Anglik w Poznaniu

Okładka książki Anglik w Poznaniu
Ben Aitken Wydawnictwo: Świat Książki reportaż
400 str. 6 godz. 40 min.
Kategoria:
reportaż
Tytuł oryginału:
A Chip Shop in Poznań: My Unlikely Year in Poland
Wydawnictwo:
Świat Książki
Data wydania:
2020-04-15
Data 1. wyd. pol.:
2020-04-15
Liczba stron:
400
Czas czytania
6 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381394697
Tagi:
felieton reportaż wspomnienia podróż Poznań miasto
Średnia ocen

                6,0 6,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,0 / 10
107 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
807
807

Na półkach: , ,

71/100/2020
Wyzwanie LC maj 2020 - Kieruj się okładką
Dobrze się czyta, lekko napisana. Niektóre przemyślenia są warte uwagi: albo mądre, albo błyskotliwe, albo jedno i drugie. Nie uważam jednak, że jest to książka o Angliku w Poznaniu. To jest książka o Angliku w Europie, akurat tak się złożyło, że w Polsce (a mógłby być w Czechach czy Francji). Autor w kilku miejscach robi istotne zastrzeżenie: ponieważ nie zna polskiego w stopniu umożliwiającym nadążanie za rozmowami, trudno powiedzieć, że obserwuje i poznaje Polaków w ich naturalnym otoczeniu. Mógłby to robić, gdyby mógł sobie posłuchać, jak rozmawiają w tramwaju czy sklepie.
Trzeba przyznać, że Angol w Polsce zwiedza i poznaje hardkorowo: zatrudnia się do obierania pyrów i ryb, śpi w zimie gdzieś w Małopolsce w chacie w górach bez ogrzewania, wody i wc, w Wigilię puka do obcych ludzi, żeby sprawdzić, jak tam u nas z tradycją dodatkowego nakrycia w praktyce... (na szczęście go przyjmują i karmią; ale by był wstyd, jakby psem poszczuli). Szacun.
Przez to, że jest w Polsce obcym, chyba częściej ma kontakt z innymi obcymi. W końcu ci, którzy są u siebie, nie zaczepiają przybyszy z zagranicy, żeby sobie pogadać. Po prosu kisimy się we własnych sosach, i jak się jakiś zagraniczny trafi w rodzinie albo w pracy, to mamy z nim kontakt. A jak nie, to nie.
Wnioski są takie, że 1) Polska nie spadła z kosmosu i jest to kraj jak każdy inny. Normalny. 2) Przebywanie w różnych krajach, swobodne podróżowanie i podejmowanie pracy jest fajne. 3) W ogóle ta UE to nie jest taki zły pomysł. Akcja książki dzieje się w okresie referendum w sprawie brexitu, więc wnioski tym bardziej są doniosłe, że autor wie, że niebawem może te wygody utracić.
A tu parę moich perełek:
"e, a, o, s oraz c mają alternatywne formy z ogonkami i grzywkami" (ogonki są znane, ale grzywki mnie zachwyciły),
"Nie wiem, jak wymówić imię młodego Europejczyka, z którym mam się spotkać. Jędrzej. Tak się je pisze. Cóż za przedziwne zestawienie liter. Niewątpliwie jest to jakieś przekleństwo, które wypowiadają Polacy, gdy coś nie idzie zgodnie z planem. Polak upuszcza talerz z pierogami - Jędrzej! Polak słyszy rozczarowujące wiadomości w radiu - Jędrzej!" (Jędrzej pojawia się w całej książce, ale szybciutko autor zmienia mu imię na Jenny)
"Moje zdanie na ten temat [uchodźców] jest proste: każdy, kto płaci przewoźnikowi równowartość rocznych dochodów za próbę potencjalnie śmiertelnej w skutkach podróży przez niebezpieczne morze na prowizorycznym stateczku, żeby poprawić w minimalnym stopniu życie swoje i swoich ukochanych, zasługuje na szacunek, sympatię i wsparcie" (musicie przyznać, niezależnie od poglądów, że to bardzo trafne sformułowanie).
Z drobnych uwag: trochę się na początku książki autorowi myli topografia Poznania (ale bez wpływu na cokolwiek), twierdzi, że w zwykłej knajpie zjadł surowego śledzia w oleju (w surowego nie wierzę) i widział pędy bobu wspinające się po ścianie (z dzieciństwa pamiętam bób w ogródku mojej babci i on się nie wspinał, trzymał się o własnych siłach, bo miał grube łodygi; albo mam braki botaniczne albo pięła się po tej ścianie np. fasola). Ale to bardzo drobne drobiazgi :-)

71/100/2020
Wyzwanie LC maj 2020 - Kieruj się okładką
Dobrze się czyta, lekko napisana. Niektóre przemyślenia są warte uwagi: albo mądre, albo błyskotliwe, albo jedno i drugie. Nie uważam jednak, że jest to książka o Angliku w Poznaniu. To jest książka o Angliku w Europie, akurat tak się złożyło, że w Polsce (a mógłby być w Czechach czy Francji). Autor w kilku miejscach...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    119
  • Chcę przeczytać
    76
  • Posiadam
    14
  • Teraz czytam
    6
  • 2020
    6
  • 2020
    5
  • 2021
    5
  • 2023
    3
  • E-booki
    3
  • Przeczytane 2020
    2

Cytaty

Więcej
Ben Aitken Anglik w Poznaniu Zobacz więcej
Ben Aitken Anglik w Poznaniu Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także