Twórca cyklu o detektywie z LA, Harrym Boschu, napisał tym razem powieść sensacyjną. Mamy tu perfekcyjnie przeprowadzoną kradzież w Las Vegas, a potem pojedynek pomiędzy złodziejką a tropiącym ją ochroniarzem z kasyna. Wszyscy bohaterowie książki to źli ludzie i kończą źle. Ale to nie moralitet, raczej sprawnie i gładko napisana literatura rozrywkowa, idealna do czytania w czasie podróży.

Mistrz powieści detektywistycznej i thrillera prawniczego, twórca cyklu książek o policjancie z Los Angeles, Harrym Boschu i prawniku Mickey'u Hallerze, uraczył nas tym razem opowieścią sensacyjną, w której centralnymi postaciami są złoczyńcy, zaś stróże prawa czy prawnicy błąkają się gdzieś na marginesach. Bohaterką książki jest Cassie Black, złodziejka na zwolnieniu warunkowym z więzienia, usiłująca ułożyć sobie życie w Los Angeles. Pilna konieczność sprawia, że potrzebuje dużej ilości gotówki. Więc, jak to złodziejka, decyduje się na kolejny skok, a gdzie? Oczywiście w Las Vegas, bo tam są największe możliwości kradzieży dużej ilości gotówki. To prawdziwe źródło przestępczości w Ameryce: „powstanie Las Vegas było ucieleśnieniem marzeń szefów mafii”.

A potem już się wszystko toczy wartko, akcja się zmienia jak w przysłowiowym kalejdoskopie, trudno się oderwać od lektury. Mamy tu pojedynek dwóch mocnych osobowości, samej Cassie i szefa ochrony hotelu, w którym dokonano kradzieży, Jacka Karcha. Oboje to inteligentni, ale źli ludzie, w ogóle w tej książce występują sami nieciekawi moralnie ludzie, ludzie czyniący mniejsze lub większe zło, i wszyscy przegrywają, no i bardzo dobrze. Z tym, że Connelly nie miał zamiaru napisać moralitetu, raczej rzecz rozrywkową, co mu się nieźle udało.

Widać fascynację Connelly'ego techniką, w najdrobniejszych szczegółach opisuje kradzież Cassie, wylicza wszystkie jej tricki techniczne, bliski jest tu Frederickowi Forsyth'owi, który w 'Dniu szakala' nie ukrywał fascynacji techniczną stroną przygotowań do zamachu na De Gaulle'a.

Jak to u Connelly'ego, napisane to sprawnie i gładko, ale nie zostaje w pamięci, książka nadaje się idealnie do podroży, zresztą przeczytałem ją w czasie długiego lotu. Niemniej wolę pozycje Connellego z funkcjonariuszami prawa: Harrym Boschem czy Mickey Hallerem w głównej roli.

Twórca cyklu o detektywie z LA, Harrym Boschu, napisał tym razem powieść sensacyjną. Mamy tu perfekcyjnie przeprowadzoną kradzież w Las Vegas, a potem pojedynek pomiędzy złodziejką a tropiącym ją ochroniarzem z kasyna. Wszyscy bohaterowie książki to źli ludzie i kończą źle. Ale to nie moralitet, raczej sprawnie i gładko napisana literatura rozrywkowa, idealna do czytania w...

Ciekawa historia kryminalna z postacią kobiecą w roli głównej. Mamy tu motyw kradzieży rodem z "Ocean's Eleven" czyli skok na kasyno, a raczej w kasynie.
Niektóre wydarzenia i bohaterowie kojarzyły mnie się z filmem "To nie jest kraj dla starych ludzi" oraz innymi filmami braci Coen.
Historia nie powalająca, ale ciekawie podana.

Ciekawa historia kryminalna z postacią kobiecą w roli głównej. Mamy tu motyw kradzieży rodem z "Ocean's Eleven" czyli skok na kasyno, a raczej w kasynie.
Niektóre wydarzenia i bohaterowie kojarzyły mnie się z filmem "To nie jest kraj dla starych ludzi" oraz innymi filmami braci Coen.
Historia nie powalająca, ale ciekawie podana.

Jedyna książka Connelly'ego, która nie wciągnęła mnie od pierwszych stron. Przyznaję, że nie początek zwyczajnie mnie nudził. Moim zdaniem autor przesadził w szczegółach opisu przygotowań do wielkiej akcji. Potem wydarzenia nabrały tempa i „Martwy księżyc” nareszcie zaczął przypominać inne książki Connelly'ego. A powieść jest inna, pisarz przyzwyczaił czytelnika do policyjnych śledztw, a tutaj mamy przestępców: złych i dobrych. Postaci zresztą to jedna zalet książki, zróżnicowani i raczej wiarygodni. Akcja chwilami lekko przewidywalna, raczej nie do końca dałam się zmylić kolejnym wydarzeniom i stanowczo wolę, gdy bohaterem jest policjant, ale „Martwy księżyc” da się czytać, szczególnie gdy wydarzenia nabierają tempa. Myślę, ze miłośnicy książek akcji i kryminałów mogą spokojnie sięgnąć po ten tytuł.

Jedyna książka Connelly'ego, która nie wciągnęła mnie od pierwszych stron. Przyznaję, że nie początek zwyczajnie mnie nudził. Moim zdaniem autor przesadził w szczegółach opisu przygotowań do wielkiej akcji. Potem wydarzenia nabrały tempa i „Martwy księżyc” nareszcie zaczął przypominać inne książki Connelly'ego. A powieść jest inna, pisarz przyzwyczaił czytelnika do...

Jakoś nie odniosłem wrażenia, że posiadanie dziecka było "najpilniej skrywanym sekretem" bohaterki.
Książka ogólnie jest dobra, aczkolwiek akcja w kasynie pod koniec jest trochę naciągana. Z tym, że nie takie naciągania akcji widuję na filmach typu "Ocean's 11", więc chyba można to wybaczyć autorowi.

Przy okazji mały teścik dla fanów: w jakiej książce Bosch spotykał Cassie na balkonie, jak wychodził na papierosa? A w jakiej pod wydziałem zwolnień warunkowych pracownicy trzymali transparent "Witaj z powrotem, Thelmo?"... Poza tym, Mickey Haller był zdaje się obrońcą Cassie - wspomina o tym w innej książce, choć nazwisko nie jest wymienione...

Może to dziecinada, ale uwielbiam to u Connelly'ego, że przeplata wątki i bohaterów w różnych książkach, ale tak, że bardzo często sami o tym nie wiedzą.

Jakoś nie odniosłem wrażenia, że posiadanie dziecka było "najpilniej skrywanym sekretem" bohaterki.
Książka ogólnie jest dobra, aczkolwiek akcja w kasynie pod koniec jest trochę naciągana. Z tym, że nie takie naciągania akcji widuję na filmach typu "Ocean's 11", więc chyba można to wybaczyć autorowi.

Przy okazji mały teścik dla fanów: w jakiej książce Bosch spotykał...

Dobra rozrywka na jeden wieczór. Polecam

Dobra rozrywka na jeden wieczór. Polecam