Historie dotyku Karol Gromek 4,1
ocenił(a) na 816 tyg. temu Dotyk, jeden z pięciu zmysłów, choć wydaje się, że całkiem niesłusznie, najmniej doceniany. A przecież dotyk to zarówno czułość, jak i ból, dobrostan emocjonalny i męka, on nie zawodzi, gdy zabraknie innych zmysłów – zastąpi je. Jak bowiem pisze Herbert:
„(…) wtedy przychodzi pewny dotyk
rzeczom przywraca nieruchomość
nad kłamstwo uszu oczu zamęt
dziesięciu palców rośnie tama
nieufność twarda i niewierna
układa palce w ranie świata
i od pozoru rzecz oddziela
o najprawdziwszy ty jedynie
potrafisz wypowiedzieć miłość
ty jeden możesz mnie pocieszyć
bośmy oboje głusi ślepi
- na skraju prawdy rośnie dotyk”
Monografia dotyku – chyba tak można by nazwać tę nietypową publikację, choć są tutaj odniesienia merytoryczne, jak i osobiste, sentymentalne, a nawet bardzo intymne, autorów. To krótkie fragmenty poświęcone, jeśli nie wszystkim, to doprawdy wielu aspektom dotykania, tym dosłownym i tym symbolicznym. I, wbrew przewidywaniom, ta lektura zasysa. Tropy, jakimi autorzy podążają, nie zawsze dadzą się przewidzieć, a my przecież lubimy być zaskakiwani.
Różne rodzaje dotknięć omówione na 702 sposoby, to może oszołomić i onieśmielić. Można wędrować po tekście po kolei, ruchem skoczka szachowego, na chybił trafił i jak tam jeszcze przyjdzie nam do głowy, bowiem kolejność nie ma tu znaczenia. Można wybierać wedle upodobania, fragmenty bardziej poetyckie, albo te trzymające się żelaznych faktów, bliższe słownikowym, poznawcze lub sentymentalne, dowcipne, rzewne, pieprzne i obiektywnie rzeczowe. Wybór zaiste ogromny. Dotyk człowieka przez człowieka, ten upragniony, oczekiwany i ten odczuwany jako nieuprawnione wkroczenie w naszą prywatną przestrzeń, niemiły. Ale też mrówka wędrująca po ciele, której się niemal nie czuje, lub smagnięcie mroźnego wiatru. Może być wzrok, który w danej chwili jest dotykiem, bo przecież „dotykam nie tylko rękoma”.
Niektóre wpisy to zaledwie jedno zdanie, inne – może nawet pół strony. Każdy inny. Dotyku za dużo? Za mało? Czemu jedni go lubią, podczas gdy inni ani trochę? Zimny dotyk stetoskopu i ciepły dotyk dłoni, jak różne wywołują emocje… „Wyłuskać dotyki z przeszłej ciemności, układać z nich małe domki z drobnych patyczków, które – zawilgocone – już nie zajmą się ogniem.” Nad wieloma z tych historii można się zatrzymać na dłużej, rozmienić je na drobne i składać od nowa, w kolejne konfiguracje, obudowywać treścią, ubrać we własną intymność, porównać doznania, przyjąć bądź odrzucić.
Osobliwa to publikacja, trudno ją określić, zbyt jest różnorodna, poszarpana, wieloznaczna. I właśnie dlatego tak ciekawa. Bo nie do przeczytania na jeden raz, ale na długo, do trzymania gdzieś obok i zaglądania, by skupić myśli, ruszyć wyobraźnię, zaskoczyć samego siebie.
Książkę przeczytałam dzięki portalowi: https://sztukater.pl/