Ostatni maraton
- Kategoria:
- literatura podróżnicza
- Wydawnictwo:
- Bezdroża
- Data wydania:
- 2012-09-17
- Data 1. wyd. pol.:
- 2012-09-17
- Liczba stron:
- 176
- Czas czytania
- 2 godz. 56 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788324651245
- Tagi:
- ostatni maraton kolosy 2011
Laureat Kolosa 2011 w kategorii "Wyczyn Roku" Uhonorowany Nagrodą Publiczności za najlepszą prezentację oraz Nagrodą Dziennikarzy podczas finału Kolosów 2011
W 365 dni dookoła świata na własnych nogach
(…) Chodziłem nerwowo po pokoju, znalazłem gdzieś globus i prędko narysowałem na nim okrąg wzdłuż równoleżników. Ta trasa wokół Ziemi to będzie mój ostatni maraton. W Europie nakreśliłem linię przez Niemcy, kawałek Holandii, Belgię, Francję, Hiszpanię i Portugalię. Dalej — przerywaną linią — wyznaczyłem szlak z Lizbony przez Atlantyk do Nowego Jorku w USA. Potem przez stany: New Jersey, Pensylwanię, Zachodnią Wirginię, Ohio, Indianę, Illinois, Missouri, Oklahomę, Teksas, Nowy Meksyk i Arizonę do Los Angeles, a później przez wybrzeże Pacyfiku do San Francisco w Kalifornii. Kolejna przerywana linia wiodła przez Pacyfik do Władywostoku w Rosji. Syberię (w górę rzeki Amur) przecinała linia ciągła, która później zmierzała w kierunku jeziora Bajkał, następnie skręcała do Kazachstanu, by znów wrócić do Rosji. Mijała Ural, Moskwę, dobiegała do granicy z Łotwą, a z Łotwy biegła na południowy zachód do Litwy. Wreszcie przez Wilno docierała do mety — do Augustowa. Stąd wybiegnę i tu wrócę. (…)
Piotr Kuryło rozpoczął Bieg dla pokoju 7 sierpnia 2010 roku w Augustowie, wyposażony jedynie w specjalny wózek z ekwipunkiem i kajakiem. Ta książka jest zapisem jego pieszej wyprawy dookoła świata. Piotr przebiegł 20 tysięcy kilometrów, odwiedził trzy kontynenty, spotkał na swojej drodze wielu ludzi, którzy go wsparli. Bez nich nie ukończyłby misji. Biegł dla pokoju – odwiedził miejsca, którymi w ostatnich latach wstrząsały zamachy terrorystyczne, ufny w to, że dzięki swojej wyprawie skłoni przywódców do zrobienia choć jednego kroku w stronę wykluczenia z naszego życia konfliktów zbrojnych oraz przemocy. Do domu wrócił po roku - 6 sierpnia 2011 ponownie pojawił się na augustowskim rynku. W marcu 2012 za swoje osiągnięcie otrzymał Kolosa 2011 w kategorii "Wyczyn roku".
Piotr Kuryło - maratończyk, długodystansowiec. Zaczął biegać dziesięć lat temu, dziś jest spełnionym czterdziestolatkiem, ojcem dwóch córek. W 2011 roku ukończył roczną samotną podróż dookoła świata. Ziemię przemierzył na własnych nogach i bez żadnego wspierającego zaplecza.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
(Za)bieganie o pokój na świecie
Kuryło to nazwisko znane miłośnikom sportu, zwłaszcza biegaczom. Uczestnik wielu maratonów i biegów ultra, polska sława biegania. Szerszej publiczności dał się poznać przez swój niezwykły wyczyn… Zaczęło się całkiem zwyczajnie – od odkrycia, że ściganie się w zawodach na całym świecie zajmuje zbyt wiele czasu, którego zaczyna brakować dla rodziny. Poza tym – ile można robić ciągle to samo? Kuryło postanowił więc zakończyć swoją karierę robiąc coś wielkiego, obiegając coś wielkiego – Ziemię.
Szybko wytyczył trasę wiodącą przez trzy kontynenty – Europę, Amerykę Północną i Azję, znalazł sponsora… i zaczął zbierać prowiant. Sprowadzono mu specjalny kajak, do którego domontowano składane koła, Kuryła miał bowiem zamiar przepływać rzeki i jeziora napotkane na trasie a poza nimi ciągnąć kajak za sobą. Szaleństwo? Prawdopodobnie. Ale i misja – miał to być Bieg dla Pokoju, promujący jego ideę na świecie. 7 sierpnia 2010 roku polski biegacz wyruszył z rynku w rodzinnym Augustowie, obiecując władzom, że stawi się na mecie dokładnie za rok…
Kiedy zaczynałam czytać wspomnienia zawarte w „Ostatnim maratonie”, pomyślałam: „Jakie to patetyczne i naiwne jednocześnie. Co jeden człowiek może zrobić dla pokoju na świecie?”. Okazało się, że wiele, o ile zrobi to, co robi najlepiej… Piotr Kuryło po prostu pobiegł, choć prosto zdecydowanie nie było. Po drodze spotykał się z dziennikarzami, udzielał wywiadów, odbywał spotkania z Polonią na świecie, rozmawiał z przypadkiem spotkanymi ludźmi i wszystkim mówił o pokoju. Już sam fakt nagłośnienia wyprawy sprawił, że nie pozostała bezowocna. A te pierwsze owoce Piotr Kuryło zebrał w postaci słów wdzięczności i szklanki gorącej herbaty podanej przez zupełnie obcą kobietę w deszczowy dzień.
Większość ludzi nie potrafi sobie wyobrazić, że można przebiec maraton, ale coraz więcej osób to robi. Coraz liczniejsi startują też w biegach ultra, pokonując jeszcze dłuższe dystanse. W porządku, też mi się zdarza biegać i to wcale nie na krótkich odcinkach, ale wyobrażenie sobie dwóch maratonów dziennie, dzień po dniu, przekracza moje zdolności. Jak wielkiego wysiłku wymaga taka wyprawa, kiedy ciągnie się za sobą wózek (będący namiotem i magazynem żywności jednocześnie), biegnie w nieznane, w zmiennych warunkach pogodowych: upale, deszczu i śniegu, śpiąc przy drodze, jedząc to, co uda się zdobyć albo dostać i… potwornie się nudząc? Wbrew pozorom to ostatnie jest bardzo istotne. Biegacz jest sam, zmaga się z samym sobą, własnymi myślami i ograniczeniami. Nie można uciec od obaw, tęsknoty za rodziną i pokusy ułatwienia sobie heroicznego zadania… Co robił Kuryło? Modlił się. Po prostu. Za pokój na świecie, bliskich, tych, którzy pomogli mu po drodze. Podziwiam jego wytrwałość, ale też odwagę otwartego o tym pisania. Podziwiam determinację i spokój, który potrafił zachować w obliczu napotkanych trudności i niebezpieczeństw, pokonując strach, walcząc z bólem. Pisze o tym zadziwiająco spokojnie, niektórzy zarzucają mu, że zbyt lakonicznie, ujmując dramaturgii wydarzeniom. Myślę jednak, że taki rzeczowy i suchy opis świadczy o profesjonalizmie i ogromnym opanowaniu biegacza.
„Ostatni maraton” nie jest książką o bieganiu, zawiodą się ci, którzy będą w nim szukać wskazówek, jak przygotować się do biegowej wyprawy. Nie jest to również książka podróżnicza. Mieści w sobie wiele ciekawych informacji o życiu zwykłych ludzi w różnych krajach, ale są one po prostu interesującym dodatkiem do tego, co najważniejsze. To swoiste wspomnienia z wyjątkowej podróży. Przede wszystkim jednak to dowód, że można dokonać czegoś wielkiego i spełnić marzenie, jeżeli tylko ma się w sobie wystarczająco dużo wytrwałości i szczyptę szaleństwa.
Katarzyna Marondel
Książka na półkach
- 110
- 66
- 37
- 6
- 6
- 4
- 4
- 3
- 2
- 2
Opinia
Podziwiam jego wyczyny, ale zasmucił mnie, że nie dotrzymał słowa.
Newsweek: Po obiegnięciu świata dookoła obiecałeś żonie, że to już koniec z bieganiem. Dlaczego wróciłeś do treningów?
Piotr Kuryło: To właściwie ona namówiła mnie do powrotu. Widziała, że duszę się bez tego, czegoś mi brakuje. W końcu zwolniła mnie z danego słowa i wróciłem do biegania.
Moim zdaniem: biegoholik, który wie, że rodzina to największe szczęście ale nie potrafi tego szczęścia wziąć.
Książka przeciętna, bo liczyłam na opis fajnych miejsc i więcej refleksji od bohatera.
Podziwiam jego wyczyny, ale zasmucił mnie, że nie dotrzymał słowa.
więcej Pokaż mimo toNewsweek: Po obiegnięciu świata dookoła obiecałeś żonie, że to już koniec z bieganiem. Dlaczego wróciłeś do treningów?
Piotr Kuryło: To właściwie ona namówiła mnie do powrotu. Widziała, że duszę się bez tego, czegoś mi brakuje. W końcu zwolniła mnie z danego słowa i wróciłem do biegania.
Moim zdaniem:...