Historie dotyku

Okładka książki Historie dotyku Karol Gromek, Marcelina Obarska
Okładka książki Historie dotyku
Karol GromekMarcelina Obarska Wydawnictwo: słowo/obraz terytoria filozofia, etyka
212 str. 3 godz. 32 min.
Kategoria:
filozofia, etyka
Wydawnictwo:
słowo/obraz terytoria
Data wydania:
2023-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2023-01-01
Liczba stron:
212
Czas czytania
3 godz. 32 min.
Język:
polski
ISBN:
9788383250007
Średnia ocen

4,1 4,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
4,1 / 10
33 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
23
9

Na półkach:

Jezu, kto pozwolił zmarnować na to papier!?

Jezu, kto pozwolił zmarnować na to papier!?

Pokaż mimo to

avatar
509
509

Na półkach:

Dotyk, jeden z pięciu zmysłów, choć wydaje się, że całkiem niesłusznie, najmniej doceniany. A przecież dotyk to zarówno czułość, jak i ból, dobrostan emocjonalny i męka, on nie zawodzi, gdy zabraknie innych zmysłów – zastąpi je. Jak bowiem pisze Herbert:

„(…) wtedy przychodzi pewny dotyk
rzeczom przywraca nieruchomość
nad kłamstwo uszu oczu zamęt
dziesięciu palców rośnie tama
nieufność twarda i niewierna
układa palce w ranie świata
i od pozoru rzecz oddziela

o najprawdziwszy ty jedynie
potrafisz wypowiedzieć miłość
ty jeden możesz mnie pocieszyć
bośmy oboje głusi ślepi

- na skraju prawdy rośnie dotyk”

Monografia dotyku – chyba tak można by nazwać tę nietypową publikację, choć są tutaj odniesienia merytoryczne, jak i osobiste, sentymentalne, a nawet bardzo intymne, autorów. To krótkie fragmenty poświęcone, jeśli nie wszystkim, to doprawdy wielu aspektom dotykania, tym dosłownym i tym symbolicznym. I, wbrew przewidywaniom, ta lektura zasysa. Tropy, jakimi autorzy podążają, nie zawsze dadzą się przewidzieć, a my przecież lubimy być zaskakiwani.

Różne rodzaje dotknięć omówione na 702 sposoby, to może oszołomić i onieśmielić. Można wędrować po tekście po kolei, ruchem skoczka szachowego, na chybił trafił i jak tam jeszcze przyjdzie nam do głowy, bowiem kolejność nie ma tu znaczenia. Można wybierać wedle upodobania, fragmenty bardziej poetyckie, albo te trzymające się żelaznych faktów, bliższe słownikowym, poznawcze lub sentymentalne, dowcipne, rzewne, pieprzne i obiektywnie rzeczowe. Wybór zaiste ogromny. Dotyk człowieka przez człowieka, ten upragniony, oczekiwany i ten odczuwany jako nieuprawnione wkroczenie w naszą prywatną przestrzeń, niemiły. Ale też mrówka wędrująca po ciele, której się niemal nie czuje, lub smagnięcie mroźnego wiatru. Może być wzrok, który w danej chwili jest dotykiem, bo przecież „dotykam nie tylko rękoma”.

Niektóre wpisy to zaledwie jedno zdanie, inne – może nawet pół strony. Każdy inny. Dotyku za dużo? Za mało? Czemu jedni go lubią, podczas gdy inni ani trochę? Zimny dotyk stetoskopu i ciepły dotyk dłoni, jak różne wywołują emocje… „Wyłuskać dotyki z przeszłej ciemności, układać z nich małe domki z drobnych patyczków, które – zawilgocone – już nie zajmą się ogniem.” Nad wieloma z tych historii można się zatrzymać na dłużej, rozmienić je na drobne i składać od nowa, w kolejne konfiguracje, obudowywać treścią, ubrać we własną intymność, porównać doznania, przyjąć bądź odrzucić.

Osobliwa to publikacja, trudno ją określić, zbyt jest różnorodna, poszarpana, wieloznaczna. I właśnie dlatego tak ciekawa. Bo nie do przeczytania na jeden raz, ale na długo, do trzymania gdzieś obok i zaglądania, by skupić myśli, ruszyć wyobraźnię, zaskoczyć samego siebie.
Książkę przeczytałam dzięki portalowi: https://sztukater.pl/

Dotyk, jeden z pięciu zmysłów, choć wydaje się, że całkiem niesłusznie, najmniej doceniany. A przecież dotyk to zarówno czułość, jak i ból, dobrostan emocjonalny i męka, on nie zawodzi, gdy zabraknie innych zmysłów – zastąpi je. Jak bowiem pisze Herbert:

„(…) wtedy przychodzi pewny dotyk
rzeczom przywraca nieruchomość
nad kłamstwo uszu oczu zamęt
dziesięciu palców rośnie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
87
87

Na półkach:

To jest dziwna książka, a ja lubię dziwne książki. Takie, z którymi nie wiadomo, co zrobić (poza lekturą),pozornie nieprzydatne; napisane z przyczyn trudnych do zidentyfikowania, zacierające granice między gatunkami literackimi. Niekoniecznie udane w przyjętych powszechnie kategoriach “udatności”, za to otwierające “coś” w osobie czytającej. “Historie dotyku” Karola Gromka i Marceliny Obarskiej są właśnie taką książką - książką dziwną, kaprysem tandemu złożonego z teatrolożki i dramaturżki (czasem też poetki) oraz filozofa i kulturoznawcy (czasem też dramaturga).

Na “Historie dotyku” składają się 702 fragmenty poświęcone refleksjom nad dotykiem, jego rodzajami, ale też opowieści wychodzące poza tytułowy temat, ale wciąż związane z dotykiem, gestem i performatywnością. Czytając tradycyjnie, nie przeskakując - ponumerowanych - fragmentów, łatwo wciągnąć się w autobiograficzne narracje autora i autorki, choć trzeba przyznać, że autobiografia podmiotu męskiego była wyraźniej zarysowana, zdecydowanie dominująca. Mimo tego, że są w tej książce fragmenty, w których podmiot żeński i męski spotykają się, co podkreślone jest zmianą rodzaju czasownika, to zdecydowanie męska, wyrażająca silne, homoerotyczne pożądanie, opowieść była dla mnie wyrazistsza. I niekoniecznie świadczy to tylko o czytającym. Można czytać też nielinearnie, co jest o wiele bardziej satysfakcjonujące. Można - zrobiłem to wczorajszego wieczoru - przeczytać też same przypisy. Ale to już dla hardkorowców.

O czym to jest? Gromek i Obarska dzielą się z nami swoimi refleksjami dotyczącymi dotyku i cielesności, próbując dokonać rzeczy niemożliwych - skatalogować rodzaje dotyku, zmapować momenty, gdy ze zmysłu, którego działania jesteśmy nieświadomi przechodzimy do nadmiernego niemal uświadomienia sobie oddziaływania dotyku. Dotyk, na co wielokrotnie zwracała uwagę współczesna filozofia, przez wieki był zmysłem niedocenianym. Arystoteles twierdził, że wzrok “posiada większe znaczenie niż dotyk”, co wystarczyło, by filozofia zamieniła się w opowieść o tym, co widzialne lub niewidzialne. Bóg jest w końcu stworzycielem "nieba i ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych". Jednocześnie to Arystoteles pisał w "O duszy", że postrzegamy dotykiem. Miał z jego opisem zresztą grecki filozof najwięcej problemów. Pisał o jego relacji z człowiekiem: “Gdy jednak chodzi o dotyk, sprawa nie jest jeszcze jasna”. Pewność, że w przypadku pozostałych zmysłów wszystko jest jasne, świadczy tylko o tym, jak mało uwagi dotykowi poświęcano przed Arystotelesem.

W “Historiach dotyku” znajdziemy zarówno rozważania filozoficzne o dotyku, odwołania do filozofii, czy psychologii, jak i autobiograficzne refleksje, niekiedy wręcz zadziwiające bezpośredniością, na którą czytelnik biorący do ręki książkę, może nie być przygotowany. I na tym polega dziwność i nieoczywistość tej książki. Ani to esej filozoficzny o dotyku, ani dialog między dwoma osobami, ani zbiór refleksji i “mądrych cytatów”. To książka do przeżywania i zadawania pytań sobie, trochę przez to niewygodna i uwierająca. “Świętą częścią mojego ciała są koniuszki palców”, piszą Gromek i Obarska i zadają pytanie - czy coś się zmieniło, gdy zamiast naciskać, zaczęliśmy dotykać, przesuwać opuszkami palców po gładkich powierzchniach ekranów? “Przecież nie staliśmy się bardziej delikatni”, zauważają. Efekt - być może - jest odwrotny. Oto staliśmy się bardziej brutalni niż kiedykolwiek, bo wiadomość o dziesięciu najładniejszych kotkach na wiosnę dotyka się tak samo, jak tę o tragiczniejszym wymiarze.

“Eros czyni gesty, ale nie mówi” - tak w tłumaczeniu Iwaszkiewicza brzmi fragment z Kierkegaarda. Autor i Autorka “Historii dotyku” wybierają jednak współcześniejszy przekład Hammermeistera, w którym “Eros gestykuluje, nie mówi”. Różnica między jednym a drugim jest uderzająca. Czy autorowi “Bojaźni i drżenia” chodziło o Erosa, który wciąż jest rozgadany, ale tylko ciałem, a może o Erosa, który z rzadka jaki gest uczyni? Co ciekawe Gromek (bo to jego fragment) przyjmuje interpretację bliższą intuicji Iwaszkiewicza, Eros o którym pisze objawia się poprzez “uległość, otwartość, oddanie, niewinność, ufność, lgnięcie do drugiego ciała - wszystko to wyrażone cielesnym językiem”. Meandrowanie z “Historiami dotyku” po różnych historiach jest niezwykle przyjemne. Przynajmniej intelektualnie.

W "Szczelinami" Wit Szostak, a raczej jego bohaterka pisze wiersz poświęcony dłoniom i dotykowi. Zauważa w nim, że dłonie są "zawsze pozbawione maski", za to mogą służyć do jej zakładania. Dotyk nas zawsze zdradzi. Możemy oszukiwać wzrokiem, mową ciała, ale trudno oszukać dotykiem. Jolanta Brach-Czaina w eseju o wiśni ze “Szczelin istnienia” pisze, że do porozumiewania się z wiśnią nie jest nam potrzebny wzrok. "Wystarczy dotykać", zauważa. Dotykanie warg - to z "Wniknięcia" - jest "wkraczaniem w rytuał naturalny, w porządek świata".

Dotyk przynosi dużo więcej niespodzianek niż wzrok. Przemiany nawierzchni i naszego jej odbioru następują tak szybko, że nie możemy się na nie przygotować. Na dotyk - odbierany, ale i oddawany - niemal nie da się przygotować. Dotknąć możemy prawdy, dotknąć możemy istnienia, czy zatem relacja pomiędzy nami, a światem opiera się na dotyku? Często - dodajmy - dotyku zaledwie wyobrażonym, przewidzianym - nie dotykamy, bo wiemy (przeważnie bojaźliwie) co nas może spotkać. Nie każdy z nas może o sobie powiedzieć: “jeśli mogę czegoś dotknąć, to dotykam”, jak zrobiła to Brach-Czaina w jednym z wywiadów.

We fragmencie 271 Obara i Gromek zwracają uwagę na to, że w kulturze chrześcijańskiej dotyk odgrywa - jak już go dostrzeżemy - niezwykle ważną rolę. Oto całuje się stopy figury, stułę księdza, kładzie rękę na głowę podczas modlitwy… Trochę szkoda, że wiele w tej książce atrakcyjnych zaczynów, a niewiele wielkich wypraw w filozofię, czy historię kultury. We fragmencie 638 piszą: “Myśleć o zdarzeniach jako o sytuacjach dotykania to poddać się pokusie, by wszystko opowiedzieć inaczej, na nowo”. I dalej zauważają, że takie patrzenie na człowieka i jego relacje ze światem “wydaje się z początku fascynujące - odkrywcze i świeże”. Ale czy refleksja nad dotykiem, poddanie go próbie opisu, katalogu, ujęcia w ramy niemożliwego opisu, nie sprawia, że przestaje on być niewinny?

“Historie dotyku” przypominają mi w jakiś sposób człowieka, który otwiera drzwi drącemu się kotu. Zwierzę, które do tego momentu rozpaczliwie pożądało znaleźć się po drugiej ich stronie, nagle znajduje inny obiekt godny refleksji. Drzwi zamykamy, kot w krzyk. I czasem przejdzie przez próg, ale to wcale nie będzie początek wielkiej, kociej wyprawy. Kot (modelowy kot) wróci, by znowu nas nękać swoimi wątpliwościami wobec drzwi, klamki i naszego udziału w tym sprzysiężeniu. Gromek i Obarska nie potrafią wydostać się poza te opisy i fragmenty, filozoficzno-autobiograficzne winietki, całą pracę przerzucając na czytelnika. Czytelnik może być kotem chętnie wracającym do punktu wyjścia, ale może też chcieć poznać świat poza tą - chyba trochę rozpadającą mi się - metaforą. I mieć tej dziwnej lektury dość. Ale warto spróbować, bo mało wokół nas dziwnych książek.

To jest dziwna książka, a ja lubię dziwne książki. Takie, z którymi nie wiadomo, co zrobić (poza lekturą),pozornie nieprzydatne; napisane z przyczyn trudnych do zidentyfikowania, zacierające granice między gatunkami literackimi. Niekoniecznie udane w przyjętych powszechnie kategoriach “udatności”, za to otwierające “coś” w osobie czytającej. “Historie dotyku” Karola Gromka...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

Grafomańskie i nudne

Grafomańskie i nudne

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    36
  • Chcę przeczytać
    33
  • 2023
    2
  • Posiadam
    2
  • Teraz czytam
    2
  • Ksiazki polskie
    1
  • Ze znakiem zapytania
    1
  • Ulubione
    1
  • Eseje
    1
  • Filozofia
    1

Cytaty

Więcej
Marcelina Obarska Historie dotyku Zobacz więcej
Karol Gromek Historie dotyku Zobacz więcej
Karol Gromek Historie dotyku Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także