rozwińzwiń

Na lodzie

Okładka książki Na lodzie Małgorzata Falkowska
Okładka książki Na lodzie
Małgorzata Falkowska Wydawnictwo: Inanna literatura obyczajowa, romans
294 str. 4 godz. 54 min.
Kategoria:
literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo:
Inanna
Data wydania:
2020-02-15
Data 1. wyd. pol.:
2020-02-15
Liczba stron:
294
Czas czytania
4 godz. 54 min.
Język:
polski
ISBN:
9788379954681
Średnia ocen

6,7 6,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Miłość na cztery łapy Małgorzata Falkowska, Ewelina Nawara
Ocena 7,4
Miłość na czte... Małgorzata Falkowsk...
Okładka książki Miłosne wyzwanie Małgorzata Falkowska, Ewelina Nawara
Ocena 5,8
Miłosne wyzwanie Małgorzata Falkowsk...
Okładka książki Dziewięć świątecznych piosenek Małgorzata Falkowska, Justyna Leśniewicz, Barbara Mikulska, Ewelina Nawara, Aleksandra Rak, Daria Skiba, Joanna Wtulich, Maria Zdybska, Patrycja Żurek
Ocena 7,0
Dziewięć świąt... Małgorzata Falkowsk...
Okładka książki Szczęśliwe nieporozumienie Małgorzata Falkowska, Ewelina Nawara
Ocena 6,6
Szczęśliwe nie... Małgorzata Falkowsk...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,7 / 10
157 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1364
1274

Na półkach: ,

Na lodzie" to powieść Małgorzaty Falkowskiej, która ukazała się w 2020 roku. Jest to historia o Lenie, łyżwiarce figurowej, dla której sport jest całym życiem. Ciężka praca i wyrzeczenia zostają nagrodzone kwalifikacją na Igrzyska Olimpijskie w Pjongczangu. Niestety, niefortunny wypadek rujnuje jej marzenia i odbiera chęć do życia.
W tym samym czasie poznajemy Krzyśka, hokeistę, który również mierzy się z własnymi demonami. Oboje, pokonani przez przeciwności losu, spotykają się przypadkowo i nawiązują nić porozumienia. Wspólnie próbują odnaleźć sens życia i drugą szansę na szczęście.
"Na lodzie" to poruszająca historia o sile marzeń, wytrwałości i pokonywaniu przeciwności losu. Autorka w realistyczny sposób ukazuje świat sportu wyczynowego, z jego blaskiem i cieniem. Powieść chwyta za serce i skłania do refleksji nad życiem i wartościami, którymi kierujemy się na co dzień. A zakończenie rozłoży Was na łopatki.

Na lodzie" to powieść Małgorzaty Falkowskiej, która ukazała się w 2020 roku. Jest to historia o Lenie, łyżwiarce figurowej, dla której sport jest całym życiem. Ciężka praca i wyrzeczenia zostają nagrodzone kwalifikacją na Igrzyska Olimpijskie w Pjongczangu. Niestety, niefortunny wypadek rujnuje jej marzenia i odbiera chęć do życia.
W tym samym czasie poznajemy Krzyśka,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
173
73

Na półkach:

To zakończenie było takie odklejone

To zakończenie było takie odklejone

Pokaż mimo to

avatar
439
189

Na półkach: , ,

Początkowo byłam sceptyczna miałam takie "ee kolejne romansidło" ale im dalej zagłębiałam się w lekturze, tym bardziej podobała mi się ta opowieść. Piękna historia o determinacji, walce o siebie, pasji do sportu. podnoszeniu się po trudach. Zaskakująca. Polecam przeczytać i wyrobić własną opinię.

Początkowo byłam sceptyczna miałam takie "ee kolejne romansidło" ale im dalej zagłębiałam się w lekturze, tym bardziej podobała mi się ta opowieść. Piękna historia o determinacji, walce o siebie, pasji do sportu. podnoszeniu się po trudach. Zaskakująca. Polecam przeczytać i wyrobić własną opinię.

Pokaż mimo to

avatar
1148
853

Na półkach: , , , , ,

Przesłuchałam 40% więcej nie dałam rady. Szkoda się męczyć

DNF.

Beznadziejna książka. Beż fabuły jako takiej, bohaterowie koszmar. Podziękuję autorce. Szkoda mojego czasu.

Zainteresował mnie opis i dlatego sięgnęłam akurat tą książkę. Nie mam szczęścia do Polskich autorów.

Przesłuchałam 40% więcej nie dałam rady. Szkoda się męczyć

DNF.

Beznadziejna książka. Beż fabuły jako takiej, bohaterowie koszmar. Podziękuję autorce. Szkoda mojego czasu.

Zainteresował mnie opis i dlatego sięgnęłam akurat tą książkę. Nie mam szczęścia do Polskich autorów.

Pokaż mimo to

avatar
899
590

Na półkach:

Nie mogłam się oderwać od tej książki, noc zarwana, ale nie potrafię jej ocenić, bo koniec mnie wybitnie rozczarował.

Nie mogłam się oderwać od tej książki, noc zarwana, ale nie potrafię jej ocenić, bo koniec mnie wybitnie rozczarował.

Pokaż mimo to

avatar
1335
63

Na półkach:

Historia Krzyśka i Leny na długo zostanie w mojej pamięci. Zaskakujące zakończenie.

Historia Krzyśka i Leny na długo zostanie w mojej pamięci. Zaskakujące zakończenie.

Pokaż mimo to

avatar
132
131

Na półkach: ,

NA LODZIE Małgorzata Falkowska @wydawnictwoinanna

⛸„Ona dawała mi nadzieję. Dawała mi coś, czego od dwóch lat w sobie nie odnalazłem. Tak bardzo wkurzała mnie swoim zachowaniem, jednocześnie intrygując.”⛸

🏒Moja ocena 7.5/10.

⛸Łyżwiarka figurowa Lena, która tańczy wraz ze swoim chłopakiem Jackiem marzy o wyjeździe na olimpiadę. Przez niefortunny zbieg wydarzeń Lena doznaje kontuzji. Załamana i przygnębiona poddaje się w walce o marzenia. Bliscy martwią się o nią, dlatego decydują się wysłać ją do terapeuty Krzyśka Łukaszewskiego, który mimo wszystko, jako jedyny dostrzega to jak naprawdę się czuje. Mężczyzna doświadczył to uczucie, gdzie traci się wszystko, na czym mu zależy.

⬇️RECENZJA⬇️

🏒Zawsze lubiłam tematykę łyżwiarstwa w filmach czy serialach. Jeśli chodzi o książki spotykam się z nią po raz pierwszy. Autorka ciekawie i profesjonalnie podjęła ten temat. Ładna historia, choć dość długo ją czytałam. Miałam do niej kilka podejść głównie przez przeciąganie akcji i nadmiernych szczegółów, które trochę mnie nudziły.

⛸Bohaterowie to zdecydowanie oddzielne światy. Lenka była niesamowicie irytującą i samolubną postacią, wiadomo nie było tak przez całą książkę, ale jak to mam w zwyczaju, bardziej rzuciły mi się w oczy jej wady. Krzysiek to zniszczony przez los mężczyzna, który próbuje pozbierać się po najgorszym czasie w swoim życiu. Szczerze mówiąc na początku książki nie wierzyłam, że między nimi może wyniknąć jakaś głębsza relacja, byli od siebie zdecydowanie zbyt różni. Jednak tuż po połowie książki zrozumiałam, że coś zdecydowanie jest na rzeczy.

🏒Historia głównego bohatera ścisnęła moje serce, nie wyobrażam sobie jak bardzo musiał cierpieć. Autorka pokazała nam jego uczucia w świetny sposób, nie owijała w bawełnę, dzięki czemu jeszcze bardziej mogliśmy wgłębić się w jego historię. Historia bohaterów jest naprawdę piękna, jednak czasami się po prostu nudziłam i miałam ochotę przewinąć kilka stron. Zakończenie książki zdecydowanie niespodziewane, byłam pewna, że książka zakończy się inaczej.

⛸Moja ulubiona strona to ta końcowa, kiedy oboje zrozumieli to co już dawno powinni.

NA LODZIE Małgorzata Falkowska @wydawnictwoinanna

⛸„Ona dawała mi nadzieję. Dawała mi coś, czego od dwóch lat w sobie nie odnalazłem. Tak bardzo wkurzała mnie swoim zachowaniem, jednocześnie intrygując.”⛸

🏒Moja ocena 7.5/10.

⛸Łyżwiarka figurowa Lena, która tańczy wraz ze swoim chłopakiem Jackiem marzy o wyjeździe na olimpiadę. Przez niefortunny zbieg wydarzeń Lena...

więcej Pokaż mimo to

avatar
341
41

Na półkach:

Nie wystawiam oceny, bo musiałabym dać 2 albo 3, ale nie wiem po co zaniżać ocenę książce wydanej przez wydawnictwo vanity albo self-publishing.
Nie oczekiwałam dobrej powieści, ale i tak się zawiodłam. Główni bohaterowie całkiem nieźle (choć nie dobrze) wykreowani, ale dwie rzeczy są okropne. Po pierwsze, trening bohaterki i jej partnera jest bzdurny, cały wątek łyżwiarski wygląda na napisany przez kogoś kto zna łyżwiarstwo co najwyżej z filmów z cyklu "Na ostrzu". To, co jest pokazane na kartach książki może być treningiem co najwyżej do igrzysk międzypodwórkowych na wrotkach, a nie do rywalizacji z Rosjanami w Pjongczang. Poza tym zakończenie jest zupełnie od czapy, wymyślona chyba tylko dlatego, że słaba książka zakończona happy endem to marna lektura. Jak widać, słaba książka z nieszczęśliwym zakończeniem jest jeszcze gorsza. Moim zdaniem negatywne zakończenia mają więcej sensu, wiele dobrych książek kończy się źle. Ale tutaj ten zwrot akcji znikąd pozostawia tylko niesmak, bo nie pasuje ono do niczego.

Nie wystawiam oceny, bo musiałabym dać 2 albo 3, ale nie wiem po co zaniżać ocenę książce wydanej przez wydawnictwo vanity albo self-publishing.
Nie oczekiwałam dobrej powieści, ale i tak się zawiodłam. Główni bohaterowie całkiem nieźle (choć nie dobrze) wykreowani, ale dwie rzeczy są okropne. Po pierwsze, trening bohaterki i jej partnera jest bzdurny, cały wątek łyżwiarski...

więcej Pokaż mimo to

avatar
56
48

Na półkach:

"Na lodzie" to historia dwojga sportowców - Leny i Krzyśka. Ona jest utalentowaną łyżwiarką startującą w parach sportowych, ale wskutek kontuzji traci szansę na występ na Igrzyskach Olimpijskich, a razem z nią... coś znacznie więcej. On kiedyś był hokeistą, ale po pobiciu przez pseudokibiców musiał skończyć karierę i popadł w depresję. Teraz pomaga innym sportowcom po przejściach. Spotykają się na terapii grupowej i próbują wzajemnie wyciągnąć się z czarnych otchłani...
Wątek łyżwiarstwa (bo to dla niego zaczęłyśmy czytać)
Joanna: Kocham sports fiction i bardzo liczyłam na rozbudowany wątek sportowy, bo nie dość, że to całe życie bohaterów, to jeszcze autorka chadzała na międzynarodowe turnieje łyżwiarskie w Toruniu. Nie spodziewałam się wiele o hokeju, w końcu dla Krzyśka to zamknięty rozdział - i faktycznie, hokeja prawie nie ma, ledwie wzmianki, podobnie jak o piłce nożnej, w którą gra brat bohatera. Za to łyżwiarstwo... Nie mogę powiedzieć, że go nie ma. Widać, że Lena jest zakochana w swojej profesji. Tylko cóż z tego, skoro ten wątek roi się od niedorzeczności i rozwiązań, przez które zgrzytałam zębami? Uderzyło mnie, że w pierwszych scenach Lena i jej partner (nie tylko na lodowisku),Jacek, dopiero pracują nad programem, chociaż pozostały... trzy tygodnie do igrzysk w Korei! O tej porze sezonu topowi łyżwiarze mają wszystko dograne do perfekcji i powinni siedzieć na walizkach, by zaaklimatyzować się w innej strefie czasowej. Tymczasem nasi bohaterowie nie tylko wprowadzają trudniejsze elementy (co jeszcze dałoby się obronić),ale nie mają wybranej muzyki ani uszytych kostiumów. Zmiana programu w trakcie sezonu to rzadkość i zazwyczaj zmienia się na program wcześniejszy, z którym łyżwiarze są już obeznani - a na pewno nie układa coś zupełnie nowego w momencie, kiedy tuż za progiem jest wyjazd na imprezę życia. Występy łyżwiarzy figurowych wyglądają tak spektakularnie właśnie dlatego, że zawodnicy mają każdy element i jego miejsce w danej choreografii doprowadzone do perfekcji. A już zupełnie nierealistyczny jest wątek zmiany partnerki po kontuzji poprzedniej. Kwalifikację olimpijską otrzymuje konkretna PARA, nie każdy jej członek z osobna - to raz. Jeżeli na trzy tygodnie przed Igrzyskami ktoś z pary doznaje kontuzji - to już po herbacie, para na Igrzyska nie jedzie, i nie tylko dlatego, że nie da się dograć z żadną nową osobą, ale także dlatego, że nie ma już turniejów pozwalających na kwalifikację. W takich sytuacjach krajowa Federacja Łyżwiarska zwykle desygnuje do wyjazdu parę zapasową - i tak, zajmuje się tym federacja, nie Komitet Olimpijski, jak w "Na lodzie".
Druga sprawa to psychologiczny aspekt wątku. Lena i Jacek stale obwiniają się wzajemnie o swoje potknięcia. Owszem, istnieją pary sportowe, w których panuje taka atmosfera, ale jest to straszliwie toksyczne i zazwyczaj szybko prowadzi do fatalnych rezultatów, a już z pewnością wyklucza bycie jednocześnie parą w życiu prywatnym. Nie da się oddzielić psychiki na tafli i psychiki poza taflą - w momencie gdy każdy błąd obarczony jest wyrzutami ze strony partnera / partnerki, rośnie i bez tego ogromne napięcie. W życiu widziałam sporo nieudanych programów w parach sportowych: a to partnerka każdy skok kończyła upadkiem, a to partner źle podszedł do podnoszenia... Za każdym razem to ta druga strona jako pierwsza okazuje wsparcie, nawet jeżeli błąd oznacza utratę medalowych szans. Łyżwiarstwo parowe opiera się na zaufaniu, a o jakim zaufaniu możemy mówić, kiedy jedno na drugie patrzy wilkiem?
Zuzanna: Podobnie jak Joanna kocham sports fiction, a gdy opowiada o łyżwiarstwie figurowym to kocham je wręcz podwójnie. Jest to moja ukochana dyscyplina, która towarzyszy mi w życiu od ponad dwudziestu lat, a środowisko łyżwiarskie uważam za swój drugi dom. Dlatego gdy usłyszałam o polskiej powieści o łyżwiarce figurowej, poczułam się zaintrygowana. Po czym zaczęłam czytać… i bardzo mocno zastanawiać się nad tym, czy rzeczywiście chciałam o tej książce usłyszeć.
Problemy ze sportem w tej książce nie kończą się na kwestiach poruszonych przez Joannę. Autorka wydaje się podchodzić do tego wątku na zasadzie: “coś kiedyś słyszałam i wiem, że istnieje taka nazwa, zmiksuję to razem i jakoś to będzie”. Tylko że nie jest. Już na samym początku, w pierwszym fragmencie z punktu widzenia Leny, złapałam się za głowę, gdy przeczytałam o pomyśle naszej bohaterki, sugerującej partnerowi, aby “wyrzucił ją mocniej”, żeby mogła skoczyć poczwórnego toeloopa zamiast potrójnego. Żadna znana mi para, łącznie z mistrzami olimpijskimi, nie wykonuje wyrzucanego poczwórnego toeloopa. W pierwszej chwili pomyślałam, że być może autorka usłyszała o próbach uskutecznianych przez Alionę Sawczenko z reprezentacji Niemiec, ale nic z tego, ponieważ te informacje pojawiły się już po premierze książki. Do tego ilość rotacji w powietrzu nie zależy tylko i wyłącznie od siły, z jaką partner wyrzuci partnerkę, ale także od ułożenia jej ciała czy doświadczenia. Przykro mi, Leno, ale jeśli w rozdzieleniu nie skaczesz poczwórnego toeloopa (a biorąc pod uwagę liczbę kobiet, które to robią, to zakładam, że nie, nie skaczesz),to wyrzucanego nie skoczysz tym bardziej. Jednak no dobrze, na liczbę obrotów w powietrzu mogłabym jeszcze przymknąć oko, bo w sumie to fikcja, może w tym świecie metody treningowe są bardziej rozwinięte i poprzeczka stoi wyżej. Tylko zaraz potem z opisu wynika, że to wcale nie poczwórnego toeloopa ćwiczą nasi bohaterowie, a podnoszenie twistowe, które nawet nie jest elementem skokowym! A skoro Lena najwyraźniej nie jest specjalnie zaznajomiona z elementami obowiązkowymi programu, to jakim cudem oni z Jackiem w ogóle zakwalifikowali się na jakiekolwiek zawody, o Igrzyskach nawet nie wspominając?
Dalej robi się tylko zabawniej, ponieważ ze względu na kontuzję Leny Jackowi przydzielona zostaje nowa partnerka - będąca solistką. I proszę mnie źle nie zrozumieć, zdarzają się przypadki solistek i solistów przechodzących do rywalizacji w parach sportowych. Ba! Japonia może pochwalić się utytułowanym solistą, który został tancerzem na lodzie. Tylko że takie zmiany wymagają czasu i przygotowań, a nie działania na hop-siup, bo za trzy tygodnie Igrzyska! Nie wspominając o tym, że nie wyobrażam sobie, aby Polski Związek Łyżwiarstwa Figurowego (a co dopiero PKOI, któremu nic do tego) oddelegował mistrzynię Polski wśród solistek do startów w parach, bo tak. Absolutnie wierzę, że Beata jest utalentowana i wspaniała, ale to nie sprawi, że w ciągu jednego dnia nauczy się skakać synchronicznie z partnerem, wykonywać razem z nim piruety, opanuje skoki wyrzucane czy zaufa Jackowi na tyle, aby czuć się bezpiecznie przy podnoszeniach. To jest wyzwanie na tygodnie, miesiące ciężkiej pracy - i tu należy oddać Lenie, że ta zauważa, że ten pomysł jest absolutnie głupi i bez sensu. Szkoda tylko że zarówno jej otoczenie, jak i książkowa rzeczywistość zdają się uważać całkowicie co innego.
A skoro już o miesiącach mowa… Lena traci szansę na start na Igrzyskach z powodu zerwania więzadła krzyżowego. Rehabilitacja przy tym urazie zajmuje przynajmniej od 4 do 6 miesięcy, i to przy dobrych wiatrach, natomiast w “Na lodzie” rehabilitacji praktycznie nie ma. Lena przez jakiś czas niby chodzi o kulach, ale na to narzeka i nagle czytelnik orientuje się, że te kule gdzieś zniknęły. Generalnie jak na doświadczoną sportsmenkę to bohaterka ma swoje zdrowie cokolwiek gdzieś i jest to nie tylko smutne, co również szkodliwe.
Wątek terapii (skoro było już o innym wątku, to ten też ruszmy)
Joanna: Tutaj mam do powiedzenia mniej, ale też będzie gorzko. Otóż Krzysiek prowadzi terapię, nie mając ku temu absolutnie żadnych podstaw! Dowód? Kiedy matka Leny pyta, skąd ojciec dziewczyny wytrzasnął tego chłopaka, ten odpowiada: "Nie do końca wiem, czy ma zrobione kursy, ale ludzie chodzą na te zajęcia, bo znają jego historię". Nie. Terapia tak nie działa. Psychoterapeuta po pierwsze musi mieć wykształcenie kierunkowe, a po drugie - absolutnie nie może sam być pogrążony w depresji. Zasada: "ktoś, kto przeżył coś podobnego, może okazać pomoc" jest niegłupia, bo ludzie z podobnymi doświadczeniami często lepiej rozumieją, przez co przechodzi chory - ale takie wsparcie może działać jedynie jako DODATEK do faktycznej terapii pod okiem profesjonalisty. Dlaczego? Myślę, że najłatwiej to zrozumieć dzięki analogii: najlepszym rehabilitantem dla osoby po amputacji nogi nie będzie ktoś, kto też stracił nogę; z kolei wyrostka robaczkowego najlepiej nie wytnie ktoś, kto jest po takim samym zabiegu. Wspólnota doświadczeń to dodatek do terapii, a nie jej substytut. Pogrążony w depresji były sportowiec, który jak widać, wyraźnie sobie nie radzi i ma myśli samobójcze, może tymi myślami "zarazić" swoich "pacjentów" i doprowadzić nawet do czyjejś śmierci. Ten wątek jest poprowadzony nie dość, że źle i nieprawdziwie, to jeszcze szkodliwie, bo tworzy iluzję, jakoby osoba w podobnej sytuacji mogła zastąpić fachowego terapeutę.
Zuzanna: Krzysiek jest ostatnią osobą, która powinna prowadzić terapię dla kogokolwiek, kropka. Przede wszystkim dlatego, że sam bardzo potrzebuje pomocy i zaryzykowałabym stwierdzenie, że również hospitalizacji. Wiemy, że ma za sobą próbę samobójczą, i że nie wyklucza kolejnych, nawet jego matka spodziewa się po nim, że po raz kolejny spróbuje odebrać sobie życie. Zamiast jednak poradzić się specjalistów czy porozmawiać z synem na zasadzie: “martwię się o ciebie, proszę, porozmawiaj z lekarzem”, ona woli wespół z przyszłą bratową Krzyśka czynić mu wyrzuty. Takie “motywacyjne kopniaki”, po których depresja ma przejść jak ręką odjął. No i rzeczywiście, Krzysiek znów czuje się zmotywowany do życia - tylko na jak długo? Taki zryw w przypadku osoby naprawdę chorej i pozbawionej właściwej opieki może skończyć się jeszcze większą rozpaczą, gdy depresja powtórnie da o sobie znać i doprowadzić do tragedii.
Co więcej, wydaje się, że w świecie przedstawionym w “Na Lodzie” nie ma zdrowych osób zajmujących się zdrowiem psychicznym. Terapeuci i psychologowie są nie tylko dla pacjenta, ale też “dla siebie samych”, co jest sytuacją absolutnie toksyczną. Obawiam się też, że podobne stwierdzenia mogą odwieźć od poszukiwania pomocy osoby, które naprawdę jej potrzebują.
Fabuła
Joanna: Strukturalnie "Na lodzie" się broni, widać jasno poprowadzony pomysł, dwie przecinające się linie - ba, muszę pochwalić autorkę za nieszablonowe zakończenie, choć może zostało wprowadzone zbyt nagle. Problemem są tylko przydługie niekiedy rozważania, które nie wnoszą nic do fabuły ani nie rozwijają bohaterów, a służą chyba tylko za możliwość przeplatania narracji w ramach krótkich scenek - raz z punktu widzenia Leny, raz z punktu widzenia Krzyśka. Moim zdaniem te scenki bywają niepotrzebne, ponieważ od czasu do czasu trafia się kilka akapitów, gdzie bohaterowie jedzą śniadanie i myślą o czymś, o czym czytelnik i tak już wie albo co go nie obchodzi. To pokłosie praktycznie całkowitego braku wątków pobocznych - pojawiają się jedynie niepowiązane ze sobą epizody, którymi nie da się "napompować objętości". Ale wiem, że ten fakt, który dla mnie jest wadą, niektórych czytelników ucieszy - istnieją fani tekstu ogolonego do wątków głównych, ale ja się do nich nie zaliczam.
Zuzanna: Zgodzę się co do tego, że zakończenie jest nieszablonowe i nawet są pewne wskazówki w tekście, które sugerują, że może ono nastąpić. Jednocześnie tak bardzo brakowało w tamtej scenie jakiegokolwiek napięcia, że autentycznie zdziwiłam się, że to koniec. Rzadko też doznaję podczas czytania dysonansu z gatunku “ta powieść jest za długa i za krótka zarazem”, a tu czułam się tak nieustannie. Z jednej strony dzieje się dużo, bo tu Igrzyska, tu kontuzja, tu terapia, tu bolesne wspomnienia o przedwcześnie zakończonej karierze, a z drugiej wszystkie te sprawy upycha się w pojedynczych zdaniach, po czym następują rozważania bohaterów na tematy wszelakie, a całość ciągnie się niesamowicie. I tak jak mówiła Joanna - brakuje bohaterów poza dwójką protagonistów. Wszystkie inne postaci wymienione w książce są statystami, a może nawet rekwizytami, które nie mają ani charakteru, ani własnych historii, i trudno powiedzieć o nich cokolwiek poza tym, że się pojawili.
Bohaterowie
Joanna: Jest źle. Mogę skończyć, mogę, mogę, mogę? Dobra, wiem, że nie mogę. Jest źle, ponieważ bohaterowie są kompletnie nijacy i w pełni podporządkowani wizji fabuły. Krzysiek wielokrotnie powtarza, że Lena jest wojowniczką, ale to bujda na resorach - Lena przypomina raczej rozgoryczoną małolatę, która wyżywa się na całym świecie za swoją kontuzję. I hej, to nie jest złe samo w sobie, bo sportsmenka, nawet dorosła, ma prawo tak przeżywać fakt, że nie pojedzie na najważniejsze zawody w karierze. Zły jest natomiast dysonans między tym, jak Lena faktycznie się zachowuje, a jak autorka chce (oczami Krzyśka),żebyśmy ją postrzegali. Inna sprawa, że otoczenie Leny jest szalenie toksyczne - jej związek z Jackiem to wyłącznie seks, bo nawet w kryzysowym momencie bohater nie okazuje jej wsparcia; z kolei rodzice, którzy, na zdrowy rozum, powinni otoczyć ukochaną jedynaczkę opieką po wypadku, nie tylko tego nie robią, ale wydają się mieć pretensje, że ona przeżywa kontuzję. Halo, czy przez lata nie zauważyli, że mają w domu profesjonalną sportsmenkę, która zachowuje się jak profesjonalna sportsmenka? A Krzysiek, skoro jest terapeutą, dlaczego tego nie zauważył i nie powiedział: "pierwsze co, to weź się laska od starych wyprowadź, bo oni źle na ciebie wpływają?" O samym Krzyśku trudno się wypowiadać, bo to zbiór smutku i toksycznej męskości, czego szczytem jest "romantyczna" scena, w której zamawia Lenie pizzę i nie przyjmuje do wiadomości, że ona może czegoś nie jeść. Uwaga: to nie jest romantyczne, kiedy ktoś ma gdzieś twoje alergie i zwyczajne preferencje. To opresyjne i bucowate.
O reszcie bohaterów nie za bardzo mam co napisać, bo wszyscy są papierowi i nijacy, i pojawiają się o tyle, o ile są potrzebni głównej dwójce. Zaskakuje mnie, że w powieści, w której sport jest, zdawałoby się głównym tematem, nie ma żadnych znajomych z lodowiska, innych podopiecznych trenera, byłych kolegów Krzyśka czy, zupełnie naturalnie, rywali, na których człowiek się skupia.
Zuzanna: Zaczęłabym od tego, że w tej książce nie ma ani jednej postaci, której bym kibicowała. Ani jednej. Lena jest przemądrzała i irytująca, Krzysiek to męski mężczyzna w najgorszym tego wyrażenia znaczeniu, ich rodzice absolutnie nie wiedzą na czym polega realne wsparcie, Jacek istnieje po to, aby być dupkiem, a Beata jest pewną siebie blondynką, która oczywiście uważa się za lepszą od wszystkich innych. A i tak to właśnie ją mogłabym ewentualnie polubić, gdyby tylko autorka nadała jej odrobinę więcej charakteru. O ile chętniej czytałabym o ambitnej solistce, która rezygnuje z walki o kwalifikację olimpijską, aby być przy chorej mamie, niż o naszej parze protagonistów!
Największy problem mam tak naprawdę z Krzyśkiem, ponieważ nie rozumiem, jak Lena miałaby z nim sympatyzować, a co dopiero się w nim zakochać. Od pierwszego spotkania jest dla niej niemiły, krytykuje ją za zbyt elegancki strój i staranny makijaż na terapii (kolejny dowód na to, że absolutnie nie powinien być dopuszczony do jej prowadzenia),i udowadnia, że wie wszystko lepiej. W narracji czytałam o tym jak bardzo mu na Lenie zależy i jak ją podziwia, ale absolutnie nie widziałam odbicia tych uczuć w jego działaniach. Deklaracje miłosne są bardzo miłe i przyjemne, ale przydałoby się je czymś jednak poprzeć, aby czytelnicy mogli temu związkowi kibicować.


Pełna recenzja tutaj: https://www.facebook.com/groups/1011778655884930

"Na lodzie" to historia dwojga sportowców - Leny i Krzyśka. Ona jest utalentowaną łyżwiarką startującą w parach sportowych, ale wskutek kontuzji traci szansę na występ na Igrzyskach Olimpijskich, a razem z nią... coś znacznie więcej. On kiedyś był hokeistą, ale po pobiciu przez pseudokibiców musiał skończyć karierę i popadł w depresję. Teraz pomaga innym sportowcom po...

więcej Pokaż mimo to

avatar
189
64

Na półkach: ,

To pierwsza książka w takim stylu, po którą sięgnęłam. Od razu powiem - nie żałuję. Była przyjemna, całkiem ciekawa, czasem irytująca, ale to trwało tylko krótką chwilę, np. gdy Lena uważała, że pozjadała wszystkie rozumy i jest najważniejsza, i nie mówię tu bynajmniej o pierwszym spotkaniu na terapii.
Jeśli właśnie chodzi o bohaterów byli ciekawi, fajni, ale widać było, że głównie rozchodzi się o Lenę i Krzyśka, reszta była raczej tłem dla jakiegoś ich życia. I nie, to nie jest zły zabieg. Wiadomo przynajmniej o czym była ta historia i o kim. Polubiłam tę dwójkę, tak samo jak Dagmarę, choć było jej stosunkowo mało.
Jedyne co mnie zaskoczyło, to koniec książki. Mam mieszane uczucia. Z jednej strony jestem zła, że nie dane im było zaznać szczęścia, wspólnie. Jestem zła, że Krzyśkowi powoli udawało się leczyć rany przeszłości, wychodzić z beznadziei, którą czuł. A nagle zakończyło się jego życie. Poczułam po prostu, że to nie w porządku, że zasługiwał na szczęście z Leną.
Do końca ostatniego rozdziału z perspektywy Krzyśka, miałam nadzieję, że go odratują. Jak już usłyszałam jego ostatnie słowa, powiedziałam sobie: nie zapłaczę. Rozdział Leny rozwalił moje postanowienie i na ostatnich stronach łzy po prostu gromadziły się.
Książka naprawdę fajna, myślę że warta polecenia, bo poza miłością porusza inne, ważne tematy.

To pierwsza książka w takim stylu, po którą sięgnęłam. Od razu powiem - nie żałuję. Była przyjemna, całkiem ciekawa, czasem irytująca, ale to trwało tylko krótką chwilę, np. gdy Lena uważała, że pozjadała wszystkie rozumy i jest najważniejsza, i nie mówię tu bynajmniej o pierwszym spotkaniu na terapii.
Jeśli właśnie chodzi o bohaterów byli ciekawi, fajni, ale widać było,...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    186
  • Chcę przeczytać
    112
  • Posiadam
    19
  • 2020
    12
  • 2020
    10
  • Przeczytane 2020
    5
  • Audiobook
    5
  • Legimi
    4
  • 2021
    4
  • Ebook
    3

Cytaty

Więcej
Małgorzata Falkowska Na lodzie Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także