-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel16
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik267
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2021-09-03
2020-10-09
„Inni uważają, że wiedzą, co to znaczy być w depresji, ponieważ przeżyli rozwód, stracili pracę lub zerwali długotrwały związek. Jednak te doświadczenia niosą ze sobą określone uczucia, natomiast depresja jest płaska, pusta i nie do zniesienia.”
______
Nie będzie typowej recenzji, ale chcę opowiedzieć o pewnej książce, która mnie ostatnio zafascynowała. Psychologią interesuję się od dawna, ostatnio szczególnie zaciekawił mnie temat choroby afektywnej dwubiegunowej. Stąd pomysł, by przeczytać książkę „Niespokojny umysł. Pamiętnik nastrojów i szaleństwa" Kay Redfield Jamison.
Autorka jest psychologiem, terapeutą, a jednocześnie zmaga się z chorobą dwubiegunową. Jest to niezwykle trudne w diagnozie i leczeniu schorzenie polegające na naprzemiennym występowaniu okresów depresyjnych i maniakalnych. Depresja charakteryzuje się długo utrzymującym się obniżonym nastrojem, poczuciem pustki i braku sensu. W chorobie dwubiegunowej depresje mają wyjątkowo ciężki przebieg i obarczone są ryzykiem samobójstwa. Manię natomiast cechuje podwyższony nastrój, pobudzenie, zawyżone poczucie własnej wartości i nadzwyczajna wiara we własne możliwości, często nieadekwatna do sytuacji. Chory skłonny jest do ryzykownych zachowań, niekiedy wydaje dużo pieniędzy, bywa drażliwy i nie znosi sprzeciwu. Czuje się świetnie, żyje intensywnie, a życie ma mnóstwo barw, w przeciwieństwie do okresu depresji, gdy staje się ono szare i pozbawione radości. Zarówno okres depresji, jak i manii nie jest stanem pożądanym i wymaga leczenia oraz nadzoru psychiatry. Choroba afektywna dwubiegunowa pozostawiona sama sobie może całkowicie zdezorganizować człowiekowi życie - pozbawić pracy, relacji z bliskimi, radości codziennego dnia, a nawet życia. Dlatego tak ważne jest odpowiednie rozpoznanie i leczenie.
_______
„Nawet wtedy, gdy znajdowałam się w stanie psychozy – miałam urojenia, omamy i pogrążałam się w szaleństwie – byłam świadoma, że odkrywam nowe zakątki mojego umysłu i mojej duszy.”
_______
Najlepszym tego przykładem jest sama autorka książki. Powieść Kay Redfield Jamison niezwykle mnie poruszyła. Jest to szczery opis historii, w której pierwsze skrzypce gra właśnie wspomniana choroba dwubiegunowa. Autorka wspomina swoje dzieciństwo, młodość, miłosne perypetie, początek kariery zawodowej, a wraz z nim także początek zmagań, które rozpoczęły się jeszcze na długo przez postawieniem diagnozy przez psychiatrę. Życie z CHAD to ciągła huśtawka i balansowanie między piekłem a niebem. Depresje, czarne okresy pełne myśli o śmierci przeplatały się u niej ze stanami maniakalnymi, w których myśli gwałtownie przyspieszają, mówi szybko, chce zrobić wszystko, najlepiej tu i teraz. Szczególnie podobał mi się rozdział „Miłość jest lekarstwem", który stanowił próbę odpowiedzi na pytanie, jaką rolę w życiu autorki spełniła pewna piękna relacja. Poruszyło mnie również zakończenie, które stanowi meritum całej opowieści. Autorka odpowiada w nim na bardzo ważne pytanie: czy gdyby wiedziała, że jej życie będzie naznaczone chorobą, wolałaby się nie urodzić?
Świadectwo Kay Redfield Jamison daje nadzieję i otuchę dla wszystkich dotkniętych chorobą i ich bliskich. Pokazuje, że życie z CHAD to nie tylko pasmo cierpień, ale może być też piękne. Jako osoba z CHAD jest niezwykle wrażliwa i znacznie mocniej odbiera otaczający ją świat. Bywa to smutne, a zarazem niesamowite i pociągające. Książka napisana barwnym poetyckim językiem trafia prosto w serce. Będzie cenną lekcją, zarówno dla osób zmagających się z tą chorobą, jak i tych, którzy chcą zgłębić temat.
blog: https://niestatystyczna-o-zyciu.blogspot.com/2020/10/czy-miosc-jest-lekarstwem.html
IG: sabina_czyta
„Inni uważają, że wiedzą, co to znaczy być w depresji, ponieważ przeżyli rozwód, stracili pracę lub zerwali długotrwały związek. Jednak te doświadczenia niosą ze sobą określone uczucia, natomiast depresja jest płaska, pusta i nie do zniesienia.”
______
Nie będzie typowej recenzji, ale chcę opowiedzieć o pewnej książce, która mnie ostatnio zafascynowała. Psychologią...
2020-08-09
"Kiedy ludzie robią coś okropnego, chcemy zrozumieć. Po niewypowiedzianych czynach pragniemy odpowiedzi. (...). Chcemy wiedzieć, dlaczego. Oczywiście, że tak. Wszystkie te czyny są szokujące i odrażające. Nie mają dla nas sensu. W naszym pragnieniu zrozumienia kryje się intensywne pragnienie odsunięcia się od samego aktu, żeby nie czuć się nijak połączonym z tym koszmarem."
_______
Czekałam na nią długo, ale było warto. Zauważyłam, że zbiera ona różne oceny – albo bardzo niskie, albo bardzo wysokie. Jak każdy thriller psychologiczny albo trafia do czytelnika albo nie. Dla mnie ta książka okazała się świetną lekturą. Lubię książki poruszające temat psychoterapii, ale rzadko trafiam na dobre tytuły. Ta takim właśnie była.
Ruth doświadczyła tragedii jaką jest zaginięcie syna. Pewnego dnia do jej gabinetu trafia chłopiec, który bardzo go przypomina. Zamiast przekazać go innemu terapeucie sama decyduje się mu pomóc z jego traumą. Jednocześnie do głosu ciągle dochodzi ból po stracie dziecka. Czy to wszystko nie skończy się tragedią dla któregoś z tych dwojga?
_______
– Wciąż przynosił mi kwiaty – prycha z kpiną. – Zawsze był przy mnie. Chodził za mną jak pies. Spierdalaj, tak mu powiedziałam. I zabierz te swoje róże ze sobą. Zbędny balast – powtarza zajadle żując gumę. Zakłada ręce na piersi. – Lepiej jest mi samej.
_______
Ruth jest doświadczoną terapeutką, ale też matką dwójki dzieci. Caroline i Tom, choć traktowani tak samo, różnie radzą sobie w życiu. Caroline zawsze otacza się kręgiem znajomych, a jej brat od samego początku ma problemy z rówieśnikami. Przyglądamy się bezradności matki, która choć stara się zrobić wszystko, co w jej mocy, nie potrafi temu zaradzić w żaden sposób. Z niepokojem wyczekujemy na finał losów chłopca.
Druga płaszczyzna akcji to życie zawodowe bohaterki. Pracuje ona z kilkoma trudnymi pacjentami, w tym z Danem, który bardzo przypomina jej syna. Obserwujemy relację tych dwojga z niepokojem wyczekując, jak ona się rozwinie.
Terapeutka to powieść psychologiczna z ciekawą i niebanalną fabułą. Zostajemy zabrani w świat bohaterów, w którym niczego nie można być pewnym. Napisana prostym językiem, ale zrozumiale przedstawione są w niej różne procesy psychologiczne. Książka wciągnęła mnie bez reszty. Fanom thrillerów psychologicznych zdecydowanie polecam.
"Kiedy ludzie robią coś okropnego, chcemy zrozumieć. Po niewypowiedzianych czynach pragniemy odpowiedzi. (...). Chcemy wiedzieć, dlaczego. Oczywiście, że tak. Wszystkie te czyny są szokujące i odrażające. Nie mają dla nas sensu. W naszym pragnieniu zrozumienia kryje się intensywne pragnienie odsunięcia się od samego aktu, żeby nie czuć się nijak połączonym z tym...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-06-05
„To coś innego, czym już od dawna się brzydzę – powierzchowne związki między ludźmi. Nienawidzę relacji, w których nie ma miejsca ani na miłość, ani na człowieczeństwo. Na żaden rodzaj czułości i bliskości. w których najważniejsze są władza i chęć zaspokojenia własnych potrzeb. Czy to wystarczy, żeby zabić?”
______
Gdy pierwszy raz usłyszałam o tej książce już wiedziałam, że to lektura dla mnie. Dużo sobie też po niej obiecywałam. Czy słusznie?
Nika ma za sobą trudną przeszłość. Tragiczne wydarzenia, których doświadczyła, nie pozostały bez wpływu na jej psychikę. Gdy już udaje jej się pewne sprawy uporządkować, przeprowadza się, kupuje pensjonat w Gdyni i próbuje wieść spokojne i poukładane życie. Ale, jak się okazuje, czeka ją tam jeszcze niejedna rewelacja z gatunku takich, których lepiej nie doświadczać. Pewnego wieczoru zauważa, że kobieta wynajmująca u niej pokój znika razem z zamaskowanym mężczyzną, który zabrał ją do swojego samochodu, odjechał i ślad po niej zaginął. Ta sytuacja nie daje jej spokoju. Czy rzeczywiście to widziała, czy tylko jej się wydawało? Może to efekt uboczny alkoholu i leków? Postanawia sama dotrzeć do prawdy i dowiedzieć się, kim była tajemnicza kobieta, która na czas pobytu nie podała jej nawet swoich prawdziwych danych.
_____
„Natura jest piękna, ale bywa też brutalna i bezlitosna. A przede wszystkim zwodnicza. To nie tylko szum morza, śpiew ptaków, pojawienie się na drzewach młodych pąków wiosną, ale i prawa, jakimi się rządzi. A niektóre z nich sprowadzają się do krótkiej puenty: wokół czai się mnóstwo drapieżców – zjadasz albo jesteś zjadany.”
_____
Książka ma kilka mocnych stron. Na uwagę zasługują przede wszystkim ciekawe wątki psychologiczne. Główna bohaterka jest interesującą postacią. Doświadczyła w swoim życiu prawdziwych dramatów, między innymi straty osób, które kochała najbardziej i cierpienia spowodowanego toksyczną relacją z matką. Miewa flashbacki, czyli niekontrolowane migawki z przeszłości, które przychodzą w nieoczekiwanych momentach i mogą zaburzyć funkcjonowanie.
Tło dla tej historii było po prostu idealne – opuszczony pensjonat w Gdyni, nadmorskie widoki i ta, na pozór niezwiastująca nic złego, cisza po zmroku. Ale nawet tak urokliwa i spokojna okolica ma swoje mroczne sekrety. I potrafi przyprawić o dreszcze. Do tego zachwycił mnie styl pisania autorki. Starannie dobrane słowa, ciekawe opisy, czyta się przyjemnie i można się maksymalnie wciągnąć w opisywaną rzeczywistość.
Co do samej fabuły – wciąga od samego początku. Śledztwo prowadzone przez główną bohaterkę cały czas ujawnia jakieś niespodziewane fakty, a jednocześnie podsyca naszą ciekawość i chęć poznania rozwiązania tej dziwnej zagadki. Mam mieszane uczucia co do zakończenia, bo spodziewałam się czegoś mocniejszego, ale i tak było niezłe. I przede wszystkim nie udało mi się go przewidzieć.
„Bliżej niż myślisz" to jedna z lepszych książek, jakie miałam przyjemność ostatnio przeczytać. Jeśli ktoś nastawia się na dobry thriller psychologiczny z ciekawymi wątkami i niebanalną fabułą, to będzie dobry wybór.
http://niestatystyczna-o-zyciu.blogspot.com/2020/06/pieko-jest-puste-wszystkie-diaby-sa.html
IG: sabina_czyta
„To coś innego, czym już od dawna się brzydzę – powierzchowne związki między ludźmi. Nienawidzę relacji, w których nie ma miejsca ani na miłość, ani na człowieczeństwo. Na żaden rodzaj czułości i bliskości. w których najważniejsze są władza i chęć zaspokojenia własnych potrzeb. Czy to wystarczy, żeby zabić?”
______
Gdy pierwszy raz usłyszałam o tej książce już wiedziałam,...
2020-04-08
„To dziwne, jak szybko można się przystosować do osobliwego nowego świata zakładu psychiatrycznego. Czujesz się coraz bardziej komfortowo w obliczu obłędu – i to nie tylko cudzego, ale i swojego. Wierzę, że wszyscy jesteśmy wariatami, tylko w różny sposób.”
_______
Ta książka ciągle mi się gdzieś przewijała, jak nie na Instagramie to na półce bestsellerów w Empiku. W końcu sama postanowiłam sprawdzić, co takiego w sobie ma, że wszędzie się o niej mówi. Trochę się też jej obawiałam, bo wszystko, co jest powszechnie chwalone, zwykle mnie potem rozczarowuje, ale to na szczęście był wyjątek.
O Alicji Berenson pisano we wszystkich gazetach. Zabiła męża strzelając mu kilkakrotnie w głowę. I od tamtej pory milczy. Jako opowieść o tym, co się stało, może posłużyć jedynie namalowany przez nią zagadkowy obraz. Alicja trafia do The Grove – szpitala psychiatrycznego o podwyższonym rygorze. Wkrótce jej terapię zaczyna prowadzić Theo Faber – psychoterapeuta, który zabiegał o posadę w tym szpitalu, bo zainteresował go przypadek Alicji. Jest zdeterminowany, żeby jej pomóc i nakłonić ją, by przemówiła. Czy mu się uda? Czy uda się jeszcze znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego zabiła? I czy to na pewno ona?
_______
„Łapanie znikających płatków śniegu przypomina trochę chwytanie szczęścia. W miejsce posiadania natychmiast pojawia się pustka. Przypomniało mi to, że poza domem istnieje świat, świat ogromu i niewyobrażalnego szczęścia, świat, który na razie znajdował się poza moim zasięgiem. To wspomnienie wracało do mnie latami. Jakby nieszczęście otaczające tę chwilę wolności uczyniło ją tym jaśniejszą – drobiną światła zanurzoną w ciemności.”
_______
Książka wciąga od samego początku. Mamy tam zagadkę zabójstwa w tajemniczych okolicznościach, na którą do samego końca szukamy odpowiedzi. Myślimy, że każda kolejna strona przybliża nas do jej rozwiązania. Autor przez całą powieść daje nam złudne poczucie, ze jesteśmy coraz bliżej jej rozwiązania, a na koniec szykuje taką niespodziankę, że samemu można zaniemówić. Zakończenie było na swój sposób zaskakujące, jednak nie do końca mnie usatysfakcjonowało. Na koniec znajdujemy jedynie krótkie i szybkie wyjaśnienie, podczas gdy chciałoby się jeszcze poczytać o tym, co dalej się działo w życiu bohaterów.
W powieści właściwa akcja przeplatana jest wpisami z pamiętnika Alicji. Rozdziały są krótkie. Styl jest oszczędny, nie znajdziemy tam zbyt wielu rozbudowanych opisów, ale nie znaczy to wcale, że język powieści jest ubogi. Autor bardziej skupia się na oddaniu przeżyć bohaterów. Zwięźle i na temat. Książkę czyta się szybko i przyjemnie.
Na szczególną uwagę zasługuje kreacja postaci, która jest w moim odczuciu najmocniejszą stroną tej powieści. Główni bohaterowie, Alicja i Theo są stworzeni w taki sposób, że czyta się o nich z dużym zainteresowaniem. Alicja, z którą mamy najwięcej do czynienia w tej historii jest przedstawiona tak, jakby miała duszę. Poznajemy trudne wydarzenia z jej życia, widzimy emocje, które jej w tych momentach towarzyszyły, możemy bez problemu postawić się na jej miejscu. Poznajemy jednak tylko niewielką część jej osobowości, niektóre rzeczy do samego końca pozostaną niewyjaśnione. Pod tym względem postać Alicji w niczym nie różni się od każdego z nas – każdy człowiek jest zagadką.
Jeśli ktoś szuka świetnego thrillera psychologicznego, naprawdę warto sięgnąć po tę pozycję. Ale polecam ją nie tylko fanom gatunku. Myślę. że każdy znajdzie w niej coś dla siebie.
https://niestatystyczna-o-zyciu.blogspot.com/2020/04/wszyscy-jestesmy-wariatami-tylko-w.html
IG: sabina_czyta
„To dziwne, jak szybko można się przystosować do osobliwego nowego świata zakładu psychiatrycznego. Czujesz się coraz bardziej komfortowo w obliczu obłędu – i to nie tylko cudzego, ale i swojego. Wierzę, że wszyscy jesteśmy wariatami, tylko w różny sposób.”
_______
Ta książka ciągle mi się gdzieś przewijała, jak nie na Instagramie to na półce bestsellerów w Empiku. W końcu...
2020-03-11
"Skończ to córeczko. Nie będzie łatwo, ale i tak raz na zawsze skończ – głos w jej głowie brzmiał jakby mówił do niej tata. Rozsądnie, mądrze, a jednocześnie uświadamiając jej, że to, co ma w życiu jakąś wartość, zwykle przychodzi trudno."
______
Już dawno chciałam poznać twórczość Adriana Bednarka. „Córeczki” stanowiły ku temu idealną okazję, bo ta historia przemawiała do mnie najbardziej. Zupełnie nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać po tej powieści, ale nie żałuję, że po nią sięgnęłam.
Bliźniaczki to dwie zupełnie różne kobiety, które połączył wspólny sekret – jak się okazało silniejszy niż więzy krwi.
______
"Tak bardzo chciała żyć, chciała przeżyć kolejne cudowne chwile i dramatyczne rozczarowania. Chciała poczuć słońce przypiekające skórę i siarczysty mróz sprawiający, że odechciewa się wychodzić na zewnątrz. Nawet gdyby już zawsze miały na nią spadać tylko złe rzeczy, ona bardzo chciała żyć. Niestety sama weszła w tę pułapkę (...)."
______
Sylwetki bohaterów, a przede wszystkim głównych bohaterek zostały świetnie wykreowane. Pola, bezpośrednia, czasami zabawna, sarkazm i cięty język nie są jej obce. Ewa choć była trochę mniej kolorową postacią, też zdobyła moją sympatię. Z zainteresowaniem czytałam o ich losach i przeżywałam wszystkie wydarzenia z kart tej książki razem z nimi. A działo się tam dużo.
Narracja jak dla mnie była poprowadzona idealnie. Najpierw autor podsyca naszą ciekawość stopniowo odkrywając karty i wprowadzając nas w zagadkę z przeszłości. Gdy już wydaje nam się, że coś wiemy, rozpoczyna się drobiazgowe i skomplikowane śledztwo. Odnalezienie psychopatycznego mordercy określanego jako Strach na Wróble wydaje się graniczyć z cudem. Pomimo że już dawno zasłużył sobie na karę, dobrze się ukrywa i jest niemalże nieuchwytny. Ale i on zaliczy kilka wpadek. Zdarzy się kilka niefortunnych zbiegów okoliczności, które podziałają na jego niekorzyść. Ale nie tylko Strach na Wróble będzie w tej historii zagrożony. Ewa i Pola przeżyją niejeden dramatyczny zwrot akcji, a te wydarzenia całkowicie wywrócą ich porządek świata, który tak usilnie próbowały odbudować po tym, co wydarzyło się w przeszłości.
Autor bawi się naszymi uczuciami urywając rozdziały w momencie największego napięcia. Nie ma tam ani chwili na nudę. Jedynie zakończenie nie do końca mi się podobało, trochę przydługie i moim zdaniem przekombinowane. Ale nie wpłynęło to jakoś znacząco na moje odczucia co do tej historii.
Styl pisania i język autora bardzo przypadł mi do gustu. Czytało się z przyjemnością i jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem.
Ta książka jest jak pudełko czekoladek. Zupełnie nie wiemy, czego się spodziewać, gdy przewracamy kolejną kartkę. Nie raz przyprawia o szybsze bicie serca. Emocje bohaterów są niemal namacalne. Wydarzenia oddane z przyprawiającą o zawrót głowy dokładnością. Nie brakuje tam brutalnych scen, ale też takich, które do głębi poruszają. Zaś gdy sytuacja przybiera dramatyczny obrót bądź napięcie rośnie, autor potrafi rzucić jakieś porównanie, przez które można się popłakać, nie tylko dlatego, że fragment jest poruszający ale czasem i ze śmiechu. i to mi się tam podobało. Choć kusi mnie żeby przytoczyć niektóre z nich, to nie chcę Wam psuć radości z czytania.
„Córeczki” to kawał naprawdę dobrej roboty. Ciekawa historia, mroczny klimat, mocne wrażenia. Mimo jej dużej objętości trudno się oderwać od czytania. Dla fanów thrillerów pozycja obowiązkowa!
https://niestatystyczna-o-zyciu.blogspot.com/2020/03/dlaczego-zemsta-jest-kobieta.html
"Skończ to córeczko. Nie będzie łatwo, ale i tak raz na zawsze skończ – głos w jej głowie brzmiał jakby mówił do niej tata. Rozsądnie, mądrze, a jednocześnie uświadamiając jej, że to, co ma w życiu jakąś wartość, zwykle przychodzi trudno."
______
Już dawno chciałam poznać twórczość Adriana Bednarka. „Córeczki” stanowiły ku temu idealną okazję, bo ta historia przemawiała do...
2020-02-10
Porzuć nadzieję, że będzie to kolejne z prostych opowiadań, na których końcu wszystko się pięknie wyjaśni. Może dowiesz się, kto był mordercą, a kto ofiarą, ale w ustach pozostanie mdły posmak pytań i cierpki smak niedopowiedzeń. Łatwo powiedzieć, że się rozumie czyjeś motywacje. Łatwo powiedzieć, że usprawiedliwione zło to dobro, tylko że kopnięte w tylną część ciała.
Tu nic nie będzie łatwe.
_______
Ta książka intrygowała mnie od kiedy o niej usłyszałam po raz pierwszy. Dlatego nietrudno się dziwić, że gdy zobaczyłam ją w bibliotece w zasięgu wzroku, nie mogłam się powstrzymać, żeby jej nie przygarnąć. A weszłam tam z zamiarem tylko oddania książek…. Jak to ja 😁
Dramat Słowackiego, choć napisany wieki temu, dalej jest aktualny w swojej wymowie i dalej inspiruje twórców. Co czyni go uniwersalnym? Miłość i zbrodnia. One były, są i zawsze będą aktualne. I nigdy nie zostaną do końca zbadane. Miłość to niebezpieczne uczucie. Nigdy nie wybiera. Czasami staje się furtką do osiągnięcia celu. Zawsze sprawia, że tracimy kontrolę. A wtedy już tylko krok dzieli nas od szaleństwa. Może dlatego właśnie miłość i zbrodnia często idą w parze. Szczególnie w tej lekturze. Obecna „Balladyna” to zbiór opowiadań, w których miłość i zbrodnia są nierozłączne.
_______
(...) zastanawiał się nad genezą zbrodni. Gdyby cofnąć się, myślał, pójść wstecz, krok po kroku ku przyczynom? Gdyby odliczyć, jak w dziecięcej wyliczance, wszystkie kroki? Może tam, na początku, znalazłby przyczynę? Motyw? Ziarno zła? Może jest tak, myślał, że to tam na początku, wszystko się nie zaczyna lecz kończy? Może pozornie czysta kartka, na jakiej zapisuje się nasze imię po narodzinach, nadpisuje się – jak kod komputerowy – na tym, co było przed?
_______
Przeczytacie kilka opowiadań o różnej tematyce z wątkiem kryminalnym. Niektóre krwawe, inne mniej. Zupełnie nie spodziewałam się, że tak wciągają. Niektóre sprawią, że włosy staną Wam na głowie. Albo będziecie musieli przerwać lekturę i ochłonąć. I każde skłoni do zatrzymania się i chwili refleksji. „Balladynę" dobrze jest czytać powoli, delektując się każdą kolejną stroną, wtedy łatwiej odczytać ten niepokojący przekaz. Opowiadania są krótkie i treściwe. A także pełne symboliki i treści nawiązujących do dramatu Słowackiego, więc pomaga dobra znajomość dzieła klasyka.
Akcja dwóch z nich rozgrywała się w Toruniu. Czytając można się zakochać w tym mieście. Bohaterowie są różni. Z niektórymi mogłam się utożsamiać, z innymi nie. W jednej z historii są to dwie studentki, które razem mieszkają, w innej przywódcy szajki trudniącej się nielegalnym interesem, w jeszcze innej siostry bliźniaczki, które spędziły dzieciństwo w domu dziecka. Zbrodnia różne ma oblicza. A miłość jest jeszcze bardziej nieprzewidywalna.
„Balladyna” to wielowymiarowe dzieło o niesamowitej wymowie. Opowiadania inspirowane historią dwóch sióstr, z których jedna zabiła drugą, pozwolą Wam z różnych perspektyw i oczami najróżniejszych bohaterów spojrzeć na złożoność relacji międzyludzkich, zastanowić się nad genezą zbrodni i być może wyciągnąć niepokojące wnioski. Co jest tym zapalnikiem, który pcha nas ku popełnianiu okrutnych czynów? Tak niewiele trzeba, by stać się zabójcą. Tak samo jak niewiele trzeba by się zakochać albo doświadczyć zranienia. A od tego już niedługa droga do szaleństwa…
_______
– Jak ktoś mógł komuś odrąbać głowę?
– Normalnie. Na przykład nożem do tapet. Pytanie brzmi, jak można kogoś zabić, zakopać, odkopać, odrąbać głowę, potem ją wrzucić do rowu i... wskoczyć na jego miejsce.
_______
Jeśli macie choć trochę czasu, a ta problematyka wydaje się Wam choć trochę interesująca, koniecznie sięgnijcie po „Balladynę” i pozwólcie sobie na chwilę zadumy. Ta książka „robi” naprawdę dobrą robotę!
https://niestatystyczna-o-zyciu.blogspot.com/2020/02/nie-da-sie-za-przykryc-nowym-zem.html
Porzuć nadzieję, że będzie to kolejne z prostych opowiadań, na których końcu wszystko się pięknie wyjaśni. Może dowiesz się, kto był mordercą, a kto ofiarą, ale w ustach pozostanie mdły posmak pytań i cierpki smak niedopowiedzeń. Łatwo powiedzieć, że się rozumie czyjeś motywacje. Łatwo powiedzieć, że usprawiedliwione zło to dobro, tylko że kopnięte w tylną część ciała.
Tu...
2020-01-31
"Nie rozumieją, że internet to najgorsze miejsce do poszukiwań wsparcia. No, chyba że ktoś jest masochistą i nie widzi problemu w wystawianiu się na zmasowany atak rozwścieczonych hejterów. Ludzi, którzy nienawidzą wszystkiego. Siebie, innych, całego świata. Nienawidzą swojego istnienia, ale jednocześnie nie mają odwagi, by ze sobą skończyć. Gardzą tymi, którzy coś osiągnęli, którym się powodzi. Brzydzą się cudzym szczęściem, złorzeczą i plują jadem."
_____
Gdy zobaczyłam tę książkę z polecajką Magdy Stachuli na okładce już wiedziałam, że nie spocznę póki nie dostanę jej w swoje ręce. Debiutancka powieść Marcela Mossa niedługo potem całkowicie opanowała Instagram, a teraz również głośno o jego drugiej powieści – "Nie patrz", którą już paluję upolować. Sama nie wiem, czego spodziewałam się po tej książce, ale na pewno nie tego – przeszła moje najśmielsze oczekiwania.
Martyna prowadzi na Instagramie profil Chcę Się Zwierzyć. Setki ludzi wysyłają jej swoje historie szukając u niej wsparcia, ale często spotykają się jedynie z falą hejtu. Pewnego dnia Martyna dostaje tak intrygującą wiadomość, że postanawia na nią odpowiedzieć. Gdyby wiedziała, jakie skutki będzie mieć ta decyzja... Kilku bohaterów i kilka poplątanych historii, które splatają się za sprawą tej niefortunnej wiadomości.
_______
"– Daję ci szansę na zmniejszenie strat. Możesz przeprosić i zachować się jak chociaż namiastka mężczyzny, którym nigdy nie byłeś i nie będziesz. Możesz też odmówić, ale wtedy gwarantuję ci, że zamienię twoje życie w piekło.
– Jakbyś już tego nie zrobiła – mruczę.
– O nie, kochany. Ty jeszcze nie wiesz, co to jest prawdzie piekło."
______
Trudno opisać o czym jest ta książka tak, by nie zdradzić za dużo. Ale wyobraźcie sobie najgorsze możliwe patologie, jakich możecie doświadczyć, zebrane w jednym miejscu. I nie mówię tu tylko o zdradach, przemocy, chorych relacjach w małżeństwie. Tutaj dzieje się tyle, że włos się na głowie jeży. Na początku obawiałam się, że będzie to jakaś tania historyjka o tym, żeby uważać na ludzi z internetu, czyli coś, co każdy z nas słyszał już nieskończoną ilość razy… Nic z tych rzeczy. Choć tak, temat hejtu internetowego i w ogóle niebezpieczeństw, jakie wynikaja z nierozsądnego korzystania z sieci, w tym głównie portali społecznościowych, też zostały poruszone. Ale podejście do tematu było ciekawe.
Duży plus należy się za postaci bohaterów. Z każdą stroną byłam nimi coraz bardziej zafascynowana. Każdy z nich ma swoje słabości, nie da się ich wpasować w żaden schemat. Nie można określić kto jest tam lepszy, a kto gorszy, kto jest krzywdzonym, a kto krzywdzącym. Bo gdy już jesteśmy blisko wydania swojego osądu, wtedy następuje nieoczekiwany zwrot akcji. W tej historii niczego nie można być pewnym. Może jedynie tego, że z każdą kolejną przeczytaną stroną trudniej będzie się oderwać 😁Gdyby nie to, że robiłam konieczne przerwy na naukę, przeczytałabym ją jednym tchem.
Autor ma niesamowitą zdolność poruszania czytelnika. Perypetie bohaterów przeżywałam, jakbym czytała o ludziach, których dobrze znam. Jednym współczułam i serce mi się krajało, gdy razem z nimi przechodziłam przez to, czego doświadczali, innych szczerze znienawidziłam, uznając, że zasługują na miano potworów. Ale okazało się, że potem zaczęłam współczuć nawet potworom… Tutaj nic nie jest czarno–białe. I takie książki lubię najbardziej.
Dawno nie przeczytałam takiego thrillera. Ośmielę się nawet powiedzieć, że takiego jeszcze nie było. Ale „Nie odpisuj” to książka, która trafi nie tylko do fanów thrillerów. Przyda się każdemu. Tak ku przestrodze.
https://niestatystyczna-o-zyciu.blogspot.com/2020/02/internet-to-najgorsze-miejsce-do.html
"Nie rozumieją, że internet to najgorsze miejsce do poszukiwań wsparcia. No, chyba że ktoś jest masochistą i nie widzi problemu w wystawianiu się na zmasowany atak rozwścieczonych hejterów. Ludzi, którzy nienawidzą wszystkiego. Siebie, innych, całego świata. Nienawidzą swojego istnienia, ale jednocześnie nie mają odwagi, by ze sobą skończyć. Gardzą tymi, którzy coś...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-01-24
Wyglądało na to, że Agnieszka po raz drugi w życiu będzie ratować brata swojej przyjaciółki i po raz drugi tenże brat będzie znajdował się przy niej w niekompletnym odzieniu albo, co gorsza, bez. Nie, ona nie mogła mieć normalnego życia. a jej przyjaciółka najwyraźniej nie mogła mieć normalnego brata. Widocznie w każdym pokoleniu musi zostać zachowana jakaś równowaga.
_______
Przed świętami kusi nas ich szeroki wachlarz różnych świątecznych tytułów na wystawach w księgarniach. Słodkie, romantyczne historie, takie które szybko się czyta i równie szybko zapomina. Rzadko sięgam po książki typowo świąteczne. Jednak gdy dowiedziałam się o premierze najnowszej książki Magdaleny Witkiewicz, wiedziałam, że będę musiała zrobić wyjątek, ponieważ lubię książki tej autorki. Moją ciekawość dodatkowo podsycił fakt, że prawa do ekranizacji już zostały sprzedane. Czym zatem ta książka zasłużyła sobie, żeby przenieść ją na ekran?
Wielu bohaterów, każdy z nich miał spędzić święta na swój sposób. Zosia marzyła o wielkiej choince, takiej jaką widziała w centrum handlowym, gdy chodziła z mamą na zakupy. Agnieszka jak co roku miała pojechać do babci, ale wystarczył jeden telefon, by pokrzyżować jej plany. Krystyna miała spędzić je w domu seniora Happy End ze swoimi podopiecznymi, z którymi naprawdę trudno o nudę. Jej mąż zaś miał jak co roku spędzić święta w samotności. Podobnie jak pewien sympatyczny policjant. I pewnie wszystko poszłoby zgodnie z planem, gdyby nie pewien zbieg okoliczności, który pociągnął za sobą jeszcze inny i jeszcze inny. Z pewnością nikt z nich nie spodziewał się takich świąt…
_______
– A ty o czym marzysz, córeczko? – zapytała Zosię, gdy wracały z przedszkola.
– O wielkiej choince. Taaakiej wielkiej. – Podniosła rączki i podskoczyła. – Aż do sufitu!
– A mała nie może być? – Z nadzieją zapytała Anna.
Miała w piwnicy niewielką sztuczną choinkę, którą co roku przynosiła i stawiała na komodzie. Na żywe drzewko Arturowi szkoda było pieniędzy. Tej sztucznej też pewnie by nie kupiła, ale znalazła ją kiedyś na śmietniku. Przyczepiona była do niej karteczka z napisem: „Weź mnie. Może ci się przydam. Wesołych świąt!” Czasem chciałaby sobie przyczepić taką karteczkę. By ktoś ją wziął i po ludzku był dla niej dobry.
_______
Czas spędzony z tą książką to był bardzo przyjemny czas, a historia na pewno na długo zostanie w mojej głowie, jak i niektóre śmieszne powiedzonka bohaterów. Choć nie lubię typowo romantycznych historii, to ta mnie usatysfakcjonowała. Nie czułam się przytoczona ilością miłości płynącej z tej książki i wszystko było dobrane w odpowiednich proporcjach.
Czytało się szybko, nietrudno było się całkowicie zatracić w tej historii. Podobał mi się szeroki przekrój wiekowy bohaterów tej powieści. Od pięcioletniej Zosi po studentki – Agnieszkę i Martę aż do seniorów z domu seniora Happy End. Każdy z nich ma swoje marzenia i każdy do czegoś dąży. Dzieciom łatwiej jest te marzenia dostrzec, a z wiekiem potrzebujemy na to nieco więcej czasu, ale święta to dobry moment, by zrobić krok ku ich realizacji. Nawet jeśli wydają się być bardzo daleko. Czasem los jest skłonny nam w tym pomóc, wystarczy tylko dobrze to wykorzystać i nie zmarnować szansy.
To kolejna przeczytana przeze mnie książka te autorki, która wywołuje mnóstwo emocji. Nie raz porządnie się uśmiałam. Na szczęście wtedy byłam w domu, bo na wykładzie mogłoby się zrobić trochę niezręcznie 😁Ta historia to nie tylko porządna dawka dobrego humoru, ale też ciepła, mądrości życiowej, nadziei na lepsze jutro i wiary, że marzenia maja wielką wartość. Jednak nie raz też doprowadzi Was do łez. Polecam ją każdemu, kto chce się razem z bohaterami uśmiechnąć do świata. Czy nawet uśmiechnąć przez łzy.
niestatystyczna-o-zyciu.blogspot.com/2020/01/wystarczy-tylko-uwierzyc-w-mikoaja.html
Wyglądało na to, że Agnieszka po raz drugi w życiu będzie ratować brata swojej przyjaciółki i po raz drugi tenże brat będzie znajdował się przy niej w niekompletnym odzieniu albo, co gorsza, bez. Nie, ona nie mogła mieć normalnego życia. a jej przyjaciółka najwyraźniej nie mogła mieć normalnego brata. Widocznie w każdym pokoleniu musi zostać zachowana jakaś...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-12-20
„Czy gdyby ktoś ci powiedział, że jutra może nie być, chciałabyś zasnąć?”
_________
Nic nie przekonywało mnie, żeby przeczytać tę książkę. Ani opis, ani nawet polecajki na okładce do mnie nie przemówiły. Dopiero gdy trafiłam w „Charakterach" na tekst mówiący o tym, że książki Magdaleny Witkiewicz mają właściwości terapeutyczne, postanowiłam spróbować. Cieszę się, że jednak się zdecydowałam. Okładka książki jest piękna, choć tak niepozorna, że łatwo ją pominąć wśród innych, które się bardziej wyróżniają. a zdecydowanie jest to książka, której nie należy pomijać.
Każda rodzina ma swoją zawikłaną historię. Warto tę historię poznać i zrozumieć, bo dopiero gdy to nam się uda, zyskamy pełną kontrolę nad naszym życiem. Justyna skończyła studia, znalazła dobrze płatną pracę, ale jej życie wcale nie stało się dzięki temu prostsze. Wręcz przeciwnie – pogubiła się. Jej ukochany wyjechał do Stanów, by zarobić na ich wspólne mieszkanie, ale czas upływa, a związek na odległość staje się coraz trudniejszy. Wtedy też zaczyna dostrzegać pewną analogię między wydarzeniami ze swojego życia i swoimi decyzjami, a historiami opowiedzianymi jej przez babcię sięgającymi jeszcze czasów drugiej wojny światowej. Wraz z nią poznając te opowieści, jesteśmy świadkami trudnych wyborów, trudnych miłości, trudnych rozstań. W czasie wojny nic nie jest pewne. Człowiek się wtedy uczy życia na nowo. A to, co kryje przeszłość, może stać się cenną lekcją. Ponadczasową.
________
„Czasami w życiu trzeba dokonywać wyborów. Nie jest problemem wybrać pomiędzy dobrem i złem. Największą trudnością jest wybrać pomiędzy dobrem a dobrem. I to w taki sposób, by nikogo nie skrzywdzić.”
________
Przyznam szczerze, że opis mnie nie przekonał. Nie przepadam za książkami poruszającymi choć trochę tematykę wojenną. Nie przepadam również ani za romansidłami ani za szczęśliwymi zakończeniami. Dlatego też długo się wahałam z sięgnięciem po nią. Jak się okazało – zupełnie niepotrzebnie. Nie było w tej powieści ani jednego momentu, w którym bym tego żałowała. Ma ona w sobie coś urzekającego. Historia jest opowiedziana tak przyjemnie, że można ją przeczytać jednym tchem. Ten wyjątkowy sposób opowiadania porywa od samego początku, a potem może być już tylko lepiej.
Przyglądając się perypetiom bohaterów, doświadczycie z nimi wielu trudnych chwil, ale też wielu radości. A to właśnie takie rzeczy zbliżają ludzi. Zostaniecie rzuceni w sam środek wojny. Wraz z bohaterami przeżyjecie ból rozstania, straty ukochanej osoby, czekania i niepewności, czy ci, którzy wyruszyli na wojnę, rzeczywiście wrócą. Zobaczycie czym jest niepewność jutra i jak nigdy przekonacie się, że trzeba brać życie takim jakim jest. Bo lepszej ku temu okazji może już nie być. Czekanie na spektakularną odmianę, na cud, czy na szczęśliwe zakończenie, może okazać się nic nie warte. Cudów zaś doświadczamy wtedy, gdy zupełnie nie jesteśmy na to przygotowani. Bo życie lubi być nieprzewidywalne i płatać figle. Zastanawianie się, co by było gdyby i analizowanie wszystkich możliwych konsekwencji czegoś, co mogłoby się wydarzyć, ale się nie wydarzyło, bo podjęliśmy taką a nie inną decyzję, nie ma sensu.
Ta historia stawia przed nami też ważne pytanie – na ile nasza przeszłość nas definiuje? Czy ktoś, kogo spotykamy po latach to wciąż ten sam człowiek? Poznając losy bohaterów, będziecie mieli okazję sami to rozstrzygnąć, ocenić ich wybory i wyciągnąć ważne wnioski. „Jeszcze się kiedyś spotkamy” to książka, która może trafić prosto w serce i zrobić z niego miazgę. Nie było jeszcze takiej książki, przy której bym tak płakała.
Trudno mi znaleźć słowa, by dobrze opisać tę książkę. Trudno mi dopasować skalę, by ją ocenić. I uważam, że każdy bez wyjątku powinien ją poznać. Ma moc wiele zmienić w naszym myśleniu i postrzeganiu codzienności. Zawiera mnóstwo pięknych myśli. Odnalazłam w niej też cytaty z moich ulubionych piosenek. Autorka porusza również pewne ciekawe zagadnienie psychologiczne, o którym wcześniej nie słyszałam.
Może być świetnym prezentem na święta, bo jest to książka, którą warto mieć na półce w zasięgu ręki, by w razie potrzeby móc do niej wrócić i może jeszcze raz zrozumieć ją na nowo. To jedna z książek, które można czytać wielokrotnie i za każdym razem będzie inna.
https://niestatystyczna-o-zyciu.blogspot.com/2019/12/sa-historie-ktore-zostaja-w-nas-na.html
„Czy gdyby ktoś ci powiedział, że jutra może nie być, chciałabyś zasnąć?”
_________
Nic nie przekonywało mnie, żeby przeczytać tę książkę. Ani opis, ani nawet polecajki na okładce do mnie nie przemówiły. Dopiero gdy trafiłam w „Charakterach" na tekst mówiący o tym, że książki Magdaleny Witkiewicz mają właściwości terapeutyczne, postanowiłam spróbować. Cieszę się, że jednak...
2019-12-05
„Czy naprawdę powiedziała sobie, naprawdę uwierzyła, że przeszłość już przeminęła? Nigdy nie przeminie, pomyślała. To się nigdy nie skończy. Tych duchów nie da się egzorcyzmować
I po raz kolejny losy jakiegoś zabójcy skrzyżowały się z jej losami.”
__________
Czasami książka przez przypadek trafia w moje łapki i okazuje się, że to był jeden z lepszych wyborów. Tak właśnie było z "Obsesją" Nory Roberts.
Czy może być coś gorszego niż uświadomienie sobie, że mieszkasz pod jednym dachem z potworem? Naomi miała niecałe dwanaście lat, gdy odkryła tajemnice swojego ojca - takie, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Po tych traumatycznych przejściach już na zawsze będzie innym człowiekiem, niezależnie od tego, jak bardzo chciałaby uciec od przeszłości. Wyprowadza się daleko od rodzinnego domu i kupuje duży dom z pięknym widokiem na wodę. Jest to miejsce wprost dla rozwijania pasji jaką jest fotografia. W jej życiu pojawia się mężczyzna, który może je zmienić na zawsze. I w tym momencie, gdy pozornie udało jej się zacząć nowe życie, przeszłość uderza ze zdwojoną siłą. Bo nigdy nie można jej tak po prostu zostawić za sobą... Prawda?
________
„Promienie słońca rozjaśniają twoje włosy. Światło poranka. Stoisz na sklejce i pracujesz, oświetla cię słońce, a ja czuję, jakby mnie ktoś zrzucił z cholernego klifu. Tak więc nigdzie nie jedziesz, możesz skreślić to z listy.”
________
Naomi jest samotniczką. Spędza dużo czasu na robieniu zdjęć, jest w tym dobra i nieźle zarabia na swojej pasji. Postać głównej bohaterki w dużej mierze wpływa na to jak poprowadzona została narracja - spotkamy tam wiele opisów, które w mojej opinii są w tej książce dużym plusem - ciekawym doświadczeniem było spojrzeć na piękne widoki okiem fotografa, by wydobyć z nich całą głębię.
"Obsesja" to świetne połączenie wątków romansowych i kryminalno-thrillerowych. Jest to ciepła, przyjemna powieść, ale też nie zbyt przesłodzona, bo tego w romansach nie lubię. Naomi i Xander to dwie różne osobowości, które mogą stworzyć ciekawą parę. Ona jest ostrożna i nieufna, bo tego nauczyły ją życiowe doświadczenia. Nikogo nie dopuszcza do tajemnicy, którą nosi w sobie od dzieciństwa, bo uważa, że z jej powodu nie zasługuje na miłość. Ale czy na miłość można zasługiwać lub nie? Xandier to przystojny gitarzysta i lider zespołu. Jeden z tych, co to mogą przebierać w kobietach. Jednak nigdy jeszcze nie był w związku na poważnie. Intryguje go tajemniczość Naomi. Zamierza dowiedzieć się prawdy, choćby nawet była najbardziej bolesna. Co zrobi, gdy mu się uda?
Jednocześnie w tej historii nie brakuje mroku i lęk o życie bohaterów jest ciągle obecny podczas czytania. Jedyne do czego można się przyczepić to to, że akcja jest trochę nierówna. W jednym momencie dostajemy dużo wrażeń, potem przez dłuższy czas niewiele się dzieje, potem znowu czytamy w napięciu i tak w kółko. Zagadka, jaką autorka stawia nam do rozwiązania jest trudna, ale myślę, że co poniektórym uda się domyśleć zakończenia. Mimo wszystko mnie ono usatysfakcjonowało.
Obsesja to genialne studium tego, na ile nasza przeszłość nas determinuje. O zmianach, które zachodzą w człowieku, gdy spotyka go w życiu tragedia i o tym, ile wewnętrznej siły musimy mieć w sobie, by umieć się temu przeciwstawić i zostawić przeszłość za sobą. A także o tym, że nie każdemu to się udaje.
Była to moja pierwsza i z pewnością nie ostatnia powieść tej autorki. Z chęcią sięgnę po kolejne jej pozycje. Książka idealnie się sprawdzi podczas długich jesiennych wieczorów. Gdy będziecie mieli ochotę na thriller, ale taki niekoniecznie mrożący krew w żyłach, zmieszany z historią romantyczną w idealnych proporcjach. Po prostu książkę, przy której można się dobrze zrelaksować 😊
„Czy naprawdę powiedziała sobie, naprawdę uwierzyła, że przeszłość już przeminęła? Nigdy nie przeminie, pomyślała. To się nigdy nie skończy. Tych duchów nie da się egzorcyzmować
I po raz kolejny losy jakiegoś zabójcy skrzyżowały się z jej losami.”
__________
Czasami książka przez przypadek trafia w moje łapki i okazuje się, że to był jeden z lepszych wyborów. Tak właśnie...
2019-11-21
„Nie był jednak pewien, czy „strach" to właściwe słowo. Strach dotyczy zawsze czegoś konkretnego, na przykład boisz się, że zostaniesz zbesztany albo ukarany, tymczasem Jake czuł się jak ptak, który nie miał gdzie wylądować. Od samego rana wydawało mu się, że dziś wydarzy się coś złego, nie wiedział tylko co i dlatego nie chciał, żeby tata wychodził dziś wieczorem z domu.”
___________
Od momentu ogłoszenia premiery już wiedziałam, że chcę przeczytać „Szeptacza". Jeszcze dwa miesiące przed premierą, zanim rozpętała się szeptaczowa burza i książka całkowicie opanowała Instagram, podejrzewałam, że to może być niezłe. Choć o samej treści niewiele było jeszcze wiadomo, zapowiadało się intrygująco i książki wyczekiwałam z niecierpliwością przez pół wakacji. Czy rzeczywiście okazała się godna tego medialnego rozgłosu?
W Featherbank grasuje porywacz dzieci. Koszmar sprzed dwudziestu lat powraca do miasteczka, gdy sześcioletni Neil ginie bez śladu podczas samotnego spaceru do domu. Niedługo potem jego ciało zostaje znalezione tam, gdzie widziano go po raz ostatni. Podobno wszystko kończy się tam, gdzie się zaczęło. Czy zagrożone jest życie kolejnych dzieci? Jake i jego ojciec w ciszy nasłuchują, czy ktoś nie szepcze za oknem... Chłopiec, który zawsze był wrażliwy i nieco odstawał od rówieśników zaczyna coraz bardziej niepokoić swoim zachowaniem. Czy zasłonięte okna i drzwi zamknięte przed zmrokiem mogą być dostateczną ochroną przed potworem?
___________
„Opowiem ci o panu Nocy, o chłopcu mieszkającym w podłodze, o motylach i małej dziewczynce ubranej w dziwną sukienkę.
No i rzecz jasna o Szeptaczu.
To nie będzie łatwe i zdaję sobie sprawę, że powinienem zacząć od przeprosin. Przez te wszystkie lata twierdziłem, że nie ma się czego bać. Próbowałem ci wmówić, że nie istnieją żadne potwory.
Wybacz, ale kłamałem.”
___________
Ta historia jest zaproszeniem do miasteczka, w którym grozę budzi szepczący pod oknami podstępny morderca. W pewnym domu w Featherbank poznacie nie tylko błyskotliwego siedmiolatka, który niejednego oczaruje swoją erudycją, ale też… chłopca mieszkającego w podłodze. I przede wszystkim potwory, bo to o nich jest ta historia. Krzywdzenie niewinnych chłopców budzi w nas najgorszą odrazę. Czy ktoś, kto jest skłonny skrzywdzić dziecko, nie zasłużył sobie na miano potwora? Pytanie brzmi – kim lub czym on jest?
W tej historii jednak potworów jest wiele. Autor opowiadając tę historię konfrontuje nas z takimi potworami, z którymi zmagamy się na co dzień i które siedzą w nas – własne słabości, niszczący brak wiary we własne możliwości, alkoholizm, przemoc w rodzinie, stres, problemy w relacji ojca z synem. Czy życie nie byłoby prostsze, gdybyśmy dostawali i dawali innym wystarczająco dużo miłości? Choć głosy i szepty zza okna zwiastujące zło mogą niepokoić, najstraszniejsze są te, które dochodzą z naszej głowy. Głosy, które mówią, że jesteśmy do niczego, a życie jest bezwartościowe. Głosy, które prowadzą do autodestrukcji. Lubię książki, które poza tym, że są kawałkiem naprawdę dobrej roboty i dostarczają rozrywki na poziomie, przekazują też pewną prawdę o ludziach i świecie. W „Szeptaczu" tego nie brakowało.
Autor od samego początku nie zostawia nam ani chwili wytchnienia. Od razu rzuca nas w wir wydarzeń. Mamy kilka ciekawych wątków i do samego końca z niepokojem przewracamy kolejne strony. Świetnie dawkuje nam napięcie, by pod koniec doprowadzić nas niemal na skraj wytrzymałości. Gdy już zaczynamy myśleć, że wszystko jasne i nic nas nie zaskoczy, książka zaskakuje nas w sposób jakiego najmniej się spodziewamy. To wszystko, co mogę powiedzieć, by nie zepsuć Wam przyjemności z czytania.
Zadziwiające jest to jak autor potrafi grać na emocjach. Choć przez większą część lektury będziemy się bać, to są momenty w których się wzruszycie, uśmiechniecie czy będziecie współczuć bohaterom. Są oddani tak przekonująco, że czujemy się jakbyśmy przeżywali ich dramaty razem z nimi. Jest to dla „Szeptacza" niewątpliwie duży plus. Językowo książka też mi się podobała. Styl jest dość oszczędny, nie ma tam dużej ilości rozbudowanych opisów, ale precyzja opisu i przede wszystkim lekko się czyta.
Dlaczego jestem na tak? Lubię thrillery, ale też nawiedzone horrorowe klimaty i rosnące napięcie. Lubię też książki, które dają do myślenia. W „Szeptaczu" wszystko to, co lubię, było wymieszane w odpowiednich proporcjach. Zapewniam Was, że nie uda Wam się spokojnie zasnąć dopóki nie doczytacie do końca. Pamiętacie jak zaczęłam tworzyć listę książek, które mogą zmienić życie? Znalazł się na niej „Sklepik z marzeniami” S. Kinga. Teraz wędruje tam „Szeptacz”. Czytacie na własną odpowiedzialność. Ale zanim to się stanie mam dla Was jedną przestrogę. I nie chodzi mi tylko o to, byście uważali, czy drzwi są zamknięte. Choć to też. Jest jednak coś o wiele ważniejszego. Gdy już wciągnięcie się na dobre... nie zapomnijcie o oddychaniu 😁
https://niestatystyczna-o-zyciu.blogspot.com/2019/11/jesli-drzwi-nie-zamkniesz-w-pore.html
„Nie był jednak pewien, czy „strach" to właściwe słowo. Strach dotyczy zawsze czegoś konkretnego, na przykład boisz się, że zostaniesz zbesztany albo ukarany, tymczasem Jake czuł się jak ptak, który nie miał gdzie wylądować. Od samego rana wydawało mu się, że dziś wydarzy się coś złego, nie wiedział tylko co i dlatego nie chciał, żeby tata wychodził dziś wieczorem z...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-11-30
"– Z twarzy człowieka można wyczytać, jak pracuje jego umysł. – Przechyliła się przez oparcie kanapy i sięgnęła po zabawnie wyglądający aparat z obiektywem długoogniskowym. (...). Oparła łokcie na kolanach i spojrzała w wizjer. – Mówi się, że za każdym razem, gdy ktoś robi ci zdjęcie, zabiera kawałek twojej duszy.
Wcisnęła spust migawki i aparat zaterkotał.
– No proszę, teraz mam twoją duszę."
__________
Można powiedzieć, że zakochałam się w tej książce od pierwszego wejrzenia. Pewnie przyznacie mi rację, że okładce naprawdę trudno się oprzeć. Zaś poruszona w niej tematyka była dla mnie na tyle intrygująca, że bez wahania zdecydowałam, że muszę ją przeczytać. Ucieszyłam się, gdy udało mi się ją wygrać w rozdaniu na Instagramie. Czytałam już wiele nie do końca przychylnych recenzji, ale mimo to moje oczekiwania były dość wysokie. Czy książka im sprostała?
Evie w dniu swojego ślubu skoczyła z klifu. Mąż nie może pogodzić się z tłumaczeniem, że popełniła samobójstwo. Nie dociera do niego ta wersja i próbuje samodzielnie szukać rozwiązania. Wraz z przyjaciółką Evie. Co mogło ją pchnąć do takiego czynu i to w dniu, który powinien być najpiękniejszym w jej życiu? Czy wiedzieli o niej wszystko? Co jeszcze pozostaje zagadką? Na jaw wyjdą tajemnice, które nigdy miały nie ujrzeć światła dziennego. Może jednak nie wszystkie? Co takiego ukrywała? Co spowodowało, że w dniu swojego ślubu, w pięknej białej sukni zostawiła bawiących się gości i męża i rzuciła się z klifu
___________
„– Jeśli jestem porąbana, to przez ciebie! Przez ciebie i te twoje dziwki. Ty mi to zrobiłeś, wiesz? Jeśli się zabiję, będziesz miał na rękach moją krew. Wolałabym umrzeć, niż cię stracić.
Evie zadrżała. Nawet mając pięć lat, wiedziała, że nie tak powinna wyglądać miłość. i jednego była pewna – nigdy nie pokocha nikogo tak bardzo, że będzie gotowa dla niego umrzeć.
___________
Motyw samobójstwa w literaturze zawsze mnie interesuje. Jednocześnie stanowi pewne wyzwanie dla autorów, bo jest to popularny temat w thrillerach czy kryminałach. Tyle było już o tym napisane, że ciężko jest wymyślić coś oryginalnego. W tej powieści podobało mi się podejście autorki do problemu. Wraz z mężem i przyjaciółką bohaterki zagłębiamy się w najmroczniejsze zakątki ludzkiej duszy. Może się wydawać, że nas samych poruszone w ksiażce kwestie nie dotyczą. Że wiemy o sobie wszystko i że w sytuacji, gdy nasz świat się zawali, dalej będziemy mieć siłę. Ale czy na pewno?
Nie mogę powiedzieć, jakie jeszcze problemy porusza ta książka, bo cała przyjemność polega na tym, że sami krok po kroku rozwiązujemy zagadkę. Czytało mi się ją lekko i szybko, skończyłam duzo szybciej niż się spodziewałam, bo po prostu ciężko się od niej oderwać. Ten mroczny klimat i chęć jak najszybszego uzyskania odpowiedzi na pytania nie dają spokoju do samego końca.
Jedyne zastrzeżenia jakie mam, to do samych bohaterów. Sama historia była dość ciekawa, natomiast postaci bohaterów same w sobie nie do końca mnie przekonały. Lubię, gdy uczucia bohaterów oddane są na tyle przekonująco, że czytelnik jest w stanie się postawić w ich sytuacji, a nawet czuć to, co oni. Tutaj jednak trochę i tego brakowało. Zabrakło mi też takiego mocnego wydźwięku, jaki mają niektóre książki, które pamięta się na długo. Historia była świetna i czytało się z przyjemnością, naprawdę chwyta za serce, ale zabrakło mi tego mocnego uderzenia, które zapada na długo w pamięć.
„Noc, kiedy umarła" to moja pierwsza przeczytana powieść tej autorki i cieszę się, że ją przeczytałam, bo... grono moich ulubionych autorów się powiększyło. Ta powieść głęboko porusza i dotyka wielu istotnych kwestii w życiu każdego z nas. a do tego bardzo wciąga i czyta się naprawdę szybko. Czego chcieć więcej? Będzie to idealny thriller na chłodne jesienne wieczory, czy – jak w moim przypadku – przydługie wykłady na uczelni.
"– Z twarzy człowieka można wyczytać, jak pracuje jego umysł. – Przechyliła się przez oparcie kanapy i sięgnęła po zabawnie wyglądający aparat z obiektywem długoogniskowym. (...). Oparła łokcie na kolanach i spojrzała w wizjer. – Mówi się, że za każdym razem, gdy ktoś robi ci zdjęcie, zabiera kawałek twojej duszy.
Wcisnęła spust migawki i aparat zaterkotał.
–...
2019-10-05
„Gdy przekracza się pewne granice, łamie normy, które dotychczas wskazywały nam drogę, otwiera się nowy rozdział w życiu, zeszyt z czystymi kartkami, który będzie zapisywany nowymi historiami, ręką innego już człowieka.”
___________
„Idealna" to debiutancka książka Magdy Stachuli, która jak do tej pory ma na swoim koncie cztery powieści. „Idealną" przeczytałam jako ostatnią, ale ze wszystkich zrobiła na mnie najmocniejsze wrażenie.
Anita i Adam od dłuższego czasu bezskutecznie starają się o dziecko. Mnóstwo prób zakończonych niepowodzeniem sprawia, że ich frustracja rośnie, a ich relacja robi się coraz bardziej napięta. Anita pracuje zdalnie, prawie nie wychodzi z domu, a jej nałogiem stało się obserwowanie ludzi jeżdżących czeskim tramwajem przez kamery monitoringu sieciowego. Z czasem zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Znajduje w szafie ubrania nienależące do niej, w torebce szminkę w kolorze, którego nie używa. Czy ją też ktoś obserwuje? Czy jest coś, o czym powinna wiedzieć? a może jest w niebezpieczeństwie?
___________
„To nieznośne wrażenie, że czyjś wzrok śledzi każdy mój ruch i gest, towarzyszyło mi przez cały poranek. Ustąpiło na chwilę, gdy dojechałem do firmy, ale teraz, gdy patrzę na okno mojego biurowca, znów to czuję. Odchylam roletę i wyglądam na ulicę, ludzie poruszają się na wszystkie strony, nie widzę nikogo podejrzanego. Upijam łyk kawy i wracam do biurka. Mimo braku jakichkolwiek dowodów niepokój nie znika.”
__________
To wszystko, co mogę powiedzieć o tematyce książki tak, by nie zdradzić za wiele i nie zepsuć przyjemności czytania. Mnie sam opis nie do końca przekonał. Czasami czytając opis nie zastanawiam się długo i od razu decyduję się na daną książkę. To jednak był ten wyjątek, gdy opis może nie do końca przekonywać, ale to, co się dzieje w książce jest bez dwóch zdań warte tego, by po nią sięgnąć.
Czytało mi się ją bardzo dobrze. A składa się na to wiele czynników. Przede wszystkim bohaterowie. Od początku byli przekonujący. Ich uczucia i rozterki zostały opisane tak przejmująco, że bez trudu mogłam się wczuć w ich sytuację. Ból kobiety bezskutecznie starającej się o dziecko i tęsknota za macierzyństwem, aż w końcu oddalanie się od siebie dwojga ludzi, którzy na początku nie widzieli poza sobą świata. Coraz więcej zaczyna ich dzielić, choć powinni się wspierać w dążeniu do wspólnego celu.
W „Idealnej”, podobnie jak w innych książkach tej autorki, narracja prowadzona jest z perspektywy kilku osób. Pozwala to nie tylko dobrze poznać sylwetki bohaterów i ich zamiary, ale też wzmaga napięcie. Na początku nie wiemy, co ich wszystkich łączy, ale gdy kawałki układanki zaczynają do siebie pasować, dowiadujemy się kto na kogo czyha i dlaczego, robi się naprawdę ciekawie. Bohaterami kierują różne motywy, niektóre z nich wychodzą dopiero pod koniec. W tej karuzeli uczuć i emocji przez cały czas towarzyszy nam jedno niepokojące pytanie: czy każdy z bohaterów przeżyje tę walkę?
Na tę książkę dobrze jest wygospodarować sobie dużo wolnego czasu, bo od samego początku trudno się od niej oderwać. Płynna, w miarę szybko rozkręcająca się akcja, ciągły niepokój o bohaterów i poczucie, że za chwilę komuś stanie się krzywda. Im bardziej zagłębiałam się w opowiedzianą historię, tym było ciekawiej. Ta lektura zapewni Wam porządną dawkę wrażeń. Jeszcze przed zakończeniem dowiedziałam się czegoś, co mnie zupełnie zwaliło z nóg. A potem czytałam w napięciu aż do samego końca.
„Idealna” spodoba się nie tylko miłośnikom thrillerów psychologicznych. Porusza wiele różnych wątków, ma ciekawych bohaterów, trzyma w napięciu i czyta się ją błyskawicznie. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że pani Magdzie udało się stworzyć książkę idealną. Ale nie będę dużo mówić – przeczytajcie i oceńcie sami 😊
„Gdy przekracza się pewne granice, łamie normy, które dotychczas wskazywały nam drogę, otwiera się nowy rozdział w życiu, zeszyt z czystymi kartkami, który będzie zapisywany nowymi historiami, ręką innego już człowieka.”
___________
„Idealna" to debiutancka książka Magdy Stachuli, która jak do tej pory ma na swoim koncie cztery powieści. „Idealną" przeczytałam jako...
2019-08-22
"Osuwam się na kolana. Nie płaczę. Przekroczyłam jakąś granicę. wyszłam poza emocje. Czuję wewnętrzną pustkę. Nie mam już łez."
Dzisiaj podzielę się z Wami emocjami, które aż kipią po przeczytaniu książki „Zanim umarłam" Zupełnie nie wiedziałam, czego się po niej spodziewać, bo jest to moje pierwsze spotkanie z autorem. „Zanim umarłam" to jego trzecia powieść po bestsellerowych „Bliźniętach z lodu" i „Dziecku ognia", które również mają formę thrillera psychologicznego. Opis mnie zaciekawił na tyle, że bardzo chciałam ją przeczytać mimo niezbyt pochlebnych opinii, które o niej widziałam. Ucieszyłam się, gdy udało mi się ją wygrać w Instagramowym rozdaniu. Gdy spojrzałam na jej pokaźne rozmiary ucieszyłam się podwójnie, że będzie co czytać na dłuższy czas, ale... cóż, nie starczyła mi na długo.
Kath udało się przeżyć wypadek i wydawać by się mogło że najgorsze już za nią, podczas gdy najgorsze ma dopiero nadejść. Mąż nabiera do niej dystansu, zachowuje się wrogo, jakby ją o coś podejrzewał. Jej dziewięcioletnia córka, u której podejrzewają zaburzenia aspergerowskie, coraz bardziej niepokoi swoim zachowaniem – układa mistyczne wzory z martwych ptaków i mówi rzeczy, które wywołują w rodzicach poważne obawy. Po wypadku, którego okoliczności wciąż pozostają pod znakiem zapytania, Kath nie pamięta ani towarzyszących mu okoliczności oraz dni, które go poprzedzały. Gdy wspomnienia wracają niespodziewanie, kawałek po kawałku, układanka zaczyna mieć więcej elementów, dowiadujemy się rzeczy, od których jeżą się włosy na głowie.
"Podejrzewam, że ta historia o wiecznym ogniu w Warren House to wymysły dla turystów, czyste kłamstwo. Ale przecież wszyscy kłamiemy, żeby jakoś przetrwać. Właściwie dlaczego nie? Żałuję, że nie znam więcej kłamstw, którymi mogłabym się oszukiwać. Okłamywałabym się z radością do końca życia, gdybym tylko potrafiła."
Więcej nie mogę powiedzieć, bo zepsuło to przyjemność czytania. Lubię motyw utraty pamięci i powracających wspomnień. Wielokrotnie też sięgam po książki o tej tematyce, dlatego na początku trochę się obawiałam, że nic odkrywczego tu nie przeczytam. a jednak nie zawiodłam się – ten wątek był tutaj ciekawie poprowadzony. Oprócz niego mamy jeszcze wiele innych, równie interesujących.
Zdarzały się nudne fragmenty, ale było ich mało. I nie na tyle nudne, by książkę odłożyć, o nie! Po prostu miejscami, jest spokojniej, innym razem znowu serce bije nam mocnej. Napięcie stopniowo rośnie, cały czas towarzyszyło mi poczucie, że na koniec wydarzy się coś niesamowitego i rzeczywiście – nie rozczarowałam się.
Bohaterom nie mam nic do zarzucenia. Są wiarygodni, tak bardzo ludzcy, kłócą się, zdradzają. Ciągle byłam ciekawa ich kolejnych kroków, nie można powiedzieć, że są nudni czy przewidywalni.
Styl i język opisałabym jako przyjemny Czyta się szybko i lekko. Wszystko wydaje się takie naturalne i dobrze skomponowane. Mamy tam dużą ilość opisów – wrzosowiska, odludne, wietrzne, odrobinę mroczne miejsce, które jest wprost idealnym miejscem dla takiej historii. Dlatego opisy mi ani trochę nie przeszkadzały – jedynie na początku, dopóki się nie wczułam w klimat tej książki. Potem zdałam sobie sprawę, że pełnia bardzo ważną rolę – nadają tej historii swoisty urok i niesamowity nastrój, powodują że jest inna niż wszystkie te, które miałam okazję przeczytać.
Autor zupełnie pomiesza Wam w głowach. Choć na początku obawiałam się, że zakończenie będzie przewidywalne, moje obawy zostały całkowicie rozwiane. Po wszystkich ślepych tropach i podchodach, podejrzeniach, które okazują się być mylne, dostajemy zakończenie, które dosłownie rozkłada nas na łopatki. Jestem pod wrażeniem tego, jak autor potrafi manipulować czytelnikiem i działać na emocje 😃 To była świetna lektura i na pewno sięgnę po pozostałe książki tego pana. Polecam bez dwóch zdań!
"Osuwam się na kolana. Nie płaczę. Przekroczyłam jakąś granicę. wyszłam poza emocje. Czuję wewnętrzną pustkę. Nie mam już łez."
Dzisiaj podzielę się z Wami emocjami, które aż kipią po przeczytaniu książki „Zanim umarłam" Zupełnie nie wiedziałam, czego się po niej spodziewać, bo jest to moje pierwsze spotkanie z autorem. „Zanim umarłam" to jego trzecia powieść po...
2019-08-10
„Gdybym nie miała za sobą przeszłości, do której nie chcę wracać wspomnieniami, nigdy nie wybiegłabym w czarną noc. Sprawdziłabym, co dzieje się w piwnicy, bo tak jak on uważałabym, że to jakiś zwierzak dostał się do środka. Ale ja wiem, że to nie był kot, kuna czy gronostaj, tylko on mnie odnalazł."
Po przeczytaniu „Trzeciej", która spodobała mi się tak bardzo, że od tej pory biorę w ciemno wszystko, co wyjdzie z pod pióra Magdy Stachuli, to że sięgnę po „Oszukaną" było już tylko kwestią czasu. Gdy w końcu dostałam ją w swoje ręce, zachwyciło mnie ładne wydanie i szarozielona, zapowiadająca mroczny klimat okładka z wypukłymi zdobieniami. Czy i treść była równie zachwycająca?
Już na samym początku dowiadujemy się, że przeszłość Leny skrywa tajemnice, których dziewczyna nie może nikomu wyjawić, bo boi się konsekwencji. Nie robi sobie żadnych zdjęć i nie wrzuca do sieci, bo nikt nie może jej namierzyć. Ciągle przed czymś ucieka. Ukrywa się. Tęskni za życiem jakie wiodła jeszcze rok temu, choć oceniała je jako nudne i ubogie w kontakty towarzyskie. Studiowała na kierunku, który nie odpowiadał jej zainteresowaniom. Jeden dzień, który miał być początkiem czegoś nowego, lepszego, stał się początkiem końca. Jedno kłamstwo, jedna zła decyzja, której skutków nie można było do końca przewidzieć, i życie staje się koszmarem. Jaką mroczną tajemnicę skrywa Lena? Co takiego ją spotkało? Te pytania już od samego początku będą Was niepokoić. I serce nie raz zabije Wam mocniej.
Są kłamstwa i Kłamstwa. Małe, niewinne i nieszkodliwe w skutkach oraz takie, które mogą zniszczyć czyjeś życie. Kłamać każdy może. Komu w takim razie można ufać, a komu nie? Ta książka będzie przestrogą, żeby dwa razy się zastanowić, zanim w coś uwierzycie.
„(...) mój umysł już kiedyś wydeptał ścieżkę do granicy zbocza. Mimo że terapeuci, leki i matka, zasiali w zrytych miejscach nową trawę, ja doskonale wiedziałem, którędy pójść, by znowu stanąć nad przepaścią. Niestabilność emocjonalna to stan umysłu, z którego się nie wyrasta."
Wydarzenia nie są przedstawione chronologicznie. Narracja obejmuje perspektywę trzech osób. Stopniowo dowiadujemy się, jakie powiązania są między nimi i jakie tajemnice skrywają przed sobą nawzajem. Jeśli spodziewajcie się, że będzie to przeciętna historia, jakich wiele, to rozwieję Wasze wątpliwości. W miarę rozwoju wydarzeń, gdy już myślimy, że cokolwiek się wyjaśniło, ciągle pojawiają się nowe okoliczności, historia okazuje się coraz bardziej zagmatwana. Nie można spocząć, dopóki nie doczyta się do końca. A zakończenie tej książki pozostawi smutek jak po stracie najlepszego przyjaciela i chęć na więcej.
Sami bohaterowie są wykreowani tak, że choć to tylko postaci książkowe, wydają się mieć duszę. Daleko im do ideału – poznajemy ich niedoskonałości, lęki, obawy, oraz tajemnice, które po wyjściu na jaw zmieniają bieg wydarzeń. Jedyne, do czego można się przyczepić to to, że Lena czasami bywa denerwująca ze swoim ciągłym rozpamiętywaniem przeszłości. Ale nie czepiam się, bo nie wiem, co ja myślałabym będąc na jej miejscu. Poza nawet ją polubiłam.
W tej pozycji znalazłam wszystko, czego można oczekiwać od dobrego thrillera. To książka z gatunku tych, po otwarciu których zupełnie traci się rachubę czasu. Styl pisania autorki jest staranny i obrazowy, przez co czyta się płynnie i przyjemnie. Idealnie zbudowane napięcie, zagadki, których z każdym kolejnym rozdziałem przybywa, zamiast się rozstrzygać i stopniowe dochodzenie do prawdy. Dzieje się tam tyle, że moi znajomi łapali się za głowę, gdy pokazywałam im tylko wybrane urywki z książki. Całości dopełniają bohaterowie, którzy wydają się rzeczywistymi i niepokój bijący z każdej kolejnej strony. Ta książka nie da Wam spokoju, dopóki nie przeczytacie do końca, a i na długo potem nie da o sobie zapomnieć 😊
Jeśli opis choć trochę Was zaciekawił, ale jeszcze się zastanawiacie, czy warto sięgnąć po tę książkę, to powiem jak zwykł mawiać mój prowadzący na ćwiczeniach – ja na Waszym miejscu nawet minuty bym się nie zastanawiała 😁 Przeczytałam i z niecierpliwością czekam na kolejną książkę pani Magdy.
„Gdybym nie miała za sobą przeszłości, do której nie chcę wracać wspomnieniami, nigdy nie wybiegłabym w czarną noc. Sprawdziłabym, co dzieje się w piwnicy, bo tak jak on uważałabym, że to jakiś zwierzak dostał się do środka. Ale ja wiem, że to nie był kot, kuna czy gronostaj, tylko on mnie odnalazł."
Po przeczytaniu „Trzeciej", która spodobała mi się tak bardzo, że od tej...
2019-07-19
„Jaki dramat skrywa się za waszymi drzwiami? Czego jeszcze mi nie powiedziałaś? w mojej głowie rodzą się pytania, które zapewne nie doczekają się odpowiedzi Każdy skrywa jakąś tajemnicę, bez wyjątku, wszyscy mamy coś na sumieniu. To może być cokolwiek: czyn, myśl, życzenie, coś, czego nie chcielibyśmy wyjawić przed resztą świata, coś, czego wstydzimy się nawet przed samymi sobą.”
Na tę książkę trafiłam przypadkiem i decydując się na nią nie byłam do końca przekonana czy warto. O autorce nie słyszałam wcześniej i teraz zastanawiam się, jak to możliwe. Była to moja pierwsza jej książka i na pewno nie ostatnia. Magda Stachula mieszka w Krakowie i tam właśnie rozgrywa się akcja powieści.
Eliza jest terapeutką. Pomaga swoim pacjentom uporządkować ich życie i sama wiedzie w miarę uporządkowane życie, dopóki nie zdaje sobie sprawy, że ktoś ją śledzi. Dowody są niepodważalne – zauważa jak ktoś robi jej zdjęcie z ukrycia czy stoi pod drzwiami jej mieszkania podsłuchując. Gdy osoby, które na początku o to podejrzewa, okazują się nie mieć z tym nic wspólnego, jest całkowicie zdezorientowana. Kim jest tajemniczy nieznajomy? i do czego ma służyć mu lista, którą się kieruje w swoich poczynaniach, a na której Eliza jest trzecia?
Od samego początku zostajemy wciągnięci do świata bohaterów, poznając różne szczegóły z ich życia. Czytając te książkę, ma się wrażenie, że jej bohaterowie żyją w naszym świcie że spotykamy ich codziennie na ulicy, czy mijamy w sklepie. Dowiadujemy się kim są, co ich trapi i dlaczego są takimi jakimi ich widzimy. Każdy z nas ciągnie za sobą przeszłość. Dla jednych jest ona po prostu przeszłością, a dla innych to wyboista ścieżka, przez którą trzeba było przejść. Ta książka uświadomi Wam, że są rzeczy i wydarzenia które wywierają nieodwracalny wpływ na nasze życie. Pokaże, że ból, który nosimy w sobie nie jest łatwy do przezwyciężenia i pamięć o tym, co go wywołało, może w nas zostać do końca życia. w tej powieści poruszone są życiowe problemy, które są aktualne i mogą dotyczyć każdego z nas – zdrady, śmierć bliskiej osoby czy rozstanie.
„Pierwsze minuty koncertu rozwiały moje wątpliwości. Ona też tam była. Siedziała samotnie przy jednym ze stolików przy scenie i sączyła piwo, nieświadoma bólu, który chcesz jej zadać. Małymi krokami, niezauważalnie będziesz niszczyć ją od środka, doprowadzać do rozdrażnienia, potem niepokoju i wreszcie powolnej ruiny. Najpierw ją uzależnisz a potem porzucisz.”
Książka od samego początku wciąga, a autorka rozmyślnie dawkuje nam wrażenia i z czasem odsłania coraz więcej rąbka tajemnicy, którą jest owiana trudna przeszłość bohaterów. Co doprowadziło ich do miejsca w którym są teraz? Szereg przypadkowych okoliczności, czy może coś innego sprawiło, że wpadli właśnie na siebie? Jakie będą tego konsekwencje?
Styl autorki bardzo przypadł mi do gustu. Czyta się ją tak dobrze, że siadając na chwilę nad tą książką, nagle człowiek spogląda na zegarek i jest dwie godziny później 😁 Czytając ma się poczucie, że autorka zna się na rzeczy, a bohaterowie są świetne wykreowani. Opisy ich przeżyć są tak oddane, jakbyśmy sami byli na ich miejscu. Można się wczuć w ich historię, która z czasem okazuje się bardziej zawikłana, a książkę coraz trudniej odłożyć.
Ta książka jak żadna inna pokazuje, że człowiek to złożona jednostka i na jej psychikę, postępowanie, poglądy i poczucie moralności wpływa szereg różnych doświadczeń. Nikogo nie możemy potępiać za jego postępowanie, czy jednoznacznie stwierdzić, że jest złym człowiekiem.
Magda Stachula nie bez powodu została okrzyknięta mistrzynią thrillera psychologicznego, która jak nikt inny potrafi zaglądać swoim bohaterom do głowy. Ta powieść zrobiła na mnie ogromne wrażenie i z chęcią sięgnę po więcej od tej autorki. Powiem nawet więcej – od teraz biorę w ciemno wszystko, co wyjdzie spod jej pióra 😁
„Jaki dramat skrywa się za waszymi drzwiami? Czego jeszcze mi nie powiedziałaś? w mojej głowie rodzą się pytania, które zapewne nie doczekają się odpowiedzi Każdy skrywa jakąś tajemnicę, bez wyjątku, wszyscy mamy coś na sumieniu. To może być cokolwiek: czyn, myśl, życzenie, coś, czego nie chcielibyśmy wyjawić przed resztą świata, coś, czego wstydzimy się nawet przed samymi...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-02-07
O książce przeczytałam na jednym z blogów i zachęcona recenzją sama po nią sięgnęłam. Okładka przyciąga wzrok, a opis na okładce i przeczytana recenzja nie dawały mi spokoju i musiałam ją zamówić jeszcze w dzień premiery :)
Już od samego początku, gdy zaczęłam czytać, wiedziałam, że to będzie jedna z lepszych książek. Osobiście zaliczam ją do najlepszych, jakie do tej pory przeczytałam. Wciąga od pierwszych stron. Chciałam przytoczyć Wam mój ulubiony fragment, ale miałam niemały problem z jego wyborem, bo było ich mnóstwo. Cała książka, każdy jej fragment to małe arcydzieło. Zawiera dużo mądrych przemyśleń i skłania do refleksji. Autorka w jednym momencie trzyma w napięciu, co sprawia, że z zapartym tchem chłoniemy każdą stronę, śledząc dalszy przebieg wydarzeń, a w innym z kolei śmiejemy się, czy płaczemy ze wzruszenia. Po dłuższym namyśle udało mi się wybrać jeden fragment.
"Czasami mam wrażenie, że jesteś jedynym człowiekiem, który... - urwała na chwilę, a gdy podjęła, jemu zabrakło tchu ze wzruszenia, bo mówiła dokładnie to, co on sam chciałby powiedzieć. - Że jesteś jedynym człowiekiem podobnym do mnie. Zupełnie jakbyśmy byli na obcej planecie, zamieszkanej przez istoty różne od nas, o jakichś dziwnych odnóżach, pokryte łuskami... Rozumiesz? Nikt inny nie może mi pomóc, nikt nie mówi w moim języku, nikt nie może mi podać ręki, tylko ty. Ale na tej planecie nie ma słońca, jest całkiem ciemno i dlatego nie widzę twojej twarzy. Wiem tylko, że jest taka jak moja."
Książka porusza wiele różnych wątków. Mówi między innymi o samotności. Dwójka młodych ludzi, którzy wybierają samotność na własne życzenie. Jakie mogą być ku temu powody? Co musi przeżyć człowiek, by stwierdzić, że każda relacja może nieść za sobą cierpienie i lepiej jest unikać nawiązywania bliższych kontaktów?
Magda - nowa uczennica, skryta i tajemnicza, mijają miesiące, a dalej nikt nie wie, skąd pojawiła się w miasteczku, krążą tylko różne plotki na jej temat. Ubiera się dość specyficznie, wyróżnia się z tłumu ubraniami, które są trochę jakby z innej epoki. Z nikim nie nawiązuje przyjaźni, po zajęciach wraca od razu do domu.
Witek zwany także Przypałem. Mimo że jest rosłym mężczyzną, ćwiczy i gdyby chciał mógłby rozprawić się z każdym prześladującym go opryszkiem ze szkoły, to jednak tego nie robi. Dlaczego pozwala innym na to, by źle go traktowali? Dlaczego większość uczniów uważa go za dziwaka? I dlaczego już od samego początku zainteresował się Magdą, choć nigdy z nikim nie nawiązał bliższej relacji?
Było kilka niespodziewanych zwrotów akcji, były momenty w których książkę naprawdę ciężko było odłożyć, bo tak wciągnęła, że zapominałam o wszystkim. Bohaterowie napotkają wiele problemów i to nie byle jakich.
Nie będę już nic więcej zdradzać, choć może i tak za dużo powiedziałam. Mam nadzieję, że udało mi się kogoś zachęcić do przeczytania, bo naprawdę warto :)
O książce przeczytałam na jednym z blogów i zachęcona recenzją sama po nią sięgnęłam. Okładka przyciąga wzrok, a opis na okładce i przeczytana recenzja nie dawały mi spokoju i musiałam ją zamówić jeszcze w dzień premiery :)
Już od samego początku, gdy zaczęłam czytać, wiedziałam, że to będzie jedna z lepszych książek. Osobiście zaliczam ją do najlepszych, jakie do tej...
2019-06-04
W Wałbrzychu, skąd pochodzi ciesząca się uznaniem reporterka spłonęło schronisko dla kotów, a wkrótce potem dzieci zaczynają znikać bez śladu. Kto może być za to odpowiedzialny? Alicja Tabor nie odwiedzała rodzinnego domu w Wałbrzychu od czasów dzieciństwa. W jej przeszłości i historii związanej z tym domem kryje się coś niepokojącego i z czasem poznajemy tę historię, czy raczej wybrane jej elementy. Cały czas towarzyszyło mi pytanie: co się stało z dziećmi? Dlaczego zniknęły w tak dziwnych okolicznościach? I jaki to ma związek z opowiadaniami różnych osób, które poznajemy w tej książce?
Na początku sposób narracji mi nie odpowiadał. Opisy wydawały się przydługie i zastanawiałam się jaki był sens zamieszczania w nich tylu na pozór nie powiązanych ze sobą drobiazgów. Ale im bardziej zagłębiałam się w historię, zaczęłam ten sens dostrzegać. Ta powieść nie jest czymś, czego się spodziewałam. Jest zupełnie inna, ale to mnie nie zniechęciło. To właśnie przez te opisy, autorka prezentuje nam inne spojrzenie na świat. Świat jaki znamy na co dzień, ale tak naprawdę nie do końca udaje nam się pojąć kierujące nim zasady. Czym właściwie jest dobro, a czym zło? Czy ta granica nie jest bardzo cienka? Ile wystarczy, by jednoznacznie stwierdzić, że ktoś jest dobry, albo też zły? A może nie mamy ku temu prawa? Może nie dane jest nam widzieć dostatecznie dobrze?
Ta książka uświadomi Wam, jak złożoną i kruchą istotą jest człowiek, i jak niewiele potrzeba, by go zniszczyć. Otworzy w Was przejścia o których istnieniu nie macie pojęcia. Przejścia, które pozwolą Wam inaczej spojrzeć na swoją życiową drogę i dostrzec rzeczy najważniejsze.
Koniec końców, zafascynował mnie ten sposób narracji. Książka jako całość jednak nie do .końca mi się spodobała. Niektóre rozdziały wydawały mi się tam niepotrzebne i nic nie wnoszące. Jak na przykład wpisy z internetowego forum. Inne znowu bardzo mnie poruszyły. Przeplatanie się różnych historii opowiadanych przez różne osoby z otoczenia Alicji Tabor stanowiły nowe spojrzenie na rozgrywające się tam wydarzenia i każda z tych historii przekazywała głęboką prawdę o człowieku. Mimo że jak wspomniałam, były rzeczy, które w tej powieści mi się nie podobały, to jednak uważam, że jest naprawdę warta przeczytania. „Ciemno, prawie noc” to mądra lektura, która uświadomi Wam wiele ważnych kwestii i pozwoli się zastanowić nad tym, co najważniejsze w życiu.
W Wałbrzychu, skąd pochodzi ciesząca się uznaniem reporterka spłonęło schronisko dla kotów, a wkrótce potem dzieci zaczynają znikać bez śladu. Kto może być za to odpowiedzialny? Alicja Tabor nie odwiedzała rodzinnego domu w Wałbrzychu od czasów dzieciństwa. W jej przeszłości i historii związanej z tym domem kryje się coś niepokojącego i z czasem poznajemy tę historię, czy...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-06-30
Szukałam dobrego thrillera psychologicznego i ta książka miała takim być. Opis na okładce i zamieszczone tam opinie innych autorów dodatkowo podsyciły moją ciekawość, więc długo nie czekałam z zabraniem się za lekturę. Pojawiła się też obietnica niezwykłego zwrotu akcji na końcu. Czy moje oczekiwania zostały spełnione?
Pewnie wielokrotnie zastanawialiście się jak to możliwe, że osoba która dobrze znamy, z którą spędziliśmy tak dużo czasu, że jesteśmy pewni, że wiemy o niej wszystko, okazuje się być kimś zupełnie innym. Jak dobrze jest nam dane poznać drugiego człowieka? A może niektóre tajemnice na zawsze pozostaną tajemnicami?
„– Czemu to zrobiłeś?
Zadawałam sobie to pytanie przez ostatnie dziesięć lat i miałam je na ustach, odkąd weszłam do tego pokoju. Nie planowałam mu go zadać, ale poczułam podświadomie, że to było motorem napędowym mojego przyjazdu do Dublina. Nie słuszna sprawa i pomoc policji, tylko dowiedzenie się, dlaczego zrobił coś takiego.
Pięć razy.
A po każdym z tych razów przychodził do mnie i mówił, że mnie kocha. Przekonywał mnie, że tak jest. Że potrafi.
Kłamca."
Skąd Alison mogła wiedzieć, że chłopak, którego poznała na studiach i spędzała z nim każdą wolną chwilę, zostanie oskarżony o pięć morderstw i skazany na dożywocie? Czy ktoś, kto co dzień mówi, że kocha, może być zdolny do tak strasznego czynu? Po dziesięciu latach morderca znad kanału powraca i zbiera kolejne ofiary. Policja poddaje zatem w wątpliwość czy mordercą rzeczywiście jest ten, który został skazany, czyli Will, chłopak Alison. Przecież były dowody, które jednoznacznie na to wskazywały, a sam oskarżony przyznał się do winy. Co jest prawdą, a co fałszem w ten zagmatwanej historii?
Byłam zachwycona już na samym początku. Książka wciąga od pierwszych stron, a styl autorki sprawia, że czytanie jest bardzo przyjemne. Napięcie, opisy, emocje bohaterów, wszystko zmieszane i podane w idealnie wyważonych proporcjach. Narracja jest ciekawie prowadzona, przeplatana retrospekcjami oraz krótkimi, niepokojącymi fragmentami opisującymi poczynania zabójcy. Przenosimy się do Dublina, gdzie w każdej chwili w wodach kanału przylegającego do ulicy może zginąć kolejna dziewczyna, ale jedyne co nam pozostaje to obserwowanie powolutku rozwijającej się akcji.
Pod koniec byłam trochę znudzona, a zakończenie, które miało być nie lada zaskoczeniem... Faktycznie było dobre, ale po takich zapowiedziach spodziewałam się czegoś, co by mnie naprawdę wbiło w fotel. A tutaj czegoś mi zabrakło. Może gdyby nie te zapowiedzi, które wskazywały na obiecujące zakończenie, faktycznie byłoby ono większym szokiem.
Mimo wszystko nie zniechęcam. Uważam, że powieść pani Howard to naprawę godna polecenia i wartościowa pozycja, a także prawdziwa gratka dla fanów gatunku. Czyta się przyjemnie, historia jest ciekawa i trzyma w napięciu. Podczas czytania przez długi czas myślałam, że ocenię ją wyżej, ale i tak jestem z niej zadowolona. Mam chęć na więcej od tej autorki, choć jak na razie „Dziewczyna kłamcy” to pierwsza z jej książek przetłumaczona na język polski. Styl, w jakim książka była napisana bardzo przypadł mi do gustu. Lekki, przyjemny, a jednocześnie doskonale wyważony. Lepiej zacznijcie czytać, gdy wygospodarujecie dużo wolnego czasu, bo książkę ciężko odłożyć.
Szukałam dobrego thrillera psychologicznego i ta książka miała takim być. Opis na okładce i zamieszczone tam opinie innych autorów dodatkowo podsyciły moją ciekawość, więc długo nie czekałam z zabraniem się za lekturę. Pojawiła się też obietnica niezwykłego zwrotu akcji na końcu. Czy moje oczekiwania zostały spełnione?
Pewnie wielokrotnie zastanawialiście się jak to...
C. J. Tudor dobrze kojarzyłam po lekturze Kredziarza i miałam ochotę na więcej. Zatem naturalnym było, że sięgnę też po Innych ludzi. Nie żałuję, że to zrobiłam.
_____
"Czy powinien go oceniać? Wszyscy jesteśmy zdolni do dobra i zła. Niewielu ludzi pokazuje światu swoją prawdziwą twarz. Z obawy, że świat mógłby zacząć krzyczeć z przerażenia."
_____
Gabe wraca samochodem do domu po pracy. W tylnej szybie samochodu jadącego przed nim widzi blondwłosą dziewczynkę, która bardzo przypomina jego córkę. Ale przecież jego Izzy jest w domu, bezpieczna – myśli. Nie wiedział, że wtedy zobaczył córkę po raz ostatni... Ktoś dokonał włamania i zamordował jego żonę i córkę. Tak przynajmniej brzmi oficjalna wersja wydarzeń. Ich ciała zostały znalezione na miejscu wydarzeń, więc nikt nie ma wątpliwości. Jednak Gabe popada w szaleństwo i nie przestaje szukać... W tym samym czasie inna nieznana mu kobieta – Fran wraz ze swoją córką Alice ucieka przed ludźmi, którzy chcą je skrzywdzić. Czy Gabe też powinien się ich bać?
_____
"Fotografie, pomyślał. Od jakiegoś czasu ich nie robili. Nie spędzali razem wielu szczęśliwych chwil, pomyślał z goryczą. (...). Przyszło mu do głowy, że planowali dużo różnych rzeczy. Zawsze myślimy, że nadejdzie inny dzień, inny tydzień, inny rok. Jakby przyszłość była czymś pewnym, a nie tylko kruchą obietnicą."
_____
Mimo że książkę przeczytałam już jakiś czas temu, nie mogłam znaleźć czasu na napisanie recenzji. Mimo wszystko wiedziałam, że muszę to zrobić, bo książka jest warta uwagi.
Autorka oddaje nam w ręce powieść, która już od pierwszej strony nie daje spokoju. Z perspektywy trójki nieznanych sobie bohaterów poznajemy trzy niepowiązane ze sobą wątki. Pierwszy z nich to Gabe – ojciec, który w brutalny i najgorszy z możliwych sposobów stracił żonę i córkę. Jego rozpacz przeradza się w szaleństwo i z uporem maniaka jeździ autem po autostradzie w poszukiwaniu odpowiedzi na pytania, których z czasem rodzi się coraz więcej. Kolejny wątek to historia Fran i jej córki. Tutaj autorka pozostawia czytelnikowi dużo niedopowiedzeń, by zmusić do poszukiwania rozwiązania. Wiemy, że przed kimś uciekają, ale nie wiemy przed kim i dlaczego. Nie wiemy też, czy jest to w jakiś sposób powiązane z tragedią, która spotkała Gabe'a. I jeszcze nie wiemy, dlaczego z córką Fran dzieje się coś zadziwiającego i niepokojącego... Jest jeszcze Kate – niepozorna kelnerka w kawiarni, do której Gabe czasem zajeżdża podczas swojej niekończącej się podróży. Zastanawiamy się, jaką rolę odegra w tej historii. i jest jeszcze jedna dziewczynka, której historia intryguje, ale na początku niewiele z niej rozumiemy...
Nie mam żadnych zarzutów co do bohaterów. Ich postaci były dosyć wiarygodne i przekonujące. Na tyle, żeby czytelnik z zapartym tchem śledził, co będzie dalej.
Ostatnią rzeczą, która zasługuje na uwagę to język autorki. C. J. Tudor to jedna z autorek, która po prostu pisze fenomenalnie. Szybko się czyta i książkę nie sposób odłożyć, ale język nie jest w żaden sposób prosty czy banalny. Jej książki po prostu mają to coś. Podoba mi się, że w narrację często wplata ciekawe, dające do myślenia cytaty.
Czy książka miała wszystko, czego oczekuję od dobrego thrillera? Przede wszystkim od początku wciąga i trzyma w napięciu. Zmusza do myślenia. Intryguje. A do tego przeraża. Ale nie tak zwyczajnie przeraża jak horror, że na chwilę się przestraszymy, a potem to mija i można zapomnieć. Gdy ją czytałam, bałam się gasić światło na noc... Ostatnio jestem dość wybredna, jeśli chodzi o thrillery i nie tylko. Inni ludzie to była lektura, do której się skłoniłam po dość długiej przerwie od czytania. Myślę, że się nie zawiedziecie.
Zapraszam też na:
IG: sabina_czyta
bloga: https://niestatystyczna-o-zyciu.blogspot.com/
C. J. Tudor dobrze kojarzyłam po lekturze Kredziarza i miałam ochotę na więcej. Zatem naturalnym było, że sięgnę też po Innych ludzi. Nie żałuję, że to zrobiłam.
więcej Pokaż mimo to_____
"Czy powinien go oceniać? Wszyscy jesteśmy zdolni do dobra i zła. Niewielu ludzi pokazuje światu swoją prawdziwą twarz. Z obawy, że świat mógłby zacząć krzyczeć z przerażenia."
_____
Gabe wraca samochodem do...