Powiedziało się "a", to trzeba powiedzieć "b". Przerobiło się pierwszą część, to trzeba wziąć się za część drugą. Książka bez szczególnego polotu, autor cały czas narzeka na trudy podróży rowerem przez świat. Niby ma to być śmieszne, ale jest raczej słabe i nużące. Pierwsza część choć trochę zaskakiwała, druga jest już tylko kontynuacją.
Książka wydaje się być całkiem prawdziwa i naturalna i za to jest tych kilka gwiazdek. Minusem, są tu opisy "Januszostwa", czyja jak nie zapłacić, lub zapłacić mniej,
Moim zdaniem, opowieści autorów nadają się bardziej na historyjki opowiadane gdzieś w rodzinnym gronie, niż na treść książki

Powiedziało się "a", to trzeba powiedzieć "b". Przerobiło się pierwszą część, to trzeba wziąć się za część drugą. Książka bez szczególnego polotu, autor cały czas narzeka na trudy podróży rowerem przez świat. Niby ma to być śmieszne, ale jest raczej słabe i nużące. Pierwsza część choć trochę zaskakiwała, druga jest już tylko kontynuacją.
Książka wydaje się być całkiem...

Do opinii o pierwszym tomie (choć w zasadzie nie widzę powodu, by traktować tę relację jako dwie odrębne książki) dorzucę jeszcze jedno rozczarowanie. Biorąc pod uwagę, że autorów jest dwoje, oczekiwałam najdrobniejszego choćby znaku obecności pani Magdaleny, jej punktu widzenia, wrażeń, czegokolwiek. Nie doczekałam się.

Do opinii o pierwszym tomie (choć w zasadzie nie widzę powodu, by traktować tę relację jako dwie odrębne książki) dorzucę jeszcze jedno rozczarowanie. Biorąc pod uwagę, że autorów jest dwoje, oczekiwałam najdrobniejszego choćby znaku obecności pani Magdaleny, jej punktu widzenia, wrażeń, czegokolwiek. Nie doczekałam się.

Pozazdrościć, nikt im tego nie zabierze. Tylko pomarzyć o takiej wycieczce.

Pozazdrościć, nikt im tego nie zabierze. Tylko pomarzyć o takiej wycieczce.

Mało ciekawe opisy, w dodatku z antypisowskimi odniesieniami. Z opisu wynika, że podróżnicy połowę trasy pokonali autobusami i mieli praktyczne nieograniczone środki finansowe, bo nie odmawiali sobie niczego. Nie polecam.

Mało ciekawe opisy, w dodatku z antypisowskimi odniesieniami. Z opisu wynika, że podróżnicy połowę trasy pokonali autobusami i mieli praktyczne nieograniczone środki finansowe, bo nie odmawiali sobie niczego. Nie polecam.

Super książka dla ludzi ciekawych świat.

Super książka dla ludzi ciekawych świat.

Moze nie jest to literatura wysokich lotow, ale tez nieczego takiego nie mozna sie spodziewac po amatorskiej relacji z wyprawy rowerowej. Sama "bawie sie" w rowerowego bloga i czasem mam problem by opisac jakas wycieczke... no bo co niby pisac? "Ze sie jechalo i jechalo, czasem pod wiatr, czasem z wiatrem, ze piekne krajobrazy i szkoda, ze Was tam nie bylo?" Mysle, ze autorom udalo sie zaciekawic swoimi opowiesciami, nie mozna powiedziec, ze byly nudne, przygody byly "wyluskane" z wielu nudnych zapewne dni na rowerze, opisane sa z pasja i humorem. Opisane czysto subiektywnie, bez koloryzowania i podlizywania sie do "pulpy" tzw. turystycznych hitow z biur podrozy. W glowie zasadza sie jednak wrazenie, ze turystyka komercyjna niszczy miejsca i ludzi, ktorzy warci sa i byli poznania...

Moze nie jest to literatura wysokich lotow, ale tez nieczego takiego nie mozna sie spodziewac po amatorskiej relacji z wyprawy rowerowej. Sama "bawie sie" w rowerowego bloga i czasem mam problem by opisac jakas wycieczke... no bo co niby pisac? "Ze sie jechalo i jechalo, czasem pod wiatr, czasem z wiatrem, ze piekne krajobrazy i szkoda, ze Was tam nie bylo?" Mysle, ze...

Okazuje się każdy może wydać książkę!. Dość niski poziom merytoryczny, język pozostawia wiele do życzenia.

Okazuje się każdy może wydać książkę!. Dość niski poziom merytoryczny, język pozostawia wiele do życzenia.

Po pierwszej części nie można nie sięgnąć po drugą.

Po pierwszej części nie można nie sięgnąć po drugą.

Ducha książki oddaje fragment zamieszczonego tutaj, na stronach www, opisu: "Książka DOWODZĄCA, że można wybrać się w podróż dookoła świata, NIE MAJĄC POJĘCIA o wymianie dętki"...
Cóż, jakiż ów "dowód" romantyczny i typowo polski zarazem... :-)

Dla mnie jest to jedna z najgorszych książek "rowerowych" jakie czytałem
I to z kilku powodów:
1) wylewające się wręcz malkontenctwo,
2) fatalny, pisany "na siłę" tekst,
3) b. słabe technicznie zdjęcia

Generalnie: gdybym był uszczypliwy, to bym napisał, że opis przedstawionej podróży, to historia budżetowego wyjazdu dwójki malkontentów z Polski, którzy na każdym kroku oszczędzają (lub nie płacą w ogóle) aby potem ponarzekać na otrzymaną w rewanżu "jakość". I co gorsze - w tejże relacji nie dostrzegli żadnego związku przyczynowo-skutkowego.
To podstawowe powody, dla których książki ani nie wciągają, ani nie porywają.

Jakoś dziwnie książki przypomniały mi historię pewnych polaków podróżujących rowerami po Norwegii, którzy kąpali się w zimnej wodzie kempingowych umywalek (bo nie trzeba było płacić),a jak się dało, to za noclegi na kempingu nie płacili w ogóle.

Słaby jest zarówno tom 1 jak i 2, który dostałem w prezencie.
Ale wypada pogratulować tego naszego "romantycznego" zrywu, dzięki któremu dwójce rowerowych ignorantów UDAŁO SIĘ, bez większych strat zwiedzić kawał świata :-)

Cóż, POLAK W PODRÓŻY.

PS
A swoją drogą ciekawy jestem bardzo, czy autorzy książki widzieliby moralne dylematy, aby z jednego z opisanych nowozelandzkich kempingów zabrać ze sobą "znaleziony" zegarek...? Skoro nie mogli wyjść z podziwu, że właścicielka kempingu potrafi jechać/gonić kilkadziesiąt km, aby oddać cudzą własność. Drodzy Państwo rowerzyści! Nam, na europejskiej wsi, trudno to zrozumieć, ale "w świecie" to NORMALNE, że nie przywłaszcza się CUDZEJ własności. Nawet "znalezionej" ;-)

Ducha książki oddaje fragment zamieszczonego tutaj, na stronach www, opisu: "Książka DOWODZĄCA, że można wybrać się w podróż dookoła świata, NIE MAJĄC POJĘCIA o wymianie dętki"...
Cóż, jakiż ów "dowód" romantyczny i typowo polski zarazem... :-)

Dla mnie jest to jedna z najgorszych książek "rowerowych" jakie czytałem
I to z kilku powodów:
1) wylewające się wręcz...

Naiwnie liczyłam, że drugi tom będzie lepszy od pierwszego. Niestety tu jest jeszcze gorzej. Do palenia w kominku, poza tym świetnie nadaje się jako podstawka pod monitor (razem z pierwszym tomem, są podobnej grubości).

Naiwnie liczyłam, że drugi tom będzie lepszy od pierwszego. Niestety tu jest jeszcze gorzej. Do palenia w kominku, poza tym świetnie nadaje się jako podstawka pod monitor (razem z pierwszym tomem, są podobnej grubości).