rozwińzwiń

Dragon Ball: A Visual History

Okładka książki Dragon Ball: A Visual History Akira Toriyama
Okładka książki Dragon Ball: A Visual History
Akira Toriyama Wydawnictwo: VIZ Media LLC albumy
240 str. 4 godz. 0 min.
Kategoria:
albumy
Tytuł oryginału:
Dragon Ball: A Visual History
Wydawnictwo:
VIZ Media LLC
Data wydania:
2019-12-12
Data 1. wydania:
2019-12-12
Liczba stron:
240
Czas czytania
4 godz. 0 min.
Język:
angielski
ISBN:
9781974707409
Tagi:
Dragon Ball Akira Toriyama DB Manga Anime Goku Vegeta GT Freeza Shonen Jump Shonen
Średnia ocen

9,0 9,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Dragon Ball Super #21: Starcie z doktorem Hafciarzem Akira Toriyama, Toyotarou
Ocena 6,0
Dragon Ball Su... Akira Toriyama, Toy...
Okładka książki Dragon Ball Super #22: Saikyō no Shitei Akira Toriyama, Toyotarou
Ocena 6,5
Dragon Ball Su... Akira Toriyama, Toy...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
9,0 / 10
1 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
544
540

Na półkach: ,

Dragon Ball to Uniwersum, które - bądźmy szczery - rządzi się swoimi dość wyjątkowymi, mimo iż fikcyjnymi tak jak ma to w zwyczaju wiele tworów tego typu fantasy i sci-fi w popkulturze, prawami. Tak samo, jeśli tak to można określić, wyjątkowymi prawami rządzi się świat jego adaptacji: od licznych fanowskich edycji i fanfików, przez internetowe komiksy a skończywszy na dość oderwanym od wszystkiego co dragonballowe ,,koszmarkowym” filmie fabularnym z 2009 roku, który każdy geek zna, i którego tytułu nie powinno się niniejszym przytaczać, i który może za setki lat w przód uzyska jakikolwiek ,,kultowy w swej kiczowatości” status.

Nie ma czegoś takiego - według mnie rzecz jasna – w odniesieniu do złożoności Świata Dragon Balla, że jest to Uniwersum nudne, bez polotu, bez przyszłości, skoro teoretycznie te ,,najlepsze lata ma za sobą!”. Owszem, te nietuzinkowe historie o Smoczych Kulach, o Goku, Bulmie, Gohanie, Vegecie, niepowstrzymanym Freezie, przemianach w super-formy wojowników i o wielu, wielu innych wyjątkowych wątkach, postaciach, elementach całego szerokiego świata przedstawionego, można by oglądać po wielokroć. Zawsze jest to jakiś sposób na ,,pozostanie” nerda w kontakcie z tą rzeczywistością, jednak nie mogę zrozumieć ludzi, którzy robią rewatch całych około 300 odcinków ,,Zetki" po kilka razy i wciąż im jest mało! To zdecydowanie zbyt plastyczne Uniwersum, aby zostawać tylko przy klasykach tego anime i archetypowej mandze. Co jeszcze dają nam twórcy, jakie media, środki mogą rozbudować naszą pasję i znajomość z Światem do tego stopnia tak oryginalnym w dziejach animacji, że nie da się skopiować ani kiedykolwiek w takim stylu powtórzyć, tak jak robi to od lat 80-tych aż do dziś Akira Toriyama i jego zespół?

Echy, achy, ochy… Tak, ukochane Dragon Ball. Nie tak dawno jeszcze, w okolicach października 2023 roku, targały mną delikatne wątpliwości, co do konkretnej, obranej przez Toriyamę i Studia, z którymi artysta współpracuje przy rozbudowie Uniwersum, o którym mowa jego przyszłości, czyli losów wszystkiego, co z Dragon Ball jest związane. Rzecz jasna nie istniały żadne obawy, że takowej przyszłości nie będzie – zawsze coś by powstało, chociażby jeszcze dziwniejszy klon "Dragon Ball GT" lub bardziej paskudny w kwestii tego, ,,co można było do diaska zrobić z tak potężnym Brollym” film pełnometrażowy pt. "Dragon Ball Z: Bio-Broly". Tak było do czasu, aż zerknąłem na zwiastun, potem jego analizę znalezioną w sieci, nowego tworu osadzonego w wymiarze przygód Goku, Żółwiego Pustelnika, Mr. Satana i innych niecodzienności zarezerwowanych tylko dla tych właśnie i wielu innych postaci. Tak, „Dragon Ball Daima” już na tym etapie robi wrażenie – to będzie nowa seria anime, która zadebiutuje w 2024 roku i będzie miksem ,,GT”, ,,Super” i ,,Z”. Pojawią się – czego nie mogło zabraknąć, gdyż jakby powiedział to Spock byłby to ,,błąd logiczny – Smocze Kule oraz nowi wrogowie; możliwe że odkryjemy pradawne tajemnice, ba!, prawa rządzące tym potężnym na swój sposób Uniwersum, jak m.in. przeszłość Whisa, historię wielu Bogów Śmierci, aspekty narodzin Super Smoczych Kul i całą, całą resztę. Na pewno pojawią się Saiyanie – to przecież drugi najważniejszy po ,,pomarańczowych sferach z gwiazdkami w nie wpisanymi” motyw przewodni Dragon Balla. To właśnie ta rasa niezrównanych wojowników, wraz z wątkiem walk w turniejach i potyczek z jakimś potężnym wrogiem naszych protagonistów, wraz z motywem ciągłego doskonalenia się i dążenia do perfekcji... najważniejsza rzecz, która definiuje całokształt tego Uniwersum. Jeśli by się ,,Daima” nie sprawdziła” Saiyanie, Kule, transformacje w różne formy energetyczne etc. – nie ma innej alternatywy, innego wyobrażenia: te wyznaczniki, aspekty Uniwersum na dżylion procent pojawią się w każdej kolejnej wersji DB.

Bardzo dobrze się stało, oj bardzo dobrze w popkulturze, że Akira Toriyama zdecydował się na coś innego niż kontynuowanie "Dragon Ball Super", i że jakiś czas temu zostało to potwierdzone, jak wspominałem wyżej, poprzez zwiastun i liczne omówienia typu: ,,O co w tej nowej serii Dragon Ball będzie kaman”. Drugi sezon „Super” poczeka, i dobrze: dopiero ,,smakuję" i doświadczam tak jak należy po geekowsku tego świata: skończyłem pierwszy sezon ,,Super” właśnie, całe "Dragon Ball Z Kai", multum animowanych filmów pełnometrażowych sprzed dekad, kinówki, a obecnie w miarę miło spędzam czas przy odcinkach "Dragon Ball GT", któremu do świetności poprzedników wiele brakuje. W końcu i nadejdzie czas na to, że będę mógł wziąć się za najprawdziwszy archetyp i kamień węgielny postawiony pod całe dragonballowe treści: stopniowo, z odcinka na odcinek zacznę oglądać i pochłaniać pierwszy serial anime w historii tego tematu: klasyczne "Dragon Ball". A do tego typu fanowskiej podróży na pewno dodatkowo wzmocni mnie pewne opracowanie encyklopedyczno-graficzne, przygotowane przez Toriyamę, a wydane w 2019 roku: "Dragon Ball. A Visual History". Jest to publikacja, której nie powinno omijać się choćby i wąskim łukiem, zwłaszcza jeśli szanuje się mówiąc bardzo ogólnikowo: całą olbrzymią specyfikę tego Świata. Omawiana praca pana Akiry, to Kanon, to Biblia – zastąpiła mi ona fakt oczekiwania na ,,Daimę” i inne przyszłe nowości dragonballowego wymiaru rozrywki. Książka ta wprowadza powiew świeżości, ma w sobie coś takiego, co pozwala stwierdzić, że jest to publikacja, która zagląda dość śmiało za kulisy produkcji Uniwersum. Na pewno tą ,,Wizualną Historię” Toriyamy można traktować jako hołd z jego strony do pracy, którą on wykonuje, do tego, co udało mu się osiągnąć i do fanów, którzy cały czas są przy Dragon Ballu, mimo licznych perturbacji, zwątpień i złych decyzji twórczych. Wspominałem w jednym z powyższych akapitów niniejszego wywodu tudzież recenzji ,,A Visual History”, że tłumacząc z angielskiego rozszerzone opowieści o "Smoczych Kulach" to taki Świat, który odstaje nieco (rzecz jasna pozytywnie) od reszty, że bardzo mocno rządzi się własnymi prawami; istotne jest to, że właśnie ten aspekt podkreśla w opasłym, ale świetnie zaprojektowanym i wydanym przewodniku całość tej pracy. Wszystko to, co zawiera ta zmodyfikowana wersja encyklopedii, z wpisanym tu boskim zacięciem artystycznym Toriyamy, jest tą wyjątkowością, tymi innymi fantastycznymi prawami, które podczas czytania mangi DB czy oglądania różnych odcinków wersji anime Uniwersum raz bawią nas do łez, raz podnoszą nam ze zdziwienia brwi do góry, a raz powodują napływ fali wściekłości i poczucia zażenowania. Dzięki wydanej po raz pierwszy w 2019 roku publikacji możemy poczuć namiastkę ,,bycia kompletnym fanem” Dragon Ball. Dodajmy do tego wyjazd na jakiś zagraniczny konwent, geekowskie spotkania w gronie, kilka gier na konsolę z tego cyklu i nasz ,,mokry sen” bycia nietuzinkowym i najlepszym miłośnikiem tego Świata się spełni.

,,A Visual History” jest fizycznie fantastycznie się prezentującym gadżetem, książką, prezentem, dodatkiem, albumem… po prostu czymś innym, co można kupić sobie jako pamiątkę w połączeniu z książko-komikso-encyklopedią z rzeczywistości Dragon Balla, którym to wydanie jest. I co istotne nie powinno patrzeć się na ilość stron tu zawartych – fakt jest ich około 240, ale samo to jak została opracowana ta wyjątkowa dragonballowska rzecz powoduje dość specyficzne wrażenie, że tych stron jest o wiele, wiele więcej, co najmniej o kilka razy, jakby praca Toriyamy przyciągała czytelnika swym każdym kolejnym kadrem, kartką, rysunkiem tak jakby miało się przed sobą do ogarnięcia jeszcze 10 lub więcej zwykłych mang z Dragon Ball. Tak, to kawał historii, kawał pracy, kawał miłości do tak niezwykłego Świata. Nie powiem, absurdalnie dobra publikacja: dla zwykłych ludzi, fanów popkultury, dla interesujących się historią animacji czy dla dziennikarzy – to kompendium artystyczne nada się dla każdego. Na pewno język angielski nie jest tu czymś szatańsko złym – niestety żadne polskie wydawnictwo nie stworzyło tłumaczenia do ,,Visual History” tudzież nie wydało tejże pracy. Dla słabo zaznajomionych z angielskim przekładem 100-procentowe zrozumienie ,,o co w tym wszystkim twórcy Dragon Balla chodziło”, faktycznie, może nastręczać problemów, wtedy zostają tylko grafiki, których mamy tu tysiące, gdzie ich różnorodność zarówna graficzna, koncepcyjna, informacyjna etc., nawet ich ułożenie w odpowiedni sposób, jest niesłychana, nikt więc nie powinien się nudzić widząc to tak rozmaite rysunkowe kompendium Toriyamy, w którym realizuje się przekrój jego wizji, jako mistrza animacji i profesora dragobnballowskiego wykorzystania wyobraźni na przestrzeni prawie 30 lat działalności. Możliwe, że bardzo wybredni fani, skrajnie prawicowi i ortodoksyjni, po lekturze pracy będą nie do końca nią usatysfakcjonowani, jakby zdegustowani tym, że gdzieś te rysunki, wklejki grafik z okładek numerów mangi, szkice koncepcyjne i cała reszta prac rysunkowych tu zawartych, kiedyś już widzieli, że te prace są skopiowane z większości zeszytów mang, pojedynczych prac, czy innych projektów, które wcześniej artysta ten publikował. Nie, moim zdaniem nie jest to powtarzalne, na takie na pewno nie wygląda, nie jest więc mulące. Ci wybredni mogą rozkoszować się – być może to im ,,pomoże” – w umieszczonych na ostatnich kilkunastu stronach książki suplementach w postaci wywiadów z panem Toriyamą, okraszonych kolorowymi rysunkami wokół tekstu oraz ikonkami kultowych sylwetek Uniwersum podpisanych bardzo drobnym drukiem przez twórcę, zebranych razem obok siebie w kolumnach na kilku stronach, z porządkiem według rocznika, w którym się pojawiały, a który oznaczał daną erę samego Świata Dragon Balla.

Skoro niniejszy album pana Akiry jest ,,Wizualną Historią” DB i swego rodzaju streszczeniem pracy tak wyjątkowego inżyniera rysunku i animacji w świecie Smoczych Kul i transformacji mocy oraz wojowniczych Saiayn, to ostatecznie jedynym minusem tego wydania może być brak tłumaczenia. Polska wersja wydania albumu byłaby na pewno ułatwieniem: lektura byłaby przyjemniejsza, bardziej doświadczalna i immersyjna oraz co by nie było szybsza. Rewelacyjne samo w sobie w pracy Toriyamy jest przedstawienie tak dużej ilości charakterów, w rozmaitej formie rysunku, z różnym ujęciem perspektywy i rzutu na postaci, z bardzo oddanym w pewnych przypadkach zatrzymaniem postaci czy grup postaci np. w pojeździe etc. w akcie ruchu, w danej chwili! Mamy tu nawet elementy – jeśli się nie mylę – komiksu drukowanego niegdyś na paskach czasopism: autor przemyca tu samego siebie, przedstawiając się w roli nietuzinkowej postaci, w roli narratora i przewodnika – rysunki są tu bardzo drobne, do czego w tej przypadku trzeba tu lupy. Zresztą, nie ma co narzekać. Czegoś takiego, jak ten album na, ,,dragonballowiczom" trzeba było. No i na szczęście stało się!

Dragon Ball to Uniwersum, które - bądźmy szczery - rządzi się swoimi dość wyjątkowymi, mimo iż fikcyjnymi tak jak ma to w zwyczaju wiele tworów tego typu fantasy i sci-fi w popkulturze, prawami. Tak samo, jeśli tak to można określić, wyjątkowymi prawami rządzi się świat jego adaptacji: od licznych fanowskich edycji i fanfików, przez internetowe komiksy a skończywszy na...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    1
  • Posiadam
    1
  • 🎁📚Nie posiadane
    1
  • Przeczytane
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Dragon Ball: A Visual History


Podobne książki

Przeczytaj także