Nawet jeśli umrę w drodze. Twarzą w twarz z uchodźcami

Okładka książki Nawet jeśli umrę w drodze. Twarzą w twarz z uchodźcami Monika Białkowska
Okładka książki Nawet jeśli umrę w drodze. Twarzą w twarz z uchodźcami
Monika Białkowska Wydawnictwo: Prószyński i S-ka reportaż
336 str. 5 godz. 36 min.
Kategoria:
reportaż
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Data wydania:
2022-04-12
Data 1. wyd. pol.:
2022-04-12
Liczba stron:
336
Czas czytania
5 godz. 36 min.
Język:
polski
ISBN:
9788382950212
Tagi:
literatura polska uchodźcy
Średnia ocen

7,3 7,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Niebieska szuflada Monika Białkowska, Henryk Seweryniak
Ocena 7,0
Niebieska szuf... Monika Białkowska,&...
Okładka książki Teologia przy rosole Monika Białkowska, Henryk Seweryniak
Ocena 6,0
Teologia przy ... Monika Białkowska,&...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,3 / 10
63 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
886
545

Na półkach:

Początkowo wydawało mi się, że autorka wrzuciła za dużo grzybków do jednego barszczu, biorąc na warsztat sytuację uchodźców w całej Europie. Jednak zagłębiając się w treść ma to sens. Książka mocna, ale i potrzebna.

Początkowo wydawało mi się, że autorka wrzuciła za dużo grzybków do jednego barszczu, biorąc na warsztat sytuację uchodźców w całej Europie. Jednak zagłębiając się w treść ma to sens. Książka mocna, ale i potrzebna.

Pokaż mimo to

avatar
13
10

Na półkach:

O superlatywach wypowiedzieli się moi poprzednicy i pod większością się podpisuję. W jednej kwestii stanę też w obronie autorki: uważam, że osobiste wtrącenia o katolicyzmie bynajmniej nie są nachalne, a na pewno nie bardziej niż typowe i częste wtrącenia pisarzy - ateistów, którzy przy każdej wzmiance o Bogu zaznaczają, że „oni nie wierzą, ale…”. ALE. Chciałabym dorzucić moje trzy grosze jako osoba, która do niedawna na pełen etat pracowała z uchodźcami. Najbardziej w tej książce uwiera mnie usilna próba przekonania czytelnika, że kiedy tylko damy uchodźcom miłość i akceptację, będziemy żyć z nimi w symbiozie, jak w kucykolandii. Uważam forsowanie takiej perspektywy za coś szkodliwego. Jeśli ta książka jakimś cudem przekona nieprzekonanych (w co swoją drogą wątpię, bo jest napisana przez aktywistkę dla aktywistów, żeby wszyscy poklepali się nawzajem po plecach i poszli do domu),ich oczekiwania runą w chwili pojawienia się pierwszych trudności: kiedy Czeczenka nie uśmiechnie się na ulicy, kiedy przybyły do Polski Irakijczyk okaże się nie lekarzem, a piekarzem, ktory nie będzie chciał się uczyć polskiego, a mały Afgańczyk z klasy dziecka będzie mieć powodowane traumą problemy z agresją. Wtedy pojawi się dysonans; przecież pani Monika mówiła, że będzie inaczej! Miłość i akceptacja nie wystarczą. Będzie potrzebna infrastruktura: tłumacze, asystentki kulturowe, łatwo dostępne zajęcia językowe i ogrom, ogrom cierpliwości i zrozumienia. Nawet kiedy uchodźcy nie będą spełniać naszych oczekiwań i nie będą wpisywać się w nasze wyobrażenia. A rzadko będą.

O superlatywach wypowiedzieli się moi poprzednicy i pod większością się podpisuję. W jednej kwestii stanę też w obronie autorki: uważam, że osobiste wtrącenia o katolicyzmie bynajmniej nie są nachalne, a na pewno nie bardziej niż typowe i częste wtrącenia pisarzy - ateistów, którzy przy każdej wzmiance o Bogu zaznaczają, że „oni nie wierzą, ale…”. ALE. Chciałabym dorzucić...

więcej Pokaż mimo to

avatar
127
86

Na półkach: ,

Wspaniała. Przejmująca. Zmieniająca myślenie. Nie można się oderwać, a jednocześnie niektóre momenty takie,że łzy dławią i trzeba odłożyć książkę i zrobić głęboki wdech. Tego nie usłyszymy w mediach. Polecam z całego serca!

Wspaniała. Przejmująca. Zmieniająca myślenie. Nie można się oderwać, a jednocześnie niektóre momenty takie,że łzy dławią i trzeba odłożyć książkę i zrobić głęboki wdech. Tego nie usłyszymy w mediach. Polecam z całego serca!

Pokaż mimo to

avatar
170
83

Na półkach:

Znakomita, najlepsza Polska książka o kryzysie humanitalnym. Czyta się bardzo dobrze, jednocześnie czując wściekłość, że w XXI wieku obok nas dzieje się tyle zła. Reportaż, który każdy powinien przeczytać.

Znakomita, najlepsza Polska książka o kryzysie humanitalnym. Czyta się bardzo dobrze, jednocześnie czując wściekłość, że w XXI wieku obok nas dzieje się tyle zła. Reportaż, który każdy powinien przeczytać.

Pokaż mimo to

avatar
1616
1470

Na półkach:

Wstrząsająca i jakże aktualna, pomimo że oprócz historii najnowszych sprzed kilku miesięcy, wiele dotyczy wydarzeń sprzed 100-200 lat. I przypomina dobitnie, że my - Polacy też byliśmy emigrantami, często nielegalnymi. Bardzo polecam.

Wstrząsająca i jakże aktualna, pomimo że oprócz historii najnowszych sprzed kilku miesięcy, wiele dotyczy wydarzeń sprzed 100-200 lat. I przypomina dobitnie, że my - Polacy też byliśmy emigrantami, często nielegalnymi. Bardzo polecam.

Pokaż mimo to

avatar
675
578

Na półkach:

Książka smutna, momentami wzruszająca, Czasem stronnicza bo autorka pokazuje tylko jedną stronę uchodźców a niestety jest i ta druga bardziej mroczna... Jednak mimo wszystko warto przeczytać i przemyśleć.

Książka smutna, momentami wzruszająca, Czasem stronnicza bo autorka pokazuje tylko jedną stronę uchodźców a niestety jest i ta druga bardziej mroczna... Jednak mimo wszystko warto przeczytać i przemyśleć.

Pokaż mimo to

avatar
1046
122

Na półkach: , ,

Będąc całkowicie szczerą długo zastanawiałam się, czy napisać recenzję tej książki. A jeśli już to w jaki sposób powinnam ją napisać. W ostateczności uznałam, że w obliczu dużej ilości bardzo pozytywnych recenzji kilka nieco odmiennych słów może okazać się przydatne.
Przede wszystkim w pełni rozumiem osoby, które wysoko oceniły książkę. Autorka porusza niezwykle ważny problem, dodatkowo dotyczy on sprawy jak najbardziej aktualnej, a przez to budzącej dużo emocji. Autorce przyświeca bardzo ważny, a jednocześnie wydawałoby się wyjątkowo prosty cel: pokazać, iż bez względu na miejsce urodzenia, zamieszkania, kolor skóry, czy wykształcenie wszyscy jesteśmy równi. Wszyscy jesteśmy tak samo ważni. Wszyscy zasługujemy na szczęście. Właściwie wystarczyłoby, aby każdy z nas widział w drugim człowieku właśnie człowieka. Nie migranta, muzułmanina, uchodźcę, czy "innego". Dzięki rozmowom z ludźmi, którzy zmuszeni byli uciekać z własnego, ogarniętego wojną kraju, autorka stara się przekonać, iż podział "my i oni" nie istnieje. Z tego miejsca autorce należą się szczere podziękowania za podejmowany trud. Wierzę, że każdy, kto przeczyta tą książkę w przyszłości będzie podchodził z większą empatią do spotykanych na swojej drodze ludzi.
Niestety sądzę, że oceniając książkę nie powinniśmy skupiać się jedynie na szczytności celu, czy fakcie że autorka "ma dobre intencje". W praktyce książka napisana jest słabo. W niezwykle krótkich rozdziałach żaden wątek nie zostaje doprowadzony do końca. W całej narracji czuć chaos, książka sprawa wrażenie pisanej na kolanie, bez konkretnego pomysłu. Przez wiele czasu miałam wrażenie, że to zwykły zbiór notatek wydanych w formie książki. Autorka zapisuje swoją myśl, poświęca jej 2-3 strony tekstu i natychmiast porzuca. Przez to jako reportaż książka jest zwyczajnie niedopracowana, sprawa wrażenie nierzetelnej, bardzo subiektywnej. To zbiór losowych myśli osoby, która nie poświęciła czasu na dokładne zbadanie materiału, przygotowanie się do pisania (możliwe, że to wrażenie daje sposób pisania autorki, a nie rzeczywista nieznajomość tematu). Porównanie dzisiejszych wojen do upadku Imperium Rzymskiego wydaje się co najmniej niezrozumiałe. Mówimy tutaj o zupełnie innych kulturach, o innej mentalności, o innym poczuciu przynależności do miejsca.
Dodatkowo bardzo przeszkadza mi przywiązanie autorki do własnej religijności. W prawie każdym rozdziale pojawia się podkreślenie, że autorka jest katoliczką - ktoś kojarzy jej się z Jezusem, powołuje się na katolickie organizacje, katolickie dzienniki, wspomina o pielgrzymkach, na swojej drodze spotyka siostry zakonne itp. Autorka nieustannie pisząca o równości ludzi jednocześnie równie nieustannie podkreśla własną religijność, dając do zrozumienia, że jednak w jej odczuciu kwestia religii ludzi dzieli i ta różnica powinna być zauważona.
W moim odczuciu książka miała zadatki na rewelacyjną pracę, której jednak nie poświęcono wystarczającej ilości czasu. Gdyby z książki usunąć przemyślenia autorki, same opowieści bohaterów stałyby się wstrząsającym świadectwem ludzkiego nieszczęścia, zmuszającym Europejczyków do zatrzymania się i zastanowienia się nad tym jakimi ludźmi chcielibyśmy być. Osobiście mam nadzieję, że ostatecznie jako ludzie zdecydujemy się postąpić właściwie.

Będąc całkowicie szczerą długo zastanawiałam się, czy napisać recenzję tej książki. A jeśli już to w jaki sposób powinnam ją napisać. W ostateczności uznałam, że w obliczu dużej ilości bardzo pozytywnych recenzji kilka nieco odmiennych słów może okazać się przydatne.
Przede wszystkim w pełni rozumiem osoby, które wysoko oceniły książkę. Autorka porusza niezwykle ważny...

więcej Pokaż mimo to

avatar
794
380

Na półkach:

Zawsze warto być człowiekiem i widzieć przede wszystkim człowieka.
Bardzo dobra, bardzo potrzebna i zostająca w myślach książka.

Zawsze warto być człowiekiem i widzieć przede wszystkim człowieka.
Bardzo dobra, bardzo potrzebna i zostająca w myślach książka.

Pokaż mimo to

avatar
277
262

Na półkach:

"Nie jestem specjalistką od ruchów migracyjnych. Ja TYLKO jeżdżę, spotykam ludzi i słucham. To MAŁO, bo każdy ma swoją historię. Każdy opowiada tylko swój fragment. Żadna opowieść nie jest opowieścią o wszystkich uchodźcach ani o wszystkich problemach" -

- z ujmującą szczerością zaznacza Monika Białkowska, ale odważnie "staje twarzą w twarz z uchodźcami" w Grecji, we Włoszech, w Szwecji, w polskiej Oławie i na Podlasiu. W ciągu trzech miesięcy spotyka się z przedstawicielami dziesięciu narodowości, pytając o ich motywacje, oczekiwania, nadzieje i lęki.

Co odkrywa?

Sprawy raczej oczywiste, których w związku z tematem migracji nie zauważamy, a leżą u jej podstaw. Przede wszystkim to, że emigranci zawsze mają imiona. Merhawi, John, Mahfoud... to ludzie, którzy uciekają przed wojną, szukają miejsca, gdzie będą mogli zapewnić rodzinie bezpieczeństwo i godne warunki życia. Nie narażają się na śmierć czy odrzucenie motywowani kaprysem czy chęcią zysku.

Monika Białkowska uświadomiła mi, że człowiek zawsze wędrował i nikt ani nic nie zatrzyma tego ruchu - "Ludzie będą szli, choćby mieli umierać w drodze". Ważne, żebyśmy umieli się z nimi spotkać, pamiętając o ich człowieczeństwie i wartościach, na których zbudowana jest nasza kultura.

"Jeśli nie będziemy karmić głodnych, jeśli nie będziemy grzebać umarłych, jeśli będziemy patrzeć na kolor skóry chorych, żeby podać im leki, a spragnionych pytać o religię, żeby dać im kubek wody, to sami naszą kulturę zniszczymy. Jeśli zniszczymy to, co stanowi jej sedno, nie zostanie nam już nic do obrony".

Dzięki tej książce uzmysłowiłam też sobie, jak perfidnie okłamywani jesteśmy jako przez polityków, którzy karmią nas strachem przed uchodźcami, mówiąc o ich rzekomej inwazji. Ten strach powoduje, że "ludzkie serca kamienieją, a w głowach wyrastają mury - to pomaga politykom utrzymać władzę".

Niezależnie więc od tego, jak zapatrujecie się na sprawę emigracji, warto po ten reportaż sięgnąć. Wyróżnia się bowiem zarówno dziennikarską rzetelnością i obiektywizmem, jak i wrażliwością autorki, która z empatią - nie TYLKO, ale AŻ - decyduje się wysłuchać uchodźców i zobaczyć w nich ludzi.
A to DUŻO! Naprawdę dużo!

Z całego serca polecam!

"Nie jestem specjalistką od ruchów migracyjnych. Ja TYLKO jeżdżę, spotykam ludzi i słucham. To MAŁO, bo każdy ma swoją historię. Każdy opowiada tylko swój fragment. Żadna opowieść nie jest opowieścią o wszystkich uchodźcach ani o wszystkich problemach" -

- z ujmującą szczerością zaznacza Monika Białkowska, ale odważnie "staje twarzą w twarz z uchodźcami" w Grecji, we...

więcej Pokaż mimo to

avatar
741
219

Na półkach: ,

Chaotyczna, zbyt pobieżnie traktująca temat. Za dużo wstawek dotyczących wiary autorki. Za mało historii uchodźców. Niczego z tej książki się nie dowiedziałam.

Wydana w "dobrym" momencie, kiedy temat uchodźców po prostu się klika.

Chaotyczna, zbyt pobieżnie traktująca temat. Za dużo wstawek dotyczących wiary autorki. Za mało historii uchodźców. Niczego z tej książki się nie dowiedziałam.

Wydana w "dobrym" momencie, kiedy temat uchodźców po prostu się klika.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    82
  • Przeczytane
    68
  • Posiadam
    10
  • 2022
    7
  • Legimi
    3
  • Reportaż
    2
  • 2023
    2
  • Teraz czytam
    2
  • Egz. recenzyjny
    1
  • Polonica
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Nawet jeśli umrę w drodze. Twarzą w twarz z uchodźcami


Podobne książki

Przeczytaj także