sir Martin John Gilbert - brytyjski historyk. Przyszedł na świat w Londynie, w rodzinie pochodzenia żydowskiego. Jako 10-letni chłopiec na 5 miesięcy przed zakończeniem wojny został wysłany do Kanady (akcja ochrony dzieci przed nalotami samolotów niemieckich). Przed studiami służył 2 lata w wojsku. Absolwent Uniwersytetu Oksfordzkiego (historia). Zasłynął przede wszystkim z prac biograficznych poświęconych Winstonowi Churchillowi. Zajmował się także tematyką Holokaustu i współczesną historią Żydów oraz ogólnie historią pierwszej połowy XX w., ze szczególnym naciskiem na obie wojny światowe. Nie należy go mylić z Martinem Gilbertem (ur. 1955),brytyjskim biznesmenem, współzałożycielem grupy inwestycyjnej Aberdeen Asset Management. Wybrane publikacje książkowe: "The Second World War" (pierwsze wydanie: Zysk i S-ka, 2011),1970, polskie wydanie: "Druga wojna światowa"Atlas of the Holocaust" (1982, polskie wydanie: "Atlas historii Holocaustu", Wydawnictwo Platan, 2001),"Never Again: A History of the Holocaust" (2000, polskie wydanie: "Holocaust. Ludzie, dokumenty, pamięć", Bertelsmann Media, 2002),"Letters to Auntie Fori: The 5,000-Year History of the Jewish People and their Faith" (2002, polskie wydanie: "Listy do cioci Fori", Wydawnictwo Platan, 2006).
Trzykrotnie żonaty: 1. Helen Constance Robinson (od 1963),1 córka; 2. Susan Sacher (od 1974) 2 synów; 3. Esther Goldberg (2005-03.02.2015, jego śmierć).http://www.martingilbert.com/
Książka angielskiego historyka ze wszystkimi tego zaletami i wadami. Jak zauważyli inni czytelnicy, książka jest napisana dobrym językiem bez wyliczania statystyk i przerzucania numerami dywizji, batalionów itp. Więc jeśli, ktoś chce niezobowiązująco podejść do tematu to dla niego idealny tytuł. Z drugiej to może być problem dla ludzi chcący bardziej wgryź się w historię jakiegoś frontu np. wschodniego czy zagadnienie militarne, taktyczne są całkowicie pominięte. Mamy tutaj głównie front zachodni, Gallipoli czy Bliski Wschód czyli tam gdzie walczyli Brytyjczycy, cóż za zaskoczenie ! Anglosaski historyk napisał coś z punktu anglocentryzmu !
Wschodni front ogranicza się praktycznie do działań Niemiec, Austro-Węgry są tam dodatkiem czyli jak według autora na zachodzie Francuzi ale biorąc pod uwagę, że strategii jest tam mało to i tak nic nie tracimy. Za to co jakiś akapit pojawia się informacja, że okręty podwodne zatopiły ileś statków i zginęło jakaś liczba ludzi po trzystu stronach człowiek już powoli się męczy. Sporo jest poświęcone aspektom społecznym, jak ruch antywojenny jego odbicia na wyspach czy państwach centralnych czy mankamenty okupacji niemieckiej. Brak skupienia na aspektach strategicznych autor nadrabia masą cytatów uczestników danych wydarzeń. Walki we Flandrii czy na wybrzeżu Turcji obserwujemy z punktu widzenia żołnierzy co nadaje jeszcze bardziej fabularnej otoczki. Widocznie taki był zamysł autora więc nie można mieć do niego pretensji. Przez ponad 500 stron przechodzimy od okopów francuskich przez działania morskie, Bałkany, Mezopotamię, żeby znowu wrócić przy następnym akapicie do Francji. Można czasami stracić wątek.
Książka bardziej popularna niż naukowa, napisana z punktu widzenia zwycięzców na dodatek tych bardziej zadufanych. Dużo ciekawostek dzięki spojrzeniu na wojnę oczami żołnierzy ale zatraca przez to czasami całokształt. Wiele informacjo z frontów według zasady jeden akapit jedna wiadomość, czyta się czasami jak nagłówki z gazety. Książka nie jest zła ale trzeba się przyzwyczaić do jej specyficznej konstrukcji.
Herschel Grynszpan mógł być anonimowym Niemcem żydowskiego pochodzenia przechadzającym się po paryskich ulicach. A jednak dowiedziawszy się o przymusowej deportacji najbliższych do Polski, skąd pochodzili, postanowił zaprotestować przeciwko takiemu obrotowi sprawy. 7 listopada 1938 roku podjechał metrem do ambasady niemieckiej znajdującej się w Hotel Beauharnais z zamiarem przeprowadzenia zamachu na ambasadorze Rzeszy we Francji, hr. Joannesa von Welczka. Na miejscu wskazano mu trzeciego sekretarza ambasady, którego chłopak pomylił z rzeczywistym ambasadorem, do którego Herschel oddał pięć strzałów. Dwie z nich ciężko raniły vom Ratha w brzuch. Pomimo fachowej pomocy medycznej mężczyzna zmarł. W odwecie przeprowadzono antyżydowskie wystąpienia ludności. Spalono lub zdewastowano tysiące synagog, żydowskich domów i sklepów. Żydzi ginęli broniąc dorobku całego życia. Wydarzenie to przez wielu historyków uważane jest za początek holokaustu.
Czytając "Noc kryształową" nie sposób przejść obok tego wszystkiego obojętnie, bez zadania sobie pytania: "Co by było, gdyby nie występek Herschela Grynszpana?", "Co by było, gdyby nie noc kryształowa?". Tym bardziej, że czytając opisy wydarzeń z nocy 9/10 listopada 1938 roku włos się jeży na głowie. Ile dziedzictwa kultury judaistycznej poszło bezpowrotnie z dymem? Ile ofiar w ludziach pochłonęła ta jedna noc? Ile huku tłuczonego szkła musieli słyszeć uczestnicy tych wydarzeń? A przecież to dopiero była zapowiedź tego, co miało się stać lada moment. Zresztą autor w swojej książce nie ogranicza się jedynie do wydarzeń nocy kryształowej, ale sięga w głąb holokaustu, jego okrucieństwa podczas II wolny światowej, a także ofiar. Naprawdę, dobrze napisana i skłaniająca do refleksji książka.