Co ja bym bez tej książki poczęła! Z nieba wręcz mi spadła! Jak się okazało, pan doktor, z którym mam zajęcia, najwidoczniej czerpał z niej inspirację układając pytania na egzamin. Nie wszystkie, ale spora ich część pochodzi właśnie stąd. Na szczęście natrafiłam w sieci na jej spis treści (i znalazłam ją w pobliskiej bibliotece!),bo ze znalezieniem opracowań do tych zagadnień gdzie indziej byłby problem.
Książka jest bardzo stara, została wydana 40 lat temu, więc spora część zagadnień już się zdezaktualizowała. Głównym jej felerem jest właśnie fakt, iż powstała, kiedy w Polsce obowiązywał paradygmat pedagogiki instrumentalnej, tak więc owe tomisko jest jednym wielkim hymnem pochwalnym na cześć ustroju socjalistycznego. Niektóre "mądrości" naukowców radzieckich wywołują dziś uśmiech, np. stwierdzenie, że chociaż myślenie występuje głównie wtedy, kiedy rozwiązujemy jakiś problem, to jednak - EUREKA! - w innych sytuacjach także może się pojawić (zacytowałabym dosłownie, niestety, oddałam już ją do biblioteki)!
Pominąwszy ten aspekt, oraz fakt, że miejscami jest ciut przekombinowana (to znaczy treść mogłaby być bardziej skondensowana bez szkody dla tekstu) - ta pozycja jest REWELACYJNA. Napisana zrozumiałym językiem, z mnóstwem przykładów, większość pojęć na bieżąco wyjaśniano, tematy ujęto wieloaspektowo... Diabelstwo ciężkie, w końcu stron liczy sobie 700, ale jak na owe czasy wydane porządnie, w twardej oprawie, kartki się nie rozklejają (czego o niektórych woluminach, z którymi miałam do czynienia, powiedzieć nie można)... Na końcu zaś znajduje się indeks nazwisk i terminów, który mi się osobiście nie przydał, co nie zmienia faktu, że jest rzeczą potrzebną. Panowie odwalili tutaj kawał niezłej roboty. Szczególnie przyjemnie czytało się artykuły spod pióra pana Wujka - niemal płynąc przez tekst.
Oczywiście nie przeczytałam książki w całości, jednak na podstawie tego, z czym się zapoznałam (około 300 stron, może trochę mniej) mogę wyrobić sobie opinię. Pozytywną.
Jeśli studiujecie pedagogikę (lub kierunek pokrewny),poszukujecie dobrego źródła wiedzy (z poprawką czasową) i zastanawiacie się, czy po nią sięgnąć - nie wahajcie się ani chwili dłużej. Warto!

Co ja bym bez tej książki poczęła! Z nieba wręcz mi spadła! Jak się okazało, pan doktor, z którym mam zajęcia, najwidoczniej czerpał z niej inspirację układając pytania na egzamin. Nie wszystkie, ale spora ich część pochodzi właśnie stąd. Na szczęście natrafiłam w sieci na jej spis treści (i znalazłam ją w pobliskiej bibliotece!),bo ze znalezieniem opracowań do tych...