziła wieloma ludami na przestrzeni wieków i koniec końców stała się ich opiekunem, obrońcą małych narodów przed dużymi. To stwierdzenie może wydawać się dziwne dla nas Polaków którzy zostali pozbawieni przez tą dynastię swojej niepodległości. Ale Wiedeń widział to inaczej, wielonarodowość miała świadczyć o wielkości monarchii. Poszczególne ludy...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-07
Książka która zabiera nas na królewskie salony. Poznajemy przepych i majestat monarchów europejskich na początku XX wieku. Ale także ich megalomanię i słabości, które często łączyły się z wielkimi balami w bogatych pałacach, pełnych koronowanych głów w wykwintnych mundurach. Warto dodać, że większość z nich była ze sobą spokrewniona, więc nie łączyła ich tylko błękitna krew ale też więzi rodzinne. Dodając do tego, że rządzili krajami, które były w różnych blokach polityczno-wojskowych to ukazuje nam się bardzo złożony obraz całej sytuacji. Gdy wystrzelą pierwsze działa będziemy śledzić ich dramaty rodzinne, rozterki moralne i trudne decyzje.
Publikacja naprawdę warta polecania.
Książka która zabiera nas na królewskie salony. Poznajemy przepych i majestat monarchów europejskich na początku XX wieku. Ale także ich megalomanię i słabości, które często łączyły się z wielkimi balami w bogatych pałacach, pełnych koronowanych głów w wykwintnych mundurach. Warto dodać, że większość z nich była ze sobą spokrewniona, więc nie łączyła ich tylko błękitna krew...
więcej mniej Pokaż mimo to
Bezpieka z katanami
Przez ostatnie wieki Europę nawiedzały rewolucje, reformacje i inne ruchy polityczne. W tym samym czasie w Japonii po zdobyciu przez ród Tokugawa szogunatu kraj zamknął się na świat. Wszystko zmieniło się wraz z przybyciem statu parowego z USA w połowie XIX wieku, wymusił ponowne otwarcie Japonii. Uznano to za taką hańbę, że postanowiono ją zmazać. Powstały różne ruchy samurajskie, które przysięgały wierność cesarzowi (czasami wbrew jego woli) ewentualnie szogunowi i opowiadały się za wygnaniem barbarzyńców.
W tym zamieszaniu potrzebna była siła, która zaprowadziła by porządek w stolicy Kioto. Zorganizowano wiele takich grup w tym Shinsengumi - którzy charakteryzowali się tym, że byli roninami a ich przywódcy chłopami. Za to perfekcyjnie posługiwali się mieczem, byli bezwzględni dla wrogów i posiadali ogromne pragnienie władzy. W czasie kiedy etos samurajski przez lata izolacji uległ stępieniu, niczym nieużywana katana, ci wojownicy byli symbolem odrodzenia się ducha bushido.
Tropili nocami samurajów zakłócających porządek publiczny, spiskujących przeciw szogunowi i bez litości się z nimi rozprawiali. Książka jest pełna pojedynków, grupowych walk w ciasnych pomieszczeniach czy nocnych napadów. Fascynujący obraz ostatnich lat feudalnej Japonii, twardej polityki i zanikania dawnych zwyczajów.
Bezpieka z katanami
Przez ostatnie wieki Europę nawiedzały rewolucje, reformacje i inne ruchy polityczne. W tym samym czasie w Japonii po zdobyciu przez ród Tokugawa szogunatu kraj zamknął się na świat. Wszystko zmieniło się wraz z przybyciem statu parowego z USA w połowie XIX wieku, wymusił ponowne otwarcie Japonii. Uznano to za taką hańbę, że postanowiono ją zmazać....
Zawsze mam obawy, gdy sięgam po książki z tej tematyki napisane przez obcokrajowców szczególnie, że często znajduje się niespodzianki od których siwieje włos. Ale teraz spokojnie mogę polecić tego autora, on naprawdę zna się na rzeczy i rozumie historię Polski. Lepiej niż, nie jedna noblistka.
Z drugiej strony obawiałem się, że będzie to typowa martyrologia. Okazało się że zamiast suchych liczb i faktów mamy tutaj studium ludobójstwa. Nie jakiegoś abstrakcyjnego zła w postaci mitycznych nazistów, rządnych krwi niewinnych ludzi czy wypaczenia komunizmu w postaci stalinizmu. Autor udowadnia że nie było mordowania dla samego mordowania ale, że wszystko co się działo było racjonalne. Narzędziem do osiągnięcia celu Stalina i Hitlera. Oba systemy dążyły do konkretnej wizji po drodze zostawiały ofiary, żeby umocnić swoją władzę i dostosować rzeczywistość do swoich ideologii.
Ciekawe wyszło porównanie tych dwóch systemów totalitarnych. Powszechna opinia, że Hitler wymordował mniej niż Stalin opiera się na pewnej niejasności. Stalin mógł sobie pozwolić od razu na wielkie czystki ponieważ odziedziczył aparat bezpieczeństwa po Leninie. Hitler dopiero raczkował w tej kwestii dlatego jego działania antysemickie czy usuwanie wrogów politycznych mogą wydawać się niczym w porównaniu do polityki sowieckiej w latach 30. Ale szybko się przekonujemy, że po 1939 roku, nadrabia te zaległości.
Książka która porządkuje wiele faktów i rzuca nowe światło na znane nam wydarzenia, godna polecenia nie tylko ludziom zainteresowanym martyrologią ale też frontem wschodnim czy systemami politycznymi. Autor naświetla czytelnikom co właściwie się stało, że nasza część Europy została nazwana "skrwawioną ziemią".
Zawsze mam obawy, gdy sięgam po książki z tej tematyki napisane przez obcokrajowców szczególnie, że często znajduje się niespodzianki od których siwieje włos. Ale teraz spokojnie mogę polecić tego autora, on naprawdę zna się na rzeczy i rozumie historię Polski. Lepiej niż, nie jedna noblistka.
Z drugiej strony obawiałem się, że będzie to typowa martyrologia. Okazało się...
Książka szczególna dla mnie bo to mój pierwszy tytuł o tym konflikcie i chyba szczęśliwa. Ponieważ jest świetnym wprowadzeniem dla kogoś kto chce się zapoznać z tymi wydarzeniami a jednocześnie nie chce się zniechęcić ponieważ zakres walk, postaci czy miejsc może zniechęcić lub znudzić czytelnika. Jakby nie patrzeć to nadal jest dość egzotyczny temat mimo, że dotyczył bezpośrednio naszego kraju.
Zwięzły i chronologiczny zapis wydarzeń ułatwia zapoznanie się z tematem, rozdziały specjalistyczne jak walki na morzu czy powietrzu też przyjemnie się czyta. Co sprawia, że szybko wchłania się wiedzę a świetne zdjęcia w dużym formacie ułatwiają zapoznanie się np. z realiami okopowymi. Kolorowe i dokładne mapki nie pozwalają nam się zgubić w tym gąszczu frontów i armii. Książka jest po prostu ładnie wydana na dobrym papierze co jest przyjemne dla oka.
Do wydania polskiego dodano rozdział napisany przez profesora Pawła Wieczorkiewicza na temat polskich formacji podczas Wielkiej Wojny. Ten miły akcent polski uświadamia nam jak przełomowym wydarzeniem w naszej historii była I Wojna Światowa.
Książka szczególna dla mnie bo to mój pierwszy tytuł o tym konflikcie i chyba szczęśliwa. Ponieważ jest świetnym wprowadzeniem dla kogoś kto chce się zapoznać z tymi wydarzeniami a jednocześnie nie chce się zniechęcić ponieważ zakres walk, postaci czy miejsc może zniechęcić lub znudzić czytelnika. Jakby nie patrzeć to nadal jest dość egzotyczny temat mimo, że dotyczył...
więcej mniej Pokaż mimo to
Arcyciekawa książka, którą jednak trudno się czyta. Ponieważ nie jest to historia ogólna rewolucji bolszewickiej ale opisanie działań wywiadowczych służb specjalnych.
Jest to moja druga recenzja tej książki, pierwsza została poddana anihilacji przez nieostrożne działania autora przy porannej kawie.
Każdy chyba już słyszał o podrzuceniu przez Niemców, "kukułczego jaja" w postaci Lenina do carskiego gniazda. Spowodowało to ciąg zdarzeń, który zakończył się zajęcia wielkich połaci wschodniej europy aż po rzekę Don. Niemicy zaczęli przenikać na Kaukaz co nie uszło uwadze Wielkiej Brytanii, która zaczęła się obawiać kolejnej "Wielkiej Gry" o swoje kolonie na wschodzie. Anglicy chcąc zapobiec niefortunnej sytuacji zrobili to co Imperium robiło już od czasów Napoleona, czyli wysłać agentów by skutecznie zamieszać na kontynencie.
Będziemy mogli prześledzić działania służb niemieckich w sprawie Lenina, użycia banków i bankierów do osadzenia go u steru władzy. W polskiej historii badacze chyba nie zwracają dużej uwagi na rolę banków jako broni. Obracamy się sferze bitew, powstań i konspiracji. Umyka nam ta strefa działań, która skuteczniej powaliła Rosyjskiego giganta niż wszystkie dywizje niemieckie razem wzięte. To naprawdę daje do myślenia !
Z drugiej strony zobaczymy działania państw Ententy, głównie Angielskich "Bondów" z teczkami pieniędzy krążącymi po Rosji. Raz będą wspierać białych generałów przeciw bolszewikom a innym razem zobaczymy tych agentów jak rozmawiają z komunistami o możliwym sojuszu. Również Francja będzie działać ale nie tak regularnie, ponieważ jak zobaczymy, oba te kraje podzieliły się strefami wpływu w Europie Wschodniej. W tej mozaice agentów, służb i innych graczy, pojawią się też polskie akcenty jak Ferdynand Ossendowski, generała Dowbor- Muśnicki, czy słynny bankier Karol Jaroszyński któremu Anglicy zlecą przejęcie rosyjskich banków. Zobaczymy również do czego był potrzebny Korpus Czechosłowacki na Syberii.
Książka która rzuca nowe światło na ten okres historii a jest praktycznie nieznana, nikt o niej nie wspomina w recenzjach. Trafiłem na nią przypadkiem po przecenie, obawiając się trochę, że to jedna z tych spiskowych teorii aż nie zobaczyłem, że książka opiera się na archiwach i wspomnieniach. Bibliografia jest naprawdę przekonująca. Źródła na których się opiera autor jak i temat, który porusza to dwa duże atuty tej książki. Zobaczymy poważną politykę, która jak obserwuję obecnie, dużo się nie zmieniła, jest po prostu więcej instrumentów ale cele pozostają zawsze te same.
Arcyciekawa książka, którą jednak trudno się czyta. Ponieważ nie jest to historia ogólna rewolucji bolszewickiej ale opisanie działań wywiadowczych służb specjalnych.
Jest to moja druga recenzja tej książki, pierwsza została poddana anihilacji przez nieostrożne działania autora przy porannej kawie.
Każdy chyba już słyszał o podrzuceniu przez Niemców, "kukułczego...
Ile może poświęcić elita polityczna, kosztem swojego narodu ? Jak mogą rozejść się drogi zwykłych obywateli i polityków w najcięższych chwilach ? Czy to już głupota, cynizm czy zdrada ?
Tytuł który pokazuje inny obraz wojny niż chętnie opisują to historycy głównego nurtu typu propowstańczego i nieskazitelnych patriotycznych obrazków. Wielonarodowy Wołyń staje się areną walki o przeżycie narodu polskiego i to dosłownym znaczeniu tego słowa. Ponieważ nie chodzi tutaj o narodową dumę, honor żołnierza polskiego czy układy polityczne. Wszystko rozbija się o czysto biologiczne przeżycie ludzi pochodzenia polskiego, którzy zostali wrzuceni do banderowskiej maszyny śmierci. Przyczynili się do tego przywódcy polityczni z AK, którzy w imię wyższych celów nie zamierzali interweniować. Kiedy istnienie człowieka staje pod znakiem zapytania, ujawniają się instynkt samozachowawczy, niczym rozbitek na bezludnej wyspie. Kresowiacy zaczynają przeobrażać wojenne realia dla swoich potrzeb zakładając samoobronę, ubierając niemiecki mundur czy wstępując do sowieckiej partyzantki.
Zasady gry zmieniają się na tyle, że dzisiaj te historie nabierają dla wielbicieli dawnych elit skandalicznej wymowy i bardzo dobrze. Ponieważ Piotr Zychowicz przywraca pamięć tamtym ludziom, pokazuje kto zachował się tak naprawdę honorowo a kto pod płaszczykiem patriotyzmu tylko kultywuje dawne błędy.
Ile może poświęcić elita polityczna, kosztem swojego narodu ? Jak mogą rozejść się drogi zwykłych obywateli i polityków w najcięższych chwilach ? Czy to już głupota, cynizm czy zdrada ?
Tytuł który pokazuje inny obraz wojny niż chętnie opisują to historycy głównego nurtu typu propowstańczego i nieskazitelnych patriotycznych obrazków. Wielonarodowy Wołyń staje się areną...
Prowadzicie samochód i uświadamiacie sobie, że przepisy ruchu drogowego powstały później niż sam automobil, w poszczególnych krajach obowiązują różne przepisy a w ogóle zostały one wam narzucone. Więc z radosną twórczością zawracacie i jedziecie pod prąd ...
Tak w skrócie wygląda książka Pana Migalskiego. Autor "odkrył" szokującą prawdę, że narody nie towarzyszyły człowiekowi od zawsze a to co pisał Sienkiewicz nie zawsze pokrywa się z faktami "bitwa pod Grunwaldem nie była, jak się to wpaja w szkołach, starciem Niemców z Polakami" Oczywiście że nie była ale czy wykładowca, dziennikarz i były polityk naprawdę robi wielkie odkrycie z tego że odnalazł takie coś jak uproszczenia historyczne, skróty myślowe. Które funkcjonują tak a nie inaczej w świadomości narodu, żeby ułatwić poznanie różnych wydarzeń historycznych.
Ale to nie jedyne z takich odkryć " narody w istocie powstały w drugiej połowy XVIII w." i następna myśl "Dlaczego obecnie żyjemy w świecie narodów choć przez całą prawie historię człowiek obchodził się bez nich ?" Tutaj zaczyna się pomieszanie z poplątaniem. Autor uważa że ten naród urojony wciśnięty nam przez państwo jest zły sam z siebie bo zmusza nas do ciągłego zabijania innych nacji i oddawania życia za wymyśloną sprawę. Taki sposób negacji jest bardzo sprytny ale też niebezpieczny. W końcu prawo, sztuka, państwo też jest wymyślone przez człowieka, więc posługując tym myśleniem wracamy z powrotem do jaskini. Będziemy wesołymi, wolnymi bo pozbawionymi wszystkiego co nas ogranicza jaskiniowcami.
Zgadzam się że nowoczesny naród powstał niedawno ale czy nie widzimy przebłysków tej idei w poprzednich wiekach? Sam autor uważa, że naród powstał z woli danej grupy ludzi. A za największa manifestację woli można uznać własnie czyn. W historii widzimy wiele manifestacji takiego czynu choćby w społeczeństwie doby zjednoczenia Korony Polskiej w XIII wieku, czy sarmackiej idei Rzeczypospolitej. Dlatego trudno zgodzić się że sama idea to czasy oświecenia. To tak jakby dana epoka nigdy nie czerpała z poprzedniej. Następnie według autora to państwo stworzyło naród żeby dać sobie prawo rządzenia po obaleniu monarchów. No cóż w takich razie wraz z zaborami naród polski powonień przestać się rozwijać, naród ukraiński czy czeski nigdy nie powonień powstać w końcu byli pozbawieni swojego państwa które mogło wspierać ich nacjonalizm.
To wszystko i wiele więcej można znaleźć w książce Pana Migalskiego. Czy to jest zła książka ? Autor przedstawia ciekawe przykłady tylko źle je interpretuje. To mogła być naprawdę dobra książka ale został zmarnowany fascynujący temat na rzecz negacji i udowadniania oczywistych faktów.
Prowadzicie samochód i uświadamiacie sobie, że przepisy ruchu drogowego powstały później niż sam automobil, w poszczególnych krajach obowiązują różne przepisy a w ogóle zostały one wam narzucone. Więc z radosną twórczością zawracacie i jedziecie pod prąd ...
Tak w skrócie wygląda książka Pana Migalskiego. Autor "odkrył" szokującą prawdę, że narody nie towarzyszyły...
Zastanawiał się ktoś dlaczego w ostatnich wiekach, ciągle żąda się od nas daniny krwi, poświęcenia w imię wyższej sprawy a jak jest ona przegrana to krzyczy się o jeszcze większe poświęcenie przywołując chwalebną pamięć poprzednich pokoleń. Nie bacząc na to, że ta przelana krew poszła nadaremno i można było się objeść bez ofiar ? Dlaczego w naszej historiografii jest tyle mowy o powstaniach, walce i wyższej konieczności a mniej o dyplomacji, kalkulowaniu i polityce. Czy coś w naszej historii poszło nie tak ?
W końcu jeśli ilość przelanej krwi miała świadczyć o wielkości danego narodu to byśmy klasyfikowali się koło Rosji czy Niemiec czyli państw, które umacniały się na arenie międzynarodowej a częściej byliśmy na etapie walki o niepodległość i byt narodu.
Aleksander Bocheński opisuje dzieje narodu polskiego od XVIII do XX wieku a właściwie przedstawia dwie koncepcje szkół historycznych tzw warszawska, która jest za walką zbrojną za wszelką cenę, wyłączną winą zaborców i powstaniami. Druga szkoła krakowska, mniej znana przedstawia losy Polski jako splot złych wyborów politycznych naszych przywódców, tragicznej dyplomacji a może nawet jej brakiem. Polityka życzeniowa, romantyzm spaczyła umysły elity narodu doprowadzając ją do upadku a później zakiełkowała w postaci powstań. Autor udowadnia, że właśnie dzięki temu że Polacy odeszli od tego sposobu myślenia udało się znowu odzyskać niepodległość w 1918 roku.
Zastanawiał się ktoś dlaczego w ostatnich wiekach, ciągle żąda się od nas daniny krwi, poświęcenia w imię wyższej sprawy a jak jest ona przegrana to krzyczy się o jeszcze większe poświęcenie przywołując chwalebną pamięć poprzednich pokoleń. Nie bacząc na to, że ta przelana krew poszła nadaremno i można było się objeść bez ofiar ? Dlaczego w naszej historiografii jest tyle...
więcej mniej Pokaż mimo to
Takich książek już się nie pisze, po czasach komunistycznych polska nauka bardzo szybko poddała się poprawności politycznej z zachodu.
Prusy były dziwnym państwem, twierdzili tak już ludzie z poprzednich epok jak Napoleon, który określił że to państwo wykluło się z kuli armatniej. W pewnym sensie miał rację. Jeśli spojrzymy na państwo brandenbursko- pruskie w połowie XVII było ono tworem sztucznym. Szereg pojedynczych punktów rozrzuconych na mapie Cesarstwa Niemieckiego. Nie było połączone więzami plemiennymi jak Saksonia, kulturowo i historyczne też się od siebie różniły. Każde terytorium posiadało odrębną gospodarkę i było słabo zaludnione. Tak naprawdę to tylko władca był spójnikiem tego tworu politycznego. Po wojnie trzydziestoletniej przeciw elektorowi Fryderykowi Wilhelmowi wrogo były nastawione stany i miasta a kraj pustoszyły wojska najemne. Jednak właśnie wtedy „Wielki Elektor” jak później nazwano Fryderyka rozpoczął politykę budowy armii, którą będą kontynuować jego następcy aż do swojego upadku. Cały kraj stał się armią, która czekała tylko na mobilizację.
Książka opisuje tylko historię polityczną armii pruskiej później niemieckiej na przestrzeni 300 lat. Armia od tego czasu będzie spoiwem małego kraju, który dzięki swojej sile zostanie mocarstwem. Mamy tutaj przedstawiony początek drogi militaryzmu pruskiego, który rozleje się na całe Niemcy. Dla tego państwa stan pokoju nie będzie normalny a wszystko będzie podporządkowane wojnie. Armia Pruska jako najlepszy przyjaciel króla i jedyny jego gwarant utrzymania się na tronie była rozbudowana według potrzeb a nie możliwości. Żeby utrzymać taką siłę trzeba było podbojów, siły demograficznej i ekonomicznej a gdy już się ją zdobyło trzeba było znowu powiększyć armię żeby utrzymać podbite terytorium. W taki sposób ta maszyna sama się napędzała. Autor ukazuje nam prawdziwą twarz Prus – które dzisiaj często się idealizuje, dzięki tej książce czytelnik może jednak odetchnąć, że formalnie zostały rozwiązane w 1947 roku.
Takich książek już się nie pisze, po czasach komunistycznych polska nauka bardzo szybko poddała się poprawności politycznej z zachodu.
Prusy były dziwnym państwem, twierdzili tak już ludzie z poprzednich epok jak Napoleon, który określił że to państwo wykluło się z kuli armatniej. W pewnym sensie miał rację. Jeśli spojrzymy na państwo brandenbursko- pruskie w połowie...
Historia arystokraty wychowanego w XIX wieku, który musiał stawić czoła burzliwym czasom XX wieku i jego krwiożerczym ideologiom. Człowiek który spisywał się na każdym stanowisku, jakim się znalazł od kawalerzysty przez szpiega po marszałka. Osobiście spotykał się z carem i jego otoczeniem. Przy tym był skromny, kulturalny i zawsze z szacunkiem odnosił się do współpracowników a nawet do wrogów politycznych. Monarchista który porzucił swoją pierwszą ojczyznę Carską Rosję na rzecz małego demokratycznego kraju którego bronił. Fiński żołnierz ale nie posługujący się językiem tego narodu. Polityk który mimo tęsknoty za dawną epoką rozumiał zmieniające się czasy. Naprawdę niezwykła postać.
Historia arystokraty wychowanego w XIX wieku, który musiał stawić czoła burzliwym czasom XX wieku i jego krwiożerczym ideologiom. Człowiek który spisywał się na każdym stanowisku, jakim się znalazł od kawalerzysty przez szpiega po marszałka. Osobiście spotykał się z carem i jego otoczeniem. Przy tym był skromny, kulturalny i zawsze z szacunkiem odnosił się do...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka to zbiór artykułów słynnego ekonomisty szkoły austriackiej Hansa Hermana Hoppe. Ale przewijająca się myśl mówi, że własność prywatna jest podstawą wolności, prawa i harmonii społecznej. Żeby udowodnić swoją tezę stosuje zabieg, gdzie porównuje monarchię absolutną z demokracja i zderza systemy, gdzie państwo jest własnością prywatną z własnością publiczną.
Ciekawe że sam nie będąc monarchistą ani demokratą Hoppe jest zwolennikiem "systemu naturalnego" opartego na anarchokapitalizmie pozbawionym państwa. Jednocześnie w strukturze społecznej arystokracji, gdzie silnie są związki rodzinne i konserwatywne poglądy.
Mimo to polecam książkę dla zwolenników monarchii, którzy szukają potwierdzenia swoich poglądów poza filozofią i religią a bardziej realnych narzędzi dla powrotu do tronu i dynastii panującej.
Książka to zbiór artykułów słynnego ekonomisty szkoły austriackiej Hansa Hermana Hoppe. Ale przewijająca się myśl mówi, że własność prywatna jest podstawą wolności, prawa i harmonii społecznej. Żeby udowodnić swoją tezę stosuje zabieg, gdzie porównuje monarchię absolutną z demokracja i zderza systemy, gdzie państwo jest własnością prywatną z własnością publiczną.
więcej Pokaż mimo toCiekawe...