Coś nowego. Niewątpliwie, dla mnie coś nowego.
Książkę podebrałam kuzynowi. Nie potrafię po prostu leżeć plackiem na plaży czy na leżanku nad basenem i nic nie robić, po prostu nie potrafię, dlatego też, gdy skończyłam książkę, byłam nieco zasmucona faktem, że nie wzięłam sobie niczego więcej. Na szczęście, kuzyn mnie poratował oferując mi swoją książkę. Z początku myślałam, że mi się nie spodoba, bo czy mogę wierzyć czternastoletniemu chłopcu, który dopiero rozpoczyna przygodę z czytaniem, że coś jest warte uwagi? Ale, o dziwo, spodobało się mi się.
Nie czytałam pierwszej części, ale chyba niewiele tracę jeśli o samo zrozumienie fabuły. Luke jest młodym detektywem. Śledczym, o ile dobrze rozumiem. I nieustannie towrzyszy mu Malk. Tym razem musi rozwiązać sprawę dotyczącą morderstwa doktor Anny Suleman, która wiążę się z agresją wobec Białych. Kim jest zabójca? I czy walka jaką toczy jest taka... zła?
Spodobało mi się przede wszystkim to, że nie ma wyodrębnionego dobra i zła. Cóż, przynajmniej nie do końca. Bo poniekąd Luke zgadza się z wybiciem członków Komitetu Łączenia Par. Przecież sam, zakochany w swojej przyjaciółce, Jade, chciałby, by to kojarzenie się skończyło. Jednak nie podoba mu się agresja wobec nikomu winny Białych, zwłaszcza, że w jednym z nich odnajduje dobrego towarzysza. A czy Ci, którzy wydają się źli, naprawdę tacy są? Przecież Luke zgadza się z teoriami członków kościoła. Nie chce zabijać, nie chce krzywdy drugiego i pragnie ślubu z miłości, nie z obowiązku.
Fabuła nie jest skomplikowana. Książkę czyta się lekko i przyjemnie, dzięki dynamicznej akcji i braku zbędnych opisów, którymi bym jednak czasem nie pogardziła. Niemniej czasem te krótkie zdania trafiały do mnie lepiej niż te długie i złożone. Spodobał mi się świat jaki stworzył autor. Trochę nieprzywidywalny choć wydaje się prosty i realny, czasem sprawia wrażenie niedalekiej przyszłości, w końcu technologia nie jest aż tak... bogata a ludzie się nie zmienili. Zanadto. Ale samo kojarzenie par w celu lepszych genów, czy też latających komputerów oraz całkowicie zrujnowanego Londynu... To wszystko jest inne i ciekawe, dzięki czemu powieść wciąga.
Polecam!

Coś nowego. Niewątpliwie, dla mnie coś nowego.
Książkę podebrałam kuzynowi. Nie potrafię po prostu leżeć plackiem na plaży czy na leżanku nad basenem i nic nie robić, po prostu nie potrafię, dlatego też, gdy skończyłam książkę, byłam nieco zasmucona faktem, że nie wzięłam sobie niczego więcej. Na szczęście, kuzyn mnie poratował oferując mi swoją książkę. Z początku...