-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz1
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant1
Biblioteczka
2024-04-30
2024-04-30
2024-04-18
2024-04-18
2024-04-05
2024-04-05
2024-03-29
2024-03-29
2024-03-29
2024-03-24
2024-03-24
2024-02-23
2024-02-23
2024-02-12
2024-02-04
2024-01-28
2024-01-28
2024-01-17
„Inwazja porywaczy ciał” Jacka Finneya to klasyczna już powieść łącząca w sobie cechy science fiction i horroru. Po raz pierwszy została opublikowana w 1954 roku. Pomysł, na którym oparł ją autor, jest dość prosty, ale zarazem przerażający. Każdy może sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby pewnego dnia ludzie wokół nas nie byli tymi, na których wyglądają. Powieść opisuje najazd kosmitów, który nie jest efektowny, ale za to efektywny. Zaczyna się od małego miasteczka i nim ludzkość się zorientuje, będzie zapewne za późno. Motywacje kosmitów są jasne: oni chcą po prostu przetrwać. Najmocniejszą cechą „Inwazji porywaczy ciał” jest klimat, niepokój przeradzający się w grozę, próby racjonalizacji tego, co się stało, rozbijane przez drobne spostrzeżenia. Książka jest krótka, nie ma w niej zbędnych rozdziałów, cały czas coś się dzieje. Czyta się ją niezwykle szybko i przyjemnie. A przy tym zmusza do zastanowienia, co my byśmy zrobili na miejscu bohaterów? Czy podjęlibyśmy walkę? Czy rzeczywiście ludzkość zareagowałyby odpowiednio, a może dawno byłoby po nas?
Technika w tej powieści trochę trąci myszką, ale nie przestaje mnie fascynować sposób, w jaki autorzy science fiction przewidzieli kierunek w którym ludzkość będzie podążać. Wiele to mówi o nas, jako o gatunku. Możemy się uśmiechać, gdy Finney pisze o nieludzko doskonałych telefonach. Lecz co powiedziałby o SI, z której wielu tak ochoczo korzysta, nie pytając o koszty i konsekwencje.
„Inwazja porywaczy ciał” jest w sumie dość prostą powieścią, ze schematycznymi bohaterami, ale jest w niej klimat, narastające napięcie, a przede wszystkim stawia przed nami pytania, na które my jako ludzie nie możemy odpowiedzieć. Albo może po prostu nie chcemy.
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Vesper
[Współpraca barterowa]
„Inwazja porywaczy ciał” Jacka Finneya to klasyczna już powieść łącząca w sobie cechy science fiction i horroru. Po raz pierwszy została opublikowana w 1954 roku. Pomysł, na którym oparł ją autor, jest dość prosty, ale zarazem przerażający. Każdy może sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby pewnego dnia ludzie wokół nas nie byli tymi, na których wyglądają. Powieść opisuje...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-17
„Bogobójczyni” Hannah Kaner to początek cyklu fantasy. Świat obserwujemy z punktu widzenia czterech postaci: bogobójczyni Kissen; Elogasta, niegdyś najwierniejszego rycerza Arrena, teraz żyjącego spokojnie na obrzeżach wielkiego świata; małej dziewczynki Inary oraz związanego z dzieckiem Skedicetha, bożka małych kłamstw. Świat, choć poznajemy na razie jego mały wycinek, wydaje się ciekawy i z pewnością ma w sobie potencjał. „Bogobójczyni” oparta jest na klasycznym dla fantasy motywie drogi. Bohaterowie wyruszają w podróż, aby zrealizować pewien cel, ale taka wędrówka ma też wymiar metaforyczny, pozwala odkryć prawdę o sobie samych.
Bardzo dobrze wypadają wątki związane z bogami. W uniwersum Kaner są to istoty podobne do pasożytów, nie potrafiące oprzeć się modlitwom ludzi ani ich ofiarom. Co więcej, bogowie potrzebują wyznawców, aby żyć. Jeżeli inni nieśmiertelni wkradają się na ich miejsce, nie znoszą tego dobrze. Nie jest to nowatorskie podejście, ale wypada ciekawie, zwłaszcza w kontekście relacji między Inarą a Skedim. Bożek wydaje się ludzki i niegroźny, ale do czasu.
Najsłabiej w „Bogobójczyni” wypadają kreacje bohaterów i budowanie relacji między nimi. Dzieje się zbyt dużo i zbyt szybko, dlatego poważne deklaracje padające w końcówce powieści, wydają się mocno na wyrost. Wiele się pisze w kontekście tej książki o podobieństwach do „Wiedźmina” i rzeczywiście, widać te inspiracje w przypadku postaci. Bo koniec końców, „Bogobójczyni” zapowiada się, podobnie jak „Wiedźmin”, na historię o tworzeniu rodziny przez ludzi dość mocno doświadczonych przez los. Mam jednak nadzieję, że autorka podąży własną ścieżką, bo jeżeli nie, to Inara będzie bardzo przewidywalną postacią.
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Jaguar
[Współpraca barterowa]
„Bogobójczyni” Hannah Kaner to początek cyklu fantasy. Świat obserwujemy z punktu widzenia czterech postaci: bogobójczyni Kissen; Elogasta, niegdyś najwierniejszego rycerza Arrena, teraz żyjącego spokojnie na obrzeżach wielkiego świata; małej dziewczynki Inary oraz związanego z dzieckiem Skedicetha, bożka małych kłamstw. Świat, choć poznajemy na razie jego mały wycinek,...
więcej Pokaż mimo to