cytaty z książek autora "Joanna Szarańska"
Po jakiego grzyba myć w grudniu okna? Przecież Jezus narodzi się tak czy siak, nawet jeśli na szkle pozostanie wyraźny odcisk czyjegoś kciuka.
Prawdziwa miłość nie potrzebuje oprawy. Prawdziwej miłości nie przytłumi blask ozdób. Nieważne, jak wygląda ten dzień, ważne, że nareszcie połączymy się tak, jak tego pragniemy.
Marzeń nie wolno odkładać na potem, bo "potem" może nigdy nie nadejść!
Wiesz, na pewne rzeczy nie mamy wpływu, nie znaczy to jednak, że powinniśmy zrezygnować z szukania ich jasnych stron.
Starość dopadnie wszystkich. Szybciej, niż byśmy chcieli.
Nikt nie jest za duży na bajki. (...) A już na pewno nie można być za dużym, by poczuć świąteczną magię!
Zrozumienie czyiś błędów jest jak nasionko. Jeśli je zasadzisz i będziesz odpowiednio pielęgnować, pewnego dnia wykiełkuje, zakwitnie, a wreszcie wyda owoc. Owoc przebaczenia.
To niezdrowo tak szybko zmieniać koloryt! Najpierw blady, teraz czerwony, kartoniadę na stadionie robisz czy ki diabeł?
Wy, mężczyźni, zawsze robicie wokół swoich gatek więcej zamieszania, niż jest to potrzebne!
- A czy to moja wina? - obruszyła się młoda kobieta. - Kłopoty mnie kochają i same pchają mi się pod nogi. Ani ich nie szukam, ani nie prowokuję losu. Dzisiaj na przykład chciałam tylko dostarczyć twoją kiełbaskę i kiszkę na wskazany adres. A co z tego wynikło? Jedna wielka kicha!
Niektórzy ludzie są jak szuflada..... - Za wszelką cenę bronią dostępu do swojego wnętrza. Wystarczy jednak poświęcić im trochę czasu, wnikliwie poobserwować, zadać sobie nieco trudu, a wtedy na pewno się otworzą.
W małżeństwie problemy rozwiązuje się wspólnie! A brak szczerej rozmowy wprowadza tylko zamęt!
Z gramofonu płynęła skoczna świąteczna melodia. Stosy ciasteczek imbirowych malały, a wąsy z czekolady pod nosami mieszkańców rosły. Józefina z dumą obserwowała, jak zgromadzeni sąsiedzi przystrajają choinkę. To był znakomity pomysł, chwaliła się w myślach. Teraz już nikt nie zwątpi, że w Krainie Zeszłorocznych Choinek mieszka prawdziwy duch świąt.
Jak cudownie było wrócić do Krainy Zeszłorocznych Choinek! Przebywać w miejscu pełnym zapachu igliwia, imbiru, mandarynek, przyglądać się blaskowi bombek i wyobrażać sobie, że to choinki hulają radośnie wokół ogniska na wielkim placu, w krainie, w której na zawsze zachowują swą piękną, świąteczną postać. Jak w legendzie opowiadanej przez dziadka Bońka!
- Rwiesz się jak, za przeproszeniem, guma w kalesonach!
Z chmur zasnuwających niebo nad miasteczkiem nieprzerwanie spływał na ziemię śnieg. padał i padał, zupełnie jakby zima chciała wynagrodzić mieszkańcom, że w tym roku tak długo kazała na siebie czekać.
Wokół choinki ustawionej przez leśniczego Franciszka gromadziło się coraz więcej mieszkańców Świerczynek. Chrupali ciasteczka imbirowe Józefiny, zanurzali w gęstej czekoladzie słodkie pianki i podziwiali rozłożyste, ciemnozielone gałązki świerka. Kolorowe lampki rzucały na udeptany śnieg wesołą poświatę, na stojących wokół drzewka krzesłach czekały stosy starych ozdób: odrapanych bombek, starych drewnianych zabawek i połatanych łańcuchów.
Ludzie są jak wydarte strony. Każda ma znaczenie dla opowieści. Wystarczy, że zaginie jedna z nich, a opowieść staje się niekompletna.
Spotykają nas różne rozczarowania, jedne strząsa my z siebie jak krople deszczu, inne rozbijają nas na kawałki. W tym drugim przypadku musimy znaleźć coś, co poskleja nas na nowo. Podróż wspomnień, nowe hobby. Albo opustoszały ośrodek, który zamieszkują jedynie duchy.
Serce matki to chyba najszybszy koń świata, wciąż pędzi, przyspiesza, skacze, pokonuje pojawiające się przeszkody.
-Jak niewiele potrzeba nam do szczęścia, prawda?
-Czasami tak. Ale zdarza się, że gonimy za czymś nieosiągalnym, frustrując się i wierząc, że tylko to może nas uszczęśliwić. A jeżeli uda nam się to zdobyć, chcemy więcej i więcej. I znów rzucamy się w pogoń...
Mawia się, że najstraszniejsza jest samotność wśród ludzi.
Niektórzy ludzie są jak iskierka. Płoną i prowadzą nas przez ciemność. Dodają otuchy i wiary w siebie. Mamy szczęście, jeśli na takich natrafiamy.
Najłatwiej zranić człowieka, który kocha. Wystarczy zniszczyć to, na czym mu najbardziej zależy.
Dom przy Miodowej ma zdrowe korzenie i zapewne sprawi, że i my je zapuścimy, wrośniemy w miasto, w tę ulicę. Wyciągniemy ramiona w stronę słońca, by uciec przed osaczającym nas mrokiem. Zakwitniemy, a kiedyś, kto wie, może i wydamy owoce...
(...) ślepotę i głuchotę to chyba w szafie na kołku trzyma i dobywa, gdy dogodnie.
Trzeba przyznać, że krok miałaś pewny, żeby nie powiedzieć: taneczny. Za to spojrzenie rzeczywiście przysnuła jakaś mgła, bo wparadowałaś do szafy w przedpokoju i upierałaś się, że sobie w niej pościelisz. Obawiam się, że może boleć cię głowa, bo kiedy wyciągałyśmy cię ze środka, wyrżnęłaś o drążek na wieszaki.
Przychodzi pisarz do doktora. ,,Panie doktorze, chciałbym żeby zdiagnozował pan u mnie chorobę zawodową", mówi. ,,W porządku - odpowiada lekarz - a którą grupę zawodową pan reprezentuje?" ,,Jestem pisarzem". Lekarz nieco się zdziwił. ,,A jakie dolegliwości panu dokuczają?" ,,Czuję ból dupy, panie doktorze. Trochę od pisania, ale przede wszystkim przez to, że książka pana XY ma status bestsellera, a moja nie!".
Czuję się… pusta. Widziałaś kiedyś naderwaną stronę w książce? Nie wydartą do końca, ale właśnie naderwaną? Między kartkami kryje się taki nic nieznaczący strzęp papieru. Urwane słowa, zdania, które nagle straciły treść. Tym jestem... Strzępem strony, pozbawionym treści, pozbawionym sensu... zapisanym, ale niepasującym do niczego! Tak się czuję! Bo twój dziadek był... On był częścią mnie. A ja częścią niego! I mam wrażenie, że ta część odeszła...