Jak się okazuje napisanie dobrego romansu fantasy wcale nie jest takie proste, tu też się nie udało. Romansu jest mało, bohaterowie przez jedną trzecią książki się nie widzą, chociaż bez problemu mogliby teleportować się do siebie przy pomocy stratagramów. W pozostałej części zachowują się już jak małżeństwo z dziewięcioletnim stażem.
Fantasy z kolei jest papierowe i pozszywane grubą dratwą. Kulminacja wojny zajmuje dwie strony, jak się głębiej zastanowić, to motywy wszystkich głównych złoli nie mają za bardzo sensu, ich krótkowzroczność jest porażająca. Magiczną przewagę mają raz ludzie, raz elfy ale nie wiemy dlaczego tak się dzieje. Bohaterowie nadal mamroczą, ściany są białe, białe, białe a nasza główna dwójka nieśmiertelna.
Ta książka powinna mieć 200 stron. Może to by pomogło.
Spróbuję przeczytać trzeci tom, tylko dlatego, że nie lubię nie kończyć serii.
Cały czas się zastanawiam, czemu kanały booktube które oglądam tak piały nad tą serią. Tej części nie polecam.

Jak się okazuje napisanie dobrego romansu fantasy wcale nie jest takie proste, tu też się nie udało. Romansu jest mało, bohaterowie przez jedną trzecią książki się nie widzą, chociaż bez problemu mogliby teleportować się do siebie przy pomocy stratagramów. W pozostałej części zachowują się już jak małżeństwo z dziewięcioletnim stażem.
Fantasy z kolei jest papierowe i...