Sanatorium pod klepsydrą
- Kategoria:
- klasyka
- Wydawnictwo:
- Znak
- Data wydania:
- 2020-05-11
- Data 1. wyd. pol.:
- 1937-01-01
- Liczba stron:
- 288
- Czas czytania
- 4 godz. 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788324060092
- Ekranizacje:
- Sanatorium pod klepsydrą (1973)
- Tagi:
- literatura polska
„Sanatorium pod klepsydrą”, drugi zbiór opowiadań Brunona Schulza, ukazał się w 1937 roku z ilustracjami autora. W 1973 roku doczekał się ekranizacji Wojciecha Hasa.
„Cofnięty czas… w samej rzeczy pięknie to brzmi, ale czymże okazuje się w istocie?
Czy dostaje się tu pełnowartościowy, rzetelny czas, czas niejako ze świeżego postawu odwinięty, pachnący nowością i farbą? Wprost przeciwnie. Jest to do cna zużyty, znoszony przez ludzi czas, czas przetarty i dziurawy w wielu miejscach, przeźroczysty jak sito. Nic dziwnego, toż jest to czas niejako zwymiotowany — proszę mnie dobrze zrozumieć — czas z drugiej ręki. Pożal się Boże!” (fragment).
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
„Na pastwę białych od żaru i oszałamiających dni letnich”
12 lipca 1982 roku, 129 lat temu, w Drohobyczu niedaleko Lwowa przyszedł na świat Bruno Schulz. Był najmłodszym dzieckiem Jakuba Schulza i Henrietty Kuhmärker. Rodzina przyszłego artysty zamieszkiwała kamienicę przy rynku, w tym samym budynku znajdował się również sklep towarów tekstylnych prowadzony przez ojca pisarza. Ten świat dawno już przeminął, a jednak opowiadania napisane przez Schultza dają nam klucz do ponownego otwarcia jego bram.
Zawsze, gdy myślę o twórczości autora, zastanawiam się, czy stworzyłby on inne dzieła, gdyby zawierucha wojenna nie odebrała go nam tak szybko. Dorobek pisarki Schultza jest bowiem niezwykle skromny. To zaledwie dwa tomy opowiadań: „Sklepy cynamonowe” oraz „Sanatorium pod Klepsydrą”. Język, jakimi zostały one napisane, okazuje się jednak tak plastyczny, barwny i niepowtarzalny, że nie sposób wyrzucić ich z pamięci.
Z pewnością oswoiliśmy się już ze stylem Schultza i sto lat po publikacji „Sklepów cynamonowych”, nie szokuje on nas już swoją innowacyjnością, ekstrawagancją. Warto więc zwrócić uwagę, iż w latach dwudziestych ubiegłego wieku krytyka literacka nie potrafiła „oswoić” się z dziwną prozą autora. Leon Piwiński pokusił się o stwierdzenie, że tajemniczy narrator Schultza wydaje się „niezupełnie ludzki, bogatszy od nas przez doznania dla nas nie od razu dostępne, a zarazem uboższy o pewne podstawowe elementy naszej psychiki”.
Z pewnością można zgodzić się z Adamem Grzymałą-Siedleckim, według którego pisarz „słyszy rzeczy optyczne, widzi zjawiska akustyczne”. Proste określenie „synestezja” nie jest zresztą w stanie oddać bogactwa wizji autora, z niezwykłą wrażliwością obserwującego otaczającą go rzeczywistość. Zdołał artysta uchwycić w swej prozie „duszę powietrza, upałów, dnia, pór roku”. Wiosny, lata są duszne, rozbuchane, przepełnione lepkim erotyzmem, a zarazem niosące już w sobie jakiś pierwiastek przemijania i śmierci: „Piękno jest bowiem chorobą, uczył mój ojciec, jest pewnego rodzaju dreszczem tajemniczej infekcji, ciemną zapowiedzią rozkładu, wstającą z głębi doskonałości i witaną przez doskonałość westchnieniem najgłębszego szczęścia”.
Nie sposób zapomnieć również o bohaterach opowiadań Schultza. Zapada w pamięć szczególnie sylwetka ojca, wspomnienie jego choroby i śmierci. W oczach pisarza przeobraża się on w postać wręcz fantastyczną, potrafiącą zmieniać kształty i formę. Nie dziwi więc jego przeobrażenie w insekta, ponieważ u pisarza nie wiemy do końca, co jest jawą, a co snem, zaś prawa fizyki ulegają tymczasowemu zawieszeniu.
Powrót do „Sanatorium pod Klepsydrą” po raz kolejny udowodnił mi, iż poetycką prozę Schultza należy smakować powoli, delektując się brzmieniem poszczególnych słów. I warto latem powrócić do tego upalnego, przewrotnego lata, co już dawno minęło.
Ewa Szymczak
Oceny
Książka na półkach
- 1 592
- 1 430
- 262
- 79
- 47
- 22
- 20
- 17
- 16
- 11
Opinia
Długo omijałem Schulza, ale niesłusznie, jak się okazuje. To wielka sztuka snuć opowieści w estetyce snu i nie zanudzać czytelnika. Tu nie tylko nie jest nudno, ale i wszystkie opowiadania napisane są z wdziękiem, i mimo delikatnej staroświeckości niosą swoim rytmem. Tytułowe opowiadanie genialne, co najmniej trzy inne świetne.
Długo omijałem Schulza, ale niesłusznie, jak się okazuje. To wielka sztuka snuć opowieści w estetyce snu i nie zanudzać czytelnika. Tu nie tylko nie jest nudno, ale i wszystkie opowiadania napisane są z wdziękiem, i mimo delikatnej staroświeckości niosą swoim rytmem. Tytułowe opowiadanie genialne, co najmniej trzy inne świetne.
Pokaż mimo to