-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1140
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać366
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński21
Biblioteczka
2020-03-06
2022-04
2021-11-28
Oczekiwałam o wiele więcej. Trzy kardynalne grzechy:
1. Łopatologiczne wałkowanie tego samego non-stop
Autorko, nawet ludziom nieobeznanym z feminizmem nie trzeba wykładać słowo w słowo niektórych rzeczy. Daj czytelnikowi połączyć kropki. Niektóre historie przez to są zdecydowanie za długie, bo zamiast je opowiedzieć, dostajemy wytłumaczenia tego samego po kilka razy. Przykład: opowieść Japonki gwałconej przez ojca. Zamiast mieć spójną oś czasu to skaczemy od wspomnień po wytłumaczenie czemu nie powinno się podtykać penisa swojej 13-letniej córce, po dzień dzisiejszy, po kodeks karny, z powrotem do wspomnień trzynastolatki okraszonych tłumaczeniem czytelnikowi że pedofila jest zła. No naprawdę. Że chaotycznie napisane, to może i mogłabym wybaczyć, ale że przy okazji wbija mi się to do głowy szpadlem - to już nie mogę.
2. Przedstawienie globalnych problemów patriarchalnego społeczeństwa jako "japońskie".
Książka jest napisana w taki sposób że wybrzmiewa jak opis wyłącznie japońskich problemów. Japonia jest taka, w Japonii dzieje się tak, Japończycy to, Japonki tamto, tu jest specjalne japońskie słowo na określenie tego. A opisywane problemy są spotykane na całym świecie. Może gdzieniegdzie ich skala jest inna, ale zabrakło podejścia, które by tę skalę ukazywało. Przez to można nabrać mylnego przekonania, że gwałty, przemoc ekonomiczna, seksualizacja dzieci i nastolatek to problem wyłącznie Japonii. Na pewno nie było to zamierzone przez autorkę, ale wyszło jak wyszło. Poprzez formę tekstu, można zamknąć wszystkie problemy w pudełku z etykietą Japonia i powiedzieć kobiecie w Polsce "widzisz? Nie to co u nas :)". Jednocześnie nie dotrwałam do żadnego fragmentu, który ukazywałby typowo japoński problem, niespotykany w Europie ani w innym kręgu kulturowym. Może tylko fragment o liceum zahaczał nieco o to, ale został wykorzystany tylko do pokazania jak to kobiety mają źle, zamiast oddać obraz licealnych analfabetów bez nadziei na przyszłość jako oddzielnej grupy, bez moralizowania na siłę.
3. Napisane (i przeczytane tak, że usypia)
Książka, jak wspomniałam wyżej, napisana chaotycznie. Wewnątrz jednego wątku autorka miesza i przeplata wypowiedzi i historie kilku osób przez co (szczególnie w audiobooku) dość szybko przestaje mnie obchodzić kto tak naprawdę mówi co. A wewnątrz historii jednej osoby też nie ma zachowanej żadnej ciągłości czasowej. Ciężko się na tym skupić, a jak już się człowiek skupi to ma wrażenie, że nie warto.
A lektorka ma tak grobowy głos, że przy niej podcasty o zbrodniach brzmią równie radośnie jak "Hakuna Matata".
Oczekiwałam po książce spojrzenia na Japonię oczami kobiet - z różnych warstw społecznych, mających różne doświadczenia, mówiących o różnych aspektach ich życia. Byłoby to o wiele bardziej strawne, edukujące i otwierające nam oczy na wiele rzeczy.
A dostałam tylko zawód, tym większy, że wiem, że autorka jest inteligentną kobietą. Szkoda, że nie myśli tego samego o nas.
Oczekiwałam o wiele więcej. Trzy kardynalne grzechy:
1. Łopatologiczne wałkowanie tego samego non-stop
Autorko, nawet ludziom nieobeznanym z feminizmem nie trzeba wykładać słowo w słowo niektórych rzeczy. Daj czytelnikowi połączyć kropki. Niektóre historie przez to są zdecydowanie za długie, bo zamiast je opowiedzieć, dostajemy wytłumaczenia tego samego po kilka razy....
2018-08-20
Przeczytałam te, uważane za "ważne". Nie moja bajka, nie mój styl. O ile do Ulissesa jeszcze planuję kiedyś wrócić, do "Dublińczyków" raczej nie. Chętnie przeczytałabym np. "Zmarłych" w formie książki, ale w tak króciutkiej formie mnie ta książka nie kupuje.
Przeczytałam te, uważane za "ważne". Nie moja bajka, nie mój styl. O ile do Ulissesa jeszcze planuję kiedyś wrócić, do "Dublińczyków" raczej nie. Chętnie przeczytałabym np. "Zmarłych" w formie książki, ale w tak króciutkiej formie mnie ta książka nie kupuje.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-01-26
2021-03-17
Dobra, dość. Przerywam słuchanie, bo się cały ten "Dystrykt..." niemal fizycznie od mojego mózgu odbija.
Kojarzycie lektora w Trudnych Sprawach? W takim stylu jest to mniej więcej przeczytane. Nie mam lepszego porównania. Skutecznie zapobiegło to choćby próbie wczucia się w atmosferę książki (to jest tam jakaś atmosfera?)
Tekst i fabuła (i postaci, i pseudonimy, i kreacja świata, i...) to mogę porównać do takiej pulpowej fantastyki, której widziałam już na tony i której w każdym Dedalusie jest na pęczki. Na kolana nie rzuci, Ameryki nie odkryje, ale rozrywki też nie zapewni. Szkoda czasu.
Nawet fakt, że wszystko dzieje się w mojej ulubionej części Warszawy mi w żaden sposób tego nie wynagradza.
Zapychacz, nie warto.
Dobra, dość. Przerywam słuchanie, bo się cały ten "Dystrykt..." niemal fizycznie od mojego mózgu odbija.
Kojarzycie lektora w Trudnych Sprawach? W takim stylu jest to mniej więcej przeczytane. Nie mam lepszego porównania. Skutecznie zapobiegło to choćby próbie wczucia się w atmosferę książki (to jest tam jakaś atmosfera?)
Tekst i fabuła (i postaci, i pseudonimy, i...
2021-01-28
No nie wyczymie. D:
Połowa książki to jakieś romansidłowe popłuczyny, na dodatek dotyczące typa, któremu wszystko trzeba pod nos podstawić i który atrakcyjności ma nie tyle zero, co minus dwadzieścia.
Akcja prowadzona jak w opowiadaniu w liceum. Język podobnie, jakby chciał na siłę udowodnić, że w języku polskim jest ograniczony zasób słów, i na dodatek bardzo mały.
Zero zacięcia, żeby się to fajnie czytało i tak oto z całkiem intrygującej sprawy kryminalnej dostajemy coś, co najbliżej kojarzy mi się z niewyżętym ciuchem, który wypadł z pralki i leży na ziemi. Niby czysty, ale jakoś nikt z przyjemnością raczej nie podniesie.
No nie wyczymie. D:
Połowa książki to jakieś romansidłowe popłuczyny, na dodatek dotyczące typa, któremu wszystko trzeba pod nos podstawić i który atrakcyjności ma nie tyle zero, co minus dwadzieścia.
Akcja prowadzona jak w opowiadaniu w liceum. Język podobnie, jakby chciał na siłę udowodnić, że w języku polskim jest ograniczony zasób słów, i na dodatek bardzo mały....
2020-01-16
2020-01-12
Miejscami fajne, ale częściej tak niestrawne, że nawet moja tęsknota za Ukrytą, Zwykłą Polską mnie nie powstrzymała przed odłożeniem książki na bok.
Miejscami fajne, ale częściej tak niestrawne, że nawet moja tęsknota za Ukrytą, Zwykłą Polską mnie nie powstrzymała przed odłożeniem książki na bok.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-12-26
2019-07-19
Tak jak uwielbiam prozę Murakamiego, tak w tym przypadku 3/4 książki po prostu przeleciałam wzrokiem. Nieinteresujące, nieskoordynowane, nie wiadomo dokąd zmierza, nie dość magiczne w porównaniu do późniejszych powieści.
Przychylam się do opinii, że to bardziej książka ciekawostka niż coś, co poleciłabym z własnej woli.
Tak jak uwielbiam prozę Murakamiego, tak w tym przypadku 3/4 książki po prostu przeleciałam wzrokiem. Nieinteresujące, nieskoordynowane, nie wiadomo dokąd zmierza, nie dość magiczne w porównaniu do późniejszych powieści.
Przychylam się do opinii, że to bardziej książka ciekawostka niż coś, co poleciłabym z własnej woli.
Happily ever after - 7/10
The Death of Ivan Ilyich - 7.5/10
The Cossacks - nie skończyłam, bo mnie za bardzo nudziło 🤷🏻♀️
Happily ever after - 7/10
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toThe Death of Ivan Ilyich - 7.5/10
The Cossacks - nie skończyłam, bo mnie za bardzo nudziło 🤷🏻♀️