rozwiń zwiń

Miłość w czasach pandemii. O powieści „Wilcza rzeka”

LubimyCzytać LubimyCzytać
28.10.2021

W „Wilczej rzece” dostajemy wszystko to, co najlepsze w twórczości Wioletty Grzegorzewskiej. Niezwykłe bogactwo języka, intymność i autobiograficzność tej prozy sprawiają, że podróż, w którą zabiera nas pisarka jest po raz kolejny doświadczeniem niezwykle bliskim, wręcz namacalnym. Osadzenie historii realiach pandemii dodaje natomiast książce dodatkowy, bolesny wymiar. Premiera 27 października.

Miłość w czasach pandemii. O powieści „Wilcza rzeka”

Wilcza rzeka Wioletta GrzegorzewskaKiedy Wiola, główna bohaterka „Wilczej rzeki”, na początku 2020 roku, postanawia opuścić wyspę Wight i przenieść się wraz z trzynastoletnią córką Julią do Hastings, nie wie jeszcze, że świat właśnie zaczyna pogrążać się w długotrwałym kryzysie. Wiola chce po prostu coś zmienić, niesie ją instynkt. Jest w trakcie rozstania z Adamem, ojcem dwójki jej dzieci, w tym samym czasie kwitnie jej miłość do Marka, literata mieszkającego w Polsce. Kłopot w tym, że Marek jest żonaty, choć to tylko jeden z wielu powodów trzymających go w ojczyźnie. Z tych powodów relacja Wioli i Marka jest relacją na odległość, uzależnioną od telefonów i czatów.

Przeprowadzka uruchamia korowód nieszczęść. Okazuje się, że rzekomo wynajęte mieszkanie jest niedostępne. To zmusza Wiolę i Julię do męczącej, często upokarzającej tułaczki poprzez kolejne stancje, przypadkowe mieszkania, na domu opieki nad ofiarami przemocy kończąc. W tych wszystkich miejscach bohaterka napotyka niezwykłą grupę wszelkiej maści imigrantów, wykolejeńców, ludzi nie potrafiących, tak jak ona, znaleźć sobie miejsca. Wśród nich wyróżniają się rodacy, których obraz nakreślony przez Grzegorzewską jest szczególnie barwny:

„Polscy imigranci potrafią pięknie fantazjować, są mistrzami w myśleniu magicznym, wierzą w przeznaczenie, są raczej zgrywusami, ale i melancholijni, niepoukładani wewnętrznie, przywiązani do swych rodzin, nie lubią stać w kolejkach, przeklinają z rozpędu na wszystko, gniew obracają w czyn szybciej niż inne narody, wciąż cenią wygodne dresy z lampasami, po robocie mają, jak sami mówią, wyjebane, a jak nie mają wyjebane, to jeszcze dojebią”.

Wielbiciele prozy Wioletty Grzegorzewskiej od razu zorientują się, że główna bohaterka to sama Wiola z głośnych „Guguł” i „Stancji”. Autobiograficzna ciągłość jest wielką siłą tych książek, a kolejne rozdziały perypetii Wioli odsłaniają przed nami szeroki kontekst pewnego życia, które możemy obserwować, co więcej, może nawet je poczuć. Może nie jest to drobiazgowość podobna do tej z „Mojej walki” Karla Ove Knausgårda, ale w zamian dostajemy narrację bardziej poetycką, skondensowaną, uderzającą niespodziewanie i mocno. Tym bardziej dotyka zestawienie słynnego Norwega, dziś milionera, z losem polskiej autorki na emigracji, docenionej przecież przez krytykę, także tą międzynarodową.

Olga Tokarczuk o powieści Wilcza rzeka

„Pamiętam taki dzień – pisze Grzegorzewska– kiedy rano smażyłam haszbrałny, biegałam z tacami po sali w McDonaldzie, rozdawałam baloniki, a wieczorem, zrzuciwszy przesiąknięty smrodem frytury uniform, jechałam do Londynu na galę Bookera i strzepując ukradkiem z rzęs sól, prowadziłam intelektualne rozmowy”.

Książkę Grzegorzewskiej poleca m.in. Olga Tokarczuk, akcentując jej niepokojący, apokaliptyczny klimat. Jest coś na rzeczy. W „Wilczej rzece” udało się bowiem autorce uchwycić dojmujące poczucie wyczerpania, podczas lektury mamy nieustające wrażenie, że nie tylko tułaczka Wioli jest beznadziejną szarpaniną, ale i my jako gatunek docieramy do końca podróży. To wrażenie potęguje nie tylko opis pobrexitowej Wielkiej Brytanii pełnej pustych domów zamieszkanych dotąd przez wszelkiej maści obcych, ale także ludzie, których napotyka bohaterka. Pogrążeni a marazmie, puści w środku, w większości skupiają się na kilku odruchach przynoszących przyjemność. W pewnym momencie autorka pisze wprost:

„Zezwierzęcenie by nam się przydało, bo humanizm się wypalił i stał się pustym pojęciem. Im bardziej staraliśmy się być ludzcy, tym byliśmy gorsi”.

Czy taki jest obraz świata złapanego przez pandemię na gorącym uczynku? Zostaje jeszcze miłość. Pokaleczona przez lęk, współczesne media i złudne wrażenie dostępu do niczym nieograniczonego nadmiaru, ale jednak miłość. Niezwykle szczery i bezkompromisowy opis uczucia dwójki dojrzałych ludzi jest jednym z nielicznych światełek w tunelu, które możemy spotkać w „Wilczej rzece”. Nie wiemy jak się potoczyły losy Marka i Wioli. Życie tworzy tę historię na bieżąco. Możemy mieć jedynie nadzieję, że uda nam się o niej przeczytać w kolejnej książce autorki.

Bartek Zdunek

Wioletta Grzegorzewska – pisarka i tłumaczka. Jej zbiór opowiadań Guguły z 2014 roku znalazł się w finale Nagrody Literackiej Nike oraz w finale Nagrody Literackiej Gdynia, a jego tłumaczenie (autorstwa Elizy Marciniak) otrzymało nominację do międzynarodowej Nagrody Bookera. W 2017 roku ukazała się jej powieść „Stancje”, a w 2020 „Dodatkowa dusza”. Mieszka w Wielkiej Brytanii.

Wioletta Grzegorzewska

Przeczytaj fragment książki „Wilcza rzeka”:

Wilcza rzeka

Issuu is a digital publishing platform that makes it simple to publish magazines, catalogs, newspapers, books, and more online. Easily share your publications and get them in front of Issuu's millions of monthly readers.

Książka „Wilcza rzeka” jest już dostępna w sprzedaży.

Artykuł sponsorowany


komentarze [1]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
LubimyCzytać 28.10.2021 14:01
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post