Jeszcze żyjemy

Okładka książki Jeszcze żyjemy Annick Kayitesi
Okładka książki Jeszcze żyjemy
Annick Kayitesi Wydawnictwo: Muza biografia, autobiografia, pamiętnik
216 str. 3 godz. 36 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Tytuł oryginału:
Nous existons encore
Wydawnictwo:
Muza
Data wydania:
2007-02-01
Data 1. wyd. pol.:
2007-02-01
Liczba stron:
216
Czas czytania
3 godz. 36 min.
Język:
polski
ISBN:
978-83-7495-073-2
Tłumacz:
Krystyna Dąbrowska
Średnia ocen

6,4 6,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,4 / 10
70 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
394
145

Na półkach: , ,

Spojrzenie oczami jednostki na dramat milionów bezbronnych ludzi. O ludobójstwie w Rundzie na lekcjach historii mówi się niewiele, lub wcale, koncentrując się głównie na kontynencie europejskim. Jednak czytając tą książkę aż ciężko uwierzyć, że opisane w niej wydarzenia miały miejsce nie tak dawno temu, bo w dekadzie poprzedzającej XXI wiek. A świat, rzekomo nauczony doświadczeniami z przeszłości, zrobił niewiele, żeby zapobiec bratobójczym atakom. Autorka i bohaterka zarazem, mimo, że opisuje przerażającą historię, która nigdy nie powinna mieć miejsca, nie uderza jednak w patetyczne tony i pozwala spojrzeć na wydarzenia z szerszej perspektywy.
WyzwanieKsiążkowe2018: pamiętnik/biografia/autobiografia

Spojrzenie oczami jednostki na dramat milionów bezbronnych ludzi. O ludobójstwie w Rundzie na lekcjach historii mówi się niewiele, lub wcale, koncentrując się głównie na kontynencie europejskim. Jednak czytając tą książkę aż ciężko uwierzyć, że opisane w niej wydarzenia miały miejsce nie tak dawno temu, bo w dekadzie poprzedzającej XXI wiek. A świat, rzekomo nauczony...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1192
193

Na półkach: ,

Ludobójstwo – temat kontrowersyjny, niewyobrażalny i daleki dla naszej kultury. Jednak w odległych od nas rejonach do dnia dzisiejszego spotyka się akty zabijania ludzi w imię idei, religii czy pochodzenia. Nie mogę pojąć ile człowiek można znieść i wycierpieć upokorzeń, bólu i strachu. Jest to dla mnie niepojęte. Właśnie temat ludobójstwa porusza książka „Jeszcze żyjemy” autorstwa Annick Kayitesi. Jest to emocjonalna, skrupulatnie opowiedziana prawdziwa historia dziewczyny, która przeżyła okres ludobójstwa. Widziała mord na jej rodzinę, a sama cudem uniknęła śmierci.

Annick poznajemy kiedy ma już uporządkowane życie, jest szczęśliwą kobietą po trzydziestce. Nic nie wskazuje na to, że ta dziewczyna przeżyła piekło na ziemi. A to co w swoim życiu przeżyła budzi przerażenie rodem z horroru. Annick to dziewczyna z plemienia Tutsi, która otarła się o śmierć podczas ludobójstwa w Ruandzie w 1994 roku. Jej ojciec był lekarzem, dzięki czemu cała rodzina miała dość wysoki status biorąc pod uwagę miejsce ich zamieszkania. Fatum rodziny dziewczyny rozpoczyna się od wypadku jej matki, potem choroba siostry i pożar, w którym ginie ów siostra i ich ojciec. Widzi także gwałt i zabójstwo swojej matki. Annick pomimo wszystkich okrucieństw jakich była świadkiem nie poddała się. Walczy sama ze sobą i z demonami przeszłości. Obecnie stara się żyć normalnie i zapomnieć o obrazach i wspomnieniach w niej osadzonych.

Annick swoją historię rozpoczyna od opisu trzech grup zamieszkujących Ruandę: Tutsi, Hutu i Twa. Choć te grupy teoretycznie miały wszystko wspólne, to jednak pieniądze i władza ich poróżniły. Konflikty między ludźmi spowodowały akty agresji wobec przeciwników.

Ponieważ książka oparta jest na faktach i opowiadana przez uczestnika wydarzeń bije z niej autentyzm i prawda. Opowieść oczywiście skłania do przemyśleń i potrząsa czytelnikiem. Osobiście nie mogłam zrozumieć ile jeden człowiek jest w stanie wytrzymać upokorzeń, śmierci i tragedii i zadawałam sobie pytanie: gdzie są granice ludzkiej wytrzymałości. Może sama książka nie jest idealna, ale nie jest to ważne. Wartościowa jest sama historia mądrej, silnej i odważnej dziewczyny, która chciała podzielić się swoją opowieścią. Może jako forma terapii, może jako oczyszczenie, a może po to, aby świat się dowiedział jak wygląda życie w niebezpiecznych zakątkach.
Książkę polecam dla osób, którzy interesują się konfliktami w Ruandzie, motywem ludobójstwa oraz tym, którzy lubią silne kobiece postacie. Dla mnie opowieść ta wywołuje dwa sprzeczne odczucia. Z jednej strony czuje obrzydzenie do osób stosujących wszelaką przemoc, ale z drugiej strony książka napawa mnie nadzieją, a losy Annick pokazują, że z każdej opresji można wyjść zwycięsko. Pokazuje jak silną, zdeterminowaną i wytrwałą człowiek jest istotą.

Ludobójstwo – temat kontrowersyjny, niewyobrażalny i daleki dla naszej kultury. Jednak w odległych od nas rejonach do dnia dzisiejszego spotyka się akty zabijania ludzi w imię idei, religii czy pochodzenia. Nie mogę pojąć ile człowiek można znieść i wycierpieć upokorzeń, bólu i strachu. Jest to dla mnie niepojęte. Właśnie temat ludobójstwa porusza książka „Jeszcze żyjemy”...

więcej Pokaż mimo to

avatar
44
10

Na półkach: ,

Tak dawno poruszającej opowieści dawno nie przeczytałam! Do głębi poruszjąca i szokująca opowieść.
Dwa dni zajęło mi przeczytanie jak na wdechu. Nie odczuwałam nawet tego czasu podczas czytania, a jedynie piekące oczy. Ale uważam że i tak było warto. Nie widziałam nawet że w tych latach podanych przez bohaterkę miało miejsce, to co zdarzyło się w jej kraju. Telewizja o tym wszystkim nie zawsze informuje, a jak już to po fakcie i nie zawsze wiarygodnie. Dlatego uważam, że warto czytać tak poruszjące wyznania i relacje z Afryki i Blsikiego Wschodu, żeby się dowiedzieć o otaczającym nas świecie i jak bardzo nietolerancja i ksenofobia niszczą ten świat...

Tak dawno poruszającej opowieści dawno nie przeczytałam! Do głębi poruszjąca i szokująca opowieść.
Dwa dni zajęło mi przeczytanie jak na wdechu. Nie odczuwałam nawet tego czasu podczas czytania, a jedynie piekące oczy. Ale uważam że i tak było warto. Nie widziałam nawet że w tych latach podanych przez bohaterkę miało miejsce, to co zdarzyło się w jej kraju. Telewizja o...

więcej Pokaż mimo to

avatar
10
1

Na półkach:

Po prostu dobra książka która ma nas uświadomić, o tym co mamy o tym jakoe straszne rzeczy dzieją się po tej drugiej stronie świata. Uczy doceniać to co posiadamy i to co nas doświadcza.

Zdecydowanie polecam!

Po prostu dobra książka która ma nas uświadomić, o tym co mamy o tym jakoe straszne rzeczy dzieją się po tej drugiej stronie świata. Uczy doceniać to co posiadamy i to co nas doświadcza.

Zdecydowanie polecam!

Pokaż mimo to

avatar
774
77

Na półkach: , ,

w końcu :D Pięć lat zajęło mi przeczytanie tej 200 stronicowej książki. Nie żeby była zła, ale trzy razy ją zaczynałam, i jak to się mówi do trzech razy sztuka ;)A dzisiaj już mogę napisać, że to dobra książka, ale historia Annick wcale dobrą nie jest, bo jakże może być dobre życie dziewczynki której rodzina została wymordowana, gdzie sama otarła się o śmierć...

w końcu :D Pięć lat zajęło mi przeczytanie tej 200 stronicowej książki. Nie żeby była zła, ale trzy razy ją zaczynałam, i jak to się mówi do trzech razy sztuka ;)A dzisiaj już mogę napisać, że to dobra książka, ale historia Annick wcale dobrą nie jest, bo jakże może być dobre życie dziewczynki której rodzina została wymordowana, gdzie sama otarła się o śmierć...

Pokaż mimo to

avatar
337
14

Na półkach: , ,

Jednym z najważniejszych powodów do napisania tej książki, była potrzeba dawania świadectwa jako obowiązku ocalonych. W niej Annick nie tylko zachowuje pamięć o swoich bliskich, ale o tych wszystkich, którzy w 1994 roku w Ruandzie, będąc Tsutsi, w pojęciu niektórych przestali istnieć jako ludzie... Niezwykła wola życia, upór i przede wszystkim poczucie godności pozwoliły na to, że jako "niezawodowa" pisarka mogła napisać tę książkę, w której także poznaje na nowo samą siebie i próbuje nazwać to, co tak trudno pojąć.

Jednym z najważniejszych powodów do napisania tej książki, była potrzeba dawania świadectwa jako obowiązku ocalonych. W niej Annick nie tylko zachowuje pamięć o swoich bliskich, ale o tych wszystkich, którzy w 1994 roku w Ruandzie, będąc Tsutsi, w pojęciu niektórych przestali istnieć jako ludzie... Niezwykła wola życia, upór i przede wszystkim poczucie godności pozwoliły na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2399
1778

Na półkach: ,

Przedstawiam Wam dziewczynę, która przeżyła horror. Bo jak inaczej można powiedzieć na ludobójstwo tysięcy ludzi?
Annick to dziewczyna z plemienia Tutsi. Otarła się ona o śmierć podczas ludobójstwa w Ruandzie w roku 1994.

Na początku książki jest mowa o historii Ruandy, Afrykańskiego królestwa zamieszkałego przez trzy grupy etniczne: Tutsi, Twa i Hutu. Owe grupy przyjęły wspólną religię, język i utworzyły wspólny naród. I tu nasuwało mi się pytanie. Skoro wspólne to po co ta tragedia? Odpowiedz jest tak banalna… Z zemsty, chęci władzy…


Początkowo nikt z rodziny Annick nie podejrzewał co ich czeka. Ojciec był lekarzem dzięki czemu byli bardziej usytuowani. Posiadali wodę, światło, nie każdy mógł sobie na to pozwolić. Dla nas to standard, a dla nich oznaka bogactwa.

Pasmo nieszczęść zaczęło się od wypadku matki dziewczyny. Mama zostaje przetransportowana w stanie śpiączki do Belgii gdzie przebywa rok. Mogło by się zdawać, że po powrocie matki będzie już dobrze. Lecz los uważał inaczej. Nana, młodsza siostra Annick zachorowała na odme płucną. Nana w raz z ojcem pojechała do Belgii, po jakimś czasie jej stan się polepszył więc mogli wrócić do domu. Lecz powrót nigdy nie nadszedł. Zginęli w pożarze w hotelu. Po jakimś czasie nastąpiła następna tragedia. Dla rodziny Kayitesi i całej Ruandy. Ginie prezydent (kwiecień 1994). Ten o to zamach był początkiem ludobójstwa.

Gdy już nic nie można było zrobić matka próbowała wydostać córki z zagrożonego obszaru. I tu zmroził mnie jeden fragment:

„Ponieważ nie mieliśmy samochodu, mama poprosiła dwie zakonnice (…) aby zabrały nas ze sobą. (…) Do rozmowy wtrąciła się wówczas Madeleine, jedna z mniszek ruandyjskich i zażądała od mamy pokazania dowodu tożsamości. Mama posłuchała. Kobieta spojrzała na nią z uśmiechem na ustach i rzuciła:
- Żaden Tutsi nie wsiądzie do naszych samochodów.” *


I to mówiła mniszka! Osoba, która powinna być ponad to… Która powinna pomagać, a co ona zrobiła? W dalszej części pisze o spotkaniu Annick z Madeleine. Kobieta boi się dziewczyny. Boi się, że ona ją oskarży. I moim zdaniem powinna się bać.

To przez nie Annick przeszła przez STO dni prześladowań, mordu, a nawet gwałtu. Na własne oczy widziała śmierć matki. Widziała jak oprawcy ją katują batem, a potem wrzucają do ciężarówki by wywieźć ją na pewną śmierć. Te sto okrucieństwo, którego nikt nie jest w stanie opisać: zbiorowe mogiły, zgwałcone dzieci.


„Według oficjalnych danych między szóstym kwietnia a czwartym lipca, czyli w ciągu stu dni, doliczono się od ośmiuset tysięcy do miliona ofiar… A uwzględniono tylko zmarłych. Zapomniano o poszkodowanych, poranionych, pozostawionych sobie, ani o o siedemdziesięciu procentach kobiet, o tych uratowanych dziewczętach, które na skutek gwałtów zaraziły się aids.”**





* str 84
**str 108

Przedstawiam Wam dziewczynę, która przeżyła horror. Bo jak inaczej można powiedzieć na ludobójstwo tysięcy ludzi?
Annick to dziewczyna z plemienia Tutsi. Otarła się ona o śmierć podczas ludobójstwa w Ruandzie w roku 1994.

Na początku książki jest mowa o historii Ruandy, Afrykańskiego królestwa zamieszkałego przez trzy grupy etniczne: Tutsi, Twa i Hutu. Owe grupy przyjęły...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2304
2041

Na półkach: , ,

Jak wiele człowiek może wytrzymać? Jak wiele znieść? To nieprawdopodobne, że po wszystkich okropieństwach, jakie przeżyła Annick Kayitesi potrafi się jeszcze uśmiechać, bawić... Ją samą też to zresztą dziwi.

Jak wiele człowiek może wytrzymać? Jak wiele znieść? To nieprawdopodobne, że po wszystkich okropieństwach, jakie przeżyła Annick Kayitesi potrafi się jeszcze uśmiechać, bawić... Ją samą też to zresztą dziwi.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    83
  • Chcę przeczytać
    52
  • Posiadam
    28
  • 2014
    3
  • Z biblioteki
    2
  • 2011
    2
  • Teraz czytam
    2
  • Przeczytane w 2011
    2
  • Arabsko - muzułmańsko - afrykańskie
    1
  • Wymienię
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Jeszcze żyjemy


Podobne książki

Przeczytaj także