-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać1
-
ArtykułyMoa Herngren, „Rozwód”: „Czy ten, który odchodzi i jest niewierny, zawsze jest tym złym?”BarbaraDorosz1
-
Artykuły„Dobry kryminał musi koncentrować się albo na przestępstwie, albo na ludziach”: mówi Anna SokalskaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyDzień Dziecka już wkrótce – podaruj małemu czytelnikowi książkę! Przegląd promocjiLubimyCzytać1
Biblioteczka
2017-09-28
2017-04-08
Stephen Winters w wyniku wojennych przeżyć miewa nocne koszmary, budzi się z krzykiem, jednocześnie stawiając na nogi pozostałych domowników. Wrócił z wojny jako zwycięzca, został wyróżniony za czyny godne honorowego żołnierza, chociaż w jego ostatniej akcji wyszło kilka dosyć niejasnych kwestii. Starszy brat bohatera zginął wcześniej na tej samej wojnie. W chwili, w której rodzina dowiedziała się o jego śmierci, ojciec Rory dosłownie padł na ziemię doznając udaru i do dzisiaj pozostaje sparaliżowany, zaś matka gotowa stawić czoła całemu światu w imię dobrych obyczajów oraz tego co wypada, a co absolutnie nie mieści się w kategoriach dobrego wychowania. Stephen pracuje w rodzinnej kancelarii prawnej w hrabstwie Hampshire. Akcja toczy się właśnie tutaj wiosną 1920 roku, kiedy zdał sobie sprawę, że zakochał się w Lily Valance i pragnie spędzić z nią resztę życia. Pierwszy raz zobaczył ją na scenie w music - hallu Palais w wieczór premiery nowego przedstawienia, a zarazem jej debiutu, miała wówczas niespełna osiemnaście lat.
Mama Lily prowadzi sklep, aby zapewnić im utrzymanie po śmierci męża, który zginął od razu, gdy tylko zaciągnął się jako ochotnik na okręt wojenny. Kobieta wszystko, co posiada inwestuje w córkę, aby miała lepsze życie. Dziewczyna ma prawdziwy talent, cudnie śpiewa, dlatego zostaje zauważona przez odpowiednich ludzi. Właśnie dostała szansę zrobienia kariery w innym mieście, kiedy mama zaczęła poważnie chorować i trafiła do szpitala. Wtedy Stephen poczuł, że to idealny moment na sprowadzenie jej do domu. Proponuje małżeństwo, ponieważ wprost uwielbia Lily i czuje, że przy niej prawdopodobnie się zmieni, a także zapomni o przeszłości. Z kolei ona zakochuje się z wzajemnością w Charliem, który nie może być dla niej mężem z powodu ran odniesionych na wojnie. Oboje decydują się na rozstanie, co od razu wykorzystuje Stephen, aby polepszyć swoją sytuację. Wymaga, aby młoda śpiewaczka zrezygnowała z występów na scenie jako jego żona, ale przeciwstawia się zakazowi. Jak on zniesie podobną zniewagę?
"Żona oficera" należy do gatunku powieści historycznych, które osobiście bardzo lubię. A każda napisana przez panią Gregory od razu wznosi się na wyżyny, dlatego wybierając tę książkę wiedziałam, że to będzie przeżycie godne moich aspiracji i czytelniczych wymagań. Nie pomyliłam się, gdyż tak dokładnie było. Autorka przedstawia okres po zakończeniu pierwszej wojny światowej, kiedy wiele aspektów zostało przewartościowanych prawie nie do poznania. Nawet honorowi ludzie zmieniali swoje przyzwyczajenia, aby dostosować się do trudnych realiów. Każdemu przyświecał tylko jeden cel, mianowicie przeżycie dnia dzisiejszego oraz kolejnego, nieważne za jaką cenę. Puste sklepy, kolaboracja na najwyższych stanowiskach, a także toksyczny świat wyższych sfer, całkowicie bezwzględny, nastawiony tylko na pokaz dla innych. To właśnie ukazuje autorka powołując do życia bohaterów, stworzonych, wykreowanych wprost wybornie i nakazuje radzić im sobie z rzeczywistością. Nie wszystkie postacie da się lubić, ale każda wnosi coś do całości swoją oryginalnością, niepowtarzalnością oraz niebanalnością. Wydanie książki jest niezwykle staranne, a okładka przyciąga spojrzenie i w pełni nawiązuje do treści. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko polecić każdemu pasjonatowi powieści historycznych, naprawdę warto przeczytać !
Stephen Winters w wyniku wojennych przeżyć miewa nocne koszmary, budzi się z krzykiem, jednocześnie stawiając na nogi pozostałych domowników. Wrócił z wojny jako zwycięzca, został wyróżniony za czyny godne honorowego żołnierza, chociaż w jego ostatniej akcji wyszło kilka dosyć niejasnych kwestii. Starszy brat bohatera zginął wcześniej na tej samej wojnie. W chwili, w której...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-04-05
Pierwsze słowa wstępu do powieści już powalają. Wprowadzają czytelnika w drżenie całego ciała i zmuszają do bezzwłocznego zapoznania się z resztą.
Alex Cormier mieszka w Sterling, a pracuje w sądzie okręgowym hrabstwa Grafton. Blisko czterdziestoletnia kobieta niedawno awansowała w prawniczej hierarchii, gdyż wcześniej była sędzią sądu dystryktowego, gdzie doskonale się sprawdzała, a teraz po awansie nadal jest najmłodszym sędzią wyższej instancji w całym stanie New Hampshire. Od nowa musi pokazywać wszystkim, a także sobie, że jest świetna w tym co robi. Ma siedemnastoletnią córkę Josie, uczącą się w liceum. Dawniej łączyły je świetne relacje, ale odkąd nastolatka wkroczyła w trudny wiek, to zaczął się tworzyć jakiś mur pomiędzy nimi, nie do obalenia.
Josie czuje się w swoim bogatym świecie, jak w potrzasku. Z nieobecną stale matką, zewnętrznie - jedynie na pokaz dla innych, aby nie odstawać od reszty - ubierała się, czesała i wyglądała tak, żeby ją akceptowano. Jednak sama, wewnątrz tej otoczki jest całkiem inną osobą. To dobra uczennica, choć czuje, że najlepiej by było, gdyby nie musiała osiągać perfekcji, aby zadowolić wszystkich. Od pewnego czasu podbierała matce tabletki nasenne i planowała zażyć je wszystkie popijając alkoholem, chciała po prostu umrzeć. Spotyka się z Mattem, który gra w szkolnej drużynie hokejowej. Chłopak twierdzi, że ją kocha, ale zdarzają mu się napady zazdrości i niekontrolowane wybuchy złości.
Patrick Ducharme pracuje jako jedyny oficer śledczy w siłach policyjnych Sterling. Bycie detektywem w niedużym mieście oznacza, iż musi działać na wielu frontach jednocześnie i dawać z siebie dosłownie maksimum. Pomimo tego nie był do końca usatysfakcjonowany, zwłaszcza w momentach, w których nie zdążył na czas na miejsce zbrodni i nie udawało mu się pomóc. Zawsze był o krok za sprawcą, co przeżywał bardzo osobiście.
Dnia szóstego marca 2007 roku liceum wstrząsnął wybuch. Patrick przyjął zgłoszenie o oddanych strzałach, a dyspozytor wzywał jednostki z innych miast podając dwa słowa: "Kod tysiąc". Oznaczał on, że każdy ma natychmiast zwolnić radio do wyłącznej dyspozycji koordynatora akcji, gdyż nie jest to codzienna, policyjna rutyna, a sprawa życia i śmierci. Na terenie szkoły wszędzie panował chaos. Było za mało karetek, niedostateczna liczba policjantów oraz totalny brak planu działania w sytuacji, kiedy znany dotąd świat zaczyna rozpadać się na kawałki. Rannych osób jest tak wiele, że nie ma dla nich miejsca w szpitalach, ponieważ są już przepełnione wcześniej przywiezionymi poszkodowanymi uczniami. Co dalej? Jakie podjąć działania, aby jeszcze bardziej nie zaszkodzić?
Sprawcą okazuje się jeden z uczniów. Co zmusiło go do tak drastycznych działań? Czy to chęć zwrócenia na siebie uwagi? Albo pragnienie zemsty i odwetu na koleżankach oraz kolegach? Bo przecież wszyscy dobrze się znali. Dlaczego w ogóle doszło do tego tragicznego w skutkach zdarzenia? Matka mordercy zadaje sobie szereg pytań. Począwszy od tego, co zrobiła, albo być może nie zrobiła? Co powiedziała, albo czego właśnie nie powiedziała swojemu dziecku, aby temu zapobiec? Oczywiście, iż czuje się współodpowiedzialna za to całe piekło, podobnie jak ojciec chłopaka. Jednak to już niczego nie zmieni, nikt bowiem nie jest w stanie cofnąć czasu.
"Dziewiętnaście minut" to powieść obyczajowa z elementami sensacji, która pokazuje zachowania ludzi w obliczu nadciągającego kryzysu przypominającego kataklizm na światową skalę. Nieraz ich postępowanie jest irracjonalne w chwilach kiedy wszystko dosłownie się wali, a nigdzie nie widać nawet cienia, najmniejszej szansy na ratunek. Autorka bardzo wiarygodnie przedstawiła klimat miasteczka Sterling, w którym każdy wie o drugim mieszkańcu wszystko, co ma zarówno swoje zalety, jak i wady. Postacie dopracowała w najdrobniejszych szczegółach, wprost perfekcyjnie, czytelnik wie dokładnie tyle ile powinien, a nie zalewa informacjami, które nie mają nic wspólnego z książką. Zastosowała retrospekcje czasowe, cofając się do wydarzeń sprzed kilkunastu lat, aby ukazać dzieciństwo mordercy, szukając jakiejś wskazówki, która dziś pozwoliłaby łagodniej spojrzeć na nastolatka o zbrodniczych zapędach. A może on sam był ofiarą? Kocham bogaty warsztat pisarski Picoult, ale sądzę, iż nie jestem w tych uczuciach osamotniona. Każdy kto choć raz spotkał się z tą twórczością, na zawsze zostanie jej wiernym fanem. Gorąco polecam!
Pierwsze słowa wstępu do powieści już powalają. Wprowadzają czytelnika w drżenie całego ciała i zmuszają do bezzwłocznego zapoznania się z resztą.
Alex Cormier mieszka w Sterling, a pracuje w sądzie okręgowym hrabstwa Grafton. Blisko czterdziestoletnia kobieta niedawno awansowała w prawniczej hierarchii, gdyż wcześniej była sędzią sądu dystryktowego, gdzie doskonale się...
2017-03-16
Laura Ulloa znajduje się w sali Generalnego Archiwum Indii Zachodnich i odkrywa rękopisy zdumiona, iż zachowały się w tak świetnym stanie. Od pewnego czasu szukała informacji na temat pieniędzy, które markiz de Mancera, wicekról Meksyku przesłał w XVII wieku królowej Mariannie Austriackiej wkrótce po śmierci jej męża, króla Filipa IV, pomiędzy 1665 a 1666 rokiem. Wspominał o tym książę de Maura w jednej ze swoich rozpraw, a także inne źródła, ale nigdy nie został odnaleziony żaden dokument, który by potwierdzał ten fakt. Podobno markiz przesłał królowej dużą sumę, którą uzyskał z biednego już wówczas skarbca meksykańskiego, a królowa przekazała je swojemu protegowanemu, ojcu Everardo Nithardowi. Tak przynajmniej głosiła plotka, jednak źródła nie były zgodne co do wysokości tej kwoty. Mówiono o sumie pomiędzy czterema, a szesnastoma tysiącami pesos w złocie. Było to na tyle dużo na ówczesne czasy, że musiało gdzieś zostać zaksięgowane, a nie trafiono na żaden ślad tego zapisu.
Młoda doktorantka przeglądając dokumenty księgowe z tego okresu znajduje wśród innych dokumentów dwa zeszyty zapisane ręcznym pismem pochodzące z XVII wieku, które wyglądały na pamiętnik jakiejś zakonnicy. Nie rozumiała dlaczego znalazły się tutaj, pośród zapisów dotyczących zupełnie innej sprawy? Zwróciła uwagę na tekst rękopisu, który był napisany siedemnastowiecznym kastylijskim, nie został podzielony na żadne części. Odnosiła wrażenie, że jako badacz trafiła na prawdziwą żyłę złota. Autorką manuskryptu jest siostra Isabel Maria de San Jose, zakonnica profeska w Klasztorze Świętej Pauli Zakonu Świętego Hieronima na przełomie XVII i XVIII wieku i obejmuje okres około dwudziestoletni. Była ona siostrzenicą sławnej siostry Juany. Laura nastawiła się na odkrycia w sprawie dotyczącej samej siostry, ale przede wszystkim liczy na to, że poprzez owe zapiski liczne hipotezy stawiane na jej temat być może zostaną udowodnione, albo obalone. Z pewnością wyjaśnią wiele wątpliwości, jakie budziła niezwykła historia jej życia.
W tamtych czasach w klasztorach panował zwyczaj, że testamenty zakonnic spisywane w chwili wstąpienia do zakonu przechowywano w zakonnych archiwach. Zazwyczaj dotyczyły jedynie podziału tego, co było prywatną własnością siostry i w żadnym wypadku nie były przeznaczone do publicznej lektury. To, że osobiste zapiski znalazły się wśród starych dokumentów, które trafiły do archiwum graniczyło z cudem, bo większość z nich unicestwiał czas, albo gdzieś zaginęła. W Meksyku wiele cennych dokumentów zostało zniszczonych po wprowadzeniu przez Benito Juareza w XIX wieku 'Praw Reformy', na mocy których państwo wysprzedawało majątek kościoła katolickiego. Podczas wprowadzania ich w życie powstał taki chaos, że większość archiwaliów i przedmiotów o wartości historycznej zostało utraconych.
Z pamiętników wyłania się wyrazisty obraz siostry Juany, która była niebywale inteligentna, jak na czasy, w których przyszło jej żyć. Dzięki światłości umysłu osiągnęła spory sukces, nawet wpisała się w historię jako wykonawczyni jednego z dwóch łuków alegorycznych w mieście na cześć nowej władzy, choć zdawała sobie sprawę z faktu, iż jako mężczyzna osiągnęłaby znacznie więcej. Poznała, co znaczy prawdziwa miłość, pomimo, że doświadczyła jej w murach klasztoru, w pełni doceniała tę moc. Jakie skrywa jeszcze sekrety pod zakonnym habitem? Które grzechy z jej życia koniecznie muszą pozostać tajemnicą? Czy to na tyle ważne, aby ktoś w imię tej idei był w stanie podłożyć bombę w mieszkaniu Laury?
"Niewyznane grzechy siostry Juany" to połączenie powieści historycznej z elementami obyczajowymi, gdyż świat został przedstawiony z perspektywy klasztornego życia oraz współcześnie poprzez ukazanie losów Laury. Nadaje to książce zupełnie inny, pełniejszy wymiar, wszystko łączy się ze sobą w jedną, spójną całość. Zapiski siostry Isabel pokazują, jak niewiele znaczyły kobiety w tamtym okresie, a także ile jednak na przestrzeni wieków zmieniło się na lepsze. Sama Juana miała w sobie wiele siły, pomimo wszelkich trudności i przeciwności losu czerpała z życia pełnymi garściami, dopóki jej na to pozwolono. Poprzez sny przenikała do podświadomości Laury, aby wskazać jej wyjście z ciężkiej dla niej osobiście sytuacji. Od razu nasunęło mi się skojarzenie, że zakonnica przypomina swoim kształtem postać Marii Magdaleny, kochanki Jezusa, której temat wprost uwielbiam. Podobnie najeżona tajemnicami, niedopowiedzeniami, zmusza czytelnika do wysnucia własnej interpretacji oraz opowiedzenia się po jednej ze stron. Polecam każdemu, gdyż z tą lekturą nie można się nudzić! Autorka z niebywałą gracją zaprasza nas za kurtynę własnej, niezmierzonej wyobraźni.
Laura Ulloa znajduje się w sali Generalnego Archiwum Indii Zachodnich i odkrywa rękopisy zdumiona, iż zachowały się w tak świetnym stanie. Od pewnego czasu szukała informacji na temat pieniędzy, które markiz de Mancera, wicekról Meksyku przesłał w XVII wieku królowej Mariannie Austriackiej wkrótce po śmierci jej męża, króla Filipa IV, pomiędzy 1665 a 1666 rokiem. Wspominał...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-03-12
Dwie główne bohaterki powieści zostały postawione przed niezwykle trudnym wyzwaniem, z którym naprawdę ciężko się uporać. Choć kiedyś były sobie kompletnie obce, dzisiaj są serdecznymi przyjaciółkami, a jedna z nich dosłownie i w przenośni uratowała drugą.
Beth to trzydziestoośmioletnia mama oraz żona. Małżeństwo istnieje już od czternastu lat, w związku z czym z przykrością obserwuje, iż zaczęli się sobą nudzić, a pewne rzeczy, które na początku były akceptowane, obecnie są nie do przyjęcia. W skrzynce pocztowej znajduje kartę z życzeniami z okazji urodzin, choć doskonale wie, że w najbliższym czasie wcale ich nie obchodzi. O co chodzi nadawcy? Dopisek na dole wywraca jej cały świat do góry nogami:
"(...) Sypiam z Jimmym.
P.S. On mnie kocha. (...)" - [str.22]
Odczuwa strach, nieopisaną wściekłość, jest spanikowana i w najwyższym stopniu upokorzona. To po prostu nie do przyjęcia. Mąż pod naciskiem pytań z jej strony przyznaje się do romansu i wyprowadza z domu, a Beth zostaje sama z dziećmi i własnymi obezwładniającymi przeżyciami. Z opresji ratują ją spotkania w klubie książki, gdzie przyjaciółki robią wszystko, aby ją wesprzeć. Nie jest to łatwe na małej wyspie Nantucket, gdzie diabeł mówi "dobranoc" i wszyscy się znają.
Olivia mieszka w domku na plaży, który kupili z byłym mężem jako inwestycję. Przestali przyjeżdżać razem już dawno, choć wcześniej spędzali tu tydzień lub dwa pod koniec sezonu, a poza nim wynajmowali turystom. Pięć lat temu pracowała jako redaktorka w wydawnictwie, obecnie fotografuje. Po tragicznych przeżyciach związanych ze śmiercią własnego dziecka, próbuje nadać jakikolwiek sens swojemu życiu, tylko egzystuje i oddycha, nic więcej. Myśli samobójcze dopadają ją w każdej sekundzie dnia. Synek zaczął chorować w wieku trzech lat, co było dla rodziców prawdziwą traumą.
"(...) Był różowofioletowy jak petunia, spokojny i miał wielkie oczy. Od razu go pokochała. Był piękny i taki obiecujący. Jej mały synek miał kiedyś grać w małej lidze bejsbolowej, występować w szkolnych przedstawieniach i być dobry z matematyki. Wtedy nie wiedziała jeszcze, że powinna marzyć o dużo prostszych osiągnięciach. - Mam nadzieję, że nauczysz się mówić i samodzielnie korzystać z toalety, zanim skończysz siedem lat. (...)" - [str.49]
Anthony był autystycznym dzieckiem. Co się z tym wiąże, trudno żyć z nim każdego dnia i wiele małżeństw z tego powodu po prostu się rozpada, pomimo najszczerszych chęci oraz podjętych prób całkowitej akceptacji rzeczywistości. Olivia odczytuje swoje pamiętniki, w których zapisywała wszystkie obserwacje oraz uwagi i inne spostrzeżenia. Pierwszy wpis miał miejsce w rok po urodzeniu synka, kiedy jeszcze rozwijał się normalnie, chociaż już wtedy matka zamartwiała się faktem, że chłopczyk nie mówi, jednak lekarz pediatra uspokaja ją. Podobno dziewczynki zaczynają rozwijać się wcześniej niż chłopcy i wcale nie uważa tego za nieprawidłowość. Rodzice oddaliby wszystko, aby wówczas miał rację, niestety czas wskazuje inne rozwiązanie.
"Kochając syna" to niezwykle piękna i wartościowa powieść obyczajowa, która przedstawia wizję własnego, wewnętrznego świata z perspektywy autystycznego chłopca. Dzięki tak oryginalnemu rozwiązaniu każdy człowiek z odrobiną empatii potrafi sobie wyobrazić, na czym polega jego egzystencja, z czym sobie nie radzi, a także w jaki sposób szuka odpowiedniej i do przyjęcia dla siebie samego interpretacji zdarzeń. Trudną rolę otrzymali od życia rodzice, którzy są zmuszeni przez chorobę swojego dziecka obserwować dzień po dniu, jak prawie wcale się nie rozwija, nie nabywa żadnych nowych umiejętności, a jeżeli takowe się zdarzają, są prawie niezauważalne. Książka posiada również drugi, przeciwległy biegun, mianowicie zdradzaną przez męża Beth, która przechodzi własny kryzys. Odnosi wrażenie, że już nigdy nie będzie lepiej. Lisa Genova to mistrzyni w opisywaniu uczuć. Zawsze daje czytelnikowi nadzieję, że pomimo najgorszego życiowego scenariusza trzeba znaleźć te dobre elementy i na nich bazować. W genialny sposób stawia swoich bohaterów przed niewyobrażalnym problemem, który tylko wydaje się nie do rozwiązania. Trzeba odrobinę wysiłku i dobrej woli, aby było lepiej, takie wydaje się być motto zawarte w jej powieściach. Przeczytałam 'Motyla' i 'Lewą stronę życia', które wywarły na mnie ogromnie pozytywne wrażenie. Teraz do kompletu dołączyła kolejna, 'Kochając syna' w niczym nie ustępuje poprzedniczkom. Niecierpliwie czekam na najnowszą, z którą koniecznie muszę się zapoznać ;) Was również do tego namawiam!
Dwie główne bohaterki powieści zostały postawione przed niezwykle trudnym wyzwaniem, z którym naprawdę ciężko się uporać. Choć kiedyś były sobie kompletnie obce, dzisiaj są serdecznymi przyjaciółkami, a jedna z nich dosłownie i w przenośni uratowała drugą.
Beth to trzydziestoośmioletnia mama oraz żona. Małżeństwo istnieje już od czternastu lat, w związku z czym z...
2017-02-01
Maria Sanchez ma dwadzieścia osiem lat, obecnie prawniczka, która w przeszłości pracowała w prokuraturze okręgowej w hrabstwie Mecklenburg. Wtedy na sali sądowej widywała wielu przestępców, którzy byli oskarżeni o takie zbrodnie, że nocami nie mogła zmrużyć oka, gdyż nękały ją koszmary. Zapracowana tak, że właściwie nie ma czasu na rozwijanie swojego drugiego osobistego JA. Kiedyś idealistka, marzyła o tym, aby zmienić świat, ale teraz dopadła ją brutalność prawdziwego życia, a także jej bezradność jako przedstawicielki prawa. Bardzo szybko wypaliła ją ta patowa sytuacja, właśnie dlatego zrezygnowała z poprzedniego zajęcia. Poza tym na jej decyzję miało wpływ morderstwo, którym się zajmowała, po nim otrzymywała listy z pogróżkami, co ciężko odbiło się na ogólnym stanie, głównie emocjonalnym.
Colin Hancoch to równolatek Marii, zawodowo walczy na ringu w zamkniętych klatkach. Stwarzał problemy wychowawcze już od wczesnego dzieciństwa, stwierdzono u niego ADHD, był więc nieznośny, problematyczny i niezwykle trudny we współżyciu. Rodzice wysłali go do szkoły wojskowej, ale po czasie zamienił ją na walki, boks, tylko brutalny sport. Dopiero po kilku latach przerwy w nauce trafił na uczelnię i zaczął realizować swój cel, chciał zostać nauczycielem dzieci trzecich klas. Dlaczego akurat tego pragnął? Szukajcie odpowiedzi na kartach książki. Wszedł w konflikt z prawem, rodzice stale wpłacali za niego kaucję, bo za każdym razem wyciągali go z aresztu. Doszło do tego, że obecnie gdyby zrobił coś niezgodnego z przepisami, po prostu pójdzie do więzienia na co najmniej dziesięć lat. A nad jego zachowaniem czuwa kurator, który tylko czeka, aż zrobi jakiś błąd.
Mężczyzna poznaje Marię, kiedy ta stoi na poboczu drogi zmieniając koło w samochodzie. Zatrzymuje się obok proponując pomoc, jednak dziewczyna boi się go i uparcie twierdzi, że poradzi sobie sama. Nic dziwnego, gdyż po ostatniej walce był mocno poturbowany, zwłaszcza na twarzy, która naprawdę przerażała. Początek ich znajomości nie należał do najłatwiejszych, ale kontynuacja pokazała, że są dla siebie stworzeni. Ktoś chce dokonać zemsty na całej rodzinie Marii i planuje ich zastraszyć, obserwuje dom, wie wszystko o każdym jego mieszkańcu. Pragnie, aby wszyscy żyli w piekle, które dla nich wymyślił. Kim jest ten szaleniec? I czym mu się narazili? Pierwszym krokiem był wysłany do kancelarii, w której pracuje Maria bukiet kwiatów z dziwnym, niezrozumiałym listem. Potem już lawinowo: przebite opony w samochodzie, drink w barze zamówiony przez tajemniczego mężczyznę, który ukrywa twarz pod czapką z daszkiem, śmierć ulubionej suczki Sanchezów... A to dopiero początek! Do czego jeszcze okaże się zdolny?
"Spójrz na mnie" należy do gatunku powieści obyczajowej, ale autor zgrabnie wplótł elementy kryminalne, przez co trzyma w napięciu aż do ostatniej karty. Ukazuje, jak ważne są podstawowe wartości w życiu każdego z nas. Czyli miłość, przyjaźń, nadzieja na lepsze jutro. Skonstruował niezwykle barwne, a zarazem różnorakie postacie, niektóre da się lubić, a inne można wręcz znienawidzić, albo odczuwać przed nimi irracjonalny lęk. Jeden ogromny majstersztyk. Sparks w swojej twórczości zawsze najpierw zbliża do siebie dwoje bohaterów, których z reguły więcej dzieli niż łączy, by potem nie mogli bez siebie żyć. Zawsze stawia im wyzwania, rzuca kłody pod nogi, by na koniec miłość i tak odniosła zwycięstwo. W tej wykonał dokładnie ten sam manewr, ale ma to swój urok i za to kocham tego pisarza. Z męskich autorów romansów potrafi wzruszać, jak nikt inny, dlatego otrzymuje najwyższą ocenę. Jestem oczarowana, zachwycona i chcę więcej! Co jeszcze napisać, żeby Was namówić do lektury? Myślę, że słowa są po prostu zbędne :)
Maria Sanchez ma dwadzieścia osiem lat, obecnie prawniczka, która w przeszłości pracowała w prokuraturze okręgowej w hrabstwie Mecklenburg. Wtedy na sali sądowej widywała wielu przestępców, którzy byli oskarżeni o takie zbrodnie, że nocami nie mogła zmrużyć oka, gdyż nękały ją koszmary. Zapracowana tak, że właściwie nie ma czasu na rozwijanie swojego drugiego osobistego JA....
więcej mniej Pokaż mimo to2016-08-10
San Francisco 2007 r. - Madeline Moretti z radością czeka na Christophera, z którym ostatnio widziała się cztery miesiące temu. Oczarował ją swym umysłem, wrażliwością i wesołością, z tego powodu zgodziła się zostać jego żoną. Jednak szczęśliwy nastrój ją opuszcza po odebranym telefonie, kiedy ktoś informuje, że Chris nie przyjedzie, bo już nie żyje. Miał śmiertelny wypadek.
"(...) Rozmowa telefoniczna zaryglowała drzwi do jej przyszłości i uczyniła z niej więźnia przeszłości; niewypowiedzianie zmieniła jej życie (...)" - [str.18]
Babcia Maddie martwi się jej stanem psychicznym. Wzięła na siebie wszystkie obowiązki, aby pomóc wnuczce. Kiedy się urodziła, starsza kobieta zamówiła dla niej horoskop, gdyż mała przyszła na świat z niezwykle osobliwym szczegółem, a mianowicie prawdziwym węzłem na pępowinie. Okazuje się, że cały horoskop ściśle nawiązuje do przeszłości. Będzie lekko szła przez życie, do chwili, w której kogoś ważnego utraci. Dopiero wówczas zacznie się jej prawdziwa podróż, aby zrozumieć i wyjaśnić zagadkę.
"(...) Uda się w przeszłość i stanie się pielgrzymem, a dojść musi daleko (...)" - [str. 27]
Babcia nigdy nie była zbyt przesądna, ale zaczęła się nad tym wszystkim głębiej zastanawiać. Co powinna zrobić? Pokazać wnuczce cały horoskop? Czy raczej milczeć i udawać, że o niczym nie wie?
Toskania 1347 r. - Maria Magdalena mieszka w willi Santo Pietro odkąd skończyła sześć lat, która jest własnością jej domniemanego, owianego tajemnicą ojca. Dziewczyna nie mówi i nie wiadomo, co było tego przyczyną. W wigilię Świętej Agnieszki zatrzymuje się w willi młody mężczyzna i jego towarzyszka o niezwykle świetlistej aurze. Mia straciła zdolność mowy po śmierci mamy i mrocznymi wydarzeniami tego wydarzenia. Piękna pielgrzymka twierdzi, że jest w stanie wyleczyć dziewczynkę. Czy to nie tylko puste obietnice? Jak potoczą się dalsze losy młodej bohaterki? Kim jest jej prawdziwy ojciec?
Aby odszukać swoje korzenie i własne skrzydła Maddie wyrusza do Borgo Santo Pietro w Toskanii. Tutaj spotyka Sorena, który projektuje ogród nowo poznanych przyjaciół. Przy nim czuje, że wraca jej wewnętrzna siła i znowu jest sobą. W ogrodzie znaleziono szkielety trzech kobiecych ciał. Jaka zagadka za tym się kryje?
"Dom wiatru" to połączenie powieści współczesnej z historyczną, gdzie wydarzenia prowadzą czytelnika przez różne stulecia do ujawnienia wspólnej tajemnicy bohaterów. Od początku zastanawiałam się nad faktem, co to za element, a dopiero po przeczytaniu kilku rozdziałów zaczęłam odkrywać wspólne ogniwo. Przyznaję, że z dreszczykiem emocji odczuwanym na skórze. To moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, ale swoim bogatym warsztatem wpisuje się na listę moich ulubionych. Wykreowała wiele wątków pobocznych, które doprowadziła do finału. Stworzyła ciekawe, perfekcyjnie dopracowane pod każdym względem postacie. Wydanie powieści zasługuje na medal, zarówno okładka, jak jej wnętrze. Gorąco polecam!
San Francisco 2007 r. - Madeline Moretti z radością czeka na Christophera, z którym ostatnio widziała się cztery miesiące temu. Oczarował ją swym umysłem, wrażliwością i wesołością, z tego powodu zgodziła się zostać jego żoną. Jednak szczęśliwy nastrój ją opuszcza po odebranym telefonie, kiedy ktoś informuje, że Chris nie przyjedzie, bo już nie żyje. Miał śmiertelny...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-05-15
Luciana Vetra - jest czasem modelką, a na stałe dziwką, jak sama o sobie mówi. To utrzymanka bogatego Benvolio Malateska i na jego prośbę zgadza się pozować słynnemu malarzowi Alessandrowi Botticellemu, jako bogini Flora, płodna i erotycznie doświadczona.
Podczas pierwszego dnia pozowania nie otrzymuje zapłaty, dlatego kradnie ze skrytki miniaturę nieukończonego dzieła. Wyrzuty sumienia powodują, iż planuje zwrócić to artyście następnego dnia, jednak nie otrzymuje już szansy. Z przerażeniem odkrywa, że jej współlokatorka została zamordowana z tego powodu, iż oprawca pomylił obie kobiety.
Ucieka, aby ratować życie. Szuka ochrony u kochanka, ale zastaje go martwego w łóżku. Jedyne miejsce, w którym czuje się bezpiecznie to klasztor Santa Croce w towarzystwie brata Guido. Tylko ten mężczyzna jej nie pragnął, dlatego postanowiła skierować się w tym właśnie kierunku.
Okazuje się, że w klasztorze również nie jest spokojnie i oboje muszą uciekać. Dochodzą do wniosku, że właściciel obrazu sądzi, iż znają jego tajemnicę. Teraz próbują odkryć ten sekret, aby mieć kartę przetargową w zdecydowanie nierównej walce. Trop na jaki wpadają przyprawia ich o szybsze bicie serca. Czy uda im się powstrzymać, co wydaje się nieuniknione?
Wbrew zdrowemu rozsądkowi zakochują się w sobie. Pomimo, że dzieli ich pochodzenie, wychowanie, a także podejście do codziennych spraw, poddają się uczuciom. Guido nie przyjął do tej pory ślubów zakonnych, więc Luciana ma nadzieję na szczęśliwe zakończenie, jednak nie próbuje wykorzystać jego zachwianej wiary w kościół jako instytucji, tylko czeka na moment, kiedy otworzy się na wspólną przyszłość.
"Tajemnica Botticellego" to genialna powieść historyczna, ściśle związana z obrazem Primavera autorstwa Sandra Botticellego, po brzegi wypełniona tajemnicami, sekretami, poszukiwaniem odpowiedzi, nieustannym wyścigiem z czasem. Na oczach czytelnika główna bohaterka zmienia się z wulgarnej, bezczelnej dziwki w normalną, wartościową kobietę. Nie wiadomo czy powodem owego przeistoczenia jest miłość, albo jej wewnętrzna siła i pragnienie bycia lepszą. Z pewnością Guido przyczynił się do tej przemiany. Staranne wydanie książki sprawia, że przyjemnie trzymać ją w rękach, a piękna okładka przyciąga wzrok, kusi, wabi, nęci... Gorąco namawiam do zapoznania się z lekturą, gdyż jest to kawałek świetnie napisanej prozy.
Luciana Vetra - jest czasem modelką, a na stałe dziwką, jak sama o sobie mówi. To utrzymanka bogatego Benvolio Malateska i na jego prośbę zgadza się pozować słynnemu malarzowi Alessandrowi Botticellemu, jako bogini Flora, płodna i erotycznie doświadczona.
Podczas pierwszego dnia pozowania nie otrzymuje zapłaty, dlatego kradnie ze skrytki miniaturę nieukończonego dzieła....
2016-04-19
Liza die Antonio Gherardini Giocondo, nazywana przez ludzi po prostu Moną Lizą, to piękna młoda kobieta, którą uwiecznił na swoim słynnym obrazie wielki artysta i malarz Leonardo da Vinci. Historia jej życia nie zaczyna się w momencie narodzin, ale od brutalnego morderstwa, które zostało popełnione rok przed jej przyjściem na świat. W dzieciństwie nie sporządzono dla niej horoskopu, więc jako młoda dziewczyna nalegała, aby przygotować go właśnie teraz. Jednak astrolog, który podjął się tego zadania, widzi głównie niepokojące znaki. Twierdzi, że los powiązał ją nierozerwalnie z pewną zbodnią.
Ojciec Lizy, Antonio to bogaty handlarz wełną. Mieszka z żoną Madonną Lukrecją i córką we Florencji, gdzie wszyscy dbają o elegancję, a popyt na jego produkty pozostaje stale na wysokim poziomie, dlatego bieda im nie zagraża. Matka Lizy choruje na padaczkę, a jej ataki powodują, że większość podtrzymuje teorię o opętaniu przez diabła. Kiedy w mieście pojawia się Savonarola, zaczyna swoją duszpasterską działalność wygłaszając z ambony słowo Boże bezpośrednio w kierunku grzeszników, Antonio ma nadzieję na uzdrowienie swojej żony. Błaga ją, aby wyraziła zgodę na pójście do kościoła, wysłuchanie kazania oraz prywatną audiencję w zakrystii w celu uleczenia. Lukrecja decyduje się na wizytę w kościele, jednak sprawy wymykają się spod kontroli i kobieta umiera na oczach swojej rodziny.
Przed śmiercią Lukrecja opowiada córce o kulisach zabicia Giuliana Medyceusza. W okrutny spisek było zamieszanych wiele osób, choć tylko trzy zadały śmiertelne ciosy, mianowicie Bandini Baroncelli, Francesco de' Pazzi oraz ostatni pozostał nierozpoznany i udało mu się uciec. Starszy brat zamordowanego postanowił zemścić się mordując w odwecie osiemdziesiąt osób zaledwie w pięć dni. Nie ukoiło to jednak bólu po zmarłym. Postanowił, że do skutku będzie poszukiwał trzeciego mordercy. Leonardo da Vinci był na miejscu tragedii i zapamiętał rysy tajemniczego pokutnika, dlatego w tym celu zostaje zatrudniony przez Wawrzyńca.
Mentor rodu Medyceuszy przedstawia Monę Lizę bliskim przyjaciołom i obiecuje, że wybierze dla niej dobrego męża, gdyż taki był miejscowy zwyczaj, aby pełnił rolę swatki. Na bankiecie najbardziej podoba się jej najmłodszy syn gospodarza, Giuliano, imiennik swego nieżyjącego wuja, równie co on przystojny i wrażliwy. Zakochują się w sobie z wzajemnością i wbrew konwenansom szukają pretekstu do spotkania. Antonio jest wrogiem Medyceuszy i raczej nie wyrazi zgody na to, aby młodzi byli razem. Pomimo wielu przeciwności biorą ślub w tajemnicy przed wszystkimi. Te wydarzenia lawinowo odsłaniają sekrety z przeszłości.
"Ja, Mona Liza" to absolutnie genialna powieść historyczna napisana przez jedną z moich ulubionych pisarek. Przedstawia XV - wieczną Florencję, a głównie charakteryzujące ją bardzo napięte tło polityczne, z nieustającą walką o władzę. Nie wiadomo komu ufać, kto jest wrogiem, a kto przyjacielem, choć o tych drugich znacznie trudniej. Każdy przyjaciel Medyceuszy narażał się na niebezpieczeństwo, nawet utraty życia. Sytuacja społeczna ściśle powiązana była z polityczną, która niezmiennie rzutowała na powszedni dzień każdego mieszkańca miasta. Książka zawiera przede wszystkim dobrze rozbudowany wątek miłosny, wręcz naszpikowana jest tajemnicami, które zostają stopniowo odkrywane przed czytelnikiem, praktycznie do ostatniej strony. Zaskakujące zakończenie dodaje głębi i świadczy o dokładnym przemyśleniu całokształtu przez autorkę. Piękna, klimatyczna, przyciągająca wzrok okładka zachęca do sprawdzenia, czy jej zawartość jest równie kusząca? Zapewniam, że tak właśnie jest i gorąco polecam!
Liza die Antonio Gherardini Giocondo, nazywana przez ludzi po prostu Moną Lizą, to piękna młoda kobieta, którą uwiecznił na swoim słynnym obrazie wielki artysta i malarz Leonardo da Vinci. Historia jej życia nie zaczyna się w momencie narodzin, ale od brutalnego morderstwa, które zostało popełnione rok przed jej przyjściem na świat. W dzieciństwie nie sporządzono dla niej...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-03-12
Simonetta di Saronno jest młodziutką, bardzo pobożną wdową, obdarzoną zjawiskową urodą. Z bitwy pod Padwą nie wraca Lorenzo, tylko jego giermek. Małżonkowie nie mieli dzieci, więc kobieta zostaje zupełnie sama. Najbliższa rodzina poniosła śmierć w wyniku panującej zarazy. Teraz zastanawia się czy Bóg naprawdę istnieje? Chciałaby dołączyć do zmarłego męża, bo uważa, iż własna śmierć ukoi nieznośny ból i przyniesie wybawienie. Mama dziewczyny próbowała ją przestrzec przed przeznaczeniem:
"(...) Twoje życie jest beztroskie i szczęśliwe, byłaś kochanym dzieckiem, obdarzonym przez Boga urodą i wszelkimi innymi darami, zostajesz szczęśliwą żoną bogatego męża, ale niczyje życie nie upływa w wiecznej pomyślności. Któregoś dnia poznasz smak cierpienia i wówczas przypomnisz sobie to zdarzenie. Bo dopiero wtedy poznasz całą prawdę o swojej naturze i o życiu, jakie Bóg dla Ciebie zaplanował (...)" - [str. 15]
Bernardino Luini to młody, niezwykle utalentowany malarz, ale nie posiadający żadnych zasad moralnych, wyuczony przez samego Leonarda da Vinci, przez niego również wskazany do wykonania fresków w kościele w Saronno. Po przybyciu na miejsce spotyka modlącą się Simonettę, od pierwszego spojrzenia rzuca mu się w oczy niebiańska, niecodzienna uroda kobiety. Gorąco pragnie ją namalować, uwiecznić na malowidle przedstawiającym Najświętszą Marię Pannę. Proponuje zapłatę za pozowanie, jednak ona wzburzona wybiega z kościoła nie przyjmując propozycji, gdyż uważa ją za poniżającą dla osoby z jej sfery.
Simonettę odwiedza notariusz, który przedstawia stan finansowy majątku. Nie ma dla niej dobrych wiadomości, sytuacja jest krytyczna. Kiedy kobieta stwierdza, że rodzinny skarbiec świeci pustkami i nie ma czym opłacić najpilniejszych wydatków, jest przerażona. Jednak zależy jej głównie na zachowaniu domostwa przez wzgląd na pamięć męża, należał bowiem do jego przodków. Część przedmiotów przygotowuje do sprzedaży, zatrudnia tylko jedną pokojówkę i giermka Lorenza. Ale nawet to nie ratuje beznadziejnej sytuacji, zwraca się o pomoc do Żyda, co w normalnych okolicznościach jest nie do przyjęcia. Jest zmuszona również rozważyć propozycję malarza. Po pewnym czasie szaleńczo zakochują się w sobie, jednak los postanowił ich rozdzielić na kilka lat. Co zyskali dzięki tej rozłące? W tym czasie powraca Lorenzo, który w wyniku odniesionych ran stracił pamięć. Czy ujawni swoje istnienie wszystkim zainteresowanym?
"Migdałowa Madonna" należy do gatunku powieści historycznej. Trzeba pamiętać, że to przede wszystkim fikcja literacka, z wyjątkiem faktu istnienia fresków namalowanych przez Bernardina. Książka porusza wiele tematów bliskich sercu każdego człowieka. Niespotykana przyjaźń między Simonettą a Manodoratą, gotowymi w każdej sytuacji do udzielenia pomocy i wsparcia. Nawet wbrew zdrowemu rozsądkowi, w obliczu najwyższego ryzyka, nie zawodzą. Szeroko opisana sprawa prześladowania Żydów, gdzie głównie chrześcijanie w imię Boga byli sprawcami samego zła. Wspomnieć trzeba jeszcze o miłości, być może dla niektórych rzecz banalna, a dla innych kwintesencja życia. Tutaj ukierunkowana na dzieci oraz uczucie pomiędzy kobietą a mężczyzną nacechowane trudnościami do przezwyciężenia. Autorka trafiła na listę moich ulubionych przez wzgląd na szeroką gamę wrażeń jakie wyniosłam z lektury. Bardzo podoba mi się styl pisania oraz sposób budowania historycznego tła, a także charakterystyka postaci. Wydanie powieści jest staranne, dokładnie przemyślane, nie wyłączając pięknej okładki. Tu ukłon w stronę wydawnictwa. Nie sposób się od niej oderwać. Z tego powodu szczerze polecam głównie miłośnikom prozy historycznej.
Simonetta di Saronno jest młodziutką, bardzo pobożną wdową, obdarzoną zjawiskową urodą. Z bitwy pod Padwą nie wraca Lorenzo, tylko jego giermek. Małżonkowie nie mieli dzieci, więc kobieta zostaje zupełnie sama. Najbliższa rodzina poniosła śmierć w wyniku panującej zarazy. Teraz zastanawia się czy Bóg naprawdę istnieje? Chciałaby dołączyć do zmarłego męża, bo uważa, iż...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-03-02
Ruby jest trzydziestoczteroletnią kobietą, której rodzice giną w tragicznym wypadku, co zmienia ją w zupełnie nową osobę. Nie radzi sobie z tą bolesną świadomością, choć ucieczkę znajduje w pracy szaleńczo publikując artykuły do gazety, stwierdza, że wcale nie czuje się lepiej. Wraca do rodzinnego domu, żeby uporządkować przeszłość i zmierzyć się z teraźniejszością.
W sypialni zmarłych rodziców na dnie szafy znajduje pudełko po butach, a w nim stare fotografie, żyłkę kolorowych paciorków, biały dziecięcy czepek oraz kostkę do gry na gitarze. Na jednym z dokumentów ze zdumieniem odczytuje zaświadczenie lekarskie, w którym informowano rodziców o tym, że potwierdza się diagnozę o ich bezpłodności. Najdziwniejsze, że data dokumentu wskazuje dzień na siedem miesięcy przed narodzinami Ruby. Jak to możliwe, że matka ją w ogóle urodziła? Czy kłamstwo w imię dobra drugiej osoby może być usprawiedliwione?
"(...) Nie mogła i nie chciała w to uwierzyć. Czuła się coraz mniej rzeczywista, jakby ukradziono jej tożsamość, jakby ktoś podał w wątpliwość jej istnienie. (...)" - [str.59]
Kobieta poznaje Andresa, syna słynnego malarza i rzeźbiarza Enrique Marina, który utrzymuje się z malowania oraz wystroju wnętrz, a także pracuje przy budowie domów. Bardzo lubi swoje zajęcie, pozwala ono mężczyźnie na godne życie. Relacje z ojcem nie układają się pozytywnie, właściwie rzecz ujmując są nacechowane zawiścią, wręcz nienawiścią. Parę lat temu Andres został wyrzucony przez niego z domu. Co wywołało tę przysłowiową burzę w szklance wody?
Akcja przenosi się do zniszczonej przez wojnę domową Barcelony. Siedemnastoletnia Julia przygotowuje się do przejścia w dorosłość. Pragnie poznać świat, jednak ojciec zdecydował, że wyśle ją do klasztoru. Będąc posłuszną córką praktycznie nie miała wyboru, gdyż rodzinie brakowało pieniędzy. Jako siostra zakonna zostaje oddelegowana do pracy w szpitalu na oddziale położniczym. Otrzymuje ważne zadanie, mianowicie ma pomagać grzesznym kobietom w nawróceniu. Każda z nich po porodzie praktycznie jest zmuszana do oddania dziecka w obce ręce. Uważano ten krok za niezbędny element pokuty. Początkowo buntuje się przeciw swoim obowiązkom, ale po czasie musiała przywyknąć. Później trafia do prywatnej kliniki doktora Lopeza, gdzie nielegalny handel noworodkami zatacza kręgi na szeroką skalę.
"Zatoka tajemnic" to niesamowicie wciągająca powieść obyczajowa. Porywająca do tego stopnia, że trudno odłożyć ją nawet na krótką chwilę, przy jednoczesnym pragnieniu, by akcja trwała najdłużej, jak tylko można. Autorkę charakteryzuje wyjątkowy, dojrzały warsztat pisarski, każda jej powieść jest dokładnie przemyślana oraz dopracowana w najdrobniejszych detalach. Bohaterowie opowiadają historię swojego życia z własnej perspektywy, przez co odsłaniają wnętrze przed czytelnikiem. Intrygują oraz zmuszają do zastanowienia się nad wieloma aspektami współczesnego świata. Lektura absolutnie wzruszająca, romantyczna i emocjonująca. Po prostu obowiązkowa bez względu na porę roku czy aurę za oknem. Szczerze polecam!
Ruby jest trzydziestoczteroletnią kobietą, której rodzice giną w tragicznym wypadku, co zmienia ją w zupełnie nową osobę. Nie radzi sobie z tą bolesną świadomością, choć ucieczkę znajduje w pracy szaleńczo publikując artykuły do gazety, stwierdza, że wcale nie czuje się lepiej. Wraca do rodzinnego domu, żeby uporządkować przeszłość i zmierzyć się z teraźniejszością.
W...
2016-02-03
Eva Gatsby pracuje w sklepie z antykami w Bristolu, jako konserwatorka. Swój zawód wykonuje uczciwie, a przede wszystkim z ogromną pasją. Właścicielka firmy wyznacza swej pracownicy zadanie specjalne, w zaufaniu wysyła ją do Birmy, aby oceniła autentyczność rzadkich, prymitywnych przedmiotów z XVIII wieku, a nawet starszych. Dla Evy jest to szansa na poznanie miasta, w którym przed laty mieszkał jej dziadek i brał czynny udział w wojennych potyczkach. Oboje mają bardzo dobre relacje. Starszy pan prosi, nalega wręcz, żeby wnuczka przed wyjazdem koniecznie się z nim zobaczyła. To podobno sprawa niecierpiąca zwłoki. Otrzymuje od niego dwie kartki z adresami. Dlaczego to tak istotne? Okazuje się, że wiele lat temu złożył obietnicę, której nie dotrzymał. Teraz Eva musi sprostać wyzwaniu. Powinna odszukać w Mandalaj kobietę o imieniu Daw Moe Mya. Jaka jest historia tekowego lwa, którą usłyszała od dziadka?
Ojciec Evy zmarł wcześnie, a jej matka dosłownie się załamała. Straciła swoją podporę, wielką miłość. Od momentu śmierci męża tylko funkcjonowała w świecie dla swej córki. Nigdy już nie odzyskała radości życia. Najpełniej ujęła tę bezdenną rozpacz matki sama bohaterka, w słowach:
(...) Życie bez ojca okazało się zupełnie inne od tego, które znała wcześniej. Brakowało jej tylu rzeczy: jego głosu, śmiechu, obecności. Nawet dom stał się milczący i ponury - stał się domem, który kogoś stracił. Ale przynajmniej została matka. Miała się czego uchwycić. Eva czekała, aż matka do niej wróci. Czekała na opowieści, ciepło jej ramion, bąbelki śmiechu. Nigdy się nie pojawiły. Być może matka wciąż tam była (..) Coś zniknęło. Jej matka straciła serce. I w ten sposób Eva straciła także matkę (...) - [str. 44]
Przeplatają się między sobą perypetie miłosne trzech pokoleń. Dziadka Evy, jej rodziców oraz samej kobiety. Zmienia się tło historyczne i społeczne pod kątem właściwych zdarzeń, każdy bohater opisuje wrażenia i emocje z własnej perspektywy, co nadaje wiarygodny szlif całości. Kiedy w Mandalaj Eva poznaje Ramona, wnuka Mai, wydaje się, jakby sprawy zaczęły wreszcie się układać. Czy młodzi pokonają przeszkody pod postacią wielu kilometrów odległości oraz dwóch skrajnie różnych kultur?
"Powrót do Mandalaj" to trzymająca w napięciu powieść obyczajowa, którą czyta się jednym tchem. Główny wątek skupia się na uczuciach, ale nie tylko. Znaleźć w niej można także wątek kryminalny, który zostaje doprowadzony do pozytywnego finiszu. Temat nielegalnego handlu dziełami sztuki pozostaje wciąż żywy i aktualny, dlatego z dużym zainteresowaniem skupiłam się na tych fragmentach książki. Bardzo starannie wydana, ozdobiona drobnymi elementami, których ilość została dokładnie przemyślana, czyli nie za dużo, ani zbyt mało. Zjawiskową okładkę można tylko podziwiać, przyciąga jak magnes. Autorka mnie nie zawiodła. Utrzymała wysoki poziom swej twórczości, który miałam okazję poznać czytając "Dom na Sycylii". Do dziś mile wspominam. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko gorąco polecić każdemu czytelnikowi. Co właśnie robię!
Eva Gatsby pracuje w sklepie z antykami w Bristolu, jako konserwatorka. Swój zawód wykonuje uczciwie, a przede wszystkim z ogromną pasją. Właścicielka firmy wyznacza swej pracownicy zadanie specjalne, w zaufaniu wysyła ją do Birmy, aby oceniła autentyczność rzadkich, prymitywnych przedmiotów z XVIII wieku, a nawet starszych. Dla Evy jest to szansa na poznanie miasta, w...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-11-25
Tokio, Japonia 1905 rok - zostaje popełnione morderstwo. Mężczyzna, a właściwie były przyjaciel strzela do polskiego oficera i jego japońskiej narzeczonej. Pod wpływem impulsu zabija też służącą, która staje się mimowolnym świadkiem całego zajścia. Zabójca przyszedł po coś konkretnego. Czegoś szuka, ale niczego nie znajduje. Co jest tak cenne, aby w imię tego poświęcić życie trojga ludzi?
Gdańsk, współcześnie - Emil Żądło to były policjant, obecnie pisze artykuły do gazety. Mieszka z Martą, która pracuje w muzeum jako historyczka sztuki. Okazuje się, że na różnych forach internetowych ktoś podszywa się pod Emila i publikuje w jego imieniu co najmniej dziwne treści. Akcja toczy się ekscytująco, zdecydowanie nabiera tempa. Bohater odbiera głuche telefony. Nękanie odbywa się z coraz większym natężeniem, co trudno wytrzymać.
Policja wszczyna nieoficjalne śledztwo, wpada na trop mężczyzny, który stoi za niewyjaśnionymi zdarzeniami. Niestety znaleźli go martwego. Poza tym szybko trafiają na kolejną ofiarę, która posiada kolekcję japońskich drzeworytów. Jaki jest element łączący oba zabójstwa? Prywatne dochodzenie prowadzi do politycznej afery. Za wszystko odpowiada człowiek, który jest generalnie nie do ruszenia. Czy uda się Emilowi dokonać tego, co wydaje się niemożliwe?
Drzeworyty oddają klimat epoki. Ich tematyka zamyka się w życiu codziennym Japończyków, ale nie przedstawiają trudów ani trosk, tylko zabawę i radość. To było najbardziej istotne. Gejsza, która widnieje na drzeworytach jest zagadkowa. Bardzo piękna. W ogóle gejsze to artystki, wykształcone kobiety, które przestrzegały wielu zasad moralnych. Nie sprzedawały swojego ciała w przeciwieństwie do kurtyzan.
"Cień gejszy" ukazuje szczegóły historycznego japońskiego miasta Tokio oraz współczesnego polskiego Gdańska. Zupełnie jak dwa różne światy. Coś je jednak łączy. Z zapartym tchem czytałam o Kriegsmarine, czyli pruskiej marynarce, która brała udział w wojnie rosyjsko - japońskiej w 1905 roku. Odnalezione stare zdjęcia z tego okresu są na wagę złota. Jako pasjonatka genealogii już tak mam, że zwracam uwagę na coś, co dla innych wcale nie jest równie istotne. Zagadkowa postać twórcy drzeworytów - Baisona pozwala na wiele hipotez. Autorka łączy fikcję literacką z autentycznymi historycznymi zdarzeniami. Jest to zarówno kryminał, jak i sensacja. Książka naprawdę z najwyższej półki. Jedyne, co mogę zrobić, to polecić ją każdemu czytelnikowi. Czynię to z ogromną przyjemnością i najwyższym przekonaniem.
Tokio, Japonia 1905 rok - zostaje popełnione morderstwo. Mężczyzna, a właściwie były przyjaciel strzela do polskiego oficera i jego japońskiej narzeczonej. Pod wpływem impulsu zabija też służącą, która staje się mimowolnym świadkiem całego zajścia. Zabójca przyszedł po coś konkretnego. Czegoś szuka, ale niczego nie znajduje. Co jest tak cenne, aby w imię tego poświęcić...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-03-24
Akcja powieści rozgrywa się w Sewilli pod koniec XV wieku. W Hiszpanii twardą ręką sprawuje rządy Izabela Kastylijska, wraz z małżonkiem. Przybywa do miasta na spotkanie z nienawistnym Hojedą, który pragnie prosić ją o wprowadzenie inkwizycji, a także o wyrażenie zgody na ściganie każdego konwertyty podejrzanego o praktykowanie judaizmu. Na początku sytuacja jest stabilna, ale później zaczynają się liczne aresztowania. Wkrótce konwertyci masowo opuszczają swe domostwa szukając schronienia w Portugalii czy Afryce. Na rozkaz królewskiej pary ustanawia się nowe prawa związane z inkwizycją. Odtąd wszyscy Żydzi mieszkający w Sewilli i okolicach zostają wypędzeni z miasta, mogą zabrać ze sobą tylko to, co niezbędne do przeżycia. Cały dobytek trafia w ręce zarządców ustanowionych przez inkwizycję, poza tym nie mają prawa do sprzedaży własnych domów. Pośród historycznych zawirowań egzystują bohaterowie powieści.
Marisol Garcia jest jedynym dzieckiem Diega, zasiadającego w Radzie Miejskiej Sewilli oraz Magdaleny, bardzo pięknej artystki o niezwykłym talencie do malowania posągów wykonanych z ceramiki, a przedstawiających świętych. Opowiada córce historię złotej krainy Sefarad, o udręce narodu żydowskiego, o tym, jak Izabela zasiadła na tronie Kastylii w 1474 roku. Marisol jest bezwiednym świadkiem sceny, kiedy sąsiad Gabriel Hojeda, przedstawiciel bogatego i wpływowego rodu, znęca się nad starym Żydem, sama próbuje zareagować, ale wołają za nią obraźliwie cuchnąca marrana, to znaczy świnia. Jest to najgorsze określenie, którego używano w stosunku do konwertyty. Od tej chwili oddala się od matki, wstydzi się jej pochodzenia, a zarazem własnego dziedzictwa, nie bierze udziału w piątkowych, tajemnych spotkaniach. Zwraca się bardziej w kierunku ojca i żywi nadzieję, że w przyszłości poślubi ukochanego przyjaciela Antonia. Niestety los okazuje się przewrotny, gdyż zostaje żoną kogoś zupełnie innego. Człowieka, do którego odczuwa odrazę i wstręt. Na dodatek nienawidzi ojca za zaaranżowanie tego małżeństwa, choć czynił to w dobrej wierze, aby zapewnić córce bezpieczeństwo w niepewnych czasach.
Inkwizycja rozpoczyna dochodzenie w sprawie Magdaleny. Ze strachu przed jej działaniem kobieta popełnia samobójstwo. Rzuca się w nurt rzeki Gwadalkiwir na oczach niczego nierozumiejącej córki oraz zrozpaczonego męża. W późniejszym czasie, po złożeniu donosu na Diega także wszczęto śledztwo. Zostaje aresztowany, a jego majątek przejmuje Korona. Jest torturowany w obecności Marisol. Wydarzenia te powodują u dziewczyny wielką przemianę, zaczyna doceniać swoje korzenie, staje się w pełni dojrzałą emocjonalnie kobietą. Wyrzuca sobie dawniejszą obojętność wobec Magdaleny oraz chwilową awersję w stosunku do ojca, ale próbuje sobie samej wybaczyć każde zaniedbanie.
"Żona inkwizytora" to wspaniały romans historyczny o sile prawdziwej miłości, zdolnej pokonywać wszelkie przeszkody. Opowiada o realiach XV - wiecznej Hiszpanii, nękanej przez widmo szalonej inkwizycji, na mocy której gnębiono ludność żydowskiego pochodzenia, poddawano bezlitosnym torturom, by w końcu zabić. Wszystko to działo się zgodnie z obowiązującymi przepisami, więc jak łatwo przewidzieć, naginano je nieraz poza granice zwyczajnej przyzwoitości oraz humanitaryzmu. Wystarczył donos, aby pozbyć się niewygodnego sąsiada czy członka rodziny. Powieść jest niezwykle wciągająca, charakteryzuje się licznymi zwrotami akcji, więc czytelnik nie ma prawa, by odczuwać znużenie. Narratorem jest Marisol i przedstawia wydarzenia z własnej perspektywy, wspomina dzieciństwo, które bezsprzecznie wpłynęło na ukształtowanie jej aktualnej postawy. Ciekawy prolog, wyjaśniający burzliwą oraz zmienną historię miasta Sefarad, od okresu wczesnego chrześcijaństwa po dzisiejsze czasy. Książka została starannie wydana; trzymać ją w dłoniach to wielka przyjemność. Wyjątkowo klimatyczna okładka oraz tłumaczenie w wykonaniu Martyny Bielik zasługują na pełne uznanie. Gorąco polecam wszystkim miłośnikom literatury historycznej.
Akcja powieści rozgrywa się w Sewilli pod koniec XV wieku. W Hiszpanii twardą ręką sprawuje rządy Izabela Kastylijska, wraz z małżonkiem. Przybywa do miasta na spotkanie z nienawistnym Hojedą, który pragnie prosić ją o wprowadzenie inkwizycji, a także o wyrażenie zgody na ściganie każdego konwertyty podejrzanego o praktykowanie judaizmu. Na początku sytuacja jest stabilna,...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-03-18
Bycie matką, to najbardziej zaszczytna rola w życiu kobiety. Wiąże się z nią wielka odpowiedzialność, a zarazem szczęście; obowiązek, a także przywilej. Niestety nie każda otrzymuje od losu ten wspaniały dar. Zdarza się, że droga do osiągnięcia celu jest kręta, wyboista, niejednokrotnie pokonywana bez pomyślnych efektów końcowych, ku rozpaczy starającej się o dziecko przyszłej, bądź niedoszłej matki. Zdeterminowane decydują się na sztuczne zapłodnienie lub w ostateczności na adopcję. Podobne wybory nigdy nie należą do łatwych, nie gwarantują sukcesu. In-vitro w sposób selektywny traktuje zarodki, które od samego początku są przecież dziećmi, a w tym wypadku wiele z nich ginie. Z kolei adopcja także niesie pewne ryzyko, że dziecko nie spełni oczekiwań przyszywanych rodziców i cierpią wtedy obie strony.
Poronienie czyni spustoszenie w psychice kobiety, powoduje bolesną traumę, z której niewoli trudno się wyzwolić. Otoczenie kobiety dotkniętej tą osobistą tragedią nie potrafi stawić czoła brutalnej rzeczywistości, ani tym bardziej skutecznie pocieszyć, wesprzeć, używając odpowiednich słów. Czasem nie można ich znaleźć we własnym wnętrzu, a w innych wypadkach po prostu niektórym osobom nie chce się nawet szukać. Tragedia poronienia stała się udziałem bohaterek, które w wirtualnym świecie szukają pomocy, wsparcia i wreszcie znajdują zrozumienie pośród kobiet o tożsamych przejściach.
"(...) - Dziecko! Mamo, na litość boską, to było... to jest moje DZIECKO!
- Przepraszam, masz rację. A więc jeśli dziecko nie żyje od dłuższego czasu, to może się wdać jakieś zakażenie i jeszcze twoje zdrowie będzie zagrożone.
- Wiesz, gdzie to mam? Mnie i tak już nie ma. Jestem tylko chodzącą trumną dla mojego Okruszka! (...)" - [str.22]
Wątek na forum portalu matecznik.pl zakłada Pis-anka, czyli trzydziestoletnia Anna, prowadząca księgowość kilku niedużych firm. Pobożna mężatka oraz mama kilkuletniego Pawełka, zaś poronienie drugiej ciąży nastąpiło w 12 tygodniu. Zazdrości innym matkom, które mija na ulicy pchające wózek z dzieckiem lub ciężarnym.
W następnej kolejności dołącza kotusiek, a w realu dwudziestotrzyletnia Mariola; pracuje w drogerii, ale marzy o rozkręceniu własnego biznesu. Jest żoną starszego o dziewięć lat Wieśka. Poroniła wczesną ciążę biochemiczną, ale Kruszyna na zawsze pozostanie w jej sercu.
Potem loguje się Kapibara75, prawdziwie trzydziestoczteroletnia Dominika, której Okruszek zmarł w jedenastym tygodniu ciąży. Żyje w związku partnerskim z Maćkiem i jest niezależną tłumaczką języka hiszpańskiego. Poza tym jej macocha w tym samym czasie oczekuje dziecka, co trudno zaakceptować w sytuacji, w której straciła swoje.
Dołącza ghij, dwudziestoczteroletnia Ewa, która uprawia seks bez zabezpieczeń i zachodzi w ciążę z przygodnym mężczyzną. Nie chce tego dziecka, rozważa nawet dokonanie aborcji, jednak biologiczny ojciec pragnie stworzyć im normalny dom. Wszystko zaczyna się dobrze układać, do czasu feralnego wypadku drogowego, w wyniku którego traci dziecko w dziewiątym tygodniu.
W skrócie poznajemy także historie innych pań, Kombinatorki, Zeze77, Majanny, mauzonki, zrozpaczonejmatki, słonecznikowej, Cyklistki, MatkiFrankensztajna, Zrozpaczonej42. Za tymi nickami kryją się prawdziwe, ludzkie dramaty. Postawy skrzywdzonych kobiet charakteryzuje bunt wobec woli Pana Boga. Niektóre posiadają domowe zwierzęta, na które przelewają nadmiar niewykorzystanego uczucia. Pod koniec książki następuje wewnętrzna przemiana bohaterek, a także ich życiowych partnerów. Pomimo przeciwności stale podejmują próbę ponownego zajścia w ciążę.
"Cisza pod sercem" to wzruszająca powieść obyczajowa, ukazująca problem wielu kobiet, pragnących zostać matkami, a którym los poskąpił tego przywileju. Niestety bardzo często dzieci przychodzą na świat w rodzinach, które nie chcą potomstwa, albo nie potrafią zagwarantować miłości, troski, czy odpowiednich życiowych warunków. Książka pokazuje bezlitosne oblicze przedstawicieli służby zdrowia, którym totalnie obce jest uczucie współczucia i zrozumienia. Poznałam znaczenie wielu stricte medycznych nazw, czy rodzaje przeprowadzonych badań. Osobiście nie byłam zmuszona, aby wiedzieć o podobnych szczegółach, za co dziękuję opatrzności oraz doceniam ten fakt w całej jego wzniosłości. Powieść po mistrzowsku gra na emocjach, jest niebanalna, a poruszony w niej temat stale aktualny. Podzielona jest na cztery części, od czterech pór roku - wiosnę, lato, jesień oraz zimę. Niezwykle starannie wydana, z piękną okładką w pełni nawiązującą do fabuły. Została laureatką Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego ŚWIAT KOBIETY 2011. Uważam, iż jest to wyjątkowo udany debiut Pani Moniki. Z radością sięgnę po dwie następne powieści jej autorstwa. Spodobał mi się całokształt książki, dlatego gorąco namawiam do lektury, przede wszystkim empatyczne panie. Musicie się z nią zmierzyć.
Bycie matką, to najbardziej zaszczytna rola w życiu kobiety. Wiąże się z nią wielka odpowiedzialność, a zarazem szczęście; obowiązek, a także przywilej. Niestety nie każda otrzymuje od losu ten wspaniały dar. Zdarza się, że droga do osiągnięcia celu jest kręta, wyboista, niejednokrotnie pokonywana bez pomyślnych efektów końcowych, ku rozpaczy starającej się o dziecko...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-02-24
Infantka Anna przybywa do Krakowa na pogrzeb zmarłego brata króla Zygmunta II Augusta, który był uważany za łaskawego monarchę w stosunku do Żydów. Obecnie wszyscy obawiają się elekcji Henryka de Valois na jego miejsce, gdyż prawdopodobnie nienawidzi innowierców, a w obronie wiary katolickiej bywa bezwzględnie brutalny. Teraz ma poślubić Annę Jagiellonkę, a dociera do niego fakt, że jest po prostu stara, konterfekt, który otrzymał wcześniej ukazywał ją młodszą i ładniejszą, niż była w rzeczywistości. Odwleka więc w czasie sprawę małżeństwa, bynajmniej nie mając na nie ochoty. Najpierw zostaje koronowany na króla Polski, ale musi wypełnić wszystkie warunki umowy łącznie z niechcianym ożenkiem. Anna z racji swego wieku na pewno nie może mieć dzieci, a jest to mankament, którego nie sposób zignorować. Z tego bardzo skwapliwie korzysta Henryk, aby uniknąć odpowiedzialności.
Otrzymuje list od matki informujący o pogarszającym się stanie zdrowia króla Francji Karola IX, który może nie zwalczyć choroby. Owe smutne wieści w głębi serca radują Henryka, gdyż oznaczają szansę powrotu do kraju. W nerwowej i napiętej atmosferze wyczekuje ostatecznych wieści z ojczyzny, dających niejako zielone światło. W nowym państwie doskwiera mu niezadowolenie okazywane przez Polaków negatywnie oceniających jego rządy, a w zasadzie ich brak. Narzeka na fakt, że nie posiada realnej władzy i będąc królem nie podejmuje żadnych ważkich decyzji, a przy okazji stale zmęczony wszystkim z wyjątkiem cielesnych rozkoszy, których używa bez ograniczeń. Po śmierci brata Henryk wykorzystuje możliwość powrotu do Francji, nawet nie czeka tak długo, jak zdecydował senat, tylko podejmuje decyzję o ucieczce. Poszukiwania zbiegłego króla trwają, jednak jest już za późno, gdyż bezpiecznie dociera na miejsce przeznaczenia. Kraków szaleje, pogrąża się w totalnym chaosie; miasto płonie, a jego mieszkańcy mordują się nawzajem.
W tle politycznych niesnasek egzystują równoległe postacie, jak tytułowa bohaterka starsza wdowa Fiorella Carpaccio, oficjalnie prowadząca warsztat kapeluszniczy, a sekretnie zajmująca się innymi, bardziej niebezpiecznymi sprawami. Z usług szycia kapeluszy korzystały krakowskie patrycjuszki, żony magnatów, a po radę na zdobycie lub odrzucenie mężczyzny przychodziły różne kobiety oraz brzemienne z prośbą o pomoc przy porodzie. Dodatkowo prowadziła dom schadzek, z czego wynika, że była osobą wszechstronną. Dawniej piastowała stanowisko kapeluszniczki królowej Bony, matki Anny, która zbiegła do Włoch, gdzie została otruta, a potem w niewyjaśnionych okolicznościach ginęli ludzie z najbliższego otoczenia. Fiorella początkowo żałowała, że zabrakło jej odwagi, aby wyjechać ze swoją panią, ale po tych strasznych wydarzeniach odczuła ulgę, gdyż mogła zginąć wraz z innymi. Nie porzuciła jednak marzenia o powrocie do ukochanych Włoch.
Autorka powołała do życia drugoplanowych bohaterów, będących doskonałym uzupełnieniem całokształtu powieści. Małgorzata, sierotka bez nadziei na lepszy los pracująca w warsztacie swej opiekunki. Kat Hubert, któremu kapeluszniczka w niemowlęctwie uratowała życie, pomogła wykształcić, a w finalnym momencie odwdzięcza się jej w nieoczekiwanie wrażliwy sposób. Student Aleksander, syn bogatego ojca, zaciągający pożyczkę u Żyda, jednak ten wątek rozwija się niezbyt szczęśliwie. Arogancki, pewny siebie burmistrz Czeczotka oraz charakteryzujące go trudne do akceptacji chamskie zachowanie. Rachela zwabiona przez Fiorellę z powodu wyjątkowej urody oraz niedostatku, w który popadła prawie z dnia na dzień czyniącym ją bezbronną.
"Signora Fiorella. Kapeluszniczka Królowej Bony" to szczególna powieść historyczna o losach dwóch ambitnych, nastawionych na osiągnięcie celu kobiet. Książka opisuje trudne czasy żeńskiej części populacji. Dziewczynki przychodzące na świat stanowiły balast dla ojca, który zmuszony przygotować posag tracił pieniądze. Chłopiec był wyczekiwanym szczęściem dla rodziny, ponieważ żeniąc się z bogatą panną powiększał majątek. XVI - wieczny Kraków naznaczony został fetorem niemytych ludzkich ciał, przepełnionych odchodami okolic, panoszącym się wszechobecnym trupim procederem; śmierć kobiet i dzieci następowała przy trudniejszych porodach, a prostytutki umierały z powodu licznych chorób. Autorka rzetelnie nakreśliła realia społeczne oraz polityczne. Na dole strony znajduje się tłumaczenie zastosowanych niejasnych wyrażeń i nazw, aby ułatwić czytelnikowi zrozumienie tekstu. Zakończenie jest dosyć tragiczne, zarówno dla samego miasta, jak i bohaterów. Zapłakałam nad losem Fiorelli, kiedy oskarżona o użycie czarnej magii, torturowana jest przez Huberta, który z bólem wykonywał swe zawodowe obowiązki. Książka została wydana z ogromną starannością. Okładka bardzo nastrojowa, klimatyczna, powiązana z jej wnętrzem. Jest to moje pierwsze spotkanie z prozą Pani Czarneckiej, ale z pewnością nie ostatnie. Czyta się rewelacyjnie lekko, pomimo natężenia historycznych faktów. Gorąco polecam każdemu miłośnikowi tego typu literatury.
Infantka Anna przybywa do Krakowa na pogrzeb zmarłego brata króla Zygmunta II Augusta, który był uważany za łaskawego monarchę w stosunku do Żydów. Obecnie wszyscy obawiają się elekcji Henryka de Valois na jego miejsce, gdyż prawdopodobnie nienawidzi innowierców, a w obronie wiary katolickiej bywa bezwzględnie brutalny. Teraz ma poślubić Annę Jagiellonkę, a dociera do niego...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-02-07
"Ta przebogata w historyczne szczegóły powieść łączy romans, tajemnicę, zapadające w pamięć postacie, a także lekcję na temat rodziny i przyjaźni. I - co najważniejsze - pomaga zrozumieć, kim jesteśmy i zaznaczyć nasze miejsce w świecie. Ta książka zmienia czytelnika. Willig wnika w głąb duszy swoich bohaterów, żeby pokazać tragedię, triumf i głębię miłości. A także usiłuje znaleźć odpowiedź na ponadczasowe pytanie: jak szokujące sekrety rodzinne sprzed lat mogą wpłynąć na nasze życie i zmienić je na zawsze." - "Romatic Times Book Reviews" - [z okładki]. Nie potrzebowałam lepszej rekomendacji, żeby zapałać pragnieniem bliższego poznania szczegółów i niuansów książki.
Adeline po tragicznej śmierci rodziców w wieku sześciu lat zostaje wzięta pod opiekę lorda i lady Ashford. Trudną sytuację zdecydowanie uatrakcyjnia obecność siedmioletniej kuzynki Beatrice, która okazała sierocie dużo serca oraz zrozumienia. Stała się najlepszą przyjaciółką oraz faworyzowaną przez rodzinę silną przewodniczką, piękną 'debiutantką dekady', o której pisano w gazetach. Ich ścieżki jednak rozeszły się w dwie różne strony świata.
Addie mieszka w Londynie, spełnia się zawodowo, jest samodzielną emancypantką, ma narzeczonego i wszystko wskazuje na to, że pomyślnie ułożyła sobie życie. Bea wraz z mężem Frederickiem zarządza plantacją kawy w Kenii, urodziła dwie córeczki. Wysyła do Addie list z prośbą o pilny przyjazd, choć nie wyjawiła wszystkich szczegółów. Kuzynka postanawia wyruszyć w podróż. Młode kobiety nie utrzymywały kontaktu przez pięć długich lat z powodu niefortunnego incydentu z przeszłości. Pomimo, iż były skłócone, Addie przyjeżdża wyciągając niejako rękę na zgodę. Mąż Bei wyzwala w niej oszałamiające uczucia. Fakty wskazują na to, że dawniej łączyła ich wzajemna miłość.
Trzecią bohaterką scalającą fabułę jest Clemmie, trzydziestoczteroletnia prawniczka nowojorskiej kancelarii, dopiero co rozstała się z partnerem. Przybywa na dziewięćdziesiąte dziewiąte urodziny swojej babci Addie, która zawsze była dla wnuczki oazą bezpieczeństwa, trwałości oraz niezmienności. Wnuczka zauważa niepokojące zmiany w wyglądzie babci, co ją przygnębia i uświadamia ulotność chwili. Addie zwraca się w zamroczeniu do wnuczki per 'Bea', czym wywołuje istną lawinę pytań i wątpliwości. Wychodzą na jaw głęboko skrywane tajemnice, które dosłownie wstrząsnęły całym światem Clemmie, a także całej rodziny.
Książka dzieli się na dwie części zatytułowane: pierwsza 'Ashford Park', a druga 'Kenia', gdzie farma także nosi szumną nazwę Ashford. Podział ten zdecydowanie ułatwia odbiór fabuły, która pozbawiona tego zabiegu stałaby się chaotyczna. Na szczęście autorka doskonale wiedziała, co robi. Wnętrze powieści różni się troszeczkę od zachęcających relacji umieszczonych na okładce, mających świadczyć o jej niesamowitości, ale mimo tego i tak jest świetnym kawałkiem prozy.
"Ashford Park" to wspaniale opisana, zagadkowa opowieść o wyjątkowych kobietach, którą czytelnik po prostu musi poznać, łącząca elementy powieści obyczajowej i historycznej. Doskonale oddany klimat epoki, lekkie pióro autorki, wciągająca narracja, wyraziste postaci oraz barwnie skonstruowane dialogi czynią lekturę intrygującą, sprawiają, że nie sposób się od niej oderwać. W pewnych książkach zwracam baczną uwagę na opisy przyrody, głównie w tych, które przedstawiają nieznane mi z autopsji miejsca. Powinno być wszystko na tyle wiarygodne, abym poczuła atmosferę, tutaj "Ashford Park" zdało egzamin na piątkę z plusem. Gdy autorka ukazała różnorodność zapachów - oddychałam tym aromatem, kiedy pisała o rozgrzanym powietrzu - czułam jak otula moje ciało. Godny podziwu majstersztyk, gdyż czegoś podobnego rzadko kiedy doświadczam. Tłumaczenie powieści w wykonaniu Pani Agnieszki Zajdy zasługuje na najwyższe uznanie z powodu idealnego zachowania stylu oryginału, co było odczuwalne na każdej stronie. Książka została przepięknie wydana, z mnóstwem ozdobnych elementów, a także zjawiskową okładką, w której się po prostu zakochałam. Zapoznałam się z kilkoma niepochlebnymi opiniami na temat powieści, wynikającymi ze zbyt wygórowanych oczekiwań, ale osobiście dałam się porwać jej nurtowi, czego z całego serca życzę innym czytelnikom.
"Ta przebogata w historyczne szczegóły powieść łączy romans, tajemnicę, zapadające w pamięć postacie, a także lekcję na temat rodziny i przyjaźni. I - co najważniejsze - pomaga zrozumieć, kim jesteśmy i zaznaczyć nasze miejsce w świecie. Ta książka zmienia czytelnika. Willig wnika w głąb duszy swoich bohaterów, żeby pokazać tragedię, triumf i głębię miłości. A także usiłuje...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-01-15
Akcja powieści toczy się w bajkowej scenerii małego miasteczka o uroczej nazwie Malownicze, położonego wśród sudeckich gór. Codzienność mieszkańców charakteryzuje się niespiesznym rytmem, egzystencją zgodną z naturą, a także odwieczną wiarą w zabobony. Dla każdego z nas taka oaza spokoju w dzisiejszym rozpędzonym świecie ma nieocenione znaczenie. Wielokrotnie uciekamy w podobne miejsca, aby chociaż na moment zostawić na sobą chory wyścig szczurów, który na dłuższą metę do niczego konstruktywnego nie prowadzi, a jedynie osłabia, podcina skrzydła.
Róża to główna bohaterka, doktor archeologii w średnim wieku, kobieta samotna, ale marząca o prawdziwej miłości. Jest uparta, lojalna, ma osobliwe, często ironiczne poczucie humoru. Pełni w książce rolę narratora, przejawia zafascynowanie sylwetką zarówno diabła, jak i św. Antoniego, do których zwraca się od najmłodszych lat z prośbą o interwencję w prawie beznadziejnych sprawach. Ma świetny kontakt ze swoją babcią, u której szuka schronienia uciekając przed złośliwymi językami na uczelni po tym, jak została wciągnięta w aferę, która zszargała jej reputację. Pomimo oczyszczenia dobrego imienia bezustannie znajduje się na ustach wszystkich. Okazuje się, że w miasteczku wiele się dzieje, więc na niczym spełzły nadzieje na odrobinę relaksu. Dowiaduje się o planach przeniesienia kapliczki św. Antoniego. Znalazł się inwestor, który chce na jej miejscu zbudować jakiś gigantyczny kompleks. Róża postanawia walczyć o zachowanie pierwowzoru kapliczki nostalgicznie związanej z jej dzieciństwem. Wpada na idealny pomysł, aby nagłośnić problem, jednak potrzebuje sprzymierzeńców. Nie zgadniecie, u kogo znajduje wsparcie. Zaczyna się przysłowiowa walka z wiatrakami. Już następnego dnia na własnej skórze odczuwa niezadowolenie inwestora. Czy wspólnymi siłami nakłonią go do zmiany stanowiska?
Akcja nabiera tempa. Sprawy nie wydają się być tak klarowne, jak na początku, zaczynają żyć własnym życiem w postaci nieuczciwych malwersacji, gdyż normalnie nikt nie otrzyma uprawnień do zabudowy tego miejsca. Cała sytuacja coraz mocniej intryguje. W tle egzystują pozostałe postaci, wykreowane bardzo wyraziście i dokładnie. Spodobała mi się otwarta, nieskomplikowana postawa księdza proboszcza, a także niewyparzony język babci Matyldy, jej brutalna szczerość. Zabawny jest profesor i jego podejście do kobiet. Zupełnie nie rozumie własnej żony, ale robi to w sposób tak dobroduszny, że nie można mieć o to pretensji. Lilka, żona wyżej wspomnianego profesora to ewenement na skalę światową. Poszukiwania przodków w jej wykonaniu to wielka komedia omyłek, ale świetnie mi się czytało te fragmenty. Ma ognisty temperament oraz bujną wyobraźnię, nic dziwnego, że zamęcza sobą męża. Apodyktyczna matka Róży o uosobieniu wpływającym przygnębiająco na otoczenie. Gospodyni księdza - Dorotka kocha piec, gotować, uczyniła z tego prawie misję. Dla proboszcza jest idealną pomocą. Poza tym wiecznie niezadowolony, przeraźliwie chudy, tajemniczy klient "Piątego Koła" i "Uroczyska".
"Okno z widokiem" to ciepła powieść obyczajowa napisana lekkim piórem, z dużą dawką humoru. Czas spędzony z tą lekturą należy do niepowtarzalnych. Świetna, płynna narracja, w której dosłownie się zatraciłam, zapominając o sprawach tak przyziemnych, jak upływ czasu czy konieczność ugotowania obiadu. Autorka wymyśliła niebanalny pomysł na książkę i z polotem zrealizowała plan. Skonstruowała wiele wątków pobocznych, które z pewnością uczyniły powieść bardziej atrakcyjną. Odczuwałam drobne obawy, czy aby któryś jej nie umknie, ale tak się nie stało. Wszystkie doprowadziła do ostatecznego finału. Cudownie klimatyczna okładka, aż chciałabym stanąć przy tym oknie, otworzyć je i zobaczyć, co dokładnie znajduje się po drugiej stronie. To moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Magdaleny, ale z pewnością nie ostatnie. Książka mnie po prostu zauroczyła. Jest genialna, optymistyczna, z nieoczekiwanym, aczkolwiek pozytywnym zakończeniem, czyli dokładnie taka, jakie lubię. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zachęcić do lektury, co niniejszym z wielką radością czynię!
Akcja powieści toczy się w bajkowej scenerii małego miasteczka o uroczej nazwie Malownicze, położonego wśród sudeckich gór. Codzienność mieszkańców charakteryzuje się niespiesznym rytmem, egzystencją zgodną z naturą, a także odwieczną wiarą w zabobony. Dla każdego z nas taka oaza spokoju w dzisiejszym rozpędzonym świecie ma nieocenione znaczenie. Wielokrotnie uciekamy w...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-07-31
Clementine Paine to czterdziestoczteroletnia panna o niekorzystnej aparycji, zajmująca się wytwórnią win i pielęgnowaniem krzewów winorośli pod fatalnym okiem zrzędliwego, wiecznie niezadowolonego, nadużywającego alkoholu ojca Oliviera. Wpadają w problemy finansowe i zalegają z płatnościami, a rodzinny dom lata świetności zdecydowanie ma już za sobą. Ojciec niespodziewanie ginie w dziwnych okolicznościach, a na jego pogrzebie nie towarzyszy Clementine nikt poza księdzem i grabarzem, co oddaje w zupełności charakter egzystencji w całkowitej izolacji od reszty społeczności. Zostaje poinformowana o konieczności kontaktu z prawnikiem rodziny. Ma nadzieję, że w końcu będzie miała odrobinę lżej bez obecności pijaka, ale złośliwy, nieubłagany los gotuje coś diametralnie odwrotnego.
Na spotkaniu prawnik odczytuje treść testamentu, z którego wynika, że Clementine jest zmuszona dzielić się spadkiem z przyrodnią siostrą Mathildą, elegancką pracownicą PR, za którą, delikatnie mówiąc nie przepada, choć wzajemna nienawiść, to bardziej odpowiednie słowa. Obie dowiadują się, że ich ojciec miał jeszcze trzecią córkę Sophie, eteryczną młodą dziewczynę niskiego wzrostu, co jest późniejszym powodem szyderstwa starszych sióstr. Majątek został podzielony na trzy części, a w zasadzie na cztery, ponieważ ćwierć przepisał dziadek wnukom. Początek wspólnego mieszkania sióstr nie należał do najłatwiejszych, wyzywały się epitetami najgorszymi z możliwych, omijały jedna drugą szerokim łukiem, nie wchodziły sobie w drogę pod żadnym pozorem. Po pewnym czasie w murze, który z takim pietyzmem zbudowały wokół siebie, robi się pęknięcie, szczelina coraz większa, aż na koniec runie całkowicie. Siostry poznają się coraz lepiej, na światło dzienne wychodzą sekrety długo skrywane przed światem. Mathilde porządkuje dokumenty, zawiera umowę z bankiem, restauracjami i sklepami o dostawę szampana z własnej wytwórni. Wspólnymi siłami starają się podnieść z krytycznej sytuacji finansowej. Jednakże niejedna próba sił przed nimi.
Sarah - Kate Lynch podaje czytelnikowi na tacy porządny kawałek prozy, nie powalającej na kolana, jednak na tyle dobrej jakości, żeby się podobać. Jej absolutnie nieporównywalne do nikogo poczucie humoru okrasza fantazją i elokwencją strony powieści. Postaci powołane do życia zdają się żyć obok nas, są autentyczne i wyraźnie nakreślone, zaś dialogi przez nich prowadzone interesujące z charakterystycznymi ciętymi ripostami. Nadzwyczaj dynamiczne zwroty akcji nie pozwalają na najmniejsze oznaki znudzenia. Książka została celowo podzielona na pory roku, gdzie każda ma swój wpływ na wyprodukowanie najprzedniejszego gatunku wina, a zarazem bohaterów, którzy również dojrzewają, ale emocjonalnie. Autorka przygotowała się do tematu nadzwyczaj dokładnie i przedstawiła gotową i wiarygodną lekturę.
"Dom córek" to powieść obyczajowa o trudnych relacjach rodzinnych, o tym, jak z niczego można zbudować cenne i konstruktywne związki. Ukazuje, jak demony przeszłości mogą się za nami ciągnąć nieraz latami. Po tragicznym zdarzeniu, kiedy wydawało się, że wszystko stracone, bohaterki doszły zgodnie do konkluzji, że najważniejsze, czyli siostry razem, ocalało. Nieoczekiwany splot pozytywnych wydarzeń, dosłownie cudem ratujący ich przyszłość. Ojciec, który żyjąc nie potrafił okazać córkom miłości, teraz niejako zza grobu szykuje im prawdziwą niespodziankę. Zupełnie nieoczekiwane zakończenie to celny strzał w dziesiątkę. Książka idealna na poprawę nastroju:) Więc gorąco zachęcam.
Moja ocena: 5/5
Clementine Paine to czterdziestoczteroletnia panna o niekorzystnej aparycji, zajmująca się wytwórnią win i pielęgnowaniem krzewów winorośli pod fatalnym okiem zrzędliwego, wiecznie niezadowolonego, nadużywającego alkoholu ojca Oliviera. Wpadają w problemy finansowe i zalegają z płatnościami, a rodzinny dom lata świetności zdecydowanie ma już za sobą. Ojciec niespodziewanie...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-08-05
Życie często każdego z nas zaskakuje. Kiedy wydaje nam się, że nudzi nas własna przewidywalna codzienność, stajemy przed niespodziewanym wyzwaniem rzuconym przez los. Wówczas nie wiemy, jak się zachować, jaką podjąć decyzję, którą drogą podążyć, aby sobie bardziej nie zaszkodzić. W takiej sytuacji Susan Wiggs stawia wykreowanych przez siebie bohaterów powieści i wymaga od nich odpowiednich zachowań czy podjęcia właściwych kroków.
Grace Bennet to czterdziestoletnia żona marynarza, który większość swego życia spędza na lotniskowcu i pragnie wspinać się coraz wyżej po szczeblach kariery zawodowej, nawet kosztem rodziny. Wszystkie obowiązki domowe, organizowanie licznych przeprowadzek, a także wychowywanie trojga dzieci spadają tylko i wyłącznie na jej barki. Dotychczas nie stanowiło to dla niej problemu, jednak po dwudziestu latach związku coś w niej pękło i zdecydowała się na zmianę. Ćwiczenia fizyczne spowodowały spadek wagi, zmieniła fryzurę, założyła własny dochodowy interes oraz kupiła wymarzony dom pomimo zdecydowanego sprzeciwu męża. Wychodzi na jaw tajemnica z jego przeszłości powodująca rozdźwięk pomiędzy małżonkami i chwiejąca konstrukcją związku opartego dotąd na zaufaniu. Steve wypływa w kolejny półroczny rejs. Na lotniskowcu dochodzi do tragedii, która zmusza do przeanalizowania priorytetów, uzmysławia członkom rodziny wartość łączących ich więzi. Steve zostaje uznany za zaginionego. Jak potoczą się ich dalsze losy? Czy zobaczą się jeszcze i nacieszą swoim towarzystwem?
Susan Wiggs to prawdziwa gwiazda literatury obyczajowej. Ze znawstwem kreuje świat przedstawiony, wprowadza wiele wątków i postaci, których losy przeplatają się bardzo zgrabnie. Udowadnia, że zdolność osiągania kompromisów często bywa jedynym ratunkiem i wyjściem z patowej sytuacji. Pokazuje wartość miłości samej w sobie, której nie można traktować jak chwasty nie dbając o uczucia. Przedstawia przykład typowej amerykańskiej rodziny, której codziennością stają się nieustające rozstania i powroty z pewnością nie należące do prostych rozwiązań. Nie każdy sobie radzi z taką egzystencją, najeżoną bezmierną tęsknotą i samotnością.
"A między nami ocean..." to powieść niezwykle ciepła, autentyczna, o ludzkich wzlotach i upadkach, nadziei, rozpaczy, ale nade wszystko intensywnej sile miłości. Wbrew pozorom nie jest to książka lekka i łatwa w odbiorze, ponieważ porusza mnóstwo problematycznych tematów, stawia bohaterów przed niejednym wyborem, a jednocześnie przyjemnie i szybko się czyta. Uporałam się z tą lekturą ekspresowo, a na koniec czułam niedosyt, że to już... Zwyczajnie straciłam poczucie czasu i otoczenia, tak mi przypadła do gustu. Niewyszukany, subtelny styl narracji zdecydowanie uatrakcyjnił czytanie. To wspaniała historia, do poznania której zachęcam każdego miłośnika powieści obyczajowych, a także czytelników szukających w książce niebanalnych emocji i wrażeń z górnej półki.
Moja ocena: 5/5
Życie często każdego z nas zaskakuje. Kiedy wydaje nam się, że nudzi nas własna przewidywalna codzienność, stajemy przed niespodziewanym wyzwaniem rzuconym przez los. Wówczas nie wiemy, jak się zachować, jaką podjąć decyzję, którą drogą podążyć, aby sobie bardziej nie zaszkodzić. W takiej sytuacji Susan Wiggs stawia wykreowanych przez siebie bohaterów powieści i wymaga od...
więcej mniej Pokaż mimo to
Joy O'Brien to czterdziestotrzyletni policjant, który mieszka w Bostonie wraz ze swoją żoną Rosie oraz czworgiem prawie dorosłych dzieci - Maghan, Katie, JJ i Patrick'iem. Jego matka zmarła na pląsawicę Huntingtona, choć wszyscy myśleli, że umiera od zatrucia alkoholowego. Czuje się oszukany, kiedy dociera do niego owa bolesna prawda. Tym bardziej, iż od niej właśnie otrzymał w spadku ów gen, a dowiedział się o tym fakcie dopiero teraz, gdy sam obserwuje dziwne objawy.
"(...) Choroba Huntingtona, pląsawica Huntingtona to dziedziczna choroba neurodegeneracyjna, która charakteryzuje się stopniową utratą kontroli ruchowej i wzmożeniem częstotliwości ruchów niekontrolowanych. Początkowe symptomy mogą obejmować utratę równowagi, ograniczoną sprawność, upadki, pląsawicę, niewyraźną mowę i trudności w połykaniu. Chorobę tę diagnozuje się poprzez badanie neurologiczne, na podstawie zaburzeń ruchu i testu genetycznego, jako że powoduje ją pojedyncza mutacja. (...)" - [str. 11]
Joy usłyszawszy o tym, co mu zagraża był mocno wzburzony i chciał popełnić samobójstwo. Jednak obawy co do przyszłości własnych dzieci okazały się priorytetem. Stale zastanawiał się, czy przekazał im zmutowany gen? Każdy z nich ma pięćdziesiąt procent szans na zachorowanie.
"Sekret O'Brienów" to powieść obyczajowa napisana przez Lisę Genovę, która wprost genialnie operuje słowem. Niezwykle empatycznie opowiada historię bohaterów zmierzających się z realnością śmierci, z faktem, iż choroba, która ich dotyka jest nieuleczalna. To prawdziwy cios, a trzeba się z nim zmierzyć i po prostu wziąć na klatę. Bardzo ciekawie opisana z perspektywy dzieci Joy'a, bo każdy z nich przedstawia własny, indywidualny odbiór nieszczęścia. Jedni chcą znać prawdę o sobie, a drudzy chowają głowę w piasek, jakby woleli nie wiedzieć więcej, niż mogą przyjąć. Okładka książki właściwie nic nam nie mówi, jest niepozorna i zwyczajna, za to opis powala. To jedna z tych lektur, które pozostawiają po sobie niezatarty ślad w każdym czytelniku. Gorąco polecam!
Joy O'Brien to czterdziestotrzyletni policjant, który mieszka w Bostonie wraz ze swoją żoną Rosie oraz czworgiem prawie dorosłych dzieci - Maghan, Katie, JJ i Patrick'iem. Jego matka zmarła na pląsawicę Huntingtona, choć wszyscy myśleli, że umiera od zatrucia alkoholowego. Czuje się oszukany, kiedy dociera do niego owa bolesna prawda. Tym bardziej, iż od niej właśnie...
więcej Pokaż mimo to