Trzeba długo iść, żeby dojść do siebie

Okładka książki Trzeba długo iść, żeby dojść do siebie Annabelle Copenhay
Okładka książki Trzeba długo iść, żeby dojść do siebie
Annabelle Copenhay Wydawnictwo: Psychoskok poradniki
162 str. 2 godz. 42 min.
Kategoria:
poradniki
Wydawnictwo:
Psychoskok
Data wydania:
2017-07-19
Data 1. wyd. pol.:
2017-07-19
Liczba stron:
162
Czas czytania
2 godz. 42 min.
Język:
polski
ISBN:
9788379007813
Tagi:
Trzeba długo iść żeby dojść do siebie Poradniki Psychologiczne Annabelle Copenhay psychoskok stany emocjonalne schizofrenia zaburzenia osobowości
Średnia ocen

5,2 5,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,2 / 10
26 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
220
75

Na półkach:

Świetny tytuł, niestety treść pozostawia wiele do życzenia...

Świetny tytuł, niestety treść pozostawia wiele do życzenia...

Pokaż mimo to

avatar
2315
2315

Na półkach: , ,

Rzecz oparta na faktach.

Nie miałem jeszcze w rękach, przyznam szczerze, książki traktującej o bulimii i anoreksji oraz o problemach z nimi związanych. Przy okazji jest to kolejna książka po trosze autobiograficzna - Annabelle Copenhay to pseudonim artystyczny autorki, która niniejszą książką przelała na papier autentyczne doświadczenia z walki z własnymi wewnętrznymi demonami...

Mimo pewnego chaosu fabularnego (niestety, bądźmy szczerzy, to wada tej pozycji - sporo tutaj chaosu w fabule...) z książki wyłania się obraz tego, co z człowiekiem może uczynić jego wewnętrzny problem. Bohaterka zmaga się z zaburzeniami odżywiania, nie akceptuje siebie, nie potrafi zapanować nad własnym "ja" i, pchana przez skrajne emocje w jedną bądź w drugą stronę, gubi się w swoim problemie coraz bardziej. Dochodzi do momentu, w którym wymaga hospitalizacji... Na domiar złego diagnoza wydobywa na światło dzienne kolejną część składową problemu głównej bohaterki, którą są zaburzenia osobowości typu borderline. Okazuje się, że problem jest szalenie złożony... A jedna jego część składowa napędza w negatywny sposób pozostałe - i błędne koło bez wyjścia kręci się coraz szybciej w szalonym pędzie ku destrukcji...

Książka to, w skrócie mówiąc, opowieść o tym, że walka o samego siebie nie jest bynajmniej łatwa. W tym temacie jest dokładnie tak, jak podpowiada już sam tytuł: "Trzeba długo iść, żeby dojść do siebie". Jeśli jednak nie wyruszy się w tę drogę, to donikąd się nie dojdzie... To też ważny wniosek płynący z tej lektury. Podobnie jak wniosek drugi, zgodnie z którym szalenie istotne jest próbować zrozumieć samego siebie i określić to, co jest nam potrzebne w walce o nas samych. Bez tego ani rusz. Istotna jest też konsekwencja i trzymanie się tego, co pomaga - jeśli coś / ktoś pomaga, to trzeba się tego czegoś / kogoś trzymać. A przynajmniej warto spróbować - konsekwencja w trzymaniu się tego co dobre to już pewna szansa na to, że nie zrobi się kroku w tył. A brak kroku w tył to już mała szansa (przynajmniej w teorii) na zrobienie kroku do przodu.

"Trzeba długo iść..." jest - trochę tak w tle, historia głównej bohaterki jest bowiem najważniejsza - również gorzką refleksją o tym, że problemy i złe rzeczy nie dzieją się tylko w tzw. "złych domach", pełnych niedobrych emocji i patologii... Złe rzeczy dzieją się także w tzw. domach "dobrych". Z takiego własnie "dobrego" domu pochodzi główna bohaterka, tam zaś na porządku dziennym mamy przemoc psychiczną, chwilami niemalże fizyczną, na dokładkę zaś systematyczne burzenie w człowieku jego własnej wartości i brak zrozumienia wykluczający jakąkolwiek akceptację i wykluczający, tak szalenie każdemu potrzebne, poczucie autentycznego bezpieczeństwa... Główna bohaterka tego w domu nie ma, a szalenie tego potrzebuje... Smutne... A jednak tak bardzo prawdziwe... złe rzeczy, jak widać, dzieją się wszędzie - nawet tam, gdzie każdy jest uśmiechięty, szczęśliwy, a wszystko jest, pozornie, w najlepszym porządku.

Jeszcze jednym bardzo ciekawym wnioskiem po lekturze jest mała refleksja na temat tego, ile może dać - niezależnie od rodzaju problemu - pewien wewnętrzny, duchowy spokój, i jak bardzo jest on w stanie pomóc w przezwyciężeniu codziennych problemów. Zwykle trochę o tym zapominamy, a jednak spokój ducha to coś, czego wagi nie sposób przecenić.

Książka szalenie ciekawa i pouczająca... Polecam :)

Dziękuję Wydawnictwu Psychoskok za egzemplarz recenzencki.

Recenzja znajduje się także na moim blogu:
https://cosnapolce.blogspot.com/2018/06/trzeba-dugo-isc-zeby-dojsc-do-siebie.html

Rzecz oparta na faktach.

Nie miałem jeszcze w rękach, przyznam szczerze, książki traktującej o bulimii i anoreksji oraz o problemach z nimi związanych. Przy okazji jest to kolejna książka po trosze autobiograficzna - Annabelle Copenhay to pseudonim artystyczny autorki, która niniejszą książką przelała na papier autentyczne doświadczenia z walki z własnymi wewnętrznymi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
192
122

Na półkach: ,

Tytuł "Trzeba długo iść, żeby dojść do siebie" przynosi mi na myśl drogę, którą należy podążać, aby dojść do głębi swojego wnętrza, odkryć to, co w nim zawarte i co nam pisane. Lubię powracać do książek, które poruszają tematy człowieczej psychiki. Ludzie w nich opisywani potrzebuję ogrom czasu, by nauczyć się samych siebie. Ich życie jest nam nie znane, nie wiemy, co czują, a to, co możemy przeczytać lub zobaczyć to tylko mała namiastka.


Co runie? Nie wiem. Po prostu miałam wrażenie, że całe życie zacznie się jeszcze bardziej walić, a ja nie będę mogła nic zrobić, utrzymać nad tym kontroli.

Główną bohaterką tej małej książeczki jest młoda kobieta, studentka chorująca na border line. Przez długi okres uważała się za osobę w pełni sprawną oraz zdrową. Jednak gdy trafia w ręce lekarzy, okazuje się, że jej wnętrze kryje w sobie wiele wad. Bohaterka opowiada o wcześniejszych problemach, które były przyćmiewane. Wspomina swoją niską samoocenę, długotrwałe zaburzenia odżywiania. Dodatkowo wiele razy wykazywała głęboką agresję w stosunku do siebie. Od pierwszych stron towarzyszyło mi współczucie do owej dziewczyny i chęć wybicia jej z głowy tak negatywnego nastawienia. Mimo że sama czasem jestem pesymistką, to jej zachowanie było wręcz nienaturalne. Studentka nie posiada dobrych wzorców w domu, każdego dnia styka się z przemocą. Najpierw obserwowała ojca, który swoją siłę przelewał na brata, a następnie na nią. Życie z tyranem jest ciężkie, ale czasem bardziej boli obojętność, którą w tej książce wykazywała matka. Obojętnie odwracała wzrok od tragedii dziejącej się tuż obok, pod jednym dachem w jednym pomieszczeniu. Czasem w domach, gdzie jest wszystko, rozgrywają się największe dramaty.

Dorota opisuje okres, kiedy przebywała w szpitalu. Krok po kroku oprowadza nas po swoich przeżyciach. Myślami wraca do osób, z którymi nawiązała znajomości. Ivo wydaje się jedyną osobą, która potrafi ją zrozumieć, w nowy sposób opowiedzieć o Bogu. Z ogromną cierpliwością oprowadzał ją po historii, chorobie.

Moje życie, patrząc z boku mogłoby wydawać się niemal idealne. Dziecko z zamożnej, wykształconej rodziny. Od najmłodszych lat rodzice zapewniali mi i dbali o wszystko.

"Trzeba długo iść, żeby dojść do siebie" to trudna i bolesna historia. Myślę, że autorka nie do końca wykorzystała jej potencjał. Miałam nadzieję, że porwie moje serca, a niestety nie zbyt skradła moje serce. Sama uważam, że nie pisze idealnie, choć z każdym dniem staram się doskonalić. Niestety w książce występuje wiele błędów, co znacząco obniża komfort czytelniczy. Nie wspomniałabym o tym, gdyby były to drobne literówki, jednak są to poważne błędy prawie na każdej stronie.

Myślę, że polecić mogę ją tylko osobą, które nie czytają lub rzadko sięgają po literaturę. Zadowolone byłyby także nastolatki w bardzo młodym wieku. Inni uznają ją po prostu za zmarnowany czas lub ogromne rozczarowanie.


Moja ocena: 4/10

Tytuł "Trzeba długo iść, żeby dojść do siebie" przynosi mi na myśl drogę, którą należy podążać, aby dojść do głębi swojego wnętrza, odkryć to, co w nim zawarte i co nam pisane. Lubię powracać do książek, które poruszają tematy człowieczej psychiki. Ludzie w nich opisywani potrzebuję ogrom czasu, by nauczyć się samych siebie. Ich życie jest nam nie znane, nie wiemy, co...

więcej Pokaż mimo to

avatar
152
145

Na półkach:

"Trzeba długo iść, żeby dojść do siebie" to powieść na wskroś emocjonalna. Autorka, jak mniemam, ukrywająca się pod pseudonimem Annabelle Copenhay, dzieli się ze swoimi czytelnikami własnymi doświadczeniami w ciężkiej walce z zaburzeniami odżywiania.
Już od wielu lat jest to poważny problem, głównie wśród młodych ludzi. Presja otoczenia, moda na bycie szczupły, mocno odciska się na ludzkiej psychice. A należy pamiętać, aby przede wszystkim żyć zdrowo, a dobre nawyki albo wprowadzać od najmłodszych lat, albo stopniowo.
Nasza bohaterka, Dorota, w zasadzie rzuciła się od razu na głęboką wodę. Z dnia na dzień ograniczyła spożywane produkty, aby następnie w zasadzie z nich zrezygnować. I takim oto sposobem zanim się zorientowała, była już w szponach choroby. A z nich (przepraszam za wyrażenie) cholernie trudno się uwolnić....



W przypadku tej powieści nie będę skupiać się na zachowaniu, postępowaniu, decyzjach i wyborach głównej bohaterki, bo nie mam prawa, aby oceniać jej życia. Gdyby to była postać czysto literacka, w 100% wymyślona przez autorkę, wtedy nie miałabym żadnych obiekcji, aby ją oceniać.
Sama nie chciałabym, aby ktoś oceniał mnie, więc i ja nie będę tego robić Dorocie.
Zwrócę jednak uwagę na chaos. Miałam wrażenie, że autorka chce bardzo wiele mi, jako czytelnikowi, przekazać. I niestety tych wiadomości było momentami aż za dużo.
Na pewno nie jest to łatwa opowieść i podejrzewam, że Annabelle Copenhay włożyła wiele siły (i pewnie niejedną łzę) w to, aby podzielić się, bądź co bądź z obcymi ludźmi, swoją historią i może właśnie z tego wynika ten lekki zamęt w książce. Czuć w niej taki... niepokój. Tak, to dobre określenie. Jakby autorka bała się reakcji odbiorcy, więc postanowiła nie dać mu czasu na zastanowienie się nad jej wyborami.
W moim odczuciu dużo spokojniej jest potraktowana część opisująca trudną walkę z chorobą, ale o tym już nie będę Wam pisać, bo w końcu zdradzę Wam zbyt wiele, a tego bardzo bym nie chciała.

Moim zdaniem Trzeba długo iść, żeby dojść do siebie wymaga dopracowania; ułożenia myśli w spójną całość, a także wyeliminowania błędów, których niestety trochę w treści jest.

Dlaczego więc warto sięgnąć po tę książkę?
Bo to nadal problem, który dotyka sporą część społeczeństwa, która chce się wpisać w obowiązujące i akceptowane kanony piękna.
Może więc warto podrzucić ten tytuł córce, która nagle przesadnie zaczęła liczyć wszystkie kalorie?
Ale jest to też, tak naprawdę, powieść o każdym z nas. Każdy, bez wyjątku dokonał kiedyś złego wyboru. Najważniejsze jest jednak to, aby najpierw odnaleźć tę właściwą drogę, a potem podążać nią krok po kroku ku... sobie!

Dzisiaj wiem jedno, jeśli się bardzo chce,
bardzo wierzy w to,
że można być zdrowym, wówczas jest to możliwe.
Wiara, prawdziwa, szczera wiara czyni cuda.

Chcę być z Wami absolutnie szczera, więc zdradzę Wam, że w ogólnym rozrachunku oceniam tę książkę tak pół na pół.
Przesłanie jest ważne ; szacunek dla autorki za odwagę i decyzję o podzieleniu się swoją historią.
Gorzej z wykonaniem. Nie wiem, czy Annabelle Copenhay zdecyduje się jeszcze w przyszłości na wydanie kolejnej książki; jeżeli tak, sugeruję więcej spokoju, a będzie naprawdę dobrze 👍

"Trzeba długo iść, żeby dojść do siebie" to powieść na wskroś emocjonalna. Autorka, jak mniemam, ukrywająca się pod pseudonimem Annabelle Copenhay, dzieli się ze swoimi czytelnikami własnymi doświadczeniami w ciężkiej walce z zaburzeniami odżywiania.
Już od wielu lat jest to poważny problem, głównie wśród młodych ludzi. Presja otoczenia, moda na bycie szczupły, mocno...

więcej Pokaż mimo to

avatar
50
49

Na półkach:

Poruszająca i szczera powieść psychologiczna. Jest to autobiografia zdrowia psychicznego Annabelle Copenhay. Przede wszystkim należy pogratulować autorce takiego otwarcia, zdecydowała się ona uzewnętrznić, co nigdy nie jest łatwe, tym bardziej przy problemach, z którymi musiała się zmierzyć. Jest to opowieść o życiu osoby z zaburzeniami osobowości typu borderline. Wiele artykułów, lekarzy, specjalistów określa to zaburzenie jako wyrok. Kiedy dodatkowo dochodzi do tego schizofrenia i zaburzenia odżywiania, naprawdę trudno jest pozytywnie patrzeć w przyszłość. Dzięki lekturze jesteśmy w stanie poznać emocje, myśli jakie nawiedzały Annbelle Copenhay w tych lepszych, ale i tych najgorszych momentach. Książka jest niezwykle cenną pomocą dla osób z podobnymi zaburzeniami, pokazuje ona, że zawsze jest nadzieja na lepsze jutro, nawet gdy teoretycznie nie ma na to szans.

Poruszająca i szczera powieść psychologiczna. Jest to autobiografia zdrowia psychicznego Annabelle Copenhay. Przede wszystkim należy pogratulować autorce takiego otwarcia, zdecydowała się ona uzewnętrznić, co nigdy nie jest łatwe, tym bardziej przy problemach, z którymi musiała się zmierzyć. Jest to opowieść o życiu osoby z zaburzeniami osobowości typu borderline. Wiele...

więcej Pokaż mimo to

avatar
774
772

Na półkach: ,

„Kiedy już przeanalizowałam całą siebie, zrozumiałam, dlaczego zachorowałam, narodziła się we mnie wyrozumiałość do samej siebie i drugiego człowieka.”

To trzecia tego typu książka, z którą miałam okazję się zapoznać. Pierwszą była „Na krawędzi widelca. Spowiedź bulimiczki” Natalii Krzesłowskiej. Wstrząsająca i prawdziwa aż do bólu relacja z życia młodej dziewczyny, która rozsypała swą psychikę, jak przerwane koraliki. To nad wyraz szczere wyznanie zwarte w tej niewielkich rozmiarów książce, może wywoływać w czytelniku spore emocje. Od współczucia po chęć potrząśnięcia główną bohaterką, by obudziła się z letargu i poważniej zaczęła podchodzić do życia.

Najbardziej zaskoczyła mnie już na samym początku książki scena, kiedy to ojciec wymierza córce razy za to, że jest za gruba. Czy tak zachowuje się przykładny, kochający rodzic? No właśnie. Zanim Dorota zachorowała na bulimię, niejednokrotnie była świadkiem przemocy. Zaczęło się od jej brata. Zdenerwowany ojciec, matka odwracająca od tych scen głowę w drugą stronę i oziębłość obojga pomieszana z dwulicowością. Dorota wychowywała się w domu, w którym niczego nie brakowało. Wręcz przeciwnie. Rodzicom powodziło się dobrze, a ona i brat mieli wszystko, czego tylko mogli zapragnąć:

„Ludzie zawsze mnie za taką mieli – za bezproblemową, że co ja mogę wiedzieć na przykład o życiu, bo jestem z takiej, a nie innej rodziny i niczego mi nie brakuje. A jednak dziecko z takiej rodziny też może mieć swoje problemy, jednak większość obcych ludzi tego nie rozumiało i nie rozumie, tak samo zresztą, jak niektórzy z rodziny. Wszystko, co robiłam było uważane za kaprys - „księżniczka ma za dobrze”.


Jak to się dzieje, że właśnie dzieci z takich rodzin, często nowobogackich, zwracają swoją uwagę poprzez chorobę, nad którą w pewnym momencie nie potrafią zapanować? Współczułam Dorocie, nie ulega wątpliwościom, że przeszła koszmar sama ze sobą. Duży wpływ na jej chorobę miała po prostu psychika. Czytając, momentami łapałam się za głowę szczerością jej wyznań. To coś na rodzaj pamiętnika, ale bardzo chaotycznego, nieposkładanego w jakiś szczególny harmonijny sposób.

„Coraz częściej i intensywniej odczuwałam swoją beznadziejność. Uważałam się za beznadziejną, głupią szmatę, która nie umie poradzić sobie sama ze sobą. Z dnia na dzień miałam coraz gorsze zdanie na swój temat. Wszędzie gdzie poszłam czułam się najgorszą osobą, czułam się inna, czułam, że odstaję od reszty.”

Dziewczyna opisuje swój pobyt w szpitalu, swoje przeżycia związane z osobami, które tam już były, odchodziły, potem na ich miejsce przychodziły inne. Życie prawie jak w kalejdoskopie. Dosyć ciekawe są opisy spotkania na swej drodze Ivo, który okazał się świadkiem Jehowy. Jego polemiczne rozważania o Bogu, które tak naprawdę stały się motorem napędzającym dla Doroty, która również w owym czasie otworzyła się na wiarę, nie tę Iva, ale tak ogólnie, na Boga. Wreszcie przyszedł dzień, w którym jasno i precyzyjnie określono jej chorobę. To nie tylko bulimia i anoreksja, ale w połączeniu z syndromem borderline – zaburzeniem osobowości. Organizm wykończony wymiotami, wymieciony z podstawowych minerałów nie radził sobie ze sobą, w konsekwencji obciążając psychikę, dokonując spustoszeń i będąc źródłem takich a nie innych zachowań dziewczyny. To bez wątpienia trudny dla niej samej czas, ale też czas wielu prób i usilnej walki o siebie, zdrowie, życie.


Walka Doroty o samą siebie trwa nieustannie, codziennie. I myślę, że jeszcze się nie zakończyła. Książka zaś stanowi ciekawe źródło opisu choroby, ale też stanowi swoisty rodzaj spowiedzi, żebyśmy my, osoby postronne mieli przynajmniej odrobinę wyobrażenia o tych chorobach. Co do merytorycznej strony samego tekstu, uważam, że jest bardzo chaotyczny, szczególnie zbliżając się do końca książki, ale zabrakło w nim chyba podstawowej korekty, bo roi się od błędów i niedociągnięć stylistycznych, językowych, szyku zdań.

http://nietypowerecenzje.blogspot.com/2017/08/trzeba-dugo-isc-zeby-dojsc-do-siebie.html

„Kiedy już przeanalizowałam całą siebie, zrozumiałam, dlaczego zachorowałam, narodziła się we mnie wyrozumiałość do samej siebie i drugiego człowieka.”

To trzecia tego typu książka, z którą miałam okazję się zapoznać. Pierwszą była „Na krawędzi widelca. Spowiedź bulimiczki” Natalii Krzesłowskiej. Wstrząsająca i prawdziwa aż do bólu relacja z życia młodej dziewczyny, która...

więcej Pokaż mimo to

avatar
59
53

Na półkach:

Przeczytałam i jestem mimo wszystko poruszona.

Wszystkim, którz będą chcieli krytykować te pozycje przypominam, że autorka, czyli Annabelle Copenhay musiała zmierzyć się z zaburzeniami osobowości typu borderline, zaburzeniami odżywiania i schizofrenią.

Tej pozycji nie napisała poczytna pisarka, ale debiutująca, chora osoba, która chciała opowiedzieć całemu światu, ze daje rade, i zrobi wszystko, by dalej iść na przód.

Nikomu nie wolno życzyć podobnego losu i nikogo nie mamy prawa oceniać, ale autorce należy się szacunek za odwagę, bo wiele osób, które zmagają się z podobnymi problemami w książce znajdzie wsparcie.

Zresztą Annabelle Copenhay, chciała pokazać innym, także chorym, że bez względu na wszystko można. Więc nie podcinajmy jej skrzydeł, bo jestem pewna, ze wielu chorych zrozumie sens tej książki.

Dla wielu zdrowych, niestety będzie on nieczytelny, ale cóż taki szczęśliwy los zdrowych, którzy mogą widzieć problem w banalnej literówce …

Przeczytałam i jestem mimo wszystko poruszona.

Wszystkim, którz będą chcieli krytykować te pozycje przypominam, że autorka, czyli Annabelle Copenhay musiała zmierzyć się z zaburzeniami osobowości typu borderline, zaburzeniami odżywiania i schizofrenią.

Tej pozycji nie napisała poczytna pisarka, ale debiutująca, chora osoba, która chciała opowiedzieć całemu światu, ze...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1985
223

Na półkach: , ,

Książka "Trzeba długo iść, żeby dojść do siebie" polskiej autorki, która posiłkuje się pseudonimem Annabelle Copenhay, to zapis, kronika wydarzeń, jakie miały miejsce w życiu autorki. Nie jest to powieść, nie jest to literatura piękna. To raczej rzecz terapeutyczna osoby chorej na zaburzenia odżywiania.

W książce panuje chaos. Autorka plecie wszystko, co jej ślina na język przyniesie. Wyznaje czytelnikowi wszystkie swoje "grzechy". Te mające związek z terapią psychiatryczną, jak i z życiem osobistym. Bełkot.

Książka jest niedopracowana. Jakby pisana na kolanie. Wymaga dobrej pracy redaktora, bo jest w niej mnóstwo błędów. Jest to dopiero materiał na książkę. Ale Wydawnictwo Psychoskok sie pośpieszyło. Litości. To, że ktoś postanowił wylać na papier wszystko, co mu w duszy gra, nie oznacza, że będzie to strawne dla odbiorcy.

Nie oceniam życia i zmagań autorki z chorobą psychiczną, bo nie jestem do tego upoważniona. Natomiast uważam, że książka jest słaba. Po prostu jest kiepsko napisana. W każdym razie nie polecam.

Książka "Trzeba długo iść, żeby dojść do siebie" polskiej autorki, która posiłkuje się pseudonimem Annabelle Copenhay, to zapis, kronika wydarzeń, jakie miały miejsce w życiu autorki. Nie jest to powieść, nie jest to literatura piękna. To raczej rzecz terapeutyczna osoby chorej na zaburzenia odżywiania.

W książce panuje chaos. Autorka plecie wszystko, co jej ślina na język...

więcej Pokaż mimo to

avatar
187
174

Na półkach:

„Trzeba długo iść, żeby dojść do siebie” to jedna z tych powieści, która potrafi w lekki sposób opowiedzieć o problemie, który jest bardzo poważny.
Zaburzenia odżywiania to w obecnych czasach bardzo poważny problem społeczny. Na bulimię czy anoreksję zapadają szczególnie młode kobiety, które pragną za wszelką cenę wpasować się w najnowsze trendy i obecnie istniejący kanon piękna. Szczególnie media promują wyjątkowo szczupłą sylwetkę i zachwycają się chudymi modelkami czy aktorkami. Chęć bycia piękną i szczupłą prowadzi zazwyczaj do podjęcia decyzji o diecie. To pierwszy krok, aby wpaść w sidła tej trudnej choroby.
Bohaterka książki, szesnastoletnia Dorota, dziewczyna z tak zwanego „dobrego domu” po powrocie z wakacji podejmuje decyzję o odchudzaniu… I tu zaczyna się historia, która ma być przestrogą dla kobiet walczących z zaburzeniami odżywiania i swoistym poradnikiem dla bliskich im osób.
Oparta na prawdziwej historii młodej kobiety, która zawalczyła o siebie, swoje życie i zdrowie – tryumfując, udowadnia, że mając silną wolę i wsparcie, można wiele osiągnąć.

„Trzeba długo iść, żeby dojść do siebie” to jedna z tych powieści, która potrafi w lekki sposób opowiedzieć o problemie, który jest bardzo poważny.
Zaburzenia odżywiania to w obecnych czasach bardzo poważny problem społeczny. Na bulimię czy anoreksję zapadają szczególnie młode kobiety, które pragną za wszelką cenę wpasować się w najnowsze trendy i obecnie istniejący kanon...

więcej Pokaż mimo to

avatar
900
698

Na półkach:

„Trzeba długo iść, żeby dojść do siebie” to książka napisana przez młodą kobietę, Annabelle Copenhay, która wygrała nierówną walkę z bardzo trudnym i podstępnym przeciwnikiem, jakim jest bulimia i anoreksja. Poprzez książkę chce zwrócić uwagę, jak zdradzieckie i niebezpieczne potrafią być te choroby.
Zaburzenia odżywiania to wyjątkowo trudny i dla wielu osób bolesny temat. Koniecznie trzeba jednak o nim mówić, aby rozwiać wątpliwości i udzielić odpowiedzi na pytania trudne i bolesne. Niech to będzie przestroga dla tych, stojących na skraju, aby w porę mogli się cofnąć i pomoc dla tych, którzy tkwią w chorobie i nie wiedzą, jak z nią walczyć.
Autorka zabiera nas w swoistą podróż poprzez swoje życie, w którym musiała stoczyć walkę z zaburzeniami odżywiania. Przeżywamy razem z nią wzloty i upadki, towarzyszymy jej w domu jak i w szpitalu, obserwujemy jak toczy walkę z chorobą i z samą sobą. Podjęcie decyzji o leczeniu w specjalistycznym ośrodku wiele ja kosztowało, wiele musiało się wydarzyć, aby w końcu się na to zdecydowała.
Historia przepełniona prawdziwymi przeżyciami, wzbudzająca w czytelniku różnorakie emocje ukazuje chorobę z perspektywy osoby, która z nią walczy.
Siłę tej książki stanowi dramatyczne świadectwo autorki, która zawalczyła o siebie i wygrała walkę z chorobą.

„Trzeba długo iść, żeby dojść do siebie” to książka napisana przez młodą kobietę, Annabelle Copenhay, która wygrała nierówną walkę z bardzo trudnym i podstępnym przeciwnikiem, jakim jest bulimia i anoreksja. Poprzez książkę chce zwrócić uwagę, jak zdradzieckie i niebezpieczne potrafią być te choroby.
Zaburzenia odżywiania to wyjątkowo trudny i dla wielu osób bolesny temat....

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    42
  • Przeczytane
    26
  • Posiadam
    9
  • 2022
    2
  • Teraz czytam
    2
  • Bohater niepełnosprawny lub poważnie chory
    1
  • Sprzedane
    1
  • Chcę!
    1
  • Z Bonito.pl
    1
  • Ciocia dobra rada🍦
    1

Cytaty

Więcej
Annabelle Copenhay Trzeba długo iść, żeby dojść do siebie Zobacz więcej
Annabelle Copenhay Trzeba długo iść, żeby dojść do siebie Zobacz więcej
Annabelle Copenhay Trzeba długo iść, żeby dojść do siebie Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także