rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

James Dyer jest niebezpiecznym człowiekiem . Jest niebezpieczny bo mu nie zależy . A tacy ludzie zawsze są niebezpieczni . Obdarzony szczególnym darem czy też przekleństwem – nie odczuwa bólu , zarówno fizycznego jak i emocjonalnego . I stąd jego brak empatii , odrobiny współczucia i troski , zwykłego ludzkiego pokrewieństwa . Tego czegoś co czyni nas ludźmi .

Urodził się w małej angielskiej wiosce jako skutek uboczny niezbyt romantycznej przygody na lodowisku i do dziesiątego roku życia nie zapłakał i nie wypowiedział ani jednego słowa . W milczeniu , nie odczuwając niczego , obserwował świat.

Jako młody chłopak stał się atrakcją jarmarcznych pokazów , dziwadłem wykorzystywanym przez oszusta do handlu cudownym specyfikiem , później trafił w ręce pozornie oświeconego członka naukowej społeczności by zostać , obok bliźniąt syjamskich , kolejnym eksponatem w jego gabinecie osobliwości , by w końcu stać się genialnym chirurgiem .

Akcja powieści toczy się pod koniec XVIII wieku , głównie w Anglii , ale również na morzu , w Paryżu , Berlinie i na rosyjskim dworze . Wraz z naszym bohaterem odwiedzimy jarmarki , mieszkamy w magnackiej rezydencji , bierzemy udział w bitwie morskiej , z mozołem brniemy przez śniegi gdzieś w Rosji , schodzimy do piekła w szpitalu Bedlam , by w końcu odnaleźć spokój na cichej plebanii , podziwiając piękno angielskiej wsi .

Powieść obfituje w prawdziwie realistyczne opisy , pamiętajmy , że jest to osiemnasty wiek , wiek rozumu , ale także wiek ciemnoty . „ Przemyślny ból „ czyta się jak skrzyżowanie powieści przygodowej z naturalistyczną , magiczny realizm swobodnie przeplata się tu z pospolitością i brzydotą. .

Dyer jest niejednoznaczną postacią . Ambitny i bezwzględny . Inny . Obcy . Wyjątkowy . Raczej mu współczujemy niż podziwiamy . Ze względu na jego przerażający dar , ponieważ nie znał ani strachu , ani wahania mógł stać się wielkim chirurgiem . Ale jak sam stwierdza znacznie później , po swym odrodzeniu , ludzie nie szukali u niego pocieszenia . Był jak magik , naprawiający ich zmiażdżone ciała , nie dbając o ich dalszy los , widząc w nich tylko mieszaninę pogruchotanych kości i zepsutego mięsa .

Początkowo jego nieczułość i arogancja budzi w nas mieszaninę współczucia i odrazy . Ale gdy traci dawną moc , gdy jego ciało w końcu przypomina sobie wszystkie urazy i złamania , kiedy drży z bólu i zimna , gdy staje się taki jak reszta z nas , nie bójmy się tego powiedzieć , kiedy w końcu staje się człowiekiem , dopiero wtedy patrzymy ze zrozumieniem na jego kruche i złamane ciało . Chociaż w rzeczywistości , do samego końca pozostaje dla nas zagadką , i to my , czytelnicy , musimy odpowiedzieć sobie na pytanie czego świat potrzebuje najbardziej - dobrego , zwykłego człowieka czy geniusza z sercem jak kawał lodu .

James Dyer jest niebezpiecznym człowiekiem . Jest niebezpieczny bo mu nie zależy . A tacy ludzie zawsze są niebezpieczni . Obdarzony szczególnym darem czy też przekleństwem – nie odczuwa bólu , zarówno fizycznego jak i emocjonalnego . I stąd jego brak empatii , odrobiny współczucia i troski , zwykłego ludzkiego pokrewieństwa . Tego czegoś co czyni nas ludźmi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mam problem z „ Profesorem Stonerem „ i mam problem z Williamem Stonerem . Chociaż całkiem możliwe , że jest to jeden i ten sam problem.

Na okładce można przeczytać słowa Toma Hanksa , że jest to najlepsza powieść jaką kiedykolwiek czytałam . Szanowny Panie Hanks ośmielam się twierdzić , że nie zna mnie Pan wcale . To nie znaczy , że „ Profesorł Stoner „ kompletnie mi się nie podobał , ale chyba jednak nie byłam właściwym czytelnikiem .

Narracja jest płaska i utrzymana na jednej nucie , jednej melodii . Początkowo ten spokojny i beznamiętny głos opowiadający o życiu Stonera wydawał mi się kojący , ale na dłuższą metę było to męczące i nużące . Nie mogłam rozróżnić czy William Stoner to swego rodzaju filozof , który wie , że życie jest jakie jest i ze stoickim spokojem przyjmuje wszystko , co przynosi mu los . Czy może to tylko bierność , a Stoner rodzaj masochistycznego Hioba proszącego o więcej porażek w życiu .

Tej powieści brakuje życia choć autor prowadzi nas przez czterdzieści kilka lat życia Stonera ; brakuje pasji chociaż powiedziano nam jak żarliwym nauczycielem był Stoner ; brakuje głębi i szczegółowej refleksji chociaż Williams wprowadził na karty powieści kilkanaście osób , wszyscy oni wydali mi się jednowymiarowi .

Czytając , przez większość czasu czułam się manipulowana . Jak gdyby autor był ciekaw ile nieszczęść może rzucić na Stonera by poruszyć czytelnika . Nieudane małżeństwo , jędzowata żona , brak jakiś wybitnych sukcesów w pracy , romans , choroba . Ale tam , gdzie autor oczekiwał , że mnie wzruszy ja wręcz oczekiwałam , że spali jeszcze bibliotekę Stonera by przypieczętować jego los . Jak powiedziałam , ta powieść nie poruszyła we mnie czułej struny . Niestety .

Mam problem z „ Profesorem Stonerem „ i mam problem z Williamem Stonerem . Chociaż całkiem możliwe , że jest to jeden i ten sam problem.

Na okładce można przeczytać słowa Toma Hanksa , że jest to najlepsza powieść jaką kiedykolwiek czytałam . Szanowny Panie Hanks ośmielam się twierdzić , że nie zna mnie Pan wcale . To nie znaczy , że „ Profesorł Stoner „ kompletnie mi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pewnego razu była sobie złotowłosa dziewczynka . Była uroczym i delikatnym stworzeniem , a na imię miała Lizinka . Ładnie , prawda? Nie zdała egzaminu do szkoły teatralnej , ponieważ w oczach szacownej komisji egzaminacyjnej była zbyt mało ekspresyjna , cokolwiek to znaczy . Oblała też egzamin do gimnazjum klasycznego , gdyż była zbyt ładna , cokolwiek ...

Podczas gdy ojciec był zmieszany , a matka z rozpaczy rwała włosy z głowy , dziewczynka pozostała dziwnie niewzruszona całą sytuacją . Ale szczęśliwym zbiegiem okoliczności przed Lizinką otworzyły się całkiem nowe horyzonty . Drodzy rodzice , możecie odetchnąć z ulgą . Jak się okazało była jeszcze jedna szkoła i właśnie prowadziła nabór . Poszukiwała uczniów o szczególnych cechach - mają mieć uspokajający wpływ na innych . Spójrzcie na Lizinkę . Wymarzona kandydatka . Jaka to szkoła ? Hmm , cóż , dla katów . Och , dajcie spokój , nie róbcie scen . Mogło być gorzej . W każdym razie Lizinka zdała egzaminy śpiewająco ( karp i kura odegrali tu kluczową rolę ) i rozpoczęła naukę katowskiego rzemiosła .

„Kacica „ to sardoniczna , ociekająca czarnym humorem satyra na komunizm , biurokrację , czeski konformizm ; na przemian groteskowa i przerażająca , gdzie śmierć nierozerwalnie przeplata się z erotyzmem . Lizinka , ze swym wyglądem niewiniątka , niemalże od niechcenia , doprowadza mężczyzn do szaleństwa . Tracą dla niej głowę . Dosłownie . Powieść , mimo tematu , a może ze względu na to , jest cudownie prześmiewcza i odświeżająca . I bardzo pouczająca ( nie twierdzę , że tego potrzebujecie , ale po przeczytaniu możecie posiąść całkiem sporą wiedzę w sztuce zabijania ).

Pewnego razu była sobie złotowłosa dziewczynka . Była uroczym i delikatnym stworzeniem , a na imię miała Lizinka . Ładnie , prawda? Nie zdała egzaminu do szkoły teatralnej , ponieważ w oczach szacownej komisji egzaminacyjnej była zbyt mało ekspresyjna , cokolwiek to znaczy . Oblała też egzamin do gimnazjum klasycznego , gdyż była zbyt ładna , cokolwiek ...

Podczas...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wilko , uroczy majątek ziemski , enklawa kobiecości i na wpół uśpionego erotyzmu , bujnej młodości i tęsknego oczekiwania . Takim przynajmniej zapamiętał go Wiktor . Spędził tutaj kilka niezapomnianych wakacji . Powrót tutaj po 15 latach jest dla niego próbą przerzucenia mostu nad tymi latami , próbą zawrócenie czasu i zrealizowania rzeczy , które nie zdarzyły się w przeszłości .

Julia , z która spędził kilka upojnych nocy pomyłkowo wszedłszy do jej pokoju by całą noc udawać , że leży we własnym łóżku podczas gdy Julia udawała , że śpi . Piękna Jola , w której chyba się podkochiwał . Kazia , która już wtedy posiadła tę smutną mądrość , że w życiu nie wszystko się udaje . Zosia , był jej korepetytorem , ale nigdy nie było między nimi prawdziwej bliskości . Tunia , wówczas dziecko , dziś piękna panna , chyba najbardziej podobna do Feli . Lecz gdzie jest Fela ? Umarła prawie 10 lat temu , o czym boleśnie przypomina zaniedbany grób na wiejskim cmentarzu .

Wiktor wkracza w to domostwo po raz pierwszy po wielu latach i jest to tak jakby cofnął się czas . Znów stoi otoczony rozradowanych twarzami , znów wyciągają się ku niemu ramiona zamieszkujących Wilko panien . Ale przecież czas , ta wszystkożerna świnia , zmienił kruche i wiotkie panny w stateczne matrony , mężatki i rozwódki , syte i rozleniwione .
Oczywiście nie tylko panny się zmieniły , zmienił się cały świat przez który przetoczyła się wielka wojna . I zmienił się także Wiktor , chociaż wciąż jest widziany przez mieszkanki dworku w heroicznym świetle dwudziestej wiosny życia . To magiczne minione lato powraca przefiltrowane nie tylko przez wspomnienia Wiktora lecz również przez pamięć mieszkanek dworku .

Czasu nie da się cofnąć i Wiktor nie wszedł i nigdy już nie wejdzie w życie sióstr . I nawet wspólnie spędzona z Jolą noc niczego nie może zmienić . Gdyż tak naprawdę ta noc też należy do dawno minionego lata . Atmosfera w Wilku wydaje się Wiktorowi podobna do stojącej wody i wie , że nie warto mącić jej powierzchni . I tak naprawdę nieodmieniona wydaje się być tylko Fela , która wciąż pozostaje we wspomnieniach Wiktora taką jaką ujrzał ją na łące po kąpieli , nagą w promieniach zachodzącego słońca . Cóż więc dal Wiktorowi pobyt w letnisku ? Czy bardzo go rozczarował ? Wyjeżdża stamtąd uświadomiwszy sobie , że trzeba było kochać , że tak wiele miłości przeciekło między palcami , że w gruncie rzeczy wszystko się odmieniło i niepodobna jest drugi raz wejść do tej samej wody .

Wilko , uroczy majątek ziemski , enklawa kobiecości i na wpół uśpionego erotyzmu , bujnej młodości i tęsknego oczekiwania . Takim przynajmniej zapamiętał go Wiktor . Spędził tutaj kilka niezapomnianych wakacji . Powrót tutaj po 15 latach jest dla niego próbą przerzucenia mostu nad tymi latami , próbą zawrócenie czasu i zrealizowania rzeczy , które nie zdarzyły się w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dawno , dawno temu , w innym czasie , w innej epoce , kiedy świat był jeszcze młody , kiedy te pagórki były częścią ogromnego łańcucha górskiego , przeszedł tędy lodowiec , miażdżąc wszystko na swojej drodze , zmieniając ukształtowanie terenu , rzeźbiąc skały i tworząc niecki , które wypełniły się wodą . Dawni mieszkańcy, lwy i tygrysy szablozębne odeszły i wówczas my wkroczyliśmy na scenę , obejmując w posiadanie tę ziemię i nazywając jezioro między wzgórzami Morzem Brandenburskim .

Między cichymi zielonymi wzgórzami , wśród sosnowych lasów i olszynowych zagajników , w pobliżu jeziora , stał dom . Berliński architekt zbudował go dla swojej młodej żony . Myślał , że będzie trwał wiecznie , że spędzą tam całe swoje życie . Ale co to dokładnie oznacza to „ całe życie „ ?

Na drzwiach wciąż fruwają bajecznie kolorowe ptaki , od wieków kwitną kwiaty i zwisają winne grona . Ogród Eden , na dwunastu kolorowych szybkach , które swą urodą sprawiają , że zapomina się iż za nimi znajduje się pospolity schowek na szczotki . Schody skrzypiące na drugim , siódmym i przedostatnim stopniu . Pokój żony jak zawsze pachnący miętą i kamforą . Garderoba z pomysłowym przejściem do gabinetu . W pokoju na górze skąd rozpościera się widok na różaną rabatę , piaszczystą drogę i błyszczącą taflę wody , maleńki ptaszek przylutowany do balustrady .

" Dom , trzecia skóra po tej na ciele i po ubraniu . Własny dom . Skroić dom wedle potrzeb jego właściciela " .

Każdego roku i o każdej porze przychodził ogrodnik i w zależności od pory roku sadził , przycinał , podlewał, nawoził, karczował, plewił .

" Sam nie ma ani kawałka gruntu , ani też skrawka lasu , mieszka samotnie w opuszczonej chacie myśliwskiej na skraju , mieszka tam od zawsze ... a jednak wszyscy , młodzi czy starzy , mówią o nim Ogrodnik , jak gdyby w ogóle nie miał nazwiska ".

Był czas i było życie . A potem czas zaczął wyciekać i nie było sposobu by go zatrzymać . A życie zaczęło się kurczyć aż do rozmiaru maleńkiej ciemnej komórki . Ale dopóki siedząc w ciemnościach pamiętało się jeszcze tamto jezioro i tamten dom to świat wciąż istniał . Ale co jeśli nie było już nikogo kto by nas pamiętał ? Co kiedy i my w końcu znikniemy ? Kto wtedy będzie wiedział o świecie ?

" Doris, córka Ernsta i Elizabeth ".

Na drewnianym pomoście wciąż słychać tupot bosych stop , w sypialni wciąż unosi się słaby zapach mięty i kamfory , z salonu na dole wciąż dobiega odgłos maszyny do pisania .

" Jako że dzień długi , a świat wiekowy , to i wielu ludzi może stać w tym samym miejscu , jeden po drugim "

Ciężarówki już odjechały wywożąc tony zmurszałego gruzu , zbutwiałego drewna , rozbitego szkła . Pszczoły opuściły swoje ule . Ogrodnik , który zdawał się być tutaj od zawsze , zniknął . W miejscu gdzie kiedyś stał dom zieje teraz ogromna dziura poprzez którą możesz dostrzec warstwy minionych lat . Łupki , glina , piasek . W poskręcanych sosnach szumi jeszcze wiatr , a gdzieś w dole wciąż o brzeg chlupocze jezioro .

Ale i ono może kiedyś zniknąć . Bo przecież dawno temu , w innym czasie , w innym życiu , kiedy świat wciąż jeszcze był młody i na Saharze była woda .

Dawno , dawno temu , w innym czasie , w innej epoce , kiedy świat był jeszcze młody , kiedy te pagórki były częścią ogromnego łańcucha górskiego , przeszedł tędy lodowiec , miażdżąc wszystko na swojej drodze , zmieniając ukształtowanie terenu , rzeźbiąc skały i tworząc niecki , które wypełniły się wodą . Dawni mieszkańcy, lwy i tygrysy szablozębne odeszły i wówczas...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

" Skazana " Hannah Kent jest świetnym przykładem na to , że z powodzeniem można łączyć fikcję literacką z historycznymi faktami . Ta historia wydarzyła się naprawdę w późnych latach dwudziestych dziewiętnastego stulecia i jest próbą nie tyle rekonstrukcji wydarzeń co udzieleniem głosu głównej bohaterce , Agnes Magnusdottir , ostatniej Islandce skazanej na karę śmierci .

Kim była ? Zimną morderczynią i przebiegłą intrygantką , Lady Makbet z krainy fiordów ? Ubogą służącą , wychowaną na " polewce z mchu i biedy ", porzuconą w dzieciństwie przez matkę ? Wyrachowaną i wyniosłą wiedźmą , żądną życia ponad stan ? Złaknioną odrobiny ciepła i stabilizacji sierotą , przerzucaną jak gorący ziemniak z jednej farmy na drugą ?

Kent świetnie oddaje nastrój przygnębienia i ogólnej biedy . Badstofy , połączenie sypialni z salonem , to miejsca ciemne i klaustrofobiczne . Cała rodzina przebywa tam razem , nie ma odrobiny miejsca na intymność i odosobnienie . Ludzie są twardzi i surowi , nie z powodu okrucieństwa ale dlatego że życie ich nie pieści . Ciężko pracują by w tym surowym klimacie wyrwać ziemi jej płody . Zimy są śnieżne i tak srogie , że zmarłego w tym czasie przechowuje się w komorze do wiosny , dopóki słońce nie rozmrozi ziemi na tyle by można było wykopać grób . Krajobraz Islandii , mroczny i nieprzystępny , skąpany w deszczu i mgle , jest surowo piękny .

Kent oparła swą opowieść na archiwalnych dokumentach , których część znalazła się też w powieści . Jej proza jest powściągliwa i pozbawiona ozdobników , narracja prowadzona głównie w trzeciej osobie , tylko fragmenty dotyczące Agnes otrzymujemy w formie monologu wewnętrznego . Portret Agnes jaki stopniowo wyłania się z kart powieści jest niepokojący i niejednoznaczny .

Morderczyni , zdzira , wiedźma , sierota , ofiara ? Zazdrosna , wyrachowana , uczynna , nieśmiała ?

Kim jesteś , Agnes ? Powiedz .

" Nie znają mnie . Milczę wytrwale… Zachowam to , kim jestem , głęboko w sobie … Nie będą w stanie złapać mnie za słowo . Zobaczą dziwkę , wariatkę , morderczynię , kobietę broczącą krwią w trawie , śmiejącą się i dławiącą - z ustami pełnymi ziemi . Powiedzą ‘Agnes’ i zobaczą pajęczycę ,wiedźmę zaplątaną w utkaną przez siebie sieć losu . Zobaczą może jagnię , nad którym krążą kruki , beczące za zaginioną matką . Ale nie zobaczą mnie . Mnie tam nie będzie " .

" Skazana " Hannah Kent jest świetnym przykładem na to , że z powodzeniem można łączyć fikcję literacką z historycznymi faktami . Ta historia wydarzyła się naprawdę w późnych latach dwudziestych dziewiętnastego stulecia i jest próbą nie tyle rekonstrukcji wydarzeń co udzieleniem głosu głównej bohaterce , Agnes Magnusdottir , ostatniej Islandce skazanej na karę ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bartleby . Kopista . Pojawił się nie wiadomo skąd i zniknął zostawiając nas ze swym enigmatycznym „ wolałbym nie „ .

Cóż za zwodniczo niepozorna lektura . Powieść , właściwie nowela lub dłuższe opowiadanie , zaczyna się niczym u Dickensa . Kancelaria , która z łatwością mogłaby być miejscem akcji jednej z jego powieści a sami kopiści przypominają bardziej karykatury niż prawdziwych ludzi. A Bartleby ? Początkowo pracuje jak szalony , dniami i nocami wypełnia swe obowiązki aż do momentu , w którym poproszony przez swego pracodawcę o wykonanie dodatkowej pracy , odpowiada cichym lecz stanowczym „ wolałbym nie „ . Od tej pory reaguje w ten sposób na wszystko , na prośby i groźby , na ofertę podwyżki , wspólnego mieszkania , poprawy swego losu . Ta , powtarzana niczym mantra odpowiedź burzy spokój ducha pracodawcy jak i ustalony w biurze ład.

Bartleby odpowiada enigmatycznie i milczy. A jego milczenie jest niewzruszone i odgradza go od wszystkiego i wszystkich niczym ceglany mur za ścianami kancelarii . Ale co to tak naprawdę oznacza ? Wolałabym nie zgadywać.

Bartleby . Kopista . Pojawił się nie wiadomo skąd i zniknął zostawiając nas ze swym enigmatycznym „ wolałbym nie „ .

Cóż za zwodniczo niepozorna lektura . Powieść , właściwie nowela lub dłuższe opowiadanie , zaczyna się niczym u Dickensa . Kancelaria , która z łatwością mogłaby być miejscem akcji jednej z jego powieści a sami kopiści przypominają bardziej karykatury niż...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

No cóż. To nie jest najlepsza powieść w dorobku LeCarre. Zgoda. Bachman to nie Smiley. Zgoda. Świat za Żelazną Kurtyną i zimnowojenna polityka to całkiem inna historia niż świat po 11 września . Zgoda raz jeszcze.

Ale obraz wykreowany przez mistrza szpiegowskiego gatunku jest wciąż przekonywujący a rzeczywistość odpowiednio mroczna . I zarówno idealiści jak i ci pozbawieni złudzeń zdradzeni raz jeszcze.

No cóż. To nie jest najlepsza powieść w dorobku LeCarre. Zgoda. Bachman to nie Smiley. Zgoda. Świat za Żelazną Kurtyną i zimnowojenna polityka to całkiem inna historia niż świat po 11 września . Zgoda raz jeszcze.

Ale obraz wykreowany przez mistrza szpiegowskiego gatunku jest wciąż przekonywujący a rzeczywistość odpowiednio mroczna . I zarówno idealiści jak i ci...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Cudownie staroświecka, ciepła .Czytając , cały czas czułam uśmiech na twarzy.Takiego świata już nie ma , tych starych panien i wdów , które wcale nie są zgorzkniałe , tych herbatek ,konwenansów , które tutaj nie służą wyłączeniu nikogo ze społeczności.Na prawdę świetna rzecz na poprawę nastroju.

Cudownie staroświecka, ciepła .Czytając , cały czas czułam uśmiech na twarzy.Takiego świata już nie ma , tych starych panien i wdów , które wcale nie są zgorzkniałe , tych herbatek ,konwenansów , które tutaj nie służą wyłączeniu nikogo ze społeczności.Na prawdę świetna rzecz na poprawę nastroju.

Pokaż mimo to