cytaty z książek autora "Katarzyna Zyskowska"
O szczęście warto walczyć. Nie wolno się godzić na bylejakość, bo kiedy życie przemija, starość można wypełnić dobrymi wspomnieniami.
Twój uśmiech jest wszystkim, w czym pragnę zamknąć moją wieczność.
Przytulam do piersi tomik wierszy i dyplom ukończenia przez ciebie podchorążówki. Zostawię na nich krwawy ślad palców zaciśniętych w przedśmiertelnym skurczu. Chociaż tego już się nie dowiem, już nie muszę niczego wiedzieć o świecie, który opuszczamy.
Życie już takie jest, że w którymś momencie trzeba zapomnieć o niebieskich migdałach.
Analiza tekstu wcale nie jest nudna. Jest porywającą! Nieważne, czy mówimy o prozie, dramacie czy poezji. Słowo pisane posiada w sobie pewną magię, ukryte i wielorakie znaczenia poszczególnych wyrazów, ich zestawienie, koloryt metafor, różnorodność form… To wszystko jest niezmiernie ciekawe.
Ciężko jest zawrócić, kiedy jest się tak blisko celu. Rację mają ci, którzy twierdzą, że w górach tkwi jakaś niepojęta magnetyczna moc. One przyciągają do siebie i przytępiają rozsądek.
A może uczucia zawsze odbierają możliwość ujrzenia prawdy? Może przez pryzmat miłości, którą obdarzamy drugiego człowieka, widzimy go wyłącznie takim, jakim chcemy go zobaczyć? Zniekształcony wizerunek zgodnie z własnym wyobrażeniem?
Dziś nic nie jest legalne. Zakup jedzenia na czarnym rynku, moje studia, a nawet miłość do męża. Wszak obecnie chyba lepiej nikogo nie kochać, prawda? Żeby później nie cierpieć, kiedy się go straci.
-Znam panią od czterech dni, a jakbym znał od zawsze. Nie można się wyrzec takiego uczucia, nie można go zdusić, wymazać. Teraz, kiedy wokół tyle zła, trzeba mieć po co żyć. Pani jest właśnie tą osobą, dla której ja chciałbym żyć. Chciałbym zasypiać i budzić się przy pani. Móc patrzeć na panią... I jest tylko jedno wyjście, by to pragnienie mogło się ziścić (...) -Pani musi za mnie wyjść.
[...]jesteś młoda i piękna. Jeśli tylko zechcesz, wszystko możesz zmienić. To my kreujemy rzeczywistość, a nie ona nas.
Rozprutej duszy nie da się zacerować nicią chirurgiczną. Nie można poskładać wszystkich klepek do kupy, szczególnie gdy którejś brakuje.
˂Zapomnieć…˃ - myślała, wirując w ramionach męża. Trzeba mi teraz zapomnieć. O życiu i śmierci, o terrorze przyczajonym na ulicach. Zapomnieć o tym, że być może wkroczyli na ścieżkę bez powrotu. Tej nocy istniała tylko zabawa. On i ona. Oni. Fajerwerki sztucznego zapomnienia. I Miłość, Młodość roztańczona, w szalonym korowodzie danse macabre.
Upał, gęsty i lepki niczym miód, ospale rozlewa się po polach. Powietrze pachnie nonsensem, pozorami spokoju i beztroski.
Odległość przecież nie ma znaczenia. Miłość nie zna pojęcia odległości.
... należy żyć według własnych zasad. Przede wszystkim dla siebie, bo nikt inny nie przeżyje życia za nas. Należy czerpać z niego pełnymi garściami i być dla siebie dobrym. Tak właśnie! - dobrym. Zdrowy egoizm jest jednym z warunków wewnętrznego spełnienia.
Wreszcie znalazł się ktoś, kto załatał dziurę po emocjonalnej, nieprzyjaznej próżni, w jakiej przez lata żyła (...). Dopiero ten obcy człowiek swoim bezgranicznym oddaniem, uwielbieniem zdołał wypełnić pustkę w jej sercu.
Pierwszy kilometr, dwa biegu są najgorsze, później puls się wyrównuje, ciało przyzwyczaja do wysiłku. I wtedy uwalnia się pierwsza fala hormonów szczęścia - fala, która oblepia mózg gęstą i słodka polewą euforii.
Życie już takie jest, że w którymś momencie trzeba zapomnieć o niebieskich migdałach. Rafał pokręcił głową - Tu się nie zgodzę, właśnie nie wolno przestawać o nich myśleć. Trzeba mieć marzenia.
Obudowuję się maskami, a jest ich tyle, że sama się w nich pogubiłam. Przed światem gram kogoś, kim nie jestem, i-co gorsza- kim chyba wcale nie chcę być. W miejscu, w którym obecnie tkwię, znalazłam się przypadkiem. Moje życie to suma nieoczekiwanych zrządzeń losu i zbiegów okoliczności. Ulegałam im. Jak większość z nas. Trwając w uśpieniu, pozwoliłam nieść się prądom zdarzeń, stąd też dzisiaj jestem tym, kim jestem. Równocześnie nie będąc sobą.
Nie można tęsknić za czymś, czego się nie spróbowało.
Lęk o niego jest nie do zniesienia. Za dnia jakoś sobie radzę, każdy skrawek czasu wypełniając zajęciami - szpitalem, nauką - lecz gdy zapada zmrok, budzą się upiory.
Jestem Mira! Jestem dzieckiem, którego nikt nie chciał, i kurwą z kabaretu, którą chcieli wszyscy. Potrafię czynić rzeczy piękne i straszne. Jestem dobra, jestem miła, jestem plugawa i zła.
Jestem Mira.
Jestem?
Nawet koniec świata nie może trwać wiecznie.
Milczymy, bo nie wierzymy, że człowiek zdolny jest do takiego okrucieństwa. Milczymy, cały czas mając nadzieję, że to tylko niedorzeczny sen. Sen o śmierci, z którego w końcu się wybudzimy...
Łatwiej jest żyć istnieniem stworzonej przez siebie postaci niż własnym.
Trwa tak długo. Ona i dom, razem w ciszy popołudnia u schyłku lata. I przelewają się przez nią słowa książki, która powstanie. Bo Gaba już wie, że zdoła ożywić to miejsce. Odbuduje je wyraz po wyrazie - zdaniami, przecinkami i wykrzyknikami, tchnie w nie życie na nowo. Opisze upalne lato Marianny, ostatnie szczęśliwe lato. Opisze miłość i cierpienie, przyczyny i skutki. Opisze los matek i córek, który związał się nierozerwalnie z losem tej biednej ziemi, tego kraju targanego kataklizmami. Los, który zatoczył koło. Opisze wszystko i odczaruje fatum...