Blondynka na językach. Japoński
- Kategoria:
- językoznawstwo, nauka o literaturze
- Seria:
- Blondynka na Językach
- Wydawnictwo:
- G+J
- Data wydania:
- 2013-11-06
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-11-06
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788377784259
To nie jest zwykły podręcznik do nauki języka obcego. Jest to kurs rozmawiania w języku obcym. Uczy mówienia i rozumienia. Zero gramatyki, zero wykuwania słówek, zero odmian czasowników, które trzeba na pamięć wbić sobie do głowy. „Blondynka na językach” to kurs nauki języków obcych, oparty o zupełnie nową metodę uczenia. Powstała ona w oparciu o moje doświadczenia w nauce języków obcych. Bo pewnego dnia zorientowałam się, że języka obcego można się uczyć na zasadzie logicznej układanki. Języka obcego można się nauczyć instynktownie – najpierw zapamiętać dane wyrażenia i zdania poprzez systematyczne powtarzanie ich na głos, a potem zgodnie z zasadą logiki budować z nich własne przykłady. Pomoże Ci w tym specjalnie zaprojektowana książka oraz płyta CD. Powodzenia!
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 57
- 21
- 16
- 3
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
To, że autorka nie zna języków, o których pisze, wszyscy wiemy. Tylko jak można wydać książkę o tak wysoko kontekstowym, skomplikowanym języku, jakim jest język japoński, bez żadnej wiedzy o nim?
Autorka (lub ktokolwiek, kto przygotowywał tę pracę w jej imieniu) nie wzięła pod uwagę ani różnic kulturowych, ani kontekstów społecznych, ani hierarchiczności społeczeństwa japońskiego, przez co niemalże wszystkie zwroty zawarte w tym tomie są bezużyteczne.
To, że autorka nie zna języków, o których pisze, wszyscy wiemy. Tylko jak można wydać książkę o tak wysoko kontekstowym, skomplikowanym języku, jakim jest język japoński, bez żadnej wiedzy o nim?
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toAutorka (lub ktokolwiek, kto przygotowywał tę pracę w jej imieniu) nie wzięła pod uwagę ani różnic kulturowych, ani kontekstów społecznych, ani hierarchiczności społeczeństwa...
"Nie głupota z pewności siebie, ale pewność siebie z głupoty"
La Rochefoucauld
Książki nie przeczytałem i nigdy jej nie przeczytam. Jak mogę w tej sytuacji wydawać o niej opinię? Ano, tak samo, jak autorka mogła tę książkę napisać. Pani Pawlikowska, co wynika z jej książki "Blondynka w Japonii" zna język japoński w stopniu podobnym, co przeciętny mieszkaniec Garwolina czy Mielca. Ona tego języka nie zna wcale!
Zdumiewające, że są wydawnictwa drukujące tak bezwartościowe śmieci oraz naiwni owe śmieci kupujący.
Intuicyjnie unikałem "tfurczości" tej pani, a lektura komentarzy o książkach o Japonii i języku japońskim, dowodzi słuszności tych przeczuć.
"Nie głupota z pewności siebie, ale pewność siebie z głupoty"
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toLa Rochefoucauld
Książki nie przeczytałem i nigdy jej nie przeczytam. Jak mogę w tej sytuacji wydawać o niej opinię? Ano, tak samo, jak autorka mogła tę książkę napisać. Pani Pawlikowska, co wynika z jej książki "Blondynka w Japonii" zna język japoński w stopniu podobnym, co przeciętny mieszkaniec Garwolina...
Metoda nauki języków obcych przedstawiona w serii podręczników "Blondynka na językach" ma więcej wad niż zalet. Teoretycznie mamy się uczyć na pamięć całych zdań i zwrotów, a kolejne konstruować "na podstawie logicznej układanki". Przerobiłam kiedyś połowę podręcznika do hiszpańskiego i rzeczywiście zdania były tam stopniowo rozbudowywane, a na podstawie wcześniej nauczonych wyrażeń dało się mniej więcej odgadnąć, jak powinny wyglądać kolejne. Było to dość satysfakcjonujące i przyjemne do nauki. W japońskim to nie działa. Dwa zdania, które w hiszpańskim różniłyby się jednym słówkiem, tutaj mają zupełnie inną konstrukcję i nie wynika to jedynie z oczywistych różnic między językiem japońskim a hiszpańskim. Literówki i pomijanie wyrazów to nie jedyne przewinienia. To samo zdanie w dwóch różnych rozdziałach potrafi być przetłumaczone w zupełnie inny sposób – jak przy tym nie zgłupieć? Przerabiałam tę książkę odczuwając nieustającą frustrację i mając wrażenie, że japoński nie ma żadnego sensu. Chyba nie o to chodziło autorce... Gdy zaczęłam się uczyć z innych źródeł, nie dość, że w bardzo krótkim czasie wszystko okazało się nagle jasne i przejrzyste, to jeszcze byłam w stanie wyłapywać błędy zawarte w „Blondynce”. Coś jest nie tak, jeżeli to osoba ucząca się musi poprawiać błędy w podręczniku. Całkowicie straciłam zaufanie do tej książki, wiedząc, że prawdopodobnie uczy mnie ona wielu błędów.
Kolejne, co się rzuca w oczy, to nienaturalnie brzmiące, dosłownie tłumaczone zdania. Nie da się patrzeć na te idiotycznie przełożone frazeologizmy.
W języku japońskim bardzo ważne są formy grzecznościowe, ten podręcznik używa ich jak chce. W wielu sytuacjach zwroty zaproponowane w podręczniku będą brzmiały nie tylko niepoprawnie i nienaturalnie, ale też nieuprzejmie, będą po prostu nie na miejscu.
Z drobniejszych przewinień, irytujące jest chociażby to, że nikt się do tej książki nie przyłożył – to jest ten sam materiał, co w książce do hiszpańskiego. Tak więc mamy tu wspomnianych hiszpańskich pisarzy, hiszpańskie nazwy miast i ulic... jaki problem zamienić Madryt na Tokio, żeby lepiej pasowało do całości? Jak często ma się okazję rozmawiać o Hiszpanii po japońsku?
Nie jest tak, że nie da się z tego niczego nauczyć – taka nauka mogłaby na przykład sprawdzić się dla kogoś, kto chciałby podłapać trochę języka, ale nie wie nawet, od czego powinien zacząć. Po przerobieniu „Blondynki” będzie miał jakieś podstawy, które jedynie należałoby skorygować. Pytanie tylko, czy to ma sens. Treść książki przypomina rozmówki, więc o wiele lepiej sprawdziłaby się jakaś książka z rozmówkami na wakacje czy coś w tym rodzaju. Materiał będzie podobny, też można nauczyć się go na pamięć bez wgłębiania się w gramatykę, a i nie uświadczymy raczej aż tylu błędów. Poza tym, mnóstwo zdań w „Blondynce” nie wiadomo czemu służy, bo pytanie „dlaczego ten banan jest niebieski?” można by było zastąpić wieloma bardziej przydatnymi rzeczami. A właśnie, mnóstwo zdań z podręcznika brzmi dziwnie i nienaturalnie nawet i w oryginale, czyli po polsku. Nie mam pojęcia, kto używa takiego słownictwa i w jakim celu, a przerobienie go na zupełnie inny gramatycznie i kulturowo język tworzy małe potworki.
Nie żałuję, że zapoznałam się z tą książką, bo jednak była całkiem w porządku "na rozkręcenie" i ułatwiła mi dalszą naukę na nieco bardziej zaawansowanym poziomie (bo z „Blondynki” zdecydowanie nie nauczysz się języka). Mimo tego nie polecam. Uważam, że można znaleźć o wiele lepsze źródła do nauki języka.
Metoda nauki języków obcych przedstawiona w serii podręczników "Blondynka na językach" ma więcej wad niż zalet. Teoretycznie mamy się uczyć na pamięć całych zdań i zwrotów, a kolejne konstruować "na podstawie logicznej układanki". Przerobiłam kiedyś połowę podręcznika do hiszpańskiego i rzeczywiście zdania były tam stopniowo rozbudowywane, a na podstawie wcześniej...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJako osoba,która mówi w kilku językach obcych i kiedyś spontanicznie zrobiła zakupy wielu z pozycji "Blondynka na językach" stanowczo odradzam zakupu powyższej i podobnych publikacji z tejże serii. Każda z tych językowych książek konsultowana była z ludzmi,którzy władają tymi językami jako ojczystymi. Po takiej korekcie wyszło bardzo wiele błędów. Od literówek,poprzez archaizmy na złej konstrukcji zdania koncząc. Ucząc się z tej książki uczycie się z wieloma błędami. Obecnie uczę się w szkole językowej norweskiego. Zajęcia są z nativem. Gramatyka tego języka jest dość skomplikowana a w tej książce na każdej stronie jest po 3 błędy. Mocno się uśmiał Norweg jak zauważył,że niektórzy chcą tak szybko zarobić na książkach uczących językach .W szczególności norweskim,nie zadając sobie trudu by to skonsultować z ludzmi żyjącym w danym kraju. Jedyny plus tej książki to sam zamysł - uczenie gotowych fraz i dość szybkie wymawianie ,które nie jest nużące,tylko co z tego, skoro jest niepoprawne albo brzmieć będziemy jak lamusy?...
Jako osoba,która mówi w kilku językach obcych i kiedyś spontanicznie zrobiła zakupy wielu z pozycji "Blondynka na językach" stanowczo odradzam zakupu powyższej i podobnych publikacji z tejże serii. Każda z tych językowych książek konsultowana była z ludzmi,którzy władają tymi językami jako ojczystymi. Po takiej korekcie wyszło bardzo wiele błędów. Od literówek,poprzez...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toBłąd na błędzie - błędem poganiany!
Na początku chcę zaznaczyć, że uczyłam się głównie z książki - przedstawiona przez Autorkę propozycja nauki z płyty mi osobiście nie odpowiadała i nie biorę jej pod uwagę, wystawiając moją ocenę.
Jestem wielką fanką Pani Beaty i wysoko cenię sobie jej książki podróżnicze. Niestety, podręcznik do nauki języka zdecydowanie nie sprostał stawianym przeze mnie wymaganiom. Ma on służyć do nauki MÓWIENIA i z tego powodu jest napisany w formie odmiennej od tej, do której przyzwyczailiśmy się przez lata nauki różnych przedmiotów. Moim zdaniem książka jest bardziej zbliżona do tradycyjnych 'rozmówek' niż podręcznika. Jednocześnie korzystanie z niej na każdy z tych dwóch sposobów jest mocno utrudnione.
Po pierwsze, rozpoczynające naukę rozdziały są dość ubogie w słownictwo. Możliwe jest również lepsze ich posegregowanie pod kątem tematycznym. Wykorzystanie książki jako 'rozmówek' jest możliwe, ale na pewno znajdziemy w tym celu lepszą książkę i to bez zbytnio wyczerpującego szukania. Trzeba jednak przyznać, że nie w tym celu 'Blondynka na językach' została napisana.
Książka ma być podręcznikiem, z którego w łatwiejszy i szybszy sposób nauczymy się mówienia w obcym języku. Niestety, jako wydawnictwo, które ma być źródłem naszej wiedzy - ma ono jedną olbrzymią wadę. Mianowicie - książka aż ROI SIĘ OD BŁĘDÓW. Jako, że uczyłam się głównie czytając zapis japoński i porównując go z transkrypcją łacińską miałam możliwość wyłapania wielu niedociągnięć w tym najbardziej narażonym na błędy zapisie. W książce na pewno znajdziemy:
- literówki w transkrypcji łacińskiej,
- 'zjadanie' znaków interpunkcyjnych,
- niezgodność zapisu japońskiego z transkrypcją - pominięcie niektórych znaków, błędne zapisanie ich czytania lub nawet podstawienie całkowicie innego zdania w transkrypcji (s. 283, p. 47),
- brak konsekwencji w zapisie hiragana/katakana.
Są to najpoważniejsze zarzuty wobec podręcznika. Zdecydowanie utrudnią one naukę, jeśli dana osoba chce się uczyć języka od zera. Książka wygląda, jakby korekta pod kątem języka japońskiego w ogóle ją ominęła! (Poziom mojej znajomości japońskiego to mniej więcej N5 - z pewnością wszystkich błędów nie wyłapałam).
Ponadto bardzo rzucał mi się w oczy brak transkrypcji w hiraganie nad znakami kanji. Oczywiście nie jest on obowiązkowy - jednak często spotykany w książkach przeznaczonych dla młodszych Japończyków lub właśnie osób uczących się. Jego obecność pozwoliłaby na ominięcie 'skakania' wzrokiem między transkrypcjami.
Pozwolę sobie jeszcze sprostować jedno kłamstewko, które wpija się w mózg po opisywanej lekturze:
"W Japonii obowiązuje ruch lewostronny. Wydane w Polsce międzynarodowe prawo jazdy nie jest honorowane przez władze japońskie. Procedura ubiegania się o japońskie prawo jazdy uniemożliwia wypożyczenie i prowadzenie pojazdu podczas krótkiego turystycznego pobytu w tym kraju. Przy dłuższym pobycie, jeżeli osoba zainteresowana ma kartę pobytu, aby uzyskać japońskie prawo jazdy, trzeba polskie prawo jazdy przetłumaczyć na jęz. japoński (u tłumacza, albo w ambasadzie) i udać się do japońskiego urzędu komunikacyjnego. Trzeba tam przejść badanie wzroku i poddać się uproszczonemu testowi sprawdzającemu umiejętność jazdy. Wówczas zostanie wydane japońskie prawo jazdy."
[Źródło: www.tokio.msz.gov.pl]
Krótko podsumowując - z całym szacunkiem dla Pani Beaty - nie polecam.
Błąd na błędzie - błędem poganiany!
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNa początku chcę zaznaczyć, że uczyłam się głównie z książki - przedstawiona przez Autorkę propozycja nauki z płyty mi osobiście nie odpowiadała i nie biorę jej pod uwagę, wystawiając moją ocenę.
Jestem wielką fanką Pani Beaty i wysoko cenię sobie jej książki podróżnicze. Niestety, podręcznik do nauki języka zdecydowanie nie sprostał...
Przeluchamam randomowy fragmeny w ciagu 4,5 minuty nagrania znalzlam 5 bledow przy czym 2 to poprostu kalka jezykowa z polskiego. Jak jak puscilam to mojej lektorce rodowitej japonce to sie za glowe zlapała.
Przeluchamam randomowy fragmeny w ciagu 4,5 minuty nagrania znalzlam 5 bledow przy czym 2 to poprostu kalka jezykowa z polskiego. Jak jak puscilam to mojej lektorce rodowitej japonce to sie za glowe zlapała.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to