Co powiecie na historię po części słodką, po części gorzką i jednocześnie zawiłą? Z bohaterami, którzy ukrywają przed światem problemy, z którymi się zmagają, a mimo to są niezwykle wytrwali w dążeniu do szczęścia? Historię bez happy endu, a jednak mówiącą o czymś „więcej”? Ja mówię jej zdecydowane „Tak”!

„Więcej niż ona” autorstwa Jay McLean to historia związku Amandy i Logana. A raczej tego, czemu w tym związku nie są i według Amandy nigdy nie będą. Ich pierwsze spotkanie można podsumować jako totalną katastrofę: straty materialne, krew, obite klejnoty i całkowita niechęć. A to wszystko na stypie po pogrzebie rodziny Mikayli...
I to jest jasny sygnał, że tę książkę należy czytać po zapoznaniu się z pierwszą częścią serii, czyli „Więcej niż my”. Inaczej nie zrozumiecie wszystkich zdarzeń i łatwo pogubicie się wśród bohaterów. Zresztą sama autorka przestrzega o tym już na pierwszej stronie.

Logana mieliśmy już okazję nieco poznać, nie wiedzieliśmy jednak, co stało za jego dziwnym zachowaniem. Podczas pierwszych rozdziałów jest strasznie poirytowany i wulgarny. Klnie jak szewc, co może przeszkadzać, zważywszy, że to z jego perspektywy pisana jest większa część książki. Na szczęście zachowuje się tak tylko na początku, bo potem poznaje pewną dziewczynę. Dziewczynę, która go nie chce. I trudno jej się dziwić – jest głośny, ordynarny i przekonany o własnej świetności. Porządne dziewczyny nie oglądają się za takimi typami.

Początkowo Logan traktuje niechęć Amandy jak zwykłe wyzwanie, szybko jednak przekonuje się, że z tą dziewczyną wcale nie pójdzie mu tak łatwo. I że jest warta tego, by uganiać się za nią jak spragniony uwagi psiak.

W „Więcej niż ona” teraźniejszość przeplata się z wydarzeniami z przeszłości – możemy poznać początki relacji naszych bohaterów i powody, dla których obecnie nic ich nie łączy. Mamy też dwa punkty widzenia, co pozwala nam szerzej zrozumieć całą sytuację. A do przemyślenia jest tam wiele, bo Logan w przeszłości srogo narozrabiał i to właśnie wokół tych zdarzeń oscyluje większa część akcji.

To straszne, że od razu wiemy, że im nie wyszło, bo sceny z przeszłości, które dominują w książce, są tak urocze i roztkliwiające, że rozmiękczyłyby serce największego twardziela. Niewinne zauroczenie, pierwsza randka – takie tam głupotki, które uwielbiają dziewczyny. I wszystko widziane oczami Logana – największego w dziejach babiarza, który chyba po raz pierwszy w życiu poczuł do kogoś coś więcej.

Są takie romanse, z których można wyciągnąć o wiele więcej niż przepiękne opisy pocałunków. Książka Jay McLean to bardzo mądra historia, mówiąca o tym, co tak naprawdę w życiu się liczy. Autorka przedstawia nam niezwykle ciekawy koncept: ideę zapamiętywania zdarzeń, nie czasu, uczuć – nie dat.

Muszę przyznać, że tak skomplikowanych postaci dawno już nie spotkałam w książkach. Ukrywają o wiele więcej, niż mogłoby się to wydawać i są doskonałym przykładem na potwierdzenie tezy, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. I bynajmniej nie chodzi tu o niechęć ponawiania relacji z drugą osobą, a o zmienność ludzkiej natury.

Akcja podzielona jest na króciutkie fragmenty, przez co niezwykle trudno jest przerwać czytanie. Jednak ostrzegam – mimo cukierkowego wnętrza nie jest to historia z happy endem. Do takiej jej naprawdę daleko. Wymęczy Was, przemagluje i sprawi, że szybko będziecie chcieli sięgnąć po kolejny tom.

Katarzyna Kłosowska