Opowieść wigilijna o wampirach Sarah Gray 5,4
ocenił(a) na 25 lata temu Jako wielbiciel wampiryzmu jakże mógłbym sobie odmówić kupna książki „Opowieść wigilijna o wampirach” autorstwa Sary Gray. Tak ciekawy koncept w wykonaniu osoby kompetentnej mógł dać naprawdę ciekawy rezultat.
„Opowieść wigilijna o wampirach” zalicza się do ostatnio chyba nawet dość modnych przeróbek klasycznych powieści z małym dodatkiem elementów supernaturalnych tak jak: „Mr Darcy Vampyre”, „Duma i Uprzedzenie i Zombie”, „Jane Slayre” (ten tytuł fizycznie boli) czy też „Abraham Lincoln łowca wampirów” (choć to nie do końca przeróbka klasycznej powieści). Problem w tym, że najczęściej te powieści okazują się totalnymi gniotami jak w przypadku „Mr Darcy Vampyre”. Jedyną powieścią jaka się udała z tego gatunku to ta o Abrahamie Lincolnie, aczkolwiek nie była wybitna dało się ją przeczytać. Niestety Opowieści wigilijnej bliżej do Pana Darcy’ego niż do szesnastego prezydenta Stanów Zjednoczonych…
Zacznijmy jednak od pewnego problemu jakim jest dla mnie twórczość samego Dickensa. Choć jego dzieła należą do klasyki to jednak osobiście uważam, że mają kilka problemów. Jego postacie są niemalże zero jedynkowe. Te dobre są dobre, złe pozostają złymi. Za dzieciaka miałem płytę z „Opowieścią wigilijną” i kochałem ją słuchać po ciemku gdy nadchodziło Boże Narodzenie. Gdy dorosłem pojawiły się moje problemy z tym utworem. W chwili pisania tego utworu w Anglii trwała dyskusja pomiędzy dwiema szkołami gospodarki, więc autor postanowił dodać coś od siebie. Karol Dickens podróżując trochę naoglądał się rzeczy i zaczął głosić, że klasy powinny sobie pomagać… grożąc przy tym piekłem. Szkopuł w tym, że pociskał takie pierdoły w „Opowieści Wigilijnej”, że głowa mała. Może Bob Cratchit wiedząc, że niewiele zarabia powinien trzymać swój interes na wodzy zamiast nastukać sobie tyle dzieci? Nagle wszyscy biedni są radośni i zachowują się w Boże Narodzenie jak zdrowo naćpani? Wiedząc, że go nie stać czemu Fred trwoni pieniądze na ozdoby świąteczne? Czemu to jest problem Ebenezera? W jego pięknie skleconym utworze jakoś brakuje patologii, głupoty… I tak dalej, i tak dalej. Osobiście uważam, że „Opowieść Wigilijna” stała się tak popularna ponieważ był to jeden z nielicznych utworów świątecznych tamtych czasów bądź wzniósł się na sukcesie poprzednich dzieł Dickensa.
Pozostawmy jednak moje zdanie na temat oryginalnego utworu i pomówmy o tym co to tam Sarah Gray napisała. Jak mówiłem koncepcja mogła być ciekawa gdyby zajęła się nim kompetentna osoba. No niestety ta pani chyba nie zalicza się do kompetentnych osób. Pierwszym poważnym grzechem jest to, że oryginał to powieść o odkupieniu człowieka. Autorka z kolei umyśliła sobie, że Ebenezerem od dziecka sterowały wampiry, co wręcz unicestwia to co chciał powiedzieć Dickens. Duch obecnych świat może sobie krzyczeć, że Scrooge dostawał drugie szansy, ale biorąc pod uwagę, że ludzie którzy je dawali zazwyczaj umierali… nawet gdyby ją wziął podejrzewam, że jego druga szansa za długo by nie potrwała.
Ogólnie ciekawy to świat, wszyscy jakoś wiedzą o wampirach tylko jakoś niewielu ludzi coś z tym robi. A nie przepraszam robią to szlachetni biedni ludzie, jakże mógłbym zapomnieć… Nie wspominając o przepowiedni o „Potomku wielkiego łowcy”, który zabije prawie wszystkie wampiry na świecie, najwyraźniej technologia teleportacyjna była nam już znana, ale jakoś z nastaniem XX wieku o niej zapomnieliśmy. Potem perełka w postaci Związku Zabójców Wampirów (ZZW) – na miłość Boską.
A tak właściwie to jaki był plan wampirów? Ebenezer według przepowiedni miał spłodzić owego wielkiego łowcę, więc zamiast po prostu zabić go jako dziecko (a mieli wiele okazji) sprawmy by był zgryźliwy przez całe życie a potem zmieńmy go w wampira? G-E-N-I-A-L-N-E. Ogólnie to niby Scrooge jest samolubem, ale gdy inni zaczynają rozmowę o nim momentalnie schodzą na pieniądze i czemu się nimi nie dzieli. Pytanie kto jest bardziej samolubny? Scrooge, który je zarobił i trzyma czy ludzie, którzy chcą by ten zaczął je rozdawać? Jakże łatwo rozporządzać cudzym majątkiem nieprawdaż?
Właściwie to tyle gadania o Bożym Narodzeniu, ale co się staje z ludźmi którzy go nie obchodzą np. na Dalekim Wschodzie? Czy cała Azja jest potępiona bo nie weseli się z powodu Bożego Narodzenia? Wiem czepiam się, ale przez tą całą gadkę o tym jak ważne jest to święto myśli same mi się nasuwają.
Jak już mówiłem, kompetentny człowiek mógłby zrobić z tego coś dobrego zamiast kalki Dickensa z wampirami wrzuconymi na siłę. Podaję przykład: Scrooge stwierdził, że duchy pociskają za dużo pierdół, kazał im spadać na drzewo po czym stał się wampirem/bądź przemieniono go dzięki czemu wyzwolił się od swojej kary, Scrooge jest dobrym i optymistycznym człowiekiem, ale odwiedzają go trzy wampiry, które pokazują mu kijowe aspekty świąt i na końcu przemieniają w wampira, Scrooge jest wampirem, który zaczyna przeżywać kryzys światopoglądowy, odwiedzają go duchy (niekoniecznie dobre) pokazujące ile świeżej krwi jest na świecie itp. Itd. - ciekawsze?
Niestety jest to książka zła. Pomijam oryginalny utwór, ale elementy dodane przez autorkę są kompletnie beznadziejne, wydają się wciśnięte na siłę i wręcz dziecinne. Jest to typowy wytwór panującej w danej chwili mody, wyprodukowany niczym z fabryki. Gdyby ktoś nad tym przysiadł, zastanowił się mogłoby z tego wyjść coś ciekawego, a tak otrzymaliśmy chałturkę bez polotu.
P.S.
Chrzanić Małego Tima, niech umiera i zostanie pochowany na cmentarzu beznadziejnych postaci, które jakimś cudem stały się popularne. To się nazywa szczęśliwe zakończenie! (Tak gardzę tą postacią, dopiero teraz sobie to uświadomiłem).