Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Dostojewski fascynował mnie zawsze, głównie przez to, jak tworzyl swojej postacie. Z jednej strony dziwne i impulsywne, a jednocześnie tak ludzkie, że realne. "Biesy" przeczytałam trzhy razy, aby jak najlepiej poznać i zrozumieć tę książkę i bohaterów.
Szkoda tylko, że w najnowszym wydaniu postanowiono wyciąć 40% orginalnej fabuły... Odebrało mi to zupełnie radość czytania a przedewszystkim uczyniło całość mniej zrozumiałą.

Dostojewski fascynował mnie zawsze, głównie przez to, jak tworzyl swojej postacie. Z jednej strony dziwne i impulsywne, a jednocześnie tak ludzkie, że realne. "Biesy" przeczytałam trzhy razy, aby jak najlepiej poznać i zrozumieć tę książkę i bohaterów.
Szkoda tylko, że w najnowszym wydaniu postanowiono wyciąć 40% orginalnej fabuły... Odebrało mi to zupełnie radość czytania...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pisanie opinii o kontynuacji Millenium jest trudne, ponieważ nie da się uniknąć porównania z orginałem.
Spotykam się z tym zdaniem w każdej opinii krytyka.
Tylko zastanawia mnie, czy to takie złe? Podejrzewam, że sam pan David Lagercrantz doskonale o tym wiedział i teraz bierze całą krytkę "na klatę". Ponadto, orginalnemu tryptykowi spod pióra Stiega Larssona niewiele (w każdym razie według mnie) można zarzucić. To świetnie przemyślane, dopracowane w każdym calu, wciągające powieści. Porównanie z nimi nie jest wcale ujmą na honorze.
Po zastanowienu się na spokojnie, postanowiłam napisać opinię na tyle obiektwną, na ile jestem w stanie.
Nadając ogólne tło, "Mężczyzna, który gonił swój cień" dalej opowiada o perypetiach Lizbeth i Mikaela, dalej odsłaniają niesamowite intrygi a wokoło nich jest pełno barwnch postaci. Jednakże... I tu zacznę wyliczać problemy:

- Już na pierwszych stronach przeżyłam zawód, ponieważ zdałam sobie sprawę z... dziury fabularnej. Osoby zaznajomione z czwartą częścią wiedzą, że Lisbeth uratowała w niej chłopca. A od pierwszych stron piątej cczęści, siedzi za to w więzieniu. Dlaczego? Wytłumaczenie w kilku linijkach i dawaj, jedziemy dalej! Kogo obchodzi genialne dziecko, tylko Lizbeth Salander! Ech... Możliwe, że autor chciał tym nadrobić boleśnie odczuwalny brak Lisbeth w poprzedniej części. O chłopcu jest jedna linijka w całej książce, o jego ojcu, jednej z ważniejszych postaci z poprzedniej części, ani słowa. Zupełnie jakby ten temat został kompletnie zapomniany. I może pozwalam sobie na zbyt duże pofolgowanie fantazji, ale wątpię, czy Stieg Larsson przepuściłby okazję, aby znowu skonfrontować Lizbeth z prokuratorem Ekstromem.
- Coś, co odbieram najboleśniej: próżno w częściach Lagercrantza doszukać się pogłębionej psychologii postaci. Na tym braku cierpi najważniejsza persona Millenium: Lisbeth Salander. Bez swoich trafnch analiz jest ona pozbawiona elementu, który tak bardzo ją wyróżniał w całej powieści: tajemniczości. Orginalna Lizbeth potrafiła wciągnąć czytelnika w swój tok myślenia, potrafiła sprawić, żeby się z nią zgadzał, kibicował jej, był ciekaw każdej jej akcji i myśli, by później chłonąć każde wypowiedziane przez nią słowo, nawet jeśli był to bukiet k***w. Teraźniejsza Lisbeth dużo biega i nieporównywalnie więcej gada. Jej długi cień już nie jest taki ostry.
- Rzuca się w oczy również nierówność akcji. Być może wynika to z potrzeby oddania ksiązki w terminie, ale jednak widać, że w połowie fabuła nagle gwałtownie przyśpiesza. Nie ma wtedy miejsca na myśli postaci, czy charakterystykę. Wydarzenia następują szybko po sobie i nagle wszystko się rozwiązuje. Na dodatek jest drobny problem z postaciami trzecioplanowymi, a mianowicie: pojawiają się, coś tam zrobią i znikają, jakby ich w ogóle nie było i później nie ma o nich choćby słowa, choćby siostra Lizbeth - Camilla.

Jednak, trzeba oddać Davidowi Lagercrantzowi, że pomimo tych wad, widocznych również w poprzedniej części potrafił stworzyć bardzo ciekawą powieść kryminalną.
Charaktery wciąż są zróżnicowane, plastyczne i żywe, choć już nie możemy ich tak dobrze poznać. Powróciły główne postacie kryminału, takie jak Mikael, których było stanowczo za mało w "Co nas nie zabije". Intryga jest doskonale zbudowana, trudno mi było dopatrzeć się w niej dziur.
Przede wszystkim jednak, widać, że druga powieść w serii Millenium Lagercrantza jest lepiej napisana i bardziej przemyślana.
Z tą myślą będę oczekiwać kolejnej, bo na tej z pewnośćią się nie skończy. Nieważne, czy chodzi o pieniądze, czy nie.

Podsumowanie jest przyziemne: gdyby to nie było Millenium, powiedziałabym, że książka jest bardzo dobra... ale jednak jest, dlatego tylko dobra.
Klimatu, jaki wprowadził Stieg Larsson jak dla mnie nie da się oddać. Reaktywacja jego dzieła to niewdzięczna praca.

Pisanie opinii o kontynuacji Millenium jest trudne, ponieważ nie da się uniknąć porównania z orginałem.
Spotykam się z tym zdaniem w każdej opinii krytyka.
Tylko zastanawia mnie, czy to takie złe? Podejrzewam, że sam pan David Lagercrantz doskonale o tym wiedział i teraz bierze całą krytkę "na klatę". Ponadto, orginalnemu tryptykowi spod pióra Stiega Larssona niewiele (w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Za każdym razem, gdy czytam "Małego Księcia "odnoszę zupełnie inne wrażenie niż poprzednio, ale jedno mogę powiedzieć na pewno. To naprawdę magiczna opowieść.

Za każdym razem, gdy czytam "Małego Księcia "odnoszę zupełnie inne wrażenie niż poprzednio, ale jedno mogę powiedzieć na pewno. To naprawdę magiczna opowieść.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Cmentarz w Pradze" jest niesamowity pod wieloma względami. Nieamowitej liczby informacji historycznych elegancko ubranych w fabułę. Bukietu zapadających w pamięć postaci, niekiedy dziwnych i szalonych, ale - oprócz garstki głównych bohaterów - prawdziwych, a także wciągającej, meandrującej fabuły.
Jednak, co najbardziej zapadło mi w pamięć, to paranoja, której można się nabawić, coraz to mocniej wgłębiając się w wynurzenia głównego bohatera o antysemityźmie, satanistach o ogólnej zgniliźnie tego świata.

"Cmentarz w Pradze" jest niesamowity pod wieloma względami. Nieamowitej liczby informacji historycznych elegancko ubranych w fabułę. Bukietu zapadających w pamięć postaci, niekiedy dziwnych i szalonych, ale - oprócz garstki głównych bohaterów - prawdziwych, a także wciągającej, meandrującej fabuły.
Jednak, co najbardziej zapadło mi w pamięć, to paranoja, której można się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Książeczka lekka i cienka - jest jedynie podsuowaniem, stanem badań - aczkolwiek dużo się zniej można dowiedzieć. Dla fanów Tolkiena must have.

Książeczka lekka i cienka - jest jedynie podsuowaniem, stanem badań - aczkolwiek dużo się zniej można dowiedzieć. Dla fanów Tolkiena must have.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardziej stereotypowej książki o terryście nigdy nie czytałam...

Bardziej stereotypowej książki o terryście nigdy nie czytałam...

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Frida" prezentuje się doskonale, ale na samym początku popełniłam zasadniczy błąd: potraktowałam ją jako biografię , a nie powieść i rozczarowałam się ogromnie gdy dowiedziałam się, że wiele wydarzeń powstało w fantazji autorki.
Trochę też przestraszyłam się wtedy dawki emocji, jakie wywołała u mnie lektura. Obraz odmalowany przed moimi oczami mógłby równie dobrze pojawić się obok w postaci butnej, kolorowej Fridy lub paskudnego, ale w jakiś sposób czarującego Diego.
Oczarował mnie zwłaszcza pomysł przedstawienia słynnej i barwnej Fridy poprzez pryzmat jej przywiązanej do tradycji i skromnej, młodszej siostry: zawsze schowanej w cieniu. To dało możliwość zajrzenia w życie Fridy od zupełnie innej strony

"Frida" prezentuje się doskonale, ale na samym początku popełniłam zasadniczy błąd: potraktowałam ją jako biografię , a nie powieść i rozczarowałam się ogromnie gdy dowiedziałam się, że wiele wydarzeń powstało w fantazji autorki.
Trochę też przestraszyłam się wtedy dawki emocji, jakie wywołała u mnie lektura. Obraz odmalowany przed moimi oczami mógłby równie dobrze pojawić...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pozbawiona kolorów opowiastka.
Najbardziej uderzyła mnie linia fabularna. Prosta i sięrmieżna, ale, co bardziej zwróciło moją uwagę odpływająca w wątki poboczne i rozterki głównego bohatera, nadając całości sentymantalnego marudzenia starej panny. Niekiedy też posmaku absurdu lub niechlujstwa w konstrukcji. Dla przykładu: 4 strony rozważań głównego bohatera o swoim problemie z cukrzycą, niedaleko następuje ważny dla rozwiązania sprawy morderstwa telefon - kilkadziesiąt linijek rozmowy, pół strony refleksji... I tyle z najważniejszego wątku. Zaraz potem cały rozdział o kompletnie nie istotnych problemach w pracy. Ogółem, fabuła nie może się zdecydować, czy chce opowiadać o osobistych dramatach bohatera, czy o morderstwie.
Boleję głównie nad postaciami. Wypadają płasko - można określić każdego jednym rzeczownikiem, lub w porywach dwoma, przeważnie przeciwstawnymi. Widać schemat. Np. ksiądz z parafii jest przyjazny. I tyle. Nawet wspomniane (zażagnane) uzależnienie nie jest w stanie zmienić tego wrażenia. Miły księżulo takim pozostaje. A co do głównego bohetera, jego logika czasami rzuca mnie na kolana. Przez słowo zupełnie obcej mu osoby przekreśla swojego przyjaciela, ale kiedy przychodzi do niego randomowy człowiek i mówi, że ma informacje na temat denata, które znalazł w jego telefonie (po morderstwie i na dowód ten telefon pokazuje) to ani przez myśl bohaterowi nie przejdzie, żeby zapytać, skąd ją ma i po co.
Nie mogę napisać, że to koszmarek, bo fabuła trzyma się kupy i idzie w miarę spójnie, brak jej jednie, lub aż, lekkości. Poza tym, co muszę oddać autor stworzył wiarygodną polską wieś. I to tyle. Reszta mnie nie przekonuje. Szarzyzna.

Pozbawiona kolorów opowiastka.
Najbardziej uderzyła mnie linia fabularna. Prosta i sięrmieżna, ale, co bardziej zwróciło moją uwagę odpływająca w wątki poboczne i rozterki głównego bohatera, nadając całości sentymantalnego marudzenia starej panny. Niekiedy też posmaku absurdu lub niechlujstwa w konstrukcji. Dla przykładu: 4 strony rozważań głównego bohatera o swoim...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ostatnia część "Pomnika cesarzowej Achai" spełnia swoją rolę - daje tyle ile może dać, tj. olbrzymią dawkę rozrywki i humoru, w dobrze skonstruowanej, choć w mojej małej opinii skończonej nieco na siłę, historii.

Ostatnia część "Pomnika cesarzowej Achai" spełnia swoją rolę - daje tyle ile może dać, tj. olbrzymią dawkę rozrywki i humoru, w dobrze skonstruowanej, choć w mojej małej opinii skończonej nieco na siłę, historii.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Mało jest książek, które wciągają od pierwszej do ostatniej strony i potrafią bezbłednie poprowadzić historię i przedstawić świat.
Opowieść o przygodach Horacego Lyla i jego przyjaciół może nie dociąga tego do perfekcji, za to pochłonęłam ją niczym wyśmienitą pizzę za wykreowane postacie. Żywe, plastyczne, niemal cielesne o wyrazistych cechach charakteru i każde z inną osobowośćią. Nie potrafiłam tutaj nikogo nie polubić do końca.
Fabuła nie powala, aura XIX-wiecznego Londynu nie jest tak dobrze wyczuwalna i przy niektórych opisach zaczynałam tracić koncentrację nad tekstem, ale wciąż jestem szczęśliwa, że ją przeczytałam.
Już nie mówiąć o tym, że finałowa scena jest powalająca.

Mało jest książek, które wciągają od pierwszej do ostatniej strony i potrafią bezbłednie poprowadzić historię i przedstawić świat.
Opowieść o przygodach Horacego Lyla i jego przyjaciół może nie dociąga tego do perfekcji, za to pochłonęłam ją niczym wyśmienitą pizzę za wykreowane postacie. Żywe, plastyczne, niemal cielesne o wyrazistych cechach charakteru i każde z inną...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie potrafię tej książki z jednego prostego powodu - kompletnie jej nie rozumiem.
Przerabiałam ją na polskim, ale komlpetnie nie przemawia do mnie tłumaczenie o metaforach pupy, łydki i gęby, tak samo jak przesłanie o bezładnej zbieraninie jaką jest nasza europejska kultura. Ani trochę.
Jedyna bezładność jaką zaobserwowałam to tocząca się fabuła, pełna niedorzecznej abstrakcji - pojedynek na miny na przykład. Co to jest i co to ma niby wnosić? Uderza mnie ochyda bijąca czasami z niektórych sytuacji -nauczyciel (starszy pan) przychodzi w nocy do młodej dziewczyny bo jest w niej zakochany i chce od niej... no właśnie, czego? Nie rozumiem też sensu wplecenia dwóch historyjek o zupełnie abstrakcyjnym wydźwęku.
Ogółem, nie rozumiem tu niczego a wspomnienie przegrzanego mózgu po zamknięciu Ferdydurke sprawia, że nie mam ochoty brać tego więcej do rąk.

Nie potrafię tej książki z jednego prostego powodu - kompletnie jej nie rozumiem.
Przerabiałam ją na polskim, ale komlpetnie nie przemawia do mnie tłumaczenie o metaforach pupy, łydki i gęby, tak samo jak przesłanie o bezładnej zbieraninie jaką jest nasza europejska kultura. Ani trochę.
Jedyna bezładność jaką zaobserwowałam to tocząca się fabuła, pełna niedorzecznej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciekawa, bardzo przystępnie napisana i na pewno urozmaici nasze menu, aczkolwiek nic ponadto niż książka kucharska z odrobiną historii.

Ciekawa, bardzo przystępnie napisana i na pewno urozmaici nasze menu, aczkolwiek nic ponadto niż książka kucharska z odrobiną historii.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Mała książeczka udowadniająca, że naszpikowane banałami historie, które mogą przydarzyć się każdemu z nas i tak chwytają za serce - wystarczy trochę miłości i goryczy umierania.

Mała książeczka udowadniająca, że naszpikowane banałami historie, które mogą przydarzyć się każdemu z nas i tak chwytają za serce - wystarczy trochę miłości i goryczy umierania.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Kiedy czytam tę książkę siedzę w fotelu, filiżankę z herbatą mam pod ręką, za ścianą mama, tata i brat, pies ciekawie trąca mnie nosem.
I przykro mi z tego powodu, bo kobiety, których losy poznaję nigdy tego nie zaznały i nie zaznają. Nie będą kochane, szanowane, najprawdopodobniej szczęśliwe też nie. I wiedzą o tym.
Nie mogą nawet poprosić o to, co ja uważam za oczywiste - za moje prawo, podstawowe zresztą - poszanowanie własnej godności i wolność wyboru.
Kontrast z moim życiem i beznadzieja ich sytuacji sprawiają, że lektóra naprawdę na długo zapada w pamięć, a to przy okazji niezły przykład jak zrobić dobry, wyczerpujący reportaż.

Kiedy czytam tę książkę siedzę w fotelu, filiżankę z herbatą mam pod ręką, za ścianą mama, tata i brat, pies ciekawie trąca mnie nosem.
I przykro mi z tego powodu, bo kobiety, których losy poznaję nigdy tego nie zaznały i nie zaznają. Nie będą kochane, szanowane, najprawdopodobniej szczęśliwe też nie. I wiedzą o tym.
Nie mogą nawet poprosić o to, co ja uważam za oczywiste...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W bajkach pisanych od serca jest coś niezaprzeczalnie nostalgicznego.
To dziełko Tolkiena można określić trzema słowami: urocze, dziwne i proste.
Prosta fabuła, dziwne postacie, urocza opowieść.
Przeczytałam jako dziecko i póżnie systematycznie wracałam, bo byłam zdumiana jak bardzo historia, która nie miała wyjść poza zacisze domowe Tolkiena różni się od jego powieści. Jest przepełniona ciepłem i czułością, a kolorytu dopełniają ilustracje

W bajkach pisanych od serca jest coś niezaprzeczalnie nostalgicznego.
To dziełko Tolkiena można określić trzema słowami: urocze, dziwne i proste.
Prosta fabuła, dziwne postacie, urocza opowieść.
Przeczytałam jako dziecko i póżnie systematycznie wracałam, bo byłam zdumiana jak bardzo historia, która nie miała wyjść poza zacisze domowe Tolkiena różni się od jego powieści....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Nigdy nie rozumiałam, co jest ciekawego w czytaniu ciągnących się przez całą fabułę cudzych wątpliowości. Nie rozumiem tego i w tym przypadku.

4 tytułowe gołębiarki, każda inna i niosąca balast własnych problemów, przeżyć i - zwłaszcza - uczuć. Żyją w ciężkim pustynny klimacie, kulturach o trudnych zwyczajach i zostają zmuszone, w taki czy inny sposób do ucieczki do ostaniego bastionu, by bronić się przed ekspansją rzymską. Samej fabule nie mam nic do zarzucenia, natomiast prowadzeniu narracji juz tak.
4 kobiety w różnym wieku, o odmiennych poglądach i innych przeżyciach powinny z założenia myśleć inaczej. Niestety, sposób wyrażania myśli bohaterek jest do siebie bardzo podobny i cały czas miałam wrażenie, że odkrywam inne wydarzenia oczami tej samej osoby. Boli mnie też schemat ich przedstawiania - każda cierpi przez miłość, zakazaną akurat dla niej. Każda snuje długie przemyślenia o swoim mężczyźnie i o tym jaki los jest niesprawiedliwy -niezależnie, czy jest to młoda dziewczyna odrzucona przez ojca, czarownica, strasza kobieta i dziewczyna udająca chłopaka.
Irytujące jest również wałkowanie tych samych tematów cały czas, niby to w inny sposób, ale bez żadnych nowych wniosków.
Wszystko to sprawia, że fabuła jest płaska a zaciekawienie dopada akurat wtedy, gdy uwagę bohaterki przykuje coś z zewnątrz.

Nigdy nie rozumiałam, co jest ciekawego w czytaniu ciągnących się przez całą fabułę cudzych wątpliowości. Nie rozumiem tego i w tym przypadku.

4 tytułowe gołębiarki, każda inna i niosąca balast własnych problemów, przeżyć i - zwłaszcza - uczuć. Żyją w ciężkim pustynny klimacie, kulturach o trudnych zwyczajach i zostają zmuszone, w taki czy inny sposób do ucieczki do...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejne części historii Odda Thomasa przywodzą mi na myśl relację dziecka z miejsca wydarzenia, lub bardzo osobisty pamiętnik nastolatka. Naprawdę niezwykłego nastolatka.
Styl pamiętnika jest nieco niechlujny i czasem mam wrażenie, że zalewa mnie fala nieistotnych informacji, ale żywiołowe opisy i wartko tocząca się akcja zupełnie to rekompensują.
Trudna do przeskoczenia jest dawka absurdu, ale to zmusza jedynie do uważnego czytania.
Wszystko razem daje interesujący przerywnik między czytaniem xzegoś bardziej wartościowego.

Kolejne części historii Odda Thomasa przywodzą mi na myśl relację dziecka z miejsca wydarzenia, lub bardzo osobisty pamiętnik nastolatka. Naprawdę niezwykłego nastolatka.
Styl pamiętnika jest nieco niechlujny i czasem mam wrażenie, że zalewa mnie fala nieistotnych informacji, ale żywiołowe opisy i wartko tocząca się akcja zupełnie to rekompensują.
Trudna do przeskoczenia...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sięgając po Lalki z getta byłam zaintrygowana tytułem, w końcu zabawa i dziecięce marzenia nie idą w parze z wojną i zniewoleniem.
A może nie?

Sięgając po Lalki z getta byłam zaintrygowana tytułem, w końcu zabawa i dziecięce marzenia nie idą w parze z wojną i zniewoleniem.
A może nie?

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Po przeczytaniu niektórych książek czujemy smutek, że skończyliśmy wspaniałą historię. Są takie, które zapomnimy natychmiast po skończeniu, bo nie wniosły nic do sfery naszych myśli, czy emocji. Zamknięcie innych sprawia natomiast, że myślimy tylko "Dlaczego ja to do ręki w ogóle wziąłem?"
Dobicie do ostaniej strony Lotu Motyla dało mi jedynie trochę rozczarowania i niedosytu i chyba najbardziej pasuje do tej ostatniej kategorii.
Przednia i tylna okładka, dwukrotnie każda, informują mnie, że trzymam w ręku "wydarzenie literackie" uznane przez New York Times. Jestem w stanie zrozumieć, dlaczego dziełu p. Barbary Kingslover przyznano taki wysoki status, ale wątpie by były to argumenty przemawiające za wyższością literacką. A chodzi mi mianowicie o to, że książka porusza takie tematy jak zmiany klimatu, nierówności społeczne, z którymi społeczeństwo amerykańskie się boryka, problemy małżeńskie, niemożność spełniania swoich planów i marzeń. Brzmi górnolotnie, czyż nie?
Problem w tym, że tonie to w topornym stylu pisarskim: zupełnie niepotrzebnych i nieplastycznych opisach, bo po mi wiedzieć, że jedna z pobocznych postaci ma iPhona, skoro nie mam pojęcia ile ma lat i jak wygląda - może z wyjątkiem wełnianego swetra, który noszą tam wszyscy?
Większość wątków umiera na rzecz rozterek Dellarobii, której to nie interesuje: na wzgórzu znajdowały się dwie aktywistki, co się z nimi stało? Wyjechały? Nie wiadomo. Odbywały się tam protesty młodych ludzi, którzy potem pomagali w labotarorium. Co się działo podczas tych prostestów, w końcu trwały dość długo? Nie wiadomo. Kim w ogóle byli ci ludzie?
Wszystko, co nie jest związane ściśle z bólem egzystencjalnym głównej bohaterki szybko znika, lub jest niedopowiedziane. Rozważania o zmianach klimatycznych ściśle łączą się z osobą przystojnego ekologa, który do swojego wyjazdu jest obiektem niedścigłych westchnień.
Przy wszystkich tych wadach muszę sprawiedliwie oddać, że dowiedziałam sę sporo o amerykanach, ich mentalności oraz skąd niekiedy biorą się żarty o ich głupocie, ale są to raczej niewielkie ilośći słów w skali tej książki. Wypadałoby też powiedzieć, że nie znoszę wątków uczuciowych z perspektywy kobiet, wnoszących jedynie wątpliwośći i stosy analiz.
O paskudnym opracowniu graficznym wnętrza z wielką czcionką nie będę się może rozpisywać.
Ogółem, nie ma się zuełnie czym zachwycić, jęsli chodzi o fabułę, na poziomie literackim jest kiepsko, ale z drugiej strony czytając uważnie można dowiedzieć się dużo o ludzkich charakterach i mentakności. A jeśli chodzi mnie samą, w końcu zrozumiałam różnicę między przyczyną, a korelacją. :)

Po przeczytaniu niektórych książek czujemy smutek, że skończyliśmy wspaniałą historię. Są takie, które zapomnimy natychmiast po skończeniu, bo nie wniosły nic do sfery naszych myśli, czy emocji. Zamknięcie innych sprawia natomiast, że myślimy tylko "Dlaczego ja to do ręki w ogóle wziąłem?"
Dobicie do ostaniej strony Lotu Motyla dało mi jedynie trochę rozczarowania i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Z pisanieniem bywa różnie.
Niekiedy jest lepiej, a czasami gorzej. Upiór południa nie powala, ale nie można uznać, że jest zły, więc można powiedzieć, że zawisł pomiędzy. Bardzo wciąga, ale do ostatnich stron nie wiadomo za bardzo o co chodzi. Zdaje sobie sprawę, że to pierwsza część, ale fabuła wydaje się być mętlikiem kilku sytuacji, które nagle na końcu tracą znaczenie na rzecz zmiany w głównym bohaterze.
Mimo wszystko chciałabym wiedzieć, jak się to rozwinie.

Z pisanieniem bywa różnie.
Niekiedy jest lepiej, a czasami gorzej. Upiór południa nie powala, ale nie można uznać, że jest zły, więc można powiedzieć, że zawisł pomiędzy. Bardzo wciąga, ale do ostatnich stron nie wiadomo za bardzo o co chodzi. Zdaje sobie sprawę, że to pierwsza część, ale fabuła wydaje się być mętlikiem kilku sytuacji, które nagle na końcu tracą znaczenie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to