-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać100
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel5
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
-
Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Cytaty z tagiem "narkotyki" [147]
[ + Dodaj cytat]Oto co naprawdę oznacza miłość: umysł pod wpływem narkotyków. Adrenaliny, dopaminy, oksytocyny i serotoniny. Opiewane przez poetów chemiczne szaleństwo.
- Jakie prochy? Przecież aniołowie nie ćpają!
- Jeszcze jak.
Borowski! Musisz wziąć się w garść! Ona ma męża, ma rodzinę, ona ciebie nie chciała i teraz należy już do innego mężczyzny. Zakop się w swoim świecie i już nigdy z niego nie wychodź! I już nigdy nikogo do niego nie wpuszczaj! Chyba że chcesz sam siebie zabić! Albo cierpieć aż do końca swojego gównianego życia!
Jestem dzieckiem lęku. Jestem dzieckiem śmierci, którą noszę w sobie. Jestem swoją własną samozagładą. Ale jeszcze jestem. Czasami tylko przychodzi taka myśl, żeby sobie pożeglować bez powrotu. Na tamtą stronę tęczy. A tu szaro i smutno. Mam na lewym przedramieniu wypalone piętno. Piętno śmierci.
Oprócz tego były jeszcze narkotyki. Nie wszyscy, którzy zanurzyli się na chwilę w strumieniu zapomnienia, wracali, żeby się w nim kąpać, ale było ich wystarczająco dużo. Dzieciaki, dla których sny stały się sensem i treścią życia.
Jeden gram, zadecydowała, nie wystarczy; jej przykrość jest więcej niż jednogramowa.
Mieliśmy dwa worki marihuany, siedemdziesiąt pięć kulek meskaliny, pięć bibułek nasączonych ostrym kwasem, solniczkę nabitą kokainą, i całą galaktykę tęczowych dołersów, głupawek i nakręcaczy... a także ćwiartkę tequili, ćwiartkę rumu, skrzynkę budweisera, pół litra eteru i sporo amylu.
Nie ma ludzi niebezpiecznych dla otoczenia. To otoczenie jest dla nich niebezpieczne. Oni się tylko bronią...
W liceum poświęcałam wszystkie siły na zdobywanie dobrych ocen, wydawanie gazetki i czasopisma literackiego, chodzenie na lekcje tańca, wszystko po to, by dostać się na wspaniałą uczelnię taką jak Harvard i przejść metamorfozę. Ale kiedy tam w końcu dotarłam, kiedy odkryłam, ze powietrze w Cambridge nie drży, ze jest to miejsce jak każde inne, o ile nie bardziej przeciętne, kiedy zrozumiałam, ze moje koleżanki nie są kobietami uświadomionymi lecz zlepkiem hormonów na dwóch nogach, jak wszystkie nastolatki w kraju, uznałam, że równie dobrze mogę odbyć te studia na haju. Z takiego czy innego powodu nagle okazało się, że ja, dziewczyna, która bała się narkotyków, ponieważ zmarnować umysł to straszna rzecz, zapragnęła go zmarnować i to możliwie prędko.
Siadam obok niego i upewniam się, że na mnie patrzy. Tańczą na nim kolory i światła. Błyszczy tak, że widzę kości i świat za jego oczami.