Nawet sympatyczne połączenie powieści sensacyjnej i horroru. Przebywający na urlopie okolicznościowym sierżant policji, prowadzi śledztwo w walijskim miasteczku. Intryga jest ciekawa, akcja wartka, a rozwiązanie historii interesujące.

Powieść jest dziełem ciekawym i nie typowym dla dorobku autora. Mamy tu żywsze i ciekawsze postacie. Nawet postacie poboczne wydają się sympatyczniejsze i ciekawsze od tych, których Smith serwuje zazwyczaj w swoich powieściach. Nie są typowym zestawem macho-menów, blądwłosych laleczek i gburowatych, obleśnych dziadków.

Jest też miejsce na nieco bogatsze i bardziej dopracowane opisy. Poszczególne wątki są dobrze prowadzone. Mniej jest też typowych dla Guya szaleństw i absurdalnych momentów. Oczywiście te nadal są. To powieść Smitha. Ale nawet te co są mają tu swoje miejsce. I są fajną odskocznią od nieco poważniejszego tonu powieść.

Nie jest to jednak książka idealna. Ma też wady. Główny bohater jest przesadnie wyidealizowany. Końcówka została sklecona trochę na kolanie. Momentami akcja która choć szybka mogła by być intensywniejsza. Przydały by się jakieś pościgi, czy większa wymiana ognia z broni palnej. Coś co jeszcze podkręciło by tempo.

Książkę oceniam pozytywnie. Jedna z ciekawszych i oryginalniejszych pozycji autora.

Nawet sympatyczne połączenie powieści sensacyjnej i horroru. Przebywający na urlopie okolicznościowym sierżant policji, prowadzi śledztwo w walijskim miasteczku. Intryga jest ciekawa, akcja wartka, a rozwiązanie historii interesujące.

Powieść jest dziełem ciekawym i nie typowym dla dorobku autora. Mamy tu żywsze i ciekawsze postacie. Nawet postacie poboczne wydają się...

Kontynuacja przygód Johna Mayo, agenta Scotland Yardu, poznanego już w powieści "Czarna Fedora".

Mayo, poszukując ukojenia po niespodziewanej śmierci swej ukochanej, przybywa na do położonego na walijskim pograniczu małego miasteczka Knighton. Niestety, wraz z jego przybyciem senne miasteczko opuszcza spokój. Narasta fala antyangielskich zamieszek - na murach wypisywane są nacjonalistyczne walijskie hasła, podpalane są letnie domy należące do Anglików. Wkrótce sytuacja w Knighton pogarsza się. W pożarze ginie para przybyszów z Anglii, a na ulicach znajdowane są martwe ofiary z przegryzionymi szyjami.

Miejscowi mieszkańcy wiążą wszystkie złe zdarzenia z osobą Mężczyzny W Czarnym Kapeluszu. Ten rozpoczyna własne śledztwo, obserwując nocami krążące ulicami Knighton trupioblade młode kobiety, ubrane w obcisłe czarne stroje. Dni spędza Mayo romansując z pracownicą miejscowego biura pośrednictwa nieruchomości (szybko się z żałoby otrząsnął...) Na przeszkodzie planom trwalszego związku stoi jednak partner kobiety - właściciel biura. Zaborczy mężczyzna dosłownie więzi dziewczynę w swym domu, jakoby chcąc ją uchronić przed niebezpieczeństwami miasta - potencjalnymi zamachami nacjonalistów, atakami "wampirów" oraz groźnym tajemniczym przybyszem.

W swym "Writing Horror Fiction" Guy N. Smith zaleca, by umieszczać akcję powieści w małej miejscowości; automatycznie powoduje to wzrost jej sprzedaży wśród mieszkanców. "Wampiry z Knighton" to przykład zastosowania tej metody, jeszcze jeden małomiasteczkowy horror w dorobku Smitha. Czytelnik znajdzie tu dobrze znane elementy stylu Guya; niespiesznie rozwijajaca się akcja, galeria groteskowych postaci, kilka zgrabnych scen grozy. Jest też miejsce na nieco charaktersystycznego dla Miszcza złośliwgo humoru.

Główne założenie fabularne jest, jak często bywa u Smitha, całkowicie absurdalne, ale sam pomysł połączenia wampiryzmu i walijskiego separatyzmu jest uroczy i zasługuje na pochwałę.
Zaskakująco poprawna jest też konstrukcja powieści - "Wampiry" mają początek, rozwinięcie i w miarę ogarnięte zakończenie - a to nie zawsze sie Guyowi udawało.

Zabawny pomysł, dobra fabuła, porządna realizacja - same plusy. Jedna z lepszych powieści Guya, można ją czytać samodzielnie, można też w parze z poprzedzającą ją "Czarną Fedorą". Dla #smithoweświry jazda obowiązkowa. Gorąco polecam, dobra zabawa.

Kontynuacja przygód Johna Mayo, agenta Scotland Yardu, poznanego już w powieści "Czarna Fedora".

Mayo, poszukując ukojenia po niespodziewanej śmierci swej ukochanej, przybywa na do położonego na walijskim pograniczu małego miasteczka Knighton. Niestety, wraz z jego przybyciem senne miasteczko opuszcza spokój. Narasta fala antyangielskich zamieszek - na murach wypisywane...

Dałem 2/10 dlatego, że książka napisana była źle, ale na jednym poziomie, jakby autor wyrobił sobie styl wieloletnim, niepowtarzalnym rzemiosłem, jakie osiągnął poprzez niestrudzenie uparte przeświadczenie o jego świetności.

Książkę polecam szczególnie zaczynającym przygodę z pisaniem, ponieważ uczy ona, jak tego nie robić :).

Dałem 2/10 dlatego, że książka napisana była źle, ale na jednym poziomie, jakby autor wyrobił sobie styl wieloletnim, niepowtarzalnym rzemiosłem, jakie osiągnął poprzez niestrudzenie uparte przeświadczenie o jego świetności.

Książkę polecam szczególnie zaczynającym przygodę z pisaniem, ponieważ uczy ona, jak tego nie robić :).

Syndrom "Scooby Doo".

Syndrom "Scooby Doo".

Za wampiry ;-) Trochę jak Buffy - trochę bawi, a trochę przeraża :D

Za wampiry ;-) Trochę jak Buffy - trochę bawi, a trochę przeraża :D