Arsene Wenger. Autobiografia

Okładka książki Arsene Wenger. Autobiografia Arsène Wenger
Okładka książki Arsene Wenger. Autobiografia
Arsène Wenger Wydawnictwo: Znak Horyzont biografia, autobiografia, pamiętnik
320 str. 5 godz. 20 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Tytuł oryginału:
My Life In Red And White
Wydawnictwo:
Znak Horyzont
Data wydania:
2021-01-20
Data 1. wyd. pol.:
2021-01-20
Liczba stron:
320
Czas czytania
5 godz. 20 min.
Język:
polski
ISBN:
9788324078578
Średnia ocen

6,0 6,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,0 / 10
105 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
95
4

Na półkach: , ,

Wenger bardzo mocno przeżył odejście z Arsenalu. Ta gorycz wyraźnie przebija się w tej autobiografii. Dlatego dla mnie, była to raczej smutna lektura.

Wenger bardzo mocno przeżył odejście z Arsenalu. Ta gorycz wyraźnie przebija się w tej autobiografii. Dlatego dla mnie, była to raczej smutna lektura.

Pokaż mimo to

avatar
157
155

Na półkach:

Parafrazując pana Olivandera z Harry’ego Pottera: książka sama sobie wybiera osobę, która ją ma przeczytać.
Tak właśnie stało się w tym przypadku. Co prawda miałam w planach ją przeczytać, ale… obecnie mam kilkanaście pilniejszych. Jednak co ja tam mogę… książka wybrała, to nie miałam nic do gadania…

Przyznam szczerze, że zaczęłam czytać mając „czystą kartę” jeżeli chodzi o moją wiedzę o panu Wengerze. Owszem, wiedziałam kim on jest, ale na tym moja wiedza się kończyła.
Może dlatego z taką przyjemnością zanurzyłam się w opowieść o tym jak zaczynał swoją przygodę z piłką nożną, jak dążył do spełnienia swoich marzeń i jaki wywarł wpływ nie tylko na ludzi, którymi się otaczał, ale i na wielu, wielu innych.
Swoją drogą zastanawiam się jak wyglądała współpraca, najpierw z zawodnikiem, a później z trenerem, menagerem właśnie z perspektywy tych „innych” osób. To byłoby ciekawym dopełnieniem historii… Historii, w której nie znajdziecie planu treningowego, tylko wskazówki, czym się kierować przy budowaniu formy. Zarówno tej fizycznej jak i psychicznej.
A idealnym, przynajmniej z mojego punktu widzenia, zwieńczeniem całej opowieści są słowa umieszczone już na sam koniec książki:
„Myślę, że ważne jest zachować w sobie coś z dziecka i nigdy nie tracić marzeń z oczu – pomyśl, o czym naprawdę marzysz, czego potrzebujesz, by to zrealizować (rozważ swoje możliwości i środki),pozbądź się wszystkich negatywnych myśli, które mogłyby ci przeszkodzić, i w pełni oddaj się celowi”.

Nie raz i nie dwa mówiłam, że jestem nietypową kibicką, fanką, czy jak to tam nazwać. Lubię dobry sport, bez względu na to, o jakiej dyscyplinie mowa i na jakim szczeblu toczy się rywalizacja. Oczywiście, jak są rozgrywki międzynarodowe, to kibicuję „naszym”, ale ogólnie dla mnie ważniejszy jest właśnie dobry sport, a nie to, jakie logo czy flaga widnieje na koszulce.
Co prawda najbliższe memu sercu są skoki narciarskie (co widać w moich książkach) i ogólnie narciarstwo klasyczne, ale jak widzę lekkoatletykę, snookera czy jakiś mecz (piłka nożna, ręczna, siatkówka…) to nie szukam pretekstu, by zmienić kanał. Baa… bywa, że to ja się upomnę, by przełączyć na coś konkretnego i… czasami nawet komentuję z sensem (tylko dla męża 😉 ).
Wracając jednak do książki: wskazówki, które można w niej znaleźć, choć tu są ukierunkowane typowo na piłkę nożną, można przy odrobinie dobrych chęci dopasować do własnych potrzeb. Ważne, by obrać cel i konsekwentnie do niego dążyć. Pamiętając jednak, by nie działo się to ze szkodą dla innych.
Co nie zmienia faktu, że czasami zdrowy egoizm jest niezbędny…

Parafrazując pana Olivandera z Harry’ego Pottera: książka sama sobie wybiera osobę, która ją ma przeczytać.
Tak właśnie stało się w tym przypadku. Co prawda miałam w planach ją przeczytać, ale… obecnie mam kilkanaście pilniejszych. Jednak co ja tam mogę… książka wybrała, to nie miałam nic do gadania…

Przyznam szczerze, że zaczęłam czytać mając „czystą kartę” jeżeli chodzi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1203
957

Na półkach: , , ,

Z okładki atakuje nas szumne słowo "autobiografia", ale niestety jest to coś w rodzaju zbioru luźnych przemyśleń Arsene'a Wengera. Jest tam trochę anegdot o przeprowadzonych transferach, porad jak rozmawiać z zawodnikami, bardziej Wenger chyba starał się pokazać jak zarządzać piłkarzami, którymi zarządzał, no ale w sumie nie jest tego na tyle dużo ani też nie jest to jakoś szczegółowo opisane, żeby mogło to jakoś bardzo zaciekawić czytelnika. Na plus opis młodości we Francji, początki kariery, szkoda, że na każdy klub poza Arsenalem poświęcono w zasadzie po kilkanaście stron, z których no właśnie niewiele wynika. Nie czuć w książce życia szatni, brak tutaj jakichś smaczków z bogatej przecież kariery trenera. Pozycja z gatunku tych bezpiecznych, co by nikomu nie zaleźć za skórę, o nikim za bardzo nie wspominać, jak najwięcej przemilczeń. Szkoda, bo tamten Arsenal to przecież była niezwykle interesująca drużyna, a też chociażby prowadzenie Nagoyi Grampus pewnie zasługuje na poważne potraktowanie. Niestety, książka to duże rozczarowanie i zbyt wiele nowego się z niej nie dowiemy.

Z okładki atakuje nas szumne słowo "autobiografia", ale niestety jest to coś w rodzaju zbioru luźnych przemyśleń Arsene'a Wengera. Jest tam trochę anegdot o przeprowadzonych transferach, porad jak rozmawiać z zawodnikami, bardziej Wenger chyba starał się pokazać jak zarządzać piłkarzami, którymi zarządzał, no ale w sumie nie jest tego na tyle dużo ani też nie jest to jakoś...

więcej Pokaż mimo to

avatar
48
47

Na półkach:

Jestem fanem Arsenalu i samego Wengera, ale ta książka jest po prostu słaba. Myślałem, że będzie błyskotliwa i pełna anegdot. Okazała się prosta, pełna powtórzeń i wnosząca bardzo niewiele do tego co o Wengerze i Arsenalu już wiedziałem.

Jestem fanem Arsenalu i samego Wengera, ale ta książka jest po prostu słaba. Myślałem, że będzie błyskotliwa i pełna anegdot. Okazała się prosta, pełna powtórzeń i wnosząca bardzo niewiele do tego co o Wengerze i Arsenalu już wiedziałem.

Pokaż mimo to

avatar
439
163

Na półkach: ,

Chyba od sezonu 1995/96 zacząłem przyglądać się Arsenalowi Londyn – klub miał świetnych piłkarzy i w jakiś sposób różnił się od innych drużyn. Mimo, że w tamtym okresie Manchester United miał swoją generację genialnych piłkarzy (Schmeichel, Neville, Keane, Scholes, Beckham, Giggs, Cantona czy Andy Cole),którzy budzili respekt, to jednak mi było bliżej do Arsenalu. Oni również mieli świetnych piłkarzy – Seaman , Adams, Platt, Merson, Parlour, Ian Wright.. A przed sezonem 1995/96 dołączył do nich genialny zawodnik, napastnik reprezentacji Holandii – Dennis Bergkamp, jeden z najlepszych graczy w historii ligi angielskiej. Wtedy zdecydowałem, że w Anglii będę kibicował Arsenalowi. Obecnie Kanonierzy są trzecią drużyną pod względem zdobytych mistrzostw Anglii (13 – ostatni raz w 2004),ustępują jedynie Manchesterowi United i Liverpoolowi. Ale są też drużyną, która najwięcej razy sięgnęła po Puchar Anglii – zdobyli go 14 razy (ostatnio w 2020).

Przed sezonem 1996/97 trenerem Arsenalu został Arsene Wenger – dla większości kibiców postać niemalże anonimowa (niech świadczą o tym tytuły gazet, które pojawiły się po jego zatrudnieniu – „Arsene Who?”). Przybył do Londynu z Japonii, gdzie trenował zespół Nagoya Grampus, z którym zdobył Puchar Cesarza (1995). Przyznam, że dla mnie był postacią równie anonimową co zagadkową – nie miałem pojęcia o jego wcześniejszej pracy trenerskiej. Kto mógł wtedy przypuszczać, że ten człowiek będzie prowadził Arsenal przez 22 sezony, w czasie których 20 razy z rzędu zakwalifikuje się do fazy grupowej Ligi Mistrzów? Był jednym z pierwszych (jeśli nie pierwszym) zagranicznych trenerów w lidze angielskiej i pierwszym zagranicznym trenerem, który sięgnął po dublet (mistrzostwo i Puchar Anglii – w 1998 i 2002 roku). Jest też jak do tej pory jedynym trenerem drużyny, która nie poniosła ani jednej porażki w trakcie sezonu – było to w sezonie 2003/04, a licznik tamtej drużyny zatrzymał się dopiero na 49 meczach bez porażki. Byli to słynni Niepokonani (The Invincibles) – m.in. Lehmann, Campbell, Ashley Cole, Kolo Toure, Pires, Ljungberg, Bergkamp czy Thierry Henry. Nie byłoby tego sukcesu bez wkładu Arsene’a Wengera.

Przez lata prowadził zażartą rywalizację z Alexem Fergusonem (Manchester United) czy Jose Mourinho (Chelsea) i zawsze pozostawał lojalny wobec klubu – przetrwał trudne chwile, gdy Arsenal musiał zaciskać pasa, żeby spłacić zadłużenie po wybudowaniu nowego stadionu. A mimo to drużyny Wengera potrafiły nawiązać walkę z bogatszymi od siebie i utrzymywały się przez wiele lat w pierwszej czwórce ligi, która uznawana jest za najlepszą na świecie. A jak to się stało, że w ogóle trafił do Arsenalu? Kim był wcześniej? Tego chciałem dowiedzieć się z jego autobiografii.

I muszę przyznać, że niektóre rzeczy bardzo mnie zaskoczyły – nie miałem pojęcia, że to on będąc trenerem AS Monaco sprowadził do Europy George’a Weah, jak się później okazało wybitnego napastnika, choć jego początki były trudne i niekoniecznie na to wskazywały. Weah grał później m.in. dla PSG i Milanu, a w 1995 został laureatem Złotej Piłki (którą zadedykował Wengerowi, a nawet przekazał mu ją na ceremonii wręczenia nagrody!). Spod skrzydeł Wengera wyszedł również Lilian Thuram, którego Arsene po sprowadzeniu do klubu przeniósł z pomocy do obrony – Thuram został później wybitnym obrońcą reprezentacji Francji (duży wkład w Mistrzostwo Świata 1998) czy Juventusu Turyn. Wenger sprowadził do AS Monaco również takich graczy jak Glen Hoddle, Emmanuel Petit, Youri Djorkaeff, Jurgen Klinsmann, Enzo Scifo. Z AS Monaco Wenger zdobył mistrzostwo Francji w 1988 roku i Puchar Francji w 1991. W lidze toczył wyrównaną walkę z Olimpique Marsylia i PSG (3 razy drugie miejsce),a w rywalizacji europejskiej udało mu się dojść do finału Pucharu Zdobywców Pucharów (w 1992 przegrał z Werderem Brema). Później powędrował do Japonii, z której ściągnięto go do Arsenalu.

W Arsenalu wypromował, oszlifował lub pomógł wspiąć się na szczyty możliwości takim graczom jak Nicolas Anelka, Thierry Henry, Patrick Vieira, Ashley Cole, Freddie Ljungberg, Nwankwo Kanu, Robert Pires, Kolo Toure, Cesc Fabregas, Robin van Persie, Łukasz Fabiański, Olivier Giroud. Lista świetnych transferów Wengera jest długa. Paradoksalnie Wenger dokonywał lepszych tranferów mając ograniczone możliwości finansowe, niż w czasie gdy klub spłacił budowę stadionu i mógł rywalizować na rynku transferowym – w perspektywie czasu trzeba sobie powiedzieć, że transfery (za grube pieniądze) Mesuta Oezila, Alexisa Sancheza czy Henrik Mkhitaryana odbiły się klubowi czkawką.

Mimo, że przez te 22 sezony zdobył „tylko” 3 mistrzostwa Anglii (6 razy zdobył wicemistrzostwo),to jednak uważam go za jednego z najlepszych trenerów ery Premier League – nikt nie potrafił tak nawiązać walki z Manchesterem United czy późniejszymi drużynami zasilanymi niewyobrażalnymi funduszami. Nigdy nie miał takich możliwości jak bogatsze kluby, a mimo to potrafił tak poprowadzić swoich piłkarzy, aby dążyli do osiągnięcia szczytu możliwości. Zdobył z nimi 7-krotnie Puchar Anglii, co jest rekordem tych rozgrywek – żaden inny trener nie triumfował w tych rozgrywkach tyle razy. W sezonie 2005/06 dotarł z Arsenalem do finału Ligi Mistrzów (wcześniej nie stracili ani jednej bramki w fazie pucharowej),w którym niestety uległ Barcelonie. Dla mnie Wenger jest interesującą postacią i zasłużonym dla współczesnego futbolu trenerem – niewykluczone, że bez niego nie poznalibyśmy pełni talentu takich zawodników jak George Weah czy Thierry Henry, a reprezentacja Polski nie miałaby w swoich szeregach Łukasza Fabiańskiego i Wojciecha Szczęsnego. Towarzyszyły mu różne kontrowersje - niejednokrotnie zarzucano mu, że za bardzo stawia na zagranicznych piłkarzy, kosztem Anglików (szczyt krytyki nastąpił gdy bodajże w 2005 wystawił do gry drużynę bez ani jednego Anglika - wydaje mi się, że nie on pierwszy, wcześniej taki wyczyn udał się chyba Chelsea Londyn, jeszcze przed nastaniem ery Abramowicza).

Czy warto przeczytać autobiografię Arsene’a Wengera? Myślę, że tak – zwłaszcza jeśli lubisz piłkę nożna i rozumiesz, że ta dyscyplina to coś więcej niż widzisz na boisku. Czytało mi się ją dużo lepiej niż książkę Carlo Ancelottiego („Dyskretne przywództwo”),którego też szanuję i podziwiam za osiągnięcia w piłce nożnej.

Chyba od sezonu 1995/96 zacząłem przyglądać się Arsenalowi Londyn – klub miał świetnych piłkarzy i w jakiś sposób różnił się od innych drużyn. Mimo, że w tamtym okresie Manchester United miał swoją generację genialnych piłkarzy (Schmeichel, Neville, Keane, Scholes, Beckham, Giggs, Cantona czy Andy Cole),którzy budzili respekt, to jednak mi było bliżej do Arsenalu. Oni...

więcej Pokaż mimo to

avatar
92
2

Na półkach:

Autobiografia Arsene Wengera jest taka jak Pan Wenger - skryty dżentelmen skupiony na piłce nożnej. Nie znajdziecie w niej żadnych "smaczków". Przyjemnie czytało się o początkach kariery piłkarskiej i rodzinnej miejscowości. Wspaniały trener.

Autobiografia Arsene Wengera jest taka jak Pan Wenger - skryty dżentelmen skupiony na piłce nożnej. Nie znajdziecie w niej żadnych "smaczków". Przyjemnie czytało się o początkach kariery piłkarskiej i rodzinnej miejscowości. Wspaniały trener.

Pokaż mimo to

avatar
279
222

Na półkach:

Wenger- trener legenda. Przed czytaniem miałem mega ochotę dowiedzieć się co on tam robił w szatni,że tak wszystko hulało. Podczas czytania....nuda,za słodko,mega rozczarowanie,nic szokującego,takie bla bla bla. Do tego 248 stron gruba czcionką :(

Wenger- trener legenda. Przed czytaniem miałem mega ochotę dowiedzieć się co on tam robił w szatni,że tak wszystko hulało. Podczas czytania....nuda,za słodko,mega rozczarowanie,nic szokującego,takie bla bla bla. Do tego 248 stron gruba czcionką :(

Pokaż mimo to

avatar
4
1

Na półkach:

Nie doczytałem do końca. Ciężko się czyta, fakty są opisane w nudny sposób. Na pewno z takiej postaci da się wyciągnąć o wiele więcej.

Nie doczytałem do końca. Ciężko się czyta, fakty są opisane w nudny sposób. Na pewno z takiej postaci da się wyciągnąć o wiele więcej.

Pokaż mimo to

avatar
141
36

Na półkach: , ,

Pierwsze co mnie zszokowało (i to jeszcze zanim zacząłem czytać!),to skąpa objętość książki. Ledwo 250 stron, całkiem sporą czcionką.. czyli książka do przeczytania w jeden wieczór (ewentualnie pod dwa podejścia). Człowiek o tak przebogatej karierze trenerskiej i o tak długim stażu z pewnością nie powiedział w swojej biografii wszystkiego. Takie miałem pierwsze myśli. Jak się okazało, słusznie!

Ale wszystko po kolei!

A początek był bardzo przyjemny i dobrze oceniam pierwsze rozdziały! 8,5/10!
Książka zaczyna się od mniej znanych faktów związanych z latami młodości Francuza. Arsene dorastał w małej miejscowości blisko granicy Francusko-Niemieckiej. Poznajemy jego losy, jego początki miłości do futbolu, jego młodzieńcze lata kariery piłkarskiej, którą zaczynał w amatorskim klubie gdzie mocno się wyróżniał. Arsene funduje nam fajne anegdoty, ciekawe i zabawne sytaucje. To wszystko sprawia, że czytało się to bardzo dobrze.

Środkowa faza książki to szybki przebieg przez początek kariery trenerskiej.. Strasbourg, Cannes, Monaco, Grampus aż do Arsenalu. Nie ma tego zbyt wiele, ale patrząc na objętość całej książki to jest to dobra proporcja pozwalająca przybliżyć drogę Wengera to "życiowej misji" jak sam to nazwał, czyli pracy w Arsenalu.

Część/rozdział o Arsenalu, zajmuje ponad 50% całej objętości... a mimo to mocno rozczarowuje. Nie ma w niej niestety nic wyjątkowego. Wenger bardziej rozlicza się w Niej z tym co w nim najbardziej siedziało i co go kuło w serce jak np. atakowanie jego osoby (i rodziny) po rozpoczęciu pracy w Arsenalu przez dziennikarzy czy próba tłumaczenia tego jak musiał dbać o finfanse klubu po ogromnej inwestycji związanej z przeniesieniem na Emirates. Wszystko są to tematy bardzo znane i powszechne.

W tym momencie należy sobie zadać pytanie.. Czym charakteryzuje się dobra biografia?

Na pewno nie każda historia nadaje się na super książkę. Nie mniej... bardzo dobrze jest w Niej pokazać coś zupełnie nowego, czegoś wcześniej nieznanego. Czasami wręcz przemycić coś kontrowersyjnego tak by zaciekawić i wbić w fotel czytelnika.

Tego wszystkiego zabrakło w autobiografii Wengera, który jak i w życiu... jest człowiekiem spokojnym i uporządkowanym. Zasadniczo można się było tego spodziewać.

Co ciekawe!
W książce ani razu nie pada nazwisko JOSE MOURINHO! Arsene zupełnie przemilczał temat tego.. "boiskowego wroga", stanowiącego niejako jego przeciwieństwo. Dla porównania mnóstwo czasu poświęcił rywalizacji z Man.United i późniejszej przyjaźni wobec Fergusona!

Temat spięć z Mourinho to było miejsce gdzie na pewno mógł dolać co nieco kontrowersji Arsene, ale tego nie uczynił, niejako nie chcąc wdepnąć w następną bombę.

Podsumowując.. druga część książki była mocno rozczarowująca i stąd zapewne tak niska ocena całokształtu. Drugą cześć oceniam na marne 3,5/10.

Zatem finalnie mamy ocenę 6/10.

Polecam pierwszą cześć książki.. drugą śmiało można sobie odpuścić (o ile nie jesteście fanami Arsenalu i po prostu nie chcecie sobie powspominać cudownych czasów "Niezwyciężonych" czy odkurzyć paru nazwisk graczy ze stajni Wengera).

Abstrahując od książki! Wielki to był człowiek! Napisał piękna przygodę z Arsenalem o której nikt nigdy nie zapomni! Merci!

Pierwsze co mnie zszokowało (i to jeszcze zanim zacząłem czytać!),to skąpa objętość książki. Ledwo 250 stron, całkiem sporą czcionką.. czyli książka do przeczytania w jeden wieczór (ewentualnie pod dwa podejścia). Człowiek o tak przebogatej karierze trenerskiej i o tak długim stażu z pewnością nie powiedział w swojej biografii wszystkiego. Takie miałem pierwsze myśli. Jak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
62
4

Na półkach: ,

„Arsene? Jaki Arsene?” – takim tytułem przywitała go angielska gazeta „Evening Standard”, gdy zapadła decyzja o powierzeniu mu zespołu Arsenalu. Pozostałe nieprzyjemności, których doświadczył przy okazji zatrudnienia w Londynie opisuje ze szczegółami w swojej książce, która na polskim rynku ukazała się dzięki wydawnictwu Znak Horyzont.

Jednak czy David Dein, wówczas wiceprezes zarządu klubu, powierzył mu jedynie trenowanie pierwszego zespołu londyńczyków? Po lekturze autobiografii Wengera wiem, że zdecydowanie nie. Wenger ze swoim perfekcjonizmem i umiłowaniem pracy organicznej chciał decydować o wszystkim, co dotyczyło klubu. Dbał o dietę zawodników, wzmacniał sztab szkoleniowy specjalistami z różnych dziedzin, szukał dogodnej lokalizacji dla centrum treningowego, a następnie dbał o jego budowę. Jego motywacją nie było rozbudowane ego, ale poczucie odpowiedzialności za klub. Dla Wengera klub nie jest zwykłym zakładem pracy, w którym wykonuje się tylko powierzone zadania i wraca do domu.

Każdy klub, w którym był zatrudniony stawał się jego pasją. Nawet kosztem rodziny.

Osoby, które poszukują kontrowersji, świetnych anegdot i zajrzenia za kulisy wielkiego futbolu poczują się trochę rozczarowane. Wenger dzieli się z czytelnikiem swoimi przemyśleniami, ale robi to pobieżnie. Nie odkrywa szerzej nieznanych faktów. Czytamy o historiach, które znamy, tym razem z perspektywy głównego bohatera.

W rozdziale dotyczących epizodu Francuza w japońskim Nagoya Grampus, autor nie wspomina o Tomaszu Frankowskim, który był jego podopiecznym. O polskich bramkarzach, z którymi współpracował w Londynie, a więc o Łukaszu Fabiańskim i Wojciechu Szczęsnym, przeczytamy raptem kilka zdań. Kibic reprezentacji Polski może poczuć zawód, tym większy, że o takich graczach jak Andriej Arszawin czy Alex Song przeczytamy trochę więcej.

Wenger celnie zauważa, że jego wizjonerskie pomysły sprzed wielu lat, dzisiaj są czymś oczywistym. Można zaryzykować stwierdzenie, że wyprzedził swoje czasy. Układanie specjalnych diet oraz udział w zajęciach z jogi dla zawodników pokroju Paula Mersona było czymś śmiesznym.

W książce niestety brakuje odpowiedzi na pytania, które dręczą fanów Arsenalu. Wenger nie rozlicza się z przeszłością, nie wykorzystuje publikacji do wytłumaczenia się ze swoich decyzji sprzed lat.

W połowie XX wieku, po dziesiątkach lat uznano, że arsen bardziej szkodzi, niż pomaga i wycofano zawierające go preparaty z aptek. Arsène Wenger nie szkodził Arsenalowi, ale w jego działaniach brakowało pierwiastka szaleństwa. Z klubu odszedł jako przegrany, po 14 latach od ostatniego mistrzostwa Anglii.

Jakby z upływem lat zapomniał, że piłka nożna jest przede wszystkim rozrywką.

„Arsene? Jaki Arsene?” – takim tytułem przywitała go angielska gazeta „Evening Standard”, gdy zapadła decyzja o powierzeniu mu zespołu Arsenalu. Pozostałe nieprzyjemności, których doświadczył przy okazji zatrudnienia w Londynie opisuje ze szczegółami w swojej książce, która na polskim rynku ukazała się dzięki wydawnictwu Znak Horyzont.

Jednak czy David Dein, wówczas...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    114
  • Chcę przeczytać
    55
  • Posiadam
    30
  • 2021
    12
  • Sport
    7
  • Piłka nożna
    4
  • Teraz czytam
    4
  • 2023
    2
  • Książki w domu
    1
  • Biografie/autobiografie
    1

Cytaty

Więcej
Arsène Wenger Arsene Wenger. Autobiografia Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także