Jamila

Okładka książki Jamila Katarzyna Sadowska
Okładka książki Jamila
Katarzyna Sadowska Wydawnictwo: Radwan fantasy, science fiction
477 str. 7 godz. 57 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Wydawnictwo:
Radwan
Data wydania:
2010-05-01
Data 1. wyd. pol.:
2010-05-01
Liczba stron:
477
Czas czytania
7 godz. 57 min.
Język:
polski
ISBN:
978-83-89938-07-7
Tagi:
fantastyka przygoda romans
Średnia ocen

3,7 3,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
3,7 / 10
7 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1197
47

Na półkach: , ,

Kiedy zgłaszałam swoją chęć przeczytania tej książki, nie miałam zielonego pojęcia czy nie będę żałować. Przyznaję, że nie mam najlepszego zdania o współczesnej polskiej SF, natomiast polskiej space opery nie znałam wcześniej wcale. Po opisie z okładki nie spodziewałam się niczego ponad przeciętną rozrywkę na kilka wieczorów. Dostałam trochę co innego, ale przeczytania "Jamili" nie żałuję.

Nie mam zamiaru opisywać tutaj akcji powieści, bo właśnie fabuła jest najciekawszym, co nas w "Jamili" może spotkać. Dość powiedzieć, że zapowiadane na okładce porwanie przez piratów jest tylko początkiem przygód bohaterki, która wplątana zostanie nie tylko w walkę o przetrwanie swojej rasy, ale też w politykę na najwyższym możliwym szczeblu.

Po przeczytaniu "Jamili" musiałam zrobić sobie chwilę przerwy, żeby spokojnie poukładać w głowie wrażenia z lektury. A były takie:

Pierwsze — nie spodziewałam się, że takiej objętości: prawie pięćset stron zapisane drobnym maczkiem. Akcji na tych stronach tyle, że doświadczonemu autorowi space opery starczyłoby swobodnie na pięcioksiąg, a takiemu mniej wprawnemu co najmniej na trylogię. Za to opisów w całej książce jak na lekarstwo. Szybko, po łebkach, byle dalej w akcję, która dzięki temu rzeczywiście powala tempem (dla mnie przesadnym).

Drugie — czy ktoś tu widział korektora? Spojrzenie na stopkę podpowiedziało, że raczej nie... Szczerze mówiąc, gdyby nie to, że książkę dostałam do recenzji, moja znajomość z Jamilą skończyłaby się po jakichś 15 stronach. Może i jestem przewrażliwiona, może i widzę (dzięki studiom edytorskim) więcej niż przeciętny czytelnik, ale to, co dzieje się w kilku pierwszych rozdziałach tej książki woła o pomstę do nieba. Zabrakło i korektora, i redaktora. Język jest sztywny, piraci wypowiadają się jak pracownicy średniego szczebla w wielkiej korporacji, a do tego dochodzi sporo literówek i jeszcze więcej niezręczności stylistycznych. I co z tego, że wszystko to dość szybko się poprawia? Co z tego, że do końca książki straszy już głównie brak graficznych przerw w miejscach, w których zmienia się akcja? Te pierwsze strony mogą zrazić większość czytelników.

Trzecie — tytułowa bohaterka, wokół której kręci się większość akcji książki jest (oczywiście) genialna w jakiejś dziedzinie, a poza tym totalnie nie pasuje do brutalnego (wszech)świata, w którym przyszło jej żyć. Należy ona do tych postaci (pokroju Achai Ziemiańskiego),które non stop wpadają w coraz to gorsze tarapaty, zupełnie przez nie niezawinione. W przeciwieństwie za to do Achai kolejne nieszczęścia nie wpływają na nią prawie wcale. Jest bita, poniżana, gwałcona, a mimo tego pozostaje tak ciapowata jak na początku. Zmienia się dopiero, kiedy Wielki Zły zrobi jej wodę z mózgu przy pomocy Trochę Mniejszego Nie Do Końca Złego. Za to wtedy też bohaterka praktycznie nie będzie się zmieniała. Może to wpływ wspomnianych wcześniej ubogich opisów, ale naprawdę trzeba mieć sokoli wzrok, żeby wypatrzyć ewolucję Jamili.

Czwarte — powieść zawiera całą galerię wyświechtanych chwytów znanych z filmów i książek, zarówno tych przygodowych, jak i space oper. Mamy zdrajcę — Wielkiego Złego, z którym prywatne pojedynki ma jeden z głównych bohaterów. Mamy znienacka ujawniające się koligacje rodzinne. Mamy walkę w garstkę przeciw całemu światu. Mamy pomoc w przetrwaniu rasie niemal wyniszczonej przez Złych Ludzi. Mamy wreszcie wątek miłości bez szans na spełnienie, która... no właśnie. Nietrudno przewidzieć jak potoczą się losy bohaterów, jak rozwiążą sie kolejne wątki. Można za to być pewnym, że autorka zrobi wszystko, żeby bohaterom przeszkodzić w osiągnięciu celów, przeciwności (zazwyczaj w formie kolejnych większych lub mniejszych kosmicznych mordobić) mnożą się jak króliki, a za każdym rogiem czai się zdrajca.

W sukurs w układaniu sobie w głowie wrażeń przyszedł pierwszy listopada i sezon wyjazdów do obcych miast na obce cmentarze, który w tym roku był u mnie wyjątkowo długi. Ale dzięki temu właśnie mogłam spokojnie zastanowić dlaczego właściwie, pomimo wszystkich powyższych wrażeń, "Jamilę" oceniam pozytywnie. Bo oceniam.

Przede wszystkim trudno się czytając znudzić, akcja goni akcję, dla mnie wszystko działo się co prawda za szybko i nie pogardziłabym większą ilością opisów i kilkoma rozdziałami "zwyczajnego życia", a nie tylko przygody i przygody. Z drugiej strony za to zasady rządzące tego typu powieściami sprawiły, że nie sposób się "Jamilą" przesadnie przejmować. Zarówno dlatego, że schematy fabularne są wyraźne jak na dłoni, więc z góry wiadomo, co będzie dalej, jak i dlatego, że ilość nieszczęść, jakimi w niewinną bohaterkę rzuca autorka może uodpornić najbardziej nawet wrażliwego czytelnika. W pewnym momencie zamiast się przejmować zaczęłam się od całej akcji dystansować. Dobrze również zrobiło książce przeniesienie w drugiej połowie ciężaru z Jamili na innych bohaterów. Zwłaszcza, że niemal wszyscy pozostali bohaterowie tej powieści są ciekawsi od bohaterki tytułowej...

W rezultacie z lektury jestem zadowolona. Co prawda całą "Jamilę" można określić przy pomocy słowa "zbyt" (zbyt szybko, zbyt powierzchownie, zbyt dużo, zbyt nieuważnie),ale jest niewątpliwie lekturą przyjemną i naprawdę trudno się od niej oderwać.

Poleciłabym wszystkim, których nie mierzi konwencja przygodowa czy space opera, ale z czystym sumieniem polecę tylko tym, którzy są w stanie przymknąć oko na niedociągnięcia warsztatowe, które naprawdę bardzo psują przyjemność płynącą z lektury. A to naprawdę duży zarzut w stosunku do książki, której lektura powinna być właśnie przyjemnością.

Kiedy zgłaszałam swoją chęć przeczytania tej książki, nie miałam zielonego pojęcia czy nie będę żałować. Przyznaję, że nie mam najlepszego zdania o współczesnej polskiej SF, natomiast polskiej space opery nie znałam wcześniej wcale. Po opisie z okładki nie spodziewałam się niczego ponad przeciętną rozrywkę na kilka wieczorów. Dostałam trochę co innego, ale przeczytania...

więcej Pokaż mimo to

avatar
176
75

Na półkach:

Na wstępie zaznaczam, że jest to jedna z niewielu przeczytanych przeze mnie książek z dziedziny fantasy, także moje odczucie w stosunku do tej pozycji może znacząco odbiegać od oczekiwań maniaka tego gatunku ;) Pozostałych przeczytanych tytułów przytaczał nie będę, napomknę jedynie, że wyszły spod pióra (klawiatury?) Jakuba Ćwieka.

"Jamila Cambell opuszcza rodzinną planetę by podjąć swoją pierwszą pracę. Nie dociera jednak na miejsce. Na prom, którym podróżuje, napadają piraci i porywają wszystkich zahibernowanych pasażerów. Zniewolona, musi rozpocząć walkę o przeżycie, a sytuacja, w której się znajdzie sprawia, że na nowo pozna znaczenie słów przyjaźń i lojalność" - takimi słowami wita nas streszczenie zawarte na odwrocie książki (warto zaznaczyć iż jest to pierwsza książką w dorobku Katarzyny Sadowskiej). Kierując się owym streszczeniem zawartym w kilku linijkach, nastawiłem się raczej na monotonną, jednowątkową historię obracającą się wokół czegoś na wzór obozu jenieckiego. Jednak, na całe szczęście grubo się myliłem - opis nie oddaje nawet w 50% tego czego doświadczyć możemy zagłębiając się w lekturę. Co można przyjąć za plus jak i minus jednocześnie - plusem jest to, że książka jest o wiele lepsza niż wskazuje na to streszczenie, a minusem jest właśnie sam tekst przybliżający nam zgrubsza historię, który jak na moje oko jest dosyć "skiepszczony". Przyzwyczajony jestem do nieco lepszych, rzucających jaśniejsze światło na treść książki, a ten psuje cały jakże piękny obraz. No, ale... mniejsza z tym. Nie o opisie miała być mowa, a o samej książce.

Zarysowany przez Katarzynę Sadowską świat w jakim przyszło żyć głównej bohaterce jest co by tu dużo nie mówić nad wyraz brutalny, opanowany przez ludzi z tzw. półświatka dążących kosztem innych do zdobycia jak największego dorobku. I to Jamila właśnie jako niewolnik, wbrew własnej woli wpada w wir tego świata, będąc zmuszoną do codziennej walki o życie. Warto zaznaczyć iż niejednokrotnie jest to walka dość brutalna, wymagająca poświęceń - ale czego się nie robi dla odrobiny wolności. Niech nie zwiedzie was jednak przekonanie, że bohaterka z racji na swoją płeć jest dobitnie skazana na porażkę. Płynie w niej taki ogień, wspomagany jednocześnie samozaparciem i chęcią przetrwania w brutalnym świecie, że niejeden mężczyna mógłby jej pozazdrościć. Wszystko to prowadzi ją przez wiele zawiłych wątków i historii, których z początku nawet byśmy sobie nie wyobrażali. Można stwierdzić, że Jamili przychodzi odwiedzieć niemalże wszystkie najważniejsze przybytki w typowej space operze i odegrać w nich dość znaczące rolę, co przyjemnie ubarwia całą historię. Dość powiedzieć, że przyjdzie jej odegrać ważną rolę w rozwoju niejednej pirackiej organizacji, czy wpłynąć na dalsze losy polityczne. Co ciekawe, pomimo wszystkich tych akcji i brutalności bohaterka, nie ulegając presji otoczenia pozostaje przez większość czasu tą samą wstydliwą panią ... (tu musiałbym zaspoilerować, by ładnie zakończyć zdanie jednak z wiadomych względów tego nie uczynię). Może poza jednym elementem, w którym ulega znaczącej przemianie na skutek działania... [ale o tym to już przeczytacie sobie sami]

Przedstawiony świat ogarniający galaktyki i sektory, pokaźny wachlarz postaci głównych i pobocznych (dość ciekawie przedstawionych),a także wszystkie wątki, intrygi i spiski, w których bezpośrednio bierze udział główna bohaterka (z własnej woli czy też nie) zgrabnie splatają się w jedną całość tworząc prawdziwe dzieło - prawdziwą Space Operę trzymającą w napięciu do samego końca. Także książkę czyta się praktycznie jednym tchem, pochłaniając wszystkie wątki z nieukrywaną satysfakcją - przy czym dużą zasługę ma tu też lekki, aczkolwiek bardzo ciekawy i niejednokrotnie drobiazgowy styl narracji w jakim została ona spisana. Patrząc teraz z perspektywy początkującego czytelnika fantasy, który przeczytał zaledwie 3-4 książki z tego gatunku stwierdzam, że cała kosmologia z powodzeniem mogłaby zostać wykorzystana do niejednego filmu czy nawet gry komputerowej. Jednakże to już tylko moja wizja, jeśli chcecie sprawdzić czy mam rację zagłębcie się w ten tytuł - naprawdę warto.

//Gwoli uprzedzenia - pomimo wszelkich plusów tej książki polecam przysiąść do niej z dosyć dużym dystansem do wszelkich literówek i składni zdań.. Tych pierwszych mamy tu za przeproszeniem od cholery, a błędów składniowych znajdzie się kilka, może kilkanaście na całą książkę. Mocno w kość daje także brak dzielenia wątków w danym rozdziale, nie zdziwcie się więc jak z fragmentu rozmowy dwóch pilotów, znajdziecie się nagle wewnątrz sali podczas dywagacji przywódców grupy piratów.. Zabrakło najprostszego oddzielenia takich wątków akapitem. Wygląda to zupełnie tak jakby korekta odwaliła fuszerkę byleby na szybko wydać książkę..

Na wstępie zaznaczam, że jest to jedna z niewielu przeczytanych przeze mnie książek z dziedziny fantasy, także moje odczucie w stosunku do tej pozycji może znacząco odbiegać od oczekiwań maniaka tego gatunku ;) Pozostałych przeczytanych tytułów przytaczał nie będę, napomknę jedynie, że wyszły spod pióra (klawiatury?) Jakuba Ćwieka.

"Jamila Cambell opuszcza rodzinną planetę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
906
135

Na półkach: , ,

„Jamila” to debiutancka książka pani Katarzyny Sadowskiej i mój pierwszy kontakt z literatura SF od wielu, wielu lat. Do tej pory jedynymi książkami jakie przeczytałam z tego gatunku było kilka pozycji z serii „Gwiezdne Wojny” … jednak to było dawno temu i nieprawda. Z racji bycia nieoczytaną w tej dziedzinie podeszłam do tej książki z pewnym dystansem, niczego od niej nie oczekując. Może tylko gdzieś tam, w mojej główce, tliła się malutka nadzieja na bardzo dobrą lekturę. W końcu, w ostatnim czasie, udało mi się przeczytać kilka naprawdę dobrych debiutów literackich.


Czytając „Jamilę” przenosimy się … nie wiem czy „dawno, dawno temu” ale na pewno do jakiejś odległej galaktyki. Niestety nie wiemy jakiej. Autorka „oszczędziłam” nam zbędnego wyjaśniania czy jest to nasza świat w dalekiej przyszłości, gdzie podróże kosmiczne to chleb powszedni, czy jest to zupełnie fikcyjna rzeczywistość, nie mająca nic wspólnego z Ziemią, ludźmi i podbojem przez nich kosmosu. Bardzo brakowało mi tutaj takiej informacji, która pozwoliłaby mi się do tego wszystkiego odpowiednio ustosunkować. Takiego wprowadzenie do całości.


Świat przedstawiony przez autorkę jest brutalny, pełen przemocy i zorganizowanej przestępczości. Nie brak tam piratów, którzy kradną, szmuglują, handlują żywym towarem . Ofiarą jednej z takich pirackich grup stała się Jamila Cambell. Co prawda pierwsze spotkanie z piratami skończyło się dla niej lepiej niż można było się z początku spodziewać ,jednak kolejne wpłynęło już znacząco na jej życie. Musiała podjąć trudne dla niej decyzje , wstąpić w zupełnie obcy, brutalny świat i jakoś się w nim odnaleźć. Książka opowiada głównie jej perypetie. Głównie, ponieważ w drugiej połowie książki jej losy zostały zepchnięte na drugi plan a my mogliśmy śledzić poczynania innych bohaterów.


Jamila - główne bohaterka była niezmiernie irytującą postacią. Mimo, że była naprawdę inteligentną osobą, wydawała się okropnie niezaradna. Szara myszka, cały czas krzywdzona przez życie i innych. Bita, katowana, wyzywana i tresowana. Autorka nie oszczędzała jej, wręcz pastwiła się nad nią. Z początku można było jej współczuć jednak po dłuższej lekturze stało się to męczące, czasami wręcz niesmaczne. Nie wiem co autorka chciała przez to osiągnąć. Inni bohaterowie również nie za bardzo przypadli mi do gustu. Byli sztuczny, papierowi, wyprani z emocji. Najbardziej irytowało mnie to, że pojawiali się nie wiadomo skąd. Nagle „wskakiwali” w wir akcji jakby cały czas tam byli. Autorka podawała nam bardzo okrojone informacje na ich temat. Praktycznie nie wyjaśnieniami kim byli, skąd, jaki był ich związek z poznanymi wcześniej osobami, a ja sama sobie jestem winna, że tego nie wiem. Naprawdę, chociaż kilka linijek na temat niektórych postaci było by mile widziane. Oczekiwałam czegoś więcej niż tylko wiedzieć jak ktoś ma na imię i jaką funkcję pełni w tym kosmicznym interesie. Nie bardzo można polubić kogoś czy też czytać o kimś, o kim praktycznie nic się nie wie.


Kolejnymi elementami, które mnie drażniły były opisy … a raczej ich brak. Autorka nie zadała sobie najmniejszego trudu aby opisać jakiekolwiek miejsce. Czy to planetę, prom kosmiczny, osadę, cokolwiek. Wszystko było przez to takie szare, nijakie, mdłe i bez wyrazu. Gdzie jak gdzie ale w takim gatunku literackim jak SF można puścić wodze wyobraźni i stworzyć naprawdę niesamowite miejsca , które działają na wyobraźnię.


Pani Sadowska skupiła się w swojej książce głównie na dialogach i poczynaniach bohaterów. Muszę przyznać, że to chyba największy … i niestety jedyny plus tej książki. Akcja toczyła się tutaj naprawdę szybko, cały czas biegła do przodu. Napady, pościgi, utarczki między różnymi frakcjami – wszystko to sprawiało, że książkę czytało się z zaciekawieniem, przewracając szybko kolejne strony aby dowiedzieć się co będzie dalej. Niestety ten piękny stan zaczytania zostawał niekiedy przerwany przez nieoddzielenie od siebie niektórych wątków. Korekta, jeśli jakakolwiek była, woła o pomstę do nieba.


Podsumowując – pomimo irytujących elementów i przewidywalnej akcji, książkę czytało mi się w miarę dobrze. Zaciekawiła mnie i pozwoliła mi na oderwanie się od rzeczywistości. Niemniej jednak nie przekonała mnie do tego gatunku literackiego. Mimo wszystko nie skreślam jeszcze SF … w końcu prawdziwe perełki dopiero przede mną.

„Jamila” to debiutancka książka pani Katarzyny Sadowskiej i mój pierwszy kontakt z literatura SF od wielu, wielu lat. Do tej pory jedynymi książkami jakie przeczytałam z tego gatunku było kilka pozycji z serii „Gwiezdne Wojny” … jednak to było dawno temu i nieprawda. Z racji bycia nieoczytaną w tej dziedzinie podeszłam do tej książki z pewnym dystansem, niczego od niej nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
987
112

Na półkach:

„Jamila” jest debiutancką powieścią Katarzyny Sadowskiej. Jest to powieść fantastycznonaukowa z podgatunku space opery, więc stwierdziłam, że świetnie się nada do jednego z moich celów. Celem tym mianowicie było moje osobiste przekonanie się do gatunku SF, co przychodzi mi opornie i z trudem, bo chociaż „Diunę” i „Grę Endera” lubię, to trauma po wmuszonym w podstawówce Lemie nigdy mnie nie opuściła. „Diuna” i „Gra Endera” to jednak klasyka, dzieła kanoniczne, ergo żadno to dla nich osiągnięcie, spodobać się komuś. „Jamila” zaś to powieść nieznana i, skoro niekanoniczna, nie mogąca z klasyką konkurować. Wykoncypowałam sobie wtedy, że jeśli ta książka mnie od siebie nie odrzuci, to jest dla mnie nadzieja. I cel, przynajmniej częściowo, chociaż w bólach, został osiągnięty.

Prom kosmiczny o wdzięcznej nazwie Nora zostaje podczas lotu obrabowany przez piratów. Jednym z pasażerów Nory, a dla piratów świetnym bonusem do „towaru”, jest Jamila Campbell, młoda kobieta w drodze do swojej pierwszej pracy. I chociaż pierwsze spotkanie z piratami niesie ze sobą wiele wrażeń, niekoniecznie dobrych, to dopiero spotkanie drugie przewróci życie dziewczyny do góry nogami…

Powieść składa się z siedmiu części podzielonych na rozdziały. Z tym, że cztery pierwsze części są tak naprawdę opowiadaniami, poza miejscem akcji i bohaterami, nie powiązanymi wspólnym motywem fabularnym. Dopiero w części piątej mamy wykrystalizowany motyw przewodni powieści.

Teraz kilka słów o bohaterach. Otóż tytułowa Jamila jest postacią w najlepszym razie drugoplanową, co mnie zaskoczyło i odrobinę rozczarowało. Jednak muszę też w pewnej kategorii przyznać Jamili niekwestionowane pierwsze miejsce. Mianowicie w kategorii bohater najbardziej irytujący (ale tylko przez pierwsze 200 stron, potem sytuacja bardzo się poprawia; i moje uwagi co do postaci też odnoszą się tylko do jej wersji z początku książki). I nie tyle jest to wina samej charakterystyki postaci, co roli i sytuacji, w jakiej ją autorka obsadziła. Jamila jest bowiem filigranową i oszołamiająco piękną śniadą brunetką o szmaragdowych oczach, niezwykle inteligentną i równie niezwykle zakompleksioną. Jednak przy całej swojej urodzie ta młoda kobieta wydaje się aseksualna niczym dziecko (w aspekcie psychicznym oczywiście). Na domiar złego faceci, gdy tylko ją ujrzą, zaczynają natychmiast zachowywać się jak kocury w marcu. Wszystko to razem sprawiło, że miałam bardzo nieprzyjemne wrażenie obserwowania dziecka wpuszczonego do celi z pedofilami. Wrażenie to pogłębiał fakt, że Jamila często – gęsto jest bita, poniżana i gwałcona, co w większości przypadków nie wnosi niczego do fabuły. Nie jestem z kamienia i przy pierwszym razie nawet jej współczułam, ale później zaczęło mnie to irytować swoją rutyną. Chwała autorce za to, że postanowiła oszczędzić czytelnikowi szczegółowych opisów takich scen. Za to już żadną chwałą nie jest fakt, że do psychiki Jamili czytelnik ma dostęp szczątkowy, przez co niemożliwym staje się wyobrażenie sobie jej światopoglądu czy pobudek. Dziewczyna nie jest tu z resztą wyjątkiem, bo żadnej z postaci autorka nie poświęciła w tym względzie uwagi. A szkoda, bo mogłaby to być najmocniejsza strona książki, gdyby ją umiejętnie rozwinąć.

Co do pozostałych bohaterów, są to postacie szablonowe, co nie znaczy, że nieudane (chociaż strasznie niedopracowane – w debiutanckiej powieści mogę to jednak wybaczyć). Mamy więc dobrego kapitana piratów z całym stadem jego mniej lub bardziej dobrych piratów, mamy odpowiednik tej drużyny po zdecydowanie ciemnej stronie Mocy, znajdzie się też kilku generałów floty Federacji, pozostających w przeróżnych układach z piratami: od otwartej wrogości (odpowiedniej do zajmowanego stanowiska) do potajemnego paktowania. I w tym względzie mam do autorki o jednego z pirackich kapitanów żal.
Konkretnie o to, że dojrzały i doświadczony mężczyzna, znany z przyjaznego stosunku do załogi i umiejętności przedkładania dobra okrętu (i załogi) nad własne, nagle, gdy kobieta odmawia pójścia z nim do łóżka, wpada w szał niczym rozkapryszony bachor i wręcz ją katuje. Zupełnie ten epizod nie pasuje mi do psychologii postaci – został na siłę wciśnięty, żeby osiągnąć punkt zwrotny w fabule. Tak się przecież nie robi! Mam nadzieję, że w kolejnych próbach literackich pani Sadowska już nie będzie się uciekać do destrukcji psychiki swoich bohaterów w celach tak przyziemnych. Dla równowagi dodam, że była też pewna postać epizodyczna, która szczerze mnie zaintrygowała. Chodzi mianowicie o Tamar. Tutaj świetnie wyszło oddanie reakcji kobiety niegdyś bardzo skrzywdzonej, która, ponieważ nie może mścić się na oprawcach, mści się na tych, na których może. Jednocześnie jednak współczuje ofiarom, co tworzy bardzo ciekawy paradoks. Szkoda, że autorka nie dopracowała strony wewnętrznej Tamar i że była to tylko bohaterka poboczna. Miała ogromny potencjał.

Fabuła powieści, chociaż przewidywalna i mało zaskakująca, wciąga. Mimo, że na początku nieco kuleje, później nabiera tempa (i wyzbywa się beztroskiej przemocy, co niewątpliwie wychodzi jej na plus). Autorka wykorzystuje motywy obowiązkowe dla kosmicznych (i nie tylko) powieści awanturniczych: napady, ucieczki, pościgi, porwania i potyczki. Niektóre z tych scen można uznać za nad wyraz udane, a czasem nawet przewinie się jakiś naprawdę zabawny motyw humorystyczny. Problemem dla mnie był tylko brak opisów. Nie jestem fanką kilkustronicowych wywodów na temat widoku zza okna, ale czasem warto by było w kilku słowach chociaż napomknąć, jak dany obiekt wygląda. W przeciwnym razie czytelnik odnosi wrażenie, że wydarzenia na pustym, szarym tle odgrywają szare postacie za pomocą szarych rekwizytów.

Język powieści również jest prosty, ale mi osobiście to nie przeszkadza. Poza tym, wychodzę z optymistycznego założenia, że autorkę jednak stać na więcej, co, mam nadzieję, zaprezentuje kiedyś. Jedynym, co doprowadzało mnie do pasji, było stosowania z uporem godnym lepszej sprawy pleonazmów „cofać się do tyłu” i „poderwać się do góry”. Jest to jednak moim skromnym zdaniem również wina braku odpowiedniej korekty.

Skoro już o korekcie mowa, to był ona (jeśli w ogóle była, bo nie znalazłam nazwiska korektora) niewystarczająca, delikatnie mówiąc. W książce jest bardzo dużo literówek, a i błędy gramatyczne nie są rzadkością. To jednak pikuś. Najgorsze, że nie zastosowano oddzielenia wątków. Kiedy więc akcja przeskakuje z jednego miejsca na inne, czytelnik nie jest o tym informowany i odnosi absurdalne wrażenie, że np. poufna rozmowa kapitana z medykiem odbywała się w sali pełnej jego zaprzysięgłych wrogów. Za taką gimnastykę mózgu podczas lektury to ja serdecznie dziękuję.

Podsumowując, książka mimo swoich braków, mogłaby być niezłym czytadłem na długi, jesienny wieczór, ale nadaje się raczej dla początkujących czytelników SF, weterani gatunku mogliby się poczuć znudzeni. I jeszcze trzeba by pierwsze 200 stron skrócić co najmniej o połowę i zsyntetyzować w spójne wprowadzenie. Jednak Mam wrażenie, że w autorce drzemie potencjał, jednak trzeba weń włożyć jeszcze dużo pracy. Widać już po tej książce, że pani Sadowska jako pisarka rozwijać się potrafi (zakończenie o niebo lepsze od rozpoczęcia),mam więc nadzieję, że nad następnym tekstem porządnie i ciężko popracuje. Wtedy sprawdzę, co z tego wyjdzie.

„Jamila” jest debiutancką powieścią Katarzyny Sadowskiej. Jest to powieść fantastycznonaukowa z podgatunku space opery, więc stwierdziłam, że świetnie się nada do jednego z moich celów. Celem tym mianowicie było moje osobiste przekonanie się do gatunku SF, co przychodzi mi opornie i z trudem, bo chociaż „Diunę” i „Grę Endera” lubię, to trauma po wmuszonym w podstawówce...

więcej Pokaż mimo to

avatar
78
10

Na półkach:

Życie w kosmosie jest nieobliczalne, a jeszcze trudniejsze i bardziej zaskakujące wiodą piraci. Jamila Cambell wyrusza w swoją własną podróż cierpienia, wzlotów i upadków. Całość daje nam dość dziwną mieszankę. Po zamknięciu książki - a przeczytałem ją tak szybko, że nawet nie robiłem przerw - musiałem usiąść i zastanowić się co jest grane, byłem zaskoczony i trochę zawiedziony. Kiedy wiedziałem już, że będę ją czytał nie mogłem się doczekać kiedy to zrobię. Chciałem od początku zobaczyć jakąś wizję przyszłości. "Nowa era" - jak nazywa się czas w książce - nie zaskoczyła mnie. Wyobrażenia żywcem ściągnięte z filmów. Takie mam wrażenie.
Gdy zaczynamy czytać, od razu wchodzimy w czas gdzie tytułowa bohaterka zostaje porwana przez piratów, dlatego, że nie ma żadnego wprowadzenia w daną sytuację, a od razu zostajemy rzuceni na głęboką wodę. Musimy się przystosować. Nie lubię gdy akcja od początku szaleje, chciałem coś spokojnego, momentami przyspieszającego, a nie czegoś pędzącego przez kosmos. Na dodatek zwiększającego swoją prędkość z każdą stroną, niczym czas na wakacjach, umykający przez palce.

Akcja wbrew moim wyobrażeniom - które pewnie zostały spowodowane przez opis - jest ukazana z punktu widzenia wielu osób, a nie tylko głównej bohaterki. Ten element nawet mi się spodobał, bo zaskoczył, a nie mieliśmy zbyt wielu momentów, które by to robiły. Było krwawo, wściekle, szybko i bardzo agresywnie. Książka jest przesiąknięta krwią, co może odpychać, ale mi specjalnie nie przeszkodziło. Jamili nieobca jest przemoc, zostaje poniżona i "zdeptana" z ziemią. A w chwili gdy wszystko jest już dobrze, autorka znów wrzuca ją w sam środek walki i zaczyna się od nowa. Schematyczność daje tutaj bardzo przykry wizerunek. Jednym słowem przewidywałem co się zaraz stanie, zanim jeszcze zostało to odczytane z kartki. Zero zaskoczenia.

Bohaterzy... No tak na pewno każdy widział jakąś bajkę. Mamy podział na dobro i zło, od czego są odstępstwa, ale tylko chwilowe, bo postać po jakimś czasie znów wraca do swojego kształtu osobowości, w który została zakuta łańcuchami na samym początku. Musze przyznać, że spodobały mi się ich imiona, jeśli miałbym wybrać ulubioną, nie potrafiłbym, ponieważ każdy był opisany po kawałeczku i niestety nie przywiązałem się do żadnego z nich.

Miejsca akcji nie zaskakują, ponieważ brakuje ich opisów. Chciałbym przeczytać szczegółowy opis statku kosmicznego, który w książce jest nazwany: "Kosmolotem", "Transportowcem", "Niszczycielem". Łatwo się domyślić, który do czego służy.

Wydawca powinien dostać po głowie, tekst chyba nie został sprawdzony przed drukiem, redagowanie książki zostało przeprowadzone? Nie wiem jak ktoś sobie to wyobrażał, ale chyba myślał, że nikt z czytających nie zauważy. A brakujące: "się" za czasownikiem lub "w" zamiast "z" to nie jedyne błędy, które wychwyciłem przy czytaniu.

No tak, zakończenie niby mnie nie zaskoczyło, bo wiedziałem już jakiego szybkiego ucięcia wątku mogę się spodziewać, jednakże kiedy przewracałem przedostatnią kartkę i zauważyłem, że już kończę, byłem w szoku. Książka mogłaby być dłuższa o kolejne 30-40 stron, a szybko się skończyła. Może to miało wprowadzić w osłupienie? Niestety byłem zawiedziony i sprawdzałem czy ktoś może mi nie wyrwał kartek, bo czegoś wyraźnie brakuje.
Jest jeden taki cytat: „Książki są lustrem: widzisz w nich tylko to co, już masz w sobie.” - Carlos Ruiz Zafón.
Niestety jeśli chodzi o "Jamilę", nie wiem czy się zgodzić? Ja nie mam w sobie zapędów do agresji, nie pędzę przez życie jak wiatr. Lubię się zastanawiać na wieloma rzeczami. Jestem zupełnie inny, niż bałagan przedstawiony w książce. Chciałoby się rzec niczym komentator sportowy: "Dobry pomysł, złe wykonanie."

Życie w kosmosie jest nieobliczalne, a jeszcze trudniejsze i bardziej zaskakujące wiodą piraci. Jamila Cambell wyrusza w swoją własną podróż cierpienia, wzlotów i upadków. Całość daje nam dość dziwną mieszankę. Po zamknięciu książki - a przeczytałem ją tak szybko, że nawet nie robiłem przerw - musiałem usiąść i zastanowić się co jest grane, byłem zaskoczony i trochę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
215
22

Na półkach:

Czytanie „Jamili” Katarzyny Sadowskiej przypomina przegląd kultowych filmów SF. Bohaterka, zagubiona i przestraszona niczym Leeloo z „Piątego Elementu”, kosmiczni piraci, szlachetni w głębi serca przemytnicy i złodziejaszkowie w prostej linii wywodzący się od Hana Solo, nadprzestrzenne podróże doskonale znane miłośnikom „Star Treka”. Jest nawet wątek żywcem przejęty z „Avatara”.

W myśl zasady inżyniera Mamonia lubimy te piosenki które już znamy – historia wchodzącej w życie Jamili już na progu dorosłości porwanej przez piratów i targanej kaprysami losu, popadającej z jednych tarapatów w następne i spod ciężkiej jednej ręki jednego pirackiego kapitana pod inną – jeszcze cięższą, to książkowy miks takich samograjów. Dzięki temu książkę Katarzyny Sadowskiej czyta się szybko, pędząc razem z akcją, która niczym Sokół Millennium nie zatrzymuje się nawet na chwilę... niestety pęd fabularny pęd i kalejdoskop zdarzeń nie przysłania wszystkich braków tej książki.

Już pierwszych parę stron skutecznie zniechęca przyciężkawym językiem, przypominającym miejscami wypracowanie gimnazjalisty na temat „Jak wyobrażam sobie życie w kosmosie za tysiąc lat”, a w innych z kolei poradnik pierwszej pomocy. I mimo, że w miarę czytania widać, że autorskie pióro potrzebowało rozbiegu i po rozgrzewce styl wchodzi na stały poziom, to nawet w najciekawszych momentach nie wzbija się ponad kategorię prozy znośnej.

Już pobieżny rzut oka i lektura okładkowego tekstu wprowadzają w konsternację, sugerując młodzieżową powieść o dojrzewaniu w wydaniu SF – „...musi rozpocząć walkę o przeżycie... na nowo pozna znaczenie słów przyjaźń i lojalność...” – średnio oryginalne, prawda??
Po tym pierwszym kroku czytelnik, który zdecydował się już przekroczyć barierę okładki, nie zawiedzie się ani na jotę – prostota i przewidywalność historii są jeszcze do przełknięcia, nawet z momentami kulminacyjnymi załatwionymi mocno wyświechtanymi chwytami w stylu „znam jeszcze jedno tajne przejście o którym nikt nie wie” albo „I am your father Luke”. Poważny zawód przynosi fasadowość świata przedstawionego – cały kosmiczny kostium powieści służy tylko temu, żeby akcja mogła się dziać gdzieś – „dawno, dawno temu w odległej galaktyce”, czyli gdzie? Nie ma miejsca na wyjaśnienie, kto skąd i po co. Ciężko też pogodzić się z tym, że „Jamila” jest napisana „na serio”, bez lekkości i dystansu, pozwalającego odciążyć melodramatyczny, bombastyczny ton i zamienić go w nić porozumienia z czytelnikiem. To samo niestety tyczy się postaci – papierowych i jednowymiarowych – jak ktoś jest zły to do szpiku kości, jak ktoś się zmienia, to dla tego, że mu wyprano mózg albo dzięki okładkowym „przyjaźni i lojalności”, bez refleksji i odcieni szarości.

Jeżeli czytelnik widział „Gwiezdne wojny” to „Jamila” nie zaskoczy go niczym. Może poza wrażeniem pewnej bezsensownej przemocy. W „Jamili” – natężenie „szmat” i „suk”, wobec zachowawczego i raczej ugrzecznionego języka całości po prostu przygniata, a autorski pomysł przeczołgania bohaterki przez kosmiczne piekło (znany już z „Achai” Andrzeja Ziemiańskiego),chyba miał coś udowodnić, tylko co i komu?

Szkoda trochę, bo byłem na prawdę szczerze zaskoczony, kiedy pierwszy raz zobaczyłem zapowiedź tej książki – nie dość, że polskie SF (z naprawdę oryginalnymi i niezwykłymi nazwiskami – pozwolę sobie tylko wymienić Lema, Zajdla i Dukaja),pomyślałem że to na pewno będzie coś niezwykłego, zwłaszcza że autorka, a nie autor – kobiecy punkt widzenia i tak dalej, w końcu kobiety są z Wenus... widocznie na Wenus też ogląda się Georgea Lucasa, tylko że u Lucasa, nawet C3P0 i R2D2 mieli charakter i dystans a świat posiadał reguły, zręby własnej filozofii i punkty odniesienia, czyli to wszystko czego „Jamila” nie posiada.

Słowo jeszcze o wydaniu, bo to właśnie ono jest niestety jest największa wada „Jamili” – bo przecież nawet byle czytadło można włożyć w ciekawe opakowanie. Zamiast dać czytelnikowi znośne w gruncie tramwajowe czytadło bez pretensji do wielkości, wydawca „Jamili” wydał książkę, która sprawia wrażenie jakby przedryfowała piętnaście ostatnich lat w lodowatej kosmicznej próżni. I to nie jest jedyny grzech popełniony na tej książce przez wydawcę – absolutnie zawalono kwestię redakcji i korekty książki. Kwiaty w stylu „Ciałem olbrzyma wstrząsnął dreszcz, gdy pocisk sięgnął jego ciała”, to w tekście „Jamili” normalka, podobnie jak literówki i błędy gramatyczne (zdecydowanie słabo brzmi „pięćdziesiąt ludzi”) – całość wygląda jakby pierwsza wersja, bez żadnych poprawek, zmian poszła do druku.

Ja tym kosmolotem więcej nie lecę – nabawiłem się lęku przestrzeni.

Czytanie „Jamili” Katarzyny Sadowskiej przypomina przegląd kultowych filmów SF. Bohaterka, zagubiona i przestraszona niczym Leeloo z „Piątego Elementu”, kosmiczni piraci, szlachetni w głębi serca przemytnicy i złodziejaszkowie w prostej linii wywodzący się od Hana Solo, nadprzestrzenne podróże doskonale znane miłośnikom „Star Treka”. Jest nawet wątek żywcem przejęty z...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    15
  • Przeczytane
    7
  • Fantastyka
    2
  • Polska
    1
  • Moja biblioteczka
    1
  • U mnie na półce
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Jamila


Podobne książki

Przeczytaj także