Byłem gorylem Gomułki i Gierka
- Kategoria:
- biografia, autobiografia, pamiętnik
- Wydawnictwo:
- Fabuła Fraza
- Data wydania:
- 2019-06-17
- Data 1. wyd. pol.:
- 2019-06-17
- Liczba stron:
- 206
- Czas czytania
- 3 godz. 26 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788365411327
- Tagi:
- Gierek Gomułka Ochrona Goryl PRL ochroniarze literatura polska Biuro Ochrony Rządu BOR
W słynnym, hollywoodzkim filmie „Na linii ognia” agent grany przez Clinta Eastwooda urasta do roli herosa, który w pojedynkę ratuje życie swojego prezydenta. Kapitan Stanisław Sątowicz, rocznik 1939, oficer Biura Ochrony Rządu w latach 60 i 70 ubiegłego wieku, nigdy nie aspirował do roli bohatera. Od lat namawiany na zwierzenia, za wszelką cenę unikał kontaktu z mediami. W końcu zdecydował się opowiedzieć swoją historię.
To on był osobistym ochroniarzem Władysława Gomułki, a później Edwarda Gierka. To on poznawał tajemnice peerelowskich dygnitarzy. Tych, co miały nigdy nie wyjść poza wąski krąg wtajemniczonych. To on nadstawiał głowę za polskich ministrów i premierów, kiedy brali udział w oficjalnych spotkaniach i kiedy wieczorami uciekali do nocnych klubów w miastach zachodniej Europy. Ten przystojny, postawny, młody mężczyzna stojący na słynnym zdjęciu z Gomułką (8 września 1968 rok, Stadion Dziesięciolecia, dożynki) to właśnie kapitan Sątowicz. Obaj patrzą na przeciwległą stronę widowni, na której płonie Ryszard Siwiec.
Książka jest barwnym zapisem pracy i życia na linii ognia w warunkach komunistycznego państwa, oryginalnym, niepowtarzalnym portretem najsłynniejszych polityków PRL opisanym piórem i pamięcią ich „cienia”. Jest też próbą osobistego rozliczenia z państwem, któremu służył i które go zawiodło.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 9
- 8
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Rzewna tęsknota PRLowskiegiego betonu. Chłop nic nie zrozumiał ze swojego życia. Zero głębokiej, poważnej refleksji.
Z mojego punktu widzenia, czyli człowieka z patriotycznej rodziny, którego Ojciec był w Solidarności, przez co nie mógł awansować, doznawał upokorzeń, komuchy rzucali ciągle kłody i podstawiali nogi, mieszkaliśmy w 7 osób w jednym pokoju z kiblem na zewnątrz, a Matka wiecznie w kolejkach po jedzenie, tymczasem przed wojną mieliśmy restaurację, którą tacy jak Sątowicz i jego banda nam zabrali. Dla mnie i dla milionów Polaków (gdyby przeczytali tę książkę),ta opowieść o sytym paniczyku z awansu społecznego, który za wysługiwanie się ruskim nacjonalistom był nagradzany korzyściami majątkowymi i łatwym, dostatnim życiem, jest po prostu obrzydliwa. Jedyne wartości jakie ma, to skąpe ciekawostki o komunistycznych dignitarzach. Poza tym to apoteoza antypolonizmu, na całe szczęście literacko słaba, w formule biuletynu dla prostych rodzin członków MBP. Nie polecam. Mała wartość historyczna, a czuję się obrzygany.
Rzewna tęsknota PRLowskiegiego betonu. Chłop nic nie zrozumiał ze swojego życia. Zero głębokiej, poważnej refleksji.
więcej Pokaż mimo toZ mojego punktu widzenia, czyli człowieka z patriotycznej rodziny, którego Ojciec był w Solidarności, przez co nie mógł awansować, doznawał upokorzeń, komuchy rzucali ciągle kłody i podstawiali nogi, mieszkaliśmy w 7 osób w jednym pokoju z kiblem na...
Wspomnienia ochroniarza władców Polski Ludowej są marginalnym przyczynkiem do historii PRLu. Chodzi zwłaszcza o Gomułkę, którego osobistym ochroniarzem był Sątowicz wiele lat; dostajemy interesujący opis jego charakteru i prywatnego życia. Reszta jest mało ciekawa. Rażą mocne ataki autora na obecną władzę, niemające wielkiego związku z tematem książki. Dla amatorów.
Wspomnienia ochroniarza przywódców komunistycznych, Gomułki i Gierka pisane są przez człowieka 80-letniego, pełnego goryczy w stosunku do obecnej władzy, czemu często daje wyraz, za dużo tych napadów niemających związku z głównym tematem książki. Poza tym rzecz jest chaotycznie napisana i w większości mało interesująca. Ciekawe są jedynie rozdziały o Gomułce, mamy też sporo nieznanych dotychczas fotografii.
Jak już powiedziano zdecydowanie najciekawsze są opowieści o Gomułce, którego osobistym ochroniarzem był Sątowicz przez wiele lat. Pisze o nim: „Asceta, prostolinijny, małomówny, ciągle jakiś skoncentrowany, pozbawiony, według mnie, poczucia humoru. Ciągle w pracy, bo nawet gdy nie pracował, to czytał. W zasadzie nie widziałem, żeby biernie odpoczywał. Jeśli rozrywki, to chyba tylko kino. I to jedynie mała salka w Urzędzie Rady Ministrów. Z tego co słyszałem, głównie filmy radzieckie.” Filmy radzieckie, mój Boże, to musiał być prawdziwy komunista... I dalej: „Wydaje mi się, że towarzysz Gomułka był pozbawiony czegoś w rodzaju empatii. Jego świat obracał się wokół polityki, politycznej walki. Nie było tam miejsca na przyjaźnie (z wyjątkiem tych dawnych),nieistotne rozmowy.” I jeszcze: „Ludzie go, według mnie, średnio interesowali. Najchętniej w ogóle by o nich zapomniał. W takim indywidualnym znaczeniu, bo oczywiście jako naród byliśmy dla niego ważni.” Żył tow. Wiesław skromnie: „Mieszkanie Gomułki było bardzo, jak się to dzisiaj mówi, minimalistycznie wyposażone. Żadnych drogich mebli, żadnych obrazów ani drogich dywanów.” Jego preferencje kulinarne też były niewyszukane: „Najbardziej gustował w ziemniakach ze skwarkami ze zsiadłym mlekiem, w kotletach mielonych z kaszą, chociaż mięsa nie jadł zbyt często. Lubił jeść zupy, pomidorową, kartoflankę, zawsze z chlebem.” Dosyć ciekawie też pisze Sątowicz o jego rodzinie, żonie i synu.
Jest jeszcze trochę o Cyrankiewiczu, który w przeciwieństwie do Gomułki lubił korzystać z uroków życia. Pisze też Sątowicz o Gierku, który, w przeciwieństwie do Gomułki, bratał się z ochroniarzami, ale to są już wspomnienia mało ciekawe.
W sumie to rzecz raczej marginalna, mały przyczynek do historii PRLu. Dla amatorów.
Wspomnienia ochroniarza władców Polski Ludowej są marginalnym przyczynkiem do historii PRLu. Chodzi zwłaszcza o Gomułkę, którego osobistym ochroniarzem był Sątowicz wiele lat; dostajemy interesujący opis jego charakteru i prywatnego życia. Reszta jest mało ciekawa. Rażą mocne ataki autora na obecną władzę, niemające wielkiego związku z tematem książki. Dla amatorów....
więcej Pokaż mimo toWiedzieć, co działo się w bliskim otoczeniu pierwszego sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka w tamtych czasach, to było coś!
Musiałam na to czekać kilka dekad, ale ciekawość nie zmalała. Nabrała jedynie innego wymiaru. Bardziej historycznego niż plotkarskiego. Tak się złożyło, że autor dużo ode mnie starszy, był również, potocznie rzecz ujmując, ochroniarzem Władysława Gomułki. Obserwował PRL z bliska, „z najbliższego bliska, takiego, że już bliżej się nie da”. Formalnie był oficerem Biura Ochrony Rządu w latach 1961-1976. Byłby pewnie dłużej, gdyby nie choroba dyskwalifikującą go w tym zawodzie. W tym okresie miał styczność z wieloma znaczącymi ówcześnie osobami. Również z zagranicy. W kilku rozdziałach podzielił się swoimi wspomnieniami, rysując sylwetki najważniejszych decydentów w PRL, ich sposób zarządzania, styl bycia, codzienne nawyki, dialogi, zabawne zdarzenia, ale też i te poważniejsze jak zamachy. Przybliżył charakter swojej pracy, która nie była wolna od nadużyć ze strony przełożonych, którym na przykład wyprowadzał psy na spacer.
Miałam wrażenie, że wspomnienia ilustrowane licznymi zdjęciami i pisane prostym językiem człowieka nienawykłego przelewać myśli na papier, były zaledwie cząstką posiadanej wiedzy, z którą zechciał podzielić się. Wystarczyło to jednak, abym mogła nieoficjalnie „zobaczyć” osoby znane mi tylko z cenzurowanych doniesień informacyjnych lub niepotwierdzonych z drugiej ręki, bo przecież mediów społecznościowych w latach mojej młodości nie było. Bardzo różniące się między sobą.
I tu uwaga!
Zdaniem autora – „Różni byli. Każdego z nich jednak, niestety intelektualnie też, stawiam wyżej niż współcześnie rządzących Polską.” Bardzo szczere i odważne zdanie. Jeśli jednak wczytać się w notę od autora, można poznać uzasadnienie tej opinii - żal.
Ogromne poczucie krzywdy!
Wyrządzonej mu osobiście przez współcześnie rządzących poprzez ustawę obniżającą emerytury funkcjonariuszom organów bezpieczeństwa. Za fasadą ciekawostek historycznych krył się, według mnie, inny cel tej publikacji. Autor określił go tak – „Nie chcę być uważany za malkontenta i mizantropa. Jednak niedawne wydarzenia, polityczne decyzje, spowodowały, że poczułem się zwolniony z obowiązku. Tego, co mi nakazywał milczenie na temat pracy. Moje państwo potraktowało mnie i tysiące innych, jakbyśmy byli oprawcami, wobec których należy zmienić główną zasadę państwa prawa.” Dlatego opublikował swoje wspomnienia, by pokazać niesprawiedliwość, która go spotkała, ale ze świadomością, że „nie każdemu lektura tej książki przypadnie do gustu”.
Ja miałam mieszane uczucia.
Z jednej strony rozumiem, że autor chciał po prostu żyć, awansować z bardzo niskiego pułapu drabiny społecznej do poziomu godnego, w którym będzie mieszkał w nowym, wygodnym, dużym mieszkaniu i nie martwił się o talony na buty czy pralkę, jak zdecydowana większość w socjalistycznej Polsce. Z drugiej strony są ci, którzy tego egoizmu życia lepiej tu i teraz wyzbyli się, walcząc z komuną i ponosząc najwyższą cenę – życie. Ci pierwsi, podobni autorowi, otrzymali nie tylko emerytury, ale i życie wśród najbliższych. Ci drudzy do dzisiaj nie mają nawet grobu. Jedynym usprawiedliwieniem wyboru hedonistycznego życia (nawet jeśli nie było się katem) może być to, że autor nie pochodził z domu, w którym przekazywano z pokolenia na pokolenie wychowanie w tradycji niepodległościowej i nie spotkał na swojej drodze nikogo, kto mógłby mu to uświadomić. To człowiek, któremu żyło się dobrze w PRL-u, do czego otwarcie przyznaje się i zawsze będzie wspominał go z sentymentem i nostalgią, jako kraj „uczciwy w swojej nieuczciwości”.
Cóż za eufemizm!
Pomijając wymiar moralny tych wspomnień, do których oceny nie mam prawa, traktuję tę publikację przede wszystkim, jako cenne źródło informacji bezpośredniego świadka tamtych czasów, bo, i tu przyznaję rację autorowi, „też są warte opisu, czasem pierwszego, z pewnością oryginalnego, takiego „prosto od krowy”.”
Gdybym mieszkała trochę bliżej, poszłabym na spotkanie z autorem, żeby zadać mu jedno kluczowe pytanie, nawiązujące do jego rozgoryczonej myśli – „Nadstawiałem kiedyś, i to trwało kilkanaście lat, własny tyłek, żeby strzec kluczowych dygnitarzy Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej.”
Pytanie – Czy nie słuszniej i rozsądniej było nadstawiać własny tyłek dla sprawy obalenia komunizmu w PRL?
http://naostrzuksiazki.pl/
Wiedzieć, co działo się w bliskim otoczeniu pierwszego sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka w tamtych czasach, to było coś!
więcej Pokaż mimo toMusiałam na to czekać kilka dekad, ale ciekawość nie zmalała. Nabrała jedynie innego wymiaru. Bardziej historycznego niż plotkarskiego. Tak się złożyło, że autor dużo ode mnie starszy, był również, potocznie rzecz ujmując, ochroniarzem Władysława...