„Opuścił ramiona, oddychając ciężko.

– Policzę do dziesięciu. Dam ci fory. Dziesięć sekund przewagi. Możesz być daleko stąd. Albo możesz marnować oddech. Biegnij – powiedział. – Biegnij po swoje życie.

Ada pobiegła”.

Wielokrotnie zwracałem uwagę na fakt, że na polskim rynku kryminałów naprawdę dużo się dzieje. Czytelnicy kochają kryminały, nic więc dziwnego, że wielu debiutujących autorów wybiera właśnie ten gatunek, pisząc swoją pierwszą książkę. Zdradzę także, że lubię czytać debiuty, zastanawiając się, czego mam się po nich spodziewać. Nie inaczej było w przypadku powieści Jakuba Króla pod tytułem „Łowca”. Ukazała się ona nakładem wydawnictwa Filia. Mroczna okładka sugeruje nam, że jest to lektura skierowana raczej do czytelników o mocnych nerwach.

Autor przykuwa naszą uwagę od pierwszej do ostatniej strony. Ada umawia się przez aplikację na randkę z nieznajomym, ale mężczyzna się nie pojawia. Sfrustrowana kobieta wraca do domu. Jednak wcześniej zauważa, że ktoś ją obserwuje. Zanim zdąży zareagować, jest już za późno. Brutalne morderstwo wstrząsa Krakowem. Początkowo policjanci mają problem z ustaleniem tego, kto lub co ją zabiło. Kiedy wreszcie zaczynają rozumieć, dociera do nich, że mają do czynienia z okrutnym mordercą. Do sprawy zostaje przydzielony Wadim Brodzki. W tym miejscu mała dygresja. Otóż Jakub Król podszedł do postaci głównego bohatera raczej szablonowo. Tak więc Wadim to dobry glina, jednak zupełnie nieradzący sobie w życiu prywatnym. Należałoby wręcz zapytać: czy ma jakiekolwiek życie prywatne? Jednak tym razem po raz kolejny postanawia dać z siebie wszystko, aby rozwikłać sprawę. Wszystko za sprawą wisiorka, który miała zamordowana. Brodzki jest przekonany, że należał do jego siostry. Problem w tym, że Vira zaginęła wiele lat temu. Do tej pory nie wiadomo, co się z nią stało.

Czy to możliwe, że ofiara i Vira się znały? Dlaczego Ada została zamordowana? W toku śledztwa na jaw wychodzą kolejne fakty. Kiedy zabójca uderza znowu, dla wszystkich staje się jasne, że jest to seryjny morderca. Policjanci ustalają, że nic w tej historii nie jest takie, jakie się wydaje na pierwszy rzut oka. Kolejni ludzie skrzętnie skrywają swoje tajemnice. Wadim wie, że zostało mu coraz mniej czasu, aby poznać prawdę. Postanawia wrócić tam, gdzie wszystko się zaczęło – do Wilczego Gardła w Bieszczadach. Nie przypuszcza nawet, że powrót do rodzinnego domu przyniesie bolesną konfrontację z przeszłością. Brodzki będzie musiał stawić jej czoła. Będzie musiał zmierzyć się z demonami, których istnienia nawet nie podejrzewał. Czy wyjdzie zwycięsko z tej próby? Czy uda mu się znaleźć mordercę Ady? Czy to możliwe, że po tylu latach Vira wciąż żyje?

„Łowca” to kryminał, w którym Jakub Król operuje sprawdzonymi schematami. Główny bohater to postać z problemami i zrujnowanym życiem prywatnym, a klucz do rozwiązania całej sprawy tkwi w przeszłości. Brzmi znajomo, prawda? Nawet jeśli, to niech was to nie zwiedzie. Chociaż powieść liczy ponad pięćset stron, czyta się ją bardzo szybko. Brutalne sceny morderstw są inspirowane krwawymi horrorami, o czym sam autor wspomina w narracji. Kibicujemy Wadimowi, chociaż niespecjalnie da się go lubić. Muszę jednak uczciwie przyznać, że nie odgadłem, kto jest tytułowym Łowcą. Autorowi udało się mnie oszukać. Jakże sugestywnie brzmi opis Bieszczad. Wątpliwości mam jedynie do pewnych elementów fabuły. Czy ojciec Wadima rzeczywiście mógłby tak postąpić? Oczywiście można by też grymasić, że autor mógł bardziej rozbudować osobę Czajki, ale to szczegóły. Najważniejsze jest to, że „Łowca” to naprawdę dobry tytuł z kategorii thrillera i kryminału. Intrygująca zagadka z przeszłości łączy się z brutalnymi morderstwami, do jakich dochodzi w Krakowie. Kto wygra ten wyścig z czasem? Sięgnijcie po debiut Jakuba Króla i przekonajcie się sami. Naprawdę uważam, że warto. To kolejne nazwisko w świecie polskiego kryminału, które trzeba zapamiętać.

Wojciech Sobański