To trochę przykrość, tak rozpoczynać recenzowanie książki od krytycznych uwag, no ale wydawcy/korekta sami się o to proszą. Nie zdarzyło mi się bowiem już dawno czytać książki tak źle "edytowanej" jak "Mitologia..." dr Słupeckiego. Tekst wygląda jak gdyby został pobieżnie przepuszczony przez autokorektę; słowa bywają zamienione (np. zamiast imienia Snorri jest słowo Szli), litery pogubione; a i nawet zdarzają się błędy w justowaniu. Słowo r o z c i ą g n i ę t ę na całą linijkę? Ktoś przysnął nad korektą, czy co? Błędy bywają dosyć frustrujące, ponieważ przy dosyć skomplikowanej dywagacji nad istotą bóstw nordyckich, zmiana jednego słowa może przeinaczać znaczenie całego zdania. I myśl tu człowieku potem, czy to Ty jesteś zbyt głupi żeby zrozumieć meritum, czy autor odpłynął za daleko w swoich przypuszczeniach... Odniosłem wrażenie, że literówki i przekręcenia pojawiają się co kilka stron. Co więcej omawiane wydanie książki (a jest to dodruk z 2014 roku) wygląda na dosyć oszczędne i niechlujne... a szkoda, bowiem jest to niewątpliwie wartościowe dzieło pod względem merytorycznym, zawierające dużo szczegółów i kompilujące współczesną wiedzę, dotychczas rozproszoną po różnych, też międzynarodowych, wydawnictwach. Dodając do tego fakt, że nie ma na polskim rynku zbyt wielu publikacji tak holistycznie traktujących temat mitologii nordyckiej, pozostaje jedynie mieć nadzieję, że kolejne wydania pracy dr Słupeckiego wolne już będą od balastu błędów.

Więcej na:

https://librumlegens.wordpress.com/2021/05/30/leszek-slupecki-mitologia-skandynawska-w-epoce-wikingow/

To trochę przykrość, tak rozpoczynać recenzowanie książki od krytycznych uwag, no ale wydawcy/korekta sami się o to proszą. Nie zdarzyło mi się bowiem już dawno czytać książki tak źle "edytowanej" jak "Mitologia..." dr Słupeckiego. Tekst wygląda jak gdyby został pobieżnie przepuszczony przez autokorektę; słowa bywają zamienione (np. zamiast imienia Snorri jest słowo Szli),...