-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński8
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać459
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2023-09-06
2023-10-02
Marvel Zombies to tytuł spośród wrześniowych premier 2023 r, na który czekałem najbardziej i zarazem ten, który najbardziej mnie rozczarował...
Zombie to jakiś czas temu był temat, który gwarantował sukces. Na fali wznoszącej tytułów traktujących o żywych trupach wybił się m.in. Robert Kirkman. Jego cykl Walking Dead potężnie zamieszał w świecie komiksu, co potem przełożyło się na całkiem fajny serial, a zaraz potem na multum innych tytułów podobnych w tematyce.
Już pal go licho czy sama seria Walking Dead trzymała stały, dobry poziom w każdym tomie. Niemniej za skutkowało to zainteresowaniem ze strony wielkich wydawnictw. Tu autora szybciej przejęło Marvel Comics, co zaowocowało całkiem popularną serią. W omawianym tomie jednak zombiaki są ukazane odmiennie niż gdziekolwiek indziej (w tamtym okresie).
Po pierwsze, najpierw lądujemy w świecie Ultimate, gdzie obserwujemy działania Fantastycznej Czwórki w interpretacji Marka Millera. W pewnym momencie Reed Richards kontaktuje się ze swoim odpowiednikiem z innego świata i postanawia go odwiedzić. Szkopuł w tym, że cała ta sytuacja to pułapka, a w alternatywnym świecie czeka śmierć. Zombie z tego innego świata pożarli już prawie wszystko co się rusza, i szukają nowego źródła "pokarmu". A pamiętajmy, że to nie są takie zwyczajne umarlaki.
Thor, Spider-man, tutejsza wersja Kapitana Ameryki, Nova, Wolverine, Hulk czy Giant Man. Wiecznie nienasyceni, ciągle poszukujący ofiar. Nie są powolni, jak ich ekranowi protoplaści. Zachowali swoje moce i są żwawi w tym co robią. Nic dziwnego, że świat upadł w kilka dni, a niedawno mężowie, bracia, ojcowie - teraz pożarli tych, których niegdyś kochali...
Jest makabra. Tu i ówdzie latają flaki, a ciała są rozrywane na strzępy. Bywa naprawdę obleśnie, ale i zaskakująco śmiesznie, bo na przestrzeni całego tomu w wielu miejscach wylewa się czarny humor. Kwestią gustu jest jednak, czy taki humor komuś podejdzie czy nie. Mi nie za bardzo. W dodatku stawka z każdą chwilę rośnie po trochu. Co będzie, gdy infekcja ruszy poza granice znanego świata? Szkopuł w tym, że nie za bardzo to czuć.
Najlepszymi momentami w tym zbiorku to nie zombiaki w ubraniach znanych nam bohaterów pożerający innych herosów, a sekwencje z Fantastyczną Czwórką, gdy zwracają się oni po wsparcie do Dr. Dooma. Cała ta sekcja wygląda kapitalnie wizualnie, a akcja wtedy nabiera takich rumieńców, że aż miło się to czyta. A nie mogę tego powiedzieć o większej części tego tomu, bo w lwiej części miałem wrażenie... sterylności? Też geneza pojawienia się wirusa jest tu nieco cringe'owa, choć doceniam inspirację.
Dla mnie atrakcje, które tu dostaje, są mocno standardowe i ciekawe pomysły (sumienie gryzące Parkera, kiedy jest głodny) zacierają się w zalewie nieumarłych. Po każdym przeczytanym zeszycie miałem wrażenie, że nie do końca wykorzystano potencjał. Zawsze można było zrobić to jeszcze dosadniej i bardziej krwawo. Kirkman nie jest tu takim wizjonerem, jak przy swojej słynnej serii, jakby wskoczenie w ramy wytworzone przez innych stanowiło dla niego jednak jakieś ograniczenie. To nadal dobry kawał roboty, ale bez przebłysków. Uważam, że temat paradoksalnie lepiej wykorzystała lata później DC, w ichni DCEased.
Mamy tu też parę zeszytów z serii Black Panther, gdzie trafiamy na planetę Skrulli, która jest atakowana z kosmosu przez grupę potężnych zombie, który dysponują mocą Galaktusa... Materiał dany na doczepkę, podobnie jak ponad pięćdziesiąt okładek, będącymi wariacjami tych najsłynniejszych klasycznych, tyle że w wersji "dead". Jeszcze lata temu, kiedy dodatki zajęły by z 80 stron zbioru, to nie miałbym nic przeciwko temu. Teraz jednak komiksy kosztują średnio nawet do jakichś 50% więcej, więc uważam to za marnotrawstwo materiału.
Kreski są za to tutaj w znacznej części świetne. Brudne. Idealnie pasujące do realiów. W tym aspekcie nie mam zastrzeżeń (no może poza wspomnianą Czarną Panterą). Zombiaki wyglądają świetnie, w sensie należycie obrzydliwie. Tyle, że "piękno" nie jest w stanie zakryć nudy, jaka wieje tu w paru miejscach. Fajnie, że w końcu cała seria zostanie wydana na polskim rynku, ale wydaję mi się, że nastąpiło to trochę zbyt późno. Na tyle, że może nie tylko ja odczuję zmęczenie materiałem i dam sobie spokój z zakupem dwóch kolejnych odsłon...
Marvel Zombies to tytuł spośród wrześniowych premier 2023 r, na który czekałem najbardziej i zarazem ten, który najbardziej mnie rozczarował...
Zombie to jakiś czas temu był temat, który gwarantował sukces. Na fali wznoszącej tytułów traktujących o żywych trupach wybił się m.in. Robert Kirkman. Jego cykl Walking Dead potężnie zamieszał w świecie komiksu, co potem...
Bardzo przyjemna lektura, z fantastycznym pomysłem na miejsce akcji, przez postacie po przypadki, z jakimi się mierzą. Naprawdę coś nowatorskiego. Szkoda tylko, że podczas lektury nie mogłem się pozbyć wrażenie, jakoby był to taki swoisty early access. Akcja płynie do przodu, z każdym nowym przypadkiem, jaki trafia do tej przychodni weterynaryjnej.
A są one naprawdę fajnie zróżnicowane. Zwłaszcza, że właścicielką jest nieumarła, która leczy wszelkie rodzaje zwierząt, w tym te magiczne. Aż tu pewnego dnia na ogłoszenie pracy odpowiada Florka Kuna i tak zaczyna się ta przygoda. Może liczyć na pomoc innego technika, swoją drogą fauna i naprawdę niespotykane atrakcje w pracy. Też niebezpieczne.
W lasach zauważono ostatnio jednorożca, nad jeziorem latają rusałkopodobne stworki, których pył zagraża zwyczajnym zwierzakom, a gdzieś ze skarpy łypie mantykora. Na brak wrażeń tu nie można narzekać, szkoda tylko że w książce nie ma jakiegoś głównego wątku przewodniego, bo nie jest to też zbiór opowiadań. Całość ma prostą budowę, proste rozwiązania i minimalnie rozpisanych bohaterów, także liczę że w kontynuacji będzie to poszerzone.
Takie liźniecie po skorupce, a środek wydaje się być niezwykle smakowity. A tu następuje koniec i jest w dodatku taki sobie. Oby autorka pociągnęła temat dalej, bo całość ma odczuwalny potencjał. Ten tytuł uznaje za bardziej rozbudowany prolog.
Ps. Ja wiem, że to fantasy, ale zaraz na początku dochodzi do wypadku, który daje takie, a nie inne konsekwencje. Nie wyobrażam sobie, że ktoś w Polsce nie poszedłby w takim przypadku do sądu pracy, aby uzyskać odszkodowanie, a potem na rentę. A tu sprawa spływa po wszystkich jak woda po bobrze...
Bardzo przyjemna lektura, z fantastycznym pomysłem na miejsce akcji, przez postacie po przypadki, z jakimi się mierzą. Naprawdę coś nowatorskiego. Szkoda tylko, że podczas lektury nie mogłem się pozbyć wrażenie, jakoby był to taki swoisty early access. Akcja płynie do przodu, z każdym nowym przypadkiem, jaki trafia do tej przychodni weterynaryjnej.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toA są one naprawdę fajnie...