Moda na „staroświecką” SF


Tęsknimy za przyszłością, która nie nadeszła. Stąd popularność wznowień klasyki SF, serii wszystkich dzieł Philipa K. Dicka, niemalejące zainteresowanie Lemem. Tęsknią też za tym twórcy tacy jak Bartek Biedrzycki i Romuald Pawlak, autorzy „old schoolowych” powieści fantastyczno-naukowych.
Zobacz pełną treśćLista wypowiedzi [43]



Ja nie wiem,ale jakoś to twardej naukowej SF.Nie mogę się przekonać.

Jakiś miesiąc temu przeczytałem "Limes inferior" Zajdla i to żadna fantastyka, tylko trafna prognoza rzeczywistości "nowej normalności", do której pod pretekstem "pandemii" (w książce: "Wielkiej Reformy") nas właśnie zaganiają.

Rosnąca ilość wznowień klasyków ma też chyba uzasadnienie ekonomiczne (tańsze prawa)? A w nowościach coraz trudniej znaleźć mi cokolwiek naprawdę nowego.
Teraz jest wysyp Orwella, w ostatnim czasie wyszły chyba dwa nowe tłumaczenia 1984, a Wolne Lektury zbierają na kolejne.
Bardzo dobrze, że wydają Orwella - on pięknie pokazał do czego prowadzi lewicowy totalitaryzm.
Dlaczego lewicowy? I co to znaczy? Czy kościół katolicki to totalitaryzm lewicowy czy prawicowy? A jego dzisiejsze połączenie z pisowskim zamordyzmem to który z totalitaryzmów. I jakie znaczenie ma to z której strony totalitaryzm się rodzi?
W Folwarku zwierzęcym Orwell portretował totalitaryzm w oparciu o dokonania sowieckie, jednak w Roku 1984 mamy za wzór działanie...


W artykule nie uwzględniono co najmniej jednego ważnego aspektu. Współczesne SF, uległo daleko idącemu spłyceniu intelektualnemu.Treści zawarte w wielu książkach nam współczesnych, nie poruszają już ważkich tematów społecznych, psychologicznych czy etycznych. Jest w nich wartka akcja i oczywiście też wartka akcja, należałoby wspomnieć również o wartkiej akcji... A gdzie...
więcejW pewnym stopniu się z tobą zgadzam. Rzeczywiście mamy teraz wielu rzemieślników, którzy po prostu chcą napisać coś, co się sprzeda i dostać za to pieniądze. Z drugiej strony nie ma nic złego w wartkiej akcji (chyba, że ilość absurdów stanowi brutalny gwałt na prawach fizyki i zdrowego rozsądku, jak u Reillyego z jego serią o Shanie Schofieldzie). Akcja też jest ludziom...
więcejNo nie do końca. Jak w życiu, czytelnicy maja różne oczekiwania wobec literatury. a ta je zaspokaja. Więc mamy książki czy serie mniej wymagające (takie westerny SF, np. Mike Resnick czy nurt Cyberpunk) i takie bardziej wymagające i złożone (np. Hamilton czy Walter Jon Williams). Łatwo jest wpaść w pułapkę w jaki wpadła literatura SF w latach 80' gdzie okazało się, że sf to...
więcejRacja. Najlepiej, żeby była różnorodność i niech każdy wybierze to, co lubi, albo na co ma w danej chwili ochotę.
Dobrymi przykładami są autorzy Złotego Wieku SF. Niby banalne historie a jednak głębokie np. "Status Cywilizacji" Robert'a Sheckley'a. Do współczesnych dorzucił bym jeszcze cykl "Przez Układ Słoneczny" Bena Bova.



Ja ostatnimi czasy mam ogromną ochotę na klasyczne science-fiction, dlatego cieszę się, że wróciła na nie moda :) Bardzo przypadł mi do gustu jego klimat i powoli nadrabiam swoje zaległości w tym gatunku.

Uważam, że wznowienie klasyków to świetna sprawa! Ja sama od lat czekałam na 'Kwiaty dla Algernona', 'Piknik na skraju drogi' no i się w końcu doczekałam! Może wydawcy pójdą na ciosem i wznowią wydania polskich autorów np. Baranieckiego, Wnuka-Lipińskiego, Huberatha czy Snerga-Wiśniewskiego, które od dziesięcioleci nie były wznawiane i nie można ich nigdzie dostać ... (tak...
więcej
Baraniecki jest świetny. Napisał niewiele, ale każda jego rzecz jest warta lektury. To creme de la creme polskiej fantastyki.
Wnuka-Lipińskiego lepiej odpuścić. Zdecydowanie. Jego twórczość zestarzała się mocno i wyłazi z niej paździerz.
Jeśli nie gardzisz audiobookami, na Storytel masz "Głowę Kasandry" i trylogię "Apostezjon".
Dzięki za wskazówki! Od wielu lat próbuję znaleźć książki powyższych autorów, ale bez skutku... Dodałabym do tej listy jeszcze Żwikiewicza. Może jakieś wydawnictwo zdecyduje się na serię mniej znanego (bo brak wydań) polskiego sci/fi
Na Storytelu jest nie tylko Głową Kasandry. Inne rzeczy Baranieckiego też. Żwikiewicza wydaje Sedeńko.
Sedeńko wydaje rozmaite ramotki historyczne. Podłub, to pewnie znajdziesz u niego różne ciekawe dla ciebie rzeczy.


Wychowałam sie na prekursorze tego gatunku, Julesie Verne, ale teraz chętnie sięgnęłabym po Wellsa, Żuławskiego albo Lema.

Skłaniające do refleksji, oprócz już tutaj wspominanych: 1. Asimov Równi bogom,
Koniec wieczności, wspólnie z Silverbergiem:
Pozytronowy człowiek
Zapraszam do dyskusji.
Użytkownicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post