-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant978
Cytaty z tagiem "anna" [22]
[ + Dodaj cytat]- Nie jesteś w moim typie, tak jak ja nie jestem w twoim. Dlatego do siebie pasujemy... Różnimy się od siebie, a jednocześnie jesteśmy tacy sami. Powiedziałaś mi kiedyś, że wyzwalam w tobie to, co najgorsze. Cóż, ty wyzwalasz we mnie to, co najlepsze. Wiem, że ty też to czujesz, Tesso. Fakt, nie umawiałem się na randki, dopóki cię nie spotkałem. Ty sprawiasz, że tego chcę, chcę być lepszy. Chcę, żebyś myślała, że jestem ciebie wart. Chcę, żebyś mnie pragnęła, tak jak ja pragnę ciebie. Chcę się z tobą kłócić, nawet możemy wrzeszczeć na siebie nawzajem, dopóki jedno z nas nie przyzna, że się myli. Chcę się z tobą śmiać i słuchać twoich wykładów na temat klasyki powieści. Chcę... Potrzebuję cię. Wiem, że czasami bywam okrutny... cóż, właściwie zawsze taki jestem, ale to dlatego, że nie wiem, jaki mogę być. - Jego głos jest już tylko szeptem, oczy ma rozbiegane. - Zachowywałem się tak przez długi czas i nigdy nie chciałem być inny. Aż do teraz, do spotkania z tobą.
- [...] Mam już dość tego, że przynajmniej raz na rok ktoś do ciebie strzela albo rani cię nożem. Musimy z tym skończyć. Moje dzieci muszą dorastać z ojcem.
- Och - powiedział zamyślony. - O dzieciach jeszcze nie rozmawialiśmy.
- Oczywiście, że rozmawialiśmy - poprawiłam go. - Mówiliśmy, że kiedyś będziemy chcieli je mieć.
- To prawda. - Ożywił się nagle. - To właściwie dobry pomysł. Kiedy zaczynamy?
- Ja... Tessa, ja...
- Ty co? Ty co, Hardin? - krzyczę jeszcze głośniej.
- Ja... ja cię kocham!
Nagle całe powietrze ucieka z moich płuc.
Molly wydaje taki dźwięk, jakby się miała udławić.
Steph wygląda tak, jakby zobaczyła ducha.
Przez chwilę wszyscy po prostu stoją, jakby minęli nas obcy i jakoś nas unieruchomili.
- [...] Kocham cię. - Jego słowa działają na mnie tak samo mocno jak za pierwszym i za dwudziestym razem.
- Ja ciebie też - mówię, a on marszczy brwi.
- Nie mów: też.
- Co? Dlaczego? - [...]
- Nie wiem... To brzmi tak, jakbyś się tylko ze mną zgadzała. - [...]
- Kocham cię - deklaruję, a on podnosi wzrok. Jego oczy łagodnieją, gdy delikatnie przyciska wargi do moich.
-Tak- powiedział.- Ja też się boję, ale nie tamtych typów. Oni są głupi, tak bardzo głupi. Mieszkają na moim osiedlu. Wszyscy, większość tych, co tam mieszkają…są głupi. Ale to nie jest ich wina. Oni dziedziczą głupotę od rodziców i przekazują swoim dzieciom jak tradycję, jak naukę rzemiosła. Wypijają głupotę z mlekiem matki i z każdym piwem i wódką, a na końcu z głupoty budują swoje trumny.
- Jacyście wy, mężczyźni, obrzydliwi! Nie możecie zrozumieć, że kobieta o czymś podobnym nie zapomina - unosiła się coraz bardziej i w ten sposób ujawniała powód swego rozdrażnienia. - Zwłaszcza kobieta, która nie może znać twojego życia. Cóż ja o tobie wiem? Co wiedziałam? - mówiła. - To, coś mi sam o sobie opowiadał. A skąd mogę wiedzieć, że mówiłeś prawdę?...
- Hm, w takim razie nastaw alarm dla nas na jutro po zajęciach. Zabawimy się.
Kto to jest i gdzie się podział prawdziwy Hardin?
- Nie sądzę, żeby nasze wizje zabawy się pokrywały. - Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, co Hardin uważa za dobrą zabawę.
- Cóż, złożymy w ofierze parę kotów, podpalimy kilka budynków...
- Co cię tak bawi?
Podnoszę wzrok na Thomasa i dociera do mnie, że zacząłem się szeroko uśmiechać.
- Życie, po prostu - odpowiadam. - I śmierć.
Nie samą pracą żyje człowiek, choćby i nawet była pasją.
Nigdy życie nie jest szczególnie łatwe.
Czas zwykle jest najlepszym lekarzem na kłopoty serca...